Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Pomóżcie dożyć jakoś do wtorku :(

Być może masz jakąś kwestię do poruszenia związaną z nerwicą i lękiem?
A nie wiesz w który powyższy dział dodać temat, bo choćby pasuje to do każdej nerwicy?
Zrób to w takim razie tutaj.
Dział ten zawiera różne tematy, sprawy, wydarzenia w życiu związane z nerwicą i lękiem.
Awatar użytkownika
nat
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 157
Rejestracja: 6 marca 2018, o 16:30

11 marca 2019, o 12:00

Jubilee pisze:
11 marca 2019, o 11:42
Bezpośrednio na kości przy pachwinie. Nie wiem czy wcześniej tam był, więc nie wiem czy być powinien. Wiem, że budowa tej kości też nie jest prosta jak łydki czy ramienia, a kto normalny się tak maca i sprawdza jaką ma anatomię różnych części ciała. Wcześniej miałam juz z 5 lat guzek na kości za uchem, który okazał się niegroznym węzłem chłonnym i nie dostawałam tak do głowy jak teraz.
Zaraz zacznę studiować medycynę skoro rzucam się z taką pasją na atlas anatomiczny...
Też ostatnio wymagałam coś podobnego na kości, ale w innym miejscu , pokazałam mężowi, dostałam solidny ochrzania i właśnie informacje, że skoro jestem lepsza od lekarzy to powinnam skończyć medycynę. Nie ma nic gorszego od macania się i szukana w internecie - ja to wiem, Ty to wiesz i ciężko niestety przychodzi nam się z tym uporać. Ja sobie postanowiłam, że jak coś mnie bardzo niepokoi to będę chodzić do lekarza i tyle, nie będę sama stawiać już diagnoz bo się wykończe tym prędzej niż czymkolwiek innym. Nie mniej lęk mnie nadal trzyma mimo wizyt u lekarzy, rozważam wybrać się na jakąś terapię, skoro nawet to mnie nie uspokaja. A właśnie najgorsze w macaniu jest to, że nie wiemy czy to było od zawsze czy to coś nowego bo kiedyś się człowiek nie sprawdzał pod każdym kątem. A teraz dzień zaczynam i kończę na analizie ciała i macaniu wszystkiego co możliwe.
Jubilee
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 37
Rejestracja: 14 grudnia 2018, o 22:37

11 marca 2019, o 12:14

nat pisze:
11 marca 2019, o 12:00
Też ostatnio wymagałam coś podobnego na kości, ale w innym miejscu , pokazałam mężowi, dostałam solidny ochrzania i właśnie informacje, że skoro jestem lepsza od lekarzy to powinnam skończyć medycynę. Nie ma nic gorszego od macania się i szukana w internecie - ja to wiem, Ty to wiesz i ciężko niestety przychodzi nam się z tym uporać. Ja sobie postanowiłam, że jak coś mnie bardzo niepokoi to będę chodzić do lekarza i tyle, nie będę sama stawiać już diagnoz bo się wykończe tym prędzej niż czymkolwiek innym. Nie mniej lęk mnie nadal trzyma mimo wizyt u lekarzy, rozważam wybrać się na jakąś terapię, skoro nawet to mnie nie uspokaja. A właśnie najgorsze w macaniu jest to, że nie wiemy czy to było od zawsze czy to coś nowego bo kiedyś się człowiek nie sprawdzał pod każdym kątem. A teraz dzień zaczynam i kończę na analizie ciała i macaniu wszystkiego co możliwe.
Jak dobrze usłyszeć, że ktoś ma podobne schizy... bo ja zbieram ochrzan od każdego, komu powiem, że znów coś znalazłam, ale ochrzan już mi nie pomaga :(:
A Ty gdzie sobie coś takiego znalazłaś? Byłaś z tym u lekarza?
Chodzę do psychologa na terapię (zaczęłam jeszcze zanim robiłam te wszystkie badania, bo u mnie zaczęło się od stanów lękowych, a hipochondria doszła dopiero później), więc wiem, że to jest do ogarnięcia. Na to potrzeba czasu, ale trudno o taką perspektywę, gdy człowiek ciągle myśli, że umiera ;puk
Mam dokładnie takie same odczucia... skąd mogę wiedzieć czy to było, skoro dopiero teraz dostaję tak do głowy. Jak sobie pomyślę, że przeżyłam tyle lat bez macania, szukania, stresu z tym związanego i nadal jakoś żyję to aż mi tęskno do tych czasów.
U mnie hipochondria zaczęła się od cioci, która zmarła na raka i znalazła sobie właśnie guzek za uchem. Wiem, że każdego może to dopaść, ale ona była juz po 60 r. ż., gdy ryzyko jest znacznie większe niz u mnie. Ja mimo to sobie na to urąbałam i nie puszcza mnie chyba do teraz.
Awatar użytkownika
nat
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 157
Rejestracja: 6 marca 2018, o 16:30

11 marca 2019, o 14:57

Jubilee pisze:
11 marca 2019, o 12:14
nat pisze:
11 marca 2019, o 12:00
Też ostatnio wymagałam coś podobnego na kości, ale w innym miejscu , pokazałam mężowi, dostałam solidny ochrzania i właśnie informacje, że skoro jestem lepsza od lekarzy to powinnam skończyć medycynę. Nie ma nic gorszego od macania się i szukana w internecie - ja to wiem, Ty to wiesz i ciężko niestety przychodzi nam się z tym uporać. Ja sobie postanowiłam, że jak coś mnie bardzo niepokoi to będę chodzić do lekarza i tyle, nie będę sama stawiać już diagnoz bo się wykończe tym prędzej niż czymkolwiek innym. Nie mniej lęk mnie nadal trzyma mimo wizyt u lekarzy, rozważam wybrać się na jakąś terapię, skoro nawet to mnie nie uspokaja. A właśnie najgorsze w macaniu jest to, że nie wiemy czy to było od zawsze czy to coś nowego bo kiedyś się człowiek nie sprawdzał pod każdym kątem. A teraz dzień zaczynam i kończę na analizie ciała i macaniu wszystkiego co możliwe.
Jak dobrze usłyszeć, że ktoś ma podobne schizy... bo ja zbieram ochrzan od każdego, komu powiem, że znów coś znalazłam, ale ochrzan już mi nie pomaga :(:
A Ty gdzie sobie coś takiego znalazłaś? Byłaś z tym u lekarza?
Chodzę do psychologa na terapię (zaczęłam jeszcze zanim robiłam te wszystkie badania, bo u mnie zaczęło się od stanów lękowych, a hipochondria doszła dopiero później), więc wiem, że to jest do ogarnięcia. Na to potrzeba czasu, ale trudno o taką perspektywę, gdy człowiek ciągle myśli, że umiera ;puk
Mam dokładnie takie same odczucia... skąd mogę wiedzieć czy to było, skoro dopiero teraz dostaję tak do głowy. Jak sobie pomyślę, że przeżyłam tyle lat bez macania, szukania, stresu z tym związanego i nadal jakoś żyję to aż mi tęskno do tych czasów.
U mnie hipochondria zaczęła się od cioci, która zmarła na raka i znalazła sobie właśnie guzek za uchem. Wiem, że każdego może to dopaść, ale ona była juz po 60 r. ż., gdy ryzyko jest znacznie większe niz u mnie. Ja mimo to sobie na to urąbałam i nie puszcza mnie chyba do teraz.
U mnie jest na kości mostkowej ( jeśli takowa istnieje) nie wiem czy taka budowa . Nie, narazie nie byłam bo wydaje mi się, że też pewne rzeczy wyolbrzymiam po prostu i tyle. Dla mnie coś co dla innych jest normalne nie raz wydaje się, że takie nie jest. Nawet wydawało mi się, że mam dziwne kolana, i całe dnie potrafiłam je oglądać i analizować. U mnie zaczęło się od nerwicy lękowej związanej z różnymi ciężkimi przeżyciami, jestem osobą bardzo nerwową, od dziecka nadmiernie emocjonalnie reaguje na wszystkie rzeczy i tak to się rozwinęło.
zagrody123456
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 434
Rejestracja: 7 lutego 2019, o 15:35

11 marca 2019, o 15:13

nat pisze:
11 marca 2019, o 12:00
Jubilee pisze:
11 marca 2019, o 11:42
Bezpośrednio na kości przy pachwinie. Nie wiem czy wcześniej tam był, więc nie wiem czy być powinien. Wiem, że budowa tej kości też nie jest prosta jak łydki czy ramienia, a kto normalny się tak maca i sprawdza jaką ma anatomię różnych części ciała. Wcześniej miałam juz z 5 lat guzek na kości za uchem, który okazał się niegroznym węzłem chłonnym i nie dostawałam tak do głowy jak teraz.
Zaraz zacznę studiować medycynę skoro rzucam się z taką pasją na atlas anatomiczny...
Też ostatnio wymagałam coś podobnego na kości, ale w innym miejscu , pokazałam mężowi, dostałam solidny ochrzania i właśnie informacje, że skoro jestem lepsza od lekarzy to powinnam skończyć medycynę. Nie ma nic gorszego od macania się i szukana w internecie - ja to wiem, Ty to wiesz i ciężko niestety przychodzi nam się z tym uporać. Ja sobie postanowiłam, że jak coś mnie bardzo niepokoi to będę chodzić do lekarza i tyle, nie będę sama stawiać już diagnoz bo się wykończe tym prędzej niż czymkolwiek innym. Nie mniej lęk mnie nadal trzyma mimo wizyt u lekarzy, rozważam wybrać się na jakąś terapię, skoro nawet to mnie nie uspokaja. A właśnie najgorsze w macaniu jest to, że nie wiemy czy to było od zawsze czy to coś nowego bo kiedyś się człowiek nie sprawdzał pod każdym kątem. A teraz dzień zaczynam i kończę na analizie ciała i macaniu wszystkiego co możliwe.
Więc przestań się macac bo inaczej stan emocjonalny się nie uspokoi
Awatar użytkownika
nat
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 157
Rejestracja: 6 marca 2018, o 16:30

11 marca 2019, o 15:32

zagrody123456 pisze:
11 marca 2019, o 15:13
nat pisze:
11 marca 2019, o 12:00
Jubilee pisze:
11 marca 2019, o 11:42
Bezpośrednio na kości przy pachwinie. Nie wiem czy wcześniej tam był, więc nie wiem czy być powinien. Wiem, że budowa tej kości też nie jest prosta jak łydki czy ramienia, a kto normalny się tak maca i sprawdza jaką ma anatomię różnych części ciała. Wcześniej miałam juz z 5 lat guzek na kości za uchem, który okazał się niegroznym węzłem chłonnym i nie dostawałam tak do głowy jak teraz.
Zaraz zacznę studiować medycynę skoro rzucam się z taką pasją na atlas anatomiczny...
Też ostatnio wymagałam coś podobnego na kości, ale w innym miejscu , pokazałam mężowi, dostałam solidny ochrzania i właśnie informacje, że skoro jestem lepsza od lekarzy to powinnam skończyć medycynę. Nie ma nic gorszego od macania się i szukana w internecie - ja to wiem, Ty to wiesz i ciężko niestety przychodzi nam się z tym uporać. Ja sobie postanowiłam, że jak coś mnie bardzo niepokoi to będę chodzić do lekarza i tyle, nie będę sama stawiać już diagnoz bo się wykończe tym prędzej niż czymkolwiek innym. Nie mniej lęk mnie nadal trzyma mimo wizyt u lekarzy, rozważam wybrać się na jakąś terapię, skoro nawet to mnie nie uspokaja. A właśnie najgorsze w macaniu jest to, że nie wiemy czy to było od zawsze czy to coś nowego bo kiedyś się człowiek nie sprawdzał pod każdym kątem. A teraz dzień zaczynam i kończę na analizie ciała i macaniu wszystkiego co możliwe.
Więc przestań się macac bo inaczej stan emocjonalny się nie uspokoi
Chciałabym żeby to tak łatwo działało, jak łatwo się to mówi :)
Jubilee
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 37
Rejestracja: 14 grudnia 2018, o 22:37

11 marca 2019, o 17:24

nat pisze:
11 marca 2019, o 15:32

Chciałabym żeby to tak łatwo działało, jak łatwo się to mówi :)
No właśnie, gdybym to jeszcze robiła z premedytacją, a ja to znalazłam przypadkowo, bo się wycierałam po kąpieli... nie macać, nie dotykać, nie myć najlepiej :(:
Co do kości przy mostku to może masz krzywy kręgosłup, bo ja mam jedną stronę żeber wypchniętą do przodu i dlatego też nie mam symetrii w tych okolicach. Na kości łopatki też mam skrzywienie i jest bardziej odstajaca, juz chyba kilka lat, więc to też mnie nie załatwiło. Może i miednicę mam krzywą :luz:
Awatar użytkownika
nat
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 157
Rejestracja: 6 marca 2018, o 16:30

11 marca 2019, o 17:58

Jubilee pisze:
11 marca 2019, o 17:24
nat pisze:
11 marca 2019, o 15:32

Chciałabym żeby to tak łatwo działało, jak łatwo się to mówi :)
No właśnie, gdybym to jeszcze robiła z premedytacją, a ja to znalazłam przypadkowo, bo się wycierałam po kąpieli... nie macać, nie dotykać, nie myć najlepiej :(:
Co do kości przy mostku to może masz krzywy kręgosłup, bo ja mam jedną stronę żeber wypchniętą do przodu i dlatego też nie mam symetrii w tych okolicach. Na kości łopatki też mam skrzywienie i jest bardziej odstajaca, juz chyba kilka lat, więc to też mnie nie załatwiło. Może i miednicę mam krzywą :luz:
Ogólnie nie jesteśmy idealnie symetrycznie więc niektóre części mogą się u nas różnic. Tak jakby człowiek sobie potrafił logicznie wytłumaczyć. Najgorsze jest to, że gdyby nie było zaburzenia na takie rzeczy nawet byśmy nie zwrócili uwagi. Pamiętam jak kiedyś zaczynałam pracę, z racji zawodu jest to praca z dziećmi, byłam ciągle chora, miałam dziwne wysypki, temperatury bez innych objawów, łapałam każde możliwe zarazki i nie szłam do lekarza, nie szukałam w Internecie i nie pisałam czarnego scenariusza. Szłam do pracy, robiłam swoje i nie zastanawiałam się co i dlaczego . Teraz jest inaczej, chciałabym wrócić do "poprzedniego" życia, tego przed zaburzeniem.
Jubilee
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 37
Rejestracja: 14 grudnia 2018, o 22:37

11 marca 2019, o 18:12

nat pisze:
11 marca 2019, o 17:58
Teraz jest inaczej, chciałabym wrócić do "poprzedniego" życia, tego przed zaburzeniem.
O to to. Myślę, że każdy tutaj by tego chciał. Ja tak miałam jeszcze miesiąc temu i to już w ogóle jest tragiczne :buu: Ja też szłam do lekarza dopiero, gdy mnie kompletnie położyło. Jak mnie cos niepokoiło to tak jak większość ludzi tylko zerknęłam, stwierdziłam "o kurcze, no dziwne" i zapominałam. Przypomniałam sobie, gdy objaw już zniknął albo gdy było już jasne, że mnie to nie zabije, bo tak długo z tym chodziłam :)) Szkoda, że to mnie tak teraz rozwala na co dzień, łapię się na tym, że o niczym innym dłużej nie myślę, ciągłe wracam do tych lęków... zakupy, praca, dom, w głowie mam tylko ten lęk i myśl, że coś mi jest.
Awatar użytkownika
nat
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 157
Rejestracja: 6 marca 2018, o 16:30

11 marca 2019, o 18:28

Jubilee pisze:
11 marca 2019, o 18:12
nat pisze:
11 marca 2019, o 17:58
Teraz jest inaczej, chciałabym wrócić do "poprzedniego" życia, tego przed zaburzeniem.
O to to. Myślę, że każdy tutaj by tego chciał. Ja tak miałam jeszcze miesiąc temu i to już w ogóle jest tragiczne :buu: Ja też szłam do lekarza dopiero, gdy mnie kompletnie położyło. Jak mnie cos niepokoiło to tak jak większość ludzi tylko zerknęłam, stwierdziłam "o kurcze, no dziwne" i zapominałam. Przypomniałam sobie, gdy objaw już zniknął albo gdy było już jasne, że mnie to nie zabije, bo tak długo z tym chodziłam :)) Szkoda, że to mnie tak teraz rozwala na co dzień, łapię się na tym, że o niczym innym dłużej nie myślę, ciągłe wracam do tych lęków... zakupy, praca, dom, w głowie mam tylko ten lęk i myśl, że coś mi jest.
Dokładnie wiem jak się czujesz ! Mam tak samo, i na pewno nie tylko ja. Ciężko z tym wygrać, nawet lekarze mnie nie uspokajają bo i tak mam swoje teorie i tak to się u mnie kręci już prawie 2 lata. 2 lata wyjęte z życia, chociaż najgorszy był pierwszy miesiąc, później parę rzeczy odpuściło, ale nic nie jest tak jak przed tym pierwszym atakiem. Chciałabym funkcjonować tak jak wszyscy zdrowi ludzie, a nie wiecznie się trząść, szukać, zastanawiać, martwić i płakać. Nic mnie nie cieszy, nic nie jest w stanie sprawić, że chociaż jeden dzień nie będę analizować tego co się dzieje z moim organizmem i tego czy wszystko jest ok czy nie.
zagrody123456
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 434
Rejestracja: 7 lutego 2019, o 15:35

11 marca 2019, o 19:38

Jubilee pisze:
11 marca 2019, o 18:12
nat pisze:
11 marca 2019, o 17:58
Teraz jest inaczej, chciałabym wrócić do "poprzedniego" życia, tego przed zaburzeniem.
O to to. Myślę, że każdy tutaj by tego chciał. Ja tak miałam jeszcze miesiąc temu i to już w ogóle jest tragiczne :buu: Ja też szłam do lekarza dopiero, gdy mnie kompletnie położyło. Jak mnie cos niepokoiło to tak jak większość ludzi tylko zerknęłam, stwierdziłam "o kurcze, no dziwne" i zapominałam. Przypomniałam sobie, gdy objaw już zniknął albo gdy było już jasne, że mnie to nie zabije, bo tak długo z tym chodziłam :)) Szkoda, że to mnie tak teraz rozwala na co dzień, łapię się na tym, że o niczym innym dłużej nie myślę, ciągłe wracam do tych lęków... zakupy, praca, dom, w głowie mam tylko ten lęk i myśl, że coś mi jest.
Też tak mam.. To skanowanie jest okropne ślę trzeba zaakceptować że tak będziemy się czuć przez najbliższy czas bo myślę że o tym zapominamy a to podstawa w odburzaniu
natalia93
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 255
Rejestracja: 1 września 2017, o 21:36

11 marca 2019, o 19:54

Jubilee pisze:
8 marca 2019, o 11:27
Dostaję świra, gorąco mi i zimno na zmianę i panikuję. Stan podgorączkowy pojawia się w jednym momencie i spada w godzinę. We wtorek idę do lekarza, ale do tego czasu trzeba jakoś przetrwać, a chwilami to każda minuta mnie boli i wszystko mi się chyba somatyzuje :buu:

Łapię się na tym, że napinam wszystkie mięśnie, a najbardziej to chyba szczęki, a później mnie boli i drętwieje, więc sobie wkręcam choroby z tym związane.

Pisałam już o wszystkim w innym temacie, ale ten zakładam z innego powodu. Macie jakieś sposoby doraźne na te lęki, panikę i/lub hipochondrię? Byle do wtorku.

Drodzy Zaburzeni, pomóżcie, niech mi będzie lepiej choć przez chwilkę, a może i ktoś inny tu trafi i ze wsparcia skorzysta :(:
Ja na poczatku swojej drogi z nerwicą mialam neurol na uspokojenie. Fajnie działał i na prawdę pomagał.
Rób ćwiczenia oddechowe , poczytaj o treningach Shultza albo Jacobsona.
Spacer na swiezym powietrzu pomaga. Ja często mam tak , ze jak mnie dopada niepokój, to w mieszkaniu się potęguje, a jak wyjde na powietrze to o wiele mi lżej. Nawet jakbyś miala sobie siąść na ławce na 10 minut.
Napady gorąca też miałam, a do tej pory mam czasami tak, że swedzi/piecze mnie kark i uszy pieką. I też tak mam, że nawet włosy mi strasznie przeszkadzają i muszę je szybko związać. :)

Nie denerwuj się tak, każdy z nas przeżył to co Ty, wiemy jak to jest i to nie zabija. Dasz radę, ale potrzebamnóstwo cierpliwości i pracy.
"You are far too smart to be the only thing standing in your way"
Jubilee
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 37
Rejestracja: 14 grudnia 2018, o 22:37

11 marca 2019, o 20:47

nat pisze:
11 marca 2019, o 18:28
Dokładnie wiem jak się czujesz ! Mam tak samo, i na pewno nie tylko ja. Ciężko z tym wygrać, nawet lekarze mnie nie uspokajają bo i tak mam swoje teorie i tak to się u mnie kręci już prawie 2 lata. 2 lata wyjęte z życia, chociaż najgorszy był pierwszy miesiąc, później parę rzeczy odpuściło, ale nic nie jest tak jak przed tym pierwszym atakiem. Chciałabym funkcjonować tak jak wszyscy zdrowi ludzie, a nie wiecznie się trząść, szukać, zastanawiać, martwić i płakać. Nic mnie nie cieszy, nic nie jest w stanie sprawić, że chociaż jeden dzień nie będę analizować tego co się dzieje z moim organizmem i tego czy wszystko jest ok czy nie.
Jeszcze dodatkowo jak sobie pomyślę, że mam iść na jakies badania, później czekać na wyniki, później czekać na lekarza, by je zinterpretował... jajko zniosę i tylko więcej nerwów mi to zje. Poza tym boję się, że jak już zrobię wszystkie najważniejsze wyniki to będę mogla spokojnie zaczynać robienie od nowa, bo tyle czasu minie. Błędnie kolo, z niczego mnie to nie wyleczy.
zagrody123456 pisze:
11 marca 2019, o 19:38
Też tak mam.. To skanowanie jest okropne ślę trzeba zaakceptować że tak będziemy się czuć przez najbliższy czas bo myślę że o tym zapominamy a to podstawa w odburzaniu
Ja czekam codziennie, żeby ten moment NIE przyszedł i zawsze się rozczarowuję. Zawsze przychodzi, czuję, że mi się palą policzki, znow zaczynam się sprawdzać i myśleć. Nie umiem zaakceptować tego stanu i ta walka chyba wcale mi nie pomaga.
natalia93 pisze:
11 marca 2019, o 19:54
Ja na poczatku swojej drogi z nerwicą mialam neurol na uspokojenie. Fajnie działał i na prawdę pomagał.
Rób ćwiczenia oddechowe , poczytaj o treningach Shultza albo Jacobsona.
Spacer na swiezym powietrzu pomaga. Ja często mam tak , ze jak mnie dopada niepokój, to w mieszkaniu się potęguje, a jak wyjde na powietrze to o wiele mi lżej. Nawet jakbyś miala sobie siąść na ławce na 10 minut.
Napady gorąca też miałam, a do tej pory mam czasami tak, że swedzi/piecze mnie kark i uszy pieką. I też tak mam, że nawet włosy mi strasznie przeszkadzają i muszę je szybko związać. :)

Nie denerwuj się tak, każdy z nas przeżył to co Ty, wiemy jak to jest i to nie zabija. Dasz radę, ale potrzebamnóstwo cierpliwości i pracy.
Ten Neurol to jakies ziołowe czy na receptę? Boję się zaczynać z psychotropami, bo to może szykować kolejne błędne koło i nie rozwiąże przyczyny.
Te napady gorąca mialas tylko, gdy Cię coś zdenerwowało czy same z siebie też Ci się zdarzały? Długo się utrzymywały? Bo ja już nie wiem jak mam się przy nich "chłodzić". Takie bardzo uciążliwe mam dopiero od tygodnia i dopadają mnie codziennie po południu.
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

12 marca 2019, o 00:26

No i wtorek nadszedł, a życie dalej płynie :)
Słuchaj Twój pierwszy post mówi bardzo wyraźnie o tym (stany lękowe już masz kilka lat), że żebyś tak zaczęła myśleć o tym aby lepiej się poczuć. To musiałabyś najpierw ogarnąć sprawy związane z mierzeniem ciśnienia, gorączki i tych ciągłych wizyt u lekarzy.
Bo tak cały czas pracujesz na to aby się czuć źle. Bo nie można zagrożenia w umyśle emocjonalnym "zdjąć" wykonując "rytuały" świadczące o tym, że jednak Ci coś jest.
Dlatego, że robiąc to wszystko taki impuls mu wysyłasz
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
natalia93
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 255
Rejestracja: 1 września 2017, o 21:36

12 marca 2019, o 10:10

Ja czekam codziennie, żeby ten moment NIE przyszedł i zawsze się rozczarowuję. Zawsze przychodzi, czuję, że mi się palą policzki, znow zaczynam się sprawdzać i myśleć. Nie umiem zaakceptować tego stanu i ta walka chyba wcale mi nie pomaga.
natalia93 pisze:
11 marca 2019, o 19:54
Ja na poczatku swojej drogi z nerwicą mialam neurol na uspokojenie. Fajnie działał i na prawdę pomagał.
Rób ćwiczenia oddechowe , poczytaj o treningach Shultza albo Jacobsona.
Spacer na swiezym powietrzu pomaga. Ja często mam tak , ze jak mnie dopada niepokój, to w mieszkaniu się potęguje, a jak wyjde na powietrze to o wiele mi lżej. Nawet jakbyś miala sobie siąść na ławce na 10 minut.
Napady gorąca też miałam, a do tej pory mam czasami tak, że swedzi/piecze mnie kark i uszy pieką. I też tak mam, że nawet włosy mi strasznie przeszkadzają i muszę je szybko związać. :)

Nie denerwuj się tak, każdy z nas przeżył to co Ty, wiemy jak to jest i to nie zabija. Dasz radę, ale potrzebamnóstwo cierpliwości i pracy.
Ten Neurol to jakies ziołowe czy na receptę? Boję się zaczynać z psychotropami, bo to może szykować kolejne błędne koło i nie rozwiąże przyczyny.
Te napady gorąca mialas tylko, gdy Cię coś zdenerwowało czy same z siebie też Ci się zdarzały? Długo się utrzymywały? Bo ja już nie wiem jak mam się przy nich "chłodzić". Takie bardzo uciążliwe mam dopiero od tygodnia i dopadają mnie codziennie po południu.
[/quote]

Neurol miałam na receptę, brałam tylko w ostateczności, bo się bałam, że mnie uzależni, ale to też było z mojej strony wyolbrzymienie, bo od takich leków uzaleznisz się tylko wtedy gdy bierzesz go bardzo długo i cały czas co raz więcej. Także nie ma co się bać jeśli chodzi o branie go. Oczywiście skonsultuj to że swoim lekarzem, on Ci wszystko wyjaśni.
Napady gorąca miałam niezależnie od tego czy się w tym momencie zdenerwowalam czy nie. Potrafiłam mieć cały dzień spokój, a w pewnym momencie zalaly mnie poty i zrobiło się słabo.. U mnie to się zdarzało niezależnie od sytuacji
"You are far too smart to be the only thing standing in your way"
Jubilee
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 37
Rejestracja: 14 grudnia 2018, o 22:37

12 marca 2019, o 10:15

Victor pisze:
12 marca 2019, o 00:26
No i wtorek nadszedł, a życie dalej płynie :)
Słuchaj Twój pierwszy post mówi bardzo wyraźnie o tym (stany lękowe już masz kilka lat), że żebyś tak zaczęła myśleć o tym aby lepiej się poczuć. To musiałabyś najpierw ogarnąć sprawy związane z mierzeniem ciśnienia, gorączki i tych ciągłych wizyt u lekarzy.
Bo tak cały czas pracujesz na to aby się czuć źle. Bo nie można zagrożenia w umyśle emocjonalnym "zdjąć" wykonując "rytuały" świadczące o tym, że jednak Ci coś jest.
Dlatego, że robiąc to wszystko taki impuls mu wysyłasz
Ta wypowiedź zwróciła mi na coś uwagę. Ja marzę o tym, żeby lekarz mi powiedział, że to "tylko" zaburzenia lękowe, żeby ktoś zdjął ze mnie ciężar odpowiedzialności za ewentualną pomyłkę i niewykrytą chorobę. Jednocześnie łapię się na tym, że boję się u lekarza powiedzieć o wszystkim, bo może uzna, że to coś poważnego. Zamiast wyliczyć objawy to chciałabym dodać "ale to tylko chwilami" albo "ból jest zdecydowanie słaby, nic poważnego". To chcę do tego lekarza czy nie? Absurd.
Poza tym mam wrażenie, że osoby faktycznie chore na coś, zdiagnozowane i leczące się nie myślą o zdrowiu 24/7 jak ja. Uzależniam teraz pracę nad psychiką od wyników badań. Mam gotowy scenariusz, że jak przyjdzie diagnoza to wtedy juz będę wiedzieć i automatycznie wszystko w głowie mi się poukłada na miejscu, a wcześniej to jeszcze nie warto, bo przecież I TAK nic nie wiem, I TAK się zdenerwuję... a przecież wystarczyłoby zmienić podejście do samych badań i iść na nie z marszu bez układania scenariuszy i zastanawiania się na jakie badania może mnie wysłać lekarz.
Wizyt u lekarzy nie było jakoś spektakularnie wiele. Zrobiłam tylko USG (hipochondria mnie wtedy jeszcze nie dopadła i USG faktycznie okazało sie trafione) oraz podstawowe badania z moczu (mam takie zalecenia ze względu na przebyte ciężkie schorzenia z możliwym upośledzeniem czynności nerek) i krwi. Dopiero ok. 2 tygodnie temu mnie takie dziadostwo dopadło i chyba nie za bardzo wiem, jak sobie z tym radzić.
Zgadzam się, że ciągłe sprawdzanie tylko nakręca tę spiralę i karmi lęki, a chodzenie do lekarzy i odbieranie pozytywnych wyników badań ma być swego rodzaju "nagrodą" dla psychiki. Nie chciałabym przegapić czegoś istotnego, ale myślę, że jedna wizyta u lekarza pierwszego konaktu oraz ewentualne badania, jeśli jakiekolwiek zleci, powinny w zupełności wystarczyć. Potem muszę się skupić na zdrowiu psychicznym, które jest z pewnością w znacznie gorszym stanie.
Wiem mniej więcej skąd się ta hipochondria bierze, bo jest częścią większego problemu. Tyle że od uświadomienia sobie problemu w psychice do jego rozwiązania też daleka i trudna droga.
Dziękuję wszystkim, którzy się tu wypowiedzieli i nie uciekajcie stad jeszcze, bez Was byłoby dużo ciężej, a tak to mam się czym zająć, gdy mnie te myśli dopadną. Piszę i czytam tutaj zamiast googlować i po ostatniej porażce już za każdym razem, gdy łapię komórkę, żeby sobie coś wyszukać, wchodzę tutaj. Działa :DD
ODPOWIEDZ