Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Ogólne pytania do ozdrowieńców

Tu dzielimy się naszymi sukcesami w walce z nerwicą, fobiami. Opisujemy duże i małe kroki do wolności od lęku w każdej postaci.
Umieszczamy historię dojścia do zdrowia i świadectwo, że można!
Dział jest wspólny dla każdego rodzaju zaburzenia lękowego czyli nerwicy/fobii.
ODPOWIEDZ
hetman999
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 85
Rejestracja: 22 marca 2016, o 13:55

23 października 2018, o 13:45

Znaczy, niezależnie jaki będzie objaw, to podejście ma być takie same. Ale nie ma co ukrywać, nerwiczka ma wiele twarzy. U mnie głównie objawy psychiczne - o zawały się nie boję - jak mam zejść, to i tak zejdę. Ale o to, że to pieroństwo przerodzi się w chorobę psychiczną już bardziej się obawiam, tyle, że na podstawie info. z forum wiem, że i do tego podejście ma być odpowiednie.
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

23 października 2018, o 13:47

hetman999 pisze:
23 października 2018, o 13:45
Znaczy, niezależnie jaki będzie objaw, to podejście ma być takie same. Ale nie ma co ukrywać, nerwiczka ma wiele twarzy. U mnie głównie objawy psychiczne - o zawały się nie boję - jak mam zejść, to i tak zejdę. Ale o to, że to pieroństwo przerodzi się w chorobę psychiczną już bardziej się obawiam, tyle, że na podstawie info. z forum wiem, że i do tego podejście ma być odpowiednie.
Nie ma takiej możliwości aby to co masz i opisujesz przerodziło Ci się w chorobę psychiczną :)
Neurotyk nie staje się psychotykiem ;p
A podejście tak, całościowo to samo
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
hetman999
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 85
Rejestracja: 22 marca 2016, o 13:55

23 października 2018, o 14:22

OK. Dzięx ;-)
Maras
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 21
Rejestracja: 18 września 2018, o 08:34

30 października 2018, o 09:49

Cześć.

Walczę z zaburzeniem. Moim największym przeciwnikiem są natręty myślowe. Najpierw dotyczyły tego, że zrobię coś sobie, potem ewoluowały, że zrobię coś najbliższym, teraz mam jazdę, że to nie zaburzenie a schiza. Lęk ze mnie zszedł, a wcześniej odczuwałem go non stop, z natrętami raz radzę sobie lepiej, raz słabiej. Myślę, że wynika to z braku zawierzenia, że to tylko "nerwica" ale te myśli są tak realne, że przez chwilę naprawdę wierzę, żę tak mogłem pomyśleć. Dopiero potem przychodzi refleksja.

No nic, pojawiają się też te lepsze dni. Pracuję cały czas, wróciłem do sportu, jest ciut lżej, ale natręty atakują. Zwykle rano. No i przebudzenia w nocy.

Pytanie do odburzonych po tym przydługim wstępie. Czy jak się wyliżę z tego kurestwa, dam sobie przyzwolenie na te "przyjemności" po drodze i w końcu się uspokoję, to naprawdę poczuję się normalnie, jak przed? Chcę po prostu mieć tę iskierkę nadziei :)

Pamiętam, że w liceum, kiedyś złapał mnie okropny nerwoból w okolicach serca. Zrobiło mi się słabo, serce waliło mi jak oszalałe - pierwsza myśl - mam zawał (hue hue w wieku 16 lat). Rundka po lekarzach, echo serca, ekg wszystko ok. Potem zaczeły się bole głowy - no to na bank rak mnie wpierdziela. Znowu runda po lekarzach. Potem doszły jeszcze duszności. Mocno wtedy schudłem i nie było dnia, żeby o tym nie myśleć. Ulgę przynosiła - jazda na rowerze. I to takie fest katowanie się. Potem oczywiście czułem się fatalnie, ale przez te parę godzin pedałowania było spoko. Samo z siebie jakoś ten stan odpuścił. I na wspomnienie tego - nie mam żadnych odczuć, nie wali mi serce, nie robi słabo - no i nigdy później już mnie taki stan nie złapał. Czy z natrętami myślowi też tak jest? Czy po odburzeniu na wspomnienie tego piekła, też podchodzi się bez emocji?
Ponidzie
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 50
Rejestracja: 13 września 2018, o 05:51

30 października 2018, o 10:45

Witam wszystkich chciałem się spytać czy może mieliście, macie objawy związane wzrostem, oraz skokami ciśnienia.Pytam ponieważ u mnie ta dolegliwość jest piętą Achillesa. Zawsze jak miałem zjazdy odnośnie kryzysów nerwicowcych i radziłem sobie to nerwica nie dawała za wygraną i uderzała w mój czuły punkt właśnie w objawy związane z ciśnieniem i jak się domyślaćie rozwalało mnie to, momentalny lęk przed udarem, nogi z waty ogólne osłabienie szybkie bicie serca i przede wszystkim ciągłe mierzenie ciśnienia. Mało tego jakikolwiek pomiar ciśnienia u lekarza to zawsze jest wysokie choć jestem spokojny, i powinno być ok to tak nie jest, a po powrocie do domu i zamierzeniu sobie jest w normie, może ktoś tak miał i coś mi podpowie jak sobie radzić z tym bo powiem szczerze że mam okres stresujący i właśnie zaczyna mi do dokuczać a co gorsza zaczynam się nakręcac.
ozz87
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 127
Rejestracja: 8 marca 2018, o 14:44

30 października 2018, o 12:50

Ponidzie pisze:
30 października 2018, o 10:45
Witam wszystkich chciałem się spytać czy może mieliście, macie objawy związane wzrostem, oraz skokami ciśnienia.Pytam ponieważ u mnie ta dolegliwość jest piętą Achillesa. Zawsze jak miałem zjazdy odnośnie kryzysów nerwicowcych i radziłem sobie to nerwica nie dawała za wygraną i uderzała w mój czuły punkt właśnie w objawy związane z ciśnieniem i jak się domyślaćie rozwalało mnie to, momentalny lęk przed udarem, nogi z waty ogólne osłabienie szybkie bicie serca i przede wszystkim ciągłe mierzenie ciśnienia. Mało tego jakikolwiek pomiar ciśnienia u lekarza to zawsze jest wysokie choć jestem spokojny, i powinno być ok to tak nie jest, a po powrocie do domu i zamierzeniu sobie jest w normie, może ktoś tak miał i coś mi podpowie jak sobie radzić z tym bo powiem szczerze że mam okres stresujący i właśnie zaczyna mi do dokuczać a co gorsza zaczynam się nakręcac.
klasyk nerwicowy, ja przez 10 m-cy miałem podwyższone ciśnienie, oczywiście z powodu nerwicy :D non stop stan przed zawałowy, udary, obawy o skoki ciśnienia itd. Gdy lęk złagodnienie, to ciało się uspokoi też. Co Ci mogę polecić to trzeba przestać mierzyć ciśnienie, zaryzykować i żyć z tym, starać się ignorować. Bardziej pracować nad lękiem, emocjami, a objawy z ciała to tak jakby skutek tego wszystkiego. Mi bardzo pomagało i nadal to stosuje tzw. wpuszczanie lęku do ciała. Czyli ok, akceptuje lek, zapraszam, nic nie robię, niech lęk zrobi ze mną co chce. I po tym, zaczęły się dziać cuda :) powodzenia!
kamila00
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 53
Rejestracja: 28 września 2018, o 09:45

30 października 2018, o 13:26

Mam takie pytanie , czy są tutaj ludzie którzy świadomie wychodzą/wyszli z nerwicy biorąc leki ?
ozz87
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 127
Rejestracja: 8 marca 2018, o 14:44

30 października 2018, o 14:34

ogólnie, to kupa jest tego typu kwestii, że leki - pomocniczo i w najgorszym okresie. To prawda, należy z lękiem się w PEŁNI ŚWIADOMIE stykać, trudno mi to opisać. Ale trzeba go przepuszczać, odczuwać, dać mu płynąć. niech robi ten lęk, ta nerwica z nami co jej się żywnie podoba, a my stoimy z boku i się patrzymy na to, niereaktywnie. Wtedy uzyskuje się wolność. Leki maskują to wszystko przykrywają. Tego trzeba się nauczyć i jest to praca nad sobą.
Ponidzie
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 50
Rejestracja: 13 września 2018, o 05:51

30 października 2018, o 16:14

ozz87 pisze:
30 października 2018, o 12:50
Ponidzie pisze:
30 października 2018, o 10:45
Witam wszystkich chciałem się spytać czy może mieliście, macie objawy związane wzrostem, oraz skokami ciśnienia.Pytam ponieważ u mnie ta dolegliwość jest piętą Achillesa. Zawsze jak miałem zjazdy odnośnie kryzysów nerwicowcych i radziłem sobie to nerwica nie dawała za wygraną i uderzała w mój czuły punkt właśnie w objawy związane z ciśnieniem i jak się domyślaćie rozwalało mnie to, momentalny lęk przed udarem, nogi z waty ogólne osłabienie szybkie bicie serca i przede wszystkim ciągłe mierzenie ciśnienia. Mało tego jakikolwiek pomiar ciśnienia u lekarza to zawsze jest wysokie choć jestem spokojny, i powinno być ok to tak nie jest, a po powrocie do domu i zamierzeniu sobie jest w normie, może ktoś tak miał i coś mi podpowie jak sobie radzić z tym bo powiem szczerze że mam okres stresujący i właśnie zaczyna mi do dokuczać a co gorsza zaczynam się nakręcac.
klasyk nerwicowy, ja przez 10 m-cy miałem podwyższone ciśnienie, oczywiście z powodu nerwicy :D non stop stan przed zawałowy, udary, obawy o skoki ciśnienia itd. Gdy lęk złagodnienie, to ciało się uspokoi też. Co Ci mogę polecić to trzeba przestać mierzyć ciśnienie, zaryzykować i żyć z tym, starać się ignorować. Bardziej pracować nad lękiem, emocjami, a objawy z ciała to tak jakby skutek tego wszystkiego. Mi bardzo pomagało i nadal to stosuje tzw. wpuszczanie lęku do ciała. Czyli ok, akceptuje lek, zapraszam, nic nie robię, niech lęk zrobi ze mną co chce. I po tym, zaczęły się dziać cuda :) powodzenia!
Rozumiem nic mi nie pozostaje jak spróbować twojej metody a powiedź mi jak miałeś wzrost ciśnienia to odczuwałeś jakieś dolegliwośći fizyczne bo widzisz ja tak mam że jak tylko wzrośnie mi ciśnienie to zaraz to odczuwam i oczywiście jak zmierze to mam podwyższone choć wcale nie muszą być duże wartości np: 150/90. I wtedy jak sam wiesz nakręcam się jeszcze bardziej. Choć niekiedy mierze przy dolegliwosciach fizycznych i oddziwo jest w normie, dzięki za odpowiedź.
witorrr98
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 1543
Rejestracja: 17 października 2017, o 23:08

30 października 2018, o 18:49

kamila00 pisze:
30 października 2018, o 13:26
Mam takie pytanie , czy są tutaj ludzie którzy świadomie wychodzą/wyszli z nerwicy biorąc leki ?
Tak.Można zarówno brać leki i źle się czuć, nie wychodząc z nerwicy, jak i brać leki i wychodzić świadomie.
ozz87
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 127
Rejestracja: 8 marca 2018, o 14:44

31 października 2018, o 09:42

Ponidzie pisze:
30 października 2018, o 16:14
ozz87 pisze:
30 października 2018, o 12:50
Ponidzie pisze:
30 października 2018, o 10:45
Witam wszystkich chciałem się spytać czy może mieliście, macie objawy związane wzrostem, oraz skokami ciśnienia.Pytam ponieważ u mnie ta dolegliwość jest piętą Achillesa. Zawsze jak miałem zjazdy odnośnie kryzysów nerwicowcych i radziłem sobie to nerwica nie dawała za wygraną i uderzała w mój czuły punkt właśnie w objawy związane z ciśnieniem i jak się domyślaćie rozwalało mnie to, momentalny lęk przed udarem, nogi z waty ogólne osłabienie szybkie bicie serca i przede wszystkim ciągłe mierzenie ciśnienia. Mało tego jakikolwiek pomiar ciśnienia u lekarza to zawsze jest wysokie choć jestem spokojny, i powinno być ok to tak nie jest, a po powrocie do domu i zamierzeniu sobie jest w normie, może ktoś tak miał i coś mi podpowie jak sobie radzić z tym bo powiem szczerze że mam okres stresujący i właśnie zaczyna mi do dokuczać a co gorsza zaczynam się nakręcac.
klasyk nerwicowy, ja przez 10 m-cy miałem podwyższone ciśnienie, oczywiście z powodu nerwicy :D non stop stan przed zawałowy, udary, obawy o skoki ciśnienia itd. Gdy lęk złagodnienie, to ciało się uspokoi też. Co Ci mogę polecić to trzeba przestać mierzyć ciśnienie, zaryzykować i żyć z tym, starać się ignorować. Bardziej pracować nad lękiem, emocjami, a objawy z ciała to tak jakby skutek tego wszystkiego. Mi bardzo pomagało i nadal to stosuje tzw. wpuszczanie lęku do ciała. Czyli ok, akceptuje lek, zapraszam, nic nie robię, niech lęk zrobi ze mną co chce. I po tym, zaczęły się dziać cuda :) powodzenia!
Rozumiem nic mi nie pozostaje jak spróbować twojej metody a powiedź mi jak miałeś wzrost ciśnienia to odczuwałeś jakieś dolegliwośći fizyczne bo widzisz ja tak mam że jak tylko wzrośnie mi ciśnienie to zaraz to odczuwam i oczywiście jak zmierze to mam podwyższone choć wcale nie muszą być duże wartości np: 150/90. I wtedy jak sam wiesz nakręcam się jeszcze bardziej. Choć niekiedy mierze przy dolegliwosciach fizycznych i oddziwo jest w normie, dzięki za odpowiedź.
no przy napadach paniki czy ataku lęku odczuwałem, ale generalnie to raczej przestań mierzyć ciśnienie, nie skupiaj się na tym. Nie nakręcaj się i puść kontrolę. To trzeba ćwiczyć, może być napięcie jak tego nie zrobisz albo nawet jakieś silniejsze objawy bo nerwica będzie chciała się uczepić i żywić lękiem twoim. Po prostu trzeba to puścic, pomyśleć co będzie to będzie - po jakimś czasie maleje.
kamila00
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 53
Rejestracja: 28 września 2018, o 09:45

1 listopada 2018, o 22:02

Hejcia, czy są tutaj osoby które są odburzone które w trakcie wychodzenia z nerwicy wspomagali się lekami i psychoterapią OCZYWSCIE ŚWIADOMIE ! Proszę o opinie
Maras
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 21
Rejestracja: 18 września 2018, o 08:34

3 listopada 2018, o 08:39

Szanowni, czy ktoś z odburzonych byłby w stanie odpowiedzieć na moje pytanie z posta umieszczonego powyżej?
Gafa
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 723
Rejestracja: 27 grudnia 2016, o 14:27

3 listopada 2018, o 08:51

Maras pisze:
30 października 2018, o 09:49
Cześć.

Walczę z zaburzeniem. Moim największym przeciwnikiem są natręty myślowe. Najpierw dotyczyły tego, że zrobię coś sobie, potem ewoluowały, że zrobię coś najbliższym, teraz mam jazdę, że to nie zaburzenie a schiza. Lęk ze mnie zszedł, a wcześniej odczuwałem go non stop, z natrętami raz radzę sobie lepiej, raz słabiej. Myślę, że wynika to z braku zawierzenia, że to tylko "nerwica" ale te myśli są tak realne, że przez chwilę naprawdę wierzę, żę tak mogłem pomyśleć. Dopiero potem przychodzi refleksja.

No nic, pojawiają się też te lepsze dni. Pracuję cały czas, wróciłem do sportu, jest ciut lżej, ale natręty atakują. Zwykle rano. No i przebudzenia w nocy.

Pytanie do odburzonych po tym przydługim wstępie. Czy jak się wyliżę z tego kurestwa, dam sobie przyzwolenie na te "przyjemności" po drodze i w końcu się uspokoję, to naprawdę poczuję się normalnie, jak przed? Chcę po prostu mieć tę iskierkę nadziei :)

Pamiętam, że w liceum, kiedyś złapał mnie okropny nerwoból w okolicach serca. Zrobiło mi się słabo, serce waliło mi jak oszalałe - pierwsza myśl - mam zawał (hue hue w wieku 16 lat). Rundka po lekarzach, echo serca, ekg wszystko ok. Potem zaczeły się bole głowy - no to na bank rak mnie wpierdziela. Znowu runda po lekarzach. Potem doszły jeszcze duszności. Mocno wtedy schudłem i nie było dnia, żeby o tym nie myśleć. Ulgę przynosiła - jazda na rowerze. I to takie fest katowanie się. Potem oczywiście czułem się fatalnie, ale przez te parę godzin pedałowania było spoko. Samo z siebie jakoś ten stan odpuścił. I na wspomnienie tego - nie mam żadnych odczuć, nie wali mi serce, nie robi słabo - no i nigdy później już mnie taki stan nie złapał. Czy z natrętami myślowi też tak jest? Czy po odburzeniu na wspomnienie tego piekła, też podchodzi się bez emocji?
Bez znaczenia jest co było naszym piekłem. Na początku wspomnienia niosą lęk. Potem już nie.
Awatar użytkownika
sennajawie
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 324
Rejestracja: 4 września 2018, o 02:54

5 listopada 2018, o 23:53

Maras pisze:
30 października 2018, o 09:49
Cześć.

Walczę z zaburzeniem. Moim największym przeciwnikiem są natręty myślowe. Najpierw dotyczyły tego, że zrobię coś sobie, potem ewoluowały, że zrobię coś najbliższym, teraz mam jazdę, że to nie zaburzenie a schiza. Lęk ze mnie zszedł, a wcześniej odczuwałem go non stop, z natrętami raz radzę sobie lepiej, raz słabiej. Myślę, że wynika to z braku zawierzenia, że to tylko "nerwica" ale te myśli są tak realne, że przez chwilę naprawdę wierzę, żę tak mogłem pomyśleć. Dopiero potem przychodzi refleksja.

No nic, pojawiają się też te lepsze dni. Pracuję cały czas, wróciłem do sportu, jest ciut lżej, ale natręty atakują. Zwykle rano. No i przebudzenia w nocy.

Pytanie do odburzonych po tym przydługim wstępie. Czy jak się wyliżę z tego kurestwa, dam sobie przyzwolenie na te "przyjemności" po drodze i w końcu się uspokoję, to naprawdę poczuję się normalnie, jak przed? Chcę po prostu mieć tę iskierkę nadziei :)

Pamiętam, że w liceum, kiedyś złapał mnie okropny nerwoból w okolicach serca. Zrobiło mi się słabo, serce waliło mi jak oszalałe - pierwsza myśl - mam zawał (hue hue w wieku 16 lat). Rundka po lekarzach, echo serca, ekg wszystko ok. Potem zaczeły się bole głowy - no to na bank rak mnie wpierdziela. Znowu runda po lekarzach. Potem doszły jeszcze duszności. Mocno wtedy schudłem i nie było dnia, żeby o tym nie myśleć. Ulgę przynosiła - jazda na rowerze. I to takie fest katowanie się. Potem oczywiście czułem się fatalnie, ale przez te parę godzin pedałowania było spoko. Samo z siebie jakoś ten stan odpuścił. I na wspomnienie tego - nie mam żadnych odczuć, nie wali mi serce, nie robi słabo - no i nigdy później już mnie taki stan nie złapał. Czy z natrętami myślowi też tak jest? Czy po odburzeniu na wspomnienie tego piekła, też podchodzi się bez emocji?
Czytasz posty adminów, słuchałes ich nagrań na yt? To będziesz miał odpowiedzi na Twoje pytania. Naprawdę warto. Ja osobiście jestem na takim poziomie dystansu że potrafię się śmiać z nerwicy i anegdotek jej dotyczących. Czytaj posty osób odburzonych jeśli chcesz wiedzieć że będziesz się czuł jak przed. Jest tu takich od cholery, więc to chyba coś znaczy :p gdybym ja podczas swojej nerwicy wiedziała że jest chodź jedna osoba na tym świecie która się czuła identycznie jak ja i teraz jest zdrowa - moje myślenie zmieniło by się o 180. Wy to za dobrze chyba teraz macie 🤣🤣 a co do Twoich objawów to też tak miałam, początki w zasadzie identyczne jak Twoje rok czasu byłam pewna że to rak mózgu dopóki nie zaciagneli mnie wołam do psychiatry. Jak usłyszałam diagnozę myślałam że się posikam że szczęścia. To nie rak! Nie umrę!

Jeśli zdajesz sobie sprawę z tego że Twoje myśli i odczucia nerwicowe są irracjonalne i odzdzielasz normalny stan od stanu nerwicowe to jest to bardzo dobra droga. Każda myśl musisz przesiewac. W końcu zauważysz nerwicowe schematy i nabierzesz do nich dystansu. A co za tym idzie objawy zaczną maleć bo Twoja postawa będzie inna.

ps: szukałam wiele sposobów relaksacji ale teraz najlepsza forma jest słuchanie nagrań DivoVica na yt. 😂 Wiadomo że zależy to od tego na jakim etapie nerwicy się znajdujesz bo jeśli nie masz dystansu może to wywoływać lęk, słuchanie o objawach itp
Chciałam pamiętać jak rozpaczliwa jest ciemność, by pełniej móc cieszyć się nowym światłem.

Nie walcz z nerwicą, przytul ją mocnym uściskiem :si

"Byłam zmęczona ciągłą introspekcją. Pragnęłam prostoty, a wpakowałam się w nowe komplikacje. Powoli, w bólach zrywałam z siebie kolejne warstwy odczuć i przeinaczeń. Bałam się, że gdy dojdę do końca nic już tam nie będzie. Tylko czarna dziura."
ODPOWIEDZ