Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Ogólne pytania do ozdrowieńców

Tu dzielimy się naszymi sukcesami w walce z nerwicą, fobiami. Opisujemy duże i małe kroki do wolności od lęku w każdej postaci.
Umieszczamy historię dojścia do zdrowia i świadectwo, że można!
Dział jest wspólny dla każdego rodzaju zaburzenia lękowego czyli nerwicy/fobii.
HysSpodGory
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 209
Rejestracja: 25 października 2021, o 19:11

26 lutego 2022, o 14:33

Mi psychiatrzy tylko zaszkodzili jak na razie, nie polecam, lepiej sie dobrze zbadac a jak nic nie wyjdzie, to radzic sobie samemu.
Marcelina 32
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 41
Rejestracja: 26 lutego 2022, o 13:11

26 lutego 2022, o 21:11

HysSpodGory pisze:
26 lutego 2022, o 14:33
Mi psychiatrzy tylko zaszkodzili jak na razie, nie polecam, lepiej sie dobrze zbadac a jak nic nie wyjdzie, to radzic sobie samemu.
W jaki sposób Ci zaszkodzili?
Polaa
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 36
Rejestracja: 9 listopada 2020, o 11:12

27 lutego 2022, o 00:37

Marcelina 32 pisze:
26 lutego 2022, o 14:05
Cześć. Udzielam się po raz pierwszy ale już troche śledze to forum.
Na wstępie chciałbym powiedzieć, że to ile dalo mi to forum to nie nauczył mnie żaden terapeuta w mojej karierze.
Czytam posty Victora,Divina i Ciasteczka i wszystko wydaje się tak oczywiste i łatwe ale niestety nie jest.
Zaburzenia lękowe mam od 8 lat- taką diagnozę usłyszałam na sorze kiedy to trafiłam z ciężką dusznością i tachykardia. Duszność była masakryczna,nie moglam zlapać tchu,rodzina zawiozła mnie na sor. Kiedy usłyszalam diagnoze że to "tylko" nerwy jakoś zaczełam sobie z tym radzić. Znalazlam sposób koedy łapała mnie duszność wtedy poprostu wymuszalam ziewnięcie i było ok. Potem przeszlo mi to kompletnie. Myslalam że to juz po wszystkim,zyjac sobie dalej z innymi dolegliwościami wtedy nie swiadoma że to dalej jest nerwica. Bol glowy- strach przed tętniakiem- rezonans,tomograf i ulga. Jednak nie na dlugo,potem ból brzucha,czeste odbijanie-strach o wrzody- gastroskopia i ulga,potem zakrzepica,chorobliwa zazdrość o chlopaka i tak dalej... Nie bylam wtedy świadoma że to nerwica,nikt mnie nie uświadomił... trawalo to ok 3 lat,wróciłam do pracy i bylo juz ok,żyłam jak normalny czlowiek czasami z uczucie duszenia ktore zalatwialam ziewnięciem. Potem gdy zaszlam w ciąze pod koniec sie zaczeło,mialam schizy że odchodza mi wody,bałam się sama byc w domu ale nie mocno,mialam poprostu obawy. Juz kilka dni przed porodem dostalam takiego stracha że serce mojego dziecka bilo bardzo szybko(pewnie czulo mój lęk) co doprowadziło do natychmiastowego cesarskiego cięcia. Po tym jak wrocilam z dzieckiem do domu zaczelo sie z moimi krwotokami,byłam kilka razy na sorze,balam sie sama zostać w domu.Ginekolog delikatnie sugerowal ze on mi nic z tym nie zrobi,że kazda kobieta tak ma po porodzie(krwawienia) i ze sugeruje udać sie do innego specjalisty(teraz wiem że chodziło o psychiatre). Jakos sie uspokoilam z tymi wkretami,ale po ok 3 miesiącach ze względu na to że bylam po przeprowadzce do własnego domu gdzie mąż wychodzil do pracy a ja bylam sama z dzieckiem i bardzo tęsknilam za rodziną(rodzicami) dostalam silnej depresji. Ciągle plakalam,martwilam sie aż któregoś dnia o zgrozo! dostałam silnych duszności,wiedzialam ze to znowu to ale ja dalej sie dusilam,trzęslam i puls 150. Rodzina wziela mnie do psychiatry. Tam pierwszy lek-wenlafleksyna. Po pierwszej i zarazem ostatniej tabletce poczulam totalny zjazd. Omamy,drgawki,lęk. I to w pelni obudzilo moją nerwice ( to bylo 3 lata temu). Zmienilam lekarza ktory przepisal mi kolejny lek,ale z perspektywy czasu onntez nie był calkiem trafiony bo dalej czulam sie źle. Depresja minela ale lęki dalej byla. Zaczelam psychoterapie i w miare stanelam na nogi jednak dalej mialam ataki paniki. Po póltora roku lekarz zmienil mi lek. Nie czułam na nim niepokoju ani lęku ale zaczeła sie masakryczna hipochondra,ale to nie było takie straszne jak to co dzieje sie ze mną od 3 miesiecy. Chcę zmienić leki(czego żałuje) bo czulam sie ospala i nic mi sie nie chcialo,lek kolejny wybudził znowu moje dolegkiwosci jak lęk i niepokój,lekarz zmieniał leki co dwa dni a ja w glowie zaczelam miec niezle combo z neuroprzekaźnikami.Wiec zdecydowalam ze leków nie potrzebuje. I zaczął sie mój koszmar. Na drugi dzien dostałam takiego ataku paniki jakiego nigdy w życiu nie miałam. Drgawki,rozlewajacy sie lęk na klatkę piersiową i podbrzusze, drgawki,serce 150 i wiele innych. Miałam atak za atakiem,przez 7 dni. W koncu lekarz dal mi lek ktory jakoś poorawil moje samopoczucie,ale nie do końca. Wiedząc ze musze stawiac czola swoim lękom i nie moge dac sie zamknac w domu wrocilam po miesiacu do pracy i to byl moj blad. To byl tragiczny dzien w pracy,czekalam tylko jak wroce do domu a kiedy wrocilam to dostałam kolejnego ataku mega ataku. Zdecydowalam z dyrektorka z pracy że pojde na dluzsze zwolnienie az wydobrzeje.
Pewnego dnia w sklepie złapal mnie atak,dostalam drgawek i w wolnym tempie udalam sie do auta. A w aucie atak mega dusznosci,do tego stopnia ze chcialam wysiasc i prosic przechodniow o pomoc. To bylo 31 stycznia. Od tamtej pory nie wsiadam sama do auta,nie bylam w sklepie,nawet bedac z mezem u psychiatry nie moglam usiedziec w przychodni...i to jest to co mnie najbardziej martwi bo zawsze bylam niezalezna,nigdy w karierze mojej nerwicy nie bylo tak ze balam sie wyjsc z domu i jeździc autem. Martwi mnie bardzo że to tak postąpilo i mysle czesto o tym ze moze byc jeszcze gorzej(np.bede bala sie wyjść z łóżka!?) Czy to jest jakis rodzaj agorafobi?? Lekarz przepisal mi escitalopram ale ja panicznie boje się leków i ich skutków ubocznych czyli nasilenia lękow,ktore pojawia sie zazwyczaj na poczatku co jest przerażajace skoro moje leki sa i tak wywalone w kosmos i bez tych skutków ubocznych,ale z drugiej strony wiem ze bez leków nie moge funkcjonować. Chodze na terapię poznawczo-behawioralna ale zanim bedzie jakis efekt to potrzeba czasu,zreszta watpie ze terapeuta powie mi cos wiecej niz wiem z tego forum.
Jeśli komus bedzie sie chcialo czytac te moje długie wypociny to prosze doradzcie jak zacząc móc wychodzic z domu,zostawac samej,poruszac sie po miescie i robić normalnie zakupy😭 Blagam....
Byłam w podobnym stanie 1.5 roku temu. Mam bardzo fajnego psychiatrę, który na maksa mnie wspierał w pierwszych tygodniach leczenia. Bo niestety, w takim punkcie nie da się już samemu sobie pomóc. U mnie było tak: powolne wprowadzanie wenlafaksyny (mówiąc powolne mam na myśli 1/4 dawki na start) równocześnie z małymi dawkami afobamu. Ponieważ to już była moja druga akcją z wchodzeniem na leki, mój lekarz wiedział, że mój organizm jest mega czuły na te substancje. Wszystko robiłyśmy bardzo wolno. Wejście na pełną dawkę zajęło mi miesiąc. I też było mi ciężko, ale lekarka powtarzała, że muszę przetrwać ten okres. Uwierzyłam, przetrwałam, zaczęło działać, WRÓCIŁO ŻYCIE. Życzę Ci dużo cierpliwości i wiary, że za jakiś czas na tyle się wyciszysz, że będziesz w stanie pracować nad zaburzeniem! Pozdrawiam
HysSpodGory
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 209
Rejestracja: 25 października 2021, o 19:11

27 lutego 2022, o 00:42

Marcelina 32 pisze:
26 lutego 2022, o 21:11
HysSpodGory pisze:
26 lutego 2022, o 14:33
Mi psychiatrzy tylko zaszkodzili jak na razie, nie polecam, lepiej sie dobrze zbadac a jak nic nie wyjdzie, to radzic sobie samemu.
W jaki sposób Ci zaszkodzili?
Przepisali trazodon lek, ktory powodowal u mnie straszne bole glowy i pogorszenie zaburzeń widzenia i somatow, nie chcieli odstawic, kazali czekac, mowili, ze latwo bedzie odstawic… w ogóle nie jest latwo

Lęki powinny byc leczone benzo, to powinien byc pierwszy rzut lekow, ktory powinien załagodzić objawy. Antydepresanty nie sa przeciwlękowymi lekami, ich mechanizm poczatkowo powoduje pogorszenie objawow, jednak przez pewne mechanizmy zwiazane z serotonina mozna zmniejszyc odczuwanie lęku po jakims czasie bez uzaleznienia jakie powoduja benzodiazepiny.
Marcelina 32
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 41
Rejestracja: 26 lutego 2022, o 13:11

27 lutego 2022, o 15:46

HysSpodGory pisze:
27 lutego 2022, o 00:42
Marcelina 32 pisze:
26 lutego 2022, o 21:11
HysSpodGory pisze:
26 lutego 2022, o 14:33
Mi psychiatrzy tylko zaszkodzili jak na razie, nie polecam, lepiej sie dobrze zbadac a jak nic nie wyjdzie, to radzic sobie samemu.
W jaki sposób Ci zaszkodzili?
Przepisali trazodon lek, ktory powodowal u mnie straszne bole glowy i pogorszenie zaburzeń widzenia i somatow, nie chcieli odstawic, kazali czekac, mowili, ze latwo bedzie odstawic… w ogóle nie jest latwo

Lęki powinny byc leczone benzo, to powinien byc pierwszy rzut lekow, ktory powinien załagodzić objawy. Antydepresanty nie sa przeciwlękowymi lekami, ich mechanizm poczatkowo powoduje pogorszenie objawow, jednak przez pewne mechanizmy zwiazane z serotonina mozna zmniejszyc odczuwanie lęku po jakims czasie bez uzaleznienia jakie powoduja benzodiazepiny.
Z tego co wiem(i tak jest) to kazde leki przeciwdepresyjne na początku nasilają objawy choroby i są one też przeciwlękowe. Wiem że trzeba to przetrwać. Brałam też trazodon i faktycznie na początku było źle ale z czasem przeszło.
Nie bardzo rozumiem co masz namyśli że benzo powinno być lekami pierwszego rzutu i powiem szczerze że mnie to bardzo niepokoi.
Marcelina 32
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 41
Rejestracja: 26 lutego 2022, o 13:11

27 lutego 2022, o 15:51

Polaa pisze:
27 lutego 2022, o 00:37
Marcelina 32 pisze:
26 lutego 2022, o 14:05
Cześć. Udzielam się po raz pierwszy ale już troche śledze to forum.
Na wstępie chciałbym powiedzieć, że to ile dalo mi to forum to nie nauczył mnie żaden terapeuta w mojej karierze.
Czytam posty Victora,Divina i Ciasteczka i wszystko wydaje się tak oczywiste i łatwe ale niestety nie jest.
Zaburzenia lękowe mam od 8 lat- taką diagnozę usłyszałam na sorze kiedy to trafiłam z ciężką dusznością i tachykardia. Duszność była masakryczna,nie moglam zlapać tchu,rodzina zawiozła mnie na sor. Kiedy usłyszalam diagnoze że to "tylko" nerwy jakoś zaczełam sobie z tym radzić. Znalazlam sposób koedy łapała mnie duszność wtedy poprostu wymuszalam ziewnięcie i było ok. Potem przeszlo mi to kompletnie. Myslalam że to juz po wszystkim,zyjac sobie dalej z innymi dolegliwościami wtedy nie swiadoma że to dalej jest nerwica. Bol glowy- strach przed tętniakiem- rezonans,tomograf i ulga. Jednak nie na dlugo,potem ból brzucha,czeste odbijanie-strach o wrzody- gastroskopia i ulga,potem zakrzepica,chorobliwa zazdrość o chlopaka i tak dalej... Nie bylam wtedy świadoma że to nerwica,nikt mnie nie uświadomił... trawalo to ok 3 lat,wróciłam do pracy i bylo juz ok,żyłam jak normalny czlowiek czasami z uczucie duszenia ktore zalatwialam ziewnięciem. Potem gdy zaszlam w ciąze pod koniec sie zaczeło,mialam schizy że odchodza mi wody,bałam się sama byc w domu ale nie mocno,mialam poprostu obawy. Juz kilka dni przed porodem dostalam takiego stracha że serce mojego dziecka bilo bardzo szybko(pewnie czulo mój lęk) co doprowadziło do natychmiastowego cesarskiego cięcia. Po tym jak wrocilam z dzieckiem do domu zaczelo sie z moimi krwotokami,byłam kilka razy na sorze,balam sie sama zostać w domu.Ginekolog delikatnie sugerowal ze on mi nic z tym nie zrobi,że kazda kobieta tak ma po porodzie(krwawienia) i ze sugeruje udać sie do innego specjalisty(teraz wiem że chodziło o psychiatre). Jakos sie uspokoilam z tymi wkretami,ale po ok 3 miesiącach ze względu na to że bylam po przeprowadzce do własnego domu gdzie mąż wychodzil do pracy a ja bylam sama z dzieckiem i bardzo tęsknilam za rodziną(rodzicami) dostalam silnej depresji. Ciągle plakalam,martwilam sie aż któregoś dnia o zgrozo! dostałam silnych duszności,wiedzialam ze to znowu to ale ja dalej sie dusilam,trzęslam i puls 150. Rodzina wziela mnie do psychiatry. Tam pierwszy lek-wenlafleksyna. Po pierwszej i zarazem ostatniej tabletce poczulam totalny zjazd. Omamy,drgawki,lęk. I to w pelni obudzilo moją nerwice ( to bylo 3 lata temu). Zmienilam lekarza ktory przepisal mi kolejny lek,ale z perspektywy czasu onntez nie był calkiem trafiony bo dalej czulam sie źle. Depresja minela ale lęki dalej byla. Zaczelam psychoterapie i w miare stanelam na nogi jednak dalej mialam ataki paniki. Po póltora roku lekarz zmienil mi lek. Nie czułam na nim niepokoju ani lęku ale zaczeła sie masakryczna hipochondra,ale to nie było takie straszne jak to co dzieje sie ze mną od 3 miesiecy. Chcę zmienić leki(czego żałuje) bo czulam sie ospala i nic mi sie nie chcialo,lek kolejny wybudził znowu moje dolegkiwosci jak lęk i niepokój,lekarz zmieniał leki co dwa dni a ja w glowie zaczelam miec niezle combo z neuroprzekaźnikami.Wiec zdecydowalam ze leków nie potrzebuje. I zaczął sie mój koszmar. Na drugi dzien dostałam takiego ataku paniki jakiego nigdy w życiu nie miałam. Drgawki,rozlewajacy sie lęk na klatkę piersiową i podbrzusze, drgawki,serce 150 i wiele innych. Miałam atak za atakiem,przez 7 dni. W koncu lekarz dal mi lek ktory jakoś poorawil moje samopoczucie,ale nie do końca. Wiedząc ze musze stawiac czola swoim lękom i nie moge dac sie zamknac w domu wrocilam po miesiacu do pracy i to byl moj blad. To byl tragiczny dzien w pracy,czekalam tylko jak wroce do domu a kiedy wrocilam to dostałam kolejnego ataku mega ataku. Zdecydowalam z dyrektorka z pracy że pojde na dluzsze zwolnienie az wydobrzeje.
Pewnego dnia w sklepie złapal mnie atak,dostalam drgawek i w wolnym tempie udalam sie do auta. A w aucie atak mega dusznosci,do tego stopnia ze chcialam wysiasc i prosic przechodniow o pomoc. To bylo 31 stycznia. Od tamtej pory nie wsiadam sama do auta,nie bylam w sklepie,nawet bedac z mezem u psychiatry nie moglam usiedziec w przychodni...i to jest to co mnie najbardziej martwi bo zawsze bylam niezalezna,nigdy w karierze mojej nerwicy nie bylo tak ze balam sie wyjsc z domu i jeździc autem. Martwi mnie bardzo że to tak postąpilo i mysle czesto o tym ze moze byc jeszcze gorzej(np.bede bala sie wyjść z łóżka!?) Czy to jest jakis rodzaj agorafobi?? Lekarz przepisal mi escitalopram ale ja panicznie boje się leków i ich skutków ubocznych czyli nasilenia lękow,ktore pojawia sie zazwyczaj na poczatku co jest przerażajace skoro moje leki sa i tak wywalone w kosmos i bez tych skutków ubocznych,ale z drugiej strony wiem ze bez leków nie moge funkcjonować. Chodze na terapię poznawczo-behawioralna ale zanim bedzie jakis efekt to potrzeba czasu,zreszta watpie ze terapeuta powie mi cos wiecej niz wiem z tego forum.
Jeśli komus bedzie sie chcialo czytac te moje długie wypociny to prosze doradzcie jak zacząc móc wychodzic z domu,zostawac samej,poruszac sie po miescie i robić normalnie zakupy😭 Blagam....
Byłam w podobnym stanie 1.5 roku temu. Mam bardzo fajnego psychiatrę, który na maksa mnie wspierał w pierwszych tygodniach leczenia. Bo niestety, w takim punkcie nie da się już samemu sobie pomóc. U mnie było tak: powolne wprowadzanie wenlafaksyny (mówiąc powolne mam na myśli 1/4 dawki na start) równocześnie z małymi dawkami afobamu. Ponieważ to już była moja druga akcją z wchodzeniem na leki, mój lekarz wiedział, że mój organizm jest mega czuły na te substancje. Wszystko robiłyśmy bardzo wolno. Wejście na pełną dawkę zajęło mi miesiąc. I też było mi ciężko, ale lekarka powtarzała, że muszę przetrwać ten okres. Uwierzyłam, przetrwałam, zaczęło działać, WRÓCIŁO ŻYCIE. Życzę Ci dużo cierpliwości i wiary, że za jakiś czas na tyle się wyciszysz, że będziesz w stanie pracować nad zaburzeniem! Pozdrawiam
Dziękuję. Jestem załamana bo nigdy nie bylam w aż takim stanie,że nie moglam sie poruszać sama poza dom. I myśle że to mnie tak naprawdę najgorzej dołuje. Nie potrafię przybrać nastawienia wojownika,ciągle się nad sobą użalam,ciagle placze,nie czuje się pewnie.
Mam do tego strasznie makabryczny wręcz lęk przed lekami i ich skutkami ubocznymi,a wiem że są one mi potrzebne na tym etapie....ale jak sie przemóc😢
HysSpodGory
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 209
Rejestracja: 25 października 2021, o 19:11

27 lutego 2022, o 16:00

Marcelina 32 pisze:
27 lutego 2022, o 15:46
HysSpodGory pisze:
27 lutego 2022, o 00:42
Marcelina 32 pisze:
26 lutego 2022, o 21:11


W jaki sposób Ci zaszkodzili?
Przepisali trazodon lek, ktory powodowal u mnie straszne bole glowy i pogorszenie zaburzeń widzenia i somatow, nie chcieli odstawic, kazali czekac, mowili, ze latwo bedzie odstawic… w ogóle nie jest latwo

Lęki powinny byc leczone benzo, to powinien byc pierwszy rzut lekow, ktory powinien załagodzić objawy. Antydepresanty nie sa przeciwlękowymi lekami, ich mechanizm poczatkowo powoduje pogorszenie objawow, jednak przez pewne mechanizmy zwiazane z serotonina mozna zmniejszyc odczuwanie lęku po jakims czasie bez uzaleznienia jakie powoduja benzodiazepiny.
Z tego co wiem(i tak jest) to kazde leki przeciwdepresyjne na początku nasilają objawy choroby i są one też przeciwlękowe. Wiem że trzeba to przetrwać. Brałam też trazodon i faktycznie na początku było źle ale z czasem przeszło.
Nie bardzo rozumiem co masz namyśli że benzo powinno być lekami pierwszego rzutu i powiem szczerze że mnie to bardzo niepokoi.
Lekarze boja sie przepisywac benzo, ale prawda jest taka, ze nerwica nie jest rowna nerwicy, niektorzy maja np przeszlosc brania narkotyków w moim przypadku psychodelikow i tutaj nie wiadomo czy antydepresanty sa w ogole dobrym pomyslem, bo jest szansa, ze te receptory serotoninowe zostaly przewrazliwione przez psychodeliki i antydepresant w ogole nic nie pomoze. W moim przypadku bylo znaczne pogorszenie a benzo wraca mi w miare normalnosc, a przeciez trazodon bralem juz 5 miesiecy i testowalem inne antydepresanty. Moja mama pare miesiecy brala benzo w mlodosci i wyszła z nerwicy razem z lekarzem, wszystko da sie odstawic. Antydepresanty nie sa typowo przeciwlękowymi lekami, benzodiazepiny sa. Nie zgadzam sie ogólnie z podejsciem psychiatrii, ze kazdego trzeba meczyc antydepresantem.
Fifirifi
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 15
Rejestracja: 1 marca 2022, o 08:19

23 marca 2022, o 14:33

Marcelina 32 pisze:
26 lutego 2022, o 14:05
Cześć. Udzielam się po raz pierwszy ale już troche śledze to forum.
Na wstępie chciałbym powiedzieć, że to ile dalo mi to forum to nie nauczył mnie żaden terapeuta w mojej karierze.
Czytam posty Victora,Divina i Ciasteczka i wszystko wydaje się tak oczywiste i łatwe ale niestety nie jest.
Zaburzenia lękowe mam od 8 lat- taką diagnozę usłyszałam na sorze kiedy to trafiłam z ciężką dusznością i tachykardia. Duszność była masakryczna,nie moglam zlapać tchu,rodzina zawiozła mnie na sor. Kiedy usłyszalam diagnoze że to "tylko" nerwy jakoś zaczełam sobie z tym radzić. Znalazlam sposób koedy łapała mnie duszność wtedy poprostu wymuszalam ziewnięcie i było ok. Potem przeszlo mi to kompletnie. Myslalam że to juz po wszystkim,zyjac sobie dalej z innymi dolegliwościami wtedy nie swiadoma że to dalej jest nerwica. Bol glowy- strach przed tętniakiem- rezonans,tomograf i ulga. Jednak nie na dlugo,potem ból brzucha,czeste odbijanie-strach o wrzody- gastroskopia i ulga,potem zakrzepica,chorobliwa zazdrość o chlopaka i tak dalej... Nie bylam wtedy świadoma że to nerwica,nikt mnie nie uświadomił... trawalo to ok 3 lat,wróciłam do pracy i bylo juz ok,żyłam jak normalny czlowiek czasami z uczucie duszenia ktore zalatwialam ziewnięciem. Potem gdy zaszlam w ciąze pod koniec sie zaczeło,mialam schizy że odchodza mi wody,bałam się sama byc w domu ale nie mocno,mialam poprostu obawy. Juz kilka dni przed porodem dostalam takiego stracha że serce mojego dziecka bilo bardzo szybko(pewnie czulo mój lęk) co doprowadziło do natychmiastowego cesarskiego cięcia. Po tym jak wrocilam z dzieckiem do domu zaczelo sie z moimi krwotokami,byłam kilka razy na sorze,balam sie sama zostać w domu.Ginekolog delikatnie sugerowal ze on mi nic z tym nie zrobi,że kazda kobieta tak ma po porodzie(krwawienia) i ze sugeruje udać sie do innego specjalisty(teraz wiem że chodziło o psychiatre). Jakos sie uspokoilam z tymi wkretami,ale po ok 3 miesiącach ze względu na to że bylam po przeprowadzce do własnego domu gdzie mąż wychodzil do pracy a ja bylam sama z dzieckiem i bardzo tęsknilam za rodziną(rodzicami) dostalam silnej depresji. Ciągle plakalam,martwilam sie aż któregoś dnia o zgrozo! dostałam silnych duszności,wiedzialam ze to znowu to ale ja dalej sie dusilam,trzęslam i puls 150. Rodzina wziela mnie do psychiatry. Tam pierwszy lek-wenlafleksyna. Po pierwszej i zarazem ostatniej tabletce poczulam totalny zjazd. Omamy,drgawki,lęk. I to w pelni obudzilo moją nerwice ( to bylo 3 lata temu). Zmienilam lekarza ktory przepisal mi kolejny lek,ale z perspektywy czasu onntez nie był calkiem trafiony bo dalej czulam sie źle. Depresja minela ale lęki dalej byla. Zaczelam psychoterapie i w miare stanelam na nogi jednak dalej mialam ataki paniki. Po póltora roku lekarz zmienil mi lek. Nie czułam na nim niepokoju ani lęku ale zaczeła sie masakryczna hipochondra,ale to nie było takie straszne jak to co dzieje sie ze mną od 3 miesiecy. Chcę zmienić leki(czego żałuje) bo czulam sie ospala i nic mi sie nie chcialo,lek kolejny wybudził znowu moje dolegkiwosci jak lęk i niepokój,lekarz zmieniał leki co dwa dni a ja w glowie zaczelam miec niezle combo z neuroprzekaźnikami.Wiec zdecydowalam ze leków nie potrzebuje. I zaczął sie mój koszmar. Na drugi dzien dostałam takiego ataku paniki jakiego nigdy w życiu nie miałam. Drgawki,rozlewajacy sie lęk na klatkę piersiową i podbrzusze, drgawki,serce 150 i wiele innych. Miałam atak za atakiem,przez 7 dni. W koncu lekarz dal mi lek ktory jakoś poorawil moje samopoczucie,ale nie do końca. Wiedząc ze musze stawiac czola swoim lękom i nie moge dac sie zamknac w domu wrocilam po miesiacu do pracy i to byl moj blad. To byl tragiczny dzien w pracy,czekalam tylko jak wroce do domu a kiedy wrocilam to dostałam kolejnego ataku mega ataku. Zdecydowalam z dyrektorka z pracy że pojde na dluzsze zwolnienie az wydobrzeje.
Pewnego dnia w sklepie złapal mnie atak,dostalam drgawek i w wolnym tempie udalam sie do auta. A w aucie atak mega dusznosci,do tego stopnia ze chcialam wysiasc i prosic przechodniow o pomoc. To bylo 31 stycznia. Od tamtej pory nie wsiadam sama do auta,nie bylam w sklepie,nawet bedac z mezem u psychiatry nie moglam usiedziec w przychodni...i to jest to co mnie najbardziej martwi bo zawsze bylam niezalezna,nigdy w karierze mojej nerwicy nie bylo tak ze balam sie wyjsc z domu i jeździc autem. Martwi mnie bardzo że to tak postąpilo i mysle czesto o tym ze moze byc jeszcze gorzej(np.bede bala sie wyjść z łóżka!?) Czy to jest jakis rodzaj agorafobi?? Lekarz przepisal mi escitalopram ale ja panicznie boje się leków i ich skutków ubocznych czyli nasilenia lękow,ktore pojawia sie zazwyczaj na poczatku co jest przerażajace skoro moje leki sa i tak wywalone w kosmos i bez tych skutków ubocznych,ale z drugiej strony wiem ze bez leków nie moge funkcjonować. Chodze na terapię poznawczo-behawioralna ale zanim bedzie jakis efekt to potrzeba czasu,zreszta watpie ze terapeuta powie mi cos wiecej niz wiem z tego forum.
Jeśli komus bedzie sie chcialo czytac te moje długie wypociny to prosze doradzcie jak zacząc móc wychodzic z domu,zostawac samej,poruszac sie po miescie i robić normalnie zakupy😭 Blagam....
Typowa nerwica moja droga, z zakorzenionymi nawykami. Jak masz nie dostawać ataków paniki idąc do sklepu, pracy itp. skoro twoje nastawienie jest z góry przekierowane na lęk. Lęk nie manipuluje Tobą, tylko ty manipulujesz nim. Lęk to emocja która ma za zadanie Cię chronić podczas jakiegos zagrożenia, sama pokazujesz mu, że to zagrożenie jest wiec on adekwatnie do tego przychodzi. Twoje emocje nie są zaburzone, zaburzone są twoje przekonania i wiara w lękowe myśli. Zabił Cię kiedyś ten atak paniki? Wątpię skoro piszesz ten post. Najgorzej co zrobić to zamknąć się w domu. Musisz wychodzić do świata zewnętrznego, pokazywać swojej podświadomości, że tego zagrożenia nie ma. Wszystko to to jedna wielka radosna! w dupe ILUZJA. Sam w tym tkwiłem po uszy, zawierzając każdej lękowej myśli i analizując co mi się stanie. Już wole sobie mówić, a prącie niech się stanie niż siedzieć zesrany w domu... Lękowe myśli będą Cię bombardowały tak czy siak ale co z tego? Co one mogą? Mówisz, że dużo dowiedziałaś się z forum, ale nic z tego nie wprowadzasz w życie. Dystansuj się do tego wszystkiego. Przede wszystkim akceptuj swoje uczucia i emocje. Np. OKEJ PRZYSZEDŁ LĘK, TRZĘSĄ MI SIĘ RĘCE, ŹLE SIĘ CZUJE, mówisz sobie: NO JEST TEN LĘK, ALE PRZYSZEDŁ NIEPOTRZEBNIE, BO NIE MA ZAGROŻENIA, MIMO WSZYSTKO SPOKO, ŻE JESTEŚ, ALE PRZYJDŹ JAK BĘDĘ CIĘ POTRZEBOWALA. Prowadź sobie dialogi, ośmieszaj obawy i myśli bo to wszystko to na prawdę I L U Z J A.
Zresztą co ja się tu rozpisuje. To temat na mega długi czas i godziny gadania.
Od razu mówię, że nie jestem terapeutą ani psychologiem, ale ilość wiedzy jaką pochłonąłem z nagrań i książek po prostu wylewa mi się już z uszu :hehe:
Buziaki :cm
Dasz radę na pewno, AKCPETACJA, IGNOROWAĆ OBJAWY (nigdy nic ci nie zrobią, zaufaj mi) I OGIEŃ PRZED SIEBIE.
Fifirifi
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 15
Rejestracja: 1 marca 2022, o 08:19

23 marca 2022, o 14:35

Marcelina 32 pisze:
27 lutego 2022, o 15:51
Polaa pisze:
27 lutego 2022, o 00:37
Marcelina 32 pisze:
26 lutego 2022, o 14:05
Cześć. Udzielam się po raz pierwszy ale już troche śledze to forum.
Na wstępie chciałbym powiedzieć, że to ile dalo mi to forum to nie nauczył mnie żaden terapeuta w mojej karierze.
Czytam posty Victora,Divina i Ciasteczka i wszystko wydaje się tak oczywiste i łatwe ale niestety nie jest.
Zaburzenia lękowe mam od 8 lat- taką diagnozę usłyszałam na sorze kiedy to trafiłam z ciężką dusznością i tachykardia. Duszność była masakryczna,nie moglam zlapać tchu,rodzina zawiozła mnie na sor. Kiedy usłyszalam diagnoze że to "tylko" nerwy jakoś zaczełam sobie z tym radzić. Znalazlam sposób koedy łapała mnie duszność wtedy poprostu wymuszalam ziewnięcie i było ok. Potem przeszlo mi to kompletnie. Myslalam że to juz po wszystkim,zyjac sobie dalej z innymi dolegliwościami wtedy nie swiadoma że to dalej jest nerwica. Bol glowy- strach przed tętniakiem- rezonans,tomograf i ulga. Jednak nie na dlugo,potem ból brzucha,czeste odbijanie-strach o wrzody- gastroskopia i ulga,potem zakrzepica,chorobliwa zazdrość o chlopaka i tak dalej... Nie bylam wtedy świadoma że to nerwica,nikt mnie nie uświadomił... trawalo to ok 3 lat,wróciłam do pracy i bylo juz ok,żyłam jak normalny czlowiek czasami z uczucie duszenia ktore zalatwialam ziewnięciem. Potem gdy zaszlam w ciąze pod koniec sie zaczeło,mialam schizy że odchodza mi wody,bałam się sama byc w domu ale nie mocno,mialam poprostu obawy. Juz kilka dni przed porodem dostalam takiego stracha że serce mojego dziecka bilo bardzo szybko(pewnie czulo mój lęk) co doprowadziło do natychmiastowego cesarskiego cięcia. Po tym jak wrocilam z dzieckiem do domu zaczelo sie z moimi krwotokami,byłam kilka razy na sorze,balam sie sama zostać w domu.Ginekolog delikatnie sugerowal ze on mi nic z tym nie zrobi,że kazda kobieta tak ma po porodzie(krwawienia) i ze sugeruje udać sie do innego specjalisty(teraz wiem że chodziło o psychiatre). Jakos sie uspokoilam z tymi wkretami,ale po ok 3 miesiącach ze względu na to że bylam po przeprowadzce do własnego domu gdzie mąż wychodzil do pracy a ja bylam sama z dzieckiem i bardzo tęsknilam za rodziną(rodzicami) dostalam silnej depresji. Ciągle plakalam,martwilam sie aż któregoś dnia o zgrozo! dostałam silnych duszności,wiedzialam ze to znowu to ale ja dalej sie dusilam,trzęslam i puls 150. Rodzina wziela mnie do psychiatry. Tam pierwszy lek-wenlafleksyna. Po pierwszej i zarazem ostatniej tabletce poczulam totalny zjazd. Omamy,drgawki,lęk. I to w pelni obudzilo moją nerwice ( to bylo 3 lata temu). Zmienilam lekarza ktory przepisal mi kolejny lek,ale z perspektywy czasu onntez nie był calkiem trafiony bo dalej czulam sie źle. Depresja minela ale lęki dalej byla. Zaczelam psychoterapie i w miare stanelam na nogi jednak dalej mialam ataki paniki. Po póltora roku lekarz zmienil mi lek. Nie czułam na nim niepokoju ani lęku ale zaczeła sie masakryczna hipochondra,ale to nie było takie straszne jak to co dzieje sie ze mną od 3 miesiecy. Chcę zmienić leki(czego żałuje) bo czulam sie ospala i nic mi sie nie chcialo,lek kolejny wybudził znowu moje dolegkiwosci jak lęk i niepokój,lekarz zmieniał leki co dwa dni a ja w glowie zaczelam miec niezle combo z neuroprzekaźnikami.Wiec zdecydowalam ze leków nie potrzebuje. I zaczął sie mój koszmar. Na drugi dzien dostałam takiego ataku paniki jakiego nigdy w życiu nie miałam. Drgawki,rozlewajacy sie lęk na klatkę piersiową i podbrzusze, drgawki,serce 150 i wiele innych. Miałam atak za atakiem,przez 7 dni. W koncu lekarz dal mi lek ktory jakoś poorawil moje samopoczucie,ale nie do końca. Wiedząc ze musze stawiac czola swoim lękom i nie moge dac sie zamknac w domu wrocilam po miesiacu do pracy i to byl moj blad. To byl tragiczny dzien w pracy,czekalam tylko jak wroce do domu a kiedy wrocilam to dostałam kolejnego ataku mega ataku. Zdecydowalam z dyrektorka z pracy że pojde na dluzsze zwolnienie az wydobrzeje.
Pewnego dnia w sklepie złapal mnie atak,dostalam drgawek i w wolnym tempie udalam sie do auta. A w aucie atak mega dusznosci,do tego stopnia ze chcialam wysiasc i prosic przechodniow o pomoc. To bylo 31 stycznia. Od tamtej pory nie wsiadam sama do auta,nie bylam w sklepie,nawet bedac z mezem u psychiatry nie moglam usiedziec w przychodni...i to jest to co mnie najbardziej martwi bo zawsze bylam niezalezna,nigdy w karierze mojej nerwicy nie bylo tak ze balam sie wyjsc z domu i jeździc autem. Martwi mnie bardzo że to tak postąpilo i mysle czesto o tym ze moze byc jeszcze gorzej(np.bede bala sie wyjść z łóżka!?) Czy to jest jakis rodzaj agorafobi?? Lekarz przepisal mi escitalopram ale ja panicznie boje się leków i ich skutków ubocznych czyli nasilenia lękow,ktore pojawia sie zazwyczaj na poczatku co jest przerażajace skoro moje leki sa i tak wywalone w kosmos i bez tych skutków ubocznych,ale z drugiej strony wiem ze bez leków nie moge funkcjonować. Chodze na terapię poznawczo-behawioralna ale zanim bedzie jakis efekt to potrzeba czasu,zreszta watpie ze terapeuta powie mi cos wiecej niz wiem z tego forum.
Jeśli komus bedzie sie chcialo czytac te moje długie wypociny to prosze doradzcie jak zacząc móc wychodzic z domu,zostawac samej,poruszac sie po miescie i robić normalnie zakupy😭 Blagam....
Byłam w podobnym stanie 1.5 roku temu. Mam bardzo fajnego psychiatrę, który na maksa mnie wspierał w pierwszych tygodniach leczenia. Bo niestety, w takim punkcie nie da się już samemu sobie pomóc. U mnie było tak: powolne wprowadzanie wenlafaksyny (mówiąc powolne mam na myśli 1/4 dawki na start) równocześnie z małymi dawkami afobamu. Ponieważ to już była moja druga akcją z wchodzeniem na leki, mój lekarz wiedział, że mój organizm jest mega czuły na te substancje. Wszystko robiłyśmy bardzo wolno. Wejście na pełną dawkę zajęło mi miesiąc. I też było mi ciężko, ale lekarka powtarzała, że muszę przetrwać ten okres. Uwierzyłam, przetrwałam, zaczęło działać, WRÓCIŁO ŻYCIE. Życzę Ci dużo cierpliwości i wiary, że za jakiś czas na tyle się wyciszysz, że będziesz w stanie pracować nad zaburzeniem! Pozdrawiam
Dziękuję. Jestem załamana bo nigdy nie bylam w aż takim stanie,że nie moglam sie poruszać sama poza dom. I myśle że to mnie tak naprawdę najgorzej dołuje. Nie potrafię przybrać nastawienia wojownika,ciągle się nad sobą użalam,ciagle placze,nie czuje się pewnie.
Mam do tego strasznie makabryczny wręcz lęk przed lekami i ich skutkami ubocznymi,a wiem że są one mi potrzebne na tym etapie....ale jak sie przemóc😢
Jeszcze jedno. Mówisz, że ciągle się nad sobą użalasz i dołujesz. Nie chcesz tego prawda? To omijaj te myśli i głos w głowie, który podpowaida Ci takie pierdoły. Zlewaj to i rób to na co masz ochotę (idź w stronę swojego CELU). Na początku będzie to ciężkie a te myśli na bank beda sie cały czas pojawiać. Ale kierunek czyli CEL ma być o wiele mocniejszy od tego co podpowiadaja śmieciowe, nerwicowe myśli, które chcą ci tylko dokopać. Po dłuższym czasie ignorowania tych myśli, wyśmiewania ich, zobaczysz, że zaczniesz nabierać do nich dystans i nie będą one mialy już takiej mocy...

PS. JAK CHCESZ POGADAĆ DAWAJ NA PRIV ALBO FB
Marcelina 32
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 41
Rejestracja: 26 lutego 2022, o 13:11

30 marca 2022, o 20:21

Cześć. Mam pytanie do ozdrowieńców.
Czy macie jakieś ciekawe książki do polecenia,które pomogły Wam w jakimś stopniu w zaburzeniu lękowym?
Awatar użytkownika
Sylwek94
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 241
Rejestracja: 21 września 2018, o 19:15

30 marca 2022, o 21:45

Hej. MI pomogły 2 książki ale to już niemalże po wyjściu z zaburzenia. Chociaż pierwsza z nich wiele może rozjaśnić podczas zaburzenia już bo ona skupia się na przyczynach naszego zaburzenia i tym jak sobie z nimi poradzić.Pierwsza to " Program zmiany sposobu życia. Uwalnianie się z pułapek psychologicznych "
A druga to już gdy pierwsza nam sie spodoba i nas wciagnie i chcemy bardziej sami pracować nad swoimi "nawykami osobowościowymi" : " TERAPIA SCHEMATÓW Przewodnik praktyka.
"To co nas nie zabije, uczyni nas silniejszymi."
Marcelina 32
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 41
Rejestracja: 26 lutego 2022, o 13:11

3 kwietnia 2022, o 20:28

Czesc.
Czy może mi ktoś z ozdrowieńców,ktos kto zmagał się z lękiem przed wyjsciem z domu doradzic co robić. Wejscie do sklepu,na miasto,przychodni gdziekolwiek to dla mnie mega problem. Nie wspomne że do pracy nie chodze juz 3 mc.
Jak mam działać. Wiem że wychodzic na siłe itp ale kiedy ja próbuje i się duszę,trzese i mam nogi z waty to jak? Co mam wtedy do siebie mówić? Pomóżcie mi bo to mi niszczy życie. Nigdy w zyciu tak nie miałam!!! Nie wiem co sie dzieje. Jakby mnie cos opętało!
martif
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 149
Rejestracja: 9 lutego 2022, o 19:24

3 kwietnia 2022, o 20:43

Marcelina 32 pisze:
3 kwietnia 2022, o 20:28
Czesc.
Czy może mi ktoś z ozdrowieńców,ktos kto zmagał się z lękiem przed wyjsciem z domu doradzic co robić. Wejscie do sklepu,na miasto,przychodni gdziekolwiek to dla mnie mega problem. Nie wspomne że do pracy nie chodze juz 3 mc.
Jak mam działać. Wiem że wychodzic na siłe itp ale kiedy ja próbuje i się duszę,trzese i mam nogi z waty to jak? Co mam wtedy do siebie mówić? Pomóżcie mi bo to mi niszczy życie. Nigdy w zyciu tak nie miałam!!! Nie wiem co sie dzieje. Jakby mnie cos opętało!
A stosujesz leki skoro jesteś już w tak złym stanie psychicznym ? Miałem podobnie, przez ponad 2 tygodnie problem z wyjściem z domu. Postawiły mnie na nogi leki po 5 tygodniach. Teraz funkcjonuję normalnie.... wiem na czym wszystko polega i stawiam temu czoła.

Na pewno masz duży lęk przed wyściem z domu bo obawiasz się, czy coś Ci się nie stanie. Skup się na czym innym myślami. Wyjdź z osobą przy której czujesz się najbezpieczniej, rozmawiajcie w ogóle o czymś innym. Wyjdź na początek w okól bloku i wmawiaj sobie że głowa chce się bronić przed czymś, czego tak na prawdę nie ma, głębokie oddechy i do przodu...
Surfik.net - tu zarobię swój pierwszy milion.
mario546
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1159
Rejestracja: 25 października 2018, o 23:15

3 kwietnia 2022, o 20:58

Sylwek94 pisze:
30 marca 2022, o 21:45
Hej. MI pomogły 2 książki ale to już niemalże po wyjściu z zaburzenia. Chociaż pierwsza z nich wiele może rozjaśnić podczas zaburzenia już bo ona skupia się na przyczynach naszego zaburzenia i tym jak sobie z nimi poradzić.Pierwsza to " Program zmiany sposobu życia. Uwalnianie się z pułapek psychologicznych "
A druga to już gdy pierwsza nam sie spodoba i nas wciagnie i chcemy bardziej sami pracować nad swoimi "nawykami osobowościowymi" : " TERAPIA SCHEMATÓW Przewodnik praktyka.
Wyszedłeś z tego?
Awatar użytkownika
Sylwek94
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 241
Rejestracja: 21 września 2018, o 19:15

3 kwietnia 2022, o 21:26

mario546 pisze:
3 kwietnia 2022, o 20:58
Sylwek94 pisze:
30 marca 2022, o 21:45
Hej. MI pomogły 2 książki ale to już niemalże po wyjściu z zaburzenia. Chociaż pierwsza z nich wiele może rozjaśnić podczas zaburzenia już bo ona skupia się na przyczynach naszego zaburzenia i tym jak sobie z nimi poradzić.Pierwsza to " Program zmiany sposobu życia. Uwalnianie się z pułapek psychologicznych "
A druga to już gdy pierwsza nam sie spodoba i nas wciagnie i chcemy bardziej sami pracować nad swoimi "nawykami osobowościowymi" : " TERAPIA SCHEMATÓW Przewodnik praktyka.
Wyszedłeś z tego?
Tak
"To co nas nie zabije, uczyni nas silniejszymi."
ODPOWIEDZ