Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Małe podsmumowanie DD, leczenie część 2.

Tutaj lokujemy brudy z forum, tematy off-topowe albo niezgodne z regulaminem (jeżeli nie zostały całkowicie usunięte)
Zablokowany
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

22 marca 2014, o 18:32

Temat znajduje się w koszu bowiem powstał osobny dział zawierający artykuły forum na tematy Derealizacji i Depersonalizacji, dział ten to: derealizacja-nierealnosc.html a tutaj jest zawarty spis tych tematów artykuly-forum-o-derealizacji-i-deperso ... t4058.html



Ogólnie to jest małe podsumowanie tematu DD i poruszenie kilku kwestii, kto nie czytał poprzednich wpisów ogólnie polecam to zrobić aby uzyskać pełen obraz stanów DD i nabyć trochę świadomości na ich temat i dzięki temu odpowiednio się nastawić i podejść.

derealizacja-objawy-krotko-o-dd-czesc-2-t3395.html

prosta-sprawa-derealizacja-depersonaliz ... t3396.html

wazne-pytania-i-odpowiedzi-derealizacja ... t3397.html

leczenie-derealizacji-pytania-i-odpowie ... t3503.html

jak-wyjsc-z-dd-psycholog-ktory-sam-to-mial-t3504.html

kompendium-wiedzy-na-temat-derealizacji-t3394.html

Dla osób martwiących się o swoje objawy polecam spis objawów, które są najczęściej wymieniane przez osoby z DD

encyklopedia-objawow-derealizacji-deper ... t3600.html


Przyszła pora na kolejny wpis dotyczący leczenia derealizacji i depersonalizacji. Może się tu wiele powtarzać z poprzednich moich wpisów ale jest to konieczne do prawidłowego opisania tych stanów i tego jak sobie z nimi należy radzić.

Poprzednio w części o leczeniu opisałem już o co chodzi i jak należy się nastawić do DD, bo w gruncie rzeczy od nastawienia bardzo wiele zależy.
Chciałem w tym poście przede wszystkim zwrócić uwagę na to, iż nie czując konkretnie lęku nadal możemy odczuwać dd, na świadomą uwagę i tym podobne kwestie.

Na początku jeszcze raz chcę powiedzieć, że derealizacja i depersonalizacja są to stany tak zwanego odcięcia od siebie, świata, emocji, ciała, są one mechanizmem obronnym naszej psychiki i czy mieści to się w głowie czy nie, (a pewnie nie) są reakcją naturalną.
Każdy zdrowy człowiek może odczuwać stany odcięcia, czyli stany inaczej mówiąc transu, innego stanu świadomości, który ma oddzielić nas od niepokoju, stresu, traumy, niechcianych emocji itp.

Tak samo jak w wypadku ataków paniki, lęku, czyli ogólnie nerwicy odpowiada za wszystko reakcja walcz bądź uciekaj reakcja-walcz-badz-uciekaj-czyli-nerwic ... t3411.html która też przecież jest naturalna, reakcja ta odpowiada za każdy stres, każda sytuację zagrożenia, a dokładnie uruchamia się także kiedy np. goni nas groźny pies czy jakis przestępca w kominiarce. Można o tej reakcji przeczytać co napisałem, dobrze tą kwestie wyjaśnia.

Derealizacja i depersonalizacja, te stany tak zwanego odcięcia mają taki sam cel jak reakcja walcz bądź uciekaj, z tym, że nie są aktywowane aż tak często jak ona, ale też wcale nie aż tak rzadko jakby się wydawało.
Ma za zadanie odciąć nas a po co? Tak się chroni umysł i świadomość od nadmiaru czegoś krótko mówiąc złego.

Przykłady kiedy takie stany naturalnie mogą się uaktywnić jest wiele, opisywałem już je w poprzednich wpisach ale napiszę raz jeszcze,

- przykładowo kiedyś czytałem na zagraoicznej stronce o badaniu żołnierzy, kórzy w trakcie walki doznawali odczuć własnie odcięcia, często wydawało im się, że głos własny słyszeli inaczej, że wszystko stawało sie inne, złowrogie, czas przestawał mieć znaczenie, wszystko stawało się jakby ze snu, wydarzenia obok były nieralne.

- chirurdzy, lekarze którzy muszą przeprowadzać operacje, jednoczesnie zadając ból, czesto skarżą się o wycofaniu emocji, stają się jakby zombiakami w trakcie zabiegów.

- niektóre osoby, które od kilku dni nie śpią, bądź spały za mało czasu, mogą miec odczucie, ze wszystko jest nieprawdziwe, nierealne jakby, mogą mieć inne odczuwanie wszystkiego.

- osoby mające wypadki np. samochodowe nie od razu odczuwają mniejsze rany, często doświadczają podczas tego uczuć nierealności, niedowierzania, ze coś ma takiego miejsce.

- czasem szokujące informacje, wiadomości powodują, że odczuwamy uczucie, że to nie jest prawdziwe, nie mogło się wydarzyć. I to mogą być informacje życiowe o czyjejś śmierci, wypadku.

- ja sam osobiście nigdy wcześniej nie doznawałem uczuć dd, jednakże raz miałem przypadek, ze zostałem dość mocno w sylwestra poturbowany, pamietam doskonale, że po powrocie do domu, czułem się inaczej, a kiedy przeglądałem sie w lustrze oceniając obrażenia, czułem kompletne oddzielenie od ciała, a ja sam wydawałem się inny.

- osoby palące marichuanę, zażywające środki odurzające, dokładnie tak to tez "naturalne"! Narkotyki różnego rodzaju mogą przywoływać stany odrealnienia, odcięcia. Dzieje się tak bowiem narkotyki mają w pewien sposób działac na świadomośc odurzająco, maja znieść rzeczywistość, ma byc lepiej, zabawniej, luźniej. Dlatego też odrealnienia objawy mają w tym miejsce.
Wielu palących np marichuany ma odczucia dd ale nie boją się tego i nie mają przed tym obaw, thc wyparuje to objawy znikają.


To wszystko co można doświadczyć przy takich choćby sytuacjach jest tym samym co odczuwacie Wy obecnie, to są własnie stany derealizacji i depersonalizacji.
Oczywiście wielu z was pomyśli, ale przecież my nie stresujemy się już...albo my nie mieliśmy takich zdarzeń albo oni nie mają takich jednak objawów....
Rzecz jasna ja jak np. zostałem pobity nie miałem całej puli objawów dd jak później kiedy wpadłem w to od lęku nerwicowego czyli irracjonalnego.
To tak samo jak osoby, które podczas uciekania przed groźnym zwierzakiem czy przestępcą, mają uruchomiana reakcje walcz bądź uciekaj reakcja-walcz-badz-uciekaj-czyli-nerwic ... t3411.html o której wspomniałem wcześniej, i mają mnóstwo objawów, jak duszności, walenie serca, skurcze mięśni ale nie odczuwają oni tego tak jak osoba z atakami paniki, lekiem czyli nerwicą. Bo ona wówczas ma realne zagrożenie i nawet nie zwraca uwagi na dane objawy, tylko ucieka bądź walczy.

Identycznie jest w przypadku DD, wracając jeszcze raz do tego mojego mordobicia, kiedy jak w lustrze przegladałem rozwaloną gebę :) i czułem oddzielenie od ciała, nie leciałem do kompa googlowac czy to schizofrenia...tylko martwiłem się jak wygladam oraz jak wyszedłem na tym przed dziewczynami z którymi wtedy byłem na sylwku, bo było nie było to ja dostałem łomot :)

W tym rzecz, miałem realną sytuację, nie zwracałem na to zupełnie uwagi, po czasie to mineło, nawet nie wiem kiedy, bo skąd mam wiedzieć, skoro nie interesowałem się tym!

Po co komu to odcięcie w takich naturalnych sytuacjach? Ano ma ono za zadanie chronić świadomośc, wycofać odczuwanie jej w pełni w sytuacji kiedy umysł uzna to za słuszne.
Wpływ trawki np. jest wpływem chemicznym na to, ze te objawy się pojawiają, stres, trauma jest tak samo wynikiem chemii, dd to nie jest cos wziętego z kosmosu, kiedy trauma będzie zbyt silna, chemia i hormony stresu spowodują objawy odcięcia czyli derealizacji, depersonalizacji.
Ma to za zadanie pomóc świadomości w odczuwaniu rzeczywistości, która jest w danej chwili zbyt groźna, ma to pomóc w odczuwaniu ciała kiedy jest narażone na jakieś czynniki uszkadzające.
Derealizacja i depersonalizacja ma POMAGAĆ i pomaga jeśli jest wywołana realną sytuacją.

To tak samo powtarzam jest z reakcją walcz bądź uciekaj, pomaga w chwile realnego zagrożenia, natomiast podczas gdy my objawy tej reakcji źle zinterpretujemy to zaczyna się nerwica, zresztą kto nie czytał tego tematu to niechaj przeczyta.

Z DD jest tak samo, w sytuacji odpowiedniej, dd pomaga, a my nawet nie zwracamy na to uwagi w danym momencie. A ci, którzy zwrócą i potraktują to jako coś złego, wpadają w lęki, oraz można powiedzieć zaburzenie.
A dokładnie przykładami się posłużę

- osoba paląca marichuanę, dostaje od maryśki objawów odrealnienia, i ogólnie z powodu objawów po trawie dostaje ataku paniki, oczywiście atak paniki również nasila w takiej chwili stan odrealnienia bo jednak dla umysłu to jest trauma.
W tym momencie osoba taka zaczyna żyć objawami, martwiąc się czy jej się coś nie stało. Przez to wpada w niepokój a stan DD się utrzymuje.

- osoba bawiąca się na imprach przesadzająca z alkoholem, po jakimś czasie wypłukuje sporo elektrolitów, zaczyna wpadać w niepokój, nagle dostaje odrealnienia, od przemęczenia ciała i umysłu. Niektórzy na to nie zwróca uwagi, ci, którzy zwróca zaczynają się bac, martwić, dostawać lęków, nowych objawów. I tak się zaczyna.

- osoba, która z jakiegoś powodu dostała ataku paniki, dostaje od tego odrealnienia, atak paniki to bardzo mocny bodziec dla umysłu, może on spowodować, ze mozg uruchomi ochrone w postaci odrealnienia.

- osoba z nerwicą, która stale sobie np. wkręca choroby, ciągle nakrecając lęk, dostaje w końcu odrealnienia bo umysł ma dosyć

- osoba, która ma cięzka sytuacje finansową, rodzinną, żyje w jakimś "kwaśnym" środowisku, ciągle myśli o problemach, może dostać dd, bo umysł ma dosyć


To wszystko działa za zasadzie błędnego koła, tak samo jak reakcja walcz bądź uciekaj aktywowana prze organizm w momencie nadmiernego stresu, minęłaby gdybyśmy jej objawów nie zaczeli traktować jako coś złego. Kiedy skupiamy sie jednam na objawach wówczas rodzi się strach przed objawami i nerwica, czyli życie i skupianie się na objawach najprościej mówiąc.

Z derealizacją jest tak samo, dajmy na to weźmy ta osobę, która dostała dd od picia i palenia maryśki, to jest ta sama dd, która ja dostałem przy pobiciu, dokładnie ta sama, tylko, że ja nie skupiałem się na tym i nie zawróciło mi to w głowie.
Osoba jednak, która się tego wystraszyła uznała, ze coś jest nie tak i zaczyna się w taki sposób problem.
Tak samo weźmy osobę, która od stresu, problemów dostała DD, zaczyna ona panikowac, wczuwać się w to, przeżywać, podczas gdy umysł po prostu ma dosyć kłopotów i martwienia się i załączył to i nie jest to powodem aby to przeżywać, i bać się objawów i wkrecać sobie Bóg wie co, tylko trzeba mimo objawów, układac swoje sprawy a dd puści.

Osoby z atakiem paniki, które dostały odrealnienia, również gdyby nie zaczeły przeżywać co to jest i czy to nie schizofrenia dla przykładu, to dd minełoby razem z atakiem paniki a tak trwa.

A czemu to tak trwa? I czemu jest tak silne?

Wyglada to tak, ktoś dostaje z jakiegoś powodu derealizacji i depersonalizacji, zaczyna martwić się na początku co to jest a wręcz panikować coraz bardziej.
Z dnia na dzień jest przekonany, że jego psychika jest zrujnowana, że jest to jakaś ciężka choroba psychiczna bądź fizyczna.

To budzi niepokój przed tym stanem, obawy i wątpliwości, a to z kolei powoduje, że umysł, który nie rózróżnia czy zagrożenie jest realne czy nie, cały czas utrzymuje DD bo my mamy niepokój.
To jest swoisty paradoks, dd jest utrzymywane bo boimy się go.
Tak samo jak w przypadku reakcji walcz bądź uciekaj, kiedy zaczynamy żyć objawami i być przerażeni np. kołataniem serca, dusznościami, uczuciem omdlewania, wówczas dostajemy lęku codziennego, ciagłych obaw bo umysł po prostu uruchamia reakcję dalej, przeciaga ją bo on czuje się zagrożony, bo my się boimy, tyle, że de facto boimy się tej samej reakcji :)

Taki sam paradoks dzieje sie w przypadku objawów derealizacji i depersonalizacji, na poczatku każdy jest zszokowany jej objawami, niepokój jest duży, i dd trwa bo my tak naprawdę sami się do tego przyczyniamy.
To my jesteśmy sprawcami, ze dd trwa dłużej niż potrzeba. Pierwsze tygodnie i miesiące to uspokajanie się, odwiedzanie psychiatrów, psychologów, przegladanie stron internetowych, for i gdyby to jeszcze o tematyce lękowo nerwicowej czy dd ale to są fora i strony o psychozach, schizofrenii gdzie oprócz nakręcania nic innego nie czeka.

Więc pierwsze tygodnie, czasem miesiące to ciągłe uspokajanie się czy to, ze przykładowo nie czuje ciała to normalne albo czy to, ze mam mysli, że coś co robiłem wydaje mi się, że nie robiłem, to normalne.
W tym czasie własnie objawy narastają, zmieniają sie, jedne przechodza, inne przychodzą, pojawiają sie albo są od poczatku stany depresyjne, lęki powodują rózne objawy fizyczne i ogólnie osoba z tym wszystkim jest strasznie zagubiona i ma wrażenia, że jej sie pogarsza i trafi do szpitala i tym podobne.

A to nadal jest ten sam stan, który ja miałem przy pobiciu, ten sam stan, który ma ktoś kiedy goni ich zwierz, tyle, że stan nakręcony, poszerzony o lęki i wiele objawów płynących z układu nerwowego.
Więc to własnie tak wygląda.

Teraz chwilę podumam nad dd a zaburzeniami psychicznymi ogólnie.

Często spotykałem sie przez lata z róznymi opowieściami ludzi, którzy byli u psychiatrów czy psychologów. Czesto padały zdania, że psychiatra powiedział, iż dd to wystepuje tylko w schizofrenii...albo dd to tylko domena depresji...albo tych, którzy byli gwałceni itp.
Wynika to z tego, że oni interpretują DD jako mechanizm obronny ale, który powinien byc widoczny tylko w jakiś cięzszych przypadkach a to NIEPRAWDA, kompletna BZDURA!

DD może byc wywołane na rózne sposoby od niewyspania zaczynając a kończąc na depresji.
To co ja tutaj piszę o DD to nie jest moja teoria, nie jest to coś co jakiś koleś sobie wymyślił.
DD naprawdę do tej pory zostało solidnie zbadane, ja choćby podam jeden bardzo wazny przykład, książkę "Feeling Unreal: Depersonalization Disorder and the Loss of the Self" autorstwa Daphne Simeon oraz Jeffrey Abugel.
Jest to ksiązka niestety w języku angielskim, tak samo jak i inne ksiazki. W krajach zachodnich derealizacja i depersonalizacja została naprawdę gruntownie przebadana i wnioski sa takie jakie opisuje ja czy inni.
Właśnie tym jest Derealizacja i Depersonalizacja.

Autorak ksiązki o której wspomnaiłem Daphne Simeon jest psychiatrą, która prowadzi klinikę badań na derealizacją i depersonalizacją, i to od wielu lat, już około 7 lat temu o niej słyszałem.
Przez ten czas wielu psychiatrów zajmowało sie tym tematem, wiele badań zostało poczynionych i wiadomo, że DD jest reakcją obronną umysłu i świadomości, tak samo jak reakcja walcz badź uciekaj jest taką reakcją w chwili zagrożenia.

Tak więc to nie są informacje wzięte, że tak powiem z dupy, tylko jest to opisane tak samo przez naukowców, ludzi, którzy sami są psychiatrami, którzy mieli do czynienia z tysiącami przypadków osób z DD bo głównie tym się badaniom poświęcali.

Nawet w filmie "Numb Człowiek, który się zawiesił" jest wzmianka na końcu filmu o tej lekarce i o tym co mówi na temat choćby dd po trawie.

Tak więc DD pojawić się może jak przegniesz z alkoholem i się nie wyspisz, jak będziesz miał za dużo stresu, jak będziesz miał atak paniki albo nerwicę w której ciągle wkręcasz sobie choroby masz ciągłe lęki, bądź masz może depresję i tu również może pojawić się odcięcie, bo depresja to cierpienie emocjonalne, albo ktoś ma schizofrenię i tu również może miec DD, bo czemu by nie?
Przecież to normalny człowiek tyle, że z urojeniami i omamami, tak samo ma lęki tyle, że o innym charakterze. Bo dla niego lękiem będzie to, że np. ktoś go szpieguje.
Ale to może powodować odcięcie. Głupotą byłoby myśleć, że nie.
Jednakże nie martw sie o schizofrenię, to na szczeście nawet lekarz rodzinny potrafi rozpoznać, naprawdę schizofrenia to zupełnie inna choroba niż niepokój, lęk nerwicowy.
DD nie ma z tym nic wspólnego, nie może mechanizm obronny umysłu zamienić się w schizofrenię, to jest zupełnie nielogiczne. I to nie ma powtarzam nic wspólnego ze sobą.

Mając dd a bojąc się schizofrenii czy psychozy, równie dobrze moglibysmy bac sie, że z połączenia żaby i lisa wyjdzie koń.
Dokładnie taki sam poziom prawdopodobieństwa czyli 0 %.

Teraz chce poświęcić chwilę kwestii dalszego trwania DD.

Wiele osób zaczyna trwac w tym na dłużej, wielu z nich wprowadza rady z forum czy innych źródeł, za pomoca terapii czy leków. wielu pozbywa się lęków a jednakże dd zostaje.
To czesto wprowadza zamieszanie i obawy czemu to trwa skoro ja lęków nie mam, czemu to trwa kiedy ja nie siedze w domu a pracuję i zyję.

A dzieje się tak dlatego, że po tym początkowym okresie nakręcania, szukania odpowiedzi, obaw, wątpliwości, DD stało się czymś w rodzaju natręctwa myślowego oraz do głosu dochodzi świadoma uwaga.
I być może jakieś nasze niepoukładane sprawy rodzinne, finansowe czy życiowe.

Mówiąc natręctwo myslowe mam na mysli to, ze w wielu wypadkach od samego rana tylko otwierając oczy, myslimy o tym, ze znowu dzień z dd, znowu coś jest a jak nie ma, myslimy kiedy będzie...świadoma uwaga nasza kierowana jest do środka nas, w stronę analizowania tego jakie objawy sa i co się zmieniło.
To jest rzecz, która za to odpowiada, bowiem powoduje niepokój, być może ty nie odczuwasz lęku jako takiego ale masz ciągle obawy a obawy to niepokój.
Dlatego tak ważna, rzecza jest mieć dużo zajęcia, pracy w tym okresie, bowiem siedzenie w domu skupia cała uwage na objawach i na tym jak się czujesz. To zapetla pętle można powiedzieć.

Jednakże czesto mozna przeczytać ale ja pracuje a i tak to mam, owszem, znam to po sobie, ja kiedys z silnymi objawami DD pracowałem, i też się wkurzałem jak mi ktoś mówił, znajdź sobie zajęcie, bo jak od 7 rano do 17 byłem w robocie i nie rozumiałem o co im chodzi.
Ale po prostu popełniałem mały błąd i tu w zasadzie przechodzimy do leczenia tych stanów.
Bowiem ja uwage swiadomą kierowałem do środka, czym w ogóle jest ta świadoma uwaga?

Najprościej mówiąc to jest coś takiego, jak to gdy ktoś nam coś opowiada a my patrzymy na swoje buty myśląc, kiedy kupimy sobie nowe i w ogóle, nie wiemy co ktoś tam ględzi.
To jest własnie świadoma uwaga i ja popełniałem bład, skupiania się na sobie i swoich objawach nawet w pracy.
Przykładowo, rozmawiałem z klientem i od razu skupiałem się na tym, że głos mam obcy i denerwowałem się tym. Albo w dd skupiajac się na sobie ciągle, koncentracja wynosi zero, i kiedy myliłem sie w liczeniu towaru od razu się złościłem albo denerwowałem, ze z moim mózgiem coś nie tak.
Albo brałem coś do ręki i od razu strach albo nerwy albo i to i to, ze nie czuje tej reki albo mam myśli po co to biorę?
W efekcie nawet zajmowany żyłem objawami, nie pogodziłem się z nimi, żyłem obawami, że jednak coś nie tak bo pracuję, rozmawiam a to jest!
Tak samo wychodziłem do kogoś i niby przecież wyszedłem z domu, cała droge zajmowałem się tym jak ja ide, bo nie czuję nóg, i od razu nerwy, ze to jest, że nie mam normalnego życia, ze to już koniec itp.

To jest właśnie uciekanie tej świadomej uwagi, do środka, do wewnątrz, do nas samych, do objawów i to jest główny problem. To jest ten utrzymywacz DD.
Czesto jeszcze podczas tego wyskoczy jakiś objaw i my tym bardziej się wystraszymy albo przyjdzie stres i DD się nam pogorszy i my znowu jesteśmy jakby jeszcze bardziej zdołowani i skupieni na sobie i objawach.
Dlatego siedzenie w domu z DD to jest jedno wielkie skupienie na objawach. Myślę, ze dom 24 na dobę to najgorsze co może być w tym stanie, ale tez wychodzenie gdzieś z uwaga nadal na objawach też jest mało pomocne, choć możemy się czuć lepiej bo coś jednak sie dzieje, to mimo wszystko żyjemy DD a nie życiem.

Dlatego też czesto na forum powtarza się słowo akceptuj, pogódź się z tym. Brzmi to banalnie prosto ale majac dd brzmi to niewykonalnie.
Ale wykonalne to jest, akceptacja jest potrzebna, bowiem z DD nie można się szarpać, bo nie da się szarpać ze samym sobą, bo to twoja reakcja obronna, mimo wszystko to co czujesz jest de facto aby ci pomóc, bo według umysłu jesteś zagrożony.
To tak jakbyś się szarpał z tym, że serce ci bije. Tak nie wygrasz.

Ja nie rozumiałem kiedyś co to jest akceptacja tego stanu, a akceptacja to inaczej pozwalanie na istnienie tego stanu. Przyzwalanie na to, ze tak źle sie czujesz.
Ciesze się, ze ja miałem terapeutkę, która zamiast mówienia o wyobrażaniu sobie motyli, stawiała na proste zasady i konfrontację.
Innymi słowy, któregoś dnia beczałem u niej, ze już nie dam rady bo nie czuję siebie, ciała, niczego, a ona nagle wypaliła a jak zawsze tak już będziesz miał? Oniemiałem, pierwszy odruch- nie możliwe! Musi minąć! A ona powiedziała najpierw musisz akceptować to, że to jest.
Nie rozumiałem tego długo, wszystko we mnie buntowało się żeby walczyć... ale nie tak jak trzeba.
W końcu kiedyś pomyślałem sobie, że widocznie tak ma być, ze ja mam odmianę wyjątkową i widać będę miał to już zawsze, to bardzo mi pomogło wówczas, to był wielki krok, bo tak szczerze pomyślałem, ze skoro i tak to mam i mam mieć po co się spinać?
Dzieki temu zrzuciłem to napięcie i te nerwy i frustrację.

Innymi słowy jak sięgałem po coś reką i nie czułem ciała to kiedyś się tym bardzo denerwowałem, nie mogłem przeboleć, że nie czuję tej ręki, wkurzało mnie to, ze musze tak dziwnie się czuć.
Ale po tym nowym postanowieniu od razu mówiłem, tak ma być widocznie, nie czuję ręki bo w dd tak jest, przywyknę. Naprawdę bardzo dużo mi dała ta zmiana, powiem szczerze dzięki temu zacząłem zdrowieć.
Rozmawiałem z kims i nie czułem, ze głos jest mój, kiedys panikowałem albo złościłem się, no bo jak tu mówić jak nie czuję niczego, nawet głosu, ale potem po tej zmianie zaczałem myśleć przecież tak ma być, takie jest dd.
Dodatkowo mimo tego, ze świadoma uwaga chciała uciekać nadal do środka, całym sobą kierowałem ja na zewnątrz, na rozmówce, na zadanie jakie mam zrobić.
Jak myliłem się w liczeniu i przychodziły myśli o pewnie masz uszkodzony mózg i dlatego, mówiłem tak, owszem mam uszkodzony mózg i mam dd, tak jest i tak będzie, mam prawo się mylić w tym stanie.
I z powrotem skupiałem się na liczeniu.
I tak w kółko z każdym objawem i nerwami, że to jest.
Warto tu wspomóc się tematem mysli-lekowe-co-jak-i-dlaczego-czesc-5-t3542.html bo czesto po prostu sa obawy przed jakimiś objawami i trzeba zaryzykować i mimo objawów robić coś realnego, zamiast panikować.

Jednym słowem trzeba zaakceptować fakt, ze spotkało nas to co spotkało, że mamy DD, że jakiś czas z nami będzie, że nie da się ot tak teraz nagle tego zmienić, że potrzeba skupić się mimo objawów na zyciu, na jakiś sprawach choćby głupotach.
Trzeba mimo objawów kierować uwagę na zewnątrz, na coś innego niż my sami i to jak sie czujemy.
Potrzeba szukać sobie zajęcia, i przy tym zajęciu nie biec uwaga na objawy tylko pomimo objawów skupiać się na konkretnej czynności. Nie umiesz się skupiać? Próbuj to samo ot tak nie przyjdzie, nikt w tym stanie nie umie.
Ćwiczyć dialogi wewnetrzne, naprawiac swoje sprawy w życiu, kwestie, które powodują ciągły stres.

Co to nam da? Czy wyleczymy się w taki sposób?

Oczywiście, jak najbardziej, bowiem spychając tym zaburzenie na drugi plan naszej uwagi i mimo objawów robiac coś, starając się, ćwicząc myślenie, te dialogi, ćwicząc skupianie uwagi na czymś innym, sami automatycznie uspokajamy umysł.
Po czasie będzie progres, będzie coraz lepiej, w końcu umysł zaczyna widzieć, ze nie ma powodów realnych do niepokoju, bo my sami zaczynamy akceptować dd, przestajemy się dzieki temu tego bać a na pewno duzo mniej niż na początku.
Umysł się wycisza samoistnie i dd odchodzi.
I od razu napiszę, że razem z tym oczywiście odchodza wszelkie stany DD i objawy w tym myśli. To jest zejście całkowite stanu mechanizmu obronnego, awaryjnego umysłu więc nasz umysł jest jasny bo czuje się bezpieczny.
A my zdrowiejemy całkiem, bo to po prostu jest logiczne. Bo szczerze mówiąc w lęku i w tych wszystkich objawach nie widzimy logiki, ca jednak ałe te reakcje, mechanizmy to dośc logiczne posunięcie ze strony ciała i umysłu.
Jak się uspokoimy to logicznym jest, że to wszystko schodzi.

Tu takim przykładem, choć pisałem to nieraz już wcześniej w innych wpisach, są przykładu ludzi, którzy wyszli z DD zdobywając pasję, a czemu wyszli? Bo ich uwaga nie kierowała się na siebie i swoje odczuwanie objawów, tylko pomimo objawów coś robili, coś co ich zajmowało i ich uwagę skupiało na tym czymś a nie na sobie.
Dlatego też po czasie umysł wyłącza jednym słowem stan odrealnienia.
To nie przypadek, to logika :) To własnie tak działa.

Oh ah ile też logiki w tym moim wpisie :D

Zdarzyc się może, że w trakcie progresu dopadnie nas jakiś stres i DD sie pogarsza, słuchajcie będąc w tym stanie zagrożenia, stanie DD, niepokoju itp. jesteśmy o wiele mniej odporni na stresy i jakieś problemy, więc możliwe, ze odczuwamy pogorszenie.
Nie oznacza to jednak, że wracamy do punktu wyjścia, trzeba przeczekać to i najlepiej pomimo tych objawów skupiać się na tym co ten stres spowodowało, i to układać. Nie życ pogorszonymi objawami tylko tym co jest na zewnątrz, a powód stresu tym także jest.
Każdy stres może to w jakiś sposób pogorszyć ale to nie powód do załamki, bo to nic nie oznacza, oznacza, ze bedac w tym stanie jesteśmy mniej odporni na stresy co jest dośc logiczne. A nawet w takime okresie nauka skupiania się na czymś innym niż te objawy daję efekt na plus.


Odpowiadając na koniec na pewne wątpliwości, dotyczace potrzeby terapii czy leków, powiem tak, według mnie terapia jest zawsze dobra kiedy łapiemy stany takie jak nerwice, depresje, lęki, niepokój czy dd czy wszystko razem czy pojedyńczo.
A czemu? Bo jednak do specjalisty mamy większe zaufanie co do diagnozy i kwestii uspokojenia, a także taki terapeuta może nam pomóc w sprawie dialogów wewnętrznych, przełamywania strachu i lęku, może nam pomóc kształtowania swojej odporności na stres, pomóc w ułożeniu sobie spraw życiowych.
Ogólnie uważam, że dobrze jest mieć terapeutę, nawet ci co nie mają lęków a samo odczuwanie DD bo jak pisałem wczesniej obawy są zawsze.

Co do leków, to cóz to już prywatna decyzja każdego z nas, od siebie powiem, że jeśli masz ochotę spróbowac leków, nie martw się opiniami innych, leki to bardzo indywidualna sprawa, dlatego też trzeba wypróbowac je na sobie, jeśli chce się już je brać.
Leki moga pomóc całkiem a mogą wyciszyć po prostu objawy, pomóc w terapii, ułozeniu sobie w głowie tego i owego, pomóc w wdrażaniu rad innych czy terapeutów itp.
Może się też zdarzyć, że leki pomoga i już sam ten fakt nam bardzo wiele pomoże bo da poczucie bezpieczeństwa, że skoro po lekach takich minęło, to nie jest źle.

Teraz już kończąc całkiem poruszę temat nawrotów DD, bowiem wielu już sie zastanawia jak to jest.

Cóz, skoro wiadomo czym jest DD, mówiąc, że nawrót jest niemożliwy byłoby to zaprzeczeniem wszystkiego co zostało powiedziane.
Bo czym jest nawrót DD?... Załączeniem na nowo mechanizmu obronnego z jakiegoś powodu.
Jak ktoś palił maryśkę, dostał dd i mu przeszło, to paląc ponownie może znowu jej dostać.
Ktoś kto ma nerwicę i dostał odrealnienia, przeszło mu to ale w przyszłości miał duży stres i znowu mu lęk wrócił (reakcja walcz bądź uciekaj) to może i mu się aktywowac DD.
Ale co z tego? Nie wolno tego traktowac jako choroby, czy przekleństwa, własnie w tym rzecz.

Jak przyjdzie to i pójdzie, jeśli tylko nie wpadniemy znowu w nieprawidłowe myslenie o tym i podejście do tego. Jeśli znowu się nie nakręcimy, nie zaczniemy zyć objawami, to przyjdzie i szybko pójdzie.

Tak więc pełen relaks, jakby nie było DD to tylko ta reakcja, choć mając jej objawy trudno to przyjąć do wiadomości, to mimo tych objawów działajcie, podążajcie uwagą w inną strone, dialogujcie w głowach i naprawde będzie dobrze.
Absolutnie nie ma się czego bać.

A już ostatecznie kończąc :) dodam, ze nie kazdy musi odczuwać DD w stanie stresu czy ataku paniki, czesto czytam "a czemu inni tego nie mają skoro to takie normalne" cóż wszystko zalezy od indywidualnych predyspozycji i granicy odporności na stresy i traumy.
Tak już jest, jeden podczas kłótni z kumplem nic sobie z tego nie zrobi a drugi dostanie ataku paniki (reakcji walcz bądź uciekaj), tak samo jednego nie odetnie a drugiego tak. Tak po prostu jest.

Pozdrawiam i życzę powodzenia :)
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Zablokowany