Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Powitanie i moja krótka historia

Tutaj możesz się przedstawić, napisać coś o sobie.
Awatar użytkownika
ottovonjaszczur
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 91
Rejestracja: 25 października 2019, o 01:31

26 października 2019, o 10:10

Witam. Jestem studentem, mam 20 lat i od miesiąca zmagam się z derealizacją. :papa
Nie do końca wiem od czego zacząć, więc może od początku. Zmiana mojego stanu rozpoczęła się wraz z przeprowadzką do dużego miasta. Z początku myślałem, że to tęsknota za domem i tyle. Wracam na weekendy do rodzinnej miejscowości, myślałem więc, że się przyzwyczaję. No ale coś się zmieniło, zacząłem czuć się dziwnie, budzić się w nocy. Jestem chyba nawet w stanie określić moment kiedy się to rozpoczęło na dobre. Otóż na początku drugiego tygodnia pobytu w wynajmowanym mieszkaniu, rozmroziła się zamrażarka. Nie wiadomo było, kto sknocił (mieszkamy w piątkę zupełnie obcych ludzi). Coś mi się uwidziało, że jak przyjechałem i wkładałem jedzenie do lodówki to mogłem przez przypadek otworzyć tą zamrażarkę i nie domknąć jej. Tak więc, te wszystkie czynniki: niepokój związany z poznawaniem nowych ludzi, nowa sytuacja, nowe otoczenie, ta sprawa z zamrażarką, strach, że mnie podejrzewają, wcześniejsze niepokoje. Czy to wszystko mogło się skumulować i wywołać derealizację?
W zasadzie najgorszym objawem, wciąż mi towarzyszącym jest postrzeganie czasu. To co robiłem wczoraj jest już nie ważne, podpowiada mi coś w głowie, to przeszłość, tego już nie ma i to co robisz teraz też za moment będzie przeszłością, po co się więc starasz? Czy to ma jakiekolwiek znaczenie? Takie głupie myśli egzystencjalne, wiecie o co mi chodzi. I niby człowiek coś tam czytał i wiedział, że tak jest, lecz teraz to tak we mnie uderzyło. Z początku myślałem właśnie, że może odkryłem jakąś tajemnicę, coś za bardzo przeanalizowałem, odkryłem prawdę o bezsensie życia i teraz muszę cierpieć w samotności. Jednak później odkryłem, że istnieje coś takiego jak DD i w sumie to się ucieszyłem, bo się okazało, że to tylko taki stan, że można z tego wybrnąć i przestać się czuć jak kamera na statywie. Bo oczywiście takie objawy, jak bycie wyłącznie oczami, brak kontroli, automatyzm, zwracanie uwagi na każdy odruch nerwowy itd., te wszystkie objawy derelki też występują. Do tego lęki: przed tym, że to jakaś poważniejsza choroba (schizofrenia, dwubiegunówka albo złośliwy zespół neuroleptyczny), oraz te bardziej irracjonalne, np. wczoraj śniło mi się, że kogoś zamordowałem i się po prostu obudziłem w nocy przerażony, nie wiedziałem, czy mam w to wierzyć czy nie. Przestraszyłem się też kobiety na szczudłach, jak raz szedłem ulicą(akcja promocyjna jakiegoś banku) :shock: .
Byłem u pani psycholog. Opowiedziałem jej ogólnie, co się działo ze mną w życiu, przed tym stanem też: że miałem kompleksy, że się złościłem na siebie często, miałem niską samoocenę. Stwierdziła depresję i zleciła udać się do psychiatry po leki. Trochę odczekałem, gdyż rodzice i jedna ciocia odradzili mi farmakoterapię, ale czułem się tak dziwnie i tak byłem przerażony tym stanem, że poszedłem w końcu. Pani doktor przepisała mi ripsolept (lek stosowany przy leczeniu schizofrenii), powiedziała jeszcze, że to może być początek jakiejś choroby. Ja oczywiście panika, od razu w googlach zacząłem szukać objawów wszystkiego i co najśmieszniejsze, wszystko pasowało w mniejszym lub większym stopniu ;puk . Ale w końcu trafiłem tutaj, przeczytałem posty Wiktora o jego przeżyciach i wyjściu z derelki, no i staram się żyć, nie walczyć z tym, jak do tej pory. Przełamuję lęki, zmieniam postrzeganie na to co się dzieje w mojej głowie, odrabiam prace domowe, realizuję pasje, uczę się, czytam książki itd. super>
Na za kilka dni jestem umówiony na drugą wizytę u psychiatry. Obawiam się, że ona będzie chciała mi wmówić tą schizę, a ja żadnych zwid nie miałem nigdy, wiem co jest prawdą, wszystko pamiętam, tylko tego nie czuję. uhuhuh Po tych tabletkach pobolewa mnie głowa i chyba jestem jeszcze bardziej roztrzepany, a poza tym efektów żadnych, chociaż biorę je dopiero niecałe dwa tygodnie, więc może jszcze się pojawią. No nic, trzeba żyć dalej. Napiszcie, co sądzicie o tym wszystkim.
fragl3s
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 85
Rejestracja: 26 września 2019, o 18:19

26 października 2019, o 10:16

Stan w którym się znajdujesz to tak zwana obrona mózgu przed czynnikami stresogennymi. Zmieniłeś miejsce zamieszkania, miasto, które jest duże. Dużo osób doświadcza DD przeprowadzając się ze wsi nagle do takiej Warszawy, aczkolwiek Oni tego tak nie odczuwają, gdyż nie zwracają na to uwagi. Ty zaś jesteś skupiony na sobie i objawach, stąd ten narost. Ja jestem przeciwnikiem leków psychotropowych. Sam je brałem przez pewien okres, by sprawdzić na sobie. Odłożyć w cholerę. A skoro zdajesz sobie po części sprawę, widzisz opisywane dolegliwości a psychiatra próbuje Ci wmówić jakąś chorobę. No cóż, mógłbym zacząć bluzgać, albo podważać teorie, ale zupełnie nie mam na to ochoty.

Jak dla mnie, odstaw te leki i przeczekaj a zobaczysz, że to tylko silna kwestia myśli. A, i olej/zmień psychiatrę. A jeśli już korzystać z pomocy to psychoterapia. Psychiatra nie jest dla Ciebie.
”Even when I sleep, I feel pain”
Awatar użytkownika
ottovonjaszczur
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 91
Rejestracja: 25 października 2019, o 01:31

27 października 2019, o 09:24

Z chęcią zaoszczędziłbym 160 zł(tyle kosztuje wizyta), aczkolwiek mam wątpliwości. Czy odstawienie leków nie pogorszy sprawy? Biorę niedużą dawkę, ale obawa mi towarzyszy mimo to. Po drugie cały czas wracają lęki, czy aby na pewno nic mi nie jest. Ze wszystkich pytań, które mi zadała pani psychiatra, bodajże na jedno odpowiedziałem twierdząco: Czy mam wrażenie jakby inni ludzi mi się przyglądali? Przytoczyłem wówczas pewną sytuację, jak to w wakacje byłem z kuzynem na festynie i miałem wrażenie właśnie, że przechodnie patrzą na mnie spod byka. Może rzeczywiście tak było, że aż zwróciłem na to uwagę. Plus, mogło to wynikać po prostu z niskiej samooceny i z tego, że ubrałem się nie do końca tak jak chciałem.
Obecnie mam straszny mętlik w głowie, co mnie wkurza, raz myślę w ten sposób, za chwilę inaczej. Zamyślam się często, chociaż ja już wcześniej byłem raczej typem zamyślonym. Od małego po obejrzeniu jakiejś na przykład bajki nie mogłem usiedzieć, odtwarzałem w myślach sceny z niej, nierzadko mówiąc głosami postaci, naśladując ich ruchy. Wymyślałem też dla nich nowe przygody, kontynuacje, takie fanfiction w mojej głowie. Próbowałem pisać książki, rysować komiksy, lecz wymyślanie było łatwiejsze, było czystą frajdą, a nad rysunkami trzeba się namęczyć, do tego nie miałem żadnego talentu, szybko porzucałem więc przelewanie wyobrażeń na papier.
Do dzisiaj mi to zostało w nieco zmienionej formie. Jednak teraz staram się wymyślać własne historie, tworzyć oryginalne światy, żeby później napisać na ich podstawie opowiadania. Często podczas ciężkiej pracy na przykład odcinałem się jakby i tworzyłem fabuły do nowelek. W stanie DD boję się jednak to robić, boję się, że to objaw choroby, że się w tym zatracę i utracę kontakt z rzeczywistością.
Kolejnym lękiem jest gniew. Zdarzało mi się bardzo zdenerwować na rodziców, bliskich znajomych. Wyobrażałem sobie wówczas, że ich biję, krzywdzę albo bluzgałem na nich w myślach. Ostatnimi czasy nie doszło do niczego poważniejszego. Może raz będąc naprawdę rozbitym prawie rzuciłem ojcu cegłówką w nogi, ale to też raczej chciałem go nastraszyć, bo wcześniej bardzo na mnie krzyczał i mnie wyzywał(to było przy bardzo ciężkiej pracy, wiadomo co ona robi z człowiekiem). Mam wyrzuty sumienia, gdy wspominam jak w przeszłości, musiałem pomagać mojemu młodszemu bratu, choremu na zespół aspergera, odrabiać lekcje. Bardzo mi się wtedy nie chciało odrabiać z nim lekcji i swój gniew odreagowywałem na nim, zarówno werbalnie, jak i fizycznie. Eh, byłem głupim, zakompleksionym dzieciakiem, cóż mam teraz począć?
Czuję pustkę, wszytko co się wydarzyło zlewa się w jedno, a wszystko co się wydarzy to tylko moje wyobrażenie, w które uciekam, a poza tym to też za moment będzie przeszłością. Pozostaje tylko teraźniejsza nicość. Boję się, że już tak będzie zawsze. Co mam robić? Po prostu żyć? Staram się.
Awatar użytkownika
Maciej Bizoń
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 545
Rejestracja: 7 sierpnia 2019, o 14:04

27 października 2019, o 09:42

Ludzie bez chorób psychicznych czasami z różnych powodów mogą mieć wrażenie ze ktoś się na nich patrzy lub im się przygląda. A człowiek w lęku potrafi sobie wszystko wkręcić i wszystkim się wystraszyć . Pewnie teraz przez jakiś czas będziesz miał to w głowie a jak nadasz temu wartość to będziesz miał wrażenie ze wszyscy cie obserwują . Zaburzenie Lękowe może się pod wszystko poszyć. Najlepiej mieć na to wyjebane bo to najprostsze i wtedy przechodzi najszybciej ale My ludzie wrażliwi bo chyba tacy mają najczęściej Problemy z lękami ( ale to nie jest reguła ) mają trudność z tym jak do tego prawidłowo podejść . Ja zawsze pamiętam jak mi się to zaczęło w trudnych sytuacjach kiedy wystraszony Układ emocjonalny podsuwa mi dziwne myśli zawsze sobie to przypominam a zaczęło się od strachu o własne życie ze coś mi będzie itd zaczęła się ta spirala a teraz to już wszystko są tego ko sekwencje. Wszystkie te rzeczy które zrobiłeś ..zmiana otoczenia , mieszkanie z obcymi ludźmi to stresowe sytuacje które mogą do zaburzenia doprowadzić a raczej przeważyc szalę w tym kierunku bo jak piszesz wcześniej już były jakieś problemy . A to ze sobie myślałes ze oni myślą że to ty nie zamknąłes tej zamrażarki to świadczy tylko o wrażliwości bo osoba Gruboskorna miałaby na to wyjebane i tyle . Pozdrawiam
"Gotowy byłem iść do ubikacji, nasikać sobie na ręce, poczekac az wyschnie i chodzić z tym dwa dni.
I nie, nie żartuję." - :DD - ten cytat ma tylko Pokazać jaka determinacja powinna występować przy wyjściu z Zaburzenia . ( a przy okazji mnie rozbawiło ) https://www.youtube.com/watch?v=_f5hkHv ... e=youtu.be
https://youtu.be/M6wRnouGZFQ
fragl3s
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 85
Rejestracja: 26 września 2019, o 18:19

27 października 2019, o 09:47

Ale wiesz, że 90% tego co opisałeś to nawet zdrowy człowiek miał/ma? To co opisałeś w momencie dzieciństwa... dzieci i ich ciało z umysłem się rozwija i to, że dziecko rozmawia samo do siebie podczas zabawy, ogląda bajki i naśladuje, myśli o różnych rzeczach nie jest niczym chorym, oraz nadzwyczajnym. To, że byłeś okrutny do ludzi to też nic nowego. Na świecie istnieje przemoc i zdarza się każdemu na co dzień. Zauważ, że człowiek mając nerwice będzie szukał wszędzie wyjaśnień. Pozwól, że zapodam przykład.

„Kiedyś byłem taki niedobry, biłem brata, wyzywałem rodziców, a co jeśli teraz się to na mnie odbija? Czemu ta DD tak trzyma i nie chce odpuścić? A może to karma? Może ja jestem na coś chory? Może umieram?” Jasno przedstawione? Widzisz w tym przykład siebie? No właśnie.

My nerwicowcy nabyliśmy tendencje do tego, by wszędzie szukać przyczyny i zagrożenia. Mimowolnie nasza podświadomość chce żyć w ciągłym zagrożeniu, bo tak się czuje. Dlatego trzeba powoli i konsekwentnie działać świadomością. I to nie jest tak, że porobisz to dzień, dwa i będzie lepiej. Czasami może być i tydzień, by poczuć choć w 3% lepiej.

Naprawdę, odpuść z tą DD. Zobacz, że dalej żyjesz, dalej możesz funkcjonować. Nie upadłeś, nie złamałeś niczego, nie chorujesz, nie umierasz. Potraktuj DD jako coś fajnego. Coś jak grę. Skoro lubiłeś fantazjować to i łatwo Ci będzie to przekształcić w taki efekt smooth moment.

Co do tych przechodniów. Normalne jest przecież, że na co dzień poruszając się mijasz tysiące ludzi na których spoglądasz. To normalna codzienna funkcja. Tak samo jak i inni patrzą na Ciebie. No ale będąc w takim stanie sam sobie odpowiedz.

I tak, według mnie odstaw ten syf, który Ci miesza w głowie. Nie będzie gorzej po, bo gorzej jest właśnie teraz. Twój psychiatra zresztą też jest jakiś lewy.

Nie patrz tyko oczami, patrz też mózgiem, sercem i duchem.
”Even when I sleep, I feel pain”
Lilyth
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 255
Rejestracja: 5 listopada 2013, o 12:37

27 października 2019, o 09:59

Moim zdaniem psychiatra troche poleciala z tematem diagnozy. Ja bym poszla do innego lekarza gdyz zla diagnoza to zle leczenie. Poza tym warto by poszukac terapii pozn beh. No i wlasnie..... jakoes zle wzorce zycia i zachowania plus stres=nerwica.
Nigdy nie pozbędziemy się tego o czym nie mówimy.

Just because it burns, doesn't mean you're gonna die :friend:
Awatar użytkownika
ottovonjaszczur
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 91
Rejestracja: 25 października 2019, o 01:31

28 października 2019, o 15:37

Odstawiłem leki i faktycznie jest lepiej. Głowa mnie nie boli, jestem mniej otępiały. Cały czas mam problem z tym natłokiem myśli egzystencjalnych i poczuciem braku kontroli. Nie mam nawet pewności czy to jest DD, czy to wynika z jakiś cech charakteru. Jestem strasznie wrażliwy, zawsze byłem, chociaż przez pewien okres starałem się to tłumić. Po ostatnich wydarzeniach ciężko mi czasem spojrzeć na poprzedni dzień, bo to już przeszłość, bo to już minęło, nigdy się nie powtórzy. Ciężko mi spojrzeć na chwilę obecną, bo ona też będzie przeszłością. Mam wrażenie jakby wszystko co zrobiłem traciło ważność parę sekund później. O tym że wczoraj rozmawiałem na przykład z babcią za trzy miesiące nikt już nie będzie pamiętał, po co więc to robiłem? Jakoś wcześniej w ogóle w ten sposób o tym nie myślałem, byłem może odrobinę bardziej zamknięty w sobie, ale potrafiłem rozmawiać z ludźmi. Nie zaniedbywałem kontaktów, ale też nie podtrzymywałem ich na siłę. Teraz piszę z kim się da, rozmawiam z rodzicami szczerze, jak nigdy dotąd, ale jednocześnie z tyłu głowy pozostaje ten strach, że w ten sposób przed niczym nie ucieknę, że nikt mnie nie uratuje. Plus ten brak kontroli nad sobą, kompletnie się rozkleiłem. Wcześniej jakoś potrafiłem wziąć się w garść, chociaż słabsze chwile zdarzały się. Teraz tysiąc stresów, wątpliwości, zmiana zdania co godzinę. Bardzo czekałem na ten okres studiów. Wolność, decydowanie o sobie. Tymczasem pierwszy miesiąc mija mi... no właśnie nie tak źle paradoksalnie, bo pomimo tych wewnętrznych burz to niczego w sumie aż tak nie zaniedbałem. Nauka przynosi mi swego rodzaju ukojenie, bo nie skupiam się dzięki niej na bezsensie mojego istnienia. Z pasjami to samo. Muszę tylko wyćwiczyć regularność, podnieść uwagę. Zapiszę się na terapię, może to mi pomoże.
Lilyth
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 255
Rejestracja: 5 listopada 2013, o 12:37

28 października 2019, o 15:43

Tylko najlepiej poszukaj poznawczo-behawioralnej
Nigdy nie pozbędziemy się tego o czym nie mówimy.

Just because it burns, doesn't mean you're gonna die :friend:
Awatar użytkownika
ottovonjaszczur
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 91
Rejestracja: 25 października 2019, o 01:31

29 października 2019, o 00:24

Nie no te myśli są straszne, nie mogę zasnąć, bo wciąż mi się zdaje, że moja życie to jeden wielki sen. Jak zbić te myśli, czy może raczej to odczucie?
fragl3s
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 85
Rejestracja: 26 września 2019, o 18:19

29 października 2019, o 07:28

ottovonjaszczur pisze:
29 października 2019, o 00:24
Nie no te myśli są straszne, nie mogę zasnąć, bo wciąż mi się zdaje, że moja życie to jeden wielki sen. Jak zbić te myśli, czy może raczej to odczucie?
Uczyłeś się kiedyś fizyki? Albo inaczej. Byłeś kiedykolwiek na jakiejś szybkiej karuzeli? Przy takim porywie normalnie człowiek, który nie wie co robić, stara się przeciwstawić opór sile fizycznej, naprężając się co sprawia, że czujemy jeszcze większy ucisk i cięższy oddech. Dopiero po rozluźnieniu czujemy luz i frajdę z karuzeli.

Powiedzmy, że z myślami, DD i ogółem wszystkim co Nas przytacza w nerwicy jest tak samo. Dopóki o tym myślimy, wspominamy, stawiamy opór, dopóty będzie trzymało. Puść to a zobaczysz, że za dzień będzie trochę lepiej, za tydzień jeszcze lepiej a za miesiąc lub dłużej pozbędziesz się tego, albo i nawet szybciej.
”Even when I sleep, I feel pain”
Lilyth
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 255
Rejestracja: 5 listopada 2013, o 12:37

29 października 2019, o 09:14

Prawda. Im mniejsza uwaga i zainteresowanie objawami, tym szybciej miną.
Nigdy nie pozbędziemy się tego o czym nie mówimy.

Just because it burns, doesn't mean you're gonna die :friend:
Awatar użytkownika
ottovonjaszczur
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 91
Rejestracja: 25 października 2019, o 01:31

30 października 2019, o 14:33

Czyli co mam po prostu pozwolić tym myślą atakować, dawać im się, przytakiwać. No próbuję i faktycznie jest lepiej, przynajmniej jestem wyluzowany. I co, spojrzę w końcu na rzeczywistość normalnie, przyziemnie, jak kiedyś patrzyłem?
Lilyth
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 255
Rejestracja: 5 listopada 2013, o 12:37

30 października 2019, o 14:43

ottovonjaszczur pisze:
30 października 2019, o 14:33
Czyli co mam po prostu pozwolić tym myślą atakować, dawać im się, przytakiwać. No próbuję i faktycznie jest lepiej, przynajmniej jestem wyluzowany. I co, spojrzę w końcu na rzeczywistość normalnie, przyziemnie, jak kiedyś patrzyłem?
Czytales posty adminow? Z myslami nie wygrasz nadajac im wartosc. Klocąc sie z nimi....one i tak wygraja. Alle masz np mysl katastroficzna...to pomysl ...no i co? Niech tak bedzie....pokaz nerwico ze jestes to w stanie zrobic....albo tez mysl sie pojawia to nie reaguj...niech przeplynie....to samo z objawami
Nigdy nie pozbędziemy się tego o czym nie mówimy.

Just because it burns, doesn't mean you're gonna die :friend:
Lilyth
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 255
Rejestracja: 5 listopada 2013, o 12:37

30 października 2019, o 14:46

Ja np tak wyzbylam sie lomotania serca....powiedzialam...serio? Weteranke tym straszysz?.... i pooooszlo i nie wrocilo.....to samo z omdleniem....mowie a nawet zabawnie bedzie jak padne....i tak kiedys wstane.....to samo z obrazami.....tak tak....masz racje.....
Nigdy nie pozbędziemy się tego o czym nie mówimy.

Just because it burns, doesn't mean you're gonna die :friend:
Awatar użytkownika
ottovonjaszczur
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 91
Rejestracja: 25 października 2019, o 01:31

30 października 2019, o 15:12

Lilyth pisze:
30 października 2019, o 14:43
ottovonjaszczur pisze:
30 października 2019, o 14:33
Czyli co mam po prostu pozwolić tym myślą atakować, dawać im się, przytakiwać. No próbuję i faktycznie jest lepiej, przynajmniej jestem wyluzowany. I co, spojrzę w końcu na rzeczywistość normalnie, przyziemnie, jak kiedyś patrzyłem?
Czytales posty adminow? Z myslami nie wygrasz nadajac im wartosc. Klocąc sie z nimi....one i tak wygraja. Alle masz np mysl katastroficzna...to pomysl ...no i co? Niech tak bedzie....pokaz nerwico ze jestes to w stanie zrobic....albo tez mysl sie pojawia to nie reaguj...niech przeplynie....to samo z objawami
No to ja mam tą o myśl o tym przemijaniu. Cokolwiek bym nie robił to wiem że to przeminie i że będę na to kiedyś patrzył z perspektywy czasu. Teraźniejsza chwila stanie się zatartym wspomnieniem. Wszystkie przyjemności, wszystkie smutki, wszyscy ludzie, wszystko to zginie. Znam moich rodziców czy właściwie mam tylko jakieś wspomnienia z nimi? Smuci mnie to, chciałbym ich kochać ale co to znaczy kochać? Jakaś reakcja chemiczna w mózgu, iluzja.
Kiedyś kompletnie inaczej to postrzegał, jak rano rozmawiałem z mamą to rozmawiałem z mamą, a nie miałem wspomnienie, że rozmawiam z mamą. Na dodatek pamięć i koncentracja mi teraz szwankują, czuję się oderwany, nie przeżywam w pełni chwil z najbliższymi, ogółem wszystkiego, zapominam. Czy to jest DD, czy przez filozofowanie, do którego miałem skłonność, skazałem się na wieczną samotność. Tak czy inaczej odpuszczam, tak jest mi lepiej.
ODPOWIEDZ