Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

osobowość narcystyczna..co dalej?

Forum o zaburzeniach osobowości (boderline, unikająca - lękowa, zależna, schizotypowa itp)
Jacek310
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 125
Rejestracja: 2 czerwca 2018, o 20:15

23 sierpnia 2018, o 16:01

No, natręctwa myślowe ustąpiły jak ręką odjął, natomiast figuruje lęk. Pewnie przed przyszłością, jak to będzie, czy dam sobie radę gdy natrafię na jakiś świniaków w pracy. Choć lęk może być sam w sobie powodem tych obaw o przyszłość. Natomiast udało mi się postawić kreskę co do przeszłości i do niej bardzo rzadko już wracam.
Mun, też tak miałaś?
Przydałoby mi się w sumie środowisko ze sporą porcją humoru. Macie jakieś pomysły na to? Kabarety mogą być, ale jakoś tak za dużo w nich grubiańskości, a ja taki nie jestem. Nie wiem w sumie co najbardziej mnie bawi. Sprawdzę na necie listę i przykłady to i może coś dla siebie natrafię hehe.
Jacek310
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 125
Rejestracja: 2 czerwca 2018, o 20:15

23 sierpnia 2018, o 18:11

Coś bardzo interesującego ukazało mi się dzięki uspokojeniu natrętnych myśli za pomocą leku. Otóż mogę to wyjaśnić w następujący sposób (od samego wierzchu aż po centrum): natrętne myśli > złość > lęk > samotność > ja. Lek pozwolił mi zbliżyć się na poziom samotności. Miałem artykułów nie czytać, ale tym razem dotarłem do odpowiedniego, a nie byle nakarmić natrętne myśli. Przed dostaniem się do JA "chroni" mnie dysocjacja. Tak mi się wydaje. Nie jestem pewny. Niemniej jednak rozumiem już ambi o co ci chodziło z tą depresją. Istotnie poczucie samotności jest związane z depresją najczęściej. Dlatego pewnie tak odebrałaś działanie tych leków. One jedynie odsłoniły niewygodną prawdę.
ambiwalencja
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 79
Rejestracja: 6 czerwca 2018, o 16:09

23 sierpnia 2018, o 21:59

kiedyś brałam jakies antydepresanty jak byłam młoda.. miałam może dwadzieścia kilka lat.. owszem byłam spokojniejsza z tego co pamietam, ale nic a nic to nie zmieniło w moim zyciu.. przyćmiło na jakiś czas ból psychiczny..
potem już tylko ziołowe.. ale duże ilości.. po kilka gdy zalecali jedną.. teraz tez czasem ziołowe biere..
ja sie leków psychotropowych boję.. wystarczy mi przeczytać ulotkę i doznaję nagłego ozdrowienia.. ze strachu.. ja poprostu nie chcę nic z takich rzeczy za żadne skarby świata.. już wolę przezywac wszystko "na żywca"..
był też czas kiedy pomagał alkohol.. uśmierzał ból psychiczny i fizyczny.. no ale za daleko to zaszlo i zaprzestałam.. od kilkunastu lat nie piję w ogóle alkoholu..
pytałeś Jacek o depresję.. wpadłam w nią w ubiegłym roku tzn w ostry stan gdy wypróbowałam juz wszystkie dostepne mi strategie aby po ludzku dogadać się z moim narcyzem.. robił ze mną co chciał.. starałam się, tłumaczyłam, że to boli a on jeszcze bardziej.. cokolwiek pochwaliłam, że super, ze to miłe to to był juz ostatni raz kiedy tak zrobił.. a za to to czego nie chciałam robił coraz namiętniej.. w maju doszło do sytuacji paskudnej, kiedy już tak mnie doprowadził do rozpaczy (zaszantażował mnie w sprawie urlopu, o którym marzyłam, że mnie nie zabierze) ze dostałam szału.. doszło do rękoczynów.. ja go popychałam bo smiał mi się w twarz no to powalił mnie na łózko, docisnął o mało nie łamiąc ręki.. wrzeszcałam z bólu.. to było straszne.. potem juz poszło dalej.. ogarnęła mnie mieszanka uczuć w rodzaju "moja wina" i "jak on tak może znęcac się nade mną psychicznie".. poszłam do adwokata i na policję.. okazało sie, że nic nie mogę zrobic.. o obdukcji wybitego palca u dłoni nie pomyslałam.. zresztą bardzo sie tym przejął i latał ze mna po lekarzach, dbał.. myślałam, że żałuje.. alez skąd.. do dzis uważa, że tamta sytuacja to była moja wina, on niewinny.. potem było juz coraz gorzej.. we wrzesniu juz planowałam samobójstwo.. jak to zrobić, no wiecie..
spadłam na dno.. nawet nie wiedziałam, że to depresja.. dopiero cos tam zaczęłam czytać i kurde wszystko sie zgadza.. tak trafiłam do terapeutki, która kiedys juz mi pomogła.. mam kontrakt do końca roku.. wysłała mnie oczywiście pierwsze co do psychiatry i dostałam a i owszem recepty.. ale poszłam do apteki, poprosiłam ulotki, poczytałam i podziękowałam..
obecnie niby lecze depresję a tak naprawdę wracam do terapii dzieciństwa bo tam siedza moje demony..
to tak z grubsza..
Jacek310
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 125
Rejestracja: 2 czerwca 2018, o 20:15

24 sierpnia 2018, o 09:19

Paskudnych sytuacji doświadczyłaś. Kurcze to brzmi niemal jak scena z horroru. Dobrze, że nic ci się poważniejszego nie stało i dobrze, że planowanie nie skończyło się próbą (kurcze, gdyby nie oszukano mnie na necie z środkiem do usypiania psów i dostałbym przesyłkę to pewnie nie pisałbym tu z wami). Pisałaś, że twój partner boi się zamieszkać z tobą. Teraz już wiesz czego się boi, że znowu wpadnie w jakiś głupkowaty szał i cie skrzywdzi, choć nie przyzna się do tego. Z tą depresją ambi to też tak różnie bywa. Do samobójstwa wbrew pozorom popycha ludzi lęk i przemoc, nie sama depresja. Mimo wszystko dobrze, że jesteś cała i zdrowa. A co do leków to ja sobie patrzę na profil łączenia z danymi receptorami i tylko w taki sposób je analizuję. Uwierz mi na słowo ambi, że mi ten, przepisany po wielu niefortunnych innych lekach, bardzo mocno pomaga i jestem bardzo zadowolony. Lepiej mi się śpi i zero skutków ubocznych. Niekiedy na parę miesięcy można zażyć, to nie jest strzał w kolano i ujma na honorze.
Bardzo ci współczuję co do twoich wydarzeń. Bardzo dobrze, że uczęszczasz na terapię, dużo ci się wyjaśni i zaznasz spokoju wewnętrznego w życiu. Wtedy nic i nikt ci go już nie odbierze.
Jacek310
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 125
Rejestracja: 2 czerwca 2018, o 20:15

24 sierpnia 2018, o 11:23

W sumie to miałaś rację wcześniej pisząc, że złość może przykrywać smutek. Ale byłem zbyt zaślepiony natrętnymi myślami widocznie. Ciekawe czy jeżeli tak prawdziwie przetrawi się smutek to człowiek będzie w stanie pójść na przód z życiem. Obecnie to jakakolwiek interakcja z życiem kończy się lękiem i złością. Napisz ambi coś więcej jakie masz wrażenia po terapii, w kontekście tych traum, czy czujesz ulgę i możliwość odpuszczenia tych przeżyć i czy możesz iść dalej z życiem? Na tym to polega?
labraks
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 256
Rejestracja: 3 lutego 2018, o 11:44

26 sierpnia 2018, o 01:58

Co tak nic nie piszecie? Dzień 26. sierpnia A.D. 2018 dopiero się zaczął!
Temat na dziś: Czy ktoś był na Nowej Ziemi? Założę się o 8000 zł (bo tyle mam - wiem, strasznie mało), że większość z nas tu obecnych na tej ziemi nie była niż była. Ja np. nie byłem.
ambiwalencja
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 79
Rejestracja: 6 czerwca 2018, o 16:09

26 sierpnia 2018, o 16:04

ja jeszcze do środy mam gości więc nie mam czasu i głowy na forum.. nie gniewajcie sie..
Jacek310
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 125
Rejestracja: 2 czerwca 2018, o 20:15

26 sierpnia 2018, o 21:35

Ambi, za karę w czwartek stawiasz wódę i piwsko do popity.
Labraks, wtf? Nowej Ziemi? Co to jest? Srogie grzyby wcinasz :D
O, mam deja vu. Ale nie wiem co po tym będzie.
Jacek310
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 125
Rejestracja: 2 czerwca 2018, o 20:15

27 sierpnia 2018, o 10:46

Podobno jesteśmy tym w jaki sposób myślimy. Fajny artykuł znalazłem. Akurat w kontekście uczucia samotności, która dość mocno rujnuje mi życie i oddala mnie od realizacji swoich marzeń. Będę starał się zatem myśleć pozytywnie, zobaczę co z tego wyjdzie. Fajnego newsa mam. Lekarka oznajmiła, że terapeuta zdiagnozował u mnie osobowość nieprawidłową( czyli antyspołeczną, psychopatię/socjopatię? haha). No nieźle. Może przez to jak opowiadałem mu co bym zrobił swojemu poprzedniemu współpracownikowi i z jakimi szczegółami, gdyby nie wizja więzienia :DD
Najbardziej negatywnie na mnie działa głupota ludzka. No nie wiem co z tym zrobić, wqurwiam się wtedy niemiłosiernie. Z tego forum przykładem mogły być wywody ambi odnośnie fizyki kwantowej. No nie zna się babsko, a wypowiada się. Ale to jeszcze nic. Właściwie zupełnie nic. Dopiero się wqurwiłem gdy zaczęła być uparta przy tym, że upraszczając nieprawda=prawda. No nie znoszę czegoś takiego. Niemiłosiernie mnie coś takiego wkurza. Kurcze wszystko mnie ostatnio wkurza... I jak tu pozytywnie myśleć?
Znajdźcie rysunek z łodzią podwodną, super ilustracja, na tapetę sobie nawet wrzuciłem w laptopie:
https://www.paulwalsh.co/resources/view ... 4OuzbgyWcx
Jacek310
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 125
Rejestracja: 2 czerwca 2018, o 20:15

28 sierpnia 2018, o 16:33

Kurcze coraz bardziej integruję się ze sobą. Powiem wam, że jest to naprawdę przedziwne wrażenie. Nie pamiętam kiedy ostatnio takie coś czułem. Może tak naprawdę nigdy? A to dopiero około 10%. I nawet w takim stopniu czuję przepaść pomiędzy tym, co było a tym co jest. Niby 10%, ale to bardzo dużo. Mniej samotny się czuję przede wszystkim, taki niewyobcowany. Pozwalam sobie również na smutek. Gdy jest smutek to znaczy, że jestem smutny i nie szukam pocieszaczy. I jakie zadowolenie jest z tym związane, no niesamowite wrażenie. Nic się w życiu póki co dla mnie obecnie nie liczy jak tylko integracja ze sobą samym. Już na tym etapie mam gdzieś opinie innych, a co dopiero gdy w pełni. Opinie, że nic nie robię i takie tam, bo ktoś śmiało mógłby mi to zarzucić. A nie robię dosłownie nic, opierdalam się ile wlezie. Robię to o czym mnie informował mój instynkt już od dawna czyli nauczenie się bycia samemu ze sobą. Niesamowicie cieszę się z tego, że jest jednak wyjście z trudnej sytuacji, że kurcze jednak jest światło w tunelu. Niesamowite wrażenie. I pomyśleć, że wystarczy trochę przysłuchać się tego co mówi nasze wnętrze. Szok.
Jacek310
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 125
Rejestracja: 2 czerwca 2018, o 20:15

29 sierpnia 2018, o 20:36

Tak mi się jakoś wydaje, że przechodzę przez 5 etapów żalu. Podobno te etapy nie zawsze mogą być chronologiczne. Niemniej jednak u mnie było zaprzeczenie i obecnie jestem na etapie przejścia z agresji w depresję. Widzę siebie w otchłani czerni, morzu smutku, czeluści ciemności. Z początku wydawało mi się, że robię coś nie tak. Ale przecież kocham siebie bez względu na to co czuję. Czyli mogę również czuć ogrom smutku. Trudne to jest muszę przyznać, zwłaszcza w ciągu dnia. Chciałoby się coś zrobić, ale wiem, że to tylko pogorszyłoby sprawę. Wielu ludzi, których spotkałem w swoim życiu ucieka od stanu tego smutku. Zwyczajnie nie godzą się na niego. Niestety kiedyś prędzej czy wcześniej dopadnie ich to. Niestety, bo męczą się. Mówię do siebie następującymi słowami: "Kocham cie Jacek bez względu na to co czujesz, kocham cie Jacek bez względu co myślisz, kocham cie Jacek bez względu jak myślisz, kocham cie Jacku bez względu jak wyglądasz, kocham cie Jacek bez względu kim jesteś, ofiarowuję ci bezwarunkową miłość, kocham cie teraz i będę cię kochał na zawsze i wszędzie, bez względu na to co się stanie.". A mówię do siebie również innymi sposobami, w zależności do sytuacji. Wiem, że idę w dobrym kierunku.
Jacek310
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 125
Rejestracja: 2 czerwca 2018, o 20:15

30 sierpnia 2018, o 10:49

Odebrałem wyniki badań. Wszystko mam w normie. Czyli to jednak psychologiczna sprawa. Super. W sumie od zawsze fizycznie byłem zdrów jak ryba.
Kurcze nic tu nie piszecie, jedynie ja prowadzę monolog jak w "Dziadach" Mickiewicza.
Awatar użytkownika
eiviss1204
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 1291
Rejestracja: 2 stycznia 2017, o 16:22

30 sierpnia 2018, o 11:42

Jacek310 pisze:
30 sierpnia 2018, o 10:49
Odebrałem wyniki badań. Wszystko mam w normie. Czyli to jednak psychologiczna sprawa. Super. W sumie od zawsze fizycznie byłem zdrów jak ryba.
Kurcze nic tu nie piszecie, jedynie ja prowadzę monolog jak w "Dziadach" Mickiewicza.
Ja mając początek zaburzenia robilam duzo tego typu afirmacji i bardzo mi one pomogły :)
Ludzie nie godza sie ba odczuwanie smutku moze dlatego ze zycie które kazdy pokazuje obecnie jest piękne, kolorowe i pelne pozytywnwj energii. Kolejna kwestia to taka ze smutek jest bardzo demonizowany w mediach jako nieuchronna depresja a po niej tylko samobój. Ludzie rowniez nie maja na to czasu bo jest tak duzo projektów ze większość czyms musi sie wspomagac by zwiekszyc swoja wydajność. Ja sama z akceptacją smutku mialam i czesto nadal mam duzy problem.
Szukasz dobrych naturalnych kosmetyków? Lub masz jakiś problem skórny?
A może potrzebujesz kremu z magnezem, na zmęczoną skórę i zarazem duszę?

Obrazek Daj sobie prawo do relaksu i bycia coraz piękniejszą!
Pozwól sobie doradzić i zgłoś się do mnie :)
Jacek310
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 125
Rejestracja: 2 czerwca 2018, o 20:15

31 sierpnia 2018, o 11:26

No powiem ci, że ten wewnętrzny dialog ma przeogromną moc. Jestem bardzo zaskoczony efektami tego. Choć z początku było to "suche". Ale przecież na zaufanie trzeba sobie zapracować nawet, gdy jest to zaufanie do samego siebie.
Depresja w przypadku cPTSD albo zaburzeń osobowości podczas etapu leczenia przybiera pozytywną postać. Wiesz, że idziesz w dobrym kierunku. Ja przynajmniej tak czuję. Wiem to z informacji od innych osób i po sobie.
Na brak czasu nigdy nie narzekałem. Właściwie mam go aż za dużo. Zawsze się dziwiłem gdy ludzie mówią, że nie mają czasu. Zupełnie tego nie rozumiem, serio. Nawalą sobie obowiązków na głowę, a potem narzekają, że nie mają czasu.
Jeżeli jeszcze chodzi o ten smutek to ja sam po sobie widzę kiedy trzeba odpuścić coś. W momencie kiedy czuję, że zmuszam się do czegoś i jednocześnie nastrój leci mocno w dół to jest to wystarczający znak.
Dzięki w ogóle, że tu zajrzałaś hyhy.
Jacek310
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 125
Rejestracja: 2 czerwca 2018, o 20:15

3 września 2018, o 10:55

A tu jak zwykle cisza:D
"Wyjątkowo" napiszę coś od siebie:DD
Jestem coraz bardziej zintegrowany ze sobą. Mogę powiedzieć, że aż w 27%. Czyli jakieś tam nieznośne emocje typu desperacja przeżywam z siłą 27% mniejszą. Jest to bardzo wiele, bardzo. Przechodzę przez etap zaufania do siebie, cierpliwości i niedawno znalazłem fajny artykuł w kwestii radzenia sobie z toksycznymi ludźmi. Być może niekiedy ja brzmię jak toksyczny, ale zawsze można mi to powiedzieć. Moje wewnętrzne dziecko bardzo często nawołuje do mnie gdy oddalam się od niego, albo po prostu my od siebie o, tak lepiej to nazwać. Mogę też wysunąć pewną teorię cierpliwości. Cierpliwość jest to czas, po którym człowiek oddala się od siebie w wyniku stresu/presji otoczenia/afektów ze strony otoczenia. Nie wiem co wy o tym wszystkim sądzicie. Trochę to wszystko brzmi jak magia i nie każdy jest w stanie to zrozumieć. Do mnie w każdym razie docierają wyłącznie takie sposoby. Może dla niektórych jest to naturalne nawet. Ja mogę jedynie powiedzieć, że jeszcze nigdy nie pracowałem praktycznie w ogóle nad rozwojem swoich emocji. Bardzo się cieszę, że tak mi to wychodzi, a przecież podążam nieznaną mi drogą. Cieszę się również, że pomimo trudów w okresie przed dorosłością KAŻDY może sobie poradzić ze swoją przeszłością. Heh, swoiste zabezpieczenie na wypadek, gdyby dzieciństwo komuś nie wypaliło. Cóż, tacy już my ludzie jesteśmy.
ODPOWIEDZ