Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Poczucie bycia ważną i kochana

Tutaj rozmawiamy na tematy naszych partnerów, rodzin, miłości oraz zakochania.
O kłopotach w naszych związkach, rodzinach, (niezgodność charakterów, toksyczność, zdrada, chorobliwa zazdrość, przemoc domowa, a może ktoś w rodzinie ma zaburzenie? Itp.)
Awatar użytkownika
Olalala
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1856
Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36

3 lipca 2018, o 11:59

A tak przeczytałam w internecie kawalek książki, ktora podeslala Natalia i heh tak wiele rzeczy jest mi znanych:

- niedojrzali emocjonalnie rodzice nigdy nie przepraszają.... Nie przyznają sie do winy i nie okazują skruchy. Na tym polega jednostronność relacji, wszystko kreci sie wokół nich,
- dzieci niedojrzałych emocjonalnie rodziców maja poczucie, ze nie zasługują na miłość (skąd ja to znam?); co oznacza zrujnowanie poczucia własnej wartości dziecka
- dzieci wychowane przez niedojrzałych emocjonalnie rodziców uczą sie radzić sobie ze wszystkim same, przyzwyczaiły sie do samotności
- osoby niedojrzale emocjonalnie nie interesują sie innymi, chcą być w centrum zainteresowania, relacja z nimi jest jednostronna.

Chyba zaopatrzę sie w ta książkę, choc nie.wiem czy poza stwierdzeniem tego co już wiem wniesie dodatkowo.
Awatar użytkownika
eiviss1204
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 1291
Rejestracja: 2 stycznia 2017, o 16:22

3 lipca 2018, o 12:13

Ja odcielam się od swojej mamy. Z tym ze u mnie jest troche inna relacja, bo moja matka nie chce utrzymywac kontaktow.
U mnie koszmarem wbrew pozorm jest posiadanie sistry 11 latniej, bo chcialabym mieć z nia kontakt i dlatego tez matce odpuszczam wiele obleg. Ale ostatnio uslyszalam mądra rzecz ze jesli bede odpuszczac i nie postawie na swoim moja siostra bedzie miec obraz mojej osoby niezbyt korzystny a mianowicie bedzie wydawac jej się ze jestem osoba, która latwo się poniza. Wzięłam sobie to do serca i jak wcześniej zlewalam te relacje tak teraz walczw o.swoje zdanie jak z obca osobą.
Szukasz dobrych naturalnych kosmetyków? Lub masz jakiś problem skórny?
A może potrzebujesz kremu z magnezem, na zmęczoną skórę i zarazem duszę?

Obrazek Daj sobie prawo do relaksu i bycia coraz piękniejszą!
Pozwól sobie doradzić i zgłoś się do mnie :)
Awatar użytkownika
pudzianoska
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 301
Rejestracja: 24 października 2016, o 21:37

3 lipca 2018, o 13:04

Ola, mogę Ci ją podesłać jak przeczytam :)
Boże, użycz mi pogody ducha,
Abym godził się z tym, czego nie mogę zmienić,
Odwagi, abym zmieniał to, co mogę zmienić,
I mądrości, abym odróżniał jedno od drugiego.

Jeśli nie otrzymujesz cudu, stań się nim.

https://wordpress.com/view/pudzianoska.wordpress.com
Awatar użytkownika
Ciasteczko
Administrator
Posty: 2682
Rejestracja: 28 listopada 2012, o 01:01

3 lipca 2018, o 15:19

Olalala pisze:
2 lipca 2018, o 19:00
Terapeutka powiedziała mi, ze postęp w terapii wiąże sie najczęściej z kryzysem w relacjach, bo zmieniamy dotychczasowe układy. I tak jest. No tylko jak to ułożyć z rodzicami to jest trudniejsze, bo to sa rodzice. No ale co ciągle mam sie godzic na bycie mniej ważna?
Dużo już mądrego było powiedziane w tej dyskusji. :) Ja dodam,że myślę, że na to prostu potrzeba czasu,żeby jakoś przedefiniować sposób w jaki będzie funkcjonować układ między Tobą,a rodzicami. Jeśli zmieniasz swoj dotychczasowy sposób odnoszenia się do kogoś, postępowania, czy zachowania, to ludzie się buntują, bo nie pasujesz już do utartej w ich głowie definicji Twojej osoby,pod którą istniałaś do tej pory. Niestety też rodzice figurują w głowie jako silne postaci , bo w końcu to przez pryzmat ich metod funkcjonowania , poprzez ich "oczy" postrzegało się życie i siebie przez tyle lat. Praca nad tym , to jest proces,raczej długotrwały.Zmiana postrzegania ich, zmiana sposobu bycia w relacji z nimi , to często dużo regresów,zgrzytów,niesnasek,walki z odczuciami we własnym sercu. To chyba coś, z czym wielu ludzi musi się zmierzyć... Trzeba cieszyć się z każdego postępu w kierunku,który uważasz za słuszny. Trzymam kciuki. :)
Odburzanie, to proces - wstajesz, upadasz, wstajesz, upadasz... ale upierasz się, że idziesz do przodu.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy. :hercio:
Awatar użytkownika
Olalala
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1856
Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36

3 lipca 2018, o 17:04

pudzianoska pisze:
3 lipca 2018, o 13:04
Ola, mogę Ci ją podesłać jak przeczytam :)
Natalia a sa w tej książce sposoby radzenia, postepowania? to sie bardzo pokrywa z tym, co omawiam z terapeutka na terapii i w jaka ide stronę. Uczę sie nowych strategii działania tak żeby nie wzmacniac tego poczucia bycia nieważną.

No Ciasteczko ja sie zgadzam z Toba, ze to jest długotrwały proces. To jest ta podstawa gory lodowej, a na czubku była nerwica. Zmiana sposobu postrzegania już sie zmienia, bo było to tez potrzebne do wyjścia z nerwicy. Nie czuje obecnie do nich żalu, to tez już jest postęp i duży, bo przez długi czas czułam. Odczuwam raczej dyskomfort tak jak inni ludzie w nas go wywołują gdy cos nam nie pasuje. Uważam, ze postępem jest tez to, ze nie ucinam z nimi kontaktu tylko dryfuje opierając sie na obecnych stosunkach. Ahh czasami innym ludziom tez by sie przydała nerwica żeby zobaczyli niektóre rzeczy :-)
Awatar użytkownika
Ciasteczko
Administrator
Posty: 2682
Rejestracja: 28 listopada 2012, o 01:01

3 lipca 2018, o 17:12

Z pewnością by im się przydało trochę refleksji,ale często jest niestety tak, że tylko "ofiara"(brzmi dramatycznie,ale jakos nie moge znalezc innego slowa teraz) czyjegoś sposobu myślenia jest tą jedyną, która się zreflektuje. I musi czasem zaakceptować,że te osoby,ktore jakos tam (czesto postępując nieswiadomie i samemu będąc "ofiarą" domu,w ktorym sie wychowaly) ją pokrzywdziły się raczej nie zmienią. Nie dziwi mnie ten dyskomfort,ale faktycznie jest lepszy niż żal, bo żal gryzie nas od środka,a dyskomfort już można jakoś przełknąć bez gigantycznej emocjonalnej ceny. Wierze,ze Ci sie uda to ogarnąć,bo widać,że masz w sobie dużo chęci i woli by sobie w tej kwestii przebudować życie.
Odburzanie, to proces - wstajesz, upadasz, wstajesz, upadasz... ale upierasz się, że idziesz do przodu.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy. :hercio:
Awatar użytkownika
Olalala
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1856
Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36

3 lipca 2018, o 19:13

Ciasteczko pisze:
3 lipca 2018, o 17:12
Z pewnością by im się przydało trochę refleksji,ale często jest niestety tak, że tylko "ofiara"(brzmi dramatycznie,ale jakos nie moge znalezc innego slowa teraz) czyjegoś sposobu myślenia jest tą jedyną, która się zreflektuje. I musi czasem zaakceptować,że te osoby,ktore jakos tam (czesto postępując nieswiadomie i samemu będąc "ofiarą" domu,w ktorym sie wychowaly) ją pokrzywdziły się raczej nie zmienią. Nie dziwi mnie ten dyskomfort,ale faktycznie jest lepszy niż żal, bo żal gryzie nas od środka,a dyskomfort już można jakoś przełknąć bez gigantycznej emocjonalnej ceny. Wierze,ze Ci sie uda to ogarnąć,bo widać,że masz w sobie dużo chęci i woli by sobie w tej kwestii przebudować życie.
Oj to prawda, ten zal mnie bardzo żarł od środka. Dokładnie jest tak jak napisałaś, ten dyskomfort mnie już tak dużo nie kosztuje.

To prawda, mam chęć do zmian, tym bardziej, ze już podejmuje pewne inne kroki niż dotychczas (dzięki terapii i większej swiadomosci) i przynosi mi to pozytywy :-) ze tak powiem wychodzę z dziupli i swoich nawykowych zachowań, poszerzam strefę komfortu :DD dzięki Ciasteczko, btw wg mnie nadajesz sie na jakiegoś coacha albo terapeutę :-)

Dziekuje wszystkim za swo udział w tej dyskusji, a jeśli ktoś ma cos jeszcze do dopisania to ja chętnie poczytam :-)
Ostatnio zmieniony 3 lipca 2018, o 19:14 przez Olalala, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
weird_thoughts
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 300
Rejestracja: 12 września 2017, o 17:57

4 lipca 2018, o 00:30

Bardzo ciekawa dyskusja! Przeczytałam Wasze posty i z wieloma się identyfikuję. Na tę książkę również będę polować.
U mnie dodatkowy problem doszedł ostatnio kiedy w pewnej dyskusji dowiedziałam się, że niedługo oni, czyli rodzice będą starsi i to nimi powinnam się opiekować/zajmować/porzucić swoje życie/plany, bo taki jest obowiązek dziecka. Pomijając fakt, żebym ja nie przynosiła problemów. Od tego czasu nerwica też daje mi znów popalić, bo zaczynam się o nich martwić - co jest najbardziej absurdalne, bo moje odburzenie się totalnie zatrzymało kosztem ich problemów.
Chciałabym wiedzieć jakie Wy macie podejście do takiej postawy, bo sama kompletnie się zagubiłam.
Awatar użytkownika
Ptasiek
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 180
Rejestracja: 13 czerwca 2016, o 07:00

4 lipca 2018, o 06:21

weird_thoughts pisze:
4 lipca 2018, o 00:30
Bardzo ciekawa dyskusja! Przeczytałam Wasze posty i z wieloma się identyfikuję. Na tę książkę również będę polować.
U mnie dodatkowy problem doszedł ostatnio kiedy w pewnej dyskusji dowiedziałam się, że niedługo oni, czyli rodzice będą starsi i to nimi powinnam się opiekować/zajmować/porzucić swoje życie/plany, bo taki jest obowiązek dziecka. Pomijając fakt, żebym ja nie przynosiła problemów. Od tego czasu nerwica też daje mi znów popalić, bo zaczynam się o nich martwić - co jest najbardziej absurdalne, bo moje odburzenie się totalnie zatrzymało kosztem ich problemów.
Chciałabym wiedzieć jakie Wy macie podejście do takiej postawy, bo sama kompletnie się zagubiłam.
Ja mam ciezka relacje z mama. Moj ojciec nie zyje od 14 lat. Na początku nerwicy dzwoniłam do matki prawie codziennie. Jak robiłam sobie zakupy ( mieszkam 2000 km od niej), to o niej tez zawsze myslalam. A to zeby kupic jej jakas bluzkę a to kosmetyk. Nawet chciałam wziasc wolne dwa tygodnie, by pomoc jej posprzątać strych. To było takie zebranie o miłość i chęć opieki. Nie wiem czy chęć, ale jakis taki wewnętrzny „ tak wypada”. I tez myslalam, ze musze nia zajac. I na terapii dowiedziałam sie, ze ja nic nie musze. Nie ma czegos takiego, jak spłacanie długu , za to ze mńie wychowała. Teraz dzwonie raz na 2-3 tygodnie. Preźent dostaje na gwiazdkę. Nie czuje presji opieki nad nia i ogolnie coraz mniej zabiegam o jej uczucia. Wciaz boli bycie nieważna, ale skoro jej nie interesuje moje zycie, to i ja nie wchodzę w jej.
Postaw siebie na pierwszym miejscu. To jest twoje odburzanie i jak prawidlowo zauważyłaś, zatrzymało sie kosztem ICH problemów, a nie twoich :)
No healing without feeling
Awatar użytkownika
Olalala
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1856
Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36

4 lipca 2018, o 13:11

Mi sie wydaje, ze dojrzała jest postawa: Kocham Was jako moich rodziców, ale kocham tez siebie. Wiec pozostaje w relacji z Wami, ale muszę tez dbać o siebie i chronic siebie. To opiekowanie sie rodzicami powinno wypływać z miłości, a nie poczucia obowiązku. Na tyle daje tej opieki Wam na ile Wy dacie sie mi kochać siebie (!)

Wiec wg mnie bardzo dużo zależy od obecnej relacji. A rzeczywiście nie ma czegoś takiego jak przymus opieki. Obydwie strony sa odpowiedzialne za dana relacje.

Niedojrzali dorośli nastawieni na siebie zapewne nie beda sie tym przejmować i tak jak cale życie nie potrafili otworzyć sie na własne dzieci tak teraz beda uważać, ze to im sie należy, bo przecież oni sa najważniejsi :-)
Awatar użytkownika
Olalala
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1856
Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36

4 lipca 2018, o 19:21

weird_thoughts pisze:
2 lipca 2018, o 00:55
Olalala jeśli nie jest to zbyt prywatne to mam pytanie co terapeutka Ci radziła, jeśli chodzi o kontakty z rodzicami? Ja próbowałam moim przedstawić mój punkt widzenia, czym sprawiają mi przykrość, ale niestety narobiło to więcej szkody niż pożytku. Sama nie wiem co robić w sytuacji, kiedy rodzice obniżają naszą wartość.
Rozmawiałam dzisiaj z terapeutka na ten temat i potwierdziła właściwie to co napisałam już. Rodzice sie nie zmienia, bo maja swoje schematy i przekonania. I to ja mam teraz możliwość wyboru na ile chce być w tej relacji, to mój świadomy wybór. Natomiast potrzebę bycia wazna musze realizować w innych relacjach, nie dostane tego od osób, które wykształciły we mnie poczucie bycia niewazna. Dlatego właśnie Twoja próba przedstawienia tego rodzicom nie powiodla sie i nie powiedzie raczej.
Awatar użytkownika
schanis22
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2199
Rejestracja: 17 września 2015, o 00:28

4 lipca 2018, o 19:24

Olalala pisze:
4 lipca 2018, o 19:21
weird_thoughts pisze:
2 lipca 2018, o 00:55
Olalala jeśli nie jest to zbyt prywatne to mam pytanie co terapeutka Ci radziła, jeśli chodzi o kontakty z rodzicami? Ja próbowałam moim przedstawić mój punkt widzenia, czym sprawiają mi przykrość, ale niestety narobiło to więcej szkody niż pożytku. Sama nie wiem co robić w sytuacji, kiedy rodzice obniżają naszą wartość.
Rozmawiałam dzisiaj z terapeutka na ten temat i potwierdziła właściwie to co napisałam już. Rodzice sie nie zmienia, bo maja swoje schematy i przekonania. I to ja mam teraz możliwość wyboru na ile chce być w tej relacji, to mój świadomy wybór. Natomiast potrzebę bycia wazna musze realizować w innych relacjach, nie dostane tego od osób, które wykształciły we mnie poczucie bycia niewazna. Dlatego właśnie Twoja próba przedstawienia tego rodzicom nie powiodla sie i nie powiedzie raczej.
Widzę siostra że ja to bym się dogadała z tą Twoją terapeutką , ciągle tak samo myślimy :lov: . Pozdrów ją ode mnie cmok
W zdrowym ciele zdrowy duch , zdrowa głowa zdrowy brzuch.
Nerwica jest małą ściemniarą francą , wróblicą cwaniarą . Plącze nam nogi i mówi idż ! Wkręceni w zgubną nić .
Świata nie naprawisz - napraw siebie .
Awatar użytkownika
Olalala
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1856
Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36

4 lipca 2018, o 19:44

schanis22 pisze:
4 lipca 2018, o 19:24
Olalala pisze:
4 lipca 2018, o 19:21
weird_thoughts pisze:
2 lipca 2018, o 00:55
Olalala jeśli nie jest to zbyt prywatne to mam pytanie co terapeutka Ci radziła, jeśli chodzi o kontakty z rodzicami? Ja próbowałam moim przedstawić mój punkt widzenia, czym sprawiają mi przykrość, ale niestety narobiło to więcej szkody niż pożytku. Sama nie wiem co robić w sytuacji, kiedy rodzice obniżają naszą wartość.
[/quote <razy> ]

Rozmawiałam dzisiaj z terapeutka na ten temat i potwierdziła właściwie to co napisałam już. Rodzice sie nie zmienia, bo maja swoje schematy i przekonania. I to ja mam teraz możliwość wyboru na ile chce być w tej relacji, to mój świadomy wybór. Natomiast potrzebę bycia wazna musze realizować w innych relacjach, nie dostane tego od osób, które wykształciły we mnie poczucie bycia niewazna. Dlatego właśnie Twoja próba przedstawienia tego rodzicom nie powiodla sie i nie powiedzie raczej.
Widzę siostra że ja to bym się dogadała z tą Twoją terapeutką , ciągle tak samo myślimy :lov: . Pozdrów ją ode mnie cmok



Bo to jest super babka tak jak i Ty siostra, dlatego taka zbieżność myślenia :D :lov:
Awatar użytkownika
weird_thoughts
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 300
Rejestracja: 12 września 2017, o 17:57

6 lipca 2018, o 01:11

Ptasiek pisze:
4 lipca 2018, o 06:21

Ja mam ciezka relacje z mama. Moj ojciec nie zyje od 14 lat. Na początku nerwicy dzwoniłam do matki prawie codziennie. Jak robiłam sobie zakupy ( mieszkam 2000 km od niej), to o niej tez zawsze myslalam. A to zeby kupic jej jakas bluzkę a to kosmetyk. Nawet chciałam wziasc wolne dwa tygodnie, by pomoc jej posprzątać strych. To było takie zebranie o miłość i chęć opieki. Nie wiem czy chęć, ale jakis taki wewnętrzny „ tak wypada”. I tez myslalam, ze musze nia zajac. I na terapii dowiedziałam sie, ze ja nic nie musze. Nie ma czegos takiego, jak spłacanie długu , za to ze mńie wychowała. Teraz dzwonie raz na 2-3 tygodnie. Preźent dostaje na gwiazdkę. Nie czuje presji opieki nad nia i ogolnie coraz mniej zabiegam o jej uczucia. Wciaz boli bycie nieważna, ale skoro jej nie interesuje moje zycie, to i ja nie wchodzę w jej.
Postaw siebie na pierwszym miejscu. To jest twoje odburzanie i jak prawidlowo zauważyłaś, zatrzymało sie kosztem ICH problemów, a nie twoich :)
A masz rodzeństwo? Ja ciągle teraz tkwię w myśleniu o ich problemach - niekoniecznie nawet tych obecnych, ale już myślę o przyszłości, ICH przyszłości. Bo na chwilę obecną o sobie kompletnie zapomniałam :dres:
Olalala pisze:
4 lipca 2018, o 13:11

Niedojrzali dorośli nastawieni na siebie zapewne nie beda sie tym przejmować i tak jak cale życie nie potrafili otworzyć sie na własne dzieci tak teraz beda uważać, ze to im sie należy, bo przecież oni sa najważniejsi :-)
Czytasz w moich myślach. Moi nawet nie wierzą w istnienie czegoś takiego jak nerwica i traktują to jako wymysł.
Olalala pisze:
4 lipca 2018, o 19:21
Rozmawiałam dzisiaj z terapeutka na ten temat i potwierdziła właściwie to co napisałam już. Rodzice sie nie zmienia, bo maja swoje schematy i przekonania. I to ja mam teraz możliwość wyboru na ile chce być w tej relacji, to mój świadomy wybór. Natomiast potrzebę bycia wazna musze realizować w innych relacjach, nie dostane tego od osób, które wykształciły we mnie poczucie bycia niewazna. Dlatego właśnie Twoja próba przedstawienia tego rodzicom nie powiodla sie i nie powiedzie raczej.
Dziękuję za odpowiedź!
Awatar użytkownika
Ptasiek
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 180
Rejestracja: 13 czerwca 2016, o 07:00

6 lipca 2018, o 05:47

Tak mam rodzenstwo. I tak kiedys martwic am sie ich problemami, ba! Problemami ich dzieci rowniez. Powiem stwierdzil am, ze to nie moge dzwigac na swoich ramionach ciezaru calego swiata. I oni sobie radza.
No healing without feeling
ODPOWIEDZ