Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

powolny koniec małżeństwa....

Tutaj rozmawiamy na tematy naszych partnerów, rodzin, miłości oraz zakochania.
O kłopotach w naszych związkach, rodzinach, (niezgodność charakterów, toksyczność, zdrada, chorobliwa zazdrość, przemoc domowa, a może ktoś w rodzinie ma zaburzenie? Itp.)
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
franio1975
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 121
Rejestracja: 17 lutego 2018, o 19:08

24 lutego 2018, o 11:20

Gafa pisze:
24 lutego 2018, o 10:10
Franio ja tez czytam Twoje posty i trochę mam mieszane uczucia. Z pewnością masz trudna sytuację. Z pewnością 2 żona, z tego co piszesz, ma ogromne problemy ze soba. Jest borderline - to chyba choroba. W tym wszystkim chciałbym wskazać na parę faktów z wszyscy tu potępimy Twoja 2 żonę. Z tego co piszesz decyzję o swoim pierwszym rozwodzie podjąłeś Ty. Miałeś dość pierwszej żony (jej wina, nie odcięta pępowina). Na czas rozwodu już jeździłeś do przyszłej żony. Piszesz, że bylo wtedy super. No wybacz trochę z kwiatka na kwiatek.... Z pewnością dla pierwszej żony to tez nie było łatwe. No chyba, że tak jak Ty też już miała plan B.
Następnie piszesz, że wkrótce po ślubie dostałeś zaburzenia lękowego, tu przypomnę, że druga żona ma skłonność do depresji i niezdiagnozowane borderline. Piszesz, że chyba przez rok siedziałeś w domu i często grałeś. Potem dostałeś pracę ale piszesz, że trochę grasz, nie chcesz wychodzić z domu bo jesteś zmęczony. Piszesz, że żona Cię nie wspierała, tylko ciągle szukała Ci pracy.
Po pierwsze, czemu nie chcesz się pogodzić z rozwodem skoro wcześniej sobie przyznałes prawo do podjęcia takiej decyzji. Ma dość i chce odejść. Czyż nie czułeś się tak samo przy pierwszym rozwodzie. Po drugie 2 żona też ma problemy emocjonalne, zdaje się że od dzieciństwa. Piszesz że byłeś dla niej kotwica, również emocjonalna? Czy aby na pewno? Bo ja mam wrażenie jakbyś u niej szukał siły której ona chyba nie miala. Wiem, że jest mowa o zdradzie. Ale to już chyba konsekwencją tego co działo się wczesnej. A może ten związek nie miał szans się udać. Z wielu względów a wina, jeśli można on niej mówić, jak zwykle nie leży tylko po jednej stronie. Nie chcialam Cię zasmucić czy zdenerwowac ani też bronić 2 żony. Przecież nie znam sytuacji. Przeczytałam tylko wnikliwie Twoje posty i takie wnioski mi się nasunęły. Może trzeba odpusci i przyznać że ten związek nie miał zbyt wiele szans na powodzenie. Czasem tak bywa.
Dziękuję za komentarz. Ja się wyprowadziłem w styczniu od 1 żony, i zacząłem jeździć do 2. Wiem że to tak wygląda, ale ja już uważałem że nasze małżeństwo jest zakończone a rozwód to była formalność. Moja żona też chciała rozwodu chociaż ona by nie wystąpiła o rozwód. Wiec mieszkałem u rodziców a nie z pierwsza zoną. W naszym związku zaczęło się psuć, jak ja miałem załamanie nerwowe po stracie pracy. NIe mogłem sie z tego otrząsnąć i pogodzić. Byłem wtedy na l4 wiec zona mnie nie utrzymywała. Miałem taką depresje i myśli że tylko gra przed kompem pozwalała mi się na chwile wyłączyć z tego wszystkiego. Mordęgą było dla mnie w ogóle gdzieś wyjść, posprzątać w domu zrobić cokolwiek.Nie miałem siły na nic, kompletnie - tak byłem rozłożony. Ponadto dużo spałem. Zona w miedzy czasie na siłe szukała mi pracy, a ja na samą myśl o pracy dostawałem jeszcze większych nerwów. Mimo wszystko i tych przeciwności pobraliśmy się we wrześniu - a ja te załamanie miałem od kwietnia. Dopiero w listopadzie doszedłem do takiego momentu że, byłem w stanie iść na terapię. W miedzy czasie co miesiąc była zmiana leków bo nic na mnie nie działało. Generalnie byłem tak można powiedzieć otumaniony tymi lekami że tylko widziałem komputer i spanie. Mieliśmy oprócz tego problem z kotami- ja mam duże uczulenie na koty, alergia mnie bardzo męczyła, co 2 tygodnie miałem zapalenie oskrzeli ciągle chory. Kłóciłem się z zoną o te koty bo nie mogłem tego wszystkiego znieść a ona nie chciała ich oddać.... Było o to wiele awantur aż w końcu oddała. Ja ze swojej strony chodziłem po alergologach brałem prochy ale nic nie pomagało... Lekarze u których byłem mówili mi że jedynym wyjściem z tej sytuacji jest oddanie kotów. Po oddaniu kotów w zamian za to kupiłem żonie psa, chociaż też bardzo sie bałem że uczulę się na psią sierść bo w testach tez mi wyszło małe uczulenie. Ale całe szczęście jest pod tym względem spoko. Jeżeli chodzi o kotwicę, tak byłem jej kotwicą nie pozwalałem na to aby robiła głupstw, ale mimo wszystkiego i tak robiła. Znając jej przeszłość i schematy które powtarza, przypuszczam jak bedzie wyglądała jej przyszłość.... Jeżeli chodzi o kłopoty - moja żona chciała by takiego związku gdzie nie ma żadnych problemów i kłopotów oraz kłótni. Jak ja miałem jakiś problem i jej o tym mówiłem to ona mówiła że zrzucam na nią całe gówno... Ja jej problemy wysłuchiwałem i starałem się zrozumieć... Moja żona również nie umie powiedzieć przepraszam, nie umie przyznać się do żadnej winy, swoje emocje przerzucała na mnie, czyli że wszystko było moją winą i tylko moją. Wiedziała że boje się rozwodu ( miałem taki lek) a ona dobrze o tym wiedziała bo sama mi o tym powiedziała, i po każdej avanti chciała rozwodu, a ja brałem wszystko na klatę i się bardzo starałem - co jej odpowiadało. A najbardziej zabolało mnie to że kiedy ją pytałem czy mnie zdradziła a pytałem się wielokrotnie bo coś czułem że jest nie tak, mówiła że nie, a później okazało się że jednak mnie zdradziła. Twierdzi że tylko się całowała, ale z tego co wiem poszło dalej. Wtedy zawalił mi się świat - bo ufałem żonie bezgranicznie. A dla niej cytuje przecież nic się takiego nie stało, ja nic złego nie zrobiłam, to woja wina, chciałam zrobić Ci na złość i ukarać, chciałam abyś był o mnie zazdrosny, a tak w ogóle miedzy mną a tym facetem nic nie było. Do tej pory nie przyznała się że było coś więcej - mimo że wiem że było. Jak by się przyznała do końca na pewno poczuła by ulgę. Taki sam schemat był przy pierwszym jej mążu. Najpierw zdradziła pózniej walnęła papierami w sądzie i się wyprowadziła. Moja zona działa bardzo schematycznie... Teraz to wiem wcześniej nie zdawałem sobie sprawy z tego wszystkiego. Ufałem jej, kochałem jak głupi a ona mną latami manipulowała, a ja zawsze byłem w stosunku do niej uczciwy. A ona zabawiła sie mną, zrujnowała mi życie i wywaliła do kosza. Tak samo było z pierwszym mężem. Teraz zaczynam to wszystko dostrzegać...
Lecz po nocy przychodzi dzień,
A po burzy spokój,
Nagle ptaki budzą mnie
Tłukąc się do okien
A po nocy przychodzi dzień,
A po burzy spokój,
Nagle ptaki budzą mnie
Tłukąc się do okien.
Awatar użytkownika
franio1975
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 121
Rejestracja: 17 lutego 2018, o 19:08

24 lutego 2018, o 11:45

Walczyłem o nas jak mogłem.... Ale moja zona nas sobie już dawno odpuściła. Wiele razy nakręcała sytuacje a ja dostawałem takiego nerwa ze szok. A później tylko rozwód i rozwód, o żadnej terapi nie chciała słyszeć... Dochodzi po mału do mnie też to że to definitywny koniec, bo żona nie chce nic robić w tym kierunku aby ratować nasz związek. Po zdradzie ratowanie związku wyglądało tak, ja ją od wszystkiego odciążyłem, robiłem zakupy, sprzątałem, wychodziłem z psem,zabierałem ją praktycznie wszedzie gdzie chciała... A ona tylko siedziała i pisała, ciągle messenger, wotap itp. Jak juz było w miare dobrze to wbijała mi szpilę i tak w kółko. To jest jeden mój post z grudnia tamtego roku który został przeze mnie napisany na gorąco po zajsciu:


Co się wydarzyło? Wiec opiszę Wczoraj jak bylismy u rodzicow zony zadzwonil jakis obcy nr telefonu. Żonamiala wyciszony dzwik wiec jeej powiedzialem ze dzwoni telefonA ona odpowiedziala ze nie odbiera z nieznanych nr.Bylismy 2 samochodami wiec wracalismy osobno. Jechała bardzo powoli wiec dzwonie do niej zajete oddzwania i mowi ze gada z koleżanką.przykechalem do domu czekam 30 minut a zona nie wraca. Dzwonie do niej. Bo myslalem ze coś się stało zajete.Wkoncu po 30 paeu minutach od mojego przyjazdu przychodzi żona pytam się gdzie była mowi ze w galerii .To pytam czy nie mogla oddwonic i powiedzieć bo sie denerwuje ze cos sie stało.Mowie jej pokaz mi z kim rozmawialas, chcialem sprawdzić czy nie rozmawiała z tym obcym nr. Pokazala mi z daleka ze rozmawiala z koleżanką, a ja mowie pokaż blizej bo chce zobaczyć czy nie oddzwaniala pod ten obcy nr. Na to ona ze nie będę jej kontrolować i ze była u kochanka na szybkim nr. Powiedzialem jej ze jest chamska i ordynarna.Powiedzialem jej ze mam swoje zasaddy i nie jestem cueplymi kluchami i nie pozwole sie tak traktowac. I mam do siebie szacunek. Wscieklem się spakowalem i wyszedlem z domu. Spalem w pracy na podlodze. Po paru godzinach dostaje smsa ze nigdy mnie nie zdradzila. Pozniej o 3 w nocy 6 telefonów nie dobieralem bo spałem i sms ze ma atak paniki i nie wie co sie ze mna dzieje czy mialem wypadek albo skonczylem ze soba. Wiec jej odpisalem rano ze spie w nocy i nie odbieram twlefonow. Na to ona zenspecjalnie to zrobilem ze nie odbieralem telefonów. Zona stwierdzila ze mnie nie traktuje zle. A ja jej powiedzialem że jak nie zmieni swojego podejcia to skonczy sie to rozmwodem wiec zona mowi chce rozwodu.wiec jej napisalem sma Nie obwiniaj mnie o swoje ataki paniki o swoja depresje itp. Nie wzbudzisz we mnie poczucia winny...Nie jestem gownem mamisynkiem cieplymi kluchami nie dam sie poniewierac. Mam do siebie szacunek moze nie jestem idealny ale znam swoja wartosc jako faceta. Nie pozwole sobie wiecej na takie traktowanie. Nie jestem twoim wentylem przez ktore maja uchodzic z ciebie zlee emocje..... Nastepnego dniaapo 10 do mnie przyjechala do mnie do pracy i pyta siebco zamierzam wiec jej mówię że jak nie zmieni podejscia do mnie to skonczy sie to rozwodem. Na to ona chce rozwodu. Później po paru godzinach do mnie dzwoni i mowi ze jedzie na studia i pyta sie czy ma zostawić psa w domu czy zawieść do rodziców. Pogadaliśmy trochę i wróciłem do domu.

Później mowi ze mogę mieszkać w domu przez pewien czas az sobie czegoś nie znajdę. Ze nie chce ze mną być itp. Na to ja jej powiedziałem że nie rozwodzimy się. Teraz jest dla mnie oschla, nie dansie przytulić itp. Mowie jej chodźmy na terapie małżeńska ona mowi nie bo jest nam nie potrzebna. Jeden plus tej sytuacji jest taki ze jak ma zajete to przerywa rozmowe i do mnie oddzwania. Ponadto zawsze bardzo sie denerwuje jak mowi o rozwodzie. ... Mam wtedy lęki aby to przerwać biore xanax. Męczy mnie to wszystko stasznie.....

Tez tego nie rozumiem gdy jesteśmy w śród znajomych jest dla mnie miła. Jak rozmawia przez telefon ja wchodze to mowi o marcinek przyszedł a pozniej jak jestesmy sami to jest oschla.... Nie rozumiem tego wszystkiego... Zawsze jak sie zetniemy to pierwszy wyciagam rękę na zgodę a ona przewaznie straszy rozwodem. Pozniej ma focha przez tydzien albo 2.

I ciągle wraca do przeszłości wypomina mi wszystko. Jestem tym wszystkim zmęczony. Musiałem to z siebie wywalić bo już nie wyrabiam.

Ja wcześniej nie bylem o nia zazdrosny ufalem jej bezgranicznie dopóki mnie nie zdradziła. Twierdzi ze sie tylko całowała.... Ale ja wbto nie wierzę i wtym jest problem. Z zaufaniem. Chciałem o tym zapomnieć, ale ona wraca do tego tematu nie w prost a mnie to boli bo to mi przypomina. Kiedys bylem bardzo zazdrosny przy innej kobiecie bylo tto 20 lat temu wyleczylem sie z tego. Ale jak zona mnie zdradziła to to wszystko powróciło.

Dzisiaj wstała w dobrym nastroju. Bylo fajnie do momentu gdy napisała do tego gościa z którym się całował. Po godzinie powiedziała ze ma doła i musi pomyśleć nad swoim podłym życiem.... No ten dół nie wziął sie z niczego.... Co o tym myślicie.Teraz poszla spać bo powiedziała ze zle sie czuje... A ja znowu mam nerwy.

Rozmawiałem z nia powiedziała ze wrocily wspomnienia z tamtego tygodnia ze wyszedłem z domu. No i twierdzi ze juz do mnie nic nie czuje, ze nia manipuluje itp. Zaczela walic sie po glowie wiec wyszedłem z pokoju. Robi to tylko przy mnie czyli robi pokazówkę.
I znowu mowi ze robie jej aferę jak kuz wszystko zaczyna byc dobrze. Uderzyła mnie z pięści w pierś. Wziąłem psa i wyszedłem na spacer. Powiedziałem jej na wychodne ze nie bede tolerował takiej formy rozmowy gdzie dochodzi z jej strony do rękoczynów.

Powiedziałem jej aby mnie nie obwiniała o wszystko bo to nie jest moja wina. Powiedziałem ze wiem skad sie to bierze jej ojciec alkocholik zawsze obwinia jej mame ze przez nia pije . jak byla malym dzieckiem i sie na takie rzeczy napatrzyła to jaki mogla wyniesc wzorzec zachowania z domu a do tego śmierć jej ukochanej siostry. Obwinia mnie o manipulacje wiec jej wyjaśniłem skad w niej sie to bierze. To jest tak jak z syndromem klamcy gość ktory notorycznie klamie jest swiecie przekonany ze inni ludzie tez kłamią i tak samo jest z manipulacją. Zobaczymy co będzie działo sie dalej.
Poprostu wydaje mi sie ze podswiadomie wchodzi w role swojego ojca bo podobnie sie zachowuje.Tlumaczylem jej rowniez że mozna bylo uniknąć tego spiecia gdyby mi powiedziała sluchaj zle sie poczułam no wróciły mi wspomnienia z tamtego tygodnia- wtedy wiedzial bym co sie dzieje i nie kest to zwiazane z rozmową z tamtym gościem.....
No i następny tekst mojej żony, nie wiem co zrobić ze swoim zyciem chcę się zabić...

A ja znowu słyszę chce rozwodu.... Generalnie dzisiaj mam jazdy na maxa z moja żoną.

Ja robie wszystko aby utrzymać te małżeństwo. Wspieram ja jak moge ale ona tego nie zauważa. We mnie widzi zlo calego swiata, to ja zje**lem to ja zawiodłem a w sobie 0 winy. To nie ja jej zafundowalem te chorobę tylko jej rodzice. Wcześniej tez miała prroblemy 1 małżeństwo rozwód i teraz chce to samo najłatwiejsze wyjscie z sytuacji. Ja mie po to sie zenilem aby sie rozwodzić. Dla niej zmienilem o 180 stopni swoje życie. I co mam to teraz wszystko zostawic i pójść w swoja stronę. Rozwód niczego tu nie zmieni. Moja zona jest zaburzona. Jedynie co moze pomóc to terapia i leki. Jest mi ciężko to wytrzymać. Ja tez mam ze soba problemy ale nie podaję sie bo wiem ze zona jest chora i nie robi tego specjalnie tylko inaczej to wszystko postrzega...

Byla chwila spokoju lecz znowu sie zaczęło. ona powiedziała mi że mnie nie kocha i mam sie wyprowadzić. Ja powoedzialem jej katygorycznie nie... Ona mowi {mieszkam w jej mieszkaniu) ze wkoncu wynajmie sobie coś i sie wyprowadzi .... Powiedzialem jej ze jest zaburzona i co teraz może zrobić to sie leczyć chodzić na psychoterapię i bedzie dobrze a ja ja będę wspierać. Skonczylem ta rozmowę bo nie chialem brnac dalej w ten temat. Oczywiscie byly teksty typu nie bedziemy spac razem, kochać sie itp.

Rozmawiałem z zona na temat tego gościa nic juz ich nie łączy i to jest sprawa zamknięta. Moja zona ma tedecje jak jest kryzys do uciekania w inne znajomosci. 1 razem myslami uciekala do swojego bylego chlopaka 2 razem całował sie z innym facetem . moja zona bardzo duzo pisze na fb Messenger itp. Ma przyjaciela i ostatnio czesto z nim pisze. A moze w 2 wypadku na calowaniu sie nie skonczylo tylko poszlo dalej a ona sie tego wypiera i to ja gryzie. Mowi mi ze nigdy mnie nie zdradziła. I od tamtej pory mamy kryzys taki na maxa. Moze ona nie chce sie do tego przyznać..
Mowi ze wprowadzam ja w hustawki nastroju ze to moja wina i ciagnie sie to od wielu lat. Kazdy pretekst jest dobry mowi szukaj sobie mieszkania bo moe chce Cie wywalic z domu jak psa. Nie chce tego odbudowywać. O terapi tez nie chce słyszeć...... I od wczoraj mowi ze mnie nie kocha.
Najgorsze jest to ze ona cały czas wraca do przeszłości i wypomina wszystko co możliwe.
Mimo ze zostało to stwierdzone ze ma bordeline to ona uwaza że nie jest tak zburzona, tylko wszystko jest przeze mnie.

Po terapii moja zona się uspokoiła dzisiaj rano normalnie rozmawialiśmy tak jak by sie nic nie stało lecz śpimy osobno. Mówiła mi ze w nocy miała koszmary śniło jej się że mialem przez 3 lata kochankę w wieku 23 lat. Mowi ze jeździłem z nia do mojej mamy.... Ciekawyy sen..
Lecz po nocy przychodzi dzień,
A po burzy spokój,
Nagle ptaki budzą mnie
Tłukąc się do okien
A po nocy przychodzi dzień,
A po burzy spokój,
Nagle ptaki budzą mnie
Tłukąc się do okien.
Gafa
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 723
Rejestracja: 27 grudnia 2016, o 14:27

24 lutego 2018, o 12:21

Franio po pierwszym rozwodzie nie dałeś sobie czasu. Nie wiem czy pierwszy rozwód był spowodowany chcecia związku z 2 żona. Wiem wiem, pierwsze małżeństwo było już fikcja. Niemniej jednak wpakowales się w nowy związek BARDZO SZYBKO. Nie wiem czy przed ślubem znałeś historię swojej drugiej żony. Nie dałeś sobie czasu na chwilę zastanowienia. I wydaje mi się że dalej tego nie robisz. Z Twojego opisu 2 małżeństwo to lekki koszmar. O co Ty chcesz walczyć. Faktycznie tak bardzo kochasz 2 żonę, czy też kieruje Tobą trochę lęk przed rozwodem i koniecznością układania sobie życia na nowo. Nie warto, za wszelką cenę, kosztem własnego zdrowia walczyć o związek. NIE WARTO!!!!. Wyprowadź się na chwile, złap dystans. Co ma płynąć nie utonie. Franio myślę że wszyscy Ci tu kibicują. Musisz jednak wiele spraw przemyśleć SAM. I przede wszystkim musisz być ze sobą SZCZERY.....
Gafa
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 723
Rejestracja: 27 grudnia 2016, o 14:27

24 lutego 2018, o 12:28

Dodam jeszcze, że sama przerobiłam to na wlasnej skórze. Poświęciłam się jak bezmyślna osoba. Cztery lata mój były chłop miał lëki związane ze ślubem. Cały czas mówił że wszystko ok, że to jego problem. Załatwiłam psychologa, nie pozwolił mi iść razem z nim na terapię. Zgodziłam się. Ok pomyślałam widocznie tak musi być. A potem się okazalo, że na terapii przygotowywał się do odejścia. Wywalilam go z domu w dniu w którym obwieścił że chce odejść. Powinnam byla wcześniej to zrobić... Tylko bałam się jak to będzie. Wolałam się męczyć. Normalnie glupota...
Gafa
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 723
Rejestracja: 27 grudnia 2016, o 14:27

24 lutego 2018, o 13:05

Poza tym trochę się już w tym gubię co piszesz. Najpierw czytamy, że kochałeś swoją żonę jak głupi, a ona latami Tobą manipulowała, zabawiła się Tobą, zrujnowała Ci życie i wyrzuciła do kosza. Postępuje schematycznie, tak jak w pierwszym związku (czytaj. Fatalnie). Piszesz, że masz już tą świadomość. Po czym piszesz, że nie po to się żeniles żeby teraz się rozwodzić. Zmieniles swoje życie dla 2 żony o 180 stopni. Piszesz, że to wszystko przez zaburzenie żony. Piszesz, że chcesz walczyć o małżeństwo bo przecież ona tego nie robi specjalnie, tylko ma zmienione postrzeganie.Chcesz walczyć bo leki i terapia mogą pomóc....Totalnie różne podejścia do problemu. Pozdrawiam Cię ciepło. Serio:):):):)
ZlotyKamyk
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 65
Rejestracja: 9 grudnia 2017, o 19:11

24 lutego 2018, o 13:37

Ja myślę, że Franio chciałby od nas opinii, co ma zrobić ;) Tylko skąd my mamy to wiedzieć? Franio, opisujesz nam różne sytuacje z Waszego życia, które stanowią może 1% całości obrazu. I na tym 1% interpretowanym przez całkowicie obcych ludzi chcesz się oprzeć podejmując ważne życiowe decyzje? ;) Niestety, odpowiedzialność jest po Twojej stronie. Piszę odpowiedzialność, bo mam wrażenie, że Ty szukasz argumentów, żeby nie czuć się winnym. Bo gdyby forum Cię poparło, wtedy Twoje działania byłyby całkowicie usprawiedliwione, czyż nie?

Trzymaj się :)

K.
Awatar użytkownika
franio1975
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 121
Rejestracja: 17 lutego 2018, o 19:08

24 lutego 2018, o 13:42

Gafa pisze:
24 lutego 2018, o 13:05
Poza tym trochę się już w tym gubię co piszesz. Najpierw czytamy, że kochałeś swoją żonę jak głupi, a ona latami Tobą manipulowała, zabawiła się Tobą, zrujnowała Ci życie i wyrzuciła do kosza. Postępuje schematycznie, tak jak w pierwszym związku (czytaj. Fatalnie). Piszesz, że masz już tą świadomość. Po czym piszesz, że nie po to się żeniles żeby teraz się rozwodzić. Zmieniles swoje życie dla 2 żony o 180 stopni. Piszesz, że to wszystko przez zaburzenie żony. Piszesz, że chcesz walczyć o małżeństwo bo przecież ona tego nie robi specjalnie, tylko ma zmienione postrzeganie.Chcesz walczyć bo leki i terapia mogą pomóc....Totalnie różne podejścia do problemu. Pozdrawiam Cię ciepło. Serio:):):):)

To był post z grudnia tam tego roku. Opisalem tam 2 dni pisane ma gorącą w trakcie zdarzenia


Co się wydarzyło? Wiec opiszę Wczoraj jak bylismy u rodzicow zony zadzwonil jakis obcy nr telefonu. Żonamiala wyciszony dzwik wiec jeej powiedzialem ze dzwoni telefonA ona odpowiedziala ze nie odbiera z nieznanych nr.Bylismy 2 samochodami wiec wracalismy osobno. Jechała bardzo powoli wiec dzwonie do niej zajete oddzwania i mowi ze gada z koleżanką.przykechalem do domu czekam 30 minut a zona nie wraca. Dzwonie do niej. Bo myslalem ze coś się stało zajete.Wkoncu po 30 paeu minutach od mojego przyjazdu przychodzi żona pytam się gdzie była mowi ze w galerii .To pytam czy nie mogla oddwonic i powiedzieć bo sie denerwuje ze cos sie stało.Mowie jej pokaz mi z kim rozmawialas, chcialem sprawdzić czy nie rozmawiała z tym obcym nr. Pokazala mi z daleka ze rozmawiala z koleżanką, a ja mowie pokaż blizej bo chce zobaczyć czy nie oddzwaniala pod ten obcy nr. Na to ona ze nie będę jej kontrolować i ze była u kochanka na szybkim nr. Powiedzialem jej ze jest chamska i ordynarna.Powiedzialem jej ze mam swoje zasaddy i nie jestem cueplymi kluchami i nie pozwole sie tak traktowac. I mam do siebie szacunek. Wscieklem się spakowalem i wyszedlem z domu. Spalem w pracy na podlodze. Po paru godzinach dostaje smsa ze nigdy mnie nie zdradzila. Pozniej o 3 w nocy 6 telefonów nie dobieralem bo spałem i sms ze ma atak paniki i nie wie co sie ze mna dzieje czy mialem wypadek albo skonczylem ze soba. Wiec jej odpisalem rano ze spie w nocy i nie odbieram twlefonow. Na to ona zenspecjalnie to zrobilem ze nie odbieralem telefonów. Zona stwierdzila ze mnie nie traktuje zle. A ja jej powiedzialem że jak nie zmieni swojego podejcia to skonczy sie to rozmwodem wiec zona mowi chce rozwodu.wiec jej napisalem sma Nie obwiniaj mnie o swoje ataki paniki o swoja depresje itp. Nie wzbudzisz we mnie poczucia winny...Nie jestem gownem mamisynkiem cieplymi kluchami nie dam sie poniewierac. Mam do siebie szacunek moze nie jestem idealny ale znam swoja wartosc jako faceta. Nie pozwole sobie wiecej na takie traktowanie. Nie jestem twoim wentylem przez ktore maja uchodzic z ciebie zlee emocje..... Nastepnego dniaapo 10 do mnie przyjechala do mnie do pracy i pyta siebco zamierzam wiec jej mówię że jak nie zmieni podejscia do mnie to skonczy sie to rozwodem. Na to ona chce rozwodu. Później po paru godzinach do mnie dzwoni i mowi ze jedzie na studia i pyta sie czy ma zostawić psa w domu czy zawieść do rodziców. Pogadaliśmy trochę i wróciłem do domu.

Później mowi ze mogę mieszkać w domu przez pewien czas az sobie czegoś nie znajdę. Ze nie chce ze mną być itp. Na to ja jej powiedziałem że nie rozwodzimy się. Teraz jest dla mnie oschla, nie dansie przytulić itp. Mowie jej chodźmy na terapie małżeńska ona mowi nie bo jest nam nie potrzebna. Jeden plus tej sytuacji jest taki ze jak ma zajete to przerywa rozmowe i do mnie oddzwania. Ponadto zawsze bardzo sie denerwuje jak mowi o rozwodzie. ... Mam wtedy lęki aby to przerwać biore xanax. Męczy mnie to wszystko stasznie.....

Tez tego nie rozumiem gdy jesteśmy w śród znajomych jest dla mnie miła. Jak rozmawia przez telefon ja wchodze to mowi o marcinek przyszedł a pozniej jak jestesmy sami to jest oschla.... Nie rozumiem tego wszystkiego... Zawsze jak sie zetniemy to pierwszy wyciagam rękę na zgodę a ona przewaznie straszy rozwodem. Pozniej ma focha przez tydzien albo 2.

I ciągle wraca do przeszłości wypomina mi wszystko. Jestem tym wszystkim zmęczony. Musiałem to z siebie wywalić bo już nie wyrabiam.

Ja wcześniej nie bylem o nia zazdrosny ufalem jej bezgranicznie dopóki mnie nie zdradziła. Twierdzi ze sie tylko całowała.... Ale ja wbto nie wierzę i wtym jest problem. Z zaufaniem. Chciałem o tym zapomnieć, ale ona wraca do tego tematu nie w prost a mnie to boli bo to mi przypomina. Kiedys bylem bardzo zazdrosny przy innej kobiecie bylo tto 20 lat temu wyleczylem sie z tego. Ale jak zona mnie zdradziła to to wszystko powróciło.

Dzisiaj wstała w dobrym nastroju. Bylo fajnie do momentu gdy napisała do tego gościa z którym się całował. Po godzinie powiedziała ze ma doła i musi pomyśleć nad swoim podłym życiem.... No ten dół nie wziął sie z niczego.... Co o tym myślicie.Teraz poszla spać bo powiedziała ze zle sie czuje... A ja znowu mam nerwy.

Rozmawiałem z nia powiedziała ze wrocily wspomnienia z tamtego tygodnia ze wyszedłem z domu. No i twierdzi ze juz do mnie nic nie czuje, ze nia manipuluje itp. Zaczela walic sie po glowie wiec wyszedłem z pokoju. Robi to tylko przy mnie czyli robi pokazówkę.
I znowu mowi ze robie jej aferę jak kuz wszystko zaczyna byc dobrze. Uderzyła mnie z pięści w pierś. Wziąłem psa i wyszedłem na spacer. Powiedziałem jej na wychodne ze nie bede tolerował takiej formy rozmowy gdzie dochodzi z jej strony do rękoczynów.

Powiedziałem jej aby mnie nie obwiniała o wszystko bo to nie jest moja wina. Powiedziałem ze wiem skad sie to bierze jej ojciec alkocholik zawsze obwinia jej mame ze przez nia pije . jak byla malym dzieckiem i sie na takie rzeczy napatrzyła to jaki mogla wyniesc wzorzec zachowania z domu a do tego śmierć jej ukochanej siostry. Obwinia mnie o manipulacje wiec jej wyjaśniłem skad w niej sie to bierze. To jest tak jak z syndromem klamcy gość ktory notorycznie klamie jest swiecie przekonany ze inni ludzie tez kłamią i tak samo jest z manipulacją. Zobaczymy co będzie działo sie dalej.
Poprostu wydaje mi sie ze podswiadomie wchodzi w role swojego ojca bo podobnie sie zachowuje.Tlumaczylem jej rowniez że mozna bylo uniknąć tego spiecia gdyby mi powiedziała sluchaj zle sie poczułam no wróciły mi wspomnienia z tamtego tygodnia- wtedy wiedzial bym co sie dzieje i nie kest to zwiazane z rozmową z tamtym gościem.....
No i następny tekst mojej żony, nie wiem co zrobić ze swoim zyciem chcę się zabić...

A ja znowu słyszę chce rozwodu.... Generalnie dzisiaj mam jazdy na maxa z moja żoną.

Ja robie wszystko aby utrzymać te małżeństwo. Wspieram ja jak moge ale ona tego nie zauważa. We mnie widzi zlo calego swiata, to ja zje**lem to ja zawiodłem a w sobie 0 winy. To nie ja jej zafundowalem te chorobę tylko jej rodzice. Wcześniej tez miała prroblemy 1 małżeństwo rozwód i teraz chce to samo najłatwiejsze wyjscie z sytuacji. Ja mie po to sie zenilem aby sie rozwodzić. Dla niej zmienilem o 180 stopni swoje życie. I co mam to teraz wszystko zostawic i pójść w swoja stronę. Rozwód niczego tu nie zmieni. Moja zona jest zaburzona. Jedynie co moze pomóc to terapia i leki. Jest mi ciężko to wytrzymać. Ja tez mam ze soba problemy ale nie podaję sie bo wiem ze zona jest chora i nie robi tego specjalnie tylko inaczej to wszystko postrzega...

Byla chwila spokoju lecz znowu sie zaczęło. ona powiedziała mi że mnie nie kocha i mam sie wyprowadzić. Ja powoedzialem jej katygorycznie nie... Ona mowi {mieszkam w jej mieszkaniu) ze wkoncu wynajmie sobie coś i sie wyprowadzi .... Powiedzialem jej ze jest zaburzona i co teraz może zrobić to sie leczyć chodzić na psychoterapię i bedzie dobrze a ja ja będę wspierać. Skonczylem ta rozmowę bo nie chialem brnac dalej w ten temat. Oczywiscie byly teksty typu nie bedziemy spac razem, kochać sie itp.

Rozmawiałem z zona na temat tego gościa nic juz ich nie łączy i to jest sprawa zamknięta. Moja zona ma tedecje jak jest kryzys do uciekania w inne znajomosci. 1 razem myslami uciekala do swojego bylego chlopaka 2 razem całował sie z innym facetem . moja zona bardzo duzo pisze na fb Messenger itp. Ma przyjaciela i ostatnio czesto z nim pisze. A moze w 2 wypadku na calowaniu sie nie skonczylo tylko poszlo dalej a ona sie tego wypiera i to ja gryzie. Mowi mi ze nigdy mnie nie zdradziła. I od tamtej pory mamy kryzys taki na maxa. Moze ona nie chce sie do tego przyznać..
Mowi ze wprowadzam ja w hustawki nastroju ze to moja wina i ciagnie sie to od wielu lat. Kazdy pretekst jest dobry mowi szukaj sobie mieszkania bo moe chce Cie wywalic z domu jak psa. Nie chce tego odbudowywać. O terapi tez nie chce słyszeć...... I od wczoraj mowi ze mnie nie kocha.
Najgorsze jest to ze ona cały czas wraca do przeszłości i wypomina wszystko co możliwe.
Mimo ze zostało to stwierdzone ze ma bordeline to ona uwaza że nie jest tak zburzona, tylko wszystko jest przeze mnie.

Po terapii moja zona się uspokoiła dzisiaj rano normalnie rozmawialiśmy tak jak by sie nic nie stało lecz śpimy osobno. Mówiła mi ze w nocy miała koszmary śniło jej się że mialem przez 3 lata kochankę w wieku 23 lat. Mowi ze jeździłem z nia do mojej mamy.... Ciekawyy sen..
Lecz po nocy przychodzi dzień,
A po burzy spokój,
Nagle ptaki budzą mnie
Tłukąc się do okien
A po nocy przychodzi dzień,
A po burzy spokój,
Nagle ptaki budzą mnie
Tłukąc się do okien.
Awatar użytkownika
franio1975
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 121
Rejestracja: 17 lutego 2018, o 19:08

24 lutego 2018, o 13:58

ZlotyKamyk pisze:
24 lutego 2018, o 13:37
Ja myślę, że Franio chciałby od nas opinii, co ma zrobić ;) Tylko skąd my mamy to wiedzieć? Franio, opisujesz nam różne sytuacje z Waszego życia, które stanowią może 1% całości obrazu. I na tym 1% interpretowanym przez całkowicie obcych ludzi chcesz się oprzeć podejmując ważne życiowe decyzje? ;) Niestety, odpowiedzialność jest po Twojej stronie. Piszę odpowiedzialność, bo mam wrażenie, że Ty szukasz argumentów, żeby nie czuć się winnym. Bo gdyby forum Cię poparło, wtedy Twoje działania byłyby całkowicie usprawiedliwione, czyż nie?

Trzymaj się :)

K.
Wiem ze teraz piłczka jest po mojej stronie. Mogę odejść normalnie albo z orzekaniem o winie. Narazie sie nad tym wszystki zastanawiam. Bo sobie myślę czemu mam jej to co mi zrobila odpuścić , niech poniesie pierwszy raz w zyciu konsekwencje swojego postepowania. Ja jej nie zdradzilem i mam sumienie czyste. Nie zwalam na was odpowiedzialności bo to moje życie ale chce poznać odczucia innych ludzi po przeczytaniu tego wszystkiego. Jak na terapi ktoś cos mówi i każdy sie wypowiada w tej kwestii to tez daje duzo do myślenia. Bo moze okazać sie ze zle do tego podchodzę.... Dalej nad tym myślę....
Lecz po nocy przychodzi dzień,
A po burzy spokój,
Nagle ptaki budzą mnie
Tłukąc się do okien
A po nocy przychodzi dzień,
A po burzy spokój,
Nagle ptaki budzą mnie
Tłukąc się do okien.
Awatar użytkownika
xiezyc
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 45
Rejestracja: 16 listopada 2017, o 01:03

24 lutego 2018, o 21:22

Ja uważam że pewnie problem leżał po obu stronach, bo zapewne mało poświęcałeś też uwagi swojej żonie. Ale to nie oznacza, że kobieta ma prawo wtedy sie całować z kimś innym. To jest mimo wszystko świństwo, bo jak była nieszczęśliwa to mogła to powiedzieć, odejść.
Druga rzecz to to że ona ma poważne zaburzenie osobowości i pewnie sama się w tym gubi, a Ty chyba dość poważne problemy z lękami. A o zdradzie się nie zapomina ;) Będzie się to wam odklejało. Tobie.
Co do orzekania o winie to już Twoja decyzja. Gdyby mnie ktoś oszukał i bym mogła powiedzieć, że nie zasłużyłam na to na pewno, i ta osoba zachowywałaby się nieludzko podczas rozstania, to pomyślałabym o sobie.
Awatar użytkownika
franio1975
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 121
Rejestracja: 17 lutego 2018, o 19:08

24 lutego 2018, o 21:32

Dla niej to nie byla zdrada tylko takie nic. Ona sie tylko do tego sie przyznała nawet nie przeprosiła.... A ja wiem ze poszlo dalej.... Jak by sie przyznała do wszyatkiego powiedziala uczciwie co i jak to ok. Poszli bysmy na terapię sprawe przepracowali i pewnie bylo by dobrze bo by sie atmosfera oczysciła. Ja ja tak kochałem ze bylem w stanie jej to wybaczyć... To jej powiedzialem a ona tylko swoje wiec ok rozjechala caly nasz związek.
Lecz po nocy przychodzi dzień,
A po burzy spokój,
Nagle ptaki budzą mnie
Tłukąc się do okien
A po nocy przychodzi dzień,
A po burzy spokój,
Nagle ptaki budzą mnie
Tłukąc się do okien.
Awatar użytkownika
Iwona29
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1899
Rejestracja: 10 maja 2017, o 08:53

24 lutego 2018, o 21:34

franio1975 pisze:
24 lutego 2018, o 21:32
Dla niej to nie byla zdrada tylko takie nic. Ona sie tylko do tego sie przyznała nawet nie przeprosiła.... A ja wiem ze poszlo dalej.... Jak by sie przyznała do wszyatkiego powiedziala uczciwie co i jak to ok. Poszli bysmy na terapię sprawe przepracowali i pewnie bylo by dobrze bo by sie atmosfera oczysciła. Ja ja tak kochałem ze bylem w stanie jej to wybaczyć... To jej powiedzialem a ona tylko swoje wiec ok rozjechala caly nasz związek.
Tak jej zależało.
Nie było z jej str szczerej chyba miłości.
Ale ułożysz sobie tak jak trzeba to życie.
Czas i czas :friend:
Walcz ! Nie uciekaj bo wygrasz😉
Jak nie Ty to kto.
" Będziesz kiedyś bardzo szczęśliwa,powiedziało życie...Ale najpierw sprawię, że będziesz silna"🙂
Gafa
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 723
Rejestracja: 27 grudnia 2016, o 14:27

25 lutego 2018, o 08:04

Franio dobrze przemyśl czy faktycznie chcesz rozwodu z orzeczeniem winy. Winę będziesz musiał uprawdopodobnić. Potzrebne będą dowody. Dowodem może być wszystko SMS, zeznania świadka, Facebook, zdjęcia itp. Zastanów się czy jesteś w stanie udowodnić żonie zdradę. Czy masz dowody? Jeśli nie, zacznij je zbierać jeśli oczywiście zdecydujesz się na rozwód. Zastanów sië czy sam nie masz sobie nic do zarzucenia. Bo wszystko zostanie w trakcie rozwodu wyciągniëte. Piszesz, że jej nie zdradziłeś, ale to nie wszystko. Oceniany będzie całokształt. Pamiętaj że ma stwierdzone borderline i tym może tłumaczyć swoje zachowanie. Twoje podejrzenie zdrady, bo z tego co piszesz żona nigdy się nie przyznała to trochę mało. A jak będziesz ją tak cisnął żeby się przyznała to jeszcze możesz być posądzony o znęcanie psychiczne. Znam taki przypadek.
Awatar użytkownika
franio1975
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 121
Rejestracja: 17 lutego 2018, o 19:08

25 lutego 2018, o 15:20

Przemyslałem sprawę. Chce sie rozstać z nią normalnie bez prania brudow. Jak sie zbiore w sobie, zaproponuje jej aby przepisala na mnie moj samochód oraz zeby mi zapłaciła 8 tyś zł oczywiscie przed rozwodwm. Ja ze swojej strony pisemnie zobowiaze ze nie bede jej robil problemu w czasie rozwodu a po rozwodzie wyprowadzę sie od niej z domu. Ja musze sie wyprowadzić do Warszawy i zaczac zycie od nowa. Bez pieniedzy na golo nie da rady. Mam do placenia alimenty 1000 zl miesięcznie zanim znajde prace tez minie. Musze zwolnic sie z pracy tu gdzie pracuje wiec nawet zasilek nie bedzie mi przysługiwać. Zona obecie żąda od demnie abym sie wyprowadził ale nie mam gdzie, chce mnie wymeldowac z mieszkania mam meldunek czasowy. Robi z siebie ofiare ze ja strasze, bo chcialem swoje pieniadze i prosilem ja grzecznie a ona mi powiedziala ze odda mi je po mojej wyprowadzce. Jest strasznie zacieta i chce wszystko zrobic aby jak najszybciej pozbyc sie mnie z domu. Mam nadzieje ze zona zgodzi sie na takie rozwiazanie, bo nie chce mi sie walczyć przed sądem a to moze potrwac pewnie 2 czy 3 lata.
Lecz po nocy przychodzi dzień,
A po burzy spokój,
Nagle ptaki budzą mnie
Tłukąc się do okien
A po nocy przychodzi dzień,
A po burzy spokój,
Nagle ptaki budzą mnie
Tłukąc się do okien.
Awatar użytkownika
franio1975
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 121
Rejestracja: 17 lutego 2018, o 19:08

25 lutego 2018, o 15:24

Musi sie cos skoczyć aby zaczeło sie cos nowego.....
Lecz po nocy przychodzi dzień,
A po burzy spokój,
Nagle ptaki budzą mnie
Tłukąc się do okien
A po nocy przychodzi dzień,
A po burzy spokój,
Nagle ptaki budzą mnie
Tłukąc się do okien.
Awatar użytkownika
Iwona29
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1899
Rejestracja: 10 maja 2017, o 08:53

25 lutego 2018, o 16:02

franio1975 pisze:
25 lutego 2018, o 15:24
Musi sie cos skoczyć aby zaczeło sie cos nowego.....
Hej.pogadaj na spokojnie co da się ugrać.Jak nic to chyba bym ostrzej zagrała ale miej nadzieję że będzie polubownie.
No nie może Cię ze wszystkiego ogołocić
Walcz ! Nie uciekaj bo wygrasz😉
Jak nie Ty to kto.
" Będziesz kiedyś bardzo szczęśliwa,powiedziało życie...Ale najpierw sprawię, że będziesz silna"🙂
ODPOWIEDZ