Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Myśli podważające przeszłość

Forum o nerwicy natręctw i jej objawach.
Omawiamy tutaj własne doświadczenia z życia z tym jakże natrętnym zaburzeniem.
Ale także w tym temacie można podzielić się typowymi natrętnymi lękowymi myślami, które pełnią rolę straszaków i eskalatorów lęku w zaburzeniu.
ODPOWIEDZ
Młoda9995
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 33
Rejestracja: 30 kwietnia 2019, o 22:39

26 kwietnia 2021, o 19:32

Jakiś czas temu pisałam tutaj, że pomału wygrywam i dałam małe świadectwo. Dziś jednak zastanawiam się, czy to minie kiedykolwiek i myślę o czasach, w których żyłam bez natrętów i było po prostu wspaniale. Chyba dopadł mnie kryzys. Moimi największymi natrętami są myśli pod tytułem "czy ja na pewno byłam tu i tu? Czy ja na pewno zrobiłam to i to? Czy ja na pewno widziałam to i to?". Jest to strasznie męczące. Słucham od jakiegoś czasu nagrań DivoVica (dzięki Panowie że jesteście!) i chcę totalnie zaakceptować swój stan. Tylko akceptacja i zaprzestanie analizy to klucz to zwycięstwa. U mnie jest tak, że wiem doskonale, że byłam np. na zakupach, coś odebrać lub cokolwiek innego, a potem wracam do domu i się zastanawiam czy na pewno wyszłam w tym celu z domu i tam byłam. Mam jedno miejsce, do którego kocham wracać i kiedy tylko mogę, to tam jadę. Pobyt w tym miejscu pozwala mi się świetnie poczuć. Ile razy od początku tych natrętów miałam tak, że jadąc w to miejsce, potem non stop się zastanawiałam, czy na pewno tam byłam... Nie wspomnę o poziomie lęku jaki we mnie wtedy występował. Myślałam, że oszaleję. :( Widzę jakiś budynek, drzewo itp, a potem się zastanawiam, czy mi się to np. nie śniło, czy na pewno widziałam... Nie mogę sobie z tym natrętem poradzić. Może ja po prostu potrzebuję czasu? Mam prześwity "normalności" i powtarzam sobie, nawet na głos, że muszę to zaakceptować, przestać się bać, że wariuję, bo nie wariuję. Przy tych myślach od razu czuję jak się w środku "napinam" i czuję ścisk w klatce piersiowej. Nie mogę się tego pozbyć. Przytulcie. :( Ja także Was przytulam i pamiętajcie, że najwyższy czas by ten nerwol odszedł i nigdy nie wrócił!!
martinsonetto
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 409
Rejestracja: 22 listopada 2017, o 16:21

27 kwietnia 2021, o 12:46

Młoda9995 pisze:
26 kwietnia 2021, o 19:32
Jakiś czas temu pisałam tutaj, że pomału wygrywam i dałam małe świadectwo. Dziś jednak zastanawiam się, czy to minie kiedykolwiek i myślę o czasach, w których żyłam bez natrętów i było po prostu wspaniale. Chyba dopadł mnie kryzys. Moimi największymi natrętami są myśli pod tytułem "czy ja na pewno byłam tu i tu? Czy ja na pewno zrobiłam to i to? Czy ja na pewno widziałam to i to?". Jest to strasznie męczące. Słucham od jakiegoś czasu nagrań DivoVica (dzięki Panowie że jesteście!) i chcę totalnie zaakceptować swój stan. Tylko akceptacja i zaprzestanie analizy to klucz to zwycięstwa. U mnie jest tak, że wiem doskonale, że byłam np. na zakupach, coś odebrać lub cokolwiek innego, a potem wracam do domu i się zastanawiam czy na pewno wyszłam w tym celu z domu i tam byłam. Mam jedno miejsce, do którego kocham wracać i kiedy tylko mogę, to tam jadę. Pobyt w tym miejscu pozwala mi się świetnie poczuć. Ile razy od początku tych natrętów miałam tak, że jadąc w to miejsce, potem non stop się zastanawiałam, czy na pewno tam byłam... Nie wspomnę o poziomie lęku jaki we mnie wtedy występował. Myślałam, że oszaleję. :( Widzę jakiś budynek, drzewo itp, a potem się zastanawiam, czy mi się to np. nie śniło, czy na pewno widziałam... Nie mogę sobie z tym natrętem poradzić. Może ja po prostu potrzebuję czasu? Mam prześwity "normalności" i powtarzam sobie, nawet na głos, że muszę to zaakceptować, przestać się bać, że wariuję, bo nie wariuję. Przy tych myślach od razu czuję jak się w środku "napinam" i czuję ścisk w klatce piersiowej. Nie mogę się tego pozbyć. Przytulcie. :( Ja także Was przytulam i pamiętajcie, że najwyższy czas by ten nerwol odszedł i nigdy nie wrócił!!
Chyba są różne podejścia, jeśli chodzi o czas wychodzenia z zaburzeń, chociaż pośpiechu to nikt nie poleca, ale jestem jednym z tych, którym zajęło to dłuższy czas i najlepiej sama zdecyduj, ale jeśli chcesz budować akceptację, to przyjmuj kryzysy i pogorszenia samopoczucia jako coś normalnego, a nie nienormalnego, czy też jako oznakę, że nie minie to nigdy. Przestaniesz się bać w swoim czasie, a akceptacja nie przyjdzie od razu, a też powoli się zbuduje. Nie odburzaj się na siłę, żeby przeszło, bo to najgorsze co możesz robić i tak samo nie powtarzałbym tego, co muszę zrobić, bo to przyjdzie z czasem i praktyką, a nie dlatego, że Ty teraz chcesz. Kiedy u mnie pojawiały się natrętne myśli akurat innej treści, ale to nie ma znaczenia, to dla przykładu krótko racjonalizowałem albo dłużej, jeśli były to natłoki myślowe i przykładowo zgadzałem się z treścią myśli w sposób prześmiewczy, a całą resztę starałem się zostawiać i dalej robić to, co robiłem, mimo że ta zgoda była często bolesna, bo uderzała w wartość i straszyła sama sobą, bo zgadzałem się na coś, czego nie chciałem i dawało to też różne objawy albo napięcie mnie spinało i nasilało się wszystko. Szczególnie było to męczące, bo trudno unikać partnerki, a miałem rocd, więc pomimo strasznych myśli o niej i naszym związku, to zgadzałem się z nimi w sposób olewający i dalej razem z nią gdzieś wychodziłem. Odpuściłbym mit o totalnej akceptacji, a skupiłbym się na nauce zbywania i ignorowania myśli, a kryzysy bym nazywał czymś normalnym i to już jest akceptacja, bo i tak, w tym jesteś i czujesz to, ale robisz to, co chcesz, a analizy same z czasem będą wtedy opadały heh. Może to wydawać się zawiłe, ale zasady są proste, tylko moim zdaniem wymagają przede wszystkim czasu i nauki.
Loska1
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 24
Rejestracja: 2 grudnia 2019, o 14:32

27 kwietnia 2021, o 18:41

martinsonetto pisze:
27 kwietnia 2021, o 12:46
Młoda9995 pisze:
26 kwietnia 2021, o 19:32
Jakiś czas temu pisałam tutaj, że pomału wygrywam i dałam małe świadectwo. Dziś jednak zastanawiam się, czy to minie kiedykolwiek i myślę o czasach, w których żyłam bez natrętów i było po prostu wspaniale. Chyba dopadł mnie kryzys. Moimi największymi natrętami są myśli pod tytułem "czy ja na pewno byłam tu i tu? Czy ja na pewno zrobiłam to i to? Czy ja na pewno widziałam to i to?". Jest to strasznie męczące. Słucham od jakiegoś czasu nagrań DivoVica (dzięki Panowie że jesteście!) i chcę totalnie zaakceptować swój stan. Tylko akceptacja i zaprzestanie analizy to klucz to zwycięstwa. U mnie jest tak, że wiem doskonale, że byłam np. na zakupach, coś odebrać lub cokolwiek innego, a potem wracam do domu i się zastanawiam czy na pewno wyszłam w tym celu z domu i tam byłam. Mam jedno miejsce, do którego kocham wracać i kiedy tylko mogę, to tam jadę. Pobyt w tym miejscu pozwala mi się świetnie poczuć. Ile razy od początku tych natrętów miałam tak, że jadąc w to miejsce, potem non stop się zastanawiałam, czy na pewno tam byłam... Nie wspomnę o poziomie lęku jaki we mnie wtedy występował. Myślałam, że oszaleję. :( Widzę jakiś budynek, drzewo itp, a potem się zastanawiam, czy mi się to np. nie śniło, czy na pewno widziałam... Nie mogę sobie z tym natrętem poradzić. Może ja po prostu potrzebuję czasu? Mam prześwity "normalności" i powtarzam sobie, nawet na głos, że muszę to zaakceptować, przestać się bać, że wariuję, bo nie wariuję. Przy tych myślach od razu czuję jak się w środku "napinam" i czuję ścisk w klatce piersiowej. Nie mogę się tego pozbyć. Przytulcie. :( Ja także Was przytulam i pamiętajcie, że najwyższy czas by ten nerwol odszedł i nigdy nie wrócił!!
Chyba są różne podejścia, jeśli chodzi o czas wychodzenia z zaburzeń, chociaż pośpiechu to nikt nie poleca, ale jestem jednym z tych, którym zajęło to dłuższy czas i najlepiej sama zdecyduj, ale jeśli chcesz budować akceptację, to przyjmuj kryzysy i pogorszenia samopoczucia jako coś normalnego, a nie nienormalnego, czy też jako oznakę, że nie minie to nigdy. Przestaniesz się bać w swoim czasie, a akceptacja nie przyjdzie od razu, a też powoli się zbuduje. Nie odburzaj się na siłę, żeby przeszło, bo to najgorsze co możesz robić i tak samo nie powtarzałbym tego, co muszę zrobić, bo to przyjdzie z czasem i praktyką, a nie dlatego, że Ty teraz chcesz. Kiedy u mnie pojawiały się natrętne myśli akurat innej treści, ale to nie ma znaczenia, to dla przykładu krótko racjonalizowałem albo dłużej, jeśli były to natłoki myślowe i przykładowo zgadzałem się z treścią myśli w sposób prześmiewczy, a całą resztę starałem się zostawiać i dalej robić to, co robiłem, mimo że ta zgoda była często bolesna, bo uderzała w wartość i straszyła sama sobą, bo zgadzałem się na coś, czego nie chciałem i dawało to też różne objawy albo napięcie mnie spinało i nasilało się wszystko. Szczególnie było to męczące, bo trudno unikać partnerki, a miałem rocd, więc pomimo strasznych myśli o niej i naszym związku, to zgadzałem się z nimi w sposób olewający i dalej razem z nią gdzieś wychodziłem. Odpuściłbym mit o totalnej akceptacji, a skupiłbym się na nauce zbywania i ignorowania myśli, a kryzysy bym nazywał czymś normalnym i to już jest akceptacja, bo i tak, w tym jesteś i czujesz to, ale robisz to, co chcesz, a analizy same z czasem będą wtedy opadały heh. Może to wydawać się zawiłe, ale zasady są proste, tylko moim zdaniem wymagają przede wszystkim czasu i nauki.
Nie wiem czy mnie pamiętasz ale pisaliśmy jakiś czas temu :) przez nerwicę zostałam się i weszłam w drugi związek ale w nim po czasie pojawiło wszystko się na nowo i napisałeś że to dowód, że to nerwica ale mnie od kilku miesięcy prześladuje myśl że moze to drugi związek nieudany a nie wcale nerwica. Nie wiem jak ci się udało ignorować takie myślenie ;/ dla mnie to tak bardzo realne że nie mogę tego przepuścić, masz jakieś rady co robić z tymi myślami? Był jakiś czas spokój po leku ale chyba przestaje działać i się nasila wszystko
Awatar użytkownika
grzeslaw
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 185
Rejestracja: 17 czerwca 2018, o 11:27

2 maja 2021, o 12:22

Młoda9995 pisze:
26 kwietnia 2021, o 19:32
Jakiś czas temu pisałam tutaj, że pomału wygrywam i dałam małe świadectwo. Dziś jednak zastanawiam się, czy to minie kiedykolwiek i myślę o czasach, w których żyłam bez natrętów i było po prostu wspaniale. Chyba dopadł mnie kryzys. Moimi największymi natrętami są myśli pod tytułem "czy ja na pewno byłam tu i tu? Czy ja na pewno zrobiłam to i to? Czy ja na pewno widziałam to i to?". Jest to strasznie męczące. Słucham od jakiegoś czasu nagrań DivoVica (dzięki Panowie że jesteście!) i chcę totalnie zaakceptować swój stan. Tylko akceptacja i zaprzestanie analizy to klucz to zwycięstwa. U mnie jest tak, że wiem doskonale, że byłam np. na zakupach, coś odebrać lub cokolwiek innego, a potem wracam do domu i się zastanawiam czy na pewno wyszłam w tym celu z domu i tam byłam. Mam jedno miejsce, do którego kocham wracać i kiedy tylko mogę, to tam jadę. Pobyt w tym miejscu pozwala mi się świetnie poczuć. Ile razy od początku tych natrętów miałam tak, że jadąc w to miejsce, potem non stop się zastanawiałam, czy na pewno tam byłam... Nie wspomnę o poziomie lęku jaki we mnie wtedy występował. Myślałam, że oszaleję. :( Widzę jakiś budynek, drzewo itp, a potem się zastanawiam, czy mi się to np. nie śniło, czy na pewno widziałam... Nie mogę sobie z tym natrętem poradzić. Może ja po prostu potrzebuję czasu? Mam prześwity "normalności" i powtarzam sobie, nawet na głos, że muszę to zaakceptować, przestać się bać, że wariuję, bo nie wariuję. Przy tych myślach od razu czuję jak się w środku "napinam" i czuję ścisk w klatce piersiowej. Nie mogę się tego pozbyć. Przytulcie. :( Ja także Was przytulam i pamiętajcie, że najwyższy czas by ten nerwol odszedł i nigdy nie wrócił!!
:friend:
Może potrzebujesz jeszcze czasu zanim to puści. Może też za dużo presji sobie nakładasz jak powtarzasz sobie, że musisz się przestać bać. Taka presja raczej nie pomaga, można się przesadnie nakręcić samym odburzaniem robiąc z akceptacji/ryzykowania kolejny natręt (wiem coś o tym ;p). Może spróbuj zaufać sobie, że już wiesz że trzeba olewać te wkrętki, akceptować swój stan i trochę mniej reagować na te gonitwy myśli :)
Myślę również, że możesz być z siebie dumna już teraz, że tyle dla siebie robisz żeby wyzdrowieć .
Trzymaj się !!!
Młoda9995
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 33
Rejestracja: 30 kwietnia 2019, o 22:39

2 maja 2021, o 13:53

Dziękuję za wszelkie wsparcie Kochani moi !!!

Najśmieszniejsze jest to, że jestem całkowicie świadoma, że te myśli są fałszywe, kompletnie irracjonalne. Doskonale wiem co robiłam dzisiaj do tej pory, co robiłam wczoraj, nawet co widziałam. Zauważyłam, że objawy często już odpuszczają (tłumaczę sobie: "kiedyś było dokładnie tak jak jest dzisiaj, a dzisiaj to tylko nerwica i nic więcej!" Wtedy czuję prawdziwość świata.) ale wracają. Zauważyłam także, że automatycznie kiedy chcę sobie coś powspominać czy przypomnieć, wtedy odczuwam wewnętrzny ścisk, dokładnie w klatce piersiowej i nad tym nie panuję. To kolejny dowód na to, że to wyłącznie nerwica, a ja nie zwariowałam i nie zwariuję, tylko muszę przestać się bać. Chcę nauczyć się z tym normalnie żyć, nie bać się tego. Myślę nad powrotem na terapię. Nagrania chłopaków bardzo mi pomagają no i oczywiście to forum! :) Nie składam broni!
Awatar użytkownika
grzeslaw
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 185
Rejestracja: 17 czerwca 2018, o 11:27

9 maja 2021, o 12:24

Też tak myślę, ten niepokój i lęk, którego objawem jest jak rozumiem ścisk w klatce, to właśnie dowód na to, że to jest neurotyczne/nerwicowe. I w ogóle nie dziwi mnie to, że wtedy nie możesz sobie akurat nic powspominać czy przypomnieć bo presja i przerażenie "czyści" Ci wszystko z głowy. To jest wg mnie ta sama zasada jak gdybyś powiedziała komuś "nie myśl o słoniach", jedną z pierwszych rzeczy jaka ta osoba sobie wyobrazi/pomyśli jest słoń :D Zaakceptuj, że na razie tak będzie Ci to uciekać z głowy bo masz taką presję żeby sobie to przypomnieć :D
Możesz sobie zrobić mapę myśli (technika z książki "Powrót do zmysłów" Stanley H. Block), czyli przez pięć minut wypisywać na pustej kartce każdą myśl jaka Ci przyjdzie do głowy, dosłownie każdą. Potem możesz po kolei przejść po tych zapiskach i zobaczyć jakie emocje w ciele one w Tobie wywołują. Te, które wywołują np. ścisk w klatce, niepokój zazwyczaj są związane albo z lękiem albo presją która ma ten lęk zniwelować. To może pomóc Ci zobaczyć po prostu ile jest takich przesadnych myśli
ODPOWIEDZ