Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Odburzony w 100 % i znów nawrót. Prośba do innych

Tutaj opisujemy naszą drogę do zdrowia. Dzielimy się naszą zakończoną - happy endem - historią z derealizacją, depersonalizacją, dając innym nadzieję i pokazując, że to jest możliwe!
Wpisujemy także tutaj naszą drogę jaką się leczymy, co robimy aby tego się pozbyć.
Jednakże objawy, wątpliwości co do objawów, historie wpisujemy piętro wyżej.
Regulamin forum
Uwaga! Prośba dotycząca tworzenia wątków.
Wszyscy użytkownicy, którzy zamieszczają w tym dziale wątek dotyczący swojego wyzdrowienia, proszeni są w wypadku gdy nowy temat dotyczy dojścia do pełni zdrowia, aby do tytułu tematu dopisywali: Wyleczony/ona
Pozwoli to na rozróżnienie tematów osób, które w pełni wyzdrowiały od tych, którzy czują się lepiej oraz tych którzy opisują swoją obecną walkę.
Przykładowo Ania chce podzielić się swoim pełnym wyzdrowieniem, tworzy nowy temat o tytule:
"Ania dzieli się szczęściem" i dopisuje do tego Wyleczona - "Ania dzieli się szczęściem.Wyleczona". Osoby, które chcą opisać swoje lepsze samopoczucie, bądź postępy w leczeniu nie dodają tej końcówki.
ODPOWIEDZ
Dyds
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 12
Rejestracja: 6 stycznia 2016, o 01:33

17 stycznia 2016, o 18:35

Witam :) Swój wątek opisałem tutaj watpisz-co-do-swoich-objawow-dyskusja-o ... -4065.html

Otóż, wydarzyła się pewna rzecz bardzo pozytywna i negatywna z którą chciałbym się podzielić. Liczę na jakieś porady, od osób odburzonych.
A więc po krótce, derealizacja męczy mnie od 2 miesięcy, objawia się tym że świat widzę zamroczony, trochę jak przez mgłę + męczą mnie straszne natręctwa myśli.
2 tygodnie temu we wtorek miałem straszny, pierwszy tak mocny atak paniki (paraliż w nocy, problem z zaśnięciem, kołatania serca). Myślałem, że już po mnie, ale co też opisałem poradziłem sobie z tym stanem w 2 dni. Kiedy wydawało mi się, że nie dam rady zrozumiałem co tak naprawdę znaczy akceptacja, mimo iż wpajałem sobie to do głowy wcześniej. Siadłem na łóżku i powiedziałem sobie : a co jeśli będziesz miał to całe życie, będziesz się użalał nad sobą ? Co jeśli Ci się pogorszy, też będziesz robił z tego nie wiadomo co ? Uświadomiłem sobie, że życie jest naprawdę piękne i po prostu taki dostałem dar od losu, a ten stan niczego tak naprawdę nie zmienia. Z tak mega dobrym humorem posiedziałem sobie w domu dwa dni, a za każdym razem kiedy nadchodziły natrętne myśli typu 'pogorszy się, zostanie Ci to na zawsze itp' mówiłem sobie - i zajebiście, zaakceptowałem to, mogę a nawet chce z tym żyć. W tamtą sobotę słuchałem sobie always look on the bright side of life, nagle uniosłem głowę znad monitora i derealizacja zniknęła (jak opisałem wcześniej, nigdy nie miałem depersonalizacji). Ucieszyłem się, aczkolwiek przestudiowałem wcześniej wszystkie informacje i porady i wiedziałem, żeby się nie podniecać. Cały czas mówiłem sobie - fajnie fajnie, ale jak wróci to też spoko. Obudziłem się następnego dnia rano, derealizacji brak, poszedłem do marketu sprawdzić (tam najbardziej się aktywuje), potem na wykład i tak dalej. Cieszyłem się jak dzieciak, wszystko było tak... trzeźwe i realne. W stanie 100 % odburzenia trwałem pełne 4 dni i w środę zdaję sobie z tego sprawę popełnilem straszny błąd. We wtorek kiedy minęły 3 dni, byłem już niemalże pewien że derealizacja minęła, jednakże dostałem olśnienia - pamięć, koncetracja i to wszystko było dokładnie takie same jak w czasie derealizacji, tyle że już bez tej 'iluzji'. Uświadomiłem sobie, że derealizacja jest rzeczywiście tylko lękiem, który siedzi nam w głowie, ale nic przez niego się nam nie dzieje. Przez te 4 dni, zrobiłem jeden podstawowy błąd - mimo że minęło, trzymałem wciąż kontrolę. Po prostu nie mogłem uwierzyć że minęło mi to raptem po 2 miesiącach i ciesząc się, cały czas sprawdzałem czy nadal widzę świat tak w pełni realnie. Najbardziej denerwujące było to i głównie dlatego piszę tego posta - natrętne myśli, mimo iż derealizacja minęła były ze mną niemalże cały czas. Nie mogłem tego zrozumieć, dlaczego nie mogę już tego zostawić za sobą i żyć tak jak zawsze. No i dochodzimy do tej środy - byłem zmęczony, a z racji że po tych 2 miesiącach nie pamiętałem jak to jest być zmęczonym, cały czas korbiłem się, że może jednak wróciło, mimo iż tak nie byłem. Denerwowałem się tym cały czas, mimo iż nie powinieniem i co 15 minut wychodziłem z domu sprawdzić czy aby na pewno nie wróciło. No i wróciło, w czwartek po południu. I tu pierwsze pytanie, ponieważ wcześniej się z tym nie zetknąłem w historii ozdrowieńców - jak odbierać to, że DD minęło w 100 % po czym wróciło po 4 dniach ? Czy to oznacza, że to dobry znak i jestem na dobrej drodze (bo tak mi się wydaję) ? W czwartek kiedy wróciło, mimo iż wiadomo czułem frustrację, cały czas uspokajałem się mówiąc sobie - luz, spoko, widzisz da się, to schodzi. Możesz z tym żyć, rób swoje, a kiedyś minie tak jak i teraz. Los sprawił, iż z racji tego że studiuję w Krakowie, zostałem sam na mieszkaniu (kumple pojechali na weekend). Wieczorem dostałem napadu myśli, mimo iż wiedziałem i tłumaczyłem sobie wszystko racjonalnie - myśli oczywiście o tym, że raz już zeszło ale wszystko zjebałem, teraz już nigdy nie zejdzie (mimo, iż racjonalnie wiem, że to nieprawda), tego że dostanę schizofrenii oraz depersonalizacji, której do tej pory nie miałem. Nie mogłem spać i tak dalej, przez następne 2 dni był koszmar - tak jakby akceptacja i racjonalizm nie działał, cały czas mówiłem sobie 'niech te myśli przeminą, wiesz że to tylko lęk i nic Ci nie zrobi', cały czas pojawiały się w mojej głowie 24/7. Poszedłem na spacer, poszedłem na basen - nic, cały czas te przeklęte myśli, mimo iż cały czas powtarzałem sobie - nie walcz z tym, to minie, nic Ci się nie stanie, najwyżej trafisz do psychiatryka i też będzie fajnie. Mimo iż nigdy bym do tego nie dopuścił, za bardzo kocham życie, rodzinę, znajomych, mam za dużo celów w życiu, ale natrętne myśli mówiły mi : nie dasz już rady, musisz się zajebać (śmieję się troche, bo wiem jakie to głupie). Ale to był istny koszmar, mimo iż cały czas stosowałem techniki akceptacji mówiąc sobie - tak musi być, musi czasem nadejść ten zły dzień, żeby potem było lepiej. Nie bój się, jesteś bardzo silny lub daj tym myślą płynąć, nie rób nic z nimi - nic to nie pomagało, pierwszy raz czułem jakbym nie mógł wytrzymać sam ze sobą, nie mógł mimo akceptacji zatrzymać tych myśli. Dziś wróciłem do domu, pogadałem z rodzicami, wyluzowałem się trochę i jest okej, poczułem wewnętrzny spokój. Niestety, martwi mnie to, że jestem naprawdę silny, naprawdę akceptuje ten stan, przestałem już cokolwiek kontrolować, ale te natrętne i tak irracjonalnie-głupie myśli są ze mną cały czas - jeszcze z 2 tygodnie temu pojawiały się co jakiś czas. Śmieje się z nich, wiem że to nieprawda, że nie dostanę depersonalizacji itp (a natrętna myśl w głowie - kiedyś czytałeś, że ktoś miałem najpierw derealizacje a potem dostał depersonalizacji, na pewno Ci się pogorszy), ale po prostu nie dają mi spokoju. Drugie pytanie - co o tym wszystkim myślicie, byłbym bardzo wdzięczny za odpowiedz. Plus we wtorek idę do psychiatry, lecz zastanawiam się nad lekami - z jednej strony, może coś by pomogły, ale z drugiej myślę sobie a) za 2 tygodnie sesja, muszę być w pełni sił umysłowych b) derealizacja zeszła mi już raz bez żadnych leków (chyba że lekiem nazwiemy viladol i melisę). Nie boje się tej derealizacji, nie boje się że mi się pogorszy, bo wiem że to tylko lęk. Jednakże, mimo prób racjonalizacji i akceptacji, mam problem z natrętnymi myślami. Idę do lekarza głównie z nadzieją, że nakieruje mnie jakoś co robić, ewentualnie spróbujemy coś z psycho-terapią. Myślicie, że w moim przypadku takie treningi na odganianie tych myśli mogą coś dać ? Z góry ogromne, ogromne, dzięki

-- 17 stycznia 2016, o 18:35 --
Plus mimo nawrotu, racjonalne myśli cały czas wiedzą, że nawet jeśli na chwilę, to 4 dni byłem w pełni odburzony i to raptem po 2 miesiącach :D Praktycznie z dnia na dzień, a więc da się. Po prostu zdziwił mnie ten nawrót, myślałem że mam już to za sobą :D
Awatar użytkownika
MaciekMacku
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 97
Rejestracja: 4 października 2015, o 15:22

18 stycznia 2016, o 00:42

odburzony będziesz wtedy kiedy ewentualny nawrót nie będzie miał dla Ciebie znaczenia ,a jeśli pojawiło by się jeszcze na początku gorsze samopoczucie albo gorszy dzień po okresie dobrego samopoczucia to zlał byś na to ciepłym moczem bo wiesz że to tylko kwestia czasu gdy 100% normalności wróci na dobre ;) tak więc jesteś na bardzo dobrej drodze z tym ,że nie lciz dni , godzin i minut dobrego samopoczucia i tego złe oczekując na dobry dzień ;) wtedy wyzdrowienie już będzie coraz bliżej . Wiem to wszystko po sobie ;) od kiedy zlałem na to czy czuję się dobrze czy źle to tych dni kiedy mam prześwity i brak żadnych objawów a także lęku jest coraz więcej . Dodam jeszcze ,że nie masz nawrotu tylko po prostu ciągle masz nerwicę czy tam dd. Po prostu miałeś prześwit na parę dni ,który wynikł z tego ,że coraz więcej wiesz i rozumiesz i nie boisz się ;) Z czasem będzie ich coraz więcej i będą coraz dłuższe a potem już będzie w 100% nudno ;) nudno dlatego ,że będziesz "wyleczony" i po prostu będzie normalnie , zwyczajnie ;)


Nie bój się lęku ...

"Zacząłem mecz o szczęście grać bez żadnych oczekiwań
I nagle się zorientowałem że wygrywam"

Dyds
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 12
Rejestracja: 6 stycznia 2016, o 01:33

18 stycznia 2016, o 19:37

Ktoś jeszcze mógłby się wypowiedz ?
Awatar użytkownika
monika98
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 245
Rejestracja: 26 października 2014, o 14:26

18 stycznia 2016, o 20:00

Wydaje mi się, że odburzenie nie tyle polega na braku objawów bo te jak wiemy jednego dnia są drugiego może ich nie być i tak w kółko. Poza tym jednego dnia może Nas męczyć np. serce na drugi dzień może Nas odrealnić. Bardziej chodzi o inne myślenie o nerwicy, o podejście do tego wszystkiego. Tak jak Maciek napisał wtedy nie sprawdzasz czy to jeszcze masz bo tak na prawdę nie robi to już wrażenia. Inna kwestia jest, że człowiek po prostu nie myśli o nerwicy. Więc to nie jest jakiś nawrót po odburzeniu po prostu miałeś lepsze dni i pojawił się kryzys. Ważne jest właśnie jak teraz podejdziesz do kryzysów. Trzeba zaakceptować to, że teraz gorzej się czujesz wiesz, że to minie więc dalej rób swoje powodzenia
Awatar użytkownika
zebulon
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 644
Rejestracja: 21 czerwca 2015, o 18:56

18 stycznia 2016, o 20:02

to czasem wraca jak ma pozywkę zanalizuj co sie emocjonalnie wydarzyło i przeciwdziałaj
Każda droga zaczyna się od pierwszego kroku .
Piekło nerwicy tworzymy sami sobie ...
Nie pozwól żeby życie straciło sens przez osobę, która po prostu nie była Ciebie warta.
nerwica przypomina prowadzenie codziennie konia do weterynarza żeby sprawić czy na pewno nie jest wielbłądem ( cytat który mnie rozbawił )
Awatar użytkownika
monika98
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 245
Rejestracja: 26 października 2014, o 14:26

18 stycznia 2016, o 20:13

Zebulon proszę nie pisz takich rzeczy, że nerwica wraca po tym jak człowiek się odburzył ;) Pomyślmy o ludziach którzy są na początku swojej drogi mają już dosyć i mogą coś takiego przeczytać. Ja jestem już na końcu swojej dłuuuuuuugiej podróży z nerwicą i szczerze wydaje mi się to niemożliwe. Jeśli przepracujesz wszystko sam, poznasz czym jest nerwica i na czym polega, poukładasz sobie wszystko w głowie to niby jakim cudem ma wrócić? Nie mówię, że już nigdy nie pojawi się jakiś "objaw" ale wtedy człowiek już tak nie zareaguje czyli nie wpadnie w to całe nerwicowe koło. Tego jestem pewna bo jestem na etapie, że łapią mnie jakieś objawy ale mam to centralnie w ..... W tym wszystkich chodzi właśnie nie o brak objawów a o właściwe podejście do nich i hmmmm niereagowanie dla mnie to jest odburzenie
Awatar użytkownika
zebulon
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 644
Rejestracja: 21 czerwca 2015, o 18:56

18 stycznia 2016, o 20:15

To nie tak .... malem na mysli wpadanie w koło w przypadku stresu ale jak sobie zdajesz sprawe ze to znowu zaklete koło to szybko wyjdziesz z zakletego kregu to mialem na mysli dlatego jest to procesz szybki i w zasadzie epizod
Każda droga zaczyna się od pierwszego kroku .
Piekło nerwicy tworzymy sami sobie ...
Nie pozwól żeby życie straciło sens przez osobę, która po prostu nie była Ciebie warta.
nerwica przypomina prowadzenie codziennie konia do weterynarza żeby sprawić czy na pewno nie jest wielbłądem ( cytat który mnie rozbawił )
Awatar użytkownika
monika98
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 245
Rejestracja: 26 października 2014, o 14:26

18 stycznia 2016, o 20:16

Rozumiem tylko kolega pisał, że się odburzył i ponownie Go złapało dlatego tak odebrałam Twoją odpowiedź ;)
Awatar użytkownika
zebulon
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 644
Rejestracja: 21 czerwca 2015, o 18:56

18 stycznia 2016, o 20:18

wiec pisze że w przypadku silnego stresu może nastapić nawrot objawów ale jesli masz swiadomość że to nerwica dajesz sobie rade szybko
Każda droga zaczyna się od pierwszego kroku .
Piekło nerwicy tworzymy sami sobie ...
Nie pozwól żeby życie straciło sens przez osobę, która po prostu nie była Ciebie warta.
nerwica przypomina prowadzenie codziennie konia do weterynarza żeby sprawić czy na pewno nie jest wielbłądem ( cytat który mnie rozbawił )
Dyds
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 12
Rejestracja: 6 stycznia 2016, o 01:33

18 stycznia 2016, o 20:52

Wydaje mi się, że już do tego wszystkiego doszedłem. Stan mi się pogorszył dwa tygodnie temu kiedy właśnie przeczytałem post typu 'po odburzeniu, kiedyś może Ci wrócić' - przeszedłem to i śmieje się z tego teraz, bo wiem że a) nawet jeśli to co z tego, przecież od tego się nie umiera b) mogę z tym żyć jak i teraz. I to jest chyba pełne zrozumienie akceptacji, zrozumienie że ten stan może wracać i zrozumienie, że takie dostaliśmy życie i trzeba się z niego w pełni cieszyć. Mimo tego, iż momentami jest mi cholernie ciężko wytrzymać samemu, nadal mam w sobie wielki optymizm, wiem że życie jest piękne i nic tego nie zmieni. Jak już pisałem wcześniej, żyje cały czas tak samo, nawet dokładam sobie obowiązków żeby zająć czas. Szczerze mówiąc moja derealizacja jest tak minimalna, że już ją w pełni zaakceptowałem (bo przez te 5 dni odburzenia, zobaczyłem że świat i życie są dokładnie takie same jak w czasie derealizacji) i nawet nie będzie mi bardzo przeszkadzać jak zostanie mi to na całe życie. Zrozumiałem dziś dlaczego ostatnie dni miałem podwójny nawrot - w momencie kiedy wróciła derealizacja, zacząłem się bać że teraz dostanę depersonalizacji, nie będę czuł ciała itp. Mimo, iż cały czas wiedziałem ze to bzdura, bo wiem że nie ma prawa bytu, gdyż znam swoją wartość, swoją pewność siebie, wiem że jestem strasznie silny i pewny siebie. Dlatego poradzilem sobie z tym tak jak wcześniej - nadchodzą myśli o depersonalizacji, pozwalam sobie na nie, nie analizuje, kładę się przed snem i kiedy np. myśli mówią mi : nie będziesz czuł ciała, pozwalam sobie na to, nic nie robię, bo wiem racjonalnie że tak nigdy się nie stanie. Tak samo z lękami, pozwalam sobie na nie - ostatnio specjalnie jak tylko mam okazje, śmigam do supermarketu gdzie jest dużo ludzi i oprócz odrealnienia np. nie bije mi juz w ogole serce, nie stresuje się, bo wiem że nic mi się nie stanie. Jedyną rzeczą która serio mnie wkurza i dlatego napisałem tego posta, są natrętne myśli 24/7. Tak jak mówię, mam w d*pie czy mam derealizację czy nie, bo w niczym mi to nie przeszkadza, wkurzają mnie tylko te myśli. Staram się je akceptować, ale są po prostu durne i irracjonalne i najgorsze jest to, że są ze mną cały czas. Stąd wybieram się jutro do psychiatry, ale szczerze mówiąc nawet nie po leki. Chciałbym chyba zacząć chodzić na psychoterapię i nauczyć się jakiegoś treningu jak mimo akceptacji stanu, 'odgonić te myśli'. Gadałem ze znajomą, którą też często dręczyły takie myśli i przez odpowiedni trening one ustały. Co o tym myślicie ? Po prostu męczące to jest trochę bo wiem że te myśli mi nic nie zrobią, wiem że są głupie, nie walczę z nimi. Dostaje myśl typu 'dostaniesz tego siamtego' mówię sobie cały czas 'spoko, czekam, bardzo chętnie czegoś takiego doświadczę'. Wiem że to dziwnie zabrzmi ale te natrętne myśli mnie już po prostu strasznie nudzą i tyle. Co myślicie ? Z góry dzięki za odpowiedzi. Mimo tego całego stanu, jestem z siebie mega dumny i szczęśliwy że po 2 miesiącach miałem już przebłysk na całe 5 dni, nie mam stanów lękowych i radzę sobie z wszystkim sam bez leków, plus dodatkowo poznaje coraz to nowych ludzi oraz radzę sobie na studiach. Czuję ogromną siłę, tylko te myśli są po prostu tak namolne i nudne, że nawet w żadnym stopniu się ich nie boję. Po prostu mnie strasznie to nudzi wszystko :D

-- 18 stycznia 2016, o 20:52 --
Podsumowując nerwica i derealizacja nie przeszkadzają mi, bo w pełni to zaakceptowałem. Myśli też mi nie przeszkadzają bo są głupie, jednakże pojawiają się tak często, niemalże że cały czas, że już mnie mega to nudzi :D

-- 18 stycznia 2016, o 20:52 --
Podsumowując nerwica i derealizacja nie przeszkadzają mi, bo w pełni to zaakceptowałem. Myśli też mi nie przeszkadzają bo są głupie, jednakże pojawiają się tak często, niemalże że cały czas, że już mnie mega to nudzi :D
Awatar użytkownika
zebulon
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 644
Rejestracja: 21 czerwca 2015, o 18:56

18 stycznia 2016, o 20:54

pierwszy stopien do odburzania
Każda droga zaczyna się od pierwszego kroku .
Piekło nerwicy tworzymy sami sobie ...
Nie pozwól żeby życie straciło sens przez osobę, która po prostu nie była Ciebie warta.
nerwica przypomina prowadzenie codziennie konia do weterynarza żeby sprawić czy na pewno nie jest wielbłądem ( cytat który mnie rozbawił )
Dyds
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 12
Rejestracja: 6 stycznia 2016, o 01:33

18 stycznia 2016, o 21:00

więc myślisz że takie treningi i psychoterapia mogą coś pomóc ? Wiem, że ludzi męczą te myśli i często nie radzą sobie z nimi. Ja już nawet je akceptuje i przywykłem, ale jestem maks nimi znudzony.

-- 18 stycznia 2016, o 21:00 --
więc myślisz że takie treningi i psychoterapia mogą coś pomóc ? Wiem, że ludzi męczą te myśli i często nie radzą sobie z nimi. Ja już nawet je akceptuje i przywykłem, ale jestem maks nimi znudzony.
Awatar użytkownika
zebulon
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 644
Rejestracja: 21 czerwca 2015, o 18:56

18 stycznia 2016, o 21:01

treningi i autopsychoterapia , wiesz wszystko bo juz sie odburzyłes
Każda droga zaczyna się od pierwszego kroku .
Piekło nerwicy tworzymy sami sobie ...
Nie pozwól żeby życie straciło sens przez osobę, która po prostu nie była Ciebie warta.
nerwica przypomina prowadzenie codziennie konia do weterynarza żeby sprawić czy na pewno nie jest wielbłądem ( cytat który mnie rozbawił )
Vanillasky5
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 17
Rejestracja: 26 stycznia 2016, o 01:10

28 stycznia 2016, o 12:16

hej
moim zdaniem jestes na dobrej drodze do pełnego odburzenia.te cztery dni to pewnie prześwity jak mówiono wcześniej dwa miesiące to krótko i długo bo nasza podświadomość potrzebuje więcej czasu żeby na stałe zmienić swoje nawyki.Pamiętaj że tworzysz teraz nową ścieżkę i musisz ją porządnie ,,utrzeć " żeby podświadomość wybierała ją jako pierwszą.Poprzednia jest dobrze utarta więc póki co odruchowo może w wątpliwych sytuacjach wracać do niej,ale kiedy ta druga będzie miała równie mocny przebieg a z czasem mocniejszy niż poprzednia,Twoja podświadomość będzie wskakiwała na nią od razu.Mam nadzieje,że takie obrazowe ujęcie pomoże,Buziole i trzymaj kciuki za mnie;)
ODPOWIEDZ