Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Słów parę o mnie. Witajcie

Tutaj możesz się przedstawić, napisać coś o sobie.
IceTea
Świeżak na forum
Posty: 142
Rejestracja: 26 kwietnia 2017, o 22:03

5 września 2018, o 13:11

Lea pisze:Jeszcze wczoraj nie pomyślałabym, że ktokolwiek się odnajdzie w tym, co tutaj opisałam, w mojej historii. I po raz kolejny przekonuję się, że mówienie i dzielenie się jest ważne, bo uczy nas tego, że nie jesteśmy sami, w ten niezdrowy sposób ,,wyjątkowi" i absolutnie fenomenalnie niepowtarzani w swoich objawach. Oczywiście nie chodzi mi o tę wyjątkowość którą każdy z nas ma jako człowiek, tylko takie nieco narcystyczne przekonanie że właśnie tak, to pewnie tylko my.
Dla mnie to też była ogromna ulga, bo kiedyś w ogóle nie byłam świadoma, że istnieje coś takiego, jak fobia społeczna, byłam sobą przerażona i miałam przekonanie, że nikt mnie nie zrozumie i nie zdoła mi pomóc, określałam to po prostu dosłownie (przepraszam za dosadność, ale tak właśnie było) jako ZJE*ANIE MENTALNE. Nawet nie wiedziałam o tym, że kwalifikuję się do pomocy psychiatrycznej czy psychologicznej, bo moja świadomość w tym zakresie była zerowa, nie wiedziałam, jaki jest zakres kompetencji psychologa, jaki terapeuty a jaki psychiatry, dla mnie było to wszystko jedno i że oni są od naprawdę ciężkich chorób psychicznych, gdzie ludzie mają bardzo zaburzony kontakt z rzeczywistością... A gdy dowiedziałam się, że coś takiego jak najbardziej jest sklasyfikowane, poznane, a nawet są opracowane różne sposoby pomocy - leki, terapie psychologiczne, to była dla mnie wielka ulga bo wiedziałam, że jest dużo ludzi, którzy sobie z tym radzą - także dzięki fachowemu wsparciu z zewnątrz. :)
Bo w tym jest rzeczy sedno, że jest mi wszystko jedno
Lea
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 14
Rejestracja: 22 sierpnia 2018, o 23:43

5 września 2018, o 19:56

IceTea pisze:
5 września 2018, o 13:11

Dla mnie to też była ogromna ulga, bo kiedyś w ogóle nie byłam świadoma, że istnieje coś takiego, jak fobia społeczna, byłam sobą przerażona i miałam przekonanie, że nikt mnie nie zrozumie i nie zdoła mi pomóc, określałam to po prostu dosłownie (przepraszam za dosadność, ale tak właśnie było) jako ZJE*ANIE MENTALNE. Nawet nie wiedziałam o tym, że kwalifikuję się do pomocy psychiatrycznej czy psychologicznej, bo moja świadomość w tym zakresie była zerowa, nie wiedziałam, jaki jest zakres kompetencji psychologa, jaki terapeuty a jaki psychiatry, dla mnie było to wszystko jedno i że oni są od naprawdę ciężkich chorób psychicznych, gdzie ludzie mają bardzo zaburzony kontakt z rzeczywistością... A gdy dowiedziałam się, że coś takiego jak najbardziej jest sklasyfikowane, poznane, a nawet są opracowane różne sposoby pomocy - leki, terapie psychologiczne, to była dla mnie wielka ulga bo wiedziałam, że jest dużo ludzi, którzy sobie z tym radzą - także dzięki fachowemu wsparciu z zewnątrz. :)
Tak... Taka świadomość już jest częściowo lecznicza. Potrzebujemy nie czuć się inni i sami. To dosadne określenie też znam, niestety. Im większą się ma świadomość siebie tym jest łatwiej, lepiej.
miniu89
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 40
Rejestracja: 9 listopada 2013, o 17:49

19 września 2018, o 15:14

Witaj:)

Na początku chciałbym Ci napisać, że podjęcie terapii indywidualnej było doskonałym wyborem, bo mogłaś z pomocą terapeuty walczyć ze sobą. Ja jestem osobiście tego zdania, że nawet najlepsza terapia nie rozwiąże Naszego problemu z psychiką, bo nikt nie zmieni tego co czujemy i jak realizujemy się w swoim życiu i czy chcemy żyć. U mnie jest inaczej ze względu na bardzo trudną sytuację w domu. Ile to już razy słyszałem od lekarzy, żeby pójść na terapię...to nie zliczę. Jednak nie mogę. Mam poważnie chorego ojczyma, dziecko, którym muszę się zająć i mamę, która pracuje. Do wszystkiego co się zwie dobrym stanem, w miarę dobrym dochodzę sam, codziennie się motywując, próbując wyciszyć trudne emocje związane z przewlekłym od lat stresem. Szczerze mówiąc nie jest to łatwe, ale jak mnie dopada złość na siebie czy na kogoś, to uruchamiam takie mechanizmy, które łagodzą negatywy.Są to moje wymyślone sposoby, całkowicie zdrowe, dzięki którym nie robię sobie żadnej krzywdy jak to było kiedyś. Psychoterapia jest i będzie wartościowa, bo pomaga w chwilach zwątpienia i braku samorealizacji, ale tak naprawdę droga, jaką przyjdzie Nam kroczyć jest pozostawiona każdemu z osobna.
Podziwiam Cię za wytrwałość i za to, że chcesz pomóc innym, cząstką siebie.
Pozdrawiam serdecznie :)
Lea
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 14
Rejestracja: 22 sierpnia 2018, o 23:43

21 września 2018, o 11:10

miniu89 pisze:
19 września 2018, o 15:14
Witaj:)

Na początku chciałbym Ci napisać, że podjęcie terapii indywidualnej było doskonałym wyborem, bo mogłaś z pomocą terapeuty walczyć ze sobą. Ja jestem osobiście tego zdania, że nawet najlepsza terapia nie rozwiąże Naszego problemu z psychiką, bo nikt nie zmieni tego co czujemy i jak realizujemy się w swoim życiu i czy chcemy żyć. U mnie jest inaczej ze względu na bardzo trudną sytuację w domu. Ile to już razy słyszałem od lekarzy, żeby pójść na terapię...to nie zliczę. Jednak nie mogę. Mam poważnie chorego ojczyma, dziecko, którym muszę się zająć i mamę, która pracuje. Do wszystkiego co się zwie dobrym stanem, w miarę dobrym dochodzę sam, codziennie się motywując, próbując wyciszyć trudne emocje związane z przewlekłym od lat stresem. Szczerze mówiąc nie jest to łatwe, ale jak mnie dopada złość na siebie czy na kogoś, to uruchamiam takie mechanizmy, które łagodzą negatywy.Są to moje wymyślone sposoby, całkowicie zdrowe, dzięki którym nie robię sobie żadnej krzywdy jak to było kiedyś. Psychoterapia jest i będzie wartościowa, bo pomaga w chwilach zwątpienia i braku samorealizacji, ale tak naprawdę droga, jaką przyjdzie Nam kroczyć jest pozostawiona każdemu z osobna.
Podziwiam Cię za wytrwałość i za to, że chcesz pomóc innym, cząstką siebie.
Pozdrawiam serdecznie :)
Witaj :-) Dzięki za odpowiedź :-) Podziwiam Cię za Twoją siłę i samodzielność w dochodzeniu do siebie, a także upór. Domyślam się jakie to musi być trudne dla Ciebie, skoro doświadczasz od lat stresu i masz ciężką sytuację w domu. Trzymam mocno kciuki za Ciebie i za Twój proces. Dobrze że jesteś tutaj i sięgasz po wsparcie, piszesz. Myślę ze to bardzo ważne.
Z tą terapią. Chcę powiedzieć, że uważam, że terapia nie jest dla każdego konieczna. Jednak nie zgodzę się z tym stwierdzeniem ,,Nawet najlepsza psychoterapia nie rozwiąże problemu z psychiką bo nikt nie zmieni tego co czujemy" dlatego, że zupełnie nie o to chodzi w terapii. Psychoterapia jest po to, żeby dać narzędzia do tego, abyśmy mogli coś zmienić. Mój terapeuta kładł duży i stały ;-) nacisk na to, że nic nie zmieni za mnie i dla mnie, mogę to zrobić tylko ja. Wręcz złościł się, kiedy próbowałam to przerzucić na niego (a próbowałam :D ) On jest po to aby dać mi narzędzia, towarzyszyć, wspierać w moim procesie, BYĆ (mega ważne) ale nie po to, aby wyręczać mnie w zmianie. Moje doświadczenie terapii jest dobre, ale to dopiero po latach, jak znalazłam odpowiednią osobę, ponieważ wcześniej, przez nieodpowiednie osoby które spotkałam, było bardzo negatywne. Nawet uważam że wiele spraw nie zrobiłabym sama, bo był mi do tego potrzebny najzwyczajniej w świecie drugi człowiek :) Jego obecność, wsparcie, wszystko to, czego nie zaznałam w życiu a co zadziewa się tylko w bezpośrednim kontakcie z drugim człowiekiem. I to że nie rozwiązałam moich problemów nerwicowych na terapii nie oznacza, że była ona nie skuteczna, bo rozwiązałam naprawdę sporo innych problemów. Ja byłam generalnie jednym wielkim kłębkiem problemów i po terapii się to bardzo przerzedziło :-) Co jest nie do przecenienia. Np temat relacji toksycznych i przemocowych, w które nagminnie wchodziłam a już nie wchodzę, i żyję w dobrym wspierającym związku, jest efektem mojej pracy na terapii. Chcę jednak podkreślić to, że każdy moim zdaniem ma swoją ścieżkę, i dla niektórych terapia nie jest konieczna. Komuś pyknie czytanie książek i wdrażanie tego w życiu, bycie tu na forum, oglądanie materiałów, itd. Tylko zauważ, że do tego też potrzebujemy nawet pośrednio innych ludzi :) To ktoś pisze książkę, ktoś pisze na forum, ktoś dzieli się wiedzą. Nie zmienia nas , ale pomaga w abyśmy sie zmieniali. I takim samym ktosiem jest w moim pojęciu osoba terapeuty. Nie kimś kto Cię zmienia, tylko kimś kto pomaga Ci w Twojej własnej zmianie, wspiera , dzieli się, towarzyszy. Kimś kto ma wiedzę pomagającą w tym powrocie do siebie. Po prostu. Nie piszę tego po to żeby do czegokolwiek Cię nakłaniać, bo tak jak mówię, uważam że każdy ma swoją ścieżkę, ale po to, żeby trochę sprostować właśnie takie patrzenie na terapię, bo myślę że wiele ludzi takie ma, że przecież nikt za nas nic nie zmieni więc po co tam chodzić. No nie zmieni nikt nic za nas i nie po to się tam chodzi. W dobrej terapii jest inaczej- ona nie rozwiąże Twojego problemu z psychiką, i terapeuta też nie. Ale może przyspieszyć a nawet SPRAWIĆ że TY to w końcu rozwiążesz.
Pozdrawiam ciepło i życzę dużo sukcesów na drodze. :-)
MichałJ
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2
Rejestracja: 20 września 2018, o 13:31

21 września 2018, o 11:23

Lea pisze:
4 września 2018, o 10:22
Hej, witajcie.
Od dłuższego czasu czytam to forum i treści tutaj zawarte wielokrotnie okazały się dla mnie mega wartościowe.
Zazwyczaj wolę w życiu rolę obserwatora, ale w sytuacji , w której potrzebuję wsparcia, i sama chciałabym je już dać, uznałam że zrobienie inaczej niż zwykle i włączenie się w jakąś społeczność będzie lepszą opcją. Tylko czemu taką trudną :shock: :DD
Ale do rzeczy... Mam 28 lat, jestem po terapii indywidualnej. Właściwie nie chcę rozwodzić się nad tym co i jak mi było bo w wielu aspektach życia sobie poradziłam, wiele udało się uleczyć na dobre. Może z czasem jak będzie przestrzeń i potrzeba podzielę się tymi kawałkami siebie. Pozostało jednak nienazwane ,,coś" które utrudnia mi życie i do tej pory, mimo długiej pracy nad sobą, czytania książek, terapii, grup rozwojowych i innych, nie potrafiłam tego nazwać czy doprecyzować. Dopiero czytając to forum zaczęłam odnajdywać się w tym co tu piszecie. Miewałam kryzysy, równo co 3 lata nadchodziło tak silne i niezrozumiałe dla mnie ,,coś" co powodowało że całkowicie przerywałam studia, pracę, czy to co w danej chwili robiłam (Dlatego mając lat 28 wybieram się na studia dopiero za rok) i izolowałam się od świata, czy też radziłam sobie z tym w różny, destruktywny sposób. Potem zaczynałam od nowa. Teraz widzę ze był to m.in. LĘK. Jakieś przesilenie organizmu. Wyładowanie. Jakby korki odcinało. Teraz kryzysów już nie mam, ale pozostał taki stan ciągłego napięcia, niepokoju, lęku choć nie takiego jak dawniej to nawracającego, pojawiającego się nagle z dużą siłą w sytuacjach które dla kogoś są normalne (u mnie związane jest to z ludźmi, zwłaszcza z grupą), lęku przed pracą. Ile razy rezygnowałam z czegoś z życiu w imię tego lęku, trudno byłoby mi to sobie i uświadomić i zliczyć. Od jakiegoś czasu pojawiły się mocne bóle brzucha (badania zrobię dla spokoju ale czuję podskórnie że to związane z psychiką), problemy z przełykaniem. No, moje ciało jest spięte, mój umysł jest w stanie gotowości, nigdy relaksu, i czuję się z tym wszystkim po prostu... źle. Nie chcę rezygnować z możliwości, szans pracy, relacji, bycia z ludźmi, doświadczeń i jestem gotowa żeby w tym temacie powalczyć o siebie... Dlatego też tu jestem.
Równocześnie czuję że co przerobiłam to przerobiłam i fajnie byłoby też móc coś od siebie z tego dać innym.
Więc jeszcze raz.
Witajcie :-)
O kurcze, nawet nie wiesz jak Cię teraz czuję :) Mam to samo, scisk w żołądku, jeść się nie chce, czasem przechodzi ale rano wraca. Podłąłem się znowu wcześniej przerwanej terapii farmakologicznej i u psychologa. Ja dużo zawiniłem wracając do palenia trawki niestety a przy nerwicy nie jest to wskazane.... Trzymam za Ciebie kciuki!!! :)
Lea
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 14
Rejestracja: 22 sierpnia 2018, o 23:43

21 września 2018, o 11:39

[/quote]

O kurcze, nawet nie wiesz jak Cię teraz czuję :) Mam to samo, scisk w żołądku, jeść się nie chce, czasem przechodzi ale rano wraca. Podłąłem się znowu wcześniej przerwanej terapii farmakologicznej i u psychologa. Ja dużo zawiniłem wracając do palenia trawki niestety a przy nerwicy nie jest to wskazane.... Trzymam za Ciebie kciuki!!! :)
[/quote]

Hej Michał, no to rozumiemy się wzajemnie bo właśnie też to odczuwam. Trochę pomogła mi joga i spacer dziś, bardzo polecam Ci jeśli masz tylko możliwość aby to zrobić, wyjście gdzieś, pospacerowanie, popatrzenie na naturę, to jest bardzo proste ale bardzo skuteczne. Trzymam kciuki mocno również za Ciebie :) i za Twoją terapię i dochodzenie do siebie :lov:
ODPOWIEDZ