Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Słów parę o mnie. Witajcie

Tutaj możesz się przedstawić, napisać coś o sobie.
Lea
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 14
Rejestracja: 22 sierpnia 2018, o 23:43

4 września 2018, o 10:22

Hej, witajcie.
Od dłuższego czasu czytam to forum i treści tutaj zawarte wielokrotnie okazały się dla mnie mega wartościowe.
Zazwyczaj wolę w życiu rolę obserwatora, ale w sytuacji , w której potrzebuję wsparcia, i sama chciałabym je już dać, uznałam że zrobienie inaczej niż zwykle i włączenie się w jakąś społeczność będzie lepszą opcją. Tylko czemu taką trudną :shock: :DD
Ale do rzeczy... Mam 28 lat, jestem po terapii indywidualnej. Właściwie nie chcę rozwodzić się nad tym co i jak mi było bo w wielu aspektach życia sobie poradziłam, wiele udało się uleczyć na dobre. Może z czasem jak będzie przestrzeń i potrzeba podzielę się tymi kawałkami siebie. Pozostało jednak nienazwane ,,coś" które utrudnia mi życie i do tej pory, mimo długiej pracy nad sobą, czytania książek, terapii, grup rozwojowych i innych, nie potrafiłam tego nazwać czy doprecyzować. Dopiero czytając to forum zaczęłam odnajdywać się w tym co tu piszecie. Miewałam kryzysy, równo co 3 lata nadchodziło tak silne i niezrozumiałe dla mnie ,,coś" co powodowało że całkowicie przerywałam studia, pracę, czy to co w danej chwili robiłam (Dlatego mając lat 28 wybieram się na studia dopiero za rok) i izolowałam się od świata, czy też radziłam sobie z tym w różny, destruktywny sposób. Potem zaczynałam od nowa. Teraz widzę ze był to m.in. LĘK. Jakieś przesilenie organizmu. Wyładowanie. Jakby korki odcinało. Teraz kryzysów już nie mam, ale pozostał taki stan ciągłego napięcia, niepokoju, lęku choć nie takiego jak dawniej to nawracającego, pojawiającego się nagle z dużą siłą w sytuacjach które dla kogoś są normalne (u mnie związane jest to z ludźmi, zwłaszcza z grupą), lęku przed pracą. Ile razy rezygnowałam z czegoś z życiu w imię tego lęku, trudno byłoby mi to sobie i uświadomić i zliczyć. Od jakiegoś czasu pojawiły się mocne bóle brzucha (badania zrobię dla spokoju ale czuję podskórnie że to związane z psychiką), problemy z przełykaniem. No, moje ciało jest spięte, mój umysł jest w stanie gotowości, nigdy relaksu, i czuję się z tym wszystkim po prostu... źle. Nie chcę rezygnować z możliwości, szans pracy, relacji, bycia z ludźmi, doświadczeń i jestem gotowa żeby w tym temacie powalczyć o siebie... Dlatego też tu jestem.
Równocześnie czuję że co przerobiłam to przerobiłam i fajnie byłoby też móc coś od siebie z tego dać innym.
Więc jeszcze raz.
Witajcie :-)
Awatar użytkownika
Nerwyzestali
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1557
Rejestracja: 19 czerwca 2018, o 13:41

4 września 2018, o 10:23

Siema :)
życie
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 596
Rejestracja: 18 października 2017, o 09:26

4 września 2018, o 10:48

Witaj, może to twoje napięcie jest związane z tym, że za nim coś zrobisz to cały czas myślisz o tym? Układasz jakieś scenariusze w głowie? Pewnie zastanawiasz się jak będzie. Zamiast tego to idź, nie myśl o tym. Zajmij się tym co robisz w danym momencie, a nie myśl co będziesz robić później i jak będzie. Powodzenia w odburzaniu. Jeszcze parę spraw musisz zrozumieć w nerwicy, a uda ci się z tego wyjść. Tylko cierpliwości do tego potrzeba. Pozdrawiam.
Wczoraj byłem bystry
i chciałem zmieniać świat.
Dziś jestem mądry,
więc zmieniam siebie.
Rumi
Dominik.O
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 301
Rejestracja: 11 września 2016, o 10:05

4 września 2018, o 10:49

Lea pisze:
4 września 2018, o 10:22
Hej, witajcie.
Od dłuższego czasu czytam to forum i treści tutaj zawarte wielokrotnie okazały się dla mnie mega wartościowe.
Zazwyczaj wolę w życiu rolę obserwatora, ale w sytuacji , w której potrzebuję wsparcia, i sama chciałabym je już dać, uznałam że zrobienie inaczej niż zwykle i włączenie się w jakąś społeczność będzie lepszą opcją. Tylko czemu taką trudną :shock: :DD
Ale do rzeczy... Mam 28 lat, jestem po terapii indywidualnej. Właściwie nie chcę rozwodzić się nad tym co i jak mi było bo w wielu aspektach życia sobie poradziłam, wiele udało się uleczyć na dobre. Może z czasem jak będzie przestrzeń i potrzeba podzielę się tymi kawałkami siebie. Pozostało jednak nienazwane ,,coś" które utrudnia mi życie i do tej pory, mimo długiej pracy nad sobą, czytania książek, terapii, grup rozwojowych i innych, nie potrafiłam tego nazwać czy doprecyzować. Dopiero czytając to forum zaczęłam odnajdywać się w tym co tu piszecie. Miewałam kryzysy, równo co 3 lata nadchodziło tak silne i niezrozumiałe dla mnie ,,coś" co powodowało że całkowicie przerywałam studia, pracę, czy to co w danej chwili robiłam (Dlatego mając lat 28 wybieram się na studia dopiero za rok) i izolowałam się od świata, czy też radziłam sobie z tym w różny, destruktywny sposób. Potem zaczynałam od nowa. Teraz widzę ze był to m.in. LĘK. Jakieś przesilenie organizmu. Wyładowanie. Jakby korki odcinało. Teraz kryzysów już nie mam, ale pozostał taki stan ciągłego napięcia, niepokoju, lęku choć nie takiego jak dawniej to nawracającego, pojawiającego się nagle z dużą siłą w sytuacjach które dla kogoś są normalne (u mnie związane jest to z ludźmi, zwłaszcza z grupą), lęku przed pracą. Ile razy rezygnowałam z czegoś z życiu w imię tego lęku, trudno byłoby mi to sobie i uświadomić i zliczyć. Od jakiegoś czasu pojawiły się mocne bóle brzucha (badania zrobię dla spokoju ale czuję podskórnie że to związane z psychiką), problemy z przełykaniem. No, moje ciało jest spięte, mój umysł jest w stanie gotowości, nigdy relaksu, i czuję się z tym wszystkim po prostu... źle. Nie chcę rezygnować z możliwości, szans pracy, relacji, bycia z ludźmi, doświadczeń i jestem gotowa żeby w tym temacie powalczyć o siebie... Dlatego też tu jestem.
Równocześnie czuję że co przerobiłam to przerobiłam i fajnie byłoby też móc coś od siebie z tego dać innym.
Więc jeszcze raz.
Witajcie :-)
Witaj,nie rezygnuj z niczego i jeżeli tylko chcesz, daj coś od siebie innym;)
"Pamiętaj,że mamy do czynienia jedynie z myślami a myśli mogą zostać zmienione.Gdy zmieniamy nasze myślenie,zmieniamy naszą rzeczywistość"
Lea
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 14
Rejestracja: 22 sierpnia 2018, o 23:43

4 września 2018, o 11:38

życie pisze:
4 września 2018, o 10:48
Witaj, może to twoje napięcie jest związane z tym, że za nim coś zrobisz to cały czas myślisz o tym? Układasz jakieś scenariusze w głowie? Pewnie zastanawiasz się jak będzie. Zamiast tego to idź, nie myśl o tym. Zajmij się tym co robisz w danym momencie, a nie myśl co będziesz robić później i jak będzie. Powodzenia w odburzaniu. Jeszcze parę spraw musisz zrozumieć w nerwicy, a uda ci się z tego wyjść. Tylko cierpliwości do tego potrzeba. Pozdrawiam.
Tak dokładnie jest, masz rację. Jak są stresowe, nowe sytuacje, nakręcam się w myśleniu o nich.... Hmm spróbuję dzisiaj bardziej na to zwrócić uwagę. Trochę pomaga jak w myślach mówię sobie co robię, np ,,teraz drukuję dokument. teraz myję zęby" itd. To mi wraca myśli do tu i teraz.
Dzięki :-)
życie
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 596
Rejestracja: 18 października 2017, o 09:26

4 września 2018, o 12:41

Lea pisze:
4 września 2018, o 11:38
życie pisze:
4 września 2018, o 10:48
Witaj, może to twoje napięcie jest związane z tym, że za nim coś zrobisz to cały czas myślisz o tym? Układasz jakieś scenariusze w głowie? Pewnie zastanawiasz się jak będzie. Zamiast tego to idź, nie myśl o tym. Zajmij się tym co robisz w danym momencie, a nie myśl co będziesz robić później i jak będzie. Powodzenia w odburzaniu. Jeszcze parę spraw musisz zrozumieć w nerwicy, a uda ci się z tego wyjść. Tylko cierpliwości do tego potrzeba. Pozdrawiam.
Tak dokładnie jest, masz rację. Jak są stresowe, nowe sytuacje, nakręcam się w myśleniu o nich.... Hmm spróbuję dzisiaj bardziej na to zwrócić uwagę. Trochę pomaga jak w myślach mówię sobie co robię, np ,,teraz drukuję dokument. teraz myję zęby" itd. To mi wraca myśli do tu i teraz.
Dzięki :-)
Ja kiedyś też tak mówiłam co robię w danym momencie i to mi pomagało na jakimś etapie. Czasami też mówiłam (śpiewałam) sobie STOP STOP STOP..... lub śpiewałam jakąś piosenkę. Teraz, bo jeszcze do końca nie jestem odburzona choć jest niebo lepiej, gdy zaczynam myśleć nad tym co nie jestem w stanie przewidzieć to z automatu zajmuje się tym co tu i teraz. Miesiące uczenia się i widać efekty. Życie staje się mniej napięte i przychodzi dużo więcej dobrych dni. Powodzenia.
Wczoraj byłem bystry
i chciałem zmieniać świat.
Dziś jestem mądry,
więc zmieniam siebie.
Rumi
IceTea
Świeżak na forum
Posty: 142
Rejestracja: 26 kwietnia 2017, o 22:03

4 września 2018, o 18:45

Cześć, wiele wspólnych wątków jest w naszych historiach życiowych :D powodzenia w odburzaniu i pisz, jak tam postępy.
Bo w tym jest rzeczy sedno, że jest mi wszystko jedno
Lea
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 14
Rejestracja: 22 sierpnia 2018, o 23:43

4 września 2018, o 19:25

życie pisze:
4 września 2018, o 12:41
Lea pisze:
4 września 2018, o 11:38
życie pisze:
4 września 2018, o 10:48
Ja kiedyś też tak mówiłam co robię w danym momencie i to mi pomagało na jakimś etapie. Czasami też mówiłam (śpiewałam) sobie STOP STOP STOP..... lub śpiewałam jakąś piosenkę. Teraz, bo jeszcze do końca nie jestem odburzona choć jest niebo lepiej, gdy zaczynam myśleć nad tym co nie jestem w stanie przewidzieć to z automatu zajmuje się tym co tu i teraz. Miesiące uczenia się i widać efekty. Życie staje się mniej napięte i przychodzi dużo więcej dobrych dni. Powodzenia.
Daje nadzieję to co piszesz, że automatycznie po jakimś czasie praktyki przekierowałaś się na teraźniejszość...
I hej, to działa. Dzisiaj mi pomogło. Może nie wprawiło w dobre samopoczucie, ale sprawiło, że mogłam normalnie załatwiać swoje sprawy.
Lea
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 14
Rejestracja: 22 sierpnia 2018, o 23:43

4 września 2018, o 19:26

IceTea pisze:
4 września 2018, o 18:45
Cześć, wiele wspólnych wątków jest w naszych historiach życiowych :D powodzenia w odburzaniu i pisz, jak tam postępy.
Dzięki. Trzymam także mocno kciuki za Ciebie :) Odzywaj się i Ty :)
życie
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 596
Rejestracja: 18 października 2017, o 09:26

4 września 2018, o 19:53

Lea pisze:
4 września 2018, o 19:25
życie pisze:
4 września 2018, o 12:41
Lea pisze:
4 września 2018, o 11:38


Ja kiedyś też tak mówiłam co robię w danym momencie i to mi pomagało na jakimś etapie. Czasami też mówiłam (śpiewałam) sobie STOP STOP STOP..... lub śpiewałam jakąś piosenkę. Teraz, bo jeszcze do końca nie jestem odburzona choć jest niebo lepiej, gdy zaczynam myśleć nad tym co nie jestem w stanie przewidzieć to z automatu zajmuje się tym co tu i teraz. Miesiące uczenia się i widać efekty. Życie staje się mniej napięte i przychodzi dużo więcej dobrych dni. Powodzenia.
Daje nadzieję to co piszesz, że automatycznie po jakimś czasie praktyki przekierowałaś się na teraźniejszość...
I hej, to działa. Dzisiaj mi pomogło. Może nie wprawiło w dobre samopoczucie, ale sprawiło, że mogłam normalnie załatwiać swoje sprawy.
Długo jeszcze będziesz się w tym gubić i nakręcać, ale nigdy nie możesz mieć z tego powodu wyrzutów sumienia. Zaakceptuj i idź dalej. Masz prawo jeszcze na błędy. Będzie dobrze. Ja też jeszcze się czasami gubię, ale wiem, że to wszystko jest po coś, aby nauczyć nas ma zawsze dobrych nawyków.
Wczoraj byłem bystry
i chciałem zmieniać świat.
Dziś jestem mądry,
więc zmieniam siebie.
Rumi
Lea
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 14
Rejestracja: 22 sierpnia 2018, o 23:43

4 września 2018, o 20:02

życie pisze:
4 września 2018, o 19:53
Lea pisze:
4 września 2018, o 19:25
życie pisze:
4 września 2018, o 12:41


Daje nadzieję to co piszesz, że automatycznie po jakimś czasie praktyki przekierowałaś się na teraźniejszość...
I hej, to działa. Dzisiaj mi pomogło. Może nie wprawiło w dobre samopoczucie, ale sprawiło, że mogłam normalnie załatwiać swoje sprawy.
Długo jeszcze będziesz się w tym gubić i nakręcać, ale nigdy nie możesz mieć z tego powodu wyrzutów sumienia. Zaakceptuj i idź dalej. Masz prawo jeszcze na błędy. Będzie dobrze. Ja też jeszcze się czasami gubię, ale wiem, że to wszystko jest po coś, aby nauczyć nas ma zawsze dobrych nawyków.
,,Im gorzej, tym lepiej dla Ciebie" :-) Im niżej się jest, im trudniej się ma, tym mocniej działa trampolina na której można wyskoczyć do góry. Naprawdę wysoko.
Ból jest ogromnym motorem napędowym zmiany.
Też myślę, że to wszystko jest po coś.
Awatar użytkownika
sadfaceemoji
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 25
Rejestracja: 30 sierpnia 2018, o 21:04

4 września 2018, o 20:14

Cześć!
Oczy przecieram - zupełnie, jakbym czytała o sobie. Ile razy lęk (wtedy jeszcze nieuświadomiony i nie manifestujący swojej obecności napadami) powstrzymywał mnie przed podjęciem ważnej dla mnie decyzji, jakąś większą (korzystną) zmianą życiową czy po prostu wyjściem z domu...
Stan wiecznego napięcia i gotowości - niezmienny od lat. Mięśnie napięte, zmysły wyostrzone, czekam i czekam na to zagrożenie... a jego nie ma. Jestem tylko ja i paranoiczne niekiedy myśli. Chciałabym w końcu umieć się wyluzować, odstresować, zrelaksować, po prostu odpuścić - ale nie potrafię.
Mam nadzieję, że obie znajdziemy w sobie siłę, by wreszcie się z tego wykaraskać:)
Ściskam i trzymam kciuki z całych sił za pomyślne odburzanie! cmok :lov:
qbaino
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 121
Rejestracja: 21 sierpnia 2018, o 15:15

4 września 2018, o 20:28

sadfaceemoji pisze:
4 września 2018, o 20:14
Cześć!
Oczy przecieram - zupełnie, jakbym czytała o sobie. Ile razy lęk (wtedy jeszcze nieuświadomiony i nie manifestujący swojej obecności napadami) powstrzymywał mnie przed podjęciem ważnej dla mnie decyzji, jakąś większą (korzystną) zmianą życiową czy po prostu wyjściem z domu...
Stan wiecznego napięcia i gotowości - niezmienny od lat. Mięśnie napięte, zmysły wyostrzone, czekam i czekam na to zagrożenie... a jego nie ma. Jestem tylko ja i paranoiczne niekiedy myśli. Chciałabym w końcu umieć się wyluzować, odstresować, zrelaksować, po prostu odpuścić - ale nie potrafię.
Mam nadzieję, że obie znajdziemy w sobie siłę, by wreszcie się z tego wykaraskać:)
Ściskam i trzymam kciuki z całych sił za pomyślne odburzanie! cmok :lov:
"Chciałabym w końcu umieć się wyluzować, odstresować, zrelaksować, po prostu odpuścić - ale nie potrafię. " sadfaceemoji ,bo musisz zaakceptowac ten obecny stan i wtedy on sam z ciebie zejdzie ,bo nie bedzie na tobie robił wrazenia. PamietaJ ,że TO TY SAMA TRZYMASZ GO ZA SPODNIE.

:)
Lea
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 14
Rejestracja: 22 sierpnia 2018, o 23:43

4 września 2018, o 21:45

sadfaceemoji pisze:
4 września 2018, o 20:14
Cześć!
Oczy przecieram - zupełnie, jakbym czytała o sobie. Ile razy lęk (wtedy jeszcze nieuświadomiony i nie manifestujący swojej obecności napadami) powstrzymywał mnie przed podjęciem ważnej dla mnie decyzji, jakąś większą (korzystną) zmianą życiową czy po prostu wyjściem z domu...
Stan wiecznego napięcia i gotowości - niezmienny od lat. Mięśnie napięte, zmysły wyostrzone, czekam i czekam na to zagrożenie... a jego nie ma. Jestem tylko ja i paranoiczne niekiedy myśli. Chciałabym w końcu umieć się wyluzować, odstresować, zrelaksować, po prostu odpuścić - ale nie potrafię.
Mam nadzieję, że obie znajdziemy w sobie siłę, by wreszcie się z tego wykaraskać:)
Ściskam i trzymam kciuki z całych sił za pomyślne odburzanie! cmok :lov:
Jeszcze wczoraj nie pomyślałabym, że ktokolwiek się odnajdzie w tym, co tutaj opisałam, w mojej historii. I po raz kolejny przekonuję się, że mówienie i dzielenie się jest ważne, bo uczy nas tego, że nie jesteśmy sami, w ten niezdrowy sposób ,,wyjątkowi" i absolutnie fenomenalnie niepowtarzani w swoich objawach. Oczywiście nie chodzi mi o tę wyjątkowość którą każdy z nas ma jako człowiek, tylko takie nieco narcystyczne przekonanie że właśnie tak, to pewnie tylko my.
Cieszę się, że napisałaś.

Z tym ,,chciałabym w końcu umieć się wyluzować, odstresować, zrelaksować, po prostu odpuścić- ale nie potrafię" rozumiem Cię. Ja też bym chciała. I tworzę tym jeszcze większe zmęczenie. Kojarzy mi się to trochę z syndromem przepracowanej osoby która jedzie na urlop i TAK STRASZNIE CHCE SIĘ ZRELAKSOWAĆ że jest jeszcze bardziej zmęczona napięciem które tworzy. Wraca podwójnie zmęczona, tym że MUSIAŁA to się relaksować i tym rozczarowaniem, że się nie udało.
Wiesz, ja zauwazyłam u siebie, że w okresach wzmożonego napięcia, kiedy trudne jest dla mnie zrelaksowanie, większy efekt daje mi odpoczynek połączony z jakąś aktywnością, np pójściem w góry. Wtedy moj umysł skupia się na tym, co robię, na chodzeniu, patrzeniu, itd, a nie na celu ,,muszę się zrelaksować" (relaks jest niemożliwy do osiągnięcia kiedy pojawia się przymus) Może to byłby jakiś trop. Wyznaczać sobie czas na czynności które zajmą Cię na tyle , że głowa odpuści. W ogóle aktywność fizyczna zwalnia głowę.
I to co qbaino pisze, akceptacja.
Nelkalenka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 313
Rejestracja: 6 maja 2018, o 22:45

4 września 2018, o 22:26

Lea pisze:
4 września 2018, o 10:22
Hej, witajcie.
Od dłuższego czasu czytam to forum i treści tutaj zawarte wielokrotnie okazały się dla mnie mega wartościowe.
Zazwyczaj wolę w życiu rolę obserwatora, ale w sytuacji , w której potrzebuję wsparcia, i sama chciałabym je już dać, uznałam że zrobienie inaczej niż zwykle i włączenie się w jakąś społeczność będzie lepszą opcją. Tylko czemu taką trudną :shock: :DD
Ale do rzeczy... Mam 28 lat, jestem po terapii indywidualnej. Właściwie nie chcę rozwodzić się nad tym co i jak mi było bo w wielu aspektach życia sobie poradziłam, wiele udało się uleczyć na dobre. Może z czasem jak będzie przestrzeń i potrzeba podzielę się tymi kawałkami siebie. Pozostało jednak nienazwane ,,coś" które utrudnia mi życie i do tej pory, mimo długiej pracy nad sobą, czytania książek, terapii, grup rozwojowych i innych, nie potrafiłam tego nazwać czy doprecyzować. Dopiero czytając to forum zaczęłam odnajdywać się w tym co tu piszecie. Miewałam kryzysy, równo co 3 lata nadchodziło tak silne i niezrozumiałe dla mnie ,,coś" co powodowało że całkowicie przerywałam studia, pracę, czy to co w danej chwili robiłam (Dlatego mając lat 28 wybieram się na studia dopiero za rok) i izolowałam się od świata, czy też radziłam sobie z tym w różny, destruktywny sposób. Potem zaczynałam od nowa. Teraz widzę ze był to m.in. LĘK. Jakieś przesilenie organizmu. Wyładowanie. Jakby korki odcinało. Teraz kryzysów już nie mam, ale pozostał taki stan ciągłego napięcia, niepokoju, lęku choć nie takiego jak dawniej to nawracającego, pojawiającego się nagle z dużą siłą w sytuacjach które dla kogoś są normalne (u mnie związane jest to z ludźmi, zwłaszcza z grupą), lęku przed pracą. Ile razy rezygnowałam z czegoś z życiu w imię tego lęku, trudno byłoby mi to sobie i uświadomić i zliczyć. Od jakiegoś czasu pojawiły się mocne bóle brzucha (badania zrobię dla spokoju ale czuję podskórnie że to związane z psychiką), problemy z przełykaniem. No, moje ciało jest spięte, mój umysł jest w stanie gotowości, nigdy relaksu, i czuję się z tym wszystkim po prostu... źle. Nie chcę rezygnować z możliwości, szans pracy, relacji, bycia z ludźmi, doświadczeń i jestem gotowa żeby w tym temacie powalczyć o siebie... Dlatego też tu jestem.
Równocześnie czuję że co przerobiłam to przerobiłam i fajnie byłoby też móc coś od siebie z tego dać innym.
Więc jeszcze raz.
Witajcie :-)
Witaj :friend:
ODPOWIEDZ