Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

pomóżcie złapać gdzie jest błąd

Forum o nerwicy natręctw i jej objawach.
Omawiamy tutaj własne doświadczenia z życia z tym jakże natrętnym zaburzeniem.
Ale także w tym temacie można podzielić się typowymi natrętnymi lękowymi myślami, które pełnią rolę straszaków i eskalatorów lęku w zaburzeniu.
paulina0928
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 49
Rejestracja: 15 stycznia 2020, o 11:05

17 lutego 2020, o 09:04

Cześć.
nie wiem, może wystawie się na pośmiewisko dotyczące treści moich myśli , ale ufam, że z racji, iż jest was tutaj wiele z podobnymi problemami, to jednak potraktujecie mnie poważnie :)

Postanowiłam napisać teraz, w momencie kiedy łapie mnie nakrętka myślowa i mam nadzieję, że osoby doświadczone, pomogą mi wyłapać gdzie jest u mnie błąd, gdyż to już któryś raz z kolei kiedy mam podobne działanie.
Jak tylko zaczyna się nakrętka myślowa i ogólne uczucie lęku to zaczynam czuć się spięta, że nie wiem co robić, że potrzebuje na już znaleźć odpowiedzi moich myśli. Wtedy najchętniej napisałabym do wszystkich, żeby tylko mogli mnie uspokoić i żeby to napięcie ze mnie zeszło. W takich sytuacjach jak teraz nie potrafię się na niczym innym skupić tylko jak tym aby napięcie zeszło.

a więc tak (trochę się rozpisze, aby nadać temu jakiś zarys) Dodam, że to tylko jeden z przykładów który akurat jest na topie.

Ja ogólnie zawsze byłam tą która nie miała zbytnio swojego towarzystwa, tzw paczki. Koleżanki owszem nie mogę na to narzekać, ale jednak takiej stałej paczki z którymi mogłabym wychodzić to nie do końca.
Na studiach zaczęłam bardziej gdzieś wychodzić, ale to i tak było rzadko. Z resztą byłam też w związku na odległość, więc mój czas polegał na dojazdach tam i z powrotem i też mało wychodziłam, imprezowałam i w ogóle nie było mi to w głowie jakoś szczególnie, a druga sprawa, że wtedy tez zaczęło się rozwijać u mnie zaburzenie lękowe.
Był taki rok, gdy po rozstaniu z poprzednim facetem zaczęłam spotykać się z innymi mężczyznami, gdzie wychodziłam, i ogólnie korzystałam z życia. I to był chyba jeden z najlepszych "roków". Po roku poznałam mojego obecnego męża. Po studiach wróciłam do miejsca zamieszkania (ogólnie mało rozrywkowe miejsce) gdzie tez mam mało znajomych, pojedyncze koleżanki ..
Ostatnio wyszłyśmy sobie na koncert mojego ulubionego zespołu i świetnie się bawiłyśmy. Wtedy zaczęły pojawiać się myśli, że brakuje mi takich wyjść, że się nie wyszalałam, że coś straciłam, że nadal bym sobie poflirtowała z kimś (i tutaj uwaga jeszcze nie nakręcałam się za bardzo bo akurat miałam lepszy czas, gdzie było mniej lęków) aż do wczoraj: podczas oglądania z mężem filmu była scena kiedy to były pokazane spotkania towarzyskie (jakiś pub, ludzie siedzą gadają). I w mojej głowie znowu myśl "kurde brakuje mi takich wyjść, ale teraz to już jestem mężatką" no i takie jakieś poczucie straty, że tamte chwile gdzie wychodziłam itd nie wrócą już (co też bardzo ważne mąż nie ogranicza mnie w żaden sposób, zawsze mogę sobie wyjść z koleżanką). Pojawił się "znajomy" lęk, i wiedziałam, że to kolejny początek moich wkrętek.
No i dziś zaczęłam analizować... zaczęłam się oskarżać, że dlaczego nie wychodziłam wcześniej, że po co wyszłam za mąż ...(tutaj mój konik, że mam ciągłe wątpliwości co do moich decyzji. Tym bardziej że moje zaburzenie zaczęło się od wkrętki z tym że będę musiała iść do zakonu. A dodam, że realnie nie ma żadnych przesłanek ku temu jakoby moje decyzje były niekorzystne, a tym bardziej o małżeństwie, którą przemyślałam na wszystkie możliwe mi na tamten czas strony. Jednak mój mózg jakby wyszukuje potencjalne zagrożenia, które mogłyby potwierdzić, że jednak moje decyzje są błędne) .. i dalej że skoro odkryłam teraz dobitnie, że brakuje mi wychodzenia, to co jeszcze odkryję, że na pewno coś co będzie miało fatalne skutki dla mojego małżeństwa (które jest szalenie ważne) ... po tych myślach pojawiło się poczucie winy i chyba zarazem poczucie wstydu, że jak ja w ogóle mogę mieć jakieś poczucia strat teraz już w małżeństwie, jak mogę tęsknić za panieńskimi czasami jak wtedy tamten rok, który opisywałam, gdzie wychodziłam i spotykałam się z różnymi facetami (bo przecież chciałam poznać tego jedynego). I tego typu oskarżenia..

Na razie jakoś tyle przychodzi mi do głowy.
Może wyłapiecie mój błąd i coś poradzicie..
Zaczęłam już słuchać filmików, ale jak nie widzę jakiegoś podobieństwa do moich myśli to zaczynam poddawać w wątpliwość to moje zaburzenie. A skoro nie ma za bardzo nic podobnego to ciężko tym bardziej zastosować mi się do tych rzeczy o których mówią Victor i Hewad, bo wydaje mi się, że ja mam coś innego jednak, albo działam jakimiś innymi schematami...
Awatar użytkownika
Tojajestem
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 380
Rejestracja: 25 lutego 2015, o 19:03

17 lutego 2020, o 19:46

Moim zdaniem Twoj blad, jak to nazywasz, polega na tym, ze mimo ze wiesz ze masz mysli lękowe to sie w nie wdajesz. Nakrecasz w ten sposob gonitwe mysli z ktorej pewnie nie wyjdzesz próbując odpowiadac na pytania i watpliwosci ktore sobie stawiasz.

Niestety nic poza tym co na tym forum juz jest napisane i zawarte w materialach Ci nie doradze. Jedyne wyjście to dac tym myślom przemijac i je racjonalizowac w taki np. Sposob, ze jak pojawi sie watpliwosc to mowisz sobie "wiem, taka decyzje podjelam i teraz nie bede o tym myslec". Trzeba byc twardym i na kazde "ale" reagowac tak samo. To niestety trwa bo nerwica zawsze cos sprytnego podsunie. Ja osobiscie wole ignorować - jak to robic nauczyla mnie medytacja. W tym stanie dobry jest tez sensowny psycholog ale to juz temat nie na ten post ;)
Ważne, żeby w trudnych chwilach pamiętać o własnych cytatach ;)
martinsonetto
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 409
Rejestracja: 22 listopada 2017, o 16:21

17 lutego 2020, o 20:18

Uważam tak samo, dlatego racjonalizacja twarda w jedną stronę plus ignorowanie i powoli, powoli zaczniesz rozumieć wśród kolejnych kryzysów zapewne, o co właściwie w tym leczeniu chodzi.
paulina0928
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 49
Rejestracja: 15 stycznia 2020, o 11:05

18 lutego 2020, o 07:37

Tojajestem pisze:
17 lutego 2020, o 19:46
Moim zdaniem Twoj blad, jak to nazywasz, polega na tym, ze mimo ze wiesz ze masz mysli lękowe to sie w nie wdajesz. Nakrecasz w ten sposob gonitwe mysli z ktorej pewnie nie wyjdzesz próbując odpowiadac na pytania i watpliwosci ktore sobie stawiasz.

Niestety nic poza tym co na tym forum juz jest napisane i zawarte w materialach Ci nie doradze. Jedyne wyjście to dac tym myślom przemijac i je racjonalizowac w taki np. Sposob, ze jak pojawi sie watpliwosc to mowisz sobie "wiem, taka decyzje podjelam i teraz nie bede o tym myslec". Trzeba byc twardym i na kazde "ale" reagowac tak samo. To niestety trwa bo nerwica zawsze cos sprytnego podsunie. Ja osobiscie wole ignorować - jak to robic nauczyla mnie medytacja. W tym stanie dobry jest tez sensowny psycholog ale to juz temat nie na ten post ;)


wdaje się w te myśli, bo cały czas wydaje mi się, że mam jakiś problem skoro mi to przychodzi. Już nie wiem kiedy są to tylko straszaki a kiedy jakiś faktyczny problem do przepracowania np na terapii.
Katja
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1179
Rejestracja: 23 września 2019, o 00:43

18 lutego 2020, o 14:46

Błąd jest moim zdaniem w tym, że nie tratujesz tych myśli jak natrętów, tylko zajmujesz się nimi.
Myśli lękowe nie służą rozwiązywaniu problemów ( bo analizą ich nie rozwiążesz ) tylko szukaniu rzekomych powodów lęku.
Myśli które opisujesz to typowe nerwicowe straszaki, sama miałam mnóstwo podobnych. Przykład: wystarczył gorszy czas z narzeczonym i zaczynało się: niszczysz sobie życie z tym człowiekiem, to przez niego tak masz itp. Co Ci mogę poradzić to przyjmij zasadę, że jeśli jakieś myśli wywołują w Tobie lęk to znaczy, że ich celem jest Cię straszyć, a nie zmieniać Twoje życie na lepsze.
https://www.czlowiekczujacy.pl

Niestety nie jestem w stanie odpowiadać na wszystkie wiadomości na priv, dlatego zrobiłam bloga.
paulina0928
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 49
Rejestracja: 15 stycznia 2020, o 11:05

21 marca 2020, o 13:40

Katja pisze:
18 lutego 2020, o 14:46
Błąd jest moim zdaniem w tym, że nie tratujesz tych myśli jak natrętów, tylko zajmujesz się nimi.
Myśli lękowe nie służą rozwiązywaniu problemów ( bo analizą ich nie rozwiążesz ) tylko szukaniu rzekomych powodów lęku.
Myśli które opisujesz to typowe nerwicowe straszaki, sama miałam mnóstwo podobnych. Przykład: wystarczył gorszy czas z narzeczonym i zaczynało się: niszczysz sobie życie z tym człowiekiem, to przez niego tak masz itp. Co Ci mogę poradzić to przyjmij zasadę, że jeśli jakieś myśli wywołują w Tobie lęk to znaczy, że ich celem jest Cię straszyć, a nie zmieniać Twoje życie na lepsze.


Tak, tą zasada o której piszesz, jak tak sobie pomyślę jest pocieszająca.

Obecnie próbuje ignorowania.. jednak wczoraj trochę poległam. Cały czas jakby jedna strona bała się że to co myślę okaże się prawdą.
Albo obawiam się że już zawsze będę reagować lękiem na kilka tych tematów które mnie męczą...no chyba że uzyskałabym te 100% pewności... A tak się nie da :(... Jak żyć?...
Katja
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1179
Rejestracja: 23 września 2019, o 00:43

21 marca 2020, o 15:00

paulina0928 pisze:
21 marca 2020, o 13:40
Katja pisze:
18 lutego 2020, o 14:46
Błąd jest moim zdaniem w tym, że nie tratujesz tych myśli jak natrętów, tylko zajmujesz się nimi.
Myśli lękowe nie służą rozwiązywaniu problemów ( bo analizą ich nie rozwiążesz ) tylko szukaniu rzekomych powodów lęku.
Myśli które opisujesz to typowe nerwicowe straszaki, sama miałam mnóstwo podobnych. Przykład: wystarczył gorszy czas z narzeczonym i zaczynało się: niszczysz sobie życie z tym człowiekiem, to przez niego tak masz itp. Co Ci mogę poradzić to przyjmij zasadę, że jeśli jakieś myśli wywołują w Tobie lęk to znaczy, że ich celem jest Cię straszyć, a nie zmieniać Twoje życie na lepsze.


Tak, tą zasada o której piszesz, jak tak sobie pomyślę jest pocieszająca.

Obecnie próbuje ignorowania.. jednak wczoraj trochę poległam. Cały czas jakby jedna strona bała się że to co myślę okaże się prawdą.
Albo obawiam się że już zawsze będę reagować lękiem na kilka tych tematów które mnie męczą...no chyba że uzyskałabym te 100% pewności... A tak się nie da :(... Jak żyć?...
I na tym to właśnie polega, że pomimo wątpliwości robisz swoje tj. nie reagujesz na myśli i emocje, aż z czasem coraz bardziej się przekonujesz, że te wszystkie straszaki to iluzja. Oczywiście po drodze jest mnóstwo kryzysów, ale każdy taki kryzys to jest moment przełomowy ( kiedy możesz zrobić największy krok ku odburzeniu ).
https://www.czlowiekczujacy.pl

Niestety nie jestem w stanie odpowiadać na wszystkie wiadomości na priv, dlatego zrobiłam bloga.
paulina0928
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 49
Rejestracja: 15 stycznia 2020, o 11:05

27 marca 2020, o 11:02

Tojajestem pisze:
17 lutego 2020, o 19:46
Moim zdaniem Twoj blad, jak to nazywasz, polega na tym, ze mimo ze wiesz ze masz mysli lękowe to sie w nie wdajesz. Nakrecasz w ten sposob gonitwe mysli z ktorej pewnie nie wyjdzesz próbując odpowiadac na pytania i watpliwosci ktore sobie stawiasz.

Niestety nic poza tym co na tym forum juz jest napisane i zawarte w materialach Ci nie doradze. Jedyne wyjście to dac tym myślom przemijac i je racjonalizowac w taki np. Sposob, ze jak pojawi sie watpliwosc to mowisz sobie "wiem, taka decyzje podjelam i teraz nie bede o tym myslec". Trzeba byc twardym i na kazde "ale" reagowac tak samo. To niestety trwa bo nerwica zawsze cos sprytnego podsunie. Ja osobiscie wole ignorować - jak to robic nauczyla mnie medytacja. W tym stanie dobry jest tez sensowny psycholog ale to juz temat nie na ten post ;)




Ja mam jeszcze jedno pytanie.
Mam te myśli straszące , typu czy dobrą decyzję podjęłam w jakimś ważnym temacie... I jak tak zaczynam się nakręcać i wchodzić w te myśli i w to całe zastanawianie się, no to automatycznie nie mam do niczego pewności.. więc towarzyszą mi negatywne emocje i one mnie nakręcają.. a w ogóle to mi się wydaje że, ja każdą decyzję mam "pozytywnie czuć". W tym sensie, że Jak czuje pozytywne emocje związane z daną decyzja to mam pewność że była dobra.. A właśnie wciagając się w te myśli i wątpliwości ja nie mam pozytywnych emocji związanych z tą decyzją i automatycznie zaczynam myśleć że ona była błędna...

Mam nadzieję że jest zrozumiałe to co napisałam, ale właśnie jak z tego wyjść ?...
paulina0928
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 49
Rejestracja: 15 stycznia 2020, o 11:05

27 marca 2020, o 12:58

Katja pisze:
21 marca 2020, o 15:00
paulina0928 pisze:
21 marca 2020, o 13:40
Katja pisze:
18 lutego 2020, o 14:46
Błąd jest moim zdaniem w tym, że nie tratujesz tych myśli jak natrętów, tylko zajmujesz się nimi.
Myśli lękowe nie służą rozwiązywaniu problemów ( bo analizą ich nie rozwiążesz ) tylko szukaniu rzekomych powodów lęku.
Myśli które opisujesz to typowe nerwicowe straszaki, sama miałam mnóstwo podobnych. Przykład: wystarczył gorszy czas z narzeczonym i zaczynało się: niszczysz sobie życie z tym człowiekiem, to przez niego tak masz itp. Co Ci mogę poradzić to przyjmij zasadę, że jeśli jakieś myśli wywołują w Tobie lęk to znaczy, że ich celem jest Cię straszyć, a nie zmieniać Twoje życie na lepsze.


Tak, tą zasada o której piszesz, jak tak sobie pomyślę jest pocieszająca.

Obecnie próbuje ignorowania.. jednak wczoraj trochę poległam. Cały czas jakby jedna strona bała się że to co myślę okaże się prawdą.
Albo obawiam się że już zawsze będę reagować lękiem na kilka tych tematów które mnie męczą...no chyba że uzyskałabym te 100% pewności... A tak się nie da :(... Jak żyć?...
I na tym to właśnie polega, że pomimo wątpliwości robisz swoje tj. nie reagujesz na myśli i emocje, aż z czasem coraz bardziej się przekonujesz, że te wszystkie straszaki to iluzja. Oczywiście po drodze jest mnóstwo kryzysów, ale każdy taki kryzys to jest moment przełomowy ( kiedy możesz zrobić największy krok ku odburzeniu ).
Ja mam jeszcze jedno pytanie.
Mam te myśli straszące , typu czy dobrą decyzję podjęłam w jakimś ważnym temacie... I jak tak zaczynam się nakręcać i wchodzić w te myśli i w to całe zastanawianie się, no to automatycznie nie mam do niczego pewności.. więc towarzyszą mi negatywne emocje i one mnie nakręcają.. a w ogóle to mi się wydaje że, ja każdą decyzję mam "pozytywnie czuć". W tym sensie, że Jak czuje pozytywne emocje związane z daną decyzja to mam pewność że była dobra.. A właśnie wciagając się w te myśli i wątpliwości ja nie mam pozytywnych emocji związanych z tą decyzją i automatycznie zaczynam myśleć że ona była błędna...

Mam nadzieję że jest zrozumiałe to co napisałam, ale właśnie jak z tego wyjść ?...
Katja
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1179
Rejestracja: 23 września 2019, o 00:43

27 marca 2020, o 14:18

paulina0928 pisze:
27 marca 2020, o 12:58
Katja pisze:
21 marca 2020, o 15:00
paulina0928 pisze:
21 marca 2020, o 13:40




Tak, tą zasada o której piszesz, jak tak sobie pomyślę jest pocieszająca.

Obecnie próbuje ignorowania.. jednak wczoraj trochę poległam. Cały czas jakby jedna strona bała się że to co myślę okaże się prawdą.
Albo obawiam się że już zawsze będę reagować lękiem na kilka tych tematów które mnie męczą...no chyba że uzyskałabym te 100% pewności... A tak się nie da :(... Jak żyć?...
I na tym to właśnie polega, że pomimo wątpliwości robisz swoje tj. nie reagujesz na myśli i emocje, aż z czasem coraz bardziej się przekonujesz, że te wszystkie straszaki to iluzja. Oczywiście po drodze jest mnóstwo kryzysów, ale każdy taki kryzys to jest moment przełomowy ( kiedy możesz zrobić największy krok ku odburzeniu ).
Ja mam jeszcze jedno pytanie.
Mam te myśli straszące , typu czy dobrą decyzję podjęłam w jakimś ważnym temacie... I jak tak zaczynam się nakręcać i wchodzić w te myśli i w to całe zastanawianie się, no to automatycznie nie mam do niczego pewności.. więc towarzyszą mi negatywne emocje i one mnie nakręcają.. a w ogóle to mi się wydaje że, ja każdą decyzję mam "pozytywnie czuć". W tym sensie, że Jak czuje pozytywne emocje związane z daną decyzja to mam pewność że była dobra.. A właśnie wciagając się w te myśli i wątpliwości ja nie mam pozytywnych emocji związanych z tą decyzją i automatycznie zaczynam myśleć że ona była błędna...

Mam nadzieję że jest zrozumiałe to co napisałam, ale właśnie jak z tego wyjść ?...
W obecnym stanie ( zaburzenie lękowe ) wszystkim Twoim myślą i decyzją może towarzyszyć strach i co za tym błędnie zakładasz, że brak strachu wskazuje na dobrą decyzję. W sumie to i bez zaburzenia nie powinno się tego w ten sposób postrzegać, ponieważ często trudne ( a czasem konieczne ) decyzje budzą nasz lęk. Nadmiar analizy nie spowoduje też tego że Twoje decyzje będą lepsze, bo im dłużej się nad czymś zastanawiasz tym mniej wiesz.
Szerzej rzecz ujmując to zdejmij ten ciężki ładunek emocjonalny z podejmowania decyzji i daj sobie prawo do błędów i swoich decyzji ( niekoniecznie najlepszych ).
https://www.czlowiekczujacy.pl

Niestety nie jestem w stanie odpowiadać na wszystkie wiadomości na priv, dlatego zrobiłam bloga.
paulina0928
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 49
Rejestracja: 15 stycznia 2020, o 11:05

5 maja 2020, o 16:39

Katja pisze:
27 marca 2020, o 14:18
paulina0928 pisze:
27 marca 2020, o 12:58
Katja pisze:
21 marca 2020, o 15:00


I na tym to właśnie polega, że pomimo wątpliwości robisz swoje tj. nie reagujesz na myśli i emocje, aż z czasem coraz bardziej się przekonujesz, że te wszystkie straszaki to iluzja. Oczywiście po drodze jest mnóstwo kryzysów, ale każdy taki kryzys to jest moment przełomowy ( kiedy możesz zrobić największy krok ku odburzeniu ).
Ja mam jeszcze jedno pytanie.
Mam te myśli straszące , typu czy dobrą decyzję podjęłam w jakimś ważnym temacie... I jak tak zaczynam się nakręcać i wchodzić w te myśli i w to całe zastanawianie się, no to automatycznie nie mam do niczego pewności.. więc towarzyszą mi negatywne emocje i one mnie nakręcają.. a w ogóle to mi się wydaje że, ja każdą decyzję mam "pozytywnie czuć". W tym sensie, że Jak czuje pozytywne emocje związane z daną decyzja to mam pewność że była dobra.. A właśnie wciagając się w te myśli i wątpliwości ja nie mam pozytywnych emocji związanych z tą decyzją i automatycznie zaczynam myśleć że ona była błędna...

Mam nadzieję że jest zrozumiałe to co napisałam, ale właśnie jak z tego wyjść ?...
W obecnym stanie ( zaburzenie lękowe ) wszystkim Twoim myślą i decyzją może towarzyszyć strach i co za tym błędnie zakładasz, że brak strachu wskazuje na dobrą decyzję. W sumie to i bez zaburzenia nie powinno się tego w ten sposób postrzegać, ponieważ często trudne ( a czasem konieczne ) decyzje budzą nasz lęk. Nadmiar analizy nie spowoduje też tego że Twoje decyzje będą lepsze, bo im dłużej się nad czymś zastanawiasz tym mniej wiesz.
Szerzej rzecz ujmując to zdejmij ten ciężki ładunek emocjonalny z podejmowania decyzji i daj sobie prawo do błędów i swoich decyzji ( niekoniecznie najlepszych ).


@ Katja ....no i właśnie problem polega na tym, że nie potrafię jeszcze zdjąć ladunku emocjonalnego z podejmowania decyzji, o dawaniu sobie prawa do błędó to już nie wspomnę nawet...




Nasuwa mi się kolejne pytanie. prosze o odpowiedź - czy pojawiające się myśli, których nie chcę - podam przykład wiem, że głupi, ale mnie akurat męczy - wiem, że kazda kobieta chce sie podobac meżczyznom, mimo, że ma np. męża. Ale co jesli za pragnieniem podobania się idą myśli "o może się komus spodobam i moze cos z tego wyjdzie". Takie myśli towarzyszyły mi jak nie bylam w związku i zawsze chęć podobania sie komuś łączyłam z tym, że może coś z teo "podobania się" wyjść. Takie myślenie było dla mnie naturalne i oczywiste, a teraz będąc mężatką już oczywiste nie jest. Wiec czy to oznacza, że już się dzieje coś złego ? Że tak nie powinnam już mieć i skoro się to jednak pojawia to oznacza, że w takim razie chcę aby z kimś innym mi coś wyszło ? (Jezu, wiem, że to chore:(( )
Katja
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1179
Rejestracja: 23 września 2019, o 00:43

5 maja 2020, o 18:22

Wiec czy to oznacza, że już się dzieje coś złego ?
To oznacza analizę lękową czyli Twój stan emocjonalny jest zlękniony, a nie ma ku temu realnych powodów więc mózg szuka sobie tych powodów.
Że tak nie powinnam już mieć
A dlaczego tak nie powinnaś już mieć? Co jest złego w tym, że kobieta chcę się podobać, że pomyśli sobie czasem co by było gdyby....to tylko myśli.
W zaburzeniach lękowych każda myśl, która w jakiś sposób dotyka ważną dla nas wartość ( np. związek, moralność, uczciwość względem partnera ) doprowadzana jest do absurdu jeśli chodzi o możliwe zagrożenia. I tak chęć podobania się innym=zdrada, oszukiwanie partnera ; ból głowy=tętniak, udar, koniec życia ; bóle w klatce piersiowej=zawał, goście tańczący z trumną i takie tam
https://www.czlowiekczujacy.pl

Niestety nie jestem w stanie odpowiadać na wszystkie wiadomości na priv, dlatego zrobiłam bloga.
paulina0928
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 49
Rejestracja: 15 stycznia 2020, o 11:05

15 maja 2020, o 09:52

Katja pisze:
5 maja 2020, o 18:22
Wiec czy to oznacza, że już się dzieje coś złego ?
To oznacza analizę lękową czyli Twój stan emocjonalny jest zlękniony, a nie ma ku temu realnych powodów więc mózg szuka sobie tych powodów.
Że tak nie powinnam już mieć
A dlaczego tak nie powinnaś już mieć? Co jest złego w tym, że kobieta chcę się podobać, że pomyśli sobie czasem co by było gdyby....to tylko myśli.
W zaburzeniach lękowych każda myśl, która w jakiś sposób dotyka ważną dla nas wartość ( np. związek, moralność, uczciwość względem partnera ) doprowadzana jest do absurdu jeśli chodzi o możliwe zagrożenia. I tak chęć podobania się innym=zdrada, oszukiwanie partnera ; ból głowy=tętniak, udar, koniec życia ; bóle w klatce piersiowej=zawał, goście tańczący z trumną i takie tam


Dziękuje Ci za odpowiedź! uspokoiło mnie...
jeśli mogę to zadam kolejne pytanie, które mi się nasuwa..

Czy to jest możliwe żeby nerwica wywalała różne myśli na jakieś stresujące sytuacje? już pisze o co chodzi.
jestem we wczesnej ciąży, ale pojawiły się już wczoraj obawy, że mogę jej nie dotrzymać albo mogę stracić, co zawsze jest przecież prawdopodobne, jednak bardzo mnie to zmartwiło i dało jednocześnie potwierdzenie że zależy mi na tej ciąży. Jednak pogorszy się mój nastrój.
I później zaczęły sie różne myśli typu : A to może jednak nie chciałaś tego dziecka, może się wcale tym nie cieszysz..potem przeszło na myśli do męża "a może teraz nie czujesz do niego miłości,. Albo- jak jednak nie dotrzymasz dziecka to jak to wpłynie na relacje, może nie będziesz go kochać". I tego typu nieprzyjemne myśli ..tak się też zastanawiam czy to jest możliwe w zaburzeniu..?
Albo myśli typu " nie jesteś z nim szczęśliwa" - mimo że niedługo wcześniej było mi dobrze i ogólnie miałam poczucie bezpieczeństwa i pewność i sama to przed sobą przyznawałam...i co jeszcze zauważyłam.. że właśnie najczęściej po takich uczuciach pewności i tego spokoju też zaczyna mi również wywalać takie nieciekawe myśli..i też nie wiem czy to normalne ..?
mrunban
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 221
Rejestracja: 28 października 2019, o 03:01

15 maja 2020, o 10:26

paulina możliwe, nie wejdź w za długie ich analizy, kiedyś wszedłem w podobne dotyczące różnych spraw życiowych to skończyć nie mogłem i byłem wykończony.
paulina0928
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 49
Rejestracja: 15 stycznia 2020, o 11:05

15 maja 2020, o 12:09

może źle to ujęłam..moje pytanie powinno brzmieć nie tyle czy to jest możliwe że to od zaburzenia, tylko po prostu czy to jest od zaburzenia..żebym nie musiała się doszukiwać się że. a jednak może coś tutaj nie gra..
ODPOWIEDZ