Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Pouczajacy Post Ciasteczka

Wpisy Ciasteczka
Regulamin forum
Uwaga! Attention! Achtung! 注意广告!
Ten dział poświęcony jest materiałom forumowym, służą one "do odczytu" czyli nabywania informacji i ewentualnie komentarza. Nie opisuj tu swojej historii, objawów i nie zadawaj pytań o zaburzenia.
Jeśli masz taką potrzebę przejdź na stronę główną forum - Kliknij - do sekcji FORUM DYSKUSYJNE, tam masz dostępnych wiele działów do rozmów, pytań itp.
ODPOWIEDZ
Ddamian
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 148
Rejestracja: 1 grudnia 2014, o 18:23

13 sierpnia 2015, o 22:35

Tak jak kiedys postanowilem co ciekawsze posty chcialem wklejac w cytatach adminow czy innych osob, ktore napisza cos naprawde fajnego, co bedzie bez mala mini - artem :)

I juz pare razy to zrobilem a dzis chce wrzucic post Ciasteczka, ktora udzielila odpowiedzi koledze z forum ale ogolnie ta odpowiedz mysle moze byc kierowana do wielu osob z nerwica, nie wazne z jakimi objawami czy myslami czy obawami.
Jest to uniwersalna moim zdaniem zawartosc, a do tego daje fajne przemyslenia do tego - "a co jesli tylko i wylacznie porady z forum nie wystarczaja?"
Ciasteczko pisze:Sasuke, gdzieś musi tkwić problem dalej, ja wiem, że dajesz z siebie wszystko, nie neguję Twojego cierpienia, ono na pewno jest bardzo namacalne w przeciwieństwie do problemu nerwicowego. Tu nie chodzi o to, że ja Ci nie wierzę, że znasz teorię nawet wspak i potrafisz ją recytować obudzony w środku nocy.

Zacznijmy od tego, że nie mam takiej wiedzy specjalistycznej, żeby powiedzieć czemu spirometria wyszła taka, jaka wyszła. Nie wiem też czy anomalia, którą na niej odnotowano jest aż tak znacząca i czy powinna niepokoić. Nie wiem też czy psychiczne napięcie może odzwierciedlić się w spirometrii. Nie mam pojęcia. Ale skoro lekarka zapisała Ci leki tego rodzaju (których działania ani zastosowania również nie mogę ocenić), tzn., że uznała, że mogą być pomocne. Jeśli masz dalej jakieś wątpliwości dotyczące skuteczności tych leków, ich wyboru, to nikt z nas raczej Ci z tym nie pomoże i musisz opierać się na konsultacjach z doktorką. Na pewno szukanie po internecie rozwiązań w czytaniu dostępnych diagnoz nie rozwiąże problemu. Dokończ planowany czas brania leków i pytaj co dalej lekarza.

To, co mogę powiedzieć, to że masz problemy oddechowe i dalej palisz. Domyślam się, że rzucenie palenia jest jedną z trudniejszych rzeczy (nie mam w tym doświadczenia, bo temat uzależnienia od papierosów jest mi obcy w praktyce), ale
na pewno nie wpływa dobrze na płuca. I nie wiem czy dam sobie wmówić, że mogłoby być inaczej. ;) Może jest to jedna z przyczyn, której nie chcesz przyjąć do wiadomości jako ewentualnego powodu obecnego samopoczucia, bo jest, siłą rzeczy, Tobie nie na rękę? Może warto to przemyśleć. Porównujesz się z kolegami, którzy są starsi od Ciebie palą i pracują po 12 h itd., itd., a żyją. Ale wiesz, co to, że ktoś inny jest w stanie sam walnąć butelkę wódki na imprezie i trzy piwa, podczas gdy ja wymiotuję po połowie tej porcji nie znaczy, że ze mną jest coś nie tak. Sugerujesz, że nie dbanie o siebie jest ok, ponieważ inni tak robią i żyją? To jak dziwienie się, że ktoś jest uodporniony na picie denaturatu, a Ty męczysz się próbując wypić jeden łyk.

Z zachowań nerwicowych w tej całej sytuacji widzę- analizowanie swojego samopoczucia 24/7 i czytanie ulotki i przeżywanie tego, co jest w niej napisane (nawet z ulotki witaminy C wynika, że może wpędzić do grobu). Analizując każdy oddech, wpędzasz się w paranoję. Nawet osoba nie odczuwająca żadnych dolegliwości, próbując kontrolować każdy wdech i wydech, zastanawiając się nad jego płytkością lub nie, zaczęłaby dostawać lekkich faz. Bo tak działa nakręcanie się- nie ufasz swojemu ciału, nie ufasz uspokajającym wyjaśnieniom. Ciągle po głowie kołacze Ci się- a co jeśli to coś więcej? A co jeśli moja ocena sytuacji jest nieprawidłowa? A co jeśli ten oddech jest nieprawidłowy tak na prawdę? A co jeśli mnie gniecie w płucach i tak naprawdę choruję na odmę albo jakieś inne paskudztwo?
Jaką atmosferę w Twojej głowie wytwarzają takie myśli i podejrzenia? Jak wpływa to na napięcie Twojego ciała i mięśni? Czy uważasz, że możesz powiedzieć, że podążając za takim schematem myślowym rzeczywiście w praktyce jesteś kimś, kto akceptuje taki stan rzeczy i ignoruje go? Wiem, że znasz teorię doskonale, ale czy na prawdę jesteś w 100% przekonany, że ona przeszła w Twoje życie do praktyki na tyle, by to było wystarczające?

Być może działa tu jakiś inny schemat, np- "tak chce żyć, jestem gotowy, już zaakceptowałem to jak się czuje, przecież nic mi nie jest". Kilka minut później "ojeju, ale kiepsko jest, cholera a może to jednak jest jakieś dziwne, może coś mi jest, no ale przecież to tylko nerwica, dowiedziałem się tego z forum, z nagrań, itd, znam je na pamięć. No to pewnie wszystko jest w porządku. No ale cholera, co jeśli jednak nie?"- dwa sprzeczne komunikaty, które się mieszają ze sobą. I na poziomie logicznym wierzysz w to, że masz proces akceptacji za sobą, a podświadomość leży i kwiczy i pomija wszelkie kluczowe sprzeczności tylko po to, że zafiksowałeś sobie, że już uświadomiłeś sobie w praktyce wszystko, czego potrzebowałeś.

Przyjrzyj się jeszcze swojemu życiu. Jeśli jest jakiś temat, który jako ostatni byś podał jako powód, albo który z jakiejś przyczyny natychmiast odrzucasz, zanim jeszcze zaczniesz go rozważać, to może warto mu się przyjrzeć. Nasza podświadomość ma milion sposobów, żeby zamaskować wszystko to, co nam nie leży w życiu. Ileż potrafi znaleźć usprawiedliwień, dla sytuacji w których na co dzień odczuwamy dyskomfort, ale jest to usprawiedliwione np brakiem prawa do odczuwania go, filozofią, poczuciem wstydu, nie wiem, czymkolwiek zależnie od rodzaju tego do czego nie chcesz się przed sobą przyznać.

Nie musisz oddawać 10 lat życia, żeby się poczuć lepiej. Musisz oddać coś, czego bardzo nie chcesz. Jakieś przekonanie, niechęć do jakiejś zmiany. Jeśli chcesz dotrzeć do sedna problemu musisz być wobec siebie bardzo uczciwy. I nikt nie może Ci zajrzeć wgłąb Ciebie, wgłąb tego z czego się składasz (swoich nawyków, przekonań, odczuć, wspomnień, pragnień, wewnętrznych sprzeczności, motywacji, itd.) i wytropić tego, co jest Twoją indywidualną przyczyną dlaczego dalej masz poczucie, że dusisz się przez coś na co dzień. Dosłownie i w przenośni!
Czasem nie wystarczy powiedzieć sobie- to tylko nerwica i jej objawy. Czasem nie wystarczy zmienić podejście i trzeba coś fizycznie zmienić- nie wiem co- mieszkanie, pracę, szkołę, studia, partnera, relację z rodzicami, sposób patrzenia na szefa w każdej pracy, postrzeganie intencji nowopoznanych osób, wywalić znienawidzone niewygodne łóżko, urządzić pokój po swojemu, zwiększyć asertywność, zmniejszyć buntowniczość, być mniej ufnym, być bardziej ufnym, mieć mniejsze ambicje, mieć większe ambicje, więcej spać, mniej spać, zmienić samochód, wywalić wszystkie niepotrzebne rzeczy z domu, podnieść samoocenę, zmniejszyć ilość rzeczy w grafiku. Nie wiem co to jest to COŚ dla Ciebie. Jak powiedziałam, nie mam takich zdolności , żaden człowiek ich nie ma, by zajrzeć do pojemnika jakim jest ktoś, kto pisze na tym forum jako Sasuke i to ustalić, oprócz Ciebie. Czy jesteś szczęśliwy jako człowiek? Tak na prawdę wg własnych kategorii? Czy moze jest coś, co tłumaczysz sobie- ale przecież ja nie mogę tego zmienić, bo każdy to robi, bo oni ode mnie tego oczekują, bo to bo tamto. Czasem nawet zrobienie najmniejszego kroku w kierunku zmian w swoim życiu pomaga. Wiadomo, że na wszystko trzeba czasu, ale człowiek, który źle się czuje w swoim życiu i ma wewnętrzne głęboko zakorzenione przekonanie, że nie ma mocy sprawczej by to zmienić więdnie, jest przyduszony, dusi się!

Więc co masz zrobić? Moim zdaniem:
1) masz być uczciwy wobec siebie i zajrzeć wgłąb siebie i cały czas, który poświęcasz na analizę oddechu, chorób , itd poświecić na rozkminianie tego, co napisałam powyżej
2) Chcesz " jeździć , podróżować , bawić się , pomagać ludziom "- to zacznij. Np od 22 czerwca 2015. Jakoś chyba do tej pory się nie udusiłeś, więc myślę, że nie zrobisz tego dalej, a jak już masz to zrobić, to chyba lepiej to zrobić jadąc w podróż i bawiąc się pomagając ludziom ? ;) Wiesz co mam na myśli? Czekasz aż poczujesz się lepiej by zacząć żyć, a ja mówię Ci zacznij żyć, by poczuć się lepiej.
malutka89
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 68
Rejestracja: 4 sierpnia 2015, o 16:18

13 sierpnia 2015, o 23:06

Bardzo wartościowy post!

Trochę prywaty - Ja też czekałam aż poczuję się lepiej i wiecie co? poczułam się gorzej. I teraz na ostatnich siłach przełamuję się i jeżdżę. Nie mam sił to taksówką, a co tam. Byle tylko sięgnąć życia, nie czekać już dłużej. Może nie dziś, może nie jutro, ale za miesiąc spostrzegę, że już nie czuję się tak źle a przez ten czas zrobiłam dla siebie wiele dobrego, spotkałam się z fajnymi ludźmi i zwiedziłam fajne miejsca. Szukam rozwiązania, ale skoro siedzenie w domu z objawami mi nie pomogło do tej pory to posiedzę sobie z tymi objawami nad jeziorkiem lub fontanną w mieście. Jedynie cholernie trudno jest mi całkiem odpuścić i zaakceptować. Myślę sobie, że już się nie przejmuję a potem znowu załamka. Ale to wiadomo proste nie jest więc się nie zrażam tylko próbuję dalej. Nawyki kształtują się z czasem a nie już pierwszego dnia od chęci zmiany.
Ddamian
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 148
Rejestracja: 1 grudnia 2014, o 18:23

13 sierpnia 2015, o 23:15

No wlasnie dlatego czasem wyszukuje takie mega wartosciowe i wstawiam tutaj bo tak to ginie w gaszczu innych :)

Dokladnie tak jest, ja na poczatku w ogole mialem wrazenie ze to wszystko to jakas nierealnosc, bo tyle natrectw w glowie, takie objawy, deprecha i nie bardzo wierzylem ze zmiana spojrzenia na to cos moze mzienic ale tez gdzies w srodku czulem ze to ma sens.
I dopiero po dluzzszym czasie przyszly jakiekolwiek efekty :)
ODPOWIEDZ