Z tego co pamiętam to emocje takie pełne to wróciły później, później dlatego cierpliwości przede wszystkim życzę do tegoMaras pisze: ↑7 sierpnia 2019, o 15:53Jak to się tylko zaczęło i odnalazłem to forum - temat - kontrola i jej porzucanie.
Kontrola? Jaka kontrola? Przecież nawet nie staram się tego kontrolować.
Dopiero jak zaczęło się kręcić w drugą (normalną) stronę, zobaczyłem jak bardzo TO zajmowało mnie.
Jest naprawdę nieźle. Te dwa kryzysy nauczyły mnie, co robiłem źle. Wkurza mnie tylko to takie "wypranie" i pomieszanie emocji. Ale cóż. Olewam Wróci to wróci
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Ogólne pytania do ozdrowieńców
- dankan
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 935
- Rejestracja: 23 maja 2014, o 10:11
Najlepsza instrukcja pozbycia sie nerwicy plus inne wpisy ludzi z forum
moja-historia-plus-moje-odburzanie-t5194.html#p49014
spis-tresci-autorami-t4728.html
moja-historia-plus-moje-odburzanie-t5194.html#p49014
spis-tresci-autorami-t4728.html
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 21
- Rejestracja: 18 września 2018, o 08:34
Poranki są dziwne, wtedy wszystko atakuje. Ale od kiedy "stosuję" pełne, wybaczcie słowo, wyjebanie na to, jest łatwiej.
Tędy droga.
Jedne natręty ustąpiły/ustępują, czasem pojawiają się inne, ale od tego, "przełomu" nie muszę już brać tych myśli i oceniać czy to jeszcze nerwica czy coś innego.
Pizd, wszystko do jednego wora i olewka.
Co raz bardziej przypominam sobie dawnego siebie Trzymajcie kciuki
Tędy droga.
Jedne natręty ustąpiły/ustępują, czasem pojawiają się inne, ale od tego, "przełomu" nie muszę już brać tych myśli i oceniać czy to jeszcze nerwica czy coś innego.
Pizd, wszystko do jednego wora i olewka.
Co raz bardziej przypominam sobie dawnego siebie Trzymajcie kciuki
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 105
- Rejestracja: 22 października 2018, o 17:20
Trzymam tak to za nas obydwoje bo sama jestem w podobnym chyba miejscu. Do niedawna bardzo wiele dialogowałam i racjonalizowałam bo poranki były zawsze najgorsze a i w ciągu dnia też nie najlepiej. Ale z czasem dzięki temu zauważyłam, że przejadł mi się temat i zaczęłam jakby olewać to z automatu. Teraz już coraz mniej gadania do siebie, a coraz więcej przyzwalania się pojawia. Po czasie można to dostrzec i myślę, że to spory krok do przodu.Maras pisze: ↑8 sierpnia 2019, o 09:28Poranki są dziwne, wtedy wszystko atakuje. Ale od kiedy "stosuję" pełne, wybaczcie słowo, wyjebanie na to, jest łatwiej.
Tędy droga.
Jedne natręty ustąpiły/ustępują, czasem pojawiają się inne, ale od tego, "przełomu" nie muszę już brać tych myśli i oceniać czy to jeszcze nerwica czy coś innego.
Pizd, wszystko do jednego wora i olewka.
Co raz bardziej przypominam sobie dawnego siebie Trzymajcie kciuki
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 255
- Rejestracja: 1 września 2017, o 21:36
Ja mam duży problem z wrzuceniem wszystkiego do worka nerwicowego.Ewellla pisze: ↑8 sierpnia 2019, o 12:24Trzymam tak to za nas obydwoje bo sama jestem w podobnym chyba miejscu. Do niedawna bardzo wiele dialogowałam i racjonalizowałam bo poranki były zawsze najgorsze a i w ciągu dnia też nie najlepiej. Ale z czasem dzięki temu zauważyłam, że przejadł mi się temat i zaczęłam jakby olewać to z automatu. Teraz już coraz mniej gadania do siebie, a coraz więcej przyzwalania się pojawia. Po czasie można to dostrzec i myślę, że to spory krok do przodu.Maras pisze: ↑8 sierpnia 2019, o 09:28Poranki są dziwne, wtedy wszystko atakuje. Ale od kiedy "stosuję" pełne, wybaczcie słowo, wyjebanie na to, jest łatwiej.
Tędy droga.
Jedne natręty ustąpiły/ustępują, czasem pojawiają się inne, ale od tego, "przełomu" nie muszę już brać tych myśli i oceniać czy to jeszcze nerwica czy coś innego.
Pizd, wszystko do jednego wora i olewka.
Co raz bardziej przypominam sobie dawnego siebie Trzymajcie kciuki
Nie wiem czy moje rozchwiane uczucia do chłopaka to jest wynik nerwicy czy po prostu.. Coś się zmienia, coś się kończy... I już nie będzie jak kiedyś..
"You are far too smart to be the only thing standing in your way"
-
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 409
- Rejestracja: 22 listopada 2017, o 16:21
Im bardziej będziesz to analizowała tym mniej będziesz wiedziała. Na rocd moim zdaniem działa jedna zasada, którą sprzedał mi Wiktor. Nie wrzuci się zawsze wszystkiego do wora pewności, że to nerwica a szukanie tej pewności to tak naprawdę kontrolowanie tego co czuję i jak. Trwasz w tym kołowrotku z tego powodu. Dlatego wysil się i nie szukaj zapewnienia czy to nerwica czy coś się wypala, pogódź się na chociażby dwa miesiące lub trzy na brak uczuć takich jak dawniej i spędzaj czas ze swoim chłopakiem ale też bez jakiejś przesady, szukaj życia a nie zapewnień. Jak ma się związek skończyć to i tak się skończy ale przynajmniej bez analizy, a jak ma się nie skończyć to przez ten czas się o tym sama dowiesz. To nie jest łatwe bo mnie to kosztowało rok pracy z forum i materiałami i roczną terapię ale sądzę, że na przyszłość w sam raz.natalia93 pisze: ↑8 sierpnia 2019, o 13:00Ja mam duży problem z wrzuceniem wszystkiego do worka nerwicowego.Ewellla pisze: ↑8 sierpnia 2019, o 12:24Trzymam tak to za nas obydwoje bo sama jestem w podobnym chyba miejscu. Do niedawna bardzo wiele dialogowałam i racjonalizowałam bo poranki były zawsze najgorsze a i w ciągu dnia też nie najlepiej. Ale z czasem dzięki temu zauważyłam, że przejadł mi się temat i zaczęłam jakby olewać to z automatu. Teraz już coraz mniej gadania do siebie, a coraz więcej przyzwalania się pojawia. Po czasie można to dostrzec i myślę, że to spory krok do przodu.Maras pisze: ↑8 sierpnia 2019, o 09:28Poranki są dziwne, wtedy wszystko atakuje. Ale od kiedy "stosuję" pełne, wybaczcie słowo, wyjebanie na to, jest łatwiej.
Tędy droga.
Jedne natręty ustąpiły/ustępują, czasem pojawiają się inne, ale od tego, "przełomu" nie muszę już brać tych myśli i oceniać czy to jeszcze nerwica czy coś innego.
Pizd, wszystko do jednego wora i olewka.
Co raz bardziej przypominam sobie dawnego siebie Trzymajcie kciuki
Nie wiem czy moje rozchwiane uczucia do chłopaka to jest wynik nerwicy czy po prostu.. Coś się zmienia, coś się kończy... I już nie będzie jak kiedyś..
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 255
- Rejestracja: 1 września 2017, o 21:36
Na razie minął miesiąc od tego wszystkiego. Są lepsze i gorsze momenty. Ale najlepsze jest to, że spędzając z nim czas czuje ze mam jakąś blokadę, jest mi dziwnie I często przychodzą mi myśli i analizy.martinsonetto pisze: ↑8 sierpnia 2019, o 13:08Im bardziej będziesz to analizowała tym mniej będziesz wiedziała. Na rocd moim zdaniem działa jedna zasada, którą sprzedał mi Wiktor. Nie wrzuci się zawsze wszystkiego do wora pewności, że to nerwica a szukanie tej pewności to tak naprawdę kontrolowanie tego co czuję i jak. Trwasz w tym kołowrotku z tego powodu. Dlatego wysil się i nie szukaj zapewnienia czy to nerwica czy coś się wypala, pogódź się na chociażby dwa miesiące lub trzy na brak uczuć takich jak dawniej i spędzaj czas ze swoim chłopakiem ale też bez jakiejś przesady, szukaj życia a nie zapewnień. Jak ma się związek skończyć to i tak się skończy ale przynajmniej bez analizy, a jak ma się nie skończyć to przez ten czas się o tym sama dowiesz. To nie jest łatwe bo mnie to kosztowało rok pracy z forum i materiałami i roczną terapię ale sądzę, że na przyszłość w sam raz.natalia93 pisze: ↑8 sierpnia 2019, o 13:00Ja mam duży problem z wrzuceniem wszystkiego do worka nerwicowego.Ewellla pisze: ↑8 sierpnia 2019, o 12:24
Trzymam tak to za nas obydwoje bo sama jestem w podobnym chyba miejscu. Do niedawna bardzo wiele dialogowałam i racjonalizowałam bo poranki były zawsze najgorsze a i w ciągu dnia też nie najlepiej. Ale z czasem dzięki temu zauważyłam, że przejadł mi się temat i zaczęłam jakby olewać to z automatu. Teraz już coraz mniej gadania do siebie, a coraz więcej przyzwalania się pojawia. Po czasie można to dostrzec i myślę, że to spory krok do przodu.
Nie wiem czy moje rozchwiane uczucia do chłopaka to jest wynik nerwicy czy po prostu.. Coś się zmienia, coś się kończy... I już nie będzie jak kiedyś..
Ciężko jest to wszystko puścić. I pomyśleć sobie co ma być to będzie. Bo wszystko wiąże się z jakimiś konsekwencjami (szczególnie hipotetyczne rozstanie).
Najlepsze jest to że przecież ja chcę żeby było dobrze i chce wrócić do takiego spokoju psychicznego jak dawniej. A tak się wszystko posypalo.
"You are far too smart to be the only thing standing in your way"
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 21
- Rejestracja: 18 września 2018, o 08:34
Mi to przyszło (to znaczy dalej przychodzi) z trudem (tzn. nie o związek i wątpliwości w niego chodziło), ale zasada jest ta sama. Odpuściłem temat. Zaczęło mi wisieć, że chce wrócić do spokoju psychicznego jak dawniej, żeby było dobrze.
Oczywiście zaraz pojawił się natręt, że toczę się w jakąś nicość, na której końcu jest tylko deprecha/marazm/zawiecha/zgorzknienie.
I wiesz co?
Nico!
Stało się właśnie tyle. Nic! Dziś na przykład, jak zaczęła się tęga egzystencjonalna rozkmina w mojej głowie, to aż się zaśmiałem pod nosem Pierwszy raz coś takiego miałem, od kiedy żyję z tym gównem Dobrze, ze obok mnie był tylko mój dwutygodniowy syn, bo żona by pomyślała, że pierdolnięty do reszty
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 21
- Rejestracja: 18 września 2018, o 08:34
Ewellla pisze: ↑8 sierpnia 2019, o 12:24Trzymam tak to za nas obydwoje bo sama jestem w podobnym chyba miejscu. Do niedawna bardzo wiele dialogowałam i racjonalizowałam bo poranki były zawsze najgorsze a i w ciągu dnia też nie najlepiej. Ale z czasem dzięki temu zauważyłam, że przejadł mi się temat i zaczęłam jakby olewać to z automatu. Teraz już coraz mniej gadania do siebie, a coraz więcej przyzwalania się pojawia. Po czasie można to dostrzec i myślę, że to spory krok do przodu.Maras pisze: ↑8 sierpnia 2019, o 09:28Poranki są dziwne, wtedy wszystko atakuje. Ale od kiedy "stosuję" pełne, wybaczcie słowo, wyjebanie na to, jest łatwiej.
Tędy droga.
Jedne natręty ustąpiły/ustępują, czasem pojawiają się inne, ale od tego, "przełomu" nie muszę już brać tych myśli i oceniać czy to jeszcze nerwica czy coś innego.
Pizd, wszystko do jednego wora i olewka.
Co raz bardziej przypominam sobie dawnego siebie Trzymajcie kciuki
Tak, dokładnie. Sądzę, że ile się dało zrobić racjonalizacją i dialogowaniem, tyle się udało. I naturalnym kolejnym krokiem jest właśnie te przyzwolenie. Jednocześnie przyzwolenie, i robienie swojego.
Uda się dziewczyno.
Mam takie wewnętrzne przeświadczenie, że w końcu załapałem o co chodzi w tym całym "odburzaniu".
I olewka przyszła naturalnie
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 105
- Rejestracja: 22 października 2018, o 17:20
Dialogowanie i racjonalizacja spowodowały, że temat mi się przejadł i go przestałam się tak panicznie bać i unikać. Teraz dlatego przyzwalanie jest mi łatwiej wdrożyć, plus czasem dialog jak znowu czasowo męczyć zaczyna tak, że nie da się niczym zająć. I tak powoli, powoli do przodu. Ja już nawet nie mówię, że się uda i czy czekam na to czy nie, jest tak jak jest i niech mija tyle ile musi. Jest ciężko szczególnie z depersonalizacją ale uważam, że to jedyna droga.Maras pisze: ↑8 sierpnia 2019, o 16:43Ewellla pisze: ↑8 sierpnia 2019, o 12:24Trzymam tak to za nas obydwoje bo sama jestem w podobnym chyba miejscu. Do niedawna bardzo wiele dialogowałam i racjonalizowałam bo poranki były zawsze najgorsze a i w ciągu dnia też nie najlepiej. Ale z czasem dzięki temu zauważyłam, że przejadł mi się temat i zaczęłam jakby olewać to z automatu. Teraz już coraz mniej gadania do siebie, a coraz więcej przyzwalania się pojawia. Po czasie można to dostrzec i myślę, że to spory krok do przodu.Maras pisze: ↑8 sierpnia 2019, o 09:28Poranki są dziwne, wtedy wszystko atakuje. Ale od kiedy "stosuję" pełne, wybaczcie słowo, wyjebanie na to, jest łatwiej.
Tędy droga.
Jedne natręty ustąpiły/ustępują, czasem pojawiają się inne, ale od tego, "przełomu" nie muszę już brać tych myśli i oceniać czy to jeszcze nerwica czy coś innego.
Pizd, wszystko do jednego wora i olewka.
Co raz bardziej przypominam sobie dawnego siebie Trzymajcie kciuki
Tak, dokładnie. Sądzę, że ile się dało zrobić racjonalizacją i dialogowaniem, tyle się udało. I naturalnym kolejnym krokiem jest właśnie te przyzwolenie. Jednocześnie przyzwolenie, i robienie swojego.
Uda się dziewczyno.
Mam takie wewnętrzne przeświadczenie, że w końcu załapałem o co chodzi w tym całym "odburzaniu".
I olewka przyszła naturalnie
-
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 409
- Rejestracja: 22 listopada 2017, o 16:21
Wierzysz, że to jedyna droga czy uważasz logicznie?Ewellla pisze: ↑10 sierpnia 2019, o 12:05Dialogowanie i racjonalizacja spowodowały, że temat mi się przejadł i go przestałam się tak panicznie bać i unikać. Teraz dlatego przyzwalanie jest mi łatwiej wdrożyć, plus czasem dialog jak znowu czasowo męczyć zaczyna tak, że nie da się niczym zająć. I tak powoli, powoli do przodu. Ja już nawet nie mówię, że się uda i czy czekam na to czy nie, jest tak jak jest i niech mija tyle ile musi. Jest ciężko szczególnie z depersonalizacją ale uważam, że to jedyna droga.Maras pisze: ↑8 sierpnia 2019, o 16:43Ewellla pisze: ↑8 sierpnia 2019, o 12:24
Trzymam tak to za nas obydwoje bo sama jestem w podobnym chyba miejscu. Do niedawna bardzo wiele dialogowałam i racjonalizowałam bo poranki były zawsze najgorsze a i w ciągu dnia też nie najlepiej. Ale z czasem dzięki temu zauważyłam, że przejadł mi się temat i zaczęłam jakby olewać to z automatu. Teraz już coraz mniej gadania do siebie, a coraz więcej przyzwalania się pojawia. Po czasie można to dostrzec i myślę, że to spory krok do przodu.
Tak, dokładnie. Sądzę, że ile się dało zrobić racjonalizacją i dialogowaniem, tyle się udało. I naturalnym kolejnym krokiem jest właśnie te przyzwolenie. Jednocześnie przyzwolenie, i robienie swojego.
Uda się dziewczyno.
Mam takie wewnętrzne przeświadczenie, że w końcu załapałem o co chodzi w tym całym "odburzaniu".
I olewka przyszła naturalnie
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 105
- Rejestracja: 22 października 2018, o 17:20
widać od razu, że terapia u Vicia odbyta oczywiście, że logicznie! Chociaż nie tylko bo jest też powoli trochę wiary w to, choć powiększa się ona jak kapiąca krew z nosa to jest jej więcej niż kiedy zaczynałam. Ale nadal to bardziej rozum niż emocje. Czy możesz przybliżyć czy tak też u Ciebie było?martinsonetto pisze: ↑10 sierpnia 2019, o 12:19Wierzysz, że to jedyna droga czy uważasz logicznie?Ewellla pisze: ↑10 sierpnia 2019, o 12:05Dialogowanie i racjonalizacja spowodowały, że temat mi się przejadł i go przestałam się tak panicznie bać i unikać. Teraz dlatego przyzwalanie jest mi łatwiej wdrożyć, plus czasem dialog jak znowu czasowo męczyć zaczyna tak, że nie da się niczym zająć. I tak powoli, powoli do przodu. Ja już nawet nie mówię, że się uda i czy czekam na to czy nie, jest tak jak jest i niech mija tyle ile musi. Jest ciężko szczególnie z depersonalizacją ale uważam, że to jedyna droga.Maras pisze: ↑8 sierpnia 2019, o 16:43
Tak, dokładnie. Sądzę, że ile się dało zrobić racjonalizacją i dialogowaniem, tyle się udało. I naturalnym kolejnym krokiem jest właśnie te przyzwolenie. Jednocześnie przyzwolenie, i robienie swojego.
Uda się dziewczyno.
Mam takie wewnętrzne przeświadczenie, że w końcu załapałem o co chodzi w tym całym "odburzaniu".
I olewka przyszła naturalnie
-
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 409
- Rejestracja: 22 listopada 2017, o 16:21
Hehehe tak jest. Było było dlatego chciałem to Tobie i Marasowi napisać, że to dobre są kierunki.
- martusia1979
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 917
- Rejestracja: 27 czerwca 2015, o 12:28
Ja bym zamiast logicznego myślenia nazwała to Praktyką...bo tak naprawdę jak człowiek nie raz boi się normalnie wysrać w nerwicy to wtedy nie myśli logicznie tylko puszcza pomalutku kontrolę oczywiście jak najbliżej ''łóżka'' aby wrazie czego mógł upaść wprost do niego to wtedy nabiera dystansu i praktyki że jednak nic się nie dzieje i znów może to powtórzyć. Logika przychodzi o wiele póżniej jak juz się jest prawie mistrzem w puszczaniu kontroli A tak może ci każdy mówić i to tylko działa na chwilę póżniej ktoś wystarczy że tupnie noga i spierniczasz , gdzie pieprz rośnie super>
strach-przed-smiercia-szalenstwem-i-utrata-kontroli-t427.html
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 105
- Rejestracja: 22 października 2018, o 17:20
Chyba rozumiem o co Ci chodzi ale nie sprawdza się to w wypadku psychicznych objawów i depersonalizacji, bo tu działanie i praktyka nie mają wpływu na to. Bo ja mogę robić wszystko ale to w głowie jest chaos i uczuciach. Dlatego to chyba jednak zależy co komu dolega bo bez tej racjonalizacji logicznej to byłabym pochłonięta tylko tym. Nie boję się aktywności a myśli i tego co czuję. A tak jednak logika powoli wchodzi i utrzymywała mnie w ryzach.martusia1979 pisze: ↑10 sierpnia 2019, o 16:02Ja bym zamiast logicznego myślenia nazwała to Praktyką...bo tak naprawdę jak człowiek nie raz boi się normalnie wysrać w nerwicy to wtedy nie myśli logicznie tylko puszcza pomalutku kontrolę oczywiście jak najbliżej ''łóżka'' aby wrazie czego mógł upaść wprost do niego to wtedy nabiera dystansu i praktyki że jednak nic się nie dzieje i znów może to powtórzyć. Logika przychodzi o wiele póżniej jak juz się jest prawie mistrzem w puszczaniu kontroli A tak może ci każdy mówić i to tylko działa na chwilę póżniej ktoś wystarczy że tupnie noga i spierniczasz , gdzie pieprz rośnie super>
- Juliaaa78569
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 569
- Rejestracja: 27 kwietnia 2018, o 16:25
Lisek przychodzi z zapytaniem
Czy ktoś z Was miał coś takiego, że nie potrafiliscie usiedziec z powodu napięcia?
Tzn. Gdy się ruszam i coś robię to to napięcie wewnętrzne, ból mięśni (spowodowany tym napięciem, tak myślę) nieco maleje i jest okej, ale kiedy siedzę i muszę coś zrobić w jednej pozycji po prostu nie mogę wytrzymać :/ napięcie jest okropne i do tego ten ból mięśni w różnych częściach ciała.
Co na to można poradzić? Bo wiadomo nie można cały czas być w ruchu i robić coś, czasem trzeba przysiąść nad czymś, a z tym napięciem to trochę trudno
Czy ktoś z Was miał coś takiego, że nie potrafiliscie usiedziec z powodu napięcia?
Tzn. Gdy się ruszam i coś robię to to napięcie wewnętrzne, ból mięśni (spowodowany tym napięciem, tak myślę) nieco maleje i jest okej, ale kiedy siedzę i muszę coś zrobić w jednej pozycji po prostu nie mogę wytrzymać :/ napięcie jest okropne i do tego ten ból mięśni w różnych częściach ciała.
Co na to można poradzić? Bo wiadomo nie można cały czas być w ruchu i robić coś, czasem trzeba przysiąść nad czymś, a z tym napięciem to trochę trudno