Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Ogólne pytania do ozdrowieńców

Tu dzielimy się naszymi sukcesami w walce z nerwicą, fobiami. Opisujemy duże i małe kroki do wolności od lęku w każdej postaci.
Umieszczamy historię dojścia do zdrowia i świadectwo, że można!
Dział jest wspólny dla każdego rodzaju zaburzenia lękowego czyli nerwicy/fobii.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Juliaaa78569
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 569
Rejestracja: 27 kwietnia 2018, o 16:25

17 maja 2018, o 17:32

Asia83 pisze:
17 maja 2018, o 17:24
Formenos pisze:
17 maja 2018, o 16:22
Częste wizyty w toalecie na 'jedynkę' to klasyk w objawach nerwicy :-)

Dopytam - miałaś 5 lat przerwy po odburzeniu i uległaś objawom stresu, takim jak parcie na pęcherz? dobrze rozumiem?
Wstyd się przyznać ale chyba tak 😕 miałam trochę kłopotów i stresu ale tak poza tym wszystko dobrze. Pewnego wieczoru poczułam parcie na pęcherz i ciągłe wizyty do toalety nie spalam przez to całą noc, rano trochę lepiej wzięłam tabletki na zapalenie pęcherza i było dobrze ale wieczorem znowu to samo i znow nie moglam spać,i tak się trochę ciągły te objawy, później mi przeszło na około tydzień aż pewnego wieczoru leżąc w łóżku pomyślałam o tym pęcherzu i nagle poczułam parcie na pecherz tak sie tego przestraszyłam że dostałam ataku paniki i drgawek😢 potem to juz było coraz gorzej zaczęłam się źle czuć psychicznie myślałam że mam schizofrenie zaczełam sie wkrecać ,czytac na internecie o objawach wszystko sie zgadzało schizofrenia albo depresja😵 balam się że wyląduje w psychiatryku ,poleciałam do psychiatry ten mnie zapewnił że to tylko zaburzenie lękowe od razu mój stan psychiczny sie poprawił.☺ Biorę leki od lekarza ale w małej dawce , chodzę na terapię tak już jest wszystko dobrze tylko te parcie na pecherz dalej mnie męczy i nie chce puścić,czasami są dni że jest lepiej ale jednak ciagle jest😕 i tak oto aż głupio sie przyznać dalam się ponownie wkręcić w nerwicę a naprawdę myślałam że już jest dobrze. Poprostu gdy to przyszło wiedziałam ze ta franca się odezwała i dalam się jej pożreć😱 jak ja mam się odburzyć na zawsze!!!
Szczerze tak naprawdę, jak mówisz że się wtedy odburzyłaś, to Ty się niestety nie odburzyłaś, tylko miałaś długą przerwę. Według mnie jest różnica. A tutaj chodzi o to, żeby nie zwalczyć nerwice, tylko ją oswoić. Bo oswojona nerwica, w gruncie rzeczy, nie jest już nerwicą, tylko zwykłym, normalnym stanem.
Bo tak naprawdę to każdy człowiek odczuwa stres, lęki, ma obawy, wątpliwości, ale czy od razu robi mu się nerwica? Nie. A dlaczego? A no dlatego, że ma odpowiednie podejście i to jest tu ważne, podejście.
Bo gdy już raz mieliśmy nerwice i naprawdę wiemy jak działa lęk i zrozumiemy to że lęk jest zawsze przez całe życie, ale to nie oznacza, że nerwica jest przez całe życie, bo nie jest.
Należy oswoić lęk a nie z nim walczyć, a gdy to zrozumiemy nerwica zniknie, bo ją oswoimy i nie będziemy się bać że wróci, bo już nauczyliśmy jak to działa.
Ostatnio doszłam do takich wniosków, co nie oznacza że dobrze się czuje, bo u mnie nerwica nadal trwa, ale pracuję nad sobą 😀
Awatar użytkownika
Formenos
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 239
Rejestracja: 14 maja 2018, o 08:37

17 maja 2018, o 17:43

Z tego co opisujesz wnioskuję, że nie byłaś odurzona świadomie.

Wiedząc jak działa mechanizm lęku i mając doświadczenie nerwicy wcześniej po pierwsze pamiętamy,że KAŻDY na początku zaburzenia ma 'wkręt' z chorobą psychiczną, bo jest to nieodłączny motyw każdej osoby, która jest zaburzona krótko. Sam przez to przechodziłem - bałem się nawet napotkanych przypadkowo w miejscach publicznych osób chorych psychicznie. Pierwsza zasada - nie czytamy o schizofrenii i innych chorobach psychicznych, by nie pogłębiać lęku. Po drugie jesteśmy świadomi tego co się z nami dzieje, więc nie możemy być chorzy psychicznie :-) Po trzecie choruje nasz stan emocjonalny, a nie świadomości, czy logika. Chory psychicznie nie ma kompletnie pojęcia o tym, że jest chory.

Dobrze, że chodzisz na terapie i dodatkowo wspierasz się doraźnie lekami, ale najważniejsze jest by mieć pełną świadomość zaburzenia i mechanizmów. Starać się ignorować objawy i akceptować zaburzenie.
Wszystko masz w tym fantastycznym miejscu jakim jest forum. Wykorzystaj te narzędzia i wychodź z nerwicy świadomie :-)
"A Ci, którzy tańczyli zostali uznani za szalonych przez Tych, którzy nie słyszeli muzyki"
Asia83
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 31
Rejestracja: 12 lutego 2018, o 15:29

17 maja 2018, o 18:12

Formenos pisze:
17 maja 2018, o 17:43
Z tego co opisujesz wnioskuję, że nie byłaś odurzona świadomie.

Wiedząc jak działa mechanizm lęku i mając doświadczenie nerwicy wcześniej po pierwsze pamiętamy,że KAŻDY na początku zaburzenia ma 'wkręt' z chorobą psychiczną, bo jest to nieodłączny motyw każdej osoby, która jest zaburzona krótko. Sam przez to przechodziłem - bałem się nawet napotkanych przypadkowo w miejscach publicznych osób chorych psychicznie. Pierwsza zasada - nie czytamy o schizofrenii i innych chorobach psychicznych, by nie pogłębiać lęku. Po drugie jesteśmy świadomi tego co się z nami dzieje, więc nie możemy być chorzy psychicznie :-) Po trzecie choruje nasz stan emocjonalny, a nie świadomości, czy logika. Chory psychicznie nie ma kompletnie pojęcia o tym, że jest chory.

Dobrze, że chodzisz na terapie i dodatkowo wspierasz się doraźnie lekami, ale najważniejsze jest by mieć pełną świadomość zaburzenia i mechanizmów. Starać się ignorować objawy i akceptować zaburzenie.
Wszystko masz w tym fantastycznym miejscu jakim jest forum. Wykorzystaj te narzędzia i wychodź z nerwicy świadomie :-)
Ja też gdy zobaczyłam na ulicy jakąś chora psychicznie osobę zaczęłam odczuwać jeszcze większy lęk a jak na złość często ich na ulicy spotykałam,chyba mój mózg ich tak wyłapywał bo teraz nie zwracam na to uwagi ☺ ja niby wiem co ze mną sie dzieję że to tylko nerwica i właśnie boje się tego że,, to tylko nerwica" i sobie mówię nie tym razem nie zachowam się jak wcześniej bo wiem jak to dziala, to minie, a i tak później zaczynam sie nakręca i ciągłe nadaję temu uwagę i nie umiem przestać. Wczesniej chodziłam na terapię i myslalam że mi pomogła bo czulam się po niej lepiej choć nie uczylam się na niej jak mam zachowywac się w przyszłości gdy będzie stres, przerabialiśmy tylko dane objawy i emocje, które wtedy miałam...wcześniej miałam problemy z oddechem ale szybko minęły.
Rins
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 15
Rejestracja: 7 kwietnia 2018, o 14:38

17 maja 2018, o 19:24

Ja mam ten problem, że od roku mój brat choruje na dwubiegunówkę. W dodatku jest agresywny i rzucił leczenie po odsiadce u czubków. Próbowałem już wszystkich metod aby go zmusić do leczenia. Od jakiegoś czasu odpuściłem myślenie lękowe związane z jego osobą, ale wciąż w jego obecności nasilają się wszystkie objawy. Nie umiem z nim normalnie rozmawiać, nawet gdy on coś z entuzjazmem opowiada nie jestem go w stanie słuchać. To wydarzenie okropnie mną targnęło. Ciągły lek że zrobi komuś krzywdę, lub że mam to samo poprawdzie już mija, ale problem dalej siedzi. Czy ktoś mógłby poradzić jak się zachować/nastawiać wobec takiej sytuacji? Był dla mnie najlepszym bratem, ale nie umiem mu okazać braterskiej miłości, bo po prostu się boję i czuję tylko złość i żal.
Awatar użytkownika
Formenos
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 239
Rejestracja: 14 maja 2018, o 08:37

17 maja 2018, o 20:07

Asia83 pisze:
17 maja 2018, o 18:12
Formenos pisze:
17 maja 2018, o 17:43
Z tego co opisujesz wnioskuję, że nie byłaś odurzona świadomie.

Wiedząc jak działa mechanizm lęku i mając doświadczenie nerwicy wcześniej po pierwsze pamiętamy,że KAŻDY na początku zaburzenia ma 'wkręt' z chorobą psychiczną, bo jest to nieodłączny motyw każdej osoby, która jest zaburzona krótko. Sam przez to przechodziłem - bałem się nawet napotkanych przypadkowo w miejscach publicznych osób chorych psychicznie. Pierwsza zasada - nie czytamy o schizofrenii i innych chorobach psychicznych, by nie pogłębiać lęku. Po drugie jesteśmy świadomi tego co się z nami dzieje, więc nie możemy być chorzy psychicznie :-) Po trzecie choruje nasz stan emocjonalny, a nie świadomości, czy logika. Chory psychicznie nie ma kompletnie pojęcia o tym, że jest chory.

Dobrze, że chodzisz na terapie i dodatkowo wspierasz się doraźnie lekami, ale najważniejsze jest by mieć pełną świadomość zaburzenia i mechanizmów. Starać się ignorować objawy i akceptować zaburzenie.
Wszystko masz w tym fantastycznym miejscu jakim jest forum. Wykorzystaj te narzędzia i wychodź z nerwicy świadomie :-)
Ja też gdy zobaczyłam na ulicy jakąś chora psychicznie osobę zaczęłam odczuwać jeszcze większy lęk a jak na złość często ich na ulicy spotykałam,chyba mój mózg ich tak wyłapywał bo teraz nie zwracam na to uwagi ☺ ja niby wiem co ze mną sie dzieję że to tylko nerwica i właśnie boje się tego że,, to tylko nerwica" i sobie mówię nie tym razem nie zachowam się jak wcześniej bo wiem jak to dziala, to minie, a i tak później zaczynam sie nakręca i ciągłe nadaję temu uwagę i nie umiem przestać. Wczesniej chodziłam na terapię i myslalam że mi pomogła bo czulam się po niej lepiej choć nie uczylam się na niej jak mam zachowywac się w przyszłości gdy będzie stres, przerabialiśmy tylko dane objawy i emocje, które wtedy miałam...wcześniej miałam problemy z oddechem ale szybko minęły.
Znam to dokładnie i ja wówczas staram się nie nadawać wartości myślom lękowym, żeby się nie nakręcać. Chodzi o to, by konsekwentnie przekonywać stan emocjonalny, że jest ok - wiem, że to jest hiper trudne, ale można. Aż w końcu lęki są mniejsze i ustępują - wypracowanie tego wymaga czasu i u każdego przebiega kompletnie inaczej.
Ja od samego początku zaburzenia rozszerzałem swoją strefę komfortu i uczyłem się ignorować objawy. Miałem jednak problemy z akceptacją zaburzenia w perspektywie długoterminowej. dodatkowo, nie byłem gotowy na kryzysy, dlatego teraz pracuję nad tymi obszarami.
"A Ci, którzy tańczyli zostali uznani za szalonych przez Tych, którzy nie słyszeli muzyki"
agnefka28
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 505
Rejestracja: 6 listopada 2016, o 17:34

17 maja 2018, o 22:53

Jest to dla mnie bardzo ważne pytanie. Czy są na forum osoby (odburzone lub w trakcie), ktore musiały zmierzyć się z tym czego dotyczyły ich lęki? Np: Osoba, która panicznie bała się śmierci bliskiej osoby-taką osobę straciła...lub Ktoś, kto panicznie lękał się wypadku samochodowego, sam tego w niedługim czasie doświadczył? Są to oczywiście tylko przykłady... Chciałabym wiedzieć jak takie osoby poradziły sobie z rzeczywistą, trudną sytuacją?
Awatar użytkownika
GaunterODim
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 302
Rejestracja: 13 marca 2017, o 23:04

17 maja 2018, o 23:09

agnefka28 pisze:
17 maja 2018, o 22:53
Jest to dla mnie bardzo ważne pytanie. Czy są na forum osoby (odburzone lub w trakcie), ktore musiały zmierzyć się z tym czego dotyczyły ich lęki? Np: Osoba, która panicznie bała się śmierci bliskiej osoby-taką osobę straciła...lub Ktoś, kto panicznie lękał się wypadku samochodowego, sam tego w niedługim czasie doświadczył? Są to oczywiście tylko przykłady... Chciałabym wiedzieć jak takie osoby poradziły sobie z rzeczywistą, trudną sytuacją?
Miałem wypadek samochodowy, w miarę po mnie spłynął. 2 lata potem dostałem nerwicy ( nie z powodu samochodu ). Jeżdżąc często miałem czarne scenariusze jak mi ktoś zza zakrętu wyjeżdża albo nie ustępuje pierwszeństwa, dochodzi do wypadku, prawie to widziałem oczami wyobraźni. Potem miałem jedną stłuczkę - nie z mojej winy, potem drugą - z mojej. I wiesz co Ci mogę na podstawie tego powiedzieć? Że jak jeździsz samochodem to stłuczki czy wypadki to jest coś na porządku dziennym i trzeba to sobie kalkulować w jazdę ;) Niestety tak jest. Bo niezależnie od tego jak Ty dobrym kierowcą nie jesteś, to z ramienia osób 3cich często uniknąć tego nie możesz. Trzeba to zaakceptować i już.
agnefka28
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 505
Rejestracja: 6 listopada 2016, o 17:34

17 maja 2018, o 23:20

GaunterODim pisze:
17 maja 2018, o 23:09
agnefka28 pisze:
17 maja 2018, o 22:53
Jest to dla mnie bardzo ważne pytanie. Czy są na forum osoby (odburzone lub w trakcie), ktore musiały zmierzyć się z tym czego dotyczyły ich lęki? Np: Osoba, która panicznie bała się śmierci bliskiej osoby-taką osobę straciła...lub Ktoś, kto panicznie lękał się wypadku samochodowego, sam tego w niedługim czasie doświadczył? Są to oczywiście tylko przykłady... Chciałabym wiedzieć jak takie osoby poradziły sobie z rzeczywistą, trudną sytuacją?
Miałem wypadek samochodowy, w miarę po mnie spłynął. 2 lata potem dostałem nerwicy ( nie z powodu samochodu ). Jeżdżąc często miałem czarne scenariusze jak mi ktoś zza zakrętu wyjeżdża albo nie ustępuje pierwszeństwa, dochodzi do wypadku, prawie to widziałem oczami wyobraźni. Potem miałem jedną stłuczkę - nie z mojej winy, potem drugą - z mojej. I wiesz co Ci mogę na podstawie tego powiedzieć? Że jak jeździsz samochodem to stłuczki czy wypadki to jest coś na porządku dziennym i trzeba to sobie kalkulować w jazdę ;) Niestety tak jest. Bo niezależnie od tego jak Ty dobrym kierowcą nie jesteś, to z ramienia osób 3cich często uniknąć tego nie możesz. Trzeba to zaakceptować i już.
Chodziło mi trochę o co innego:) Powiedzmy, że Pani X ma lęki dotyczące swojego zdrowia, wymyśla choroby śmiertelne. Po jakimś czasie dowiaduje się, że umiera...albo Pan Y nienawidzi szpitali, boi się, że kiedyś się w nim znajdzie a tu za jakiś czas dowiaduje się, że musi iść na operacje do szpitala. Zamotałam trochę, jak to ja;) Generalnie chodzi o konfrontacje z lękiem, a wiadomo, że każdy obawia się czegoś innego i ma swoje "tematy l/obsesje lękowe". Czy coś oprócz akceptacji można w ogóle zrobić? Wychodzi na to, że chyba nie.
Awatar użytkownika
GaunterODim
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 302
Rejestracja: 13 marca 2017, o 23:04

17 maja 2018, o 23:38

agnefka28 pisze:
17 maja 2018, o 23:20
GaunterODim pisze:
17 maja 2018, o 23:09
agnefka28 pisze:
17 maja 2018, o 22:53
Jest to dla mnie bardzo ważne pytanie. Czy są na forum osoby (odburzone lub w trakcie), ktore musiały zmierzyć się z tym czego dotyczyły ich lęki? Np: Osoba, która panicznie bała się śmierci bliskiej osoby-taką osobę straciła...lub Ktoś, kto panicznie lękał się wypadku samochodowego, sam tego w niedługim czasie doświadczył? Są to oczywiście tylko przykłady... Chciałabym wiedzieć jak takie osoby poradziły sobie z rzeczywistą, trudną sytuacją?
Miałem wypadek samochodowy, w miarę po mnie spłynął. 2 lata potem dostałem nerwicy ( nie z powodu samochodu ). Jeżdżąc często miałem czarne scenariusze jak mi ktoś zza zakrętu wyjeżdża albo nie ustępuje pierwszeństwa, dochodzi do wypadku, prawie to widziałem oczami wyobraźni. Potem miałem jedną stłuczkę - nie z mojej winy, potem drugą - z mojej. I wiesz co Ci mogę na podstawie tego powiedzieć? Że jak jeździsz samochodem to stłuczki czy wypadki to jest coś na porządku dziennym i trzeba to sobie kalkulować w jazdę ;) Niestety tak jest. Bo niezależnie od tego jak Ty dobrym kierowcą nie jesteś, to z ramienia osób 3cich często uniknąć tego nie możesz. Trzeba to zaakceptować i już.
Chodziło mi trochę o co innego:) Powiedzmy, że Pani X ma lęki dotyczące swojego zdrowia, wymyśla choroby śmiertelne. Po jakimś czasie dowiaduje się, że umiera...albo Pan Y nienawidzi szpitali, boi się, że kiedyś się w nim znajdzie a tu za jakiś czas dowiaduje się, że musi iść na operacje do szpitala. Zamotałam trochę, jak to ja;) Generalnie chodzi o konfrontacje z lękiem, a wiadomo, że każdy obawia się czegoś innego i ma swoje "tematy l/obsesje lękowe". Czy coś oprócz akceptacji można w ogóle zrobić? Wychodzi na to, że chyba nie.
Masz lęk przed szpitalem. Pozwalasz sobie na ten lęk, racjonalizujesz go że wiele osób się boi szpitali, odwracasz od niego uwagę czy co tam możesz jeszcze zrobić. Jeśli przychodzi czas że trzeba do tego szpitala iść no to po prostu trzeba do niego iść :) Skonfrontować się z pełni z tym lękiem. Trzeba tłumaczyć naszemu znerwicowanemu stanowi emocjonalnemu że po to szpital jest żeby nam pomóc :)
Asia83
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 31
Rejestracja: 12 lutego 2018, o 15:29

20 maja 2018, o 14:08

Może to głupie pytanie ale czy objawe somatyczne z czasem mijają?
Awatar użytkownika
Juliaaa78569
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 569
Rejestracja: 27 kwietnia 2018, o 16:25

20 maja 2018, o 14:50

Asia83 pisze:
20 maja 2018, o 14:08
Może to głupie pytanie ale czy objawe somatyczne z czasem mijają?
Jasne że tak, jeżeli miałaś robione badania i jesteś zdrowa fizycznie, a objawy są na tle nerwowym, to oczywiście że tak. Jeżeli zaakceptujesz to że je masz, to znikną, tylko nie możesz się ciągle martwić kiedy znikną, bo to znaczy że ich nie akceptujesz. Ale tak, znikną 😊
Awatar użytkownika
schanis22
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2199
Rejestracja: 17 września 2015, o 00:28

20 maja 2018, o 14:58

Asia83 pisze:
20 maja 2018, o 14:08
Może to głupie pytanie ale czy objawe somatyczne z czasem mijają?
Tak Asia83 , z czasem wszystkie objawy somatyczne mijają , ale najpierw trzeba sobie w głowie poukładać .
Ja miałam tyle somatów że niektórych nawet już nie pamiętam .
Głowa sama się uspokoij jeśli dasz jej szansę :friend:
W zdrowym ciele zdrowy duch , zdrowa głowa zdrowy brzuch.
Nerwica jest małą ściemniarą francą , wróblicą cwaniarą . Plącze nam nogi i mówi idż ! Wkręceni w zgubną nić .
Świata nie naprawisz - napraw siebie .
Asia83
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 31
Rejestracja: 12 lutego 2018, o 15:29

21 maja 2018, o 08:56

schanis22 pisze:
20 maja 2018, o 14:58
Asia83 pisze:
20 maja 2018, o 14:08
Może to głupie pytanie ale czy objawe somatyczne z czasem mijają?
Tak Asia83 , z czasem wszystkie objawy somatyczne mijają , ale najpierw trzeba sobie w głowie poukładać .
Ja miałam tyle somatów że niektórych nawet już nie pamiętam
Głowa sama się uspokoij jeśli dasz jej szansę :friend:
Takie słowa były mi potrzebne :P objawy psychiczne wiem że mijają bo mialam ich sporo ale z objawami fizycznymi nie miałam do czynienie, może jedynie kontrola oddechu ale to tez minęło :) czasami jest lepiej czasami gorzej , gdy sie czymś zajmę to tego nie czuje. Widzę też ,że moja postawa dużo daje czasami gdy się tym tak nie przejmuję to, to tak nie dokucza, gdy mam gorszy dzień i się spinam to jest gorzej :? I tak jak wczesniej mi napisaliście nie bać sie tego, widzę że jak o tym pomyśle i zaczynam sie tego bać to, to wraca a jak mam na to wylane ;) to przychodzi i zaraz odchodzi :D
Asia83
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 31
Rejestracja: 12 lutego 2018, o 15:29

21 maja 2018, o 17:35

Najgorsze są myśli i lęk że objawy nie miną😕
Asia83
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 31
Rejestracja: 12 lutego 2018, o 15:29

21 maja 2018, o 22:05

Juliaaa78569 pisze:
20 maja 2018, o 14:50
Asia83 pisze:
20 maja 2018, o 14:08
Może to głupie pytanie ale czy objawe somatyczne z czasem mijają?
Jasne że tak, jeżeli miałaś robione badania i jesteś zdrowa fizycznie, a objawy są na tle nerwowym, to oczywiście że tak. Jeżeli zaakceptujesz to że je masz, to znikną, tylko nie możesz się ciągle martwić kiedy znikną, bo to znaczy że ich nie akceptujesz. Ale tak, znikną 😊
Dzięki za słowa otuchy☺ a u ciebie jak bylo? poznikały? bo u mnie narazie znikają jak sie skupie na jakims zajęciu, a tak ciągłe je przywołuje myślami.
ODPOWIEDZ