Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Ogólne pytania do ozdrowieńców

Tu dzielimy się naszymi sukcesami w walce z nerwicą, fobiami. Opisujemy duże i małe kroki do wolności od lęku w każdej postaci.
Umieszczamy historię dojścia do zdrowia i świadectwo, że można!
Dział jest wspólny dla każdego rodzaju zaburzenia lękowego czyli nerwicy/fobii.
Awatar użytkownika
Nerwowy
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 336
Rejestracja: 12 sierpnia 2018, o 15:09

8 lipca 2019, o 15:40

Ewellla pisze:
8 lipca 2019, o 15:18
Nerwowy pisze:
8 lipca 2019, o 15:00
ozz87 pisze:
8 lipca 2019, o 14:51
cześć,
prawie wyszedłem z nerwicy (tj. nie mam lęku wolnopłynącego, tych objawów niefajnych, ataków i natrętów). Zostało mi tylko niestety skanowanie ciała, doszukiwania się objawów i lęk na tle serca - lęk przed atakiem serca i kontrola samopoczucia. Macie jakieś wskazówki jak to dokończyć i wyjść z tego ? czuje że trochę utknąłem :|
Ja jestem jeszcze zaburzony, ale na lęk związany z sercem bardzo pomaga mi regularne bieganie. Zacznij rozsądnie powoli ćwiczyć bieganie z jakąś rozpiską.
Ja nie mam z tym problemu ale na logikę to trzeba sobie udowadniać że nic się nie stanie i biegać, wykonywać jakąś inną aktywność fizyczną mimo tych objawów ale z umiarem. U mnie pojawiały się wcześniej silne zawroty po wyjściu z domu, to chodziłam własnie wtedy kiedy było najgorzej. Problem zniknął.
Najważniejsze i najtrudniejsze jest właśnie udowadnianie sobie, że jest wszystko ok. Teraz biegam po 5-6 km i nic się nie dzieje, nic mnie nie boli, nie mam zawrotów głowy, więc na logikę mówię sobie gdzie jest ten zawał, udar, wylew i inne badziewia? Jestem zdrowy.

Ja teraz właśnie mam problem z zawrotami - to dla mnie totalna nowość, przez rok zaburzenia nigdy tego nie miałem. Zawroty mam głównie w domu i w czasie pracy.
"Szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać różnych rezultatów” Albert Einstein.

“Nie mogę się lękać. Strach zabija umysł. Strach jest małą śmiercią, która niesie ze sobą całkowite unicestwienie. Stawię mu czoło. Pozwolę, aby zalał mnie i przelał się przeze mnie, a kiedy odpłynie, obrócę oko swej jaźni i spojrzę na jego drogę. Tam, gdzie przeszedł strach, nie będzie już nic. Zostanę tylko ja.” Frank Herbert, Diuna
wayne rooney
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 7
Rejestracja: 8 lipca 2019, o 15:55

9 lipca 2019, o 18:33

wayne rooney pisze:
8 lipca 2019, o 23:22
Cześć,
to mój pierwszy post na forum. Witam wszystkich serdecznie. Ogólnie rzecz biorąc nie będę opisywał całej mojej historii bo nie mam już takiej potrzeby i mam się całkiem nieźle. Napiszę tylko, tak ogólnie, że od wieku ok.14 lat zacząłem leczyć się psychiatrycznie bo nie radziłem sobie z lękami głównie odnośnie zdrowia, wyszukiwałem zagrożenia w najprostszych życiowych sytuacjach itd. Potem to wszystko mocno ewoluowało w niezliczoną ilość różnych lęków. Leczyłem się lekami ze wsparciem psychiatry, raz było lepiej raz gorzej, wzbraniałem się przed pójściem do psychologa bo byłem na jednej wizycie i uznałem że to nie ma sensu. W końcu uległem namowom Mamy i w wieku 22 czy 23 lat (dokładnej daty nie pamiętam, jakoś na przełomie) poszedłem na terapię do pani psycholog, która trwała ok 1,5 roku. Wtedy tak naprawdę ruszyło w dobrą stronę, choć na początku nie rozumiałem wielu rzeczy ale z czasem terapię ukończyłem na własną rękę zacząłem swoją drogę uświadamiania sobie mechanizmów umysłu i zaburzeń poprzez lekturę książek z klimatów wschodnich traktujących tematykę głównie życia tu i teraz, przezwyciężania leków i somatyzacji (cierpiałem na różne somatyczne bóle). Dużo mi to dało ale jednocześnie zajęło sporo czasu by poznać siebie i wykorzystać to skutecznie w praktyce. I tak to sobie trwa. Leki brałem przez większość czasu miałem kilka przerw z własnej woli ale teraz biorę małe dawki "na podtrzymanie" i wciąż dokształcam się w kwestii właśnie mechanizmów psychiki, czytam sporo książek od pewnego czasu oglądam filmiki na Youtube z kanału Zaburzeni.pl i jest to kapitalna robota. Gratuluje chłopakom, szczególnie temu z czarną brodą ( to chyba Hewad, tak?) jesteś super gościem i dziękuję ci bardzo. Ogólnie stan mojego zdrowia psychicznego oceniam jako dobry choć nie ukrywam, że męczą mnie natrętne myśli ( miałem stwierdzoną nerwicę natręctw i zaburzenia obsesyjno kompulsywne, które głównie były spowodowane sytuacjami z dzieciństwa i wychowaniem w lęku) i różne "stare" lęki ale jakoś sobie z nimi radzę i mimo kryzysów wychodze na prostą. Jednak mam parę lęków i myśli, które częściej niż pozostałe mnie męczą i ciężko mi je sobie wytłumaczyć. I tutaj proszę o pomoc, może jak ktoś przeczyta to z dystansem i mnie zrozumie to powie coś co pomoże mi sobie z tym lepiej poradzić.

Mianowicie często kiedy jest ok pojawia się konflikt, który nie daje mi spokoju, że nerwica i te wszystkie lęki, bóle somatyczne, złe myśli itd. to moja wina. Że mogłem wcześniej iść na terapię, wcześniej zareagować, bo teraz mam 27 lat i czuje się dużo lepiej i pojawia się taki właśnie lęk i poczucie winy, że jak z tego wyszedłem i mam teraz świadomość to że mogłem zrobić to wcześniej i tak się nie męczyć.Że teraz jestem już "stary" i że upływający czas mogłem spędzić w większym spokoju. To potęguje żal. Jednocześnie patrząc z perspektywy czasu nigdy nerwica nie sprawiła że coś zawaliłem, że zamknąłem się w domu, ludzie w okół mnie w życiu by nie przypuszczali, że cokolwiek jest nie tak i w sumie patrząc realnie to to moje "prawdziwe ja" jest ze mnie dumne , że daje radę, że nigdy się nie poddałem i że większość tych lęków przezwyciężyłem ale ten wewnętrzny krytyk nie daje mi spokoju że "mogłem wcześniej", że " te lata poprzednie mogłby być lepsze itd." Co więcej kiedy nie mam lęków to uważam, że paradoksalnie ta droga bardzo mnie rozwinęła i gdybym nie miał nerwicy i nie przeszedł tego wszystkiego to nie byłbym tym kim jestem teraz. Jednocześnie tak jak mówię, często wraca ta myśl i wtedy mam wątpliwość, czy mogłem zrobić coś więcej, inaczej? Ogólnie takie rozpatrywanie przeszłości na zasadzie żalu do siebie że mogłem coś zrobić inaczej i wtedy byłoby lepiej to mój "koronny" lęk, który sprawia że mam wtedy poczucie beznadziei i poczucie własnej wartości mocno spada. Dodatkowo przeważnie jak czuje się dobrze i pomyślę o tym, że czuje się dobrze to zaraz pojawia się lęk, że te lęki czy somatyzacje wrócą i wtedy paradoksalnie mam największe dołki jak pojawia się lęk powrotu do starych nawyków. Wtedy wręcz czasem pojawia się "samospełniająca się" przepowiednia i niektóre somatyzacje czy złe samopoczucie wraca na kilka dni. Potem przeważnie sobie z tym radzę i doprowadzam do poprzedniego stanu. Czy jest możliwe, że to kiedykolwiek całkowicie ustąpi, czy po prostu trzeba nauczyć się z tym żyć "całkowicie" nie licząc na to że takie nawroty będą się zdarzać? Może ktoś się ustosunkować do moich wątpliwości? Szczególnie te powyżej, gdybyście mieli jakieś dobre słowo, czy poradę, coś co pomoże mi zbagatelizować te powyższe kwestie to byłbym bardzo wdzięczny.Zapewne to kolejna sztuczka mojego umysłu, tylko po co to robi? Jaki jest tego cel? Wpędzenie znowu w lęk? Po co to jest? CZy zaburzenia są naszą winą czy są z zewnątrz i są "niezalezne od nas?". Oglądałem sporo filmików, ale nic nie podpasowało konkretnie do tego typu wątpliwości. Z góry dzięki za odpowiedzi. Postaram się w przyszłości pomagać użytkownikom jak będę mógł.
Pozdrawiam
To mój post z wczoraj. Mam od kilku dni my kryzys. Czasem czuje się odburzony całkowicie, że nic nie jest w stanie się stać. Ogólnie mój stan zdrowia psychicznego jest ok i czuję się dobrze ale co jakiś czas mam kryzys związany z lękiem że wrócę na ścieżkę zaburzenia. Że wróci somatyzacja, bóle, depersonalizacja czy lęk. Wtedy zaczynam znowu to analizować , źle się czuć i czuję lęk przed lękiem, czasem pojawi się jakiś objaw w ciele. Pytanie czy też mieliście tak w końcówce odburzania ? Co robić? Ignorowac, zlać to i zapomnieć czy próbować dalej jakoś specjalnie próbować nad tym pracować? Stoję trochę w rozkroku bo czuję sie mocny długimi momentami super sobie radzę a momentami jest lęk przed powrotem do starych nawyków. Poradźcie coś proszę.
wayne rooney
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 7
Rejestracja: 8 lipca 2019, o 15:55

9 lipca 2019, o 18:34

Kiedy jest " ten " moment że jest się całkowicie odburzonym? Czy to znowu kolejne natręctwo z napięciem żeby " odburzyc się całkowicie" i znów wkręcenie się w lękowy krąg wymagań wobec siebie?
toczka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 85
Rejestracja: 9 kwietnia 2019, o 16:09

9 lipca 2019, o 22:07

Czy w pełni zrozumieć i zaakceptować objawy nerwicy da się tylko na "trzeźwo" czy można się posiłkować np hydroxyzyna? Nie mówię tu o jakiś mocnych antydepresantach tylko właśnie o twoich łagodnych tabletkach na nerwy
Awatar użytkownika
Tojajestem
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 380
Rejestracja: 25 lutego 2015, o 19:03

10 lipca 2019, o 19:52

toczka pisze:
9 lipca 2019, o 22:07
Czy w pełni zrozumieć i zaakceptować objawy nerwicy da się tylko na "trzeźwo" czy można się posiłkować np hydroxyzyna? Nie mówię tu o jakiś mocnych antydepresantach tylko właśnie o twoich łagodnych tabletkach na nerwy
Ale na co i po co? Akceptacja nie jest kwestia lekow tylko umyslu. Leki moga np zlagodzic objawy ale moim zdaniem to nie pomaga w akceptacji. Ja nie bralem zadnych lekow "na akceptacje".
Ważne, żeby w trudnych chwilach pamiętać o własnych cytatach ;)
kaldunia18
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 418
Rejestracja: 5 listopada 2016, o 08:38

10 lipca 2019, o 20:05

Ozdrowieńcy jak radziliście sobie gdy nawet przypadkowo natknęliście się na informacje, że np. ktoś miał myśli mordercze (np bał się ich) i zabił, albo depresję i popełnił samobójstwo, wypiła alkohol i coś komuś zrobił bo nie zapanował nad sobą (ja się w ogóle boję pić, że mi coś odpieprzy później) albo kogoś coś tam bolało, olał to i miał jakąś poważną chorobę... Kurcze nie mogę sobie wyrobić takiego dystansu. Od razu się cykam jak coś usłyszę co ma związek nawet niewielki z nerwicą... Proszę pomóżcie naprowadźcie na właściwy trop albo po prostu podeślijcie jakiś link jeśli gdzieś już było o tym pisane... Plisss:)
toczka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 85
Rejestracja: 9 kwietnia 2019, o 16:09

10 lipca 2019, o 20:09

Tojajestem pisze:
10 lipca 2019, o 19:52
toczka pisze:
9 lipca 2019, o 22:07
Czy w pełni zrozumieć i zaakceptować objawy nerwicy da się tylko na "trzeźwo" czy można się posiłkować np hydroxyzyna? Nie mówię tu o jakiś mocnych antydepresantach tylko właśnie o twoich łagodnych tabletkach na nerwy
Ale na co i po co? Akceptacja nie jest kwestia lekow tylko umyslu. Leki moga np zlagodzic objawy ale moim zdaniem to nie pomaga w akceptacji. Ja nie bralem zadnych lekow "na akceptacje".
Nie nie trochę źle się wyraziłam :D chodziło mi o to czy jak będę przyjmowac Łagodne leki na uspokojenie to będę miała gorzej z wyjściem z zaburzenia. Już staram się przyjmowac tylko wyciąg z dziurawca ale pewnie w napadach lęku na noc wezmę standardowo hydroxyzyne na spanie.
Czy takie coś nie opóźni procesu zdrowienia?
kaldunia18
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 418
Rejestracja: 5 listopada 2016, o 08:38

10 lipca 2019, o 20:14

toczka pisze:
10 lipca 2019, o 20:09
Tojajestem pisze:
10 lipca 2019, o 19:52
toczka pisze:
9 lipca 2019, o 22:07
Czy w pełni zrozumieć i zaakceptować objawy nerwicy da się tylko na "trzeźwo" czy można się posiłkować np hydroxyzyna? Nie mówię tu o jakiś mocnych antydepresantach tylko właśnie o twoich łagodnych tabletkach na nerwy
Ale na co i po co? Akceptacja nie jest kwestia lekow tylko umyslu. Leki moga np zlagodzic objawy ale moim zdaniem to nie pomaga w akceptacji. Ja nie bralem zadnych lekow "na akceptacje".
Nie nie trochę źle się wyraziłam :D chodziło mi o to czy jak będę przyjmowac Łagodne leki na uspokojenie to będę miała gorzej z wyjściem z zaburzenia. Już staram się przyjmowac tylko wyciąg z dziurawca ale pewnie w napadach lęku na noc wezmę standardowo hydroxyzyne na spanie.
Czy takie coś nie opóźni procesu zdrowienia?
Chyba od czasu do czasu nie, aczkolwiek jeśli tylko się da to lepiej samemu trochę się pomęczyć bez wspomagaczy:) Sam Victor pisał, że przy problemach ze snem co jakiś czas sobie zażywał xanax żeby się wyspać w końcu:)
Awatar użytkownika
Tojajestem
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 380
Rejestracja: 25 lutego 2015, o 19:03

10 lipca 2019, o 20:55

Dokladnie. Lek to w pewnym sensie tez unik - ucieczka przed objawem. Zeby wyjsc z lęku trzeba go brac na klate - zero unikow.
Ważne, żeby w trudnych chwilach pamiętać o własnych cytatach ;)
Awatar użytkownika
debra.morgan
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 130
Rejestracja: 5 maja 2019, o 17:38

11 lipca 2019, o 12:43

Hejka,
ja mam pytanie ogólnie o choroby. Jestem teraz na takim etapie, że ogólnie jest ok :) Ale nie do końca potrafię odróżnić jakiś somatów od normalnego stanu zdrowia. Nie mogę wszystkich problemów zawsze tłumaczyć nerwicą, bo każdy kiedyś tam na coś choruje - ot zwykłe przeziębienie czy jakieś zatrucie pokarmowe. Ozdrowieńcy - jak odróżnić nerwowe somaty od normalnych reakcji organizmu, skoro te pierwsze czasami wpędzają nas w takie lęki? Jak nauczyliście się tego czym należy się przejmować, bo rzeczywiście może zagrażać zdrowiu, a co trzeba olać?
shadow
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 95
Rejestracja: 27 listopada 2014, o 17:36

11 lipca 2019, o 21:58

To chyba sztandarowy problem wszystkich w stanie lękowym ;) Też będąc w nerwicy zawsze się nad tym zastanawiałam, ale nie znam odp może ktoś zna, chętnie przeczytam :)
Awatar użytkownika
dankan
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 935
Rejestracja: 23 maja 2014, o 10:11

11 lipca 2019, o 23:44

Tylko po co tobie to odróżniać? :) Ważne jest aby dolegliwości nie tłumaczyć rakiem lub SM bądź innym :)
Najlepsza instrukcja pozbycia sie nerwicy plus inne wpisy ludzi z forum
moja-historia-plus-moje-odburzanie-t5194.html#p49014

spis-tresci-autorami-t4728.html
shadow
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 95
Rejestracja: 27 listopada 2014, o 17:36

12 lipca 2019, o 10:39

Na przykład po to że jak napierdziela brzuch mocno a ktoś myśli że to od nerwy a to wyrostek i zbyt długo czeka z tymi objawami albo woreczek żółciowy, jest sporo takich dziwactw które można brać za nerwe a okazuje się, że to nie ona jednak. Z somatami zawsze są wątpliwości i dlatego tak ciężko z nich wyjść bo zawsze ta obawa "a może jednak to nie nerwica".
kaldunia18
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 418
Rejestracja: 5 listopada 2016, o 08:38

12 lipca 2019, o 11:20

Jeśli to faktycznie wyrostek czy woreczek to pojawia się tez inne objawy! Myśle, ze ciezko to pomylić! A jeśli już całkowicie nie jesteś pewny co Ci jest to przy takim ostrym Somacie zażyj sobie coś na uspokojenie jeśli ustąpi to znaczy, ze to tylko nerwy;) albo jak się czymś zajmiesz i przestanie Cię bolec to tez znaczy, ze nerwy. Ja sobie tak tłumacze. Aczkolwiek uważam, ze jakiejś poważnej choroby nie da się przeoczyć!
Nerwyzestali
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1557
Rejestracja: 19 czerwca 2018, o 13:41

12 lipca 2019, o 11:27

Miewaliście w zaburzeniu napiecie nerwowe tak duże że somaty przychodziły i roztrzesieni byliscie i trwało to caly dzien albo dłużej? Ja mam od kilku dnia taki stan z chwilami przerw i boje sie ze z tego napiecia mi sie cos stanie. U mnie to jest spowodowane niewykonaniem rytuałów myslowych, nie przemyślenia tematu odpowiednio lub na skutek nie radzenia sobie z ruminacjami.
ODPOWIEDZ