Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Powitanie i orientacja w zaburzeniu

Tutaj możesz się przedstawić, napisać coś o sobie.
ODPOWIEDZ
gerchal
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 19
Rejestracja: 20 maja 2020, o 17:05

22 maja 2020, o 08:03

Cześć, jestem tu od kilku tygodni. Na wstępie chciałbym przekazać wszystkim osobom aktywnym tutaj wyrazy uznania, forum to bardzo pozwoliło mi ustabilizować swój stan, zwłaszcza że to moja jedyna nadzieja na pomoc w ciągu następnych dwóch miesięcy. Mam jedno ważne pytanie, ale abym mógł je zadać, muszę nakreślić nieco moją sytuację i historię mojej głupoty. Ogólnie wylądowałem tutaj z powodu DD.
Bardzo zaniedbałem swoje zdrowie psychiczne w przeciągu ostatnich ~6 lat, do tego stopnia że jest to dla mnie wręcz idiotycznie śmieszne i żałosne, gdy piszę ze stanu w którym obecnie się znajduję. Mam 24 lata, od liceum, około 17 roku życia zmagam się z potwornym lękiem, od dzieciństwa z różnymi tikami nerwowymi. Generalnie przejawiałem podręcznikowe objawy depresji, nerwicy lękowej i nerwicy natręctw. Moje natręty myślowe były posunięte do tego stopnia, że robiłem przerwy w wykonywaniu różnych czynności aby kilka razy powtórzyć daną myśl, często nieprzyjemną, swoje lęki karmiłem wręcz obficie wchodząc obsesyjnie, co chwila na strony o denerwującej mnie tematyce, głównie politycznej, oczywiście towarzyszył mi ciągły strach, czasem ataki paniki, niskie poczucie własnej wartości, autonienawiść (bicie się, samookaleczanie), ciągłe myśli samobójcze oraz dwie próby. Na dodatek olbrzymi stres ze strony studiów. Doszło nawet do tego, że zmieniłem kierunek studiów z interesującego mnie na znienawidzony, ale bardziej pewny 'finansowo' - żeby przetrwać w urojonej, strasznej przyszłości. Czy coś z tym zrobiłem? Byłem dwa razy u psychiatry, ale za pierwszym razem nawet bałem się powiedzieć co mnie tak naprawdę trapi ("bo ktoś się włamie do gabinetu, weźmie moją kartę pacjenta i mnie znajdzie"). Dwa razy brałem leki bo miesiąc, raz fluoxetynę, raz sertralinę, oczywiście nie chodziłem na psychoterapię ("bo to nic nie da", "bo jak rozmowa ma rozwiązać mój problem"). Za każdym razem miałem dawać sobie radę sam, przy czym zawsze to oznaczało dalsze tłumienie objawów niż zdobywanie wiedzy na temat nerwic. W ostatnim czasie doszły do tego też dość silne substancje psychoaktywne, dzięki którym o dziwo odzyskałem radość życia.
Jak można było się tego spodziewać, wszystko zakończyło się atakiem paniki po którym zostało DD. Wyzwalaczem nie był o dziwo stan narkotyczny, tylko dalsze nakręcanie swoich obaw, chociaż używki przygotowały podłoże na to. Nie będę na razie wnikał w szczegółowy opis objawów, bo każdy kto ma/miał DD co jest grane. Tutaj powoli przechodzimy do mojego pytania. Słyszałem, że DD może minąć, gdy zaleczy się objawy głównego zaburzenia. Problem w tym, że dotychczasowe objawy w większości mi minęły - nie mam już obsesyjnych myśli na temat swojej śmierci i porażek, mam co prawda inne, w tym dzikie egzystencjalne. Już nie sprawdzam kompulsywnie wiadomości i nie wykłócam się z ludźmi. Widzę wyraźnie wszystkie błędy w swoim dotychczasowym światopoglądzie i zachowaniach, dokładnie widzę jak rujnowałem sobie życie w imię czegoś zawsze wyższego. Wiem już jak żyć, sęk w tym, że utknąłem w piekle - nawet nie mogę spać w nocy, bo przed zapadnięciem w sen mam atak paniki (głównie emocjonalny, ale tętno też przyśpiesza).
W końcu przechodzimy do pytania - czy jest w ogóle sens zakładać że DD może minąć jeśli zacznę pracować przeszłymi objawami i zmartwieniami, których już nie ma (albo są na dalszym planie), czy traktować to jako nowy epizod życia? Aktualnie mam wiele objawów DD (chociaż mam wrażenie że derealizacja powoli ustępuje, ostatnio poczułem się otoczony przez świat, a nie 'na' nim), odcięcie od bliskich, dziwne uczcie gdy patrzę na swoje zdjęcia i w ogóle zdjęcia ludzi, dziwaczne myśli egzystencjalne, obrazy myślowe, lęk że każda myśl to jakiś objaw ("no bo dlaczego to mi się nagle pojawiło w głowie?"), uczucie zapadania, obcość rąk i nóg, miewam problemy z pamięcią i koncentracją. Najgorszy jest jednak brak snu. Moja jedyna nadzieja na raptem 6 godzin snu to dwie tabletki oksazepamu, ale ten się kończy a lekarze nie chcą przepisać więcej telefonicznie, jestem za granicą i nie mam dostępu do stosownej opieki medycznej ani terapii, nawet nie mogę wrócić do Polski.
Staram się stosować do zasad wychodzenia z DD tak bardzo jak to jest możliwe, niestety beznadzieja czasami wygrywa, chociaż faktycznie miewam lepsze momenty i zaczynam widzieć sens tego wszystkiego, chociaż brak snu robi swoje. Drzemki nawet nie wchodzą w grę. Czasami już myślę że mam przepalony mózg, czasami jasno widzę swoją przyszłość. Jak myślicie? Czy jest sens roztrząsać moją trudną przeszłość? Czy w ogóle takie odcięcie od 'ważnych' dla mnie problemów jest możliwe w DD?
Sayan86
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 54
Rejestracja: 19 lutego 2020, o 16:43

22 maja 2020, o 10:41

Witaj,
Zastanow się po co żyć czymś, co minęło i nie wróci? To tak samo jak jazda samochodem patrząc w wsteczne lusterko. Długo tak nie ujedziesz, bo w końcu w coś je.... sz😁 Nie masz wpływu na przeszłość, tego już nie ma i nie wróci. Żyj tym co jest i będzie. Co do DD musisz pamiętać, że schodzi powolutku. Dobrą informacją jest, że czujesz otaczający Cię świat. Znaczy to, że powoli schodzi. Musisz uzbroić się w cierpliwość. Powodzenia!!! 😉
gerchal
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 19
Rejestracja: 20 maja 2020, o 17:05

22 maja 2020, o 11:33

Sayan86 pisze:
22 maja 2020, o 10:41
Witaj,
Zastanow się po co żyć czymś, co minęło i nie wróci? To tak samo jak jazda samochodem patrząc w wsteczne lusterko. Długo tak nie ujedziesz, bo w końcu w coś je.... sz😁 Nie masz wpływu na przeszłość, tego już nie ma i nie wróci. Żyj tym co jest i będzie. Co do DD musisz pamiętać, że schodzi powolutku. Dobrą informacją jest, że czujesz otaczający Cię świat. Znaczy to, że powoli schodzi. Musisz uzbroić się w cierpliwość. Powodzenia!!! 😉
Dzięki za dobre słowo.
Na pewno mój problem będzie miał dalszy wpływ na moje życie ale już się tym aż tak nie przejmuje, wiem co mam robić z życiem i że moje obawy były irracjonalne, chodziło mi raczej o to, czy te traumy nie są aż tak zakorzenione, że będą uniemożliwiały mimo wszystko wyjście z DD. W pewnym sensie DD jest dla mnie oświecające - zrozumiałem wszystkie swoje błędy, paranoje, wkręty i że nie wolno układać sobie pod nie życia ani tracić na nie czas, że zasługuje na życie i szczęście jak każdy, z tym że właśnie tu jest problem - nawet nie jestem w stanie funkcjonować tak, jakbym już chciał - czy to przez brak snu, ataki paniki wywołanie irracjonalnym strachem przed myślą, czy też ciągłą świadomość myśli. Wiem, że jeśli z tego wyjdę, to będę zupełnie odmienionym, szczęśliwym człowiekiem szczerze cieszącym się z życia, ale są momenty w których to jest niewyobrażalne. Czy miał ktoś jeszcze tak, że przy DD dotychczasowe problemy zniknęły lub zeszły na dalszy plan? To wydaje mi się aż niemożliwe, żeby tak szybko się od nich uwolnić - chociaż z drugiej strony racjonalne jest, że jeśli mózg zaczyna podważać rzeczywistość (a miało to miejsce), to wyimaginowane zagrożenie przestaje mieć znaczenie.
Awatar użytkownika
dankan
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 935
Rejestracja: 23 maja 2014, o 10:11

22 maja 2020, o 11:36

Cześć, ogólnie to bardzo mocno Ci polecam przeczytaj to co Victor napisał w swojej historii:
moja-historia-plus-moje-odburzanie-t5194.html
Masz tam odpowiedzi na wszystkie Twoje rozważania. Miałem dd ale też trudne bardzo przeżycia i nie musiałem wiele z nimi robić ale z dd już tak w sensie akceptacji głównie. Z przeżyciami musiałem się pogodzić i myślę że to też jest też potrzebne, ale nie po to aby minęło dd. Ja akurat poszedłem od początku za teoria Victora co do utrzymywania się tych stanów, dlatego też to polecam bo dd minęło choć potrzebowałem na to czasu.
Najlepsza instrukcja pozbycia sie nerwicy plus inne wpisy ludzi z forum
moja-historia-plus-moje-odburzanie-t5194.html#p49014

spis-tresci-autorami-t4728.html
gerchal
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 19
Rejestracja: 20 maja 2020, o 17:05

22 maja 2020, o 11:55

dankan pisze:
22 maja 2020, o 11:36
Cześć, ogólnie to bardzo mocno Ci polecam przeczytaj to co Victor napisał w swojej historii:
moja-historia-plus-moje-odburzanie-t5194.html
Masz tam odpowiedzi na wszystkie Twoje rozważania. Miałem dd ale też trudne bardzo przeżycia i nie musiałem wiele z nimi robić ale z dd już tak w sensie akceptacji głównie. Z przeżyciami musiałem się pogodzić i myślę że to też jest też potrzebne, ale nie po to aby minęło dd. Ja akurat poszedłem od początku za teoria Victora co do utrzymywania się tych stanów, dlatego też to polecam bo dd minęło choć potrzebowałem na to czasu.
Hej, dziękuję za odpowiedź, widziałem twojego posta o odburzeniu i to był jeden z tych, który dał mi najwięcej nadziei (łzy szczęścia gdy ktoś też miał taki ścisk w potylicy). Z historią Victora już się zapoznałem, staram się pochłaniać wszystkie materiały które są dostępne. Chciałbym wierzyć że to jest nadal nerwica, tylko zmieniła swoje objawy, tylko że to napięcie i lęki są o wiele inne niż wcześniej, chociaż Victor też już to wyjaśnił w jednym poście w temacie o morderczych myślach. Zabawne że takie myśli, które miałem wcześniej nie robiły na mnie żadnego wrażenia i traktowałem jak bzdury, a w tym stanie nakręcały lęk że faktycznie mogę coś zrobić, bo w ogóle nie czuję strachu przed czymś takim.
ODPOWIEDZ