Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Porównywanie partnera do ojca

Forum o nerwicy natręctw i jej objawach.
Omawiamy tutaj własne doświadczenia z życia z tym jakże natrętnym zaburzeniem.
Ale także w tym temacie można podzielić się typowymi natrętnymi lękowymi myślami, które pełnią rolę straszaków i eskalatorów lęku w zaburzeniu.
ODPOWIEDZ
natalia93
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 255
Rejestracja: 1 września 2017, o 21:36

22 października 2019, o 16:03

Cześć!
Od lipca zmagam się z kryzysem życiowym 😁 mianowicie dużo zmian się w życiu działo, stresu dużo I w pewnym momencie stałam się ofiarą ROCD. miałam wszystkie symptomy i objawy które pasują do rocd. Pojawiła się nagle myśl że nie kocham chłopaka, w którą uwierzyłam, złapał mnie taki atak paniki, nie wiedziałam co się ze mną dzieje, byłam przerażona. Myślalam że moje życie się skończyło. Myśli z każdej strony, płacz, ból, nikomu chyba kto to przeżył nie muszę tłumaczyć.
Po pewnym czasie dowiedziałam się że to rocd, co mnie uspokoilo nieco, po dalszym researchu ogarnęłam jak radzić sobie z tymi myślami.
I wiele myśli odeszło. Bardzo często czuje ze kocham chłopaka. Jednak nadal dużo do poprawy. Najbardziej jednak rusza mnie sposób w jaki mój mózg ostatnio objął stanowisko, mianowicie widzę w swoim chłopaku swojego ojca. Co nie jest dobre, bo mój ojciec to alkoholik, ogólnie zły człowiek który był trucizna na moje życie.
Mój mózg zaczął wylapywac małe rzeczy, przede wszystkim z wyglądu. Wiem że to może wydawać się głupie, ale męczy. Patrzę na tył głowy chłopaka i widzę tył głowy swojego ojca. Patrzę na włosy chłopaka i widzę że ojciec miał podobne. Patrzę na jakieś gesty chłopaka i mój mózg automatycznie wylapuje, że niektóre są bardzo podobne do gestów mojego ojca.

Ciężko mi z tym. Nie wiem dokładnie czy to nadal nerwica, czy po prostu jestem jakoś inaczej zaburzona w jakąś dziwną stronę. Nie wiem jaka strategie przyjąć.

Chodzę na terapię, terapeutka przyjęła taktykę przepracowania przeszłości, dzieciństwa, które nie bylo kolorowe. Sama nie wiem czy to mi pomaga czy szkodzi I jaki będzie efekt na dłuższą metę.

Czy ktoś miał chociaż odrobinę coś podobnego do mnie? Może się podzielić jakąś rada, jak nad tym pracować, jak to zmienić, jak sobie pomóc?
"You are far too smart to be the only thing standing in your way"
Awatar użytkownika
MałaMaruda
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 303
Rejestracja: 18 listopada 2017, o 18:47

7 marca 2020, o 19:48

Miewam podobnie, tylko to już mój Mąż. Ja to olewam, a też jestem z tych daddy-issues... różnie było w dzieciństwie, choć bez jakichś mega patologii.

Myślę, że to też trochę naturalne. Że szukamy partnerów podobnych do naszych rodziców. Też widzę w sobie trochę podobieństw do mojej Teściowej.

Myślę, że to zależy jak bardzo Ci to przeszkadza. Jak nie bardzo - olej to. Jak bardzo, to przepracowanie konfliktów na terapii, powiązanych z ojcem, powinno przynieść ulgę ale to może trochę potrwać. Byleby się otworzyć na terapię, być w 100% szczerym i najlepiej mówić spontanicznie - ja w ten sposób znalazłam kilka własnych konfliktów, część nawet rozwiązałam (rozgrzebałam na terapii i przeżyłam od nowa, ale tym razem prawidłowo). Powodzenia!
"Hold on! I know you're scared,
But you're so close to heaven...
Don't know but you know when you get there (...)
You don't know, you're almost near it.

All this time - you're just tryin' not to lose it,
You can always learn to fly - you never do until you do it"

[LP - Tightrope]
natalia93
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 255
Rejestracja: 1 września 2017, o 21:36

31 marca 2020, o 21:46

MałaMaruda pisze:
7 marca 2020, o 19:48
Miewam podobnie, tylko to już mój Mąż. Ja to olewam, a też jestem z tych daddy-issues... różnie było w dzieciństwie, choć bez jakichś mega patologii.

Myślę, że to też trochę naturalne. Że szukamy partnerów podobnych do naszych rodziców. Też widzę w sobie trochę podobieństw do mojej Teściowej.

Myślę, że to zależy jak bardzo Ci to przeszkadza. Jak nie bardzo - olej to. Jak bardzo, to przepracowanie konfliktów na terapii, powiązanych z ojcem, powinno przynieść ulgę ale to może trochę potrwać. Byleby się otworzyć na terapię, być w 100% szczerym i najlepiej mówić spontanicznie - ja w ten sposób znalazłam kilka własnych konfliktów, część nawet rozwiązałam (rozgrzebałam na terapii i przeżyłam od nowa, ale tym razem prawidłowo). Powodzenia!
Zdaje sobie sprawę, że to przez to, że mam daddy-issues. Tylko jak nad tym pracować? Widzę, że moj chlopak jest do niego podobny w wielu sprawach. I jak uznac to jako rzecz normalna, a nie dziwną, odrażającą i nadającą lęk?
"You are far too smart to be the only thing standing in your way"
Awatar użytkownika
MałaMaruda
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 303
Rejestracja: 18 listopada 2017, o 18:47

31 marca 2020, o 21:57

Olać to, tak samo jak wszystko inne niestety. Taka nasza natura, a nerwica wyolbrzymia. Nadajesz temu wartość i się na tym skupiasz, więc widzisz jeszcze więcej podobieństw i sobie dopowiadasz. Tak wg mnie z tym najlepiej działać.

To, że wydaje Ci się podobny to nie znaczy, zw jest Twoim ojcem.
"Hold on! I know you're scared,
But you're so close to heaven...
Don't know but you know when you get there (...)
You don't know, you're almost near it.

All this time - you're just tryin' not to lose it,
You can always learn to fly - you never do until you do it"

[LP - Tightrope]
martinsonetto
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 409
Rejestracja: 22 listopada 2017, o 16:21

1 kwietnia 2020, o 14:02

natalia93 pisze:
31 marca 2020, o 21:46
MałaMaruda pisze:
7 marca 2020, o 19:48
Miewam podobnie, tylko to już mój Mąż. Ja to olewam, a też jestem z tych daddy-issues... różnie było w dzieciństwie, choć bez jakichś mega patologii.

Myślę, że to też trochę naturalne. Że szukamy partnerów podobnych do naszych rodziców. Też widzę w sobie trochę podobieństw do mojej Teściowej.

Myślę, że to zależy jak bardzo Ci to przeszkadza. Jak nie bardzo - olej to. Jak bardzo, to przepracowanie konfliktów na terapii, powiązanych z ojcem, powinno przynieść ulgę ale to może trochę potrwać. Byleby się otworzyć na terapię, być w 100% szczerym i najlepiej mówić spontanicznie - ja w ten sposób znalazłam kilka własnych konfliktów, część nawet rozwiązałam (rozgrzebałam na terapii i przeżyłam od nowa, ale tym razem prawidłowo). Powodzenia!
Zdaje sobie sprawę, że to przez to, że mam daddy-issues. Tylko jak nad tym pracować? Widzę, że moj chlopak jest do niego podobny w wielu sprawach. I jak uznac to jako rzecz normalna, a nie dziwną, odrażającą i nadającą lęk?
Skoro masz rocd to takie skojarzenia i poczucia obrzydzenia to kwestie lękowe. To jest nic innego jak wyczulenie bo przecież rocd dotyczy partnera. Pracować warto nad sobą w taki sposób, że właśnie objawy tego rodzaju traktuje się jako lękowe, jako iluzję tylko najpierw trzeba bardzo dobrze poznać mechanizmy lękowe, bo inaczej nie masz się na czym oprzeć. To co opisujesz to objaw zaburzenia, sam w rocd miałem poczucia obrzydzenia tylko z innych powodów, ale tez z bardzo silnym przekonaniem o ich prawdziwości i słuszności.
natalia93
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 255
Rejestracja: 1 września 2017, o 21:36

4 czerwca 2020, o 12:19

martinsonetto pisze:
1 kwietnia 2020, o 14:02
natalia93 pisze:
31 marca 2020, o 21:46
MałaMaruda pisze:
7 marca 2020, o 19:48
Miewam podobnie, tylko to już mój Mąż. Ja to olewam, a też jestem z tych daddy-issues... różnie było w dzieciństwie, choć bez jakichś mega patologii.

Myślę, że to też trochę naturalne. Że szukamy partnerów podobnych do naszych rodziców. Też widzę w sobie trochę podobieństw do mojej Teściowej.

Myślę, że to zależy jak bardzo Ci to przeszkadza. Jak nie bardzo - olej to. Jak bardzo, to przepracowanie konfliktów na terapii, powiązanych z ojcem, powinno przynieść ulgę ale to może trochę potrwać. Byleby się otworzyć na terapię, być w 100% szczerym i najlepiej mówić spontanicznie - ja w ten sposób znalazłam kilka własnych konfliktów, część nawet rozwiązałam (rozgrzebałam na terapii i przeżyłam od nowa, ale tym razem prawidłowo). Powodzenia!
Zdaje sobie sprawę, że to przez to, że mam daddy-issues. Tylko jak nad tym pracować? Widzę, że moj chlopak jest do niego podobny w wielu sprawach. I jak uznac to jako rzecz normalna, a nie dziwną, odrażającą i nadającą lęk?
Skoro masz rocd to takie skojarzenia i poczucia obrzydzenia to kwestie lękowe. To jest nic innego jak wyczulenie bo przecież rocd dotyczy partnera. Pracować warto nad sobą w taki sposób, że właśnie objawy tego rodzaju traktuje się jako lękowe, jako iluzję tylko najpierw trzeba bardzo dobrze poznać mechanizmy lękowe, bo inaczej nie masz się na czym oprzeć. To co opisujesz to objaw zaburzenia, sam w rocd miałem poczucia obrzydzenia tylko z innych powodów, ale tez z bardzo silnym przekonaniem o ich prawdziwości i słuszności.
No tak myślę że mam Rocd, wszysko na to wskazuje. A na pewno wskazywały na to same początki, bo mija właśnie rok i jest teraz o wiele lżej. Z racji tego że jest lżej to też zastanawiam się czy to na pewno Rocd😅..
To nie jest aż takie obrzydzenie nim, tylko też bardziej ta myślą, że on jest podobny do mojego ojca, a to mój chłopak.. I że jestem typowym psychologicznym przykładem, że tak się dzieje często, że wybieramy sobie partnera podobnego do rodziców. Into mnie przeraża, uwiera..

Ostatnio też takie analizy sytuacji Hipotetycznych.. Jak np myślę sobie o Ewentualnych zaręczynach to stresuje sie, że powiem 'nie' , że nie czuje w środku takiego podniecenia i szczęścia tylko stres, że będę musiała podjąć taka decyzje.. Że będę żałować, że będę się męczyć sama że sobą i nie mieć tego "wewnętrznego spokoju".
"You are far too smart to be the only thing standing in your way"
ODPOWIEDZ