Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Myśli podważające przyszłość, nagłe wyrywkowe czarne myśli.

Forum o nerwicy natręctw i jej objawach.
Omawiamy tutaj własne doświadczenia z życia z tym jakże natrętnym zaburzeniem.
Ale także w tym temacie można podzielić się typowymi natrętnymi lękowymi myślami, które pełnią rolę straszaków i eskalatorów lęku w zaburzeniu.
ODPOWIEDZ
Klaudiaaa
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 61
Rejestracja: 20 września 2019, o 10:31

16 lutego 2020, o 13:54

ottovonjaszczur pisze:
16 lutego 2020, o 01:29
Kaccha pisze:
15 lutego 2020, o 12:56
Przeczytałam ten temat i kilka innych od deski do deski i naprawdę cieszę się że jesteście! Rozumiem już że te myśli wynikają z ogólnego stanu w jakim jestem, to oczywiście nic nie zmienia ale liczę że cokolwiek się teraz ruszy. Od 2017 nie ma dnia aby nie męczyły myśli o bezsensie życia, przyszłości i moich wszystkich planów jakie miałam czy próbuje mieć. Dotyczy to nawet prostych czynności jak pójście do sklepu rano po zakupy bo nagle zjawia się myśl nie idź tam, po co każdy umrze itp Byłam u psychiatry 3 razy i nic nie wyjaśnił dostałam leki, 2 pierwsze nie były trafione na 3 jest lepiej bo mniej lęku ale z myślami nic nie pomogło. O terapii nie wspomniał ale sama widzę że będzie mi potrzebna
Mi psychiatra powiedział, że jak są myśli egzystencjalne to znaczy że główka pracuje hehe. No ale kurde niech sobie trochę odpocznie, bo ja się drapię po nosie i myślę po co, tyle razy się już drapałem i nadal mnie może zaswędzieć i będę się tak musiał drapać do końca życia i po co. Albo coś mi się udało zrobić, to zamiast czuć, coś pozytywnego, to zaraz się pojawia myśl przeszło, minęło i tak umrzesz. Można się z tego śmiać, ale takie myśli mnie nachodzą dzień w dzień i niosą ze sobą odczucia tak nie przyjemne, że ja piernicze.
Wiem jak to jest i dlatego coraz bardziej przekonuje się do tego, że zanim nastąpią jakiekolwiek zmiany to od tych nieprzyjemnych odczuć nie ma sensu uciekać na siłę. A co do głowy to pracuje ona i bez natręctw :twisted: :twisted:
Awatar użytkownika
ottovonjaszczur
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 91
Rejestracja: 25 października 2019, o 01:31

18 lutego 2020, o 19:28

A czy jak się ucina te analizy to może się zwiększyć napięcie? To znaczy, ja robię coś takiego: pojawia się myśl, jak to jest, że mieszkam w tym mieszkaniu a nie innym, a ja odpowiadam, no przecież sam je sobie wybierałem parę miesięcy temu i kończę analizę, a przy okazji, mówię też sobie, że akceptuje, że taka myśl się pojawiła, że miała prawo się pojawić, wiem z czego to wynika itd. Niby wszystko spoko ale po jakimś czasie stosowania tej techniki zaczynam dziwnie odczuwać ciało, no i te napięcie rośnie. Zaraz też pojawiają myśli w stylu, jak to jest, że ja myślę, czym są myśli, czym jest świadomość, po co ja w ogóle myślę, co mi jest w ogóle, a może nic mi nie jest, tylko sobie coś ubzdurałem, kim jestem, czym jest życie, co inni ludzie mają w głowach itp. i tu też się staram ucinać i po prostu krzyczę w głowię, że AKCEPTUJE TE MYŚLI I ODCZUCIA, NIECH SOBIE SĄ. Nie wiem czy do końca dobrze robię.
Katja
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1179
Rejestracja: 23 września 2019, o 00:43

18 lutego 2020, o 23:25

Moim zdaniem z natrętami nie ma co wdawać się w zbędne dyskusje, bo po chwili masz już milion pytań z kosmosu.
Lepiej przyjąć zasadę, że jeśli myśli wywołują w Tobie lęk to znaczy, że taka jest ich rola i co za tym nie ma co przypisywać im innego znaczenia i rozważać ich na serio. Oczywiście jak zaczniesz ucinać analizy to napięcie będzie rosło, w końcu taka jest jego rola, ma Cię zagonić do analiz.
https://www.czlowiekczujacy.pl

Niestety nie jestem w stanie odpowiadać na wszystkie wiadomości na priv, dlatego zrobiłam bloga.
Awatar użytkownika
ddd
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 2034
Rejestracja: 9 lutego 2012, o 20:54

19 lutego 2020, o 00:04

ottovonjaszczur pisze:
18 lutego 2020, o 19:28
A czy jak się ucina te analizy to może się zwiększyć napięcie? To znaczy, ja robię coś takiego: pojawia się myśl, jak to jest, że mieszkam w tym mieszkaniu a nie innym, a ja odpowiadam, no przecież sam je sobie wybierałem parę miesięcy temu i kończę analizę, a przy okazji, mówię też sobie, że akceptuje, że taka myśl się pojawiła, że miała prawo się pojawić, wiem z czego to wynika itd. Niby wszystko spoko ale po jakimś czasie stosowania tej techniki zaczynam dziwnie odczuwać ciało, no i te napięcie rośnie. Zaraz też pojawiają myśli w stylu, jak to jest, że ja myślę, czym są myśli, czym jest świadomość, po co ja w ogóle myślę, co mi jest w ogóle, a może nic mi nie jest, tylko sobie coś ubzdurałem, kim jestem, czym jest życie, co inni ludzie mają w głowach itp. i tu też się staram ucinać i po prostu krzyczę w głowię, że AKCEPTUJE TE MYŚLI I ODCZUCIA, NIECH SOBIE SĄ. Nie wiem czy do końca dobrze robię.
Tak zwiększa się napięcie i nawet ma się zwiększać bo puszczasz kontrolę, kontrolą jest analizowanie ale wtedy nie jest do końca tak jak być powinno
(muzyka - my słowianie)

Zaburzeni wiemy jak nerwica na nas działa, wiemy jak DD nam w bani rozpi***ala. To jest taa nerwica i lęk, to jest teen depersony wkręt!

Autor Zordon ;p
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

19 lutego 2020, o 02:50

ottovonjaszczur pisze:
18 lutego 2020, o 19:28
A czy jak się ucina te analizy to może się zwiększyć napięcie? To znaczy, ja robię coś takiego: pojawia się myśl, jak to jest, że mieszkam w tym mieszkaniu a nie innym, a ja odpowiadam, no przecież sam je sobie wybierałem parę miesięcy temu i kończę analizę, a przy okazji, mówię też sobie, że akceptuje, że taka myśl się pojawiła, że miała prawo się pojawić, wiem z czego to wynika itd. Niby wszystko spoko ale po jakimś czasie stosowania tej techniki zaczynam dziwnie odczuwać ciało, no i te napięcie rośnie. Zaraz też pojawiają myśli w stylu, jak to jest, że ja myślę, czym są myśli, czym jest świadomość, po co ja w ogóle myślę, co mi jest w ogóle, a może nic mi nie jest, tylko sobie coś ubzdurałem, kim jestem, czym jest życie, co inni ludzie mają w głowach itp. i tu też się staram ucinać i po prostu krzyczę w głowię, że AKCEPTUJE TE MYŚLI I ODCZUCIA, NIECH SOBIE SĄ. Nie wiem czy do końca dobrze robię.
Podstawową zasadą jest to, że jeśli na daną chwilę nie jesteś w stanie obok zaczepek myślowych przejść obojętnie i nie masz tego wyrobionego (lub nie jesteś jeszcze na tyle tym zmęczony) to lepiej czasem racjonalizować oraz przypominać sobie to w jakim celu się w ogóle się te myśli pojawiają, niż płynąć z analizami. Oczywiście nie tylko to 24 na dobę, bo trzeba także szkolić umiejętność skupiania uwagi na innych sprawach życia (pomimo burdelu w środku).
Nawet jeśli po czasie będziesz tym zmęczony i powiesz - wale to i zlewam totalnie, to znaczy, iż właśnie racjonalizacja przyniosła efekt.

Często się zdarza, iż mówi się o ignorowaniu ale zapomina się ile musieliśmy stoczyć "bitew" zanim do niego w pełni doszło, a stało się to własnie dzięki tym bitwom. :P
Oczywiście w tym wypadku należy pamiętać o tym, że nie odburzam się na czas i po to aby te myśli szybko zniknęły, bo wówczas z takim podejściem to co tu opisane nie ma większego sensu bo metody te myśli szybko Ci nie zabiorą.

Cała reszta przemyśleń jakie opisałeś to typowe straszaki, mogą się one pojawiać bez względu na to co robisz i dobrze je upychać do jednego worka i nie rozważać skąd po co i dlaczego.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
marusieczek
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 22
Rejestracja: 6 marca 2020, o 19:32

31 marca 2020, o 19:33

Ja akurat mam coś takiego, że moja myślą natrętna jest to, że mogę stracić pracę. Mam ciągła presję w pracę na wyniki i nie potrafię zaakceptować tego że mogę popełniać błedy. Mój humor zależy od wyniku w pracy, takie mega uzależnienie swojej wartości od czynnika zawodowego (od tego jak mi pójdzie miesiąc).
Są to natrętne myśli, które mówią, że nie zrobię wyniku, że stracę pracę, że będę mało zarabiać, a przecież kredyt na mieszkanie itd..
Nie umiem sobie pozwolić na to żeby nie zrobić wyniki a co dopiero mało zarobić...

Ma ktoś może podobne myśli związane z przyszłością finansową?

To co zacząłem stosować, narazie 3 dni, ale widzę że mi pomaga, to pomysł z jednej z psychologicznych książek.

Coś jak poniżej
Myśl:(Stracisz pracę)
Ja: Dziękuję Ci umyśle za tą negatywną myśl. To tylko myśl.
Myśl: nie będziesz zarabiać
Ja: za tą myśl też Ci dziękuję.
Myśl: stracisz pracę i mało zarobisz
Ja: dziękuję za tą myśl.

Ma to za zadanie pokazać mi że to tylko myśli, żeby się z nimi nie utożsamiać. Że to jest tylko jeden wielki śmietnik. Dodatkowo mam się z tymi myślami oswoić i je zaakceptować. Że one poprostu są.

Ale np dzisiaj miałem takie rozważanie czy to dobrze, że ja dziękuję umysłowi za negatywne myśli? Czy czasem sobie nie pogaraszam? Do tej pory czułem, że mi to pomaga. No ale nerwica potrafi zaciągać w analizę :)

Czy może ktoś bardziej doświadczony mi podpowiedzieć że to jest właściwe? Książki, książkami... Ale praktyka mówi wiele
Katja
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1179
Rejestracja: 23 września 2019, o 00:43

31 marca 2020, o 19:58

Ale np dzisiaj miałem takie rozważanie czy to dobrze, że ja dziękuję umysłowi za negatywne myśli? Czy czasem sobie nie pogaraszam? Do tej pory czułem, że mi to pomaga. No ale nerwica potrafi zaciągać w analizę :)
Też miałam mnóstwo myśli w rodzaju: a czy to ok, że użyłam tego słowa, a jak mi się od tego pogorszy ;brr
To tylko pokazuje, że cały czas jest problem z dystansem do myśli ( co jest na tym etapie normalne ).
Do każdego co innego lepiej trafia, jedni wolą mówić do natrętów "spierdala*" a inni "dzięki za pomoc, ale nie skorzystam" . Ważne żeby się nie nakręcać i nie wchodzić w analizy, a jakim słowami będziesz je sobie ucinał to nie ma znaczenia.
https://www.czlowiekczujacy.pl

Niestety nie jestem w stanie odpowiadać na wszystkie wiadomości na priv, dlatego zrobiłam bloga.
marusieczek
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 22
Rejestracja: 6 marca 2020, o 19:32

2 kwietnia 2020, o 22:14

Katja pisze:
31 marca 2020, o 19:58
Ale np dzisiaj miałem takie rozważanie czy to dobrze, że ja dziękuję umysłowi za negatywne myśli? Czy czasem sobie nie pogaraszam? Do tej pory czułem, że mi to pomaga. No ale nerwica potrafi zaciągać w analizę :)
Też miałam mnóstwo myśli w rodzaju: a czy to ok, że użyłam tego słowa, a jak mi się od tego pogorszy ;brr
To tylko pokazuje, że cały czas jest problem z dystansem do myśli ( co jest na tym etapie normalne ).
Do każdego co innego lepiej trafia, jedni wolą mówić do natrętów "spierdala*" a inni "dzięki za pomoc, ale nie skorzystam" . Ważne żeby się nie nakręcać i nie wchodzić w analizy, a jakim słowami będziesz je sobie ucinał to nie ma znaczenia.
Tak rzeczywiście, łapię się na tym, że jak coś przeczytam to muszę później dokładnie tak samo to sobie mówić w głowie. Słowo słowo, bo mam obawę, że jak powiem jedno słowo inaczej to juz to nie zadziała 'niemoge


Jeszcze chce się dopytać, ponieważ ja nie mam takich myśli, że zginę, że umrę czy zemdleję (czego otwarcie każdemu współczuję) , a moje myśli głównie bardzo mocno koncentrują się na przyszłości o tym, że mogę stracić pracę. Czy to jest to samo? Tzn czy to jest taki sam mechanizm? Bo bardzo właśnie dużo czytam tutaj artykułów i inne się mocno skupiają na takich fizycznych dolegliwościach że może się coś komuś stać fizycznie. A nie takich związanych ze sferą nazwijmy to ekonomicnzo-zawodową
witorrr98
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 1543
Rejestracja: 17 października 2017, o 23:08

3 kwietnia 2020, o 15:04

marusieczek pisze:
2 kwietnia 2020, o 22:14
Katja pisze:
31 marca 2020, o 19:58
Ale np dzisiaj miałem takie rozważanie czy to dobrze, że ja dziękuję umysłowi za negatywne myśli? Czy czasem sobie nie pogaraszam? Do tej pory czułem, że mi to pomaga. No ale nerwica potrafi zaciągać w analizę :)
Też miałam mnóstwo myśli w rodzaju: a czy to ok, że użyłam tego słowa, a jak mi się od tego pogorszy ;brr
To tylko pokazuje, że cały czas jest problem z dystansem do myśli ( co jest na tym etapie normalne ).
Do każdego co innego lepiej trafia, jedni wolą mówić do natrętów "spierdala*" a inni "dzięki za pomoc, ale nie skorzystam" . Ważne żeby się nie nakręcać i nie wchodzić w analizy, a jakim słowami będziesz je sobie ucinał to nie ma znaczenia.
Tak rzeczywiście, łapię się na tym, że jak coś przeczytam to muszę później dokładnie tak samo to sobie mówić w głowie. Słowo słowo, bo mam obawę, że jak powiem jedno słowo inaczej to juz to nie zadziała 'niemoge


Jeszcze chce się dopytać, ponieważ ja nie mam takich myśli, że zginę, że umrę czy zemdleję (czego otwarcie każdemu współczuję) , a moje myśli głównie bardzo mocno koncentrują się na przyszłości o tym, że mogę stracić pracę. Czy to jest to samo? Tzn czy to jest taki sam mechanizm? Bo bardzo właśnie dużo czytam tutaj artykułów i inne się mocno skupiają na takich fizycznych dolegliwościach że może się coś komuś stać fizycznie. A nie takich związanych ze sferą nazwijmy to ekonomicnzo-zawodową
Sfera utraty:pracy,zdrowia, wartości itp,itd...
Popatrz szerzej.To nie dzieli się na sferę ekonomiczno-zawodową czy zdrowia, ja bym je nazwał rodzajami sfery.A ta sfera to sfera nerwicy zwana, jak dla mnie sferą utraty :)
Jedna z rzeczy, które napędzają nerwy to lęk przed utratą, nie zawsze rzeczy materialnych :)
Awatar użytkownika
WillBeBetter
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 19
Rejestracja: 20 lipca 2020, o 08:20

29 lipca 2020, o 13:58

marusieczek pisze:
2 kwietnia 2020, o 22:14
Katja pisze:
31 marca 2020, o 19:58
Ale np dzisiaj miałem takie rozważanie czy to dobrze, że ja dziękuję umysłowi za negatywne myśli? Czy czasem sobie nie pogaraszam? Do tej pory czułem, że mi to pomaga. No ale nerwica potrafi zaciągać w analizę :)
Też miałam mnóstwo myśli w rodzaju: a czy to ok, że użyłam tego słowa, a jak mi się od tego pogorszy ;brr
To tylko pokazuje, że cały czas jest problem z dystansem do myśli ( co jest na tym etapie normalne ).
Do każdego co innego lepiej trafia, jedni wolą mówić do natrętów "spierdala*" a inni "dzięki za pomoc, ale nie skorzystam" . Ważne żeby się nie nakręcać i nie wchodzić w analizy, a jakim słowami będziesz je sobie ucinał to nie ma znaczenia.
Tak rzeczywiście, łapię się na tym, że jak coś przeczytam to muszę później dokładnie tak samo to sobie mówić w głowie. Słowo słowo, bo mam obawę, że jak powiem jedno słowo inaczej to juz to nie zadziała 'niemoge


Jeszcze chce się dopytać, ponieważ ja nie mam takich myśli, że zginę, że umrę czy zemdleję (czego otwarcie każdemu współczuję) , a moje myśli głównie bardzo mocno koncentrują się na przyszłości o tym, że mogę stracić pracę. Czy to jest to samo? Tzn czy to jest taki sam mechanizm? Bo bardzo właśnie dużo czytam tutaj artykułów i inne się mocno skupiają na takich fizycznych dolegliwościach że może się coś komuś stać fizycznie. A nie takich związanych ze sferą nazwijmy to ekonomicnzo-zawodową
Mam podobne natręty.. nie denerwuje się swoim zdrowiem, nie jest idealnie, ale lęki o zdrowie pojawiają się sporadycznie. Natomiast lęki związane z finansami.. to mój koszmar. Każdy problem z samochodem, to od razu myśli katastroficzne związane z kosztami naprawy.. każdy problem w mieszkaniu.. myśli katastroficzne, że będzie trzeba wydać dużo kasy. Wszystko co związane z wydatkami, czego nie mogę kontrolować powoduje lęk i lawinę czarnych myśli. Do tego nie ufam ludziom - zawsze się martwię, że mnie oszukają, że narażą na koszty, że popadnę w długi i będę żył w lęku o następny dzień. Już jakiś czas temu odebrało mi to radość życia, bo martwię się dosłownie wszystkim. Martwię się tym, że nie zrobię w życiu już nic fajnego, a z drugiej strony teraz też zachowuje się bardzo asekuracyjnie, bo boje się, że stanie się coś złego. Wpadłem w straszne błędne koło. Przez to wszystko popadam w stany depresyjne - ostatni trwa już dobrych kilka tygodni.. Chodzę do psychologa, kiedyś brałem tabletki, które bardzo mi pomogły, ale po ich odstawieniu wszystko wróciło do stanu poprzedniego, dlatego próbuje walczyć z tym póki co bez leków.
marusieczek
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 22
Rejestracja: 6 marca 2020, o 19:32

6 sierpnia 2020, o 11:23

WillBeBetter pisze:
29 lipca 2020, o 13:58
marusieczek pisze:
2 kwietnia 2020, o 22:14
Katja pisze:
31 marca 2020, o 19:58


Też miałam mnóstwo myśli w rodzaju: a czy to ok, że użyłam tego słowa, a jak mi się od tego pogorszy ;brr
To tylko pokazuje, że cały czas jest problem z dystansem do myśli ( co jest na tym etapie normalne ).
Do każdego co innego lepiej trafia, jedni wolą mówić do natrętów "spierdala*" a inni "dzięki za pomoc, ale nie skorzystam" . Ważne żeby się nie nakręcać i nie wchodzić w analizy, a jakim słowami będziesz je sobie ucinał to nie ma znaczenia.
Tak rzeczywiście, łapię się na tym, że jak coś przeczytam to muszę później dokładnie tak samo to sobie mówić w głowie. Słowo słowo, bo mam obawę, że jak powiem jedno słowo inaczej to juz to nie zadziała 'niemoge


Jeszcze chce się dopytać, ponieważ ja nie mam takich myśli, że zginę, że umrę czy zemdleję (czego otwarcie każdemu współczuję) , a moje myśli głównie bardzo mocno koncentrują się na przyszłości o tym, że mogę stracić pracę. Czy to jest to samo? Tzn czy to jest taki sam mechanizm? Bo bardzo właśnie dużo czytam tutaj artykułów i inne się mocno skupiają na takich fizycznych dolegliwościach że może się coś komuś stać fizycznie. A nie takich związanych ze sferą nazwijmy to ekonomicnzo-zawodową
Mam podobne natręty.. nie denerwuje się swoim zdrowiem, nie jest idealnie, ale lęki o zdrowie pojawiają się sporadycznie. Natomiast lęki związane z finansami.. to mój koszmar. Każdy problem z samochodem, to od razu myśli katastroficzne związane z kosztami naprawy.. każdy problem w mieszkaniu.. myśli katastroficzne, że będzie trzeba wydać dużo kasy. Wszystko co związane z wydatkami, czego nie mogę kontrolować powoduje lęk i lawinę czarnych myśli. Do tego nie ufam ludziom - zawsze się martwię, że mnie oszukają, że narażą na koszty, że popadnę w długi i będę żył w lęku o następny dzień. Już jakiś czas temu odebrało mi to radość życia, bo martwię się dosłownie wszystkim. Martwię się tym, że nie zrobię w życiu już nic fajnego, a z drugiej strony teraz też zachowuje się bardzo asekuracyjnie, bo boje się, że stanie się coś złego. Wpadłem w straszne błędne koło. Przez to wszystko popadam w stany depresyjne - ostatni trwa już dobrych kilka tygodni.. Chodzę do psychologa, kiedyś brałem tabletki, które bardzo mi pomogły, ale po ich odstawieniu wszystko wróciło do stanu poprzedniego, dlatego próbuje walczyć z tym póki co bez leków.
Trochę tak jakbym czytał siebie. Śmieszne jest też to, że swego czasu miałem epizod z hazardem gdzie wydałem kupę kasy, a teraz w sklepie zastanawiam się czy kupić droższa czy tańsza bułkę bo mogę na tym zaoszczędzić.....
Ale wiem, że hazard to choroba. Cieszę się, że już mnie do tego nie ciągnie.

Przez ostatnie 10 miesięcy martwiłem się, że nie zrobię wyniku w pracy, że będę mniej zarabiać. A jak będę mniej zarabiać to bank wypowie mi umowę kredytową na mieszkanie. Masakra, te wszystkie katastroficzne myśli. Jak narazie życie pokazało, że nie było sensu się tym wszystkim martwić. Próbuję sobie to poukładać w głowie. Pomimo, że namacalnie widzę, że nic się nie wydarzyło, z tego co przewidywałem, to kiedy pojawiają się negatywne myśli, dalej w nie zawierzam. To jest takie silne. Ale chyba trzeba z tym żyć i poprostu to akceptować. Z tego co piszą ludzie na forum, to nie ma innej drogi.

Jak na co dzień, po za spotkaniami z psychologiem, radzisz sobie z myślami lękowymi?
Awatar użytkownika
WillBeBetter
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 19
Rejestracja: 20 lipca 2020, o 08:20

6 sierpnia 2020, o 12:50

Zaczynam łapać się na myślach, które wiem, że mnie nakręcą i mówię do siebie w myślach, że muszę się uspokoić, bo zaraz mnie ta myśl nakręci. Ja mam manie sprawdzania wielu rzeczy kontroli i gdy mam na to ochotę, znowu łapie się na tym i mówię, że albo nie muszę tego sprawdzić, albo, że zrobię to później i powoli mi to mija. To takie odcinanie sznurków z myślami, które pojawiają Ci się w głowie - nie pozwalasz im wisieć i ucinasz analizy. Nie jest łatwo, bo to dopiero początek mojej drogi, ale widzę pozytywne skutki.

Oprócz tego staram się cały czas czymś zajmować, dużo ruchu na świeżym powietrzu.
Notfound
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 127
Rejestracja: 27 marca 2019, o 21:08

6 sierpnia 2020, o 20:19

Ojaa, nie wiem, może to już schizofrenia 😂ale jak zapaliłem zielsko i położyłem się do łóżka to miałem mega rozkmine już nie pamiętam dokładnie jak to przebiegało, ale było coś ze nie mogą istnieć dwie osoby jednocześnie. A co do świata, to przy odrealnieniu mam takie myśli kim jestem i że ten świat to tylko mój umysł że jestem zamknięty we wlosnym umyśle..
MadamGremlin
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 38
Rejestracja: 4 sierpnia 2020, o 18:18

26 sierpnia 2020, o 09:19

Miewam takie nieproszone wrzutki pokroju "po co ci ten kurs, jak pewnie i tak masz niezdiagnozowaną chorobę, która zabierze ci przyszłość"... Albo robienie czegokolwiek wiąże się z myślami "że i tak to nie ma sensu, bo choroby etc."

Mam też czasem takie mega dziwne wizje, że np. idę sobie lasem, widzę trującego grzyba, a w głowie obrazek jak wsadzam go sobie do ust. I aż taki wewnętrzny dreszcz mnie przechodzi ;/
ODPOWIEDZ