Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Ogólne pytania do ozdrowieńców

Tu dzielimy się naszymi sukcesami w walce z nerwicą, fobiami. Opisujemy duże i małe kroki do wolności od lęku w każdej postaci.
Umieszczamy historię dojścia do zdrowia i świadectwo, że można!
Dział jest wspólny dla każdego rodzaju zaburzenia lękowego czyli nerwicy/fobii.
Gafa
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 723
Rejestracja: 27 grudnia 2016, o 14:27

10 sierpnia 2019, o 20:09

Julia ja bałam się, że nie będę mogła nigdy usiąść. Ćwiczyłam wytrzymywanie napiecia. Kładziesz się i nie wstajesz pomimo, że będziesz miała wrażenie że nie dasz radę. Na początku zaczynalam od kilkunastu minut. Potem mogłam leżeć ile chciałam czując napięcie.
memorymember
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 57
Rejestracja: 8 lutego 2019, o 19:31

10 sierpnia 2019, o 20:22

Miałem ten sam kłopot, nosiło mnie od napięcia i dlatego polecam to samo co już napisano i sam to używałem. Kładłem się lub siadałem z tym a nawet się w to wczuwałem i mówiłem, że mogę leżeć z tym ile chcę. Tylko nie oczekuj, że zniknie od razu bo najpierw moim zdaniem trzeba przywyknąć robić te wszystkie zwyczajne rzeczy z napięciem.
Gafa
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 723
Rejestracja: 27 grudnia 2016, o 14:27

10 sierpnia 2019, o 20:25

memorymember pisze:
10 sierpnia 2019, o 20:22
Miałem ten sam kłopot, nosiło mnie od napięcia i dlatego polecam to samo co już napisano i sam to używałem. Kładłem się lub siadałem z tym napięciem a nawet się w to wczuwałem i mówiłem, że mogę leżeć z tym ile chcę. Tylko nie oczekuj, że zniknie napięcie od razu bo najpierw moim zdaniem trzeba przywyknąć robić te wszystkie zwyczajne rzeczy z napięciem.
Dokładnie tak. Wręcz wczuwanie się w napięcie, chęć poczucia na 100 procent.
Awatar użytkownika
Juliaaa78569
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 569
Rejestracja: 27 kwietnia 2018, o 16:25

10 sierpnia 2019, o 21:14

Okeej dziękuję bardzo 😁
karoolpl
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 408
Rejestracja: 9 października 2018, o 21:22

13 sierpnia 2019, o 08:20

natalia93 pisze:
8 sierpnia 2019, o 13:56
martinsonetto pisze:
8 sierpnia 2019, o 13:08
natalia93 pisze:
8 sierpnia 2019, o 13:00


Ja mam duży problem z wrzuceniem wszystkiego do worka nerwicowego.
Nie wiem czy moje rozchwiane uczucia do chłopaka to jest wynik nerwicy czy po prostu.. Coś się zmienia, coś się kończy... I już nie będzie jak kiedyś..
Im bardziej będziesz to analizowała tym mniej będziesz wiedziała. Na rocd moim zdaniem działa jedna zasada, którą sprzedał mi Wiktor. Nie wrzuci się zawsze wszystkiego do wora pewności, że to nerwica a szukanie tej pewności to tak naprawdę kontrolowanie tego co czuję i jak. Trwasz w tym kołowrotku z tego powodu. Dlatego wysil się i nie szukaj zapewnienia czy to nerwica czy coś się wypala, pogódź się na chociażby dwa miesiące lub trzy na brak uczuć takich jak dawniej i spędzaj czas ze swoim chłopakiem ale też bez jakiejś przesady, szukaj życia a nie zapewnień. Jak ma się związek skończyć to i tak się skończy ale przynajmniej bez analizy, a jak ma się nie skończyć to przez ten czas się o tym sama dowiesz. To nie jest łatwe bo mnie to kosztowało rok pracy z forum i materiałami i roczną terapię ale sądzę, że na przyszłość w sam raz.
Na razie minął miesiąc od tego wszystkiego. Są lepsze i gorsze momenty. Ale najlepsze jest to, że spędzając z nim czas czuje ze mam jakąś blokadę, jest mi dziwnie I często przychodzą mi myśli i analizy.

Ciężko jest to wszystko puścić. I pomyśleć sobie co ma być to będzie. Bo wszystko wiąże się z jakimiś konsekwencjami (szczególnie hipotetyczne rozstanie).

Najlepsze jest to że przecież ja chcę żeby było dobrze i chce wrócić do takiego spokoju psychicznego jak dawniej. A tak się wszystko posypalo. 😩
Słowo klucz to chcę żeby było dobrze, na starcie nadajesz temu dużą wartość, zaburzenie widzi to dlatego atakuje w tym punkcie. Tak samo jeżeli kręci się to również w koło Twojego chłopaka, to jest On swego rodzaju wyzwalaczem, punktem zapalnym natrętnych mysli, analiz, etc. taki paradoks, że jedna osoba jest i Ci bliska i też powoduje nasilone objawy, ale w dalszym ciągu to zaburzenie :) Dlatego ważne jest to co Ci już forumowicze napisali, musisz zacząć olewać to jak się przy Nim czujesz i co powoduje, myśli które przychodzą akceptować, dać im trwać, ale bez nadawania wartości. Takie trochę to musi być wręcz na siłę, wbrew temu wewnętrznemu napięciu, mózg musi zobaczyć że jest ok, zagrożenia brak, wtedy uczucia powinny wracać, ale tak samo nie oczekuj od razu cudu!
Musisz, a właściwie to pozwalasz sobie i akceptujesz obecny stan, przyjmujesz go jako normalność, bez szarpania, wtedy też kontrola zaczyna samoistnie puszczać, masz prawo się tak czuć, masz prawo do słabości, co wcale nie jest słabe, wręcz pozwolenie sobie na słabość jest oznaką odwagi, zrozumienia dla Siebie samego, bo wtedy zobaczysz że właściwie to nie jest tak źle :)
natalia93
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 255
Rejestracja: 1 września 2017, o 21:36

13 sierpnia 2019, o 10:18

karoolpl pisze:
13 sierpnia 2019, o 08:20
natalia93 pisze:
8 sierpnia 2019, o 13:56
martinsonetto pisze:
8 sierpnia 2019, o 13:08


Im bardziej będziesz to analizowała tym mniej będziesz wiedziała. Na rocd moim zdaniem działa jedna zasada, którą sprzedał mi Wiktor. Nie wrzuci się zawsze wszystkiego do wora pewności, że to nerwica a szukanie tej pewności to tak naprawdę kontrolowanie tego co czuję i jak. Trwasz w tym kołowrotku z tego powodu. Dlatego wysil się i nie szukaj zapewnienia czy to nerwica czy coś się wypala, pogódź się na chociażby dwa miesiące lub trzy na brak uczuć takich jak dawniej i spędzaj czas ze swoim chłopakiem ale też bez jakiejś przesady, szukaj życia a nie zapewnień. Jak ma się związek skończyć to i tak się skończy ale przynajmniej bez analizy, a jak ma się nie skończyć to przez ten czas się o tym sama dowiesz. To nie jest łatwe bo mnie to kosztowało rok pracy z forum i materiałami i roczną terapię ale sądzę, że na przyszłość w sam raz.
Na razie minął miesiąc od tego wszystkiego. Są lepsze i gorsze momenty. Ale najlepsze jest to, że spędzając z nim czas czuje ze mam jakąś blokadę, jest mi dziwnie I często przychodzą mi myśli i analizy.

Ciężko jest to wszystko puścić. I pomyśleć sobie co ma być to będzie. Bo wszystko wiąże się z jakimiś konsekwencjami (szczególnie hipotetyczne rozstanie).

Najlepsze jest to że przecież ja chcę żeby było dobrze i chce wrócić do takiego spokoju psychicznego jak dawniej. A tak się wszystko posypalo. 😩
Słowo klucz to chcę żeby było dobrze, na starcie nadajesz temu dużą wartość, zaburzenie widzi to dlatego atakuje w tym punkcie. Tak samo jeżeli kręci się to również w koło Twojego chłopaka, to jest On swego rodzaju wyzwalaczem, punktem zapalnym natrętnych mysli, analiz, etc. taki paradoks, że jedna osoba jest i Ci bliska i też powoduje nasilone objawy, ale w dalszym ciągu to zaburzenie :) Dlatego ważne jest to co Ci już forumowicze napisali, musisz zacząć olewać to jak się przy Nim czujesz i co powoduje, myśli które przychodzą akceptować, dać im trwać, ale bez nadawania wartości. Takie trochę to musi być wręcz na siłę, wbrew temu wewnętrznemu napięciu, mózg musi zobaczyć że jest ok, zagrożenia brak, wtedy uczucia powinny wracać, ale tak samo nie oczekuj od razu cudu!
Musisz, a właściwie to pozwalasz sobie i akceptujesz obecny stan, przyjmujesz go jako normalność, bez szarpania, wtedy też kontrola zaczyna samoistnie puszczać, masz prawo się tak czuć, masz prawo do słabości, co wcale nie jest słabe, wręcz pozwolenie sobie na słabość jest oznaką odwagi, zrozumienia dla Siebie samego, bo wtedy zobaczysz że właściwie to nie jest tak źle :)
Dziękuję bardzo!
No staram się wdrażać Te wszystkie rady w życie. Myślę, że udaje mi się to tak w 70 %. Ogólnie jestem z siebie bardzo zadowolona, bo widać efekty, ale wiadomo że łapią gorsze momenty.
"You are far too smart to be the only thing standing in your way"
karoolpl
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 408
Rejestracja: 9 października 2018, o 21:22

13 sierpnia 2019, o 12:13

natalia93 pisze:
13 sierpnia 2019, o 10:18
karoolpl pisze:
13 sierpnia 2019, o 08:20
natalia93 pisze:
8 sierpnia 2019, o 13:56


Na razie minął miesiąc od tego wszystkiego. Są lepsze i gorsze momenty. Ale najlepsze jest to, że spędzając z nim czas czuje ze mam jakąś blokadę, jest mi dziwnie I często przychodzą mi myśli i analizy.

Ciężko jest to wszystko puścić. I pomyśleć sobie co ma być to będzie. Bo wszystko wiąże się z jakimiś konsekwencjami (szczególnie hipotetyczne rozstanie).

Najlepsze jest to że przecież ja chcę żeby było dobrze i chce wrócić do takiego spokoju psychicznego jak dawniej. A tak się wszystko posypalo. 😩
Słowo klucz to chcę żeby było dobrze, na starcie nadajesz temu dużą wartość, zaburzenie widzi to dlatego atakuje w tym punkcie. Tak samo jeżeli kręci się to również w koło Twojego chłopaka, to jest On swego rodzaju wyzwalaczem, punktem zapalnym natrętnych mysli, analiz, etc. taki paradoks, że jedna osoba jest i Ci bliska i też powoduje nasilone objawy, ale w dalszym ciągu to zaburzenie :) Dlatego ważne jest to co Ci już forumowicze napisali, musisz zacząć olewać to jak się przy Nim czujesz i co powoduje, myśli które przychodzą akceptować, dać im trwać, ale bez nadawania wartości. Takie trochę to musi być wręcz na siłę, wbrew temu wewnętrznemu napięciu, mózg musi zobaczyć że jest ok, zagrożenia brak, wtedy uczucia powinny wracać, ale tak samo nie oczekuj od razu cudu!
Musisz, a właściwie to pozwalasz sobie i akceptujesz obecny stan, przyjmujesz go jako normalność, bez szarpania, wtedy też kontrola zaczyna samoistnie puszczać, masz prawo się tak czuć, masz prawo do słabości, co wcale nie jest słabe, wręcz pozwolenie sobie na słabość jest oznaką odwagi, zrozumienia dla Siebie samego, bo wtedy zobaczysz że właściwie to nie jest tak źle :)
Dziękuję bardzo!
No staram się wdrażać Te wszystkie rady w życie. Myślę, że udaje mi się to tak w 70 %. Ogólnie jestem z siebie bardzo zadowolona, bo widać efekty, ale wiadomo że łapią gorsze momenty.
Pamiętaj że musisz własnie w chwilach słabości działać logicznie, jednocześnie pozwalając sobie na złe samopoczucie, wtedy to tak mocno nie boli, wyrozumiałość dla siebie i działanie mimo objawów, wtedy paradoksalnie jak masz to gdzieś, odpuszczasz kontrolę to nagle ból słabnie, aż znika :) I doceniaj siebie, małe kroczki, oby do przodu, nerwica tylko wydaje się straszna, jak przejdziesz pewien próg akceptacji i odbierzesz jej dużo wartości, to nagle przestaje straszyć, widzisz że to wszystko tylko nasz wewnętrzny mechanizm, nie jest to choroba jako choroba, czy to psychiczna czy fizyczna, tylko chorują emocje :)
martaa1
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 89
Rejestracja: 6 listopada 2018, o 21:31

15 sierpnia 2019, o 19:49

Gafa pisze:
10 sierpnia 2019, o 20:25
memorymember pisze:
10 sierpnia 2019, o 20:22
Miałem ten sam kłopot, nosiło mnie od napięcia i dlatego polecam to samo co już napisano i sam to używałem. Kładłem się lub siadałem z tym napięciem a nawet się w to wczuwałem i mówiłem, że mogę leżeć z tym ile chcę. Tylko nie oczekuj, że zniknie napięcie od razu bo najpierw moim zdaniem trzeba przywyknąć robić te wszystkie zwyczajne rzeczy z napięciem.
Dokładnie tak. Wręcz wczuwanie się w napięcie, chęć poczucia na 100 procent.
U Piotra to wiem jak było ale jeszcze zapytam Ciebie a takie coś nakręcało Ci złe samopoczucie zawsze?
natalia93
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 255
Rejestracja: 1 września 2017, o 21:36

15 sierpnia 2019, o 22:53

karoolpl pisze:
13 sierpnia 2019, o 12:13
natalia93 pisze:
13 sierpnia 2019, o 10:18
karoolpl pisze:
13 sierpnia 2019, o 08:20


Słowo klucz to chcę żeby było dobrze, na starcie nadajesz temu dużą wartość, zaburzenie widzi to dlatego atakuje w tym punkcie. Tak samo jeżeli kręci się to również w koło Twojego chłopaka, to jest On swego rodzaju wyzwalaczem, punktem zapalnym natrętnych mysli, analiz, etc. taki paradoks, że jedna osoba jest i Ci bliska i też powoduje nasilone objawy, ale w dalszym ciągu to zaburzenie :) Dlatego ważne jest to co Ci już forumowicze napisali, musisz zacząć olewać to jak się przy Nim czujesz i co powoduje, myśli które przychodzą akceptować, dać im trwać, ale bez nadawania wartości. Takie trochę to musi być wręcz na siłę, wbrew temu wewnętrznemu napięciu, mózg musi zobaczyć że jest ok, zagrożenia brak, wtedy uczucia powinny wracać, ale tak samo nie oczekuj od razu cudu!
Musisz, a właściwie to pozwalasz sobie i akceptujesz obecny stan, przyjmujesz go jako normalność, bez szarpania, wtedy też kontrola zaczyna samoistnie puszczać, masz prawo się tak czuć, masz prawo do słabości, co wcale nie jest słabe, wręcz pozwolenie sobie na słabość jest oznaką odwagi, zrozumienia dla Siebie samego, bo wtedy zobaczysz że właściwie to nie jest tak źle :)
Dziękuję bardzo!
No staram się wdrażać Te wszystkie rady w życie. Myślę, że udaje mi się to tak w 70 %. Ogólnie jestem z siebie bardzo zadowolona, bo widać efekty, ale wiadomo że łapią gorsze momenty.
Pamiętaj że musisz własnie w chwilach słabości działać logicznie, jednocześnie pozwalając sobie na złe samopoczucie, wtedy to tak mocno nie boli, wyrozumiałość dla siebie i działanie mimo objawów, wtedy paradoksalnie jak masz to gdzieś, odpuszczasz kontrolę to nagle ból słabnie, aż znika :) I doceniaj siebie, małe kroczki, oby do przodu, nerwica tylko wydaje się straszna, jak przejdziesz pewien próg akceptacji i odbierzesz jej dużo wartości, to nagle przestaje straszyć, widzisz że to wszystko tylko nasz wewnętrzny mechanizm, nie jest to choroba jako choroba, czy to psychiczna czy fizyczna, tylko chorują emocje :)
To już nawet nie jest ból. Bolało bardzo na samym początku. Teraz moje słabe momenty wyglądają tak, że po prostu wątpię w to, że minie, ogarnia mnie smutek, strach o przyszłość i czy na pewno dobrze robię mówiąc sobie ze to nerwa.. No i wiadomo, jedna myśl nakręca druga. I ląduje z "może rzeczywiście nie ma już uczuć", "nie dam rady jeśli mam mieć to przez długie lata", "jak tu się w pełni angażować w związek skoro dzieja mi się takie rzeczy".
"You are far too smart to be the only thing standing in your way"
Awatar użytkownika
Nerwowy
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 336
Rejestracja: 12 sierpnia 2018, o 15:09

16 sierpnia 2019, o 17:00

natalia93 pisze:
15 sierpnia 2019, o 22:53
karoolpl pisze:
13 sierpnia 2019, o 12:13
natalia93 pisze:
13 sierpnia 2019, o 10:18


Dziękuję bardzo!
No staram się wdrażać Te wszystkie rady w życie. Myślę, że udaje mi się to tak w 70 %. Ogólnie jestem z siebie bardzo zadowolona, bo widać efekty, ale wiadomo że łapią gorsze momenty.
Pamiętaj że musisz własnie w chwilach słabości działać logicznie, jednocześnie pozwalając sobie na złe samopoczucie, wtedy to tak mocno nie boli, wyrozumiałość dla siebie i działanie mimo objawów, wtedy paradoksalnie jak masz to gdzieś, odpuszczasz kontrolę to nagle ból słabnie, aż znika :) I doceniaj siebie, małe kroczki, oby do przodu, nerwica tylko wydaje się straszna, jak przejdziesz pewien próg akceptacji i odbierzesz jej dużo wartości, to nagle przestaje straszyć, widzisz że to wszystko tylko nasz wewnętrzny mechanizm, nie jest to choroba jako choroba, czy to psychiczna czy fizyczna, tylko chorują emocje :)
To już nawet nie jest ból. Bolało bardzo na samym początku. Teraz moje słabe momenty wyglądają tak, że po prostu wątpię w to, że minie, ogarnia mnie smutek, strach o przyszłość i czy na pewno dobrze robię mówiąc sobie ze to nerwa.. No i wiadomo, jedna myśl nakręca druga. I ląduje z "może rzeczywiście nie ma już uczuć", "nie dam rady jeśli mam mieć to przez długie lata", "jak tu się w pełni angażować w związek skoro dzieja mi się takie rzeczy".
Jestem na etapie podobnych myśli. Czuje się nieźle, a tu nagle tak z dupy myśl "k### to nigdy nie przejdzie, nie dasz rady, a może to nie nerwica, tylko jednak choroba" itp. Wtedy oczywiście wraca takie niemiłe napięcie i wbijają się kolejne wkręty. Nie pozostaje nic innego jak starać się to olać i nie dawać temu uwagi. To naprawdę działa i czasami już udaje mi się przed tym obronić. Napięcie w takich momentach dość szybko znika.

Trzeba pamiętać, że to tylko myśli, które generuje mózg automatycznie. To nie ty wątpisz, że to nie minie, a przestraszony mózg próbuje zmusić Cię i zainteresować nieistniejącym problemem (przez co tworzy koło lękowe). To generuje lęk, napięcie, głupie myśli, somaty i inne cuda. Myśli przychodzą i odchodzą. Spróbuj sobie mówić w takich momentach zamiast "Myślę, że" - "Doświadczam myśli, że ....", Doświadczam emocji lęku", itp.

Szczerze polecam książkę "W pułapce myśli. Jak skutecznie poradzić sobie z depresją, stresem i lękiem". Jest tam to wszystko świetnie wytłumaczone i przedstawione na przykładach jak nasz mózg automatycznie wiąże fakty i generuje myśli. W czasie rozwoju gatunku ludzkiego czy realnych problemów, daje nam to olbrzymią przewagę, bo inne gatunki tego nie potrafią. Niestety w wielu sytuacjach jest to bardzo prymitywne rozwiązanie naszego mózgu.

Trzeba także starać się zwracać uwagę na dobre momenty i postępy jakie się robi.
"Szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać różnych rezultatów” Albert Einstein.

“Nie mogę się lękać. Strach zabija umysł. Strach jest małą śmiercią, która niesie ze sobą całkowite unicestwienie. Stawię mu czoło. Pozwolę, aby zalał mnie i przelał się przeze mnie, a kiedy odpłynie, obrócę oko swej jaźni i spojrzę na jego drogę. Tam, gdzie przeszedł strach, nie będzie już nic. Zostanę tylko ja.” Frank Herbert, Diuna
natalia93
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 255
Rejestracja: 1 września 2017, o 21:36

16 sierpnia 2019, o 21:26

Nerwowy pisze:
16 sierpnia 2019, o 17:00
natalia93 pisze:
15 sierpnia 2019, o 22:53
karoolpl pisze:
13 sierpnia 2019, o 12:13


Pamiętaj że musisz własnie w chwilach słabości działać logicznie, jednocześnie pozwalając sobie na złe samopoczucie, wtedy to tak mocno nie boli, wyrozumiałość dla siebie i działanie mimo objawów, wtedy paradoksalnie jak masz to gdzieś, odpuszczasz kontrolę to nagle ból słabnie, aż znika :) I doceniaj siebie, małe kroczki, oby do przodu, nerwica tylko wydaje się straszna, jak przejdziesz pewien próg akceptacji i odbierzesz jej dużo wartości, to nagle przestaje straszyć, widzisz że to wszystko tylko nasz wewnętrzny mechanizm, nie jest to choroba jako choroba, czy to psychiczna czy fizyczna, tylko chorują emocje :)
To już nawet nie jest ból. Bolało bardzo na samym początku. Teraz moje słabe momenty wyglądają tak, że po prostu wątpię w to, że minie, ogarnia mnie smutek, strach o przyszłość i czy na pewno dobrze robię mówiąc sobie ze to nerwa.. No i wiadomo, jedna myśl nakręca druga. I ląduje z "może rzeczywiście nie ma już uczuć", "nie dam rady jeśli mam mieć to przez długie lata", "jak tu się w pełni angażować w związek skoro dzieja mi się takie rzeczy".
Jestem na etapie podobnych myśli. Czuje się nieźle, a tu nagle tak z dupy myśl "k### to nigdy nie przejdzie, nie dasz rady, a może to nie nerwica, tylko jednak choroba" itp. Wtedy oczywiście wraca takie niemiłe napięcie i wbijają się kolejne wkręty. Nie pozostaje nic innego jak starać się to olać i nie dawać temu uwagi. To naprawdę działa i czasami już udaje mi się przed tym obronić. Napięcie w takich momentach dość szybko znika.

Trzeba pamiętać, że to tylko myśli, które generuje mózg automatycznie. To nie ty wątpisz, że to nie minie, a przestraszony mózg próbuje zmusić Cię i zainteresować nieistniejącym problemem (przez co tworzy koło lękowe). To generuje lęk, napięcie, głupie myśli, somaty i inne cuda. Myśli przychodzą i odchodzą. Spróbuj sobie mówić w takich momentach zamiast "Myślę, że" - "Doświadczam myśli, że ....", Doświadczam emocji lęku", itp.

Szczerze polecam książkę "W pułapce myśli. Jak skutecznie poradzić sobie z depresją, stresem i lękiem". Jest tam to wszystko świetnie wytłumaczone i przedstawione na przykładach jak nasz mózg automatycznie wiąże fakty i generuje myśli. W czasie rozwoju gatunku ludzkiego czy realnych problemów, daje nam to olbrzymią przewagę, bo inne gatunki tego nie potrafią. Niestety w wielu sytuacjach jest to bardzo prymitywne rozwiązanie naszego mózgu.

Trzeba także starać się zwracać uwagę na dobre momenty i postępy jakie się robi.
Takie myśli i ciągle napięcie to najgorszy efekt neruwcy jaki mnie spotkał. Dlatego może mi tak ciężko jeszcze, bo wcześniej, moja głowa zawsze była spokojna, a tylko somaty dokuczaly. Już wolałam chyba właśnie tamta wersję, bo myśli co do uczuć, wątpliwości uczuć, pustka, smutek.. To o wiele bardziej mnie męczy.
"You are far too smart to be the only thing standing in your way"
Awatar użytkownika
Nerwowy
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 336
Rejestracja: 12 sierpnia 2018, o 15:09

17 sierpnia 2019, o 10:47

natalia93 pisze:
16 sierpnia 2019, o 21:26
Nerwowy pisze:
16 sierpnia 2019, o 17:00
natalia93 pisze:
15 sierpnia 2019, o 22:53


To już nawet nie jest ból. Bolało bardzo na samym początku. Teraz moje słabe momenty wyglądają tak, że po prostu wątpię w to, że minie, ogarnia mnie smutek, strach o przyszłość i czy na pewno dobrze robię mówiąc sobie ze to nerwa.. No i wiadomo, jedna myśl nakręca druga. I ląduje z "może rzeczywiście nie ma już uczuć", "nie dam rady jeśli mam mieć to przez długie lata", "jak tu się w pełni angażować w związek skoro dzieja mi się takie rzeczy".
Jestem na etapie podobnych myśli. Czuje się nieźle, a tu nagle tak z dupy myśl "k### to nigdy nie przejdzie, nie dasz rady, a może to nie nerwica, tylko jednak choroba" itp. Wtedy oczywiście wraca takie niemiłe napięcie i wbijają się kolejne wkręty. Nie pozostaje nic innego jak starać się to olać i nie dawać temu uwagi. To naprawdę działa i czasami już udaje mi się przed tym obronić. Napięcie w takich momentach dość szybko znika.

Trzeba pamiętać, że to tylko myśli, które generuje mózg automatycznie. To nie ty wątpisz, że to nie minie, a przestraszony mózg próbuje zmusić Cię i zainteresować nieistniejącym problemem (przez co tworzy koło lękowe). To generuje lęk, napięcie, głupie myśli, somaty i inne cuda. Myśli przychodzą i odchodzą. Spróbuj sobie mówić w takich momentach zamiast "Myślę, że" - "Doświadczam myśli, że ....", Doświadczam emocji lęku", itp.

Szczerze polecam książkę "W pułapce myśli. Jak skutecznie poradzić sobie z depresją, stresem i lękiem". Jest tam to wszystko świetnie wytłumaczone i przedstawione na przykładach jak nasz mózg automatycznie wiąże fakty i generuje myśli. W czasie rozwoju gatunku ludzkiego czy realnych problemów, daje nam to olbrzymią przewagę, bo inne gatunki tego nie potrafią. Niestety w wielu sytuacjach jest to bardzo prymitywne rozwiązanie naszego mózgu.

Trzeba także starać się zwracać uwagę na dobre momenty i postępy jakie się robi.
Takie myśli i ciągle napięcie to najgorszy efekt neruwcy jaki mnie spotkał. Dlatego może mi tak ciężko jeszcze, bo wcześniej, moja głowa zawsze była spokojna, a tylko somaty dokuczaly. Już wolałam chyba właśnie tamta wersję, bo myśli co do uczuć, wątpliwości uczuć, pustka, smutek.. To o wiele bardziej mnie męczy.
Heh to chyba taki etap po prostu :D Ja też w najgorszych natrętach często mówię sobie, że wolałem już somaty, walenie serducha i latanie po lekarzach, niż te straszne myśli.

Trzeba jakoś to przetrwać i się nie dać :)
"Szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać różnych rezultatów” Albert Einstein.

“Nie mogę się lękać. Strach zabija umysł. Strach jest małą śmiercią, która niesie ze sobą całkowite unicestwienie. Stawię mu czoło. Pozwolę, aby zalał mnie i przelał się przeze mnie, a kiedy odpłynie, obrócę oko swej jaźni i spojrzę na jego drogę. Tam, gdzie przeszedł strach, nie będzie już nic. Zostanę tylko ja.” Frank Herbert, Diuna
Nerwyzestali
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1557
Rejestracja: 19 czerwca 2018, o 13:41

17 sierpnia 2019, o 11:00

Miał ktoś z was problem z natrętnymi wątpliwościami? Np. ciągłe wątpliwości, czy wszystko w jakimś temacie się przeanalizowało, tak że temat jest jasny i wszystko w nim wiadomo? Ciągłe wałkowanie tego samego, upewnianie się, że tak jest do tego stopnia, że aż czuliście napięcie, lęk i somaty?
Ddamian
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 148
Rejestracja: 1 grudnia 2014, o 18:23

17 sierpnia 2019, o 13:20

Nerwyzestali pisze:
17 sierpnia 2019, o 11:00
Miał ktoś z was problem z natrętnymi wątpliwościami? Np. ciągłe wątpliwości, czy wszystko w jakimś temacie się przeanalizowało, tak że temat jest jasny i wszystko w nim wiadomo? Ciągłe wałkowanie tego samego, upewnianie się, że tak jest do tego stopnia, że aż czuliście napięcie, lęk i somaty?
Takie coś to moim zdaniem ma każdy z zaburzeniem. Wątpliwości i myśli doprowadzają do uczucia, że musimy to tak długo kręcić aż będzie to wyjaśnione lub sto procent pewności.
natalia93
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 255
Rejestracja: 1 września 2017, o 21:36

17 sierpnia 2019, o 13:35

Nerwowy pisze:
17 sierpnia 2019, o 10:47
natalia93 pisze:
16 sierpnia 2019, o 21:26
Nerwowy pisze:
16 sierpnia 2019, o 17:00


Jestem na etapie podobnych myśli. Czuje się nieźle, a tu nagle tak z dupy myśl "k### to nigdy nie przejdzie, nie dasz rady, a może to nie nerwica, tylko jednak choroba" itp. Wtedy oczywiście wraca takie niemiłe napięcie i wbijają się kolejne wkręty. Nie pozostaje nic innego jak starać się to olać i nie dawać temu uwagi. To naprawdę działa i czasami już udaje mi się przed tym obronić. Napięcie w takich momentach dość szybko znika.

Trzeba pamiętać, że to tylko myśli, które generuje mózg automatycznie. To nie ty wątpisz, że to nie minie, a przestraszony mózg próbuje zmusić Cię i zainteresować nieistniejącym problemem (przez co tworzy koło lękowe). To generuje lęk, napięcie, głupie myśli, somaty i inne cuda. Myśli przychodzą i odchodzą. Spróbuj sobie mówić w takich momentach zamiast "Myślę, że" - "Doświadczam myśli, że ....", Doświadczam emocji lęku", itp.

Szczerze polecam książkę "W pułapce myśli. Jak skutecznie poradzić sobie z depresją, stresem i lękiem". Jest tam to wszystko świetnie wytłumaczone i przedstawione na przykładach jak nasz mózg automatycznie wiąże fakty i generuje myśli. W czasie rozwoju gatunku ludzkiego czy realnych problemów, daje nam to olbrzymią przewagę, bo inne gatunki tego nie potrafią. Niestety w wielu sytuacjach jest to bardzo prymitywne rozwiązanie naszego mózgu.

Trzeba także starać się zwracać uwagę na dobre momenty i postępy jakie się robi.
Takie myśli i ciągle napięcie to najgorszy efekt neruwcy jaki mnie spotkał. Dlatego może mi tak ciężko jeszcze, bo wcześniej, moja głowa zawsze była spokojna, a tylko somaty dokuczaly. Już wolałam chyba właśnie tamta wersję, bo myśli co do uczuć, wątpliwości uczuć, pustka, smutek.. To o wiele bardziej mnie męczy.
Heh to chyba taki etap po prostu :D Ja też w najgorszych natrętach często mówię sobie, że wolałem już somaty, walenie serducha i latanie po lekarzach, niż te straszne myśli.

Trzeba jakoś to przetrwać i się nie dać :)
No ja mam nadzieję że to etap tylko.
Strasznie dziwne to jest, bo niby wszystko ok, niby somatow praktycznie zero, a w środku smutek, pustka.
"You are far too smart to be the only thing standing in your way"
ODPOWIEDZ