Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Osobowość a nerwica, zaburzenia osobowości, wyjaśnienie.

Materiały Victora
Regulamin forum
Uwaga! Attention! Achtung! 注意广告!
Ten dział poświęcony jest materiałom forumowym, służą one "do odczytu" czyli nabywania informacji i ewentualnie komentarza. Nie opisuj tu swojej historii, objawów i nie zadawaj pytań o zaburzenia.
Jeśli masz taką potrzebę przejdź na stronę główną forum - Kliknij - do sekcji FORUM DYSKUSYJNE, tam masz dostępnych wiele działów do rozmów, pytań itp.
ODPOWIEDZ
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

26 marca 2014, o 19:08

W tym temacie napisze trochę o kwestii osobowości a nerwicy, zaburzeń lękowych.
Poruszę kwestię zaburzeń osobowości, które to nerwicowcy o dziwo lubią sobie wkręcać i bać się tego.
Powiem też czy nerwica sama w sobie zmienia osobowość u ludzi, którzy nigdy nie mieli jakiś lękowych postaw.
Temat ten ładnie się skomponuje z tematami o przyczynach a dokładnie:

konflikty-wewnetrzne-a-nerwice-przyczyn ... t4071.html

Sporo osób, które zaczęły doświadczać zaburzeń lekowych, czy to nerwicy lękowej czy nerwicy natręctw, czy fobii społecznej czy jakiś innych form lęku, zaczyna martwić się o przyczyny, przyczyny moga być różne ale o tym temat, który podałem wyżej.
Natomiast wielu z nich w końcu dokopuje się do tematów związany z osobowością człowieka, a dokładnie z zaburzeniami osobowości.
Nie wiem czemu ale często powtarza się, według mnie niesłusznie, że zaburzenia takie związane z osobowością leczy się inaczej.
Odkryłem chyba po części skąd w ogóle takie plotki.

Nie tak dawno kilka osób powtarzało to, że to leczy się inaczej a co się okazywało wieści takie pochodzą nie skądś indziej jak z gabinetów psychiatrycznych.
A co kamanero?
Ano o to, że pamiętać trzeba, że zwykle psychiatra jest to przede wszystkim lekarz, prawie każdy lekarz psychiatra pokłada leczenie w sumie na lekach, w końcu od tego oni są i do tego są uczeni tak naprawdę.
Niewielu psychiatrów zajmuje się terapią, niewielu angażuje się w ogóle w rozgryzanie psychiki pacjenta, bowiem leki psychotropowe najczęściej antydepresyjne działają uniwersalnie, na ogólnie zaburzenia lękowe czy też depresje.
Dlatego też lekarz zakłada branie leków aż do unormowania się stanu.
Kiedy jednak widzi, że pacjent nie jest osobą, która dostała lęków od po prostu nagłych stresów a meczą ją ogólnie lękowe postawy czy też inne kwestie indywidualne, mówi, iż możliwe, ze ma problem ze sobą głębszy, osobowościowy i wymaga to innego leczenia.
A innego leczenia to oznacza terapii :) Dla wielu psychiatrów to jest właśnie to inne leczenie i mówię to zupełnie poważnie.
Tak więc to inne leczenie to nic innego jak po prostu terapia.

No ale do rzeczy.
W temacie do, którego podałem linka na początku tłumaczę, że nie każdy kto ma nerwicę musiał mieć jakąś wcześniej osobowość lękową ale to wydaje mi się jasno wytłumaczyłem i tu już nie będę tego powtarzał.

Natomiast co w ogóle oznacza osobowość, co oznacza zaburzenie osobowości?
Otóż osobą w lęku zaburzenie osobowości może kojarzyć się z rozpadem własnego ja, z jakimiś chorobami psychicznymi, z tym, że nie wiedza kim są (szczególnie jak mają depersonalizacje to im się tak wydaje) ogólnie zaburzenie osobowości kojarzy się z jakimś ogromnym problemem psychicznym, chorobą wręcz, czymś nieuleczalnym itp.
To wszystko są bzdury i oczywiście lękowe natręty.

Osobowość można porównać do takich wielkich różnokolorowych klocków z których układa się mur, i tak też powstaje osobowość, człowiek rodzi się z jakimiś podstawami swojego temperamentu, swojej osobowości, cechy pewne są przekazywane genami, co dziwnym przecież nie jest.
Tak więc pierwsza partia klocków się układa sama, następnie kolejne partie układane są poprzez wychowywanie oraz czynniki ogólnie środowiska poprzez cały okres dorastania.
O tworzeniu się osobowości człowieka można by mówić wiele, kazdy jest inny, każdy ma rózne cechy ale wiele z cech jest zawsze takich samych.
Wychowanie oraz czynniki środowiska przez okres dorastania dorzucają po klocku co jakiś czas do naszego muru osobowości.

Każdy kolor klocka coś może oznaczać, zielony to np. poczucie bezpieczeństwa oraz umiejętność odpowiedzialności, które wyuczyliśmy się a czerwony to lękowe kwestie, reakcje na wszystko lękowe, których też się wyuczyliśmy.
To oczywiście takie bardzo proste wyjaśnienie ale tak naprawdę nie ma potrzeby jakoś wikłać się w powstawanie osobowości bo rzeczywiście tak ona się tworzy.
No ale tutaj chce skupić się na osobowościach lękowych, unikających, itp.

Jeżeli wychowanie było obfite w być może jakiś alkoholizm i częste awantury przez to, być może brak odpowiedniej opieki i poczucia miłości, poczucia bycia wspólnota rodzinną, być może w niedostatek opieki, albo nadmierne próby kontrolowania i powodowania presji, że musimy być najlepsi itp.
Można by wymieniać wiele ale każde dłużej trwające w okresie dorastania takie wydarzenia i emocje, niosą wkład w nasza osobowość.
Jako dzieci i ludzie młodzi nie mamy na to wpływu tak naprawdę według mnie.
Każda emocja, większy strach, dłużej trwający albo powtarzający się zbyt często, dorzuca klocek koloru czerwonego czyli strachu, być może koloru żółtego, który może symbolizować brak poczucia odpowiedzialności, bo nigdy np. nie byliśmy uczeni tej odpowiedzialności ale tego jak jej dziwnie unikać.
Wzorami są rodzice do naśladowania, kiedy rodzic ma nerwicę lękową, to przerzuca na nas część tych zachowań siłą rzeczy, kiedy ojciec pije, bije i wszczyna awantury to główną emocją jest strach jaki odbija się na naszej osobie, wpaja nam tą cechę.
Być może rodzić był wiecznie niezdecydowany, zbytnio pobłażał i pozwalał na wszystko a wszystkie problemy próbował rozwiązać zawsze za nas, to może uczyć braku odpowiedzialności za siebie (air to dla ciebie :) ) .
Obserwując rodziców, uczymy się tego, to jest automatyczny proces uczenia się i wpajania w siebie reakcji i tego jak w przyszłości będziemy na wszystko reagowali.

Często np. brak akceptacji powoduję odbicie się w naszej osobowości, wiele razy późniejsze czynniki środowiskowe tak samo sie odbijają, np w szkole nie jesteśmy akceptowani, jesteśmy odrzucani, wyśmiewani itp.
W okresie dorastania wszystko to składa się do kupy, wszystko to dorzuca klocki "złe" i klocki "dobre".
I może się zdarzyć, ze dana osoba ma więcej klocków czerwonych i żółtych czyli tych nazwijmy to "złych", jej ściana osobowości z klocków przedstawiałaby się jako w większości dwa kolory, czerwony i żółty.
Oczywiście jedni mogą mieć więcej wyuczonych tych "złych" cech a inni mniej, różnie bywa, nie sposób tego ocenić.
Ale własnie na tym polega proces budowania się osobowości.

Co to oznacza w praktyce?
W praktyce oznacza to, ze osoba, która np miała deficyt opieki rodzicielskiej, była nieakceptowana w szkole, miała w domu alkoholizm, u niej wbiły się w jej osobowość cechy różnych złych uczuć i emocji.
Osobowość to jest zbiór nawyków i reagowania na wszystko co nas otacza, na to co widzimy i słyszymy.
W wielu przypadkach taka osobowośc nabiera w sobie emocje pełne strachu, podejrzeń, trwożnego wyczekiwania i takie też reakcje sie w nią wbijają.
Innymi słowy osoba taka w swoim późniejszym życiu na wszystko reaguje stanowczo zbyt dużymi emocjami właśnie strachu, przerażenia, pesymizmu, przez to jej granica odporności na stres jest o wiele niżej położona.
Bo tak się tego wyuczyła. Takie cechy nabyła i taka jest.
Dlatego na jakieś złe wieści reaguje o wiele bardziej emocjami strachu i strasznych wyobrażeń niż inni, dlatego też szybciej w obliczu presji się wycofuje bo boi się porażki albo odpowiedzialności.
Nie wie jak wziąć odpowiedzialność bo umie tylko jej unikać.

Boi się ryzykować w małych rzeczach, bo obawia się przegranej i nie wie jak sobie z tym poradzić, bo jej reakcja to unikanie.
Bardzo boi się jakichkolwiek konfrontacji z kimkolwiek i czymkolwiek bo nie wie jak reagować na emocje strachu i nadmiernej złości.
Przez być może brak akceptacji i odrzucanie, wyuczyła się i dostała cechę unikania ludzi, strachu przed ich opinią i oceną, zbytnie reagowanie na każdą najmniejsza krytykę, zbytnie reagowanie na wszelki stres związany z ludźmi.
Być może nie dostawała potrzebnej uwagi i od dziecka była puszczana w myśl, ze jakoś sie wychowa "samo" bo przecież radzić sobie musi.
To może uczyć reakcji takiej, ze pomimo nie dawania sobie rady ciągle uważamy się za mega silnych a jak jednak presja nas "nagnie" to dołujemy się tym bardziej.

Naprawde wymieniać można by tego bardzo wiele ale na tym w skrócie polega osobowość.

Oczywiście jak wspominałem wyżej, nie trzeba mieć tego wszystkiego, nie kazdy musi mieć wyuczone reagowanie "złe" na wszystko, jedni mogą mieć problemy tylko z opinią ludzi, inni mogą mieć złe reakcje na wszelkie stresy ogólnie, na presje, inni mogą nie potrafić brać odpowiedzialności za swoje czyny, co też powoduje presje, a ktoś może mieć to wszystko.

Więc dlatego drodzy forumowicze, zaburzenie osobowości to nie jest choroba, to nie jest coś czego należy się bać! I co można sobie wkręcać!
Nie szukajcie też w przeszłości tego czy baliście się spać w ciemności czy też po obejrzeniu filmu baliście się lalek, czy plastykowych żołnierzyków, to nie oznacza, ze byliście lękowi...;)
Strach i lęk to jest naturalny stan każdego człowieka, jego całkowity brak powodowałby straszne reperkusje.

Zaburzenie osobowości jest to nic innego jak nasze osobiste reakcje na różne bodźce, które ograniczają nas życiowo.
Innymi słowy jak ktoś ma problemy i strach wielki przed opinią ludzi, ma kłopot z najmniejszą krytyką to czesto unika róznych sytuacji, konfrontacji i to tak naprawdę ogranicza go, można mówić wówczas, że ma cechę osobowości, która go ogranicza.
Nie znaczy to, ze on jest ciężko chorym człowiekiem psychicznie, znaczy to tylko tyle, że musi przyłożyć się do zmiany tego.
Zaburzenie osobowości zwykle mówi o tym, ze trzeba mieć kilka cech lękowo-ograniczających, nie każdy kto ma takie czy inne problemy z odbieraniem siebie i świata to zaraz osobowość zaburzona.
Można mieć jedną, czy dwie cechy, które nas ograniczają, które powodują to, że nasza granicą odporności na presję w różnych sytuacjach jest dużo mniejsza. Nie trzeba od razu łamac głowy i mówić o boże zaburzona osobowośc, tylko
"no tak mam taką czy sraką cechę, tak mam ale trzeba to poprawić!

Nie pisze tego tematu aby znowu dac motyw do nakręcania się, tylko do uświadomienia sobie, ze nawet gdy nasze cechy osobowości, są takie, że powodują złe reakcje na opinie, czy stres czy inne sprawy to nie jest to koniec świata.
Wiele osób obawia się, ze oznacza to, iż do konca zycia będą mieli ogólnie nerwice i problemy psychiczne. Niesłusznie, choć wymaga to przyłożenia się realnego.

Takie nieprawidłowe reakcje i cechy naszej osobowości mogą być związane oczywiście z nerwicami. I już wyjasniam dlaczego, a to ma jak zwykle wytłumaczenie bardzo proste.
Osoba, która np nie była nalezycie akceptowana, ma problemy w kontaktach z innymi, szybciej wywoła u siebie np lęk społeczny, bowiem jej granica odporności na stres jest mała w tym wypadku, dlatego też trudności w relacjach z innymi szybciej pokażą się u takiej osoby objawy lęku.
Jak ktoś reaguje na wieści z otoczenia z nadmiernym strachem i presją bo tak się wyuczył tego, taką nabył cechę to wiadomo, że w przyszłości może o wiele gorzej sobie radzić z życiowymi problemami i presją, będzie o wiele szybciej reagował na to lękiem, nerwicą i objawami.
Według mnie to nie jest nic dziwnego i skomplikowanego, to są proste zależności.

Natomiast trzeba uważać na pewną zasadzkę, w jaką i ja sam kiedyś wpadłem.

Wiele razy czasem odpisując komuś z nerwicą, na porady typu no jak masz ataki paniki to przekraczaj granice strachu, ucz się, ze nie ma się czego bać, widzę odpowiedź,
"nie to nie da się bo ja mam już taką osobowość..." i stawiane są trzy kropki jakby to, że ktoś ma osobowośc lękową czy neurotyczną oznaczało, że nic się nie da zrobić a zapewne za dwa dni się wykituje albo trzeba poznac osobiście co najmniej Freuda, żeby "coś" zadziałało.
A to jest według mnie nieprawidłowe podejście, nawet jak ma się nie wiem jak bardzo lekową osobowość powinno się nad tym pracować i bardzo starać.
Ale staranie to nie ma być kwestia - byle objawy znikły na moment czy dwa dni a my w obawie czekamy czy znowu przyjdą... jak przyjdą to zdziwieni pytamy czemu...'bo przezcież biore leki i robie wszystko"
to nie jest staranie moi drodzy.
To jest nadal próba uniknięcia lęku, to jest nadal tak naprawdę brak poczucia, że za życie trzeba realnie i stanowczo odpowiedzieć i się wziąć, w tym także zrozumieć, że na lęki trzeba sobie przyzwalać.
Dodatkowo w tym czasie w życiu zwykle źle się np. dzieje a my mówimy, ze nie możemy tego czy owego bo sa objawy i to własnie tak kręci się to koło wzajemnej adoracji pomiędzy sobą a lękami, strachem i wyuczonymi reakcjami.

Cechy osobowości można zmienić, nie mówię, że osoba, która nigdy nie była np zbytnio towarzyska nagle stanie się showmanem.
Tu chodzi o wbicie sobie nowych nawyków, chodzi o wybicie klocków koloru czerwonego i zastąpienie je innymi kolorem, tak aby mur naszej osobowości stał się różnokolorowy, bo taki jest prawidłowy.
Gdzie emocje są różne a nie tylko strach.

Wiele osób mówi, ze osobowości już nie zmienimy, że zawsze już tak będzie, a to nieprawda, nowe nawyki kształtują się szybciej niż sądzimy, tylko wymaga to pewnej dozy a nawet dużej, ryzykowania i sprawdzania kart naszego strachu.
Mam nawet dowody a jeden z nich to solidny pokaz, ze osobowość człowieka może zmienić się w kilka dni, a nawet w parę godzin.

Pokazując ten dowód wytłumaczę zarazem tym, którzy nigdy mogli nie mieć problemów ze sobą a podczas nerwicy diametralnie się to zmieniło.

A więc dowodem tym jest przykład dajmy na to, jakiegoś Bartka (imie przypadkowe)
Bartek był osobą pewną siebie, nie miał jakiś w przeszłości zdarzeń, które by go martwiły, ogólnie nie miał problemów z ludźmi, kontaktami itp.
Jednakże podjął się pracy, chodzi na studia, i zaczyna od dłuższego czasu odczuwać presję, do tego pokłócił się z dziewczyną, a być może zapalił trawę, trochę za bardzo popił, nie wiem, to tylko taki przykład, czynników wyzwalających może być wiele.
I nagle zaczał doświadczać dziwnych objawów, lęku, ataków paniki, może i derealizacji, depersonalizacji.
Zaczęły się u niego jakieś dziwne obawy, zaczął bać się czegoś czego nigdy się nie bał, zaczyna bać się wieczoru, zaczyna bać się głośniejszych dźwięków, każdy stres go teraz przytłacza, oglądanie horrorów teraz to wielki strach, dziwne wyobrażenia ma po takim filmie, doświadcza czegoś czego nigdy nie doświadczał.
Ciągle się boi, i już nie chodzi o objawy nerwicowe ale ogólnie zaczyna być kłębkiem strachu, dziwnie i źle reaguje na wszystko co choć trochę stanowi zagrożenie, co choć trochę powoduje presje.
Może zacząć mieć problemy w kontaktach z innymi, może nagle zacząć się jąkać przy wypowiedziach, zacinać, może nagle mieć tak wiele osobistych problemów przez objawy i lęki i strach, ze zaczyna pisać najczęściej, "że teraz to jest jak radosna!", ze wszystkiego sie boi, wszystko go bardziej przytłacza itp

Taka osoba często czytając o osobowości lekowej widzi podobieństwa i mówi, że to jest to! Zaczyna sobie wmawiac ze jest na to chora! Że tak wiele pasuje!
Otóż, pasować może ale NA OSOBOWOŚĆ LEKOWĄ CZY INNĄ NIE MOŻNA ZACHOROWAĆ.
Na to się nie choruję, bo cechy są wbite w nas juz w okresie dojrzewania, wiec jeśli wcześniej nie miałeś takich problemów to nie możesz mowić że masz chora nagle osobowosć, bo to nagle z dupy sie nie bierze ;)
Natomiast nerwica jest to stan zagrożenia o czym stale pisze w tematach vademecum-leku-nerwic.html
a w tym opisać starałem się to dobitnie
czemu-tak-trudno-t3449.html

Jest to stan, który przypomina zagrożoną sarenkę, którą ma ktoś pożreć, stan ten trwa cały czas, non stop, jestesmy bardziej wyczuleni, bardziej analizujemy WSZYSTKO, nie zdajesz sobie sprawy ile teraz rzeczy bierzesz za zagrozenie a kiedyś byś nawet tego nie zauważył, są o wiele bardziej wyczuleni o nawet 100 razy na każdy szmer, głos, dźwięk, presje, stres i wszystko inne.
Do tego poczucie lęku oraz objawy fizyczne, emocjonalne i psychiczne, często pojawia się także odcięcie od tego w postaci depersonalizacji albo derealizacji, gdzie w końcu to wszystko ladnie się scala tworząc nerwice lękowa, natręctw czy fobie, obojętnie, bo może się różnie to miksować naraz.

U takiej osoby cechy osobowości zmieniają się automatycznie, umysł to wszystko co powyżej traktuje jako zagrożenie życia, i tak tez nastawia nasze ciało do tego, stan psychiczny i naszą osobę.
Nie ma w tym nic dziwnego, tak się dzieje to w naturze, gdyby nie fakt ze u nas realnego zagrozenia nie ma a wszystko to zaczęlo sie od presji, stresu, moze narkotyku, traumy itd.

Oczywiście w tym wypadku to wszystko jest przejściowe, jak taka osoba zacznie działać a nie się cofać, lęki i objawy zanikają, cechy nas samych wracają na miejsce, co jest także naturalne.
No chyba, ze taka osoba nie zacznie działać, a zacznie kręcić sie wokół własnej osi, zacznie dawać ponosić się lekowym myślą na długi czas, zacznie wycofywać się przed strachem, zacznie robić uniki, nie zmieni swojego podejścia do nerwic i np. DD, nadal będzie uważać to za straszną chorobę, która nie wiadomo czemu ją spotkała i czemu trwa, to może wtedy jakiś czas w tym potrwać.
Ale to też do czasu aż w końcu pójdzie po rozumek do głowy.

Tak więc jak widzimy na tym przykładzie cechy osobowości zmieniają się razem z działaniem a osobowość ma skłonności zmieniać się dośc szybko, oczywiście jak zawsze automat działa szybciej, niż ręczna robota :)

Wracając tutaj do ludzi, którzy zawsze byli lękowi a ich reakcje to zwykle, strach, unikanie czy też brak odpowiedzialności, mała odporność na presję, trzeba jasno zdać sobie sprawę, że u takich osób pojawienie się objawów nerwicowych to jest pewnego rodzaju wskazówka oraz alarm, że tak żyć w wiecznym wycofywaniu się nie da.
Nie po to jest życie aby w nim kluczyć wiecznie w strachu o coś tam, zwykle o rzeczy o które martwić się aż tak nie trzeba albo wcale nie trzeba.

Zmianę swoich reakcji na bodźce czyli swoje cechy osobowe, można ładnie pokazać poprzez kurs asertywności.
Kiedyś interesowałem się żywo tym tematem. I wiem, że wytrwali zmieniają rzeczywiście swój tok myślenia i swoje cechy.
Nie mówię tutaj o nerwicach czy lękach ale zdarza się przecież, że jakaś osoba, nie musi mieć lęków ale ma problem z wyrażaniem swojej opinii, ma problem z byciem asertywnym, gubi się gdy ktoś ją do czegoś nakłania, nie potrafi wyrazić swojego zdania.
Coś takiego to jest cecha osobowości. Wyuczona, nabyta czy biologiczna, obojętnie.
Taka osoba w presji rozmowy wycofuje się albo zgadza na wszystko, nawet na to czego by nie chciała.
Asertywność uczy aby to odwracać. Wielu oczywiście rezygnuje z asertywności kursów z tego powodu co lękowcy z prób przełamywania lęku i zmian swoich nastawień lękowych.
A to dlatego, że każdy by chciał wskazówki i dokładne instrukcje takie aby to zmieniło się nagle, bez konieczności prób i zaangażowania, bez konieczności odczuwania złych emocji czy objawów ;)
Ale to jak zawsze i w każdym wypadku tak nie działa i tak się nie da.
Asertywność to tworzenie nowych nawyków reagowania, czyli jak mamy problem z podniesieniem swoich racji w grupie, czy odmówieniu komuś, trzeba podczas tego złapać się na tym i kategorycznie odmówić, bez złości, bez gniewu, po prostu odmówić mówiąc swoje argumenty, najlepsze dla nas.
Wiem, ze wiele osób właśnie rezygnuje bo mówią, ż to tak trzeba ciągle...ano własnie, trzeba ciągle i co rusz, na początku trzeba samemu to robić, samemu się łapać, trenowac, ćwiczyć a po czasie, staje się to nowym nawykiem i automatycznie na to reagujecie inaczej, już bez strachu i oporów, podnosi się głos, wypowiada swoje zdanie, krytyka przestaje być ważna.

Na tym polega uczenie się cech, nowych własnych reakcji.

I własnie taki człowiek, który zbytnio zawsze reagował na różne wieści, wydarzenia, opinię, krytykę, obojętnie, musi uczyć się nowych reakcji a najlepiej robi się to poprzez konfrontację, moim zdaniem inaczej reakcji nowych się nie da wyuczyć solidnie.
Obejścia tego to dla mnie są uniki i tyle.

I dlatego kiedy osoba mniej odporna na presje, stresy, gorzej reagująca na różne sprawy jakie niesie życie, świat i inni ludzie, jak dostaje ataków paniki, natręctw, objawów, lęku, dd, stanów depresyjnych, ma dowód na to, ze w ich życiu pora na zmiany, że nie da się przeskoczyć tego i owego, ze trzeba coś zmienić.

Nie da się przebidować na lekach psychotropowych, nie da się robić wiecznie uników byle do przodu, to znaczy może i się da ale nie ma w tym wartości za dużej.
A jak przyjdą objawy, ataki paniki, lęki to zwykle ich leczenie poprzez pozwalanie sobie na lęk i jakieś porażki, na gorsze samopoczucie, poprzez konfrontowanie się z lękiem, poprzez zmianę podejścia do naszych zaburzeń i objawów, poprzez dobre działanie z myślami lękowymi, automatycznie będziemy wybijali klocki kolorów "złych" z naszej osobowości a będą pojawiać się kolory "dobre"
Takie trochę 2 w 1.

Często można przeczytać, że konfrontacja nie zawsze jest dobra, moim zdaniem zawsze. Pod warunkiem, ze zastosujemy wszystkie elementy.
Przykładowo, ktoś ma ataki paniki i nie może wychodzić z domu, musi tak naprawdę on zacząć poszerzać strefę komfortu, musi wręcz przyzwalać na te ataki i wychodzić pomimo nich.
Wiele czasem mówi się, zę konfrontacja spowoduje pogorszenie objawów i ataków paniki. I owszem bo jak decydujemy się przełamywac, to napiecie i lęki wzrastają, na tym polega nerwica i lękowe błedne koło.
Gdyby tego nie było nie było by nerwic.

Ale mimo to trzeba próbować i przełamywać to, jednocześnie pamiętając, że przełamywanie to nie tylko wyjście z objawami byle iść, a w głowie piekło i pozwalanie aby myśli lękowe rządziły nami.
Jak ktoś przełamując się wychodzi do pracy i cała drogę wierzy lękowym myśla, i analizuje je to tak naprawde nie może mówić o przełamywaniu, tylko próbach odepchnięcia tego.
A tego odepchnąc się nie da, bo to wszystko są stany ludzkie.

Więc przełamywanie polega na tym aby po pierwsze, nie wycofywać się z powodu lęku czy objawów czy myśli, potem aby mimo objawów trwać w tym przełamywaniu a myśli lękowe wedle uznania po pierwsze przyjmować, traktować je jak swoje, bo te myśli są wasze, tylko to, że jesteście w stanie zagrożenia powodują, że są tak chore i tak lękowe, a po drugie albo je ośmieszać, albo zgadzać się z nimi i ryzykować, "ryzykowanie" jest bardzo istotne a mówię tutaj o tym:
mysli-lekowe-co-jak-i-dlaczego-czesc-5-t3542.html
Wiele natomiast objawów trzeba akceptować, przyjąć do wiadomości i świadomości, ze na razie te objawy będą trwały, zresztą pisałem to wszystko już w tematach tutaj podsumowanie-leczenia-plus-nowy-wazny-e ... 3862.htmll a także to wszystko trzeba przybrać ważną kwestią zmiany spojrzenia na życie, o czym jest temat z powyższego linku, na końcu postu FILOZOFIA ZYCIA.
A w skrócie lepiej ryzykować, lepiej puszczać kontrole w myśl niech się dzieje co chce, bo moje życie i to aby w końcu z tego wyjść jest większą wartością niż cokolwiek!
"Moja zmiana jest dla mnie najwazniejsza! Bo czym jest cokolwiek innego skoro i życie w leku to wegetacja? Nie lepiej w pełni zaryzykowac i przekraczac granice strachu?" LEPIEJ choćby nie wiem co.

Drugi przykład to np osoba, z problemami w kontaktach z innymi, unikanie sytuacji społecznych itp
Możliwe, że pojawi się w końcu lęk społeczny, różne objawy przy kontaktach z innymi.
I też mówi się, że konfrontacja częst too pogarsza, owszem jesli tylko konfrontujemy sytuację a w głowie pozwalamy na meksyk, i nie zmieniamy swoich wartości, w myśl, że opinia tego kogoś choćby nie wiem kim był nie jest warta nic w porównaniu do tego, że tym sposobem zmienię siebie i swoje życie"
Tak wiec i tutaj konfrontacja, akceptacja objawów, pozwalanie na przyjscie im, nie reagowanie ucieczka na objawy, działanie z myślami lekowymi i zmiana podejscia do zycia i naszych wartosci.
Trzeba tak długo powtarzac sobie, ze opinia ludzi jest nieistotna i tak dlugo pokazywac to swoimi dzialaniami naprzekór naszym obawą i objawom, ze stanie się to nawykiem.
Taki jest fakt, to się naprawdę stanie nawykiem.

Aby wychodzić z nerwic a także z ogólnie własnych przyjetych cech nastawienia wrażliwego na wszystko, trzeba zrozumieć, że nie można w którymś momencie uniknąc poczucia lęku i ni emożna definitywnie uniknąc objawów, wiele razy trzeba na nie przyzwolić, dać im pole do popisu, tym sposobem przełamując się, a przełamywanie to także po prostu życie, i układanie sobie życia. Kiedy mamy objawy i leki a miomo to coś robimy, angażujemy sie i ingerujemy w nasze życia, to to jest także przełamywanie.
Trzeba tylko pamiętac o tym aby odpowiednio traktować lekowe myśli nie pozwlac im się ponosić, nie analizowac jakby były orędownikami prawdy, bo myśl nigdy nie jest prawdą ostateczną, tylko punktem widzenia, myśl to myśl, mamy ich w głowie wiele a podczas stanu zagrożenia ZAWSZE one będą kiepskie i złe, "wręcz chore myśli"
Więc trzeba wyuczyć się traktowania ich odpowiedniego, uczyć się przepuszczania myśli, odwracania, osmieszania, nie nadawania im uwagi. Jak nie nadajesz im uwagi to sa niczym.
Do tego należy przewartościować priorytety, w myśl, ze rozwój i możliwość życia pełnią jest najważniejsza, żeby nie wiem jaki lęk był, objaw czy obawa, nie może to blokowac życia, trzeba puścić kontrolę życia, mając świadomość, że na nic z obaw lekowych nie mamy i tak wpływu i nic z leków nerwicowych się nigdy nie wydarzy a jak się wydarzy kiedyś za lat 40 to nie ma to nic wspólnego z obecnymi objawami.
Blokowane życie jest bezwartościowe w sumie, jest to jednak z najpoważniejszych reperkusji lęku i strachu, który dotyczy naszego życia, świata, opinii innych itp.
Zrozumieć trzeba, że opinia choćby samego władcy świata nie jest nic warta jeśli miałaby ona blokować nas przed rozwojem. Dlatego krytyka jest mało warta zwykle, i trzeba uczyć sie podchodzić do niej z dystansem.
Tego wszystkiego naprawdę można się wyuczyć na nowo, ale tylko jeśli próbujemy, na sobie to robić, jeśli przeżywamy i pozwalamy na przezywanie porażek, objawów i lęków.

Takie działania, zmieniać będą automatycznie naszą osobowość, nasze cechy i reakcje, wiec uzdrawiamy się cali. To jest to dwa w jednym.
Tyle, ze trzeba próbować i trenować, samo to nie przyjdzie.
A leki same w sobie tego nie zmienią.
Choć można nimi się oczywiście wspomagać.
Terapia natomiast u dobrego specjalisty może bardzo pomóc ogarnąć to i wyłapywać te lękowe odruchy i reakcje.
Ale najczęściej lękowa reakcja jest wszędzie tam, gdzie zbytnio coś przeżywamy nieadekwatnie do sytuacji oraz tam gdzie strach nas blokuje przed działaniem i rozwojem, oraz tam gdzie unikamy czegoś zamiast wziąć odpowiedzialność.

To są zasady proste aczkolwiek na pewno trudne, ale czy na pewno trudniejsze niz unikanie i stagnacja w lęku? Po czasie uwazam że nie i warto było zacząć prawdziwe leczenie lęku o wiele wcześniej, niż realnie zacząłem, żałuję, ze nie mogę cofnąć czasu.

To wszystko tutaj dotyczy nie tylko tych co mieli jakieś problemy z zapartywaniem sie na swiat i opinie itd przed nerwicą, ale także tych co dostali nerwicy i to ona sama ich zmieniła.
Tak samo ktoś może w ogóle nie mieć nerwic, objawów, lęków a jednak jest osobą która wielu spraw unika bo coś jednak ją blokuje, czy to obawa o opinię czy inne rzeczy. To się też tego tyczy.
Zasady są te same.
To wszystko razem ze sobą współgra i nie można się lękowi ani strachliwym reakcją poddawać.

Na koniec chce dodać, ze mówiłem tutaj głównie o osobowościach lekowych, unikających, ale są też inne typy osobowości, których wymienić tutaj nie będę ale co ważne to trzeba pamiętać, ze żaden z typów osobowości to nie jest choroba psychiczna.
Sa to reakcje, które niosą emocje a my za nimi podążamy ALE wcale nie musimy.
Dodam też, że jak widzisz u siebie jakiś od dawna problem to możesz mieć taką problematyczną cechę, i nie warto tylko przez to wmawiać sobie zaburzoną osobowość ale pomyslec, nad jakimiś działaniami, które to zmienią, a zmienisz to działaniem i ingerencją w tą sferę, w której jesteś ograniczany.
Chodzi o wybicie nowego nawyku reagowania, o wytrenowanie nowego postrzegania, oraz jeśli nie całkowitego wyeliminowania to w bardzo dużej części zmianę tego, tak aby nie było to blokadą. Bo blokady mieć nie można.

Moje wychodzenie z nerwicy przekonało mnie, że właśnie za emocjami nie musimy podążać choćby nie wiem jak były silne.
O tym napisze w oparciu o swoje wychodzenie z nerwicy, które zamieściłem w takim jakby streszczeniu i tu jest też sporo o mojej osobie i moich własnych zmianach:

link niedługo.

Tak więc wszystko jest możliwe, nie trzeba łapać się za głowę bo tak naprawdę aż tak wiele niepotrzeba jak to się wydaje, wiele z tego to procesy automatyczne.
Trzeba zacząc, wychodzić naprzeciw, nauczyć się, ze myśli to tylko mysli i zobaczyć jak bardzo łatwo możemy na nie wpływac i na emocje, nauczyć się, ze emocje możemy przepuścić przez siebie a one pójda dalej a my nie musimy reagowac tak jak one chcą.
Możemy być ponadto ale najpierw musimy na to wszystko przyzwolić w tym na porażki i gorsze dni!
Byle zacząć to naprawdę, a gorszy dzień niech nie daje nam o tym zapomnieć, własnie wtedy najbardziej jest wymagane stosowanie tego wszystkiego.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
ODPOWIEDZ