Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Partnerka chce zakończenia relacji (mamy dziecko)

Tutaj rozmawiamy na tematy naszych partnerów, rodzin, miłości oraz zakochania.
O kłopotach w naszych związkach, rodzinach, (niezgodność charakterów, toksyczność, zdrada, chorobliwa zazdrość, przemoc domowa, a może ktoś w rodzinie ma zaburzenie? Itp.)
ODPOWIEDZ
ozz87
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 127
Rejestracja: 8 marca 2018, o 14:44

9 lutego 2020, o 11:27

cześć,
może naprowadzicie mnie jakoś albo potwierdzicie mój tok myślenia. Otóż dziecko urodziło się nam z narzeczoną w czerwcu, od tego czasu ona na 2 miesiące pojechała do matki, bardziej chciała zajmować się dzieckiem z matką niż ze mną - ja miałem być tymczasowo na dojazd, kupować coś przywozić i bawić się trochę dzieckiem. Wkurwiało mnie to, mowiłem jej to tłumaczyłem, kończyło się na kłótniach i awanturach.
Następnie ona wymyślila sobie, że potrzebne nam większe mieszkanie. Wynająłem to mieszkanie większe, ona powiedziała, że to na próbę itd. ponieważ dziecko musi mieć ojca, a ona nie wie czy będziemy razem.
Zamieszkaliśmy w tym większym mieszkaniu, a ona miałem wrażenie podchodziła do tematu, ok może z Tobą będę ale jeszcze nie wiem, oczekiwała żebym się zmienił robiła to i tamto. Były wzajemne pretensje, ona mam wrażenie miała oczekiwania ogromne, a dawała z siebie nie wiele - bo dziecko itp. I tak przez parę miesięcy, mówiliśmy sobie ostre słowa, przerzucalimy się kwasem i toksynami.

W piątek dziewczyna dostała zawrotów głowy, źle się poczuła. Ja zerwałem się z roboty, żeby jej pomóc. Dostała poraz kolejny stanu depresyjnego i powiedziała co ją boli. Ja wziąłem ją na ostrą rozmowę i powiedziałem: powinnaś zmienić styl życia, więcej się wysypiać, nie siedzieć z laktatorem do 1 w nocy. Trochę potrenować może joga, może medytacja. Mówię do niej powinnać isć do psychologa, bo nadmiernie zamartwiasz się o zdrowie dziecka, huchasz dmuchasz (dziecko ma już ponad 7 miesięcy). Mówię jescze wezmę kogoś do opieki wynajmę, odciąży. Ona na nie, nie chce nikogo obcego, nie chce trenować, nie chce psychologa.
Na drugi dzień ta mądra inaczej kobieta wstaje i robi mi awanturę, wrzeszczy mówi h..u..j cie obchodzi mój styl życia, nie interesuj się itp. Nie czuję się kochana, nie okazujesz ciepła, oczekiwałam że się mną zaopiekujesz a nie będzie krytykował. Następnie rzuca przedmiotami i mówi, że się wyprowadza. Obecnie spakowała niezbędne rzeczy i pojechała do siostry. I co qwa ? moje dobre intencje, zwróciły się przeciwko mnie. , zostałem przez nią zaatakowny po raz kolejny.
Tydzień temu, chciała się wyprowadzić ale ja mówię proszę Cię, dajmy sobie szansę, moze pojdziemy na terapie par, zacznij pracować na sobą. To wytrzymała tydzień, i pewnie stwarzała pozory. Zabrała sobie rzeczy, rzeczy dziecka, dziecko i kota.

Co sądzicie i tej sytuacji ? jak mam się ustawić, jaką postawę przyjąć i reakcję ? Być wyrozumiały i dać jej czas, czy przeciąć to wszystko i tyle. Moja cierpliwośc się skończyła, zrobiłem dużo mam wrażenie żeby ratować, a wszystko co w mojej mocy. Mam już sam dosyć jej i tych toksyn. Sam jestemy gotowy do pracy nad sobą (wyszedłem z nerwy i pracuję nad reakcjami, podejściem itp.) ale ta dziewczyna chyba nie, ponieważ ona stwierdziła że nie wierzy w terapie.
Szymon92
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 309
Rejestracja: 24 grudnia 2019, o 21:29

9 lutego 2020, o 14:03

ozz87 pisze:
9 lutego 2020, o 11:27
cześć,
może naprowadzicie mnie jakoś albo potwierdzicie mój tok myślenia. Otóż dziecko urodziło się nam z narzeczoną w czerwcu, od tego czasu ona na 2 miesiące pojechała do matki, bardziej chciała zajmować się dzieckiem z matką niż ze mną - ja miałem być tymczasowo na dojazd, kupować coś przywozić i bawić się trochę dzieckiem. Wkurwiało mnie to, mowiłem jej to tłumaczyłem, kończyło się na kłótniach i awanturach.
Następnie ona wymyślila sobie, że potrzebne nam większe mieszkanie. Wynająłem to mieszkanie większe, ona powiedziała, że to na próbę itd. ponieważ dziecko musi mieć ojca, a ona nie wie czy będziemy razem.
Zamieszkaliśmy w tym większym mieszkaniu, a ona miałem wrażenie podchodziła do tematu, ok może z Tobą będę ale jeszcze nie wiem, oczekiwała żebym się zmienił robiła to i tamto. Były wzajemne pretensje, ona mam wrażenie miała oczekiwania ogromne, a dawała z siebie nie wiele - bo dziecko itp. I tak przez parę miesięcy, mówiliśmy sobie ostre słowa, przerzucalimy się kwasem i toksynami.

W piątek dziewczyna dostała zawrotów głowy, źle się poczuła. Ja zerwałem się z roboty, żeby jej pomóc. Dostała poraz kolejny stanu depresyjnego i powiedziała co ją boli. Ja wziąłem ją na ostrą rozmowę i powiedziałem: powinnaś zmienić styl życia, więcej się wysypiać, nie siedzieć z laktatorem do 1 w nocy. Trochę potrenować może joga, może medytacja. Mówię do niej powinnać isć do psychologa, bo nadmiernie zamartwiasz się o zdrowie dziecka, huchasz dmuchasz (dziecko ma już ponad 7 miesięcy). Mówię jescze wezmę kogoś do opieki wynajmę, odciąży. Ona na nie, nie chce nikogo obcego, nie chce trenować, nie chce psychologa.
Na drugi dzień ta mądra inaczej kobieta wstaje i robi mi awanturę, wrzeszczy mówi h..u..j cie obchodzi mój styl życia, nie interesuj się itp. Nie czuję się kochana, nie okazujesz ciepła, oczekiwałam że się mną zaopiekujesz a nie będzie krytykował. Następnie rzuca przedmiotami i mówi, że się wyprowadza. Obecnie spakowała niezbędne rzeczy i pojechała do siostry. I co qwa ? moje dobre intencje, zwróciły się przeciwko mnie. , zostałem przez nią zaatakowny po raz kolejny.
Tydzień temu, chciała się wyprowadzić ale ja mówię proszę Cię, dajmy sobie szansę, moze pojdziemy na terapie par, zacznij pracować na sobą. To wytrzymała tydzień, i pewnie stwarzała pozory. Zabrała sobie rzeczy, rzeczy dziecka, dziecko i kota.

Co sądzicie i tej sytuacji ? jak mam się ustawić, jaką postawę przyjąć i reakcję ? Być wyrozumiały i dać jej czas, czy przeciąć to wszystko i tyle. Moja cierpliwośc się skończyła, zrobiłem dużo mam wrażenie żeby ratować, a wszystko co w mojej mocy. Mam już sam dosyć jej i tych toksyn. Sam jestemy gotowy do pracy nad sobą (wyszedłem z nerwy i pracuję nad reakcjami, podejściem itp.) ale ta dziewczyna chyba nie, ponieważ ona stwierdziła że nie wierzy w terapie.
Witaj!
Na moje oko Twoja dziewczyna poprostu czuła się bezpieczniej przy swojej mamie, miała w niej oparcie i sporo cennych wskazówek co do opieki nad dzieckiem. Pamiętaj, że depresja to paskudztwo, ona teraz potrzebuje przede wszystkim zrozumienia, wsparcia i pomocy. Przerzucanie się jadem i toksynami w jej sytuacji jest tylko dolewaniem oliwy do ognia. Piszesz, że jest modrą inaczej... Zrozum, że depresja jest przede wszystkim oszustwem mózgu. Osoba chora jest pod wpływem, nazwijmy to, "depresyjnego filtru", który przyjmuje tylko negatywy a pozytywy odrzuca. Trochę empatii i zrozumienia, stary 😉 Moim zdaniem wspólna terapia to super pomysł.
ozz87
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 127
Rejestracja: 8 marca 2018, o 14:44

9 lutego 2020, o 17:08

Tak nie do końca z nią jest, ma stany depresyjne/dolki. Twierdzi ze to przeze mnie. Nie chce terapii wspólnej. Chciała się wyprowadzić.
Awatar użytkownika
katarzynka
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 2938
Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04

9 lutego 2020, o 20:31

Witaj, a czy Twoja partnerka była kiedykolwiek u specjalisty?
jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.

nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
Awatar użytkownika
katarzynka
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 2938
Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04

9 lutego 2020, o 20:34

Witaj, a czy Twoja partnerka była kiedykolwiek u specjalisty? Mówiła skąd u niej stany depresyjne?

I najważniejsze, czy próbowaliście choć raz porozmawiać ze sobą na spokojnie, bez rzucania rzeczami, bez awantur i powiedzieć co Was boli w Waszej relacji?
jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.

nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
ozz87
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 127
Rejestracja: 8 marca 2018, o 14:44

9 lutego 2020, o 20:42

katarzynka pisze:
9 lutego 2020, o 20:34
Witaj, a czy Twoja partnerka była kiedykolwiek u specjalisty? Mówiła skąd u niej stany depresyjne?

I najważniejsze, czy próbowaliście choć raz porozmawiać ze sobą na spokojnie, bez rzucania rzeczami, bez awantur i powiedzieć co Was boli w Waszej relacji?
twierdzi, że przeze mnie i przez związek. Powiedziała, że terapia jej zdaniem nie działa i nie wierzy w takie rzeczy...tak były rozmowy, ale cały czas powrót do punktu wyjścia. Powiem czy zrobię coś co nie jest po jej myśli, od razu awantura i chce się wyprowadzać. Obecnie się wyprowadziła na własne życzenie i że jest spokojniejsza, potrzebuje spokoju.
Awatar użytkownika
katarzynka
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 2938
Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04

9 lutego 2020, o 20:44

Ok, ale te awantury gdzieś muszą mieć swoje źródło. Do tego potrzeba jest rozmowa , o tym co każdemu z Was nie odpowiada w relacji.
jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.

nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
Awatar użytkownika
violettavillas
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 95
Rejestracja: 4 stycznia 2020, o 21:29

10 lutego 2020, o 17:08

Współczuję sytuacji, bo wygląda na to, że czego nie zrobisz będzie źle.

Nie znam Twojej partnerki, ale z tego co piszesz, to jest zagubiona i nie wie czego chce.

Na Twoim miejscu dałabym jej przestrzeń, żeby mogła ochłonąć i poczuć o co jej naprawdę chodzi. Powiedz jej coś w stylu: kocham cię i chcę pracować nad naszym związkiem, ale szanuję, że potrzebujesz nabrać dystansu, będę czekał.

Ale podkreślam, że nie znam tej dziewczyny, więc może jej chodzić o coś zupełnie innego.
"Ja jestem Violetta, wrażliwa kobietta."
ozz87
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 127
Rejestracja: 8 marca 2018, o 14:44

11 lutego 2020, o 09:14

violettavillas pisze:
10 lutego 2020, o 17:08
Współczuję sytuacji, bo wygląda na to, że czego nie zrobisz będzie źle.

Nie znam Twojej partnerki, ale z tego co piszesz, to jest zagubiona i nie wie czego chce.

Na Twoim miejscu dałabym jej przestrzeń, żeby mogła ochłonąć i poczuć o co jej naprawdę chodzi. Powiedz jej coś w stylu: kocham cię i chcę pracować nad naszym związkiem, ale szanuję, że potrzebujesz nabrać dystansu, będę czekał.

Ale podkreślam, że nie znam tej dziewczyny, więc może jej chodzić o coś zupełnie innego.
tak dokładnie tak jest, co nie zrobię źle. Dziewczyna dodatkowo często prowokowała mnie (wyrażając głupoty, że narobi mi syfu itp., czywiście litania zarzutów wzlędem mojej osoby co jest rzekomo ze mną nie tak - a z nią niby wszystko ok ;) Właśnie niedawno napisałem jej, że mam uczucia, ale nic na silę żadnej łaski nie potrzebuję i jest separacja, niech ona sobie przemysli czy chce być ze mną czy też być samotną matką. Wydaje mi się, że w dobrym kierunku myslisz. Obecnie nie kontaktuje się z nią, i dałem jej spokój.
życie
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 596
Rejestracja: 18 października 2017, o 09:26

11 lutego 2020, o 10:01

Teraz milczysz, a za chwilę będzie miała pretensję, że się nie interesujesz i się nie domyśliłeś o co jej chodzi. Znam te dziwne historie na pamięć. Słyszałam je dziesiątki razy. Często kobiety tak mają. Bo miało być tak pięknie gdy będzie dziecko, czy tam ślub, a życie co innego pokazało. Powiem szczerze, że współczuję, bo co nie zrobisz to będzie źle. Ona ma inną bajkę w głowie, której się trzyma, ale niestety życie jest inne. Wydaje mi się też, że pewnie ma złych doradców wkoło siebie. A Ty biedny żuczek nic nie poradzisz póki ona nie zmądrzeje i nie zauważy, że życie to nie jest bajka.
Wczoraj byłem bystry
i chciałem zmieniać świat.
Dziś jestem mądry,
więc zmieniam siebie.
Rumi
ozz87
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 127
Rejestracja: 8 marca 2018, o 14:44

16 lutego 2020, o 16:19

życie pisze:
11 lutego 2020, o 10:01
Teraz milczysz, a za chwilę będzie miała pretensję, że się nie interesujesz i się nie domyśliłeś o co jej chodzi. Znam te dziwne historie na pamięć. Słyszałam je dziesiątki razy. Często kobiety tak mają. Bo miało być tak pięknie gdy będzie dziecko, czy tam ślub, a życie co innego pokazało. Powiem szczerze, że współczuję, bo co nie zrobisz to będzie źle. Ona ma inną bajkę w głowie, której się trzyma, ale niestety życie jest inne. Wydaje mi się też, że pewnie ma złych doradców wkoło siebie. A Ty biedny żuczek nic nie poradzisz póki ona nie zmądrzeje i nie zauważy, że życie to nie jest bajka.
niestety, co nie zrobię jest źle, wysnuwa pod moim adresem już żadania finansowe, niestety nie chce być ze mną. Jak robię inaczej niż ona sobie myśli, to oczywiście ona robi mi na złość, próbuje również ograniczyć mój kontakt z dzieckiem. Więc, pozostaje mi nic innego jak udać się do adwokata. W życiu bym nie przypuszcał, że kobiety niektóre takie potrafią być wyrachowane i złe. Ona ma tą bajkę o której piszesz, myśli że znajdzie szczęście beze mnie, życzę jej powodzenia. Nadmieniam, że jak byłem zaburzony to ona latała za mną i starała się o kontakt, ponieważ byłem totalnie bez sił mentalnych, do rozmów ustalania itp. mogła kontrolować całą sytuację. Później jak stanąłem na nogi, to dziewczynie zaczeło nie podobać się to, że mam własne zdanie, poróżnialiśmy, były również kłótnie. Ostatnie parę miesięcy, to ja byłem tym złym, miałem się starać, angażować, nadskakiwać, a ona łaskawie wówczas obdarzy mnie uczuciem swoim. NIkomu, najgorszemu wrogowi tego nie życzę. Mam nadzieję, że do tej kobiety karma wróci, ponieważ przypuszczam że ona nie zdaje sobie sprawy z konsekwencji decyzji którą podjęła i odpowiedzialności jaką ma w związku z naszym dzieckieim. Ja idę do adwokata oraz psychologa, i walczę o swoje ponieważ przypuszczam, że ona będzie chciała nadal ograniczać mój kontakt i relację z dzieckiem.
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

19 lutego 2020, o 01:53

Jak już wyżej napisano, była partnerka nie do końca wiedziała czego chce, co zresztą jest bardzo częste u osób, które mają (o czym też już wspomniano) "doradców" i gdzie się wycofać (najczęściej mami i/lub papi). Nie twierdzę oczywiście, iż Ty byłeś bez skazy, bo tego określić w taki sposób nie da rady. ;p
Natomiast co na pewno w takich sytuacjach można wymienić wiele czynników (zachowań), które rzekomo spowodowały to co spowodowały. Jednak zazwyczaj chodzi o problemy ze zbudowaniem głębszej więzi w danym związku. Chodzi o więź, a ta ma zwykle problem ze stworzeniem się, kiedy jeden z partnerów (lub obydwoje) nastawiony jest na JA, JA, JA bez większej dozy altruizmu związkowego, który według mnie jest niezbędny do trwałej więzi. Oczywiście w granicach rozsądku ale kiedy brakuje tego ważnego elementu, to prawie zawsze dany partner, partnerzy nie mają problemu aby stać się obcy i wyrachowani, bo zwykle stawiali już wcześniej prawie tylko na JA.
Bo kiedy jest więź to te problemy, które opisujesz układają się ZAZWYCZAJ bez mała same, no może czasem trzeba popracować nad komunikacją. ;p

Dobrze, że masz dystans i w tej sytuacji nie prosisz o łaskę. Ode mnie tylko mała uwaga jeśli mogę, żebyś pamiętał, iż Twoje dziecko to nie to samo co jego matka, za nie jesteś odpowiedzialny mimo wszystko.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
ODPOWIEDZ