Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Odburzenie wilczurka, czyli co zrozumiałam?

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Juliaaa78569
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 569
Rejestracja: 27 kwietnia 2018, o 16:25

15 lipca 2018, o 18:43

Witam wszystkich zaburzonych jak i tych odburzonych :^
Chciałabym się z Wami podzielić co udało mi się zrozumieć odkąd jestem tu na forum.

O nerwicy dowiedziałam się w kwietniu tego roku, kiedy to byłam już w kompletnej rozsypce, bo nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Gdy wparowałam na forum byłam bardzo przerażona swoim stanem. Nie wiedziałam od czego zacząć, a gdy zobaczyłam ile tego jest to już na samą myśl płakałam ile to ja mam do ogarnięcia. A to jest przecież bardzo proste.
1. Dowiedzieć się czymś jest nerwica, poznać jej mechanizmy.
2. Zaakceptować swój stan.
3. "Zaryzykować", zabić się mentalnie
4. Wieeelki dystans do tego 😋
5. Nastawienie normalnościowe.

I moim zdaniem to są podstawy podstaw, bez tego ani rusz.
No ale dobra, ale czego się dowiedziałam przez ten czas?
A no jest kilka aspektów.

Zrozumiałam W KOŃCU że myśl to nie czyn i nie ma nade mną żadnej władzy oraz nie jest wyznacznikiem mojego życia. Pojelam to, że te straszaki, które nerwica nam podsyła nie znaczą nic i nie mogą nic, bo są jednym wielkim gównem, za przeproszeniem i nikt mi nie wmówi inaczej. Naprawdę, NIE WAŻNE JAKIE MACIE MYŚLI, działajcie na nie tak samo, wysmiewajcie, ryzykujcie, a gwarantuje Wam że absolutnie nic się nie stanie. A jeżeli się stanie to nie od nerwicy, a po prostu od życia, bo tak naprawdę nie wiemy co się kiedyś tam stanie, ale czy jest sens się tym martwić? Moim zdaniem nie.
Nauczyłam się również sortować swoje myśli. Nie muszę poświęcać uwagi myślom, które uważam za bezsensowne i niepotrzebne, a za to myślę o tym o czym chce i po prostu akceptuje że takie myśli straszaki mogą się pojawić, a ja nie muszę się ich bać.

Po drugie objawy fizyczne. Zrobiłam tylko 3 razy morfologie, mocz i byłam u neurologa. Wszystko dobrze, no może tam jakieś małe podwyższenia i obniżenia były ale lekarz mówi że wyniki dobre. I na tym dam sobie spokój. Mogłabym sobie zrobić inne badania np tomograf, usg brzucha i inne takie, ale ja się pytam PO CO? Pomoże mi to na chwilę, a jeszcze wpadnę w błędne nerwicowe koło z badaniami. Oczywiście nie mówię, by badań nie robić, bo ja bym chciała zrobić wszystko na świecie, ale uważam, że to bez sensu. Gdy mam jakieś objawy fizyczne, potrafię już zaakceptować i żyć dalej i wiem, że takie objawy mogą się pojawić jeszcze przez jakis czas. A co do objawów takich zwykłych od ciała, nie od nerwicy np ból brzucha, czy inne takie, nie panikuje, bo przecież nie muszę od razu od tego umierać :) A gdy mieć coś dużej boli to sobie biorę tabletkę i już, nie trzeba sobie od razu raka diagnozować 😂 W tym temacie tyle ode mnie, jeśli macie jakieś rady co do tego to chętnie wysłucham.

Strach przed zwarowaniem i chorobą psychiczną? No chyba klasyk. Powiem Wam tyle, że mnie to już tak znudziło, że już wolałam dostać tego schiza niż żyć w strachu przed tym. Teraz mam na to wyebane 😂😂

Zrozumiałam to, że nie zawsze muszę być szczęśliwa i wesoła. Czasem mogę się smucić, popłakać, że jest mi źle, że nie dam rady. Ale logicznie myślę, że jest to chwilowe i nie oznacza, że się poddaję, tylko robię sobie przerwę. A potem wstaje i działam dalej.
Uświadomiłam sobie, że emocja TO NIE JEST WRÓG i żadna emocja, nawet lęk, smutek jest wpisane w życie człowieka, bo to jest ludzkie. Dostaliśmy emocje od Boga, nie po to, by nam przeszkadzaly, ale po to, by z nich korzystać. Oczywiście nie da się ich kontrolować, ale możemy je przepuszczać przez siebie. Wczujmy się w nie i dajmy im być, bo to jest normalne. Chodzi mi tu o niechciane emocje takie jak lęk. A uwierzcie mi, że z praktyką to już wbije wam się w nawyk.

To by było na tyle. Nie, nie jestem odburzona. Ale trochę bardziej uświadomiona. Biorę lek, asertin 50 mg, ale uważam, że to wcale nie skreśla mojego odburzania, bo czy z lekami, czy bez leków można z tego wyjść, ważne by TYLKO nie polegać na lekach.

A i jeszcze problemy życiowe.
Mój tata rok temu popełnił samobójstwo, dwa miesiące temu jego brat, czyli mój wujek miał zawał. Nie muszę mówić, że jest mi bardzo ciężko, nam wszystkim. Ale to jest życie. Tak rzeczy mogą się zdarzyć. Oczywiście jestem smutna, bardzo brakuje mi mojego taty, tak bardzo że oddałabym wszystko by tu był. Ale nie mogę. I żyje dalej, akceptuję to że się to przytrafiło, ale mam wokół siebie dużo innych wspaniałych ludzi, a wiem, że tata jest w moim sercu i zawsze przy mnie 💖

I nie myślcie sobie, że ja już do tego wszystkiego doszłam i w ogóle czuję się super duper. Bo tak nie jest. Oczywiście jest lepiej, ale kilku rzeczy jeszcze np nie umiem, mogę je napisać.
Każdą krytykę biorę do siebie, nawet jak przyjaciele ze mnie żartują, to nwm czy żartują, czy mówią prawdę. I czuję się przez to urażona i czuję się nieswojo w ich towarzystwie, a nigdy tak nie było. Mam wrażenie że im przeszkadzam, czy coś.
Ale domyślam się że to przez zaburzony stan emocjonalny i po prostu na razie tak będzie. A coraz częściej zaczynam trzymać się logiki.

I napisze jeszcze słowo dla innych.
NIE WAŻNE JAKIE MACIE OBJAWY, MYŚLI, OBAWY, WĄTPLIWOŚCI, zaakceptujcie to, ryzykujcie, zacznijcie w końcu żyć, porzccie kontrolę i zrozumcie w końcu, że zagrożenia którego ciągle szukamy NIE ISTNIEJE.

Koniec, jeśli macie jakieś rady dla mnie, to chętnie wysłucham 💛😊😊
życie
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 596
Rejestracja: 18 października 2017, o 09:26

15 lipca 2018, o 18:59

Jesteś bardzo mądrą, dzielną i wspaniałą młodą kobietką. Trzymaj tak dalej, a twoje życie będzie mądre i wspaniałe. Gratuluję podejścia!!!
Wczoraj byłem bystry
i chciałem zmieniać świat.
Dziś jestem mądry,
więc zmieniam siebie.
Rumi
Awatar użytkownika
Alicja539
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 168
Rejestracja: 3 czerwca 2018, o 21:45

15 lipca 2018, o 19:00

:lov: Super Julcia! Oby tak dalej. Trzymam kciuki za Ciebie :cm
Awatar użytkownika
Nipo
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1545
Rejestracja: 10 sierpnia 2017, o 15:34

15 lipca 2018, o 19:02

Juliaaa78569 pisze:
15 lipca 2018, o 18:43
Witam wszystkich zaburzonych jak i tych odburzonych :^
Chciałabym się z Wami podzielić co udało mi się zrozumieć odkąd jestem tu na forum.

O nerwicy dowiedziałam się w kwietniu tego roku, kiedy to byłam już w kompletnej rozsypce, bo nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Gdy wparowałam na forum byłam bardzo przerażona swoim stanem. Nie wiedziałam od czego zacząć, a gdy zobaczyłam ile tego jest to już na samą myśl płakałam ile to ja mam do ogarnięcia. A to jest przecież bardzo proste.
1. Dowiedzieć się czymś jest nerwica, poznać jej mechanizmy.
2. Zaakceptować swój stan.
3. "Zaryzykować", zabić się mentalnie
4. Wieeelki dystans do tego 😋
5. Nastawienie normalnościowe.

I moim zdaniem to są podstawy podstaw, bez tego ani rusz.
No ale dobra, ale czego się dowiedziałam przez ten czas?
A no jest kilka aspektów.

Zrozumiałam W KOŃCU że myśl to nie czyn i nie ma nade mną żadnej władzy oraz nie jest wyznacznikiem mojego życia. Pojelam to, że te straszaki, które nerwica nam podsyła nie znaczą nic i nie mogą nic, bo są jednym wielkim gównem, za przeproszeniem i nikt mi nie wmówi inaczej. Naprawdę, NIE WAŻNE JAKIE MACIE MYŚLI, działajcie na nie tak samo, wysmiewajcie, ryzykujcie, a gwarantuje Wam że absolutnie nic się nie stanie. A jeżeli się stanie to nie od nerwicy, a po prostu od życia, bo tak naprawdę nie wiemy co się kiedyś tam stanie, ale czy jest sens się tym martwić? Moim zdaniem nie.
Nauczyłam się również sortować swoje myśli. Nie muszę poświęcać uwagi myślom, które uważam za bezsensowne i niepotrzebne, a za to myślę o tym o czym chce i po prostu akceptuje że takie myśli straszaki mogą się pojawić, a ja nie muszę się ich bać.

Po drugie objawy fizyczne. Zrobiłam tylko 3 razy morfologie, mocz i byłam u neurologa. Wszystko dobrze, no może tam jakieś małe podwyższenia i obniżenia były ale lekarz mówi że wyniki dobre. I na tym dam sobie spokój. Mogłabym sobie zrobić inne badania np tomograf, usg brzucha i inne takie, ale ja się pytam PO CO? Pomoże mi to na chwilę, a jeszcze wpadnę w błędne nerwicowe koło z badaniami. Oczywiście nie mówię, by badań nie robić, bo ja bym chciała zrobić wszystko na świecie, ale uważam, że to bez sensu. Gdy mam jakieś objawy fizyczne, potrafię już zaakceptować i żyć dalej i wiem, że takie objawy mogą się pojawić jeszcze przez jakis czas. A co do objawów takich zwykłych od ciała, nie od nerwicy np ból brzucha, czy inne takie, nie panikuje, bo przecież nie muszę od razu od tego umierać :) A gdy mieć coś dużej boli to sobie biorę tabletkę i już, nie trzeba sobie od razu raka diagnozować 😂 W tym temacie tyle ode mnie, jeśli macie jakieś rady co do tego to chętnie wysłucham.

Strach przed zwarowaniem i chorobą psychiczną? No chyba klasyk. Powiem Wam tyle, że mnie to już tak znudziło, że już wolałam dostać tego schiza niż żyć w strachu przed tym. Teraz mam na to wyebane 😂😂

Zrozumiałam to, że nie zawsze muszę być szczęśliwa i wesoła. Czasem mogę się smucić, popłakać, że jest mi źle, że nie dam rady. Ale logicznie myślę, że jest to chwilowe i nie oznacza, że się poddaję, tylko robię sobie przerwę. A potem wstaje i działam dalej.
Uświadomiłam sobie, że emocja TO NIE JEST WRÓG i żadna emocja, nawet lęk, smutek jest wpisane w życie człowieka, bo to jest ludzkie. Dostaliśmy emocje od Boga, nie po to, by nam przeszkadzaly, ale po to, by z nich korzystać. Oczywiście nie da się ich kontrolować, ale możemy je przepuszczać przez siebie. Wczujmy się w nie i dajmy im być, bo to jest normalne. Chodzi mi tu o niechciane emocje takie jak lęk. A uwierzcie mi, że z praktyką to już wbije wam się w nawyk.

To by było na tyle. Nie, nie jestem odburzona. Ale trochę bardziej uświadomiona. Biorę lek, asertin 50 mg, ale uważam, że to wcale nie skreśla mojego odburzania, bo czy z lekami, czy bez leków można z tego wyjść, ważne by TYLKO nie polegać na lekach.

A i jeszcze problemy życiowe.
Mój tata rok temu popełnił samobójstwo, dwa miesiące temu jego brat, czyli mój wujek miał zawał. Nie muszę mówić, że jest mi bardzo ciężko, nam wszystkim. Ale to jest życie. Tak rzeczy mogą się zdarzyć. Oczywiście jestem smutna, bardzo brakuje mi mojego taty, tak bardzo że oddałabym wszystko by tu był. Ale nie mogę. I żyje dalej, akceptuję to że się to przytrafiło, ale mam wokół siebie dużo innych wspaniałych ludzi, a wiem, że tata jest w moim sercu i zawsze przy mnie 💖

I nie myślcie sobie, że ja już do tego wszystkiego doszłam i w ogóle czuję się super duper. Bo tak nie jest. Oczywiście jest lepiej, ale kilku rzeczy jeszcze np nie umiem, mogę je napisać.
Każdą krytykę biorę do siebie, nawet jak przyjaciele ze mnie żartują, to nwm czy żartują, czy mówią prawdę. I czuję się przez to urażona i czuję się nieswojo w ich towarzystwie, a nigdy tak nie było. Mam wrażenie że im przeszkadzam, czy coś.
Ale domyślam się że to przez zaburzony stan emocjonalny i po prostu na razie tak będzie. A coraz częściej zaczynam trzymać się logiki.

I napisze jeszcze słowo dla innych.
NIE WAŻNE JAKIE MACIE OBJAWY, MYŚLI, OBAWY, WĄTPLIWOŚCI, zaakceptujcie to, ryzykujcie, zacznijcie w końcu żyć, porzccie kontrolę i zrozumcie w końcu, że zagrożenia którego ciągle szukamy NIE ISTNIEJE.

Koniec, jeśli macie jakieś rady dla mnie, to chętnie wysłucham 💛😊😊
Super Julcia bardzo mądrze napisane ;) widzę ze bardzo dużo wynosisz z forum ;) powodzenia w dalszym odburzaniu,wiem i wierze w to bardzo mocno ze się odburzysz ;) dawaj do przodu Wilczku :)
Awatar użytkownika
Juliaaa78569
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 569
Rejestracja: 27 kwietnia 2018, o 16:25

15 lipca 2018, o 21:13

Dziękuję bardzo 😊💖 Takie moje pierwsze przemyślenia, co nie znaczy że już czuję się wspaniale, ale już świadomie 😋
Awatar użytkownika
Ciasteczko
Administrator
Posty: 2682
Rejestracja: 28 listopada 2012, o 01:01

16 lipca 2018, o 15:26

Porad brak, bo dobrze sobie to poukładałaś, moim zdaniem, i fajnie, że pomimo tego,ze pewne rzeczy dalej Cię męczą , dostrzegasz,że ogromną część udało Ci się ogarnąć ,i że jesteś na dobrej drodze! :)
Odburzanie, to proces - wstajesz, upadasz, wstajesz, upadasz... ale upierasz się, że idziesz do przodu.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy. :hercio:
Awatar użytkownika
Juliaaa78569
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 569
Rejestracja: 27 kwietnia 2018, o 16:25

16 lipca 2018, o 15:31

Ciasteczko pisze:
16 lipca 2018, o 15:26
Porad brak, bo dobrze sobie to poukładałaś, moim zdaniem, i fajnie, że pomimo tego,ze pewne rzeczy dalej Cię męczą , dostrzegasz,że ogromną część udało Ci się ogarnąć ,i że jesteś na dobrej drodze! :)
Dziękuję z całego serca 💖
Awatar użytkownika
atypowy
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 51
Rejestracja: 2 maja 2018, o 17:59

16 lipca 2018, o 20:56

Juliaaa78569 pisze:
15 lipca 2018, o 18:43
Każdą krytykę biorę do siebie, nawet jak przyjaciele ze mnie żartują, to nwm czy żartują, czy mówią prawdę. I czuję się przez to urażona i czuję się nieswojo w ich towarzystwie, a nigdy tak nie było. Mam wrażenie że im przeszkadzam, czy coś.
Ale domyślam się że to przez zaburzony stan emocjonalny i po prostu na razie tak będzie. A coraz częściej zaczynam trzymać się logiki.
Wiem, że ciężko przyjąć to jako pewnik, ale z upływem lat każdy przejmuje się opinią innych coraz mniej. Coraz częściej dostrzega się "ślepotę" ludzi na wiele spraw, ich brak pojęcia na temat Ciebie i Twojego życia. Podświadomie przestajesz się przejmować zewnętrznymi opiniami. Żarty i krytykę wpuszczasz lewym uchem, wypuszczasz prawym. No... ewentualnie na odwrót.
Także głowa do góry, i na to przyjdzie czas. Natomiast teraz: olbrzymie gratulacje za baaardzo duży postęp i świetne zrozumienie sprawy. Przy takim podejściu całe odburzenie to tylko kwestia czasu. Świetnie, że o tym napisałaś. To daje pozytywnego kopa innym. Każdy dostrzega światełko w tunelu ;)
Pozdrawiam serdecznie :)
Wróg, którego nie widać, zawsze wydaje się najbardziej przerażający.
Jeśli cel przyświeca, sposób musi się znaleźć.
ODPOWIEDZ