Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Pomóżcie dożyć jakoś do wtorku :(

Być może masz jakąś kwestię do poruszenia związaną z nerwicą i lękiem?
A nie wiesz w który powyższy dział dodać temat, bo choćby pasuje to do każdej nerwicy?
Zrób to w takim razie tutaj.
Dział ten zawiera różne tematy, sprawy, wydarzenia w życiu związane z nerwicą i lękiem.
zagrody123456
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 434
Rejestracja: 7 lutego 2019, o 15:35

12 marca 2019, o 10:30

Jubilee pisze:
12 marca 2019, o 10:15
Victor pisze:
12 marca 2019, o 00:26
No i wtorek nadszedł, a życie dalej płynie :)
Słuchaj Twój pierwszy post mówi bardzo wyraźnie o tym (stany lękowe już masz kilka lat), że żebyś tak zaczęła myśleć o tym aby lepiej się poczuć. To musiałabyś najpierw ogarnąć sprawy związane z mierzeniem ciśnienia, gorączki i tych ciągłych wizyt u lekarzy.
Bo tak cały czas pracujesz na to aby się czuć źle. Bo nie można zagrożenia w umyśle emocjonalnym "zdjąć" wykonując "rytuały" świadczące o tym, że jednak Ci coś jest.
Dlatego, że robiąc to wszystko taki impuls mu wysyłasz
Ta wypowiedź zwróciła mi na coś uwagę. Ja marzę o tym, żeby lekarz mi powiedział, że to "tylko" zaburzenia lękowe, żeby ktoś zdjął ze mnie ciężar odpowiedzialności za ewentualną pomyłkę i niewykrytą chorobę. Jednocześnie łapię się na tym, że boję się u lekarza powiedzieć o wszystkim, bo może uzna, że to coś poważnego. Zamiast wyliczyć objawy to chciałabym dodać "ale to tylko chwilami" albo "ból jest zdecydowanie słaby, nic poważnego". To chcę do tego lekarza czy nie? Absurd.
Poza tym mam wrażenie, że osoby faktycznie chore na coś, zdiagnozowane i leczące się nie myślą o zdrowiu 24/7 jak ja. Uzależniam teraz pracę nad psychiką od wyników badań. Mam gotowy scenariusz, że jak przyjdzie diagnoza to wtedy juz będę wiedzieć i automatycznie wszystko w głowie mi się poukłada na miejscu, a wcześniej to jeszcze nie warto, bo przecież I TAK nic nie wiem, I TAK się zdenerwuję... a przecież wystarczyłoby zmienić podejście do samych badań i iść na nie z marszu bez układania scenariuszy i zastanawiania się na jakie badania może mnie wysłać lekarz.
Wizyt u lekarzy nie było jakoś spektakularnie wiele. Zrobiłam tylko USG (hipochondria mnie wtedy jeszcze nie dopadła i USG faktycznie okazało sie trafione) oraz podstawowe badania z moczu (mam takie zalecenia ze względu na przebyte ciężkie schorzenia z możliwym upośledzeniem czynności nerek) i krwi. Dopiero ok. 2 tygodnie temu mnie takie dziadostwo dopadło i chyba nie za bardzo wiem, jak sobie z tym radzić.
Zgadzam się, że ciągłe sprawdzanie tylko nakręca tę spiralę i karmi lęki, a chodzenie do lekarzy i odbieranie pozytywnych wyników badań ma być swego rodzaju "nagrodą" dla psychiki. Nie chciałabym przegapić czegoś istotnego, ale myślę, że jedna wizyta u lekarza pierwszego konaktu oraz ewentualne badania, jeśli jakiekolwiek zleci, powinny w zupełności wystarczyć. Potem muszę się skupić na zdrowiu psychicznym, które jest z pewnością w znacznie gorszym stanie.
Wiem mniej więcej skąd się ta hipochondria bierze, bo jest częścią większego problemu. Tyle że od uświadomienia sobie problemu w psychice do jego rozwiązania też daleka i trudna droga.
Dziękuję wszystkim, którzy się tu wypowiedzieli i nie uciekajcie stad jeszcze, bez Was byłoby dużo ciężej, a tak to mam się czym zająć, gdy mnie te myśli dopadną. Piszę i czytam tutaj zamiast googlować i po ostatniej porażce już za każdym razem, gdy łapię komórkę, żeby sobie coś wyszukać, wchodzę tutaj. Działa :DD
Zdrowie emocjonalne to pójście do lekarza a nie googlowanie i trzeba tego ewidentnie zaprzestać bo inaczej żadne terapię ani forum nic nie da.. Jaka ja mądra a sama do CB pisałam że nam raka.. Ale nie ma innej drogi... I skupić się na czymś innym niż objawach
Jubilee
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 37
Rejestracja: 14 grudnia 2018, o 22:37

12 marca 2019, o 10:41

Przypomina mi się, że po kimś to mam. Jak byłam jeszcze dzieciakiem i miałam poważne problemy zdrowotne to moi rodzice Internetu jeszcze nie mieli. Mieli za to encyklopedię zdrowia. Lekarz pediatra kazał im ją wyrzucić :DD
zagrody123456
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 434
Rejestracja: 7 lutego 2019, o 15:35

12 marca 2019, o 10:54

Ja znowu jak dorastalam to rodzice bywali w szpitalu.. Wczoraj czytałam że żeby pozbyć się hipochondrii trzeba skupić uwagę na rzeczywistości.. I przyjąć niepewność.. Nauczyć się żyć z niepewnoscia.. Mi też terapeutka mówiła na ile potrafię tolerować niepewnośc
Jubilee
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 37
Rejestracja: 14 grudnia 2018, o 22:37

12 marca 2019, o 11:31

zagrody123456 pisze:
12 marca 2019, o 10:54
Ja znowu jak dorastalam to rodzice bywali w szpitalu.. Wczoraj czytałam że żeby pozbyć się hipochondrii trzeba skupić uwagę na rzeczywistości.. I przyjąć niepewność.. Nauczyć się żyć z niepewnoscia.. Mi też terapeutka mówiła na ile potrafię tolerować niepewnośc
Oooo, z tą niepewnoscią to ja mam wiecznie problem. Moja mi powiedziała, że próbuję dokonać niemożliwego, bo chciałabym kontrolować rzeczywistość...
Ta kontrola u mnie zaczęła się właśnie po poważnym wypadku rodziców. W tamtych czasach dzieci nie ciągało się po psychologach, a szkoda. Sama przez długi czas nie wiedziałam, że każda trudniejsza sytuacja może się w taki sposób odbić na psychice i latami ciągnąć jak ogon za kimś.
Jak znajdziesz jakiś sposób na zaakceptowanie tej niepewności to daj znać... bo ja w tym temacie jestem bezradna i moje życie tu i teraz wygląda tak: dziś zjem coś ulubionego! a nie, w sumie mam stan podgorączkowy. o, już wiem, obejrzę fajny film! nieee, bez sensu, dalej mam tam ten węzeł chłonny, po co mam filmy oglądać ;puk
zagrody123456
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 434
Rejestracja: 7 lutego 2019, o 15:35

12 marca 2019, o 12:22

Jubilee pisze:
12 marca 2019, o 11:31
zagrody123456 pisze:
12 marca 2019, o 10:54
Ja znowu jak dorastalam to rodzice bywali w szpitalu.. Wczoraj czytałam że żeby pozbyć się hipochondrii trzeba skupić uwagę na rzeczywistości.. I przyjąć niepewność.. Nauczyć się żyć z niepewnoscia.. Mi też terapeutka mówiła na ile potrafię tolerować niepewnośc
Oooo, z tą niepewnoscią to ja mam wiecznie problem. Moja mi powiedziała, że próbuję dokonać niemożliwego, bo chciałabym kontrolować rzeczywistość...
Ta kontrola u mnie zaczęła się właśnie po poważnym wypadku rodziców. W tamtych czasach dzieci nie ciągało się po psychologach, a szkoda. Sama przez długi czas nie wiedziałam, że każda trudniejsza sytuacja może się w taki sposób odbić na psychice i latami ciągnąć jak ogon za kimś.
Jak znajdziesz jakiś sposób na zaakceptowanie tej niepewności to daj znać... bo ja w tym temacie jestem bezradna i moje życie tu i teraz wygląda tak: dziś zjem coś ulubionego! a nie, w sumie mam stan podgorączkowy. o, już wiem, obejrzę fajny film! nieee, bez sensu, dalej mam tam ten węzeł chłonny, po co mam filmy oglądać ;puk

Ja mam to samo jakbym była Bogiem.. Trzeba powoli ćwiczyć niepewność i przenosic uwagę na tu i teraz.. Chociaż był taki czas ze mi się udało ale to była ciąża i nerwa odpuściła.. A teraz z powrotem.. A Ty pracujesz czy siedzisz w domu?
Jubilee
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 37
Rejestracja: 14 grudnia 2018, o 22:37

12 marca 2019, o 15:53

zagrody123456 pisze:
12 marca 2019, o 12:22

Ja mam to samo jakbym była Bogiem.. Trzeba powoli ćwiczyć niepewność i przenosic uwagę na tu i teraz.. Chociaż był taki czas ze mi się udało ale to była ciąża i nerwa odpuściła.. A teraz z powrotem.. A Ty pracujesz czy siedzisz w domu?
Staram się jak mogę, ale nałożyło się na siebie kilka czynników i juz tym razem nie mogłam tego wygrać. Pracuję dość dużo i w każdym miejscu, o każdej porze (w domu również) i to też chyba jest jednym z czynników, które powodują stałe napięcie. Na prawdziwych długich wakacjach wyjazdowych byłam ostatnio w podstawówce... za dużo na siebie biorę i mam za swoje. Z drugiej strony jakieś niezałatwione sprawy z psychiką też muszę mieć, skoro nie lubię nawet siedzieć w domu, a sama to juz w ogóle.
Jubilee
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 37
Rejestracja: 14 grudnia 2018, o 22:37

12 marca 2019, o 15:53

zagrody123456 pisze:
12 marca 2019, o 12:22

Ja mam to samo jakbym była Bogiem.. Trzeba powoli ćwiczyć niepewność i przenosic uwagę na tu i teraz.. Chociaż był taki czas ze mi się udało ale to była ciąża i nerwa odpuściła.. A teraz z powrotem.. A Ty pracujesz czy siedzisz w domu?
Staram się jak mogę, ale nałożyło się na siebie kilka czynników i juz tym razem nie mogłam tego wygrać. Pracuję dość dużo i w każdym miejscu, o każdej porze (w domu również) i to też chyba jest jednym z czynników, które powodują stałe napięcie. Na prawdziwych długich wakacjach wyjazdowych byłam ostatnio w podstawówce... za dużo na siebie biorę i mam za swoje. Z drugiej strony jakieś niezałatwione sprawy z psychiką też muszę mieć, skoro nie lubię nawet siedzieć w domu, a sama to juz w ogóle.
zagrody123456
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 434
Rejestracja: 7 lutego 2019, o 15:35

12 marca 2019, o 16:03

To spróbuj trochę spuścic z tonu bo te objawy mogą być z przepraciwania i tej gonitwy
Jubilee
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 37
Rejestracja: 14 grudnia 2018, o 22:37

12 marca 2019, o 21:12

zagrody123456 pisze:
12 marca 2019, o 16:03
To spróbuj trochę spuścic z tonu bo te objawy mogą być z przepraciwania i tej gonitwy
Postaram się. Czas zadbać o siebie. Oprócz zdjęcia RTG dla pewności lekarz nie zalecił nic, więc nie szukam żadnej boreliozy, raków i niczego innego. Zrobię zdjecie i wezmę zalecone ziółka, poczytam i pooglądam materiały o metodach relaksacyjnych. Taki skromny, ale wielki dla mnie plan :))
Jubilee
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 37
Rejestracja: 14 grudnia 2018, o 22:37

13 marca 2019, o 17:14

Teraz tylko do kolejnego wtorku na wyniki. Oby to nie była powtórka z tego weekendu, bo już mi sił brak. Niby lekarz powiedział, że to tylko dla świętego spokoju, na wszelki wypadek i że wygląda to ok, ale ja już się wkręcam. Czy Wy też tak strasznie nie lubicie czekać na wyniki... ? :))
Na ogół staram się o tym nie myśleć, bo zrobiłam co trzeba i więcej nie mogę, ale dopada mnie momentami taka fala niepokoju.
Może gdyby było coś nie tak to lekarz bez badań nawet by mnie nie straszył... yhy, no paranoja w głowie. Nie naciskał nawet na te badania, nie mówił kiedy mam je zrobić i że szybko, a jedynie "żeby sobie sprawdzić", ale ja juz mam swoje teorie spiskowe. No cóż... ale walczę! <boks>
zagrody123456
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 434
Rejestracja: 7 lutego 2019, o 15:35

13 marca 2019, o 17:28

Jubilee pisze:
13 marca 2019, o 17:14
Teraz tylko do kolejnego wtorku na wyniki. Oby to nie była powtórka z tego weekendu, bo już mi sił brak. Niby lekarz powiedział, że to tylko dla świętego spokoju, na wszelki wypadek i że wygląda to ok, ale ja już się wkręcam. Czy Wy też tak strasznie nie lubicie czekać na wyniki... ? :))
Na ogół staram się o tym nie myśleć, bo zrobiłam co trzeba i więcej nie mogę, ale dopada mnie momentami taka fala niepokoju.
Może gdyby było coś nie tak to lekarz bez badań nawet by mnie nie straszył... yhy, no paranoja w głowie. Nie naciskał nawet na te badania, nie mówił kiedy mam je zrobić i że szybko, a jedynie "żeby sobie sprawdzić", ale ja juz mam swoje teorie spiskowe. No cóż... ale walczę! <boks>
Co to za badania
Jubilee
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 37
Rejestracja: 14 grudnia 2018, o 22:37

13 marca 2019, o 19:50

RTG tej mojej nieszczesnej kości
zagrody123456
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 434
Rejestracja: 7 lutego 2019, o 15:35

13 marca 2019, o 19:55

Jubilee pisze:
13 marca 2019, o 19:50
RTG tej mojej nieszczesnej kości
Lekarz dal Ci skierowanie żebyś się uspokoiła..
Jubilee
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 37
Rejestracja: 14 grudnia 2018, o 22:37

13 marca 2019, o 22:45

zagrody123456 pisze:
13 marca 2019, o 19:55
Jubilee pisze:
13 marca 2019, o 19:50
RTG tej mojej nieszczesnej kości
Lekarz dal Ci skierowanie żebyś się uspokoiła..
Ja to wiem, ale czy nerwica tez? :)) Nie no, ale w porównaniu z zeszłym tygodniem jest dobrze. Gdyby nagle wszystko ustąpiło to byłoby nawet podejrzane, więc powoli, ale do przodu. Dzięki za odzew, bardzo pomogliście cmok
ODPOWIEDZ