Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

osobowość narcystyczna..co dalej?

Forum o zaburzeniach osobowości (boderline, unikająca - lękowa, zależna, schizotypowa itp)
labraks
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 256
Rejestracja: 3 lutego 2018, o 11:44

12 marca 2018, o 19:36

JoeDoe, terapeutka wygląda jak cyborg? Ona zapytałaby Cie, co masz do cyborgów i dlaczego cyborgowość przypisujesz akurat jej! W terapii psychopatyczej to zawsze terapeuta ma rację. To taki trening życia w ramach z góry określonego systemu. Powinni to coś zdelegalizować.
labraks
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 256
Rejestracja: 3 lutego 2018, o 11:44

12 marca 2018, o 19:54

Ależ oczywiście to co napisałem powyżej to dla psychodynamika-narcyza (hm... zdarzają się psychodynamiki niebędące narcyzami...?) jedynie potwierdzenie jego jedynie-słusznych-tez.
maartini
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 121
Rejestracja: 25 października 2016, o 22:43

8 kwietnia 2018, o 17:54

Cześć, chciałabym odświeżyć temat. Czy komuś udało się ogarnąć ten typ osobowości? pod większością rzeczy, które napisała autorka mogłabym się podpisać rękami i nogami. Ogólnie mam bardzo dużą potrzebę wyjątkowości, zawsze marzyłam o byciu superhero, najpiękniejszą i najmądrzejszą. I tak mi już minimalnie przeszło ponieważ kiedyś ból sprawiało mi nawet to, że są ludzie którzy potrafią więcej ( a przecież wiem, że to logiczne, że zawsze będą ludzie którzy sa w czymś lepsi). Poświęcałam się w życiu tylko tym rzeczom, z których wiedziałam, że mam szansę być lepszą od innych. Często fantazjuję o byciu podziwianą itp... Najgorzej jest z kwestią związków, zawsze chciałam mieć miłość idealną, taką która mnie naprawi, której inni będą mi zazdrościć. Nie chodzi o to jak ja się będę czuć dzięki związkowi ale o to aby inni widzieli jaka jestem fajna i szczęśliwa... Ogólnie zdaję sobie sprawę, że takie myślenie to porażka.. wstydzę się tego. Zdalam sobie sprawę z tych mechanizmów już jakiś czas temu i wydaje mi się, że minimalnie naprostowałam pewne rzeczy ale nadal nie wiem gdzie znaleźć taką własną satysfakcję ? Teraz wydaje mi sie, że w życiu jestem bardziej obserwatorem... staram się jakoś tak na nowo zrozumieć świat, czuję się trochę wypalona i zmęczona. Niewiem gdzie tak naprawdę leży prawdziwe szczęście, mi szczęście do tej pory kojarzyło się z byciem "kimś" i osiągnięciem "czegoś". Jeśli ma ktoś jakiś swoje przemyślenia w temacie będę wdzięczna... pozdrawiam :)
to co czyni nas wrażliwymi - czyni nas pięknymi
labraks
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 256
Rejestracja: 3 lutego 2018, o 11:44

8 kwietnia 2018, o 21:13

Niektórzy są emocjonalnie zboczeni (żeby tylko emocjonalnie...) i bez szans na szczęście. Widocznie taka to uroda tej niedoskonałej przyrody. Oczywiście można łudzić się chodzeniem przez 20 lat na psychoterapię, ale wyjdziesz po niej co najwyżej mniej zjebany(a). Powinien zatem istnieć jakiś społecznie akceptowany system regulacji...
narcyzalfa
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1
Rejestracja: 11 października 2017, o 14:41

23 maja 2018, o 08:24

Hej,
mam zdiagnozowane zaburzenie narcystyczne. chodzę na terapię 1,5 roku. autorka w zasadzie pisze o mnie, więc nie ma co powtarzać. wszystko zaczyna rozchodzić się w szwach, nie potrafię już kontrolować wszystkiego , widzę siebie coraz lepiej i totalna panika i strach mnie dopadły, ale tak pierwotne, że równie dobrze mógłby mnie gonić jakiś tygrys... co robić? czy ktoś tu był? co robić? na terapii, w gabinecie mam kłopot z uczuciami, w ogóle nie mam z nimi kontaktu jak się okazało, wyparłam wszystko... ale one wracają, wczoraj psycho mi coś powiedziała-nawet nie wiem dokładnie co, ale chyba specjalnie bo mówiła że nie chce czegoś, ale musi... i po wyjściu od niej jestem w jakimś stanie paniko strachu... nie wiem co robić, czuć to? wyprzeć? analizować? jestem potworem, nawet teraz wydaje mi się że w tym strachu myślę tylko o sobie... czy w ogóle jest z tego wyjście inne niż to 2 m pod ziemią za jakiś czas?? będę wdzięczna za każdą odpowiedź.
Jacek310
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 125
Rejestracja: 2 czerwca 2018, o 20:15

5 czerwca 2018, o 13:13

Cześć wam. Witaj narcyzalfa. Ja chętnie odpowiem. Właśnie tak samo przymierzałem się do napisania czegoś tutaj. Też mam to zdiagnozowane, nawet dwukrotnie. Od dwóch miesięcy chodzę na psychoterapię. Zmusił mnie fakt, że skończyło mi się narcystyczne paliwo :P Sporo czasu chodzisz na terapię. Półtora roku. Nieźle. Niestety nie potrafię ci pomóc, bo jestem na początku drogi leczenia. Pewnie przełamanie bariery stanowi dla ciebie sporą trudność. Aż się boję jak ja to będę znosił =/
labraks
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 256
Rejestracja: 3 lutego 2018, o 11:44

6 czerwca 2018, o 11:30

No właśnie, Jacku, jak to znosić... Jak dowiadywać się na każdej sesji, że w wieku bynajmniej już nie dziecięcym dalej nie potrafi się żyć...
Jacek310
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 125
Rejestracja: 2 czerwca 2018, o 20:15

6 czerwca 2018, o 20:32

Siema labraks. Widzę zdrowo żyjesz, ryby, kwasy omega 3 i nawet pewnie 6! :D A co do sedna to uczęszczałeś na terapię już kiedykolwiek i przerwałeś? (Nie)stety dla NPD(narcisstic personality disorder) potrzebne jest jak u alkoholika totalne załamanie psychiczne(utrata paliwa narcystycznego, silnik jeszcze próbuje na oparach jechać, szarpie, aż w końcu gaśnie). Tak to ja widzę ze swojej strony, przynajmniej aby efekty były szybsze. A jeszcze co do terapii to dziś miałem i było bardzo ciężko. Nie potrafiłem przyznać się do ,,słabości"( w cudzysłowie, ponieważ mój mózg podpowiada mi, że wyrażenie czy przyznanie się do danych emocji oznacza słabość). Tak działają mechanizmy obronne. Może warto by potraktować te emocje jako po prostu coś co jest? Muszę przyznać, że moja psychodynamiczna terapia jest bardzo dynamiczna :D
labraks
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 256
Rejestracja: 3 lutego 2018, o 11:44

7 czerwca 2018, o 10:18

Jacek310 pisze:
6 czerwca 2018, o 20:32
Siema labraks. Widzę zdrowo żyjesz, ryby, kwasy omega 3 i nawet pewnie 6! :D
Kanibalizm jako skrajna postać narcyzmu... Coś w tym jest. Zacznę od zjedzenia własnego ogona.
Tak, chodziłem na terapię. 4 miesiące. U mnie była zbyt dynamiczna. Zacząłem bać się popadnięcia w ciężką depresję, utraty pracy i związanej z nią niemożności kontynuowania terapii. Dowiadywałem się jedynie, że jestem jednym wielkim chodzącym zaburzeniem. Oprócz zasypywania dynamicznymi "klaryfikacjami" oczekiwałem wszak zwyczajnego ludzkiego wsparcia - nie otrzymałem go. Choć pewnie terapeuta powiedziałby, że nawet nie próbowałem go przyjąć z powodu mojego narcystycznego lęku przed bliskością i takie tam... Oni mają na wszystko taką odpowiedź, że wina leży po stronie zaburzonej osobowości klienta. Pewnie gdyby mnie pobił na sesji, a ja nie przyszedł na kolejną, okazałoby się, że unikam okazywania agresji i mam problem z męską tożsamością. Terapeuta nigdy się nie myli - zawsze klient. Przynajmniej wg tych "dynamicznych".
Tak w ogóle jestem sceptyczny wobec mojej diagnozy. Bardziej widzę u siebie osobowość masochistyczną, bycie taką piizdą życiową (z całym szacunkiem do pizd, czymkolwiek one są), dla której każda aktywność obarczona ryzykiem to przedsięwzięcie porównywalne z lotem na Księżyc. Ale wg terapeuty to tzw. narcyzm unikający.
Zazdroszczę Ci Jacku (jak to narcyz...), bo odnoszę wrażenie, że masz do siebie pewien dystans. Ja tak nie potrafię. Łatwiej byłoby o to, gdyby za moje zaburzenie odpowiadały wyłącznie czynniki zewnętrzne, czyli wychowanie i geny (a więc tak czy inaczej, rodzice). A przecież tak nie jest. Sam sobie, w jakimś procencie, jestem winien. I teraz pytanie: jak tu mieć do siebie szacunek, skoro sam sobie szkodzę? Co ze mnie za "istota"?
ambiwalencja
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 79
Rejestracja: 6 czerwca 2018, o 16:09

7 czerwca 2018, o 11:01

cześć Wam..
napiszę szczerze.. jestem tu nowa, wczoraj się zarejestrowałam.. trafiłam w google właśnie na ten wątek, temat narcyzmu bardzo mnie interesuje.. po raz pierwszy w życiu mam możliwość posłuchać/poczytać osoby, które mają taka diagnozę i otwarcie o tym mówią/piszą..
bardzo Wam za to dziękuję..
zapytam czy mogę śledzić Wasze wpisy i czasem zapytać o coś co będzie mnie intrygowało? czy nie macie nic przeciwko temu, żebym sie czasem wtrąciła?
labraks
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 256
Rejestracja: 3 lutego 2018, o 11:44

7 czerwca 2018, o 12:45

Spoko, narcyzi lubią być obserwowani ;)
ambiwalencja
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 79
Rejestracja: 6 czerwca 2018, o 16:09

7 czerwca 2018, o 12:51

labraks pisze:
7 czerwca 2018, o 12:45
Spoko, narcyzi lubią być obserwowani ;)
tak wiem :DD
wobec tego pytanie jesli mogę do Ciebie labraks...
jak to jest z ta winą?
ja wolę zdecydowanie być odpowiedzialną..
mam partnera, którego zachowania są identyczne z zachowaniami narcyzów.. diagnozy niestety nie ma, ja się nie czuję na siłach diagnozować.. aczkolwiek taką mam naturę, że bardzo chcę rozumieć.. typowa empatka, ale brakuje mi wiedzy i rozumienia żeby ponazywać to co czuję..
Jacek310
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 125
Rejestracja: 2 czerwca 2018, o 20:15

7 czerwca 2018, o 15:05

Labraks, to ja na 4 terapie uczęszczałem już kiedyś. Teraz nie pracuję i z 3 miesiąc chodzę na kolejną terapię. Terapeuta jest empatyczny i bardzo wyrozumiały. Dostosowuje się do mnie. Zatem to zależy od terapeuty, tak mi się wydaje. Też miałem takie wrażenie, że kurcze co z pracą, życie mi leci, chcę magiczną pigułkę i jechać dalej z koksem. Na NFZ teraz chodzę. Ale znów mam depresyjne nastroje. Te wyparte emocje pojawiają się, a ja nie potrafię ich odczuć. To strasznie trudne. W ogóle praktycznie z domu nie wychodzę, bo nie widzę sensu w tym wszystkim. Nie ma co udawać, dystans do siebie mam, bo to przeciwreakcja na smutek. Z automatu to działa niekiedy. Na ostatniej terapii czułem się jak bym miał usiąść na krześle elektrycznym. Gdybym odczuł te emocje oczywiście. Muszę na 100% być pewny co się wtedy stanie. Czy terapeuta poda mi rękę czy pociągnie za wajchę i po mnie.
Może uda Ci się kiedyś spróbować u jeszcze innego terapeuty. Zresztą...ja sam mam znów wątpliwości co do tego. Niemniej jednak bądź pewny, że gdy zauważę pozytywne efekty terapii( zanim ty byś ewentualnie zaczął) to dam znać. W ogóle to dobrze by było gdyby wszyscy tutaj dzielili się tym co i jak.
ambiwalencja
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 79
Rejestracja: 6 czerwca 2018, o 16:09

7 czerwca 2018, o 15:22

Jacek310 pisze:
7 czerwca 2018, o 15:05
Muszę na 100% być pewny co się wtedy stanie. Czy terapeuta poda mi rękę czy pociągnie za wajchę i po mnie.
ja pytam.. wprost.. między innymi w ten sposób weryfikuję terapeutę.. zdarzały mi się panie, które albo w ogóle nie odpowiadały, nie rozwiewały tych wątpliwości, albo odpowiadały wymijająco np. "to od pani będzie zależało"..
Jacek pytałeś?
mnie również jest trudno dopuścić emocje na terapii.. nawet jesli z terapeutką mam dobry kontakt, to zawsze z tyłu głowy mam, ze może ktos pod drzwiami podsłuchuje i usłyszy jak bym np. zaczęła głośno płakać, krzyczeć, gdybym wrzuciła na pełny luz.. tak więc jakiś hamulec mam.. a własnie jutro mam sesje o ósmej.. powiem o tym.. porozmawiam..
Jacek310
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 125
Rejestracja: 2 czerwca 2018, o 20:15

7 czerwca 2018, o 15:44

Ambiwalencja, no w sumie to nie pamiętam co dokładnie odpowiedział jak się go zapytałem. Wydaje mi się, że bardziej właśnie wymijająco. Przez następne spotkania postaram się upewnić do do jego intencji. Odpowiedzi w stylu ,,to od pani będzie zależało" są jednoznaczne z ,,mam panią totalnie gdzieś i zwisa mi pani los". Ja to tak odbierałbym. Trzeba będzie widocznie te kwestie poruszać, tak. O, przypomniało mi się co powiedział: ,,niepewność jest w każdej relacji". Odebrałem to jako coś rozsądnego, coś w stylu, że im mniej oczekiwań tym mniejsze rozczarowanie. No, ale jak to przypasować do doświadczenia z dzieciństwa? Że moje emocje będą neutralne? Że strach ma wielkie oczy? Nie wiem czego chciałbym oczekiwać tak naprawdę. Może trzeba będzie jakoś spróbować przez to przejść i tyle? Z tym, że ja jedyne co bym potrafił to z zaciśniętymi zębami póki co, nie byłoby to być może pełne. A może mi się wydaje? I zgodnie z perfekcjonizmem w 100% chciałbym coś odczuć? W 100% być zaangażowany w tej terapii? Wszędzie pułapki:P
ODPOWIEDZ