Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Ogólne pytania do ozdrowieńców

Tu dzielimy się naszymi sukcesami w walce z nerwicą, fobiami. Opisujemy duże i małe kroki do wolności od lęku w każdej postaci.
Umieszczamy historię dojścia do zdrowia i świadectwo, że można!
Dział jest wspólny dla każdego rodzaju zaburzenia lękowego czyli nerwicy/fobii.
Awatar użytkownika
Nerwyzestali
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1557
Rejestracja: 19 czerwca 2018, o 13:41

18 sierpnia 2019, o 10:28

Słyszy się, że nie powinno się unikać rzeczy, których się boimy, brak unikania.

Jak się to ma do natrętnych wątpliwości, czy myśli? Jeżeli ja boję się pojawienia się tych natrętnych wątpliwości, bo wtedy znowu mogę się kręcić w kółko nerwicowe i napięcie, a w końcu ta wątpliwość się pojawia, ja wtedy próbuję z tym walczyć, nie myśleć o tym. Czy to jest unikanie, czy źle myślę o tym? Czy może to jest tak, że ignorowanie i brak walki z tymi natrętnymi wątpliwościami, czy myślami nie jest unikaniem, a brakiem nadawania wartości?
Ewellla
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 105
Rejestracja: 22 października 2018, o 17:20

19 sierpnia 2019, o 12:38

Nerwyzestali pisze:
18 sierpnia 2019, o 10:28
Słyszy się, że nie powinno się unikać rzeczy, których się boimy, brak unikania.

Jak się to ma do natrętnych wątpliwości, czy myśli? Jeżeli ja boję się pojawienia się tych natrętnych wątpliwości, bo wtedy znowu mogę się kręcić w kółko nerwicowe i napięcie, a w końcu ta wątpliwość się pojawia, ja wtedy próbuję z tym walczyć, nie myśleć o tym. Czy to jest unikanie, czy źle myślę o tym? Czy może to jest tak, że ignorowanie i brak walki z tymi natrętnymi wątpliwościami, czy myślami nie jest unikaniem, a brakiem nadawania wartości?
Przecież i tak nie możesz uniknąć myśli :) Na myśli się przyzwala a nie je odpycha na siłę byle ich nie było bo to nie o to chodzi.
Awatar użytkownika
martusia1979
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 912
Rejestracja: 27 czerwca 2015, o 12:28

26 sierpnia 2019, o 22:36

Ewellla pisze:
10 sierpnia 2019, o 18:51
martusia1979 pisze:
10 sierpnia 2019, o 16:02
Ja bym zamiast logicznego myślenia nazwała to Praktyką...bo tak naprawdę jak człowiek nie raz boi się normalnie wysrać w nerwicy :DD to wtedy nie myśli logicznie tylko puszcza pomalutku kontrolę oczywiście jak najbliżej ''łóżka'' aby wrazie czego mógł upaść wprost do niego :pp to wtedy nabiera dystansu i praktyki że jednak nic się nie dzieje i znów może to powtórzyć. Logika przychodzi o wiele póżniej jak juz się jest prawie mistrzem w puszczaniu kontroli :si A tak może ci każdy mówić i to tylko działa na chwilę póżniej ktoś wystarczy że tupnie noga i spierniczasz , gdzie pieprz rośnie ;brr super> 'xxdd
Chyba rozumiem o co Ci chodzi ale nie sprawdza się to w wypadku psychicznych objawów i depersonalizacji, bo tu działanie i praktyka nie mają wpływu na to. Bo ja mogę robić wszystko ale to w głowie jest chaos i uczuciach. Dlatego to chyba jednak zależy co komu dolega bo bez tej racjonalizacji logicznej to byłabym pochłonięta tylko tym. Nie boję się aktywności a myśli i tego co czuję. A tak jednak logika powoli wchodzi i utrzymywała mnie w ryzach.
Nie zrozumiałaś mojego posta....chodziło mi o to że na poczatku nerwicy nie ma logiki bo tak sie boisz. Wszystko jeszcze zależy od tego co jest konikiem w twojej nerwicy. Jeden się boi wychodzenia z domu drugi ma somatykę, natretnych myśli inny objawy psychiczne. Jednak wszystko jest cecha wspólną dla nerwicy. Wyobraż sobie że ja miałam i somatyke i objawy psychiczne które występują w nerwicy ( chodz nie wiem do końca co przez to rozumiesz)i DD i logiga w moim przypadku na początku nic mi nie mówiła niestety. Ataki paniki nie pozwalały mi myśleć logicznie że nic mi nie jest albo że nic mi sie zaraz nie stanie bo somatyka brała górę.Więc duzo zależy od człowieka od jego wyczulenia. Dlatego dopiero z upływem czasu zaczełam sie obserwować i myslec logicznie ze po mimo ataków nic mi sie nie dzieje. Wtedy dopiero zaczynało dla mnie mieć to sens logiczny.
strach-przed-smiercia-szalenstwem-i-utrata-kontroli-t427.html
Awatar użytkownika
martusia1979
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 912
Rejestracja: 27 czerwca 2015, o 12:28

26 sierpnia 2019, o 22:39

martusia1979 pisze:
26 sierpnia 2019, o 22:36
Ewellla pisze:
10 sierpnia 2019, o 18:51
martusia1979 pisze:
10 sierpnia 2019, o 16:02
Ja bym zamiast logicznego myślenia nazwała to Praktyką...bo tak naprawdę jak człowiek nie raz boi się normalnie wysrać w nerwicy :DD to wtedy nie myśli logicznie tylko puszcza pomalutku kontrolę oczywiście jak najbliżej ''łóżka'' aby wrazie czego mógł upaść wprost do niego :pp to wtedy nabiera dystansu i praktyki że jednak nic się nie dzieje i znów może to powtórzyć. Logika przychodzi o wiele póżniej jak juz się jest prawie mistrzem w puszczaniu kontroli :si A tak może ci każdy mówić i to tylko działa na chwilę póżniej ktoś wystarczy że tupnie noga i spierniczasz , gdzie pieprz rośnie ;brr super> 'xxdd
Chyba rozumiem o co Ci chodzi ale nie sprawdza się to w wypadku psychicznych objawów i depersonalizacji, bo tu działanie i praktyka nie mają wpływu na to. Bo ja mogę robić wszystko ale to w głowie jest chaos i uczuciach. Dlatego to chyba jednak zależy co komu dolega bo bez tej racjonalizacji logicznej to byłabym pochłonięta tylko tym. Nie boję się aktywności a myśli i tego co czuję. A tak jednak logika powoli wchodzi i utrzymywała mnie w ryzach.
Nie zrozumiałaś mojego posta....chodziło mi o to że na poczatku nerwicy nie ma logiki bo tak sie boisz. Wszystko jeszcze zależy od tego co jest konikiem w twojej nerwicy. Jeden się boi wychodzenia z domu drugi ma somatykę, natretnych myśli inny objawy psychiczne. Jednak wszystko jest cecha wspólną dla nerwicy. Wyobraż sobie że ja miałam i somatyke i objawy psychiczne które występują w nerwicy ( chodz nie wiem do końca co przez to rozumiesz)i DD i logiga w moim przypadku na początku nic mi nie mówiła niestety. Ataki paniki nie pozwalały mi myśleć logicznie że nic mi nie jest albo że nic mi sie zaraz nie stanie bo somatyka brała górę.Więc duzo zależy od człowieka od jego wyczulenia. Dlatego dopiero z upływem czasu zaczełam sie obserwować i myslec logicznie ze po mimo ataków nic mi sie nie dzieje. Wtedy dopiero zaczynało dla mnie mieć to sens logiczny.
Poza tym gdybym w DD nie działała i nieryzykowała to do tej pory może siedziałabym zamknięta w domu. Pomimo DD ryzykowałam i pokonywałam swoje ograniczenia . Bo DD jest podsycane przez nas więc jak możesz pisać ze nieryzykując nic to ci nie daje?...to leżysz i czekasz aż objawy same znikną?...czy bierzesz leki i czekasz na cud?
strach-przed-smiercia-szalenstwem-i-utrata-kontroli-t427.html
Ewellla
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 105
Rejestracja: 22 października 2018, o 17:20

30 sierpnia 2019, o 20:36

martusia1979 pisze:
26 sierpnia 2019, o 22:39
martusia1979 pisze:
26 sierpnia 2019, o 22:36
Ewellla pisze:
10 sierpnia 2019, o 18:51


Chyba rozumiem o co Ci chodzi ale nie sprawdza się to w wypadku psychicznych objawów i depersonalizacji, bo tu działanie i praktyka nie mają wpływu na to. Bo ja mogę robić wszystko ale to w głowie jest chaos i uczuciach. Dlatego to chyba jednak zależy co komu dolega bo bez tej racjonalizacji logicznej to byłabym pochłonięta tylko tym. Nie boję się aktywności a myśli i tego co czuję. A tak jednak logika powoli wchodzi i utrzymywała mnie w ryzach.
Nie zrozumiałaś mojego posta....chodziło mi o to że na poczatku nerwicy nie ma logiki bo tak sie boisz. Wszystko jeszcze zależy od tego co jest konikiem w twojej nerwicy. Jeden się boi wychodzenia z domu drugi ma somatykę, natretnych myśli inny objawy psychiczne. Jednak wszystko jest cecha wspólną dla nerwicy. Wyobraż sobie że ja miałam i somatyke i objawy psychiczne które występują w nerwicy ( chodz nie wiem do końca co przez to rozumiesz)i DD i logiga w moim przypadku na początku nic mi nie mówiła niestety. Ataki paniki nie pozwalały mi myśleć logicznie że nic mi nie jest albo że nic mi sie zaraz nie stanie bo somatyka brała górę.Więc duzo zależy od człowieka od jego wyczulenia. Dlatego dopiero z upływem czasu zaczełam sie obserwować i myslec logicznie ze po mimo ataków nic mi sie nie dzieje. Wtedy dopiero zaczynało dla mnie mieć to sens logiczny.
Poza tym gdybym w DD nie działała i nieryzykowała to do tej pory może siedziałabym zamknięta w domu. Pomimo DD ryzykowałam i pokonywałam swoje ograniczenia . Bo DD jest podsycane przez nas więc jak możesz pisać ze nieryzykując nic to ci nie daje?...to leżysz i czekasz aż objawy same znikną?...czy bierzesz leki i czekasz na cud?
No to dobrze, cieszy mnie to :)
Posta zrozumiałam dobrze, bo ten pierwszy post Twój brzmiał tak a nie inaczej, dopiero w kolejnym wyjaśniłaś o co chodzi, więc nie wiem skąd ta agresja trochę skierowana do mnie. :) Przecież ja nie napisałam co Ty miałaś a czego nie, z tego pierwszego posta po prostu wynikało coś innego.
Nie czekam na cud, ja akurat jestem fanką ryzykowania i racjonalizowania, nawet gdy mam gorszy stan, że nie da się myśleć to i tak racjonalizuję, że muszę to po prostu przeczekać. Nie jestem też na początku nerwicy i wyżej dyskusja toczyła się między osobami co też nie są. Stąd chyba nieporozumienie ale wszyscy zmierzamy do jednego, tak więc dziękuję za Twoją poradę i wyjaśnienie ale jestem na innym trochę już etapie. ;ok
Awatar użytkownika
martusia1979
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 912
Rejestracja: 27 czerwca 2015, o 12:28

31 sierpnia 2019, o 09:16

Ewellla pisze:
30 sierpnia 2019, o 20:36
martusia1979 pisze:
26 sierpnia 2019, o 22:39
martusia1979 pisze:
26 sierpnia 2019, o 22:36


Nie zrozumiałaś mojego posta....chodziło mi o to że na poczatku nerwicy nie ma logiki bo tak sie boisz. Wszystko jeszcze zależy od tego co jest konikiem w twojej nerwicy. Jeden się boi wychodzenia z domu drugi ma somatykę, natretnych myśli inny objawy psychiczne. Jednak wszystko jest cecha wspólną dla nerwicy. Wyobraż sobie że ja miałam i somatyke i objawy psychiczne które występują w nerwicy ( chodz nie wiem do końca co przez to rozumiesz)i DD i logiga w moim przypadku na początku nic mi nie mówiła niestety. Ataki paniki nie pozwalały mi myśleć logicznie że nic mi nie jest albo że nic mi sie zaraz nie stanie bo somatyka brała górę.Więc duzo zależy od człowieka od jego wyczulenia. Dlatego dopiero z upływem czasu zaczełam sie obserwować i myslec logicznie ze po mimo ataków nic mi sie nie dzieje. Wtedy dopiero zaczynało dla mnie mieć to sens logiczny.
Poza tym gdybym w DD nie działała i nieryzykowała to do tej pory może siedziałabym zamknięta w domu. Pomimo DD ryzykowałam i pokonywałam swoje ograniczenia . Bo DD jest podsycane przez nas więc jak możesz pisać ze nieryzykując nic to ci nie daje?...to leżysz i czekasz aż objawy same znikną?...czy bierzesz leki i czekasz na cud?
No to dobrze, cieszy mnie to :)
Posta zrozumiałam dobrze, bo ten pierwszy post Twój brzmiał tak a nie inaczej, dopiero w kolejnym wyjaśniłaś o co chodzi, więc nie wiem skąd ta agresja trochę skierowana do mnie. :) Przecież ja nie napisałam co Ty miałaś a czego nie, z tego pierwszego posta po prostu wynikało coś innego.
Nie czekam na cud, ja akurat jestem fanką ryzykowania i racjonalizowania, nawet gdy mam gorszy stan, że nie da się myśleć to i tak racjonalizuję, że muszę to po prostu przeczekać. Nie jestem też na początku nerwicy i wyżej dyskusja toczyła się między osobami co też nie są. Stąd chyba nieporozumienie ale wszyscy zmierzamy do jednego, tak więc dziękuję za Twoją poradę i wyjaśnienie ale jestem na innym trochę już etapie. ;ok
Nie chciałam abyś zrozumiała i odczytała posta jako agresje w stosunku do twojej osoby bo nie taki był cel :(: bardziej zależało mi na wyjaśnieniu ci różnicy 'smil
strach-przed-smiercia-szalenstwem-i-utrata-kontroli-t427.html
Emi
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 26
Rejestracja: 15 lipca 2019, o 18:55

6 września 2019, o 18:09

Nie wiem czy nie było już takiego pytania, ale czy podczas zaburzenia mieliście takie myśli że życie po odburzeniu nie będzie już takie jak wcześniej? Czy da się z tego wyjść na tyle, żeby żyć tak jak dawniej i zapomnieć o tym co było? Czy to jednak siedzi w człowieku?
Bardzo chce się odburzyć, ale mam czasami takie myśli że nawet jak natręty i lęki mi przejdą to i tak moje życie nie będzie takie jak przed zaburzeniem. Czy moze nie potrzebnie o tym myślę i da się o tym zapomnieć jak np. o swojej byłej miłości?
witorrr98
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 1543
Rejestracja: 17 października 2017, o 23:08

14 września 2019, o 11:05

Emi pisze:
6 września 2019, o 18:09
Nie wiem czy nie było już takiego pytania, ale czy podczas zaburzenia mieliście takie myśli że życie po odburzeniu nie będzie już takie jak wcześniej? Czy da się z tego wyjść na tyle, żeby żyć tak jak dawniej i zapomnieć o tym co było? Czy to jednak siedzi w człowieku?
Bardzo chce się odburzyć, ale mam czasami takie myśli że nawet jak natręty i lęki mi przejdą to i tak moje życie nie będzie takie jak przed zaburzeniem. Czy moze nie potrzebnie o tym myślę i da się o tym zapomnieć jak np. o swojej byłej miłości?
Tak na prawdę, moje życie po zaburzeniu wygląda inaczej niż przed zaburzeniem i inaczej niż w zaburzeniu.Wynika to z tego, że minęło wiele lat, mieniłem się, zmieniły się moje zainteresowania, tryb życia, miejsca, znajomi i to wszystko wpływa na całokształt odbierania mojego życia, jako całości.
janm
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 3
Rejestracja: 1 października 2019, o 23:05

20 października 2019, o 13:42

Wyleczył się ktoś z OCD/ZOK?
witorrr98
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 1543
Rejestracja: 17 października 2017, o 23:08

20 października 2019, o 14:17

janm pisze:
20 października 2019, o 13:42
Wyleczył się ktoś z OCD/ZOK?
Mogę powiedzieć, że tak.
martynka
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 385
Rejestracja: 10 marca 2014, o 22:12

20 października 2019, o 15:21

Kochana tak to właśnie działa. Jesteś zdrowa, tylko zaburzona, a swoim działaniem jesteś w stanie wyjść z tego, stan emocjonalny w końcu się przekona, że jest wszystko ok. Podam Ci mój przykład z dnia dzisiejszego. Od rana mega lęk, mroczki, nogi z waty, a ja twardo do kościoła, w kościele atak paniki, a ja stoję i się temu poddaje, niech będzie, niech trwa, niech robi co chce, innej drogi nie ma. Wróciłam do domu dalej napięcie, lęk, a ja twardo za obiad i teraz jadę z rodziną na wycieczkę. Czy lęk będzie czy nie, to jest nieważne musisz działać, trwać, przetrzymać ten stan. Każdy musi sam przejść przez to piekło, by zaśmiać się tej francy nerwicy w twarz.
Awatar użytkownika
Sasuke
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 481
Rejestracja: 5 marca 2014, o 15:11

20 października 2019, o 17:23

martynka pisze:
20 października 2019, o 15:21
Kochana tak to właśnie działa. Jesteś zdrowa, tylko zaburzona, a swoim działaniem jesteś w stanie wyjść z tego, stan emocjonalny w końcu się przekona, że jest wszystko ok. Podam Ci mój przykład z dnia dzisiejszego. Od rana mega lęk, mroczki, nogi z waty, a ja twardo do kościoła, w kościele atak paniki, a ja stoję i się temu poddaje, niech będzie, niech trwa, niech robi co chce, innej drogi nie ma. Wróciłam do domu dalej napięcie, lęk, a ja twardo za obiad i teraz jadę z rodziną na wycieczkę. Czy lęk będzie czy nie, to jest nieważne musisz działać, trwać, przetrzymać ten stan. Każdy musi sam przejść przez to piekło, by zaśmiać się tej francy nerwicy w twarz.
Gratuluję świetnej postawy :)

Mam pytanie z ciekawości czy po wyjściu z zaburzenia , mineły Wam te ciężkie kace ? Ja jestem na bardzo silnym kacu i zastanawiam się czy nie jechać na pogotowie, bo ledwo oddycham z bardzo wielkim trudem i płytko, kuje mnie w klatce piersiowej, mam ucisk w mostku, boje się, że zaraz dostanę jakiś zwidów czy paranoi, wszystko jest dla mnie bardzo dziwne i nienaturalne.
Tylko śmierć może przynieść ukojenie..
ChuckiexO
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 84
Rejestracja: 16 lipca 2018, o 23:18

20 października 2019, o 17:29

Sasuke pisze:
20 października 2019, o 17:23
martynka pisze:
20 października 2019, o 15:21
Kochana tak to właśnie działa. Jesteś zdrowa, tylko zaburzona, a swoim działaniem jesteś w stanie wyjść z tego, stan emocjonalny w końcu się przekona, że jest wszystko ok. Podam Ci mój przykład z dnia dzisiejszego. Od rana mega lęk, mroczki, nogi z waty, a ja twardo do kościoła, w kościele atak paniki, a ja stoję i się temu poddaje, niech będzie, niech trwa, niech robi co chce, innej drogi nie ma. Wróciłam do domu dalej napięcie, lęk, a ja twardo za obiad i teraz jadę z rodziną na wycieczkę. Czy lęk będzie czy nie, to jest nieważne musisz działać, trwać, przetrzymać ten stan. Każdy musi sam przejść przez to piekło, by zaśmiać się tej francy nerwicy w twarz.
Gratuluję świetnej postawy :)

Mam pytanie z ciekawości czy po wyjściu z zaburzenia , mineły Wam te ciężkie kace ? Ja jestem na bardzo silnym kacu i zastanawiam się czy nie jechać na pogotowie, bo ledwo oddycham z bardzo wielkim trudem i płytko, kuje mnie w klatce piersiowej, mam ucisk w mostku, boje się, że zaraz dostanę jakiś zwidów czy paranoi, wszystko jest dla mnie bardzo dziwne i nienaturalne.
Oj tak, przecież kac to dobry przyjaciel nerwicy. Objawy się potęgują, nerwy osłabione, organizm osłabiony, mózg też. Raczej picie aż do kaca nie jest wskazane, tym bardziej jak widzisz dla Ciebie. Umrzeć nie umrzesz, ale ten dzień Cię bardziej będzie męczyć, polecam jakieś witaminki zaszczepiać, magnezy etc.
martynka
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 385
Rejestracja: 10 marca 2014, o 22:12

20 października 2019, o 20:09

Sasuke, sorry, ale masz zaburzenie i pijesz?? W zaburzeniu raczej stronię od alkoholu, nawet nie mam ochoty to raz, a dwa to jedyne co piję to nalewkę na spirytusie z melisy, łyżeczkę dziennie!!! Alkohol, papierosy wzmagają napięcie, więc po co Ci teraz w zaburzeniu dodatkowe atrakcje.
nico
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 4
Rejestracja: 26 września 2018, o 19:34

27 października 2019, o 19:31

A ja mam takie pytanie bo odburzam się od prawie roku i było momentami naprawdę dużo dużo lepiej. Myślałem już nawet, że to koniec ale obecnie mam dużo mniej zajęć, bo mam okres w pracy gdzie przez jakiś czas tej pracy jest jak na lekarstwo. Mógłbym spokojnie odpocząć ale problem taki, że od miesiąca znowu nawalają mi do głowy natrętne myśli że mi nigdy nie przejdzie, że może coś mi jest innego. Znowu to samo co było. Przez cały ostatni rok próbowałem świadomie działać i szukać sobie bardzo wielu zajęć, brać dodatkową pracę i nerwica była tylko rano a potem w ciągu dnia nie. Nawet bywały dni, ze nie było jej wcale. Ale teraz jest dramat i mimo, ze angażuje się w inne zajęcia niż praca no to nie jestem w stanie zapanować nad tym. Dochodzę do wniosku, że zdrowieję tylko na czas życia czymś innym, a potem jazda ta sama. Czy ktoś ma podobne doświadczenia? I czy to ma tak być?
ODPOWIEDZ