Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Poranna zmiana

Miejsce na pytania oraz uwagi dotyczące samego forum jak i funkcjonowania wśród jego społeczności.
Tutaj możesz także uzyskać dostęp do czata - *zobacz
whereismyhead
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 48
Rejestracja: 17 grudnia 2022, o 17:21

20 grudnia 2022, o 08:42

Hej od dłuższego czasu 24\7 czuje lęk, strach , stres, ciągłe napięcie, mam natrętne myśli , nie mogę sie na niczym skupić , ,mam mnóstwo somatycznych objawow typowa nerwica 24/7 ale pytanie dotyczy innej sprawy...
Od 6 dni biorę Asentre po której codziennie budzę sie w nocy codziennie o prawie tej samej godzinie 4:30/5 , z drżeniem mięśni, mocnym biciem serducha, dreszczami i natrętnymi myślami nie mogę zasnąć i przewracam się z boku na bok.
Próbuje puszczać sobie wtedy muzykę relaksacyjną , staram myśleć pozytywnie że to zaraz przejdzie że to chwilowe , próbowałem puszczać sobie technikę relaksacyjną jacobsona ale jestem zawsze taki roztrzęsiony i mną tak telepie , że ciężko się na tym skupić i po 10 minutach rezygnuje...
Próbuje głęboko oddychać i się relaksować , ale nic mi nie pomaga!
Czy macie jakieś porady czego jeszcze można próbować aby się uspokoić podczas takiej sytuacji żeby dalej się nie nakręcać żeby to ustąpiło?
Drżenie mięśni i dreszcze utrzymuje się ok 4 h ale często mam też je w ciągu dnia czy mieliście takie sytuacje?
Biorę tylko 25mg a już mam takie dziwne sytuacje...
Awatar użytkownika
grubas
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 83
Rejestracja: 21 lutego 2019, o 08:46

20 grudnia 2022, o 09:40

Cześć,

przede wszystkim wiedza na temat nerwicy:
https://emocjobranie.pl/spis-nagran

zamiast muzyki relaksacyjnej i pozytywnego myślenia.
Nie mówię, że te rzeczy nie pomagają, ale bez zrozumienia mechanizmów to sobie możesz pozytywnie myśleć słuchając muzyczki i siedzieć na bombie :))

Jeżeli chodzi o leki to mam doświadczenie z Asertinem, to ta sama substancja co Asentra, zdaję się. 25mg to niedużo i stawiam, że bardziej się nakręcasz niż faktycznie odczuwasz efekty uboczne leku.
Na początku miałem bóle głowy, później spadek, a właściwie zanik libido i tycie, a przez ciągły lęk cierpiałem na bezsenność.
Dreszcze mogą wynikać zwyczajnie ze stresu. U mnie ból głowy przeszedł po 2-3ech tygodniach. Kiedy powiedziałem psychiatrze o libido, dorzucił mi Trittico. Asertinu brałem 50mg, trittico na noc - 1/3 tabletki.
Po jakimś czasie sen wrócił do normy. Ochota na seks wróciła, a do tego podczas orgazmów krzyczałem jak po*ebany i trochę wstyd przed sąsiadami :DD
Trochę to brzmi jakbym reklamował farmaceutyki, ale prawda jest taka, że największą pracę musisz wykonać sam, konfrontując się z lękiem, lękami. Czy to z pomocą leków czy też bez. Na pewno polecam terapię. Terapia, gromadzenie wiedzy na temat nerwicy, lęków, uzbrojenie się w cierpliwość, przyjacielskie nastawienie do siebie etc.
Ja znalazłem coś co mi pomaga, nie ogłupia i pozwala wyjść z kryzysów, jeżeli się pojawiają. Ale leki są dla mnie tylko kołem ratunkowym w sytuacji kiedy lecę na mordę i macham rękami z przerażeniem, że sobie ją zaraz rozbiję o glebę. Nie powodują przełomu w myśleniu ( mówię oczywiście o swoim doświadczeniu ).
Lęk próbuję Cię wycofać, uchronić przed czymś co Cię przeraża. Poszukaj w swoim życiu tych zapalników, spróbuj je zrozumieć i może uda Ci się je rozładować. Może to lęk o przyszłość, może lęk przed chorobą, cierpieniem etc.
Pozdrawiam i powodzenia!
Nie żałuj, nigdy nie żałuj, że mogłeś coś zrobić w życiu, a tego nie zrobiłeś. Nie zrobiłeś, bo nie mogłeś.
Stanisław LemSzpital Przemienienia
Awatar użytkownika
Hightower
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 386
Rejestracja: 26 września 2022, o 20:22

20 grudnia 2022, o 12:31

whereismyhead pisze:
20 grudnia 2022, o 08:42
Drżenie mięśni i dreszcze utrzymuje się ok 4 h ale często mam też je w ciągu dnia czy mieliście takie sytuacje?
Biorę tylko 25mg a już mam takie dziwne sytuacje...
Tak, dreszcze, a nawet drgawki, to jeden ze zgłaszanych skutków ubocznych sertraliny, zwłaszcza w początkowym okresie stosowania. Z czasem będą ustępować. Wyrzut adrenaliny przy nasileniu niepokoju/stresu będzie je dodatkowo nasilał.

Jak sobie z tym poradzić? Przede wszystkim - postaraj się przekonać samego siebie, że mimo wszystko to "normalna" reakcja na przyjmowany lek, potęgowana przez zaburzenie. Nie analizuj tego każdorazowo przy powtórce sytuacji. W pewnym momencie wejdziesz na wolniejsze obroty, przestaniesz o tym myśleć i dodatkowo się nakręcać. Jeśli masz pod ręką jakieś audiobooki czy nagrania na Youtubie, możesz je sobie w takich sytuacjach odpalać. Wsłuchiwanie się w cudzy głos, podążanie za narracją, mocno absorbuje umysł. Typowa muzyka relaksacyjna, jakieś "odgłosy lasu w nocy" czy "szum morza plus mewy" raczej się nie sprawdzą, a przynajmniej jeszcze nie na tym etapie.
Awatar użytkownika
Hightower
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 386
Rejestracja: 26 września 2022, o 20:22

20 grudnia 2022, o 13:12

grubas pisze:
20 grudnia 2022, o 09:40
Po jakimś czasie sen wrócił do normy. Ochota na seks wróciła, a do tego podczas orgazmów krzyczałem jak po*ebany i trochę wstyd przed sąsiadami :DD
Piękna historia i naprawdę fajny post.
whereismyhead
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 48
Rejestracja: 17 grudnia 2022, o 17:21

20 grudnia 2022, o 14:02

grubas pisze:
20 grudnia 2022, o 09:40
Cześć,

przede wszystkim wiedza na temat nerwicy:
https://emocjobranie.pl/spis-nagran

zamiast muzyki relaksacyjnej i pozytywnego myślenia.
Nie mówię, że te rzeczy nie pomagają, ale bez zrozumienia mechanizmów to sobie możesz pozytywnie myśleć słuchając muzyczki i siedzieć na bombie :))

Jeżeli chodzi o leki to mam doświadczenie z Asertinem, to ta sama substancja co Asentra, zdaję się. 25mg to niedużo i stawiam, że bardziej się nakręcasz niż faktycznie odczuwasz efekty uboczne leku.
Na początku miałem bóle głowy, później spadek, a właściwie zanik libido i tycie, a przez ciągły lęk cierpiałem na bezsenność.
Dreszcze mogą wynikać zwyczajnie ze stresu. U mnie ból głowy przeszedł po 2-3ech tygodniach. Kiedy powiedziałem psychiatrze o libido, dorzucił mi Trittico. Asertinu brałem 50mg, trittico na noc - 1/3 tabletki.
Po jakimś czasie sen wrócił do normy. Ochota na seks wróciła, a do tego podczas orgazmów krzyczałem jak po*ebany i trochę wstyd przed sąsiadami :DD
Trochę to brzmi jakbym reklamował farmaceutyki, ale prawda jest taka, że największą pracę musisz wykonać sam, konfrontując się z lękiem, lękami. Czy to z pomocą leków czy też bez. Na pewno polecam terapię. Terapia, gromadzenie wiedzy na temat nerwicy, lęków, uzbrojenie się w cierpliwość, przyjacielskie nastawienie do siebie etc.
Ja znalazłem coś co mi pomaga, nie ogłupia i pozwala wyjść z kryzysów, jeżeli się pojawiają. Ale leki są dla mnie tylko kołem ratunkowym w sytuacji kiedy lecę na mordę i macham rękami z przerażeniem, że sobie ją zaraz rozbiję o glebę. Nie powodują przełomu w myśleniu ( mówię oczywiście o swoim doświadczeniu ).
Lęk próbuję Cię wycofać, uchronić przed czymś co Cię przeraża. Poszukaj w swoim życiu tych zapalników, spróbuj je zrozumieć i może uda Ci się je rozładować. Może to lęk o przyszłość, może lęk przed chorobą, cierpieniem etc.
Pozdrawiam i powodzenia!
Dzięki za radę , będę nad sobą pracował już dziś postawiłem się temu wszystkiemu wstałem z wyra i mimo lęków powiedziałem sobie że nie mogą dalej mi wszystkiego utrudniać , posprzątałem chatę , dziewczyna będzie ze mnie dumna 'xxdd
Dzięki za link wcześniej dostałem jakieś audio na yt od Hightower'a i jestem w trakcie jego słuchania.
Takie rady na pewno się przydadzą będę próbował je sotosować.
whereismyhead
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 48
Rejestracja: 17 grudnia 2022, o 17:21

20 grudnia 2022, o 14:03

Hightower pisze:
20 grudnia 2022, o 12:31
whereismyhead pisze:
20 grudnia 2022, o 08:42
Drżenie mięśni i dreszcze utrzymuje się ok 4 h ale często mam też je w ciągu dnia czy mieliście takie sytuacje?
Biorę tylko 25mg a już mam takie dziwne sytuacje...
Tak, dreszcze, a nawet drgawki, to jeden ze zgłaszanych skutków ubocznych sertraliny, zwłaszcza w początkowym okresie stosowania. Z czasem będą ustępować. Wyrzut adrenaliny przy nasileniu niepokoju/stresu będzie je dodatkowo nasilał.

Jak sobie z tym poradzić? Przede wszystkim - postaraj się przekonać samego siebie, że mimo wszystko to "normalna" reakcja na przyjmowany lek, potęgowana przez zaburzenie. Nie analizuj tego każdorazowo przy powtórce sytuacji. W pewnym momencie wejdziesz na wolniejsze obroty, przestaniesz o tym myśleć i dodatkowo się nakręcać. Jeśli masz pod ręką jakieś audiobooki czy nagrania na Youtubie, możesz je sobie w takich sytuacjach odpalać. Wsłuchiwanie się w cudzy głos, podążanie za narracją, mocno absorbuje umysł. Typowa muzyka relaksacyjna, jakieś "odgłosy lasu w nocy" czy "szum morza plus mewy" raczej się nie sprawdzą, a przynajmniej jeszcze nie na tym etapie.
Hightower ty to chyba zostaniesz moim mentorem byku ^^ , zawsze zostawiasz mi jakąś dobrą radę o której wcześniej nie miałem pojęcia.
Może masz jeszcze jakieś życiowe porady na ataki paniki? , wiem że rozmowa często mi pomaga ale nie zawsze mogę ją prowadzić.
jesteś gość Dzięki!
Awatar użytkownika
Hightower
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 386
Rejestracja: 26 września 2022, o 20:22

20 grudnia 2022, o 21:50

whereismyhead pisze:
20 grudnia 2022, o 14:03
Może masz jeszcze jakieś życiowe porady na ataki paniki? , wiem że rozmowa często mi pomaga ale nie zawsze mogę ją prowadzić.
jesteś gość Dzięki!
Hahahaha, dzięki. Pozostaniemy w kontakcie. Wyjdziesz z tego w jednym kawałku.

Co do ataków paniki - najbardziej upiorny jest ten pierwszy, gdy nie wiesz, z czym masz do czynienia. Później też bywa różnie, ale wzrastająca świadomość problemu i zrozumienie jego mechanizmu pozwala go stopniowo skutecznie rozbroić. Finalnie przestaje to robić na tobie wrażenie, nawet jeśli dostałeś ust karpia i zdrętwiała Ci połowa twarzy. Jeśli doświadczasz hiperwentylacji połączonej z poczuciem roztrzęsienia, możesz próbować standardowych sposobów: siadasz na sedesie, gasisz światło, minimalizujesz liczbę bodźców, przykładasz dłonie do ust i starasz się oddychać dwutlenkiem węgla, by uniknąć zasadowicy oddechowej i nie wylądować z utrwaloną tężyczką (na amerykańskich filmach zwykle dmuchają w elegancki worek, ale w autentycznym akcie paniki worka możesz nie znaleźć, natomiast sedes i własne dłonie raczej tak). W ataku paniki masz wrażenie, że brakuje Ci tlenu, w istocie to jego nadmiar jest tu problemem, co nakręca zasadowicę (wzrost pH krwi) i tzw. hipokapnię (chyba jedno z ładniejszych słów w języku polskim, kiedyś chciałem nazwać tak psa, ale ostatecznie stanęło na mniej szlachetnym imieniu Klakson). Spada również poziom fosforu, co potęguje odczuwany strach, oddychasz więc jeszcze szybciej, oddechy są coraz głębsze i cykl się domyka. Trzeba to w porę przerwać.

Mimo wszystko takie klasyczne, pełnoobjawowe, spektakularne ataki paniki są jednak dość rzadkie. Najczęściej po prostu dostajesz trzęsiawy w wyniku wyrzutu adrenaliny i czujesz się jak pół dupy zza krzaka. Ciebie, jak rozumiem, silny niepokój wybudza o świcie. Podobnie jak wiele innych osób na tym forum, w swoim czasie przerabiałem to bez taryfy ulgowej, przepociłem kilka tuzinów tiszertów, budząc się o czwartej nad ranem, rozbiłem kilka szklanek, których nie byłem w stanie utrzymać. Napisałbym, że czułem się wtedy jak oblepiony mrokiem, niezdolny do dostrzeżenia niczego poza własną mizerią, z poczuciem kompletnej beznadziei, ale to zbyt poetyckie określenia. Bardziej adekwatne byłoby pewnie stwierdzenie, że lądowałem głową w ciepłym, lepkim szambie. Leki sprawią, że takie sytuacje będą rzadsze, psychoterapia z kolei sprawi, że zrozumiesz co, jak i dlaczego. W takich sytuacjach nie ma sensu budzić żony, partnerów lepiej oszczędzać. Już w ciągu dnia mają dostatecznie dużo okazji, by nasłuchać się naszych skarg i zażaleń.

Gdy następnym razem będziesz miał ochotę posłuchać czegoś w środku nocy, zajrzyj również na tę stronę. To blog jednej z użytkowniczek tego forum, psychoterapeutki. Trochę tekstów, sporo nagrań. Jest w tym jakiś nerw, a przede wszystkim, jak sądzę, ten blog nie wzmacnia fałszywego mitu "odburzenia" jako jednorazowego aktu, który ostatecznie zamyka okres choroby, po którym już "nigdy więcej tego szajsu". To tak nie działa. Wychodzenie z nerwicy to długi proces. Finalnie niekoniecznie człowiek wychodzi z tego silniejszy, ale mądrzejszy na pewno.
whereismyhead
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 48
Rejestracja: 17 grudnia 2022, o 17:21

21 grudnia 2022, o 10:50

Hightower pisze:
20 grudnia 2022, o 21:50
whereismyhead pisze:
20 grudnia 2022, o 14:03
Może masz jeszcze jakieś życiowe porady na ataki paniki? , wiem że rozmowa często mi pomaga ale nie zawsze mogę ją prowadzić.
jesteś gość Dzięki!
Hahahaha, dzięki. Pozostaniemy w kontakcie. Wyjdziesz z tego w jednym kawałku.

Co do ataków paniki - najbardziej upiorny jest ten pierwszy, gdy nie wiesz, z czym masz do czynienia. Później też bywa różnie, ale wzrastająca świadomość problemu i zrozumienie jego mechanizmu pozwala go stopniowo skutecznie rozbroić. Finalnie przestaje to robić na tobie wrażenie, nawet jeśli dostałeś ust karpia i zdrętwiała Ci połowa twarzy. Jeśli doświadczasz hiperwentylacji połączonej z poczuciem roztrzęsienia, możesz próbować standardowych sposobów: siadasz na sedesie, gasisz światło, minimalizujesz liczbę bodźców, przykładasz dłonie do ust i starasz się oddychać dwutlenkiem węgla, by uniknąć zasadowicy oddechowej i nie wylądować z utrwaloną tężyczką (na amerykańskich filmach zwykle dmuchają w elegancki worek, ale w autentycznym akcie paniki worka możesz nie znaleźć, natomiast sedes i własne dłonie raczej tak). W ataku paniki masz wrażenie, że brakuje Ci tlenu, w istocie to jego nadmiar jest tu problemem, co nakręca zasadowicę (wzrost pH krwi) i tzw. hipokapnię (chyba jedno z ładniejszych słów w języku polskim, kiedyś chciałem nazwać tak psa, ale ostatecznie stanęło na mniej szlachetnym imieniu Klakson). Spada również poziom fosforu, co potęguje odczuwany strach, oddychasz więc jeszcze szybciej, oddechy są coraz głębsze i cykl się domyka. Trzeba to w porę przerwać.

Mimo wszystko takie klasyczne, pełnoobjawowe, spektakularne ataki paniki są jednak dość rzadkie. Najczęściej po prostu dostajesz trzęsiawy w wyniku wyrzutu adrenaliny i czujesz się jak pół dupy zza krzaka. Ciebie, jak rozumiem, silny niepokój wybudza o świcie. Podobnie jak wiele innych osób na tym forum, w swoim czasie przerabiałem to bez taryfy ulgowej, przepociłem kilka tuzinów tiszertów, budząc się o czwartej nad ranem, rozbiłem kilka szklanek, których nie byłem w stanie utrzymać. Napisałbym, że czułem się wtedy jak oblepiony mrokiem, niezdolny do dostrzeżenia niczego poza własną mizerią, z poczuciem kompletnej beznadziei, ale to zbyt poetyckie określenia. Bardziej adekwatne byłoby pewnie stwierdzenie, że lądowałem głową w ciepłym, lepkim szambie. Leki sprawią, że takie sytuacje będą rzadsze, psychoterapia z kolei sprawi, że zrozumiesz co, jak i dlaczego. W takich sytuacjach nie ma sensu budzić żony, partnerów lepiej oszczędzać. Już w ciągu dnia mają dostatecznie dużo okazji, by nasłuchać się naszych skarg i zażaleń.

Gdy następnym razem będziesz miał ochotę posłuchać czegoś w środku nocy, zajrzyj również na tę stronę. To blog jednej z użytkowniczek tego forum, psychoterapeutki. Trochę tekstów, sporo nagrań. Jest w tym jakiś nerw, a przede wszystkim, jak sądzę, ten blog nie wzmacnia fałszywego mitu "odburzenia" jako jednorazowego aktu, który ostatecznie zamyka okres choroby, po którym już "nigdy więcej tego szajsu". To tak nie działa. Wychodzenie z nerwicy to długi proces. Finalnie niekoniecznie człowiek wychodzi z tego silniejszy, ale mądrzejszy na pewno.
Moje ataki często wyglądają tak ze jestem naładowany emocjami , trochę jakby roztrzęsiony ,nie potrafię tego opisać , tak jakbym nie wiedział co się ze mną dzieje , często nie kontaktuje jak ktoś do mnie mówi. Zawsze próbuje rozmawiać z kims właśnie ,ale mam taki mentlik we łbie ze nie ogarniam i często rezygnuje z rozmowy , albo gadam z kims przez telefon i musze kończyć bo nie mogę się skupić na tym co ktoś do mnie gada i jeszcze bardziej mnie to nakręca ze nie mogę się ogarnąć ,a po dłuższej chwili zamienia się w bezsilność i takie ataki płaczu, i tu właśnie zaczynam się trząść ale po płaczu często jest coś takiego jakby te emocje ze mnie zeszły może nie na długo ale często po wypłacaniu czuje się lepiej.
Hightower dzięki , ze mogę na ciebie liczyć cieszę się ze tu trafiłem , bo lata temu kiedy miałem ten sam problem nie wiedziałem na czym on polega i jak to wszystko działa , ze można właśnie taki atak paniki próbować „ugasić” a nie w nie brnąć tak jak ja to robiłem , ze objawy powinno się akceptować i ignorować a nie się na nich skupiać i się ich bać , a np z myślami można sobie wewnętrznie gadać.
Jest to dla mnie duży pierwszy krok , do robienia dalszych postępów.
Awatar użytkownika
Hightower
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 386
Rejestracja: 26 września 2022, o 20:22

21 grudnia 2022, o 16:41

To, co mi się najbardziej podoba w botach reklamowych, to fakt, że są tak dalece ugrzecznione i dyplomatyczne, że człowiek mógłby się od nich uczyć kindersztuby. Gdyby jeszcze nie te frazesy, po których dłonie opadają jak w poudarowym niedowładzie, byłoby zupełnie w pytkę.
whereismyhead
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 48
Rejestracja: 17 grudnia 2022, o 17:21

21 grudnia 2022, o 21:34

Hightower pisze:
21 grudnia 2022, o 16:41
To, co mi się najbardziej podoba w botach reklamowych, to fakt, że są tak dalece ugrzecznione i dyplomatyczne, że człowiek mógłby się od nich uczyć kindersztuby. Gdyby jeszcze nie te frazesy, po których dłonie opadają jak w poudarowym niedowładzie, byłoby zupełnie w pytkę.
Z każdym, kolejnym postem jeszcze bardziej wierzę w to , że zostaniesz moim mentorem i to nie tylko w kwestii nerwicowej . :DD
whereismyhead
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 48
Rejestracja: 17 grudnia 2022, o 17:21

23 grudnia 2022, o 15:29

:grr:
Hightower pisze:
20 grudnia 2022, o 21:50
whereismyhead pisze:
20 grudnia 2022, o 14:03
Może masz jeszcze jakieś życiowe porady na ataki paniki? , wiem że rozmowa często mi pomaga ale nie zawsze mogę ją prowadzić.
jesteś gość Dzięki!
Hahahaha, dzięki. Pozostaniemy w kontakcie. Wyjdziesz z tego w jednym kawałku.

Co do ataków paniki - najbardziej upiorny jest ten pierwszy, gdy nie wiesz, z czym masz do czynienia. Później też bywa różnie, ale wzrastająca świadomość problemu i zrozumienie jego mechanizmu pozwala go stopniowo skutecznie rozbroić. Finalnie przestaje to robić na tobie wrażenie, nawet jeśli dostałeś ust karpia i zdrętwiała Ci połowa twarzy. Jeśli doświadczasz hiperwentylacji połączonej z poczuciem roztrzęsienia, możesz próbować standardowych sposobów: siadasz na sedesie, gasisz światło, minimalizujesz liczbę bodźców, przykładasz dłonie do ust i starasz się oddychać dwutlenkiem węgla, by uniknąć zasadowicy oddechowej i nie wylądować z utrwaloną tężyczką (na amerykańskich filmach zwykle dmuchają w elegancki worek, ale w autentycznym akcie paniki worka możesz nie znaleźć, natomiast sedes i własne dłonie raczej tak). W ataku paniki masz wrażenie, że brakuje Ci tlenu, w istocie to jego nadmiar jest tu problemem, co nakręca zasadowicę (wzrost pH krwi) i tzw. hipokapnię (chyba jedno z ładniejszych słów w języku polskim, kiedyś chciałem nazwać tak psa, ale ostatecznie stanęło na mniej szlachetnym imieniu Klakson). Spada również poziom fosforu, co potęguje odczuwany strach, oddychasz więc jeszcze szybciej, oddechy są coraz głębsze i cykl się domyka. Trzeba to w porę przerwać.

Mimo wszystko takie klasyczne, pełnoobjawowe, spektakularne ataki paniki są jednak dość rzadkie. Najczęściej po prostu dostajesz trzęsiawy w wyniku wyrzutu adrenaliny i czujesz się jak pół dupy zza krzaka. Ciebie, jak rozumiem, silny niepokój wybudza o świcie. Podobnie jak wiele innych osób na tym forum, w swoim czasie przerabiałem to bez taryfy ulgowej, przepociłem kilka tuzinów tiszertów, budząc się o czwartej nad ranem, rozbiłem kilka szklanek, których nie byłem w stanie utrzymać. Napisałbym, że czułem się wtedy jak oblepiony mrokiem, niezdolny do dostrzeżenia niczego poza własną mizerią, z poczuciem kompletnej beznadziei, ale to zbyt poetyckie określenia. Bardziej adekwatne byłoby pewnie stwierdzenie, że lądowałem głową w ciepłym, lepkim szambie. Leki sprawią, że takie sytuacje będą rzadsze, psychoterapia z kolei sprawi, że zrozumiesz co, jak i dlaczego. W takich sytuacjach nie ma sensu budzić żony, partnerów lepiej oszczędzać. Już w ciągu dnia mają dostatecznie dużo okazji, by nasłuchać się naszych skarg i zażaleń.

Gdy następnym razem będziesz miał ochotę posłuchać czegoś w środku nocy, zajrzyj również na tę stronę. To blog jednej z użytkowniczek tego forum, psychoterapeutki. Trochę tekstów, sporo nagrań. Jest w tym jakiś nerw, a przede wszystkim, jak sądzę, ten blog nie wzmacnia fałszywego mitu "odburzenia" jako jednorazowego aktu, który ostatecznie zamyka okres choroby, po którym już "nigdy więcej tego szajsu". To tak nie działa. Wychodzenie z nerwicy to długi proces. Finalnie niekoniecznie człowiek wychodzi z tego silniejszy, ale mądrzejszy na pewno.
Mistrzu mam do ciebie pytanko od kilku dni nie miewam natrętnych myśli a jak miewam to nie są dla mnie straszne chyba nauczyłem się jak je ignorować wyzywać i ośmieszać. wydaje mi się ze zrobiłem duzy krok w tej walce wczoraj poszedłem na pierwszy trening zrobiłem na przekór moim obawom i w sumie dla objawów których również nie biorę jakoś za bardzo do siebie jak to możliwe ze kiedy nie myśle o niczym lęk po prostu jest , sam z siebie czy masz może jakiś post gdzie to wytłumaczono? Mam jeszcze pytanie co do mojego zachowania Np w pracy od dłuższego czasu spinam się jak pojeb i stresuje się robieniem zwykłej tabelki w excelu na maxa sie w nią wczuwam i na niej skupiam co czasami i tak nie wychodzi przez nerwice ale nie zwracam na to uwagi xd , chodzi mi noga No i niepokój , ale świadomie wiem ze robię tylko radosna! tabelkę i nic mi nie grozi :roll:
Masz jakieś propozycje jak mogę zaczac sobie z tym radzić , tak samo jak z poprzednimi technikami? Mówić sobie wewnętrznie ze to tylko radosna! tabelka i nawet jeśli zrobię ja złe to nic to nie zmieni?
Awatar użytkownika
Hightower
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 386
Rejestracja: 26 września 2022, o 20:22

23 grudnia 2022, o 21:01

whereismyhead pisze:
23 grudnia 2022, o 15:29
jak to możliwe ze kiedy nie myśle o niczym lęk po prostu jest , sam z siebie czy masz może jakiś post gdzie to wytłumaczono?
To tzw. lęk wolnopłynący. To objaw osiowy w zaburzeniach lękowych, częstszy nawet niż napady paniki (które mogą w ogóle się nie pojawić). Stały towarzysz każdego nerwicowca i matka wielu, wielu upierdliwych objawów (choćby drażliwości, wybuchów gniewu, męczliwości czy wzmożonego napięcia nerwowego). Tutaj znajdziesz więcej absolutnie podstawowych informacji. W sieci jest tego całe mnóstwo; to również stały motyw wielu filmików przygotowanych przez założycieli tego forum. Jak sobie z tym radzić? Na szybko - lekami o działaniu przeciwlękowym (SSRI rozkręcają się kilka tygodni, doraźnie, z efektem "na już", sprawdza się natomiast m.in. hydroksyzyna, pochodne benzodiazepiny, trazodon i kilka innych; pogadaj z lekarzem przy kolejnej wizycie, by dorzucił coś, co się sprawdzi w duecie z przyjmowaną przez Ciebie sertraliną). W dłuższej perspektywie - psychoterapią. Techniki do zastosowania w trybie instant? Przede wszystkim sama świadomość, co z czego wynika, już powinna dać Ci szersze spojrzenie na sprawę. Miej dla siebie więcej wyrozumiałości.
whereismyhead
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 48
Rejestracja: 17 grudnia 2022, o 17:21

23 grudnia 2022, o 21:47

Hightower pisze:
23 grudnia 2022, o 21:01
whereismyhead pisze:
23 grudnia 2022, o 15:29
jak to możliwe ze kiedy nie myśle o niczym lęk po prostu jest , sam z siebie czy masz może jakiś post gdzie to wytłumaczono?
To tzw. lęk wolnopłynący. To objaw osiowy w zaburzeniach lękowych, częstszy nawet niż napady paniki (które mogą w ogóle się nie pojawić). Stały towarzysz każdego nerwicowca i matka wielu, wielu upierdliwych objawów (choćby drażliwości, wybuchów gniewu, męczliwości czy wzmożonego napięcia nerwowego). Tutaj znajdziesz więcej absolutnie podstawowych informacji. W sieci jest tego całe mnóstwo; to również stały motyw wielu filmików przygotowanych przez założycieli tego forum. Jak sobie z tym radzić? Na szybko - lekami o działaniu przeciwlękowym (SSRI rozkręcają się długo, doraźnie, z efektem "na już", sprawdza się natomiast m.in. hydroksyzyna, pochodne benzodiazepiny, trazodo; pogadaj z lekarzem przy kolejnej wizycie). W dłuższej perspektywie - psychoterapią. Techniki do zastosowania w trybie instant? Przede wszystkim sama świadomość, co z czego wynika, już powinna dać Ci szersze spojrzenie na sprawę. Miej dla siebie więcej wyrozumiałości.
Leki odpadają , założyłem że muszę sobie poradzić z tym sam i wiem że to możliwe bo już raz z tym sobie poradziłem.
Czy sama świadomość że to kolejny objaw przeciążenia systemu wystarczy? Chciałbym jeszcze dużo pracować sam , szukam ciągle na forum jakiś technik , ale nie umiem tak tu grzebać jeszcze jakoś ciężko mi tu odnaleźć cokolwiek.
Psychoterapeutę mam 2 razy w miesiącu , wydaje mi się że to trochę mało i myślę czy by nie chodzić 4 razy żeby przyśpieszyć pracę i żeby była ciągłość , co o tym myślisz?
Tylko że psychoterapeuta pracuje w nurcie systemowo–psychodynamicznym , czy to dobry nurt na zaburzenia lękowe? Wszędzie piszą , że poleca się nurt poznawczo - behawioralny tylko u mnie w mieście nie ma chyba takiego psychoterapeuty... (mieszkam w małej miejscowości) .
Pozdrawiam cię , chętnie bym dziabnął z tobą jakiegoś dobrego łiskacza w podziękowaniu za to wszystko (ale to chyba mogłoby być możliwe dopiero po wyjściu z tego bagna ;p ) , wielkie dzięki za wszystkie rady i szybkie odpowiedzi . No i wesołych świąt !
Awatar użytkownika
Hightower
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 386
Rejestracja: 26 września 2022, o 20:22

23 grudnia 2022, o 22:24

whereismyhead pisze:
23 grudnia 2022, o 21:47
Tylko że psychoterapeuta pracuje w nurcie systemowo–psychodynamicznym , czy to dobry nurt na zaburzenia lękowe? Wszędzie piszą , że poleca się nurt poznawczo - behawioralny tylko u mnie w mieście nie ma chyba takiego psychoterapeuty... (mieszkam w małej miejscowości) .
To akurat mój ulubiony nurt, ale terapia poznawczo-behawioralna mogłaby faktycznie okazać się lepsza, ale to nie jest tak, że te nurty i paradygmaty to jakieś izolowane wyspy. Kompetentny terapeuta powinien zrozumieć, z czym się mierzysz i w jaki sposób wyciągnąć Cię z tego dołka, a naprawdę nie jesteś jeszcze w najgorszym stanie. Pamiętaj, że zawsze możesz skorzystać z terapii w trybie online (właśnie sprawdziłem, że choćby w serwisie ZnanyLekarz jest w tej chwili 2361 terapeutów oferujących spotkania w tym trybie), więc nie ogranicza Cię przestrzeń; przy odrobinie wysiłku możesz sobie zorganizować spotkania z terapeutami reprezentującymi dowolny nurt w dowolnym miejscu w Polsce.
whereismyhead
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 48
Rejestracja: 17 grudnia 2022, o 17:21

23 grudnia 2022, o 23:16

Hightower pisze:
23 grudnia 2022, o 22:24
whereismyhead pisze:
23 grudnia 2022, o 21:47
Pamiętaj, że zawsze możesz skorzystać z terapii w trybie online (właśnie sprawdziłem, że choćby w serwisie ZnanyLekarz jest w tej chwili 2361 terapeutów oferujących spotkania w tym trybie), więc nie ogranicza Cię przestrzeń; przy odrobinie wysiłku możesz sobie zorganizować spotkania z terapeutami reprezentującymi dowolny nurt w dowolnym miejscu w Polsce.
Googlowałem już jakiś czas temu i widziałem takie wizyty , ale myślę że to nie jest to samo co iść do kogoś i rozmawiać w realu.
No i zawsze jest to jakaś opcja żeby się ruszyć z domu , jakieś dodatkowe wyzwanie.
W każdym razie jeżeli ta terapia nie pomoże to chyba nie pozostanie mi nic innego jak wizyty online , no ale wiadomo trzeba czasu.
ODPOWIEDZ