Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Lęk odbiera najlepszy czas

Tutaj rozmawiamy na tematy naszych partnerów, rodzin, miłości oraz zakochania.
O kłopotach w naszych związkach, rodzinach, (niezgodność charakterów, toksyczność, zdrada, chorobliwa zazdrość, przemoc domowa, a może ktoś w rodzinie ma zaburzenie? Itp.)
ODPOWIEDZ
damiank7
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 52
Rejestracja: 15 kwietnia 2016, o 14:26

15 kwietnia 2016, o 15:46

Cześć, jestem tu kompletnie nowym użytkownikiem, nieco wcześniej trafiłem na forum i szukam teraz rozwiązania mojego problemu. Jestem sobie od listopada 2015r. w cholernie szczęśliwym związku. Mam wymarzoną dziewczynę o wspaniałej osobowości i jest niezwykle piękna i pociągająca (nie, nie wyślę żadnych zdjęć :DD ) Będąc sam przeżyłem troszeczkę rozczarowań, ale zwykle umiałem się z nich otrząsnąć i właściwie od kiedy pamiętam marzyłem o spotkaniu swojej bratniej duszy, z którą znajdę wspólny język, zainteresowania, a przede wszystkim bliskość i miłość. I tak się właśnie stało, w dodatku mocno spoiło nas przeznaczenie, gdyż po dwóch tygodniach znajomości okazało się, że w 2013 roku mieszkaliśmy przez tydzień obok siebie w jednym z hiszpańskich hoteli i mamy się wzajemnie na zdjęciach z tego wyjazdu. Nie byłem typem osoby szczególnie uspołecznionej, ale no mam 18 lat, nadszedł czas imprez, byłem na dwóch, trzech, później tak jak to w społeczeństwie bywa, łatwo jest się wybić, znajomych aż się zaroiło, akurat tuż przed maturką. Mnóstwo nauki, studia czekają, wymarzona dziewczyna u boku, postępy na siłowni, przyszłość ułożona. Żyć nie umierać, od listopada do końca lutego miałem życie jak w raju, zakochałem się po uszy, a wzorem mojej dobrej koleżanki kierowałem się w związku równowagą, czas na moją lubą, czas dla znajomych, czas na sport, czas na naukę. No i wszystko jak krew w piach runęło przez taką głupotę. Przeczytałem niesamowicie drastyczny artykuł o opętaniu i przyszła mi do głowy myśl, że co jeśli ja stracę kontrolę nad sobą i jej coś zrobię? Myślę, że wiecie jak łatwo było od tego się nakręcić. W tempie błyskawicy nakręciłem się "o matko, skoro mam takie mysli to jestem do tego zdolny" etc. Dobrze, poszedłem do psychologa, byłem na trzech wizytach, powiedział mi tyle, by to ignorować, zlewać i się nie przejmować. No ale łatwo mówić, trudniej zrobić. Później trafiłem na wpis, który uratował mnie od tego, jakoby podświadomość pragnienie szczęścia mojej dziewczyny ma tak głęboko zakodowane, że wysyła sygnał do świadomości pt. "zabij ją" na takiej samej zasadzie jak ktoś kto się boi pływać, czy bardziej się zabezpieczy gdy w myslach usłyszy "nie wchodź tu, to niebezpieczne" czy jak zobaczy wizję jak sie topi? No wiadomo, że to drugie, dlatego mózg taki drastyczny sygnał wysyła, a świadomość, czyli faktyczny ja, buduje swoje bezpieczeństwo wtedy, bo wtedy unikałem noży, nożyczek, zabezpieczałem ją na każdym schodku, ale bałem się panicznie wszystkiego, nawet kołdry, bo przecież można nią udusić. Po tygodniu od tego posta ustało. Ale przyszły kolejne, że jej nie kocham, że ją zdradzę, że jej nie potrzebuję, że nie daje mi radości i jeszcze mnóstwo, mnóstwo. Z każdą robiłem tak, że tworzyłem notatki, które temu zaprzeczały. Dlaczego? Dawało mi to pewność, mam na piśmie to, że ją kocham, hej głupie myśli mówcie sobie co chcecie ja zapisałem sobie w pełni świadomie, że ją kocham. Ale te myśli ciągle są i już częściej zdarzają mi się serie 3-4 dni kiedy jest super, a już zwłaszcza gdy z nią jestem. Ale nagle przychodzi dół, wtedy wszystko wlewa się jak Missisipi w Nowy Orlean. Świeci słońce, ptaszki ćwierkają, piszę sobie z dziewczyną, a myśli mówią "ona jest głupia", "nie chcesz z nią być". Masakra, najgorsze jest jak te myśli atakują dobre jej dobre cechy, za które ją kocham. Na przykład mówią "po co ci jej wsparcie, co ona myśli, że jesteś słabiakiem"? Masakra po raz drugi. Zaplanowaliśmy wspólne wakacje i po moich maturach wybieramy się na podróż. Jak mi się ona spieprzy przez to, to się załamię, a nawet sam fakt, że te myśli w ogóle są już to psuje bo one mówią "nie będzie ci się podobać", "to będzie beznadziejny wyjazd". Już złapałem kontakt z jednym z forumowiczów i dziękuję mu za wyczerpującą odpowiedź :) Na te mysli o wspomnieniach zwykle odpowiadam "no nie no, było tak źle mi z nią, że aż chcę całe życie tak z nią spędzić" co oczywiście jest ironią. Przerobiłem już chyba wszystkie teorie, które mogłyby sugerować skąd to się wzięło, łącznie z klątwą teściowej :D Dlatego proszę o wskazanie mi najlepszej drogi do wyzdrowienia. Złe myśli człowiek ma zawsze, ale zwykle ludzie je umieją rozproszyć. A ja czuję, że jak one się nagromadzą to ja serio stracę panowanie nad umysłem i ją zostawię, a wtedy cały jej świat i mój świat runie, jesteśmy jak papużki nierozłączki :P Kocham ją i walczę, bo wiem jak wspaniały jest czas z nią przednerwicowy i ten gdy są lepsze dni. Taka wojna domowa w umyśle jest cholernie ciężka i to tuż przed samą maturą.
Awatar użytkownika
różyczka
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 126
Rejestracja: 16 stycznia 2016, o 18:17

15 kwietnia 2016, o 18:39

Hej, hej ;)
Fajnie, że jesteś świadomy skąd pochodzą Twoje myśli. Uwierz mi, to bardzo cenne zwłaszcza, kiedy ktoś zupełnie nie wie czym jest nerwica i traktuje swoje straszaki na serio. (jak ja, przez niemalże miesiąc :P ) Tak się człowiek tak zakręci, to potem trzeba trochę czasu,zeby to odkręcić ;)
Skoro tutaj jesteś, to pewnie zapoznajesz się lub już to zrobiłeś z nagraniami i artykułami, warto az do skutku :) Ogólnie to ja też piszę maturkę w tym roku, więc coś o tym wiem, jak ciężko się skupić na właściwym. Ogólnie to życzę Ci powodzenia, a jakbyś miał jakieś ewentualne pytania czy coś, to chętnie odpowiem,pomogę w miarę możliwości, bo żadnym ekspertem nie jestem :)
Gdybyśmy traktowali innych tak, jak traktujemy siebie samych - poszlibyśmy do więzienia.
damiank7
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 52
Rejestracja: 15 kwietnia 2016, o 14:26

16 kwietnia 2016, o 15:13

Dzięki za odpowiedź, tak, teraz jestem świadom skąd pochodzą te wszystkie myśli, zareagowałem naprawdę szybko i chyba tylko z tydzień męczyłem się nie znając źródła tychże myśli, nawet dobrze nie pamiętam :P No właśnie z tym czasem jest ciężko, jestem niebywale niecierpliwym człowiekiem, na szczęście nieco pokory wyrobiłem sobie na siłowni i podczas poznawania mojej dziewczyny i to jest faktycznie bardzo przydatna umiejętność :P
A jak czujesz się teraz? Zaczyna powoli mijać? Ja poza poczuciem, że ciągle siedzi mi to z tyłu głowy i w chwili słabości może zaatakować i poza krótkimi atakami paniki nie mam aż tak ciężkich objawów, funkcjonuję normalnie tylko ciągle się tłumaczę przed sobą, że myślę zupełnie na odwrót przez co ciężko jest mi się skupić na konkretnej rzeczy w konkretnej chwili. Nagrań jeszcze nie oglądałem, ale przeczytałem artykuły, super jest to, że człowiek jednak ma poczucie, że nie jest tym jedynym, któremu przyszło zmierzyć się z dokuczliwą sprawą :P Może to nie najlepszy sposób motywacji, ale dobry, by sobie przypomnieć "spoko, inni też to mają, inni też z tego wyszli, wyjdę i ja" ;)
Awatar użytkownika
różyczka
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 126
Rejestracja: 16 stycznia 2016, o 18:17

16 kwietnia 2016, o 22:18

Widać, że masz dobre podejście, wiec pewnie szybko Ci przejdzie. Ze mną było trochę gorzej, na początku czułam lęk 24 na dobę i trochę musiało minąć, zanim mi zszedł. Potem zostały natrętne myśli i wątpliwości , które jeszcze gdzieś się ciągną. Ale ogólnie jest dużo lepiej niż było - dzień do nocy. Mam nadzieję, że w końcu wszystko ustąpi. ;)
Co mogę Ci doradzić, co jest trudne, to żeby z czasem w ogóle nie analizować tych myśli. Nie tłumaczyć, bo to tak jest, ze nawet jak wytłumaczysz i zracjonalizujesz, to na końcu pojawi się jakieś "ale" :D Przynajmniej wiele osób tak ma, że logicznie wiedzą, ale ... I tutaj cała zabawa. Trzeba je puścić, niech robią swoje.
Gdybyśmy traktowali innych tak, jak traktujemy siebie samych - poszlibyśmy do więzienia.
damiank7
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 52
Rejestracja: 15 kwietnia 2016, o 14:26

17 kwietnia 2016, o 09:29

To prawda, ciągle pojawia się kolejna myśl, którą mózg zaczyna się bawić. Cieszę się, ze czujesz się lepiej i że to wszystko mija :) Głupia i zludna iluzja. Wczoraj poszedłem z dziewczyną na imprezę i oboje bawiliśmy się świetnie, myśli przy takiej dynamice tańców, rozmów i zblizen nie miały czasu się dobrze sformułować i po prostu cieszyłem się tym czasem :) to mi bardzo pomogło, gdyż teraz widzę, ze one nie mają w ogóle, ale to w ogóle na mnie wpływu! A przy okazji gdy już znikną, mój związek będzie taki jaki chcemy oboje- oparty na dialogu, bez gniewu, kłótni :) Właściwie te wszystkie myśli to straszaki, które finalnie i tak sprawiają, ze jesteśmy bliżej siebie, ale nie chcę by nasze interakcje motywowal strach. A najlepsze jest to, że zero analizy i taka całkowita zlewka to faktycznie najlepszy sposób, ale również i najtrudniejszy, to jak wypicie imbiru na przeziębienie w porównaniu do np strepsilsow (gdzie strepsilsami są jakieś metody walki z tym). Ale ta impreza wczoraj była super, miałem tylko taki sygnał "hej, my tu jesteśmy". A dziś powiedziałem sobie, dobrze, bądźcie, no i co z tego? A no jedno wielkie nic :)
zientar93
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1
Rejestracja: 18 kwietnia 2016, o 22:49

18 kwietnia 2016, o 23:52

Hej, podepnę się do Ciebie bo w zasadzie mam podobny problem, ogólnie sytuacja bardzo podobna bo też mam dziewczynę z którą jestem rok, można powiedzieć ideał, która mogłoby się wydawać pasuje do mnie w 100%. Z tym forum też się już wcześniej obeznałem, szukając rozwiązania na mój problem trafiłem na artykuł o anhedonii od Zordona za co wgl wielki szacun :D. Ogólnie to jak u Damiana kilka dni jest super, lęki nie przeszkadzają chociaż czuje że gdzieś tam w tej głowie siedzą, aż na 1-2 dni wejdzie jakiś natręt który skutecznie odbiera radość z życia i związku. Do tej pory radziłem sobie w miarę z tymi lękami ale teraz mam tylko jedną wątpliwość która mnie dosyć mocno przeraża i która nie daje mi spać. Mianowicie jest to moja pierwsza dziewczyna, nigdy w życiu nie korzystałem dużo z życia można powiedzieć i zabrakło tego młodzieńczego szaleństwa. Moje lęki dotyczą właśnie tego czy będę mógł w stanie utrzymać stały związek z pierwszą dziewczyną, skoro już teraz po roku związku chodzą mi po głowie myśli "jakby to było z inną" i bynajmniej nie chodzi mi tu tylko o seks ale bardziej właśnie o relacje, boję się np że jak ożenię z moją obecną dziewczynę to będę przez całe życie żałował, że to jednak nie jest to i że szkoda że nie spróbowałem z inną, albo to że zbyt wcześnie wchodzę w stały związek i powinienem jeszcze użyć trochę młodości i zaszaleć. Zdaje sobie sprawę że takie pytania brzmią jak od niedojrzałego dzieciaka, tylko no właśnie przez te myśli i lęki coraz bardziej pogłębiam się w przekonaniu że ja właściwie nie mam pojęcia czego chce i kim ja jestem, czy jestem dojrzałym facetem który chce stabilnego i dojrzałego związku i nie wypuszczać z rąk prawdziwego skarbu z którym jest mi de facto naprawdę dobrze, czy może jeszcze chłopcem który nie jest gotowy na stały związek i powinien poprzebierać w dziewczynach lub ogólnie jeszcze zasmakować życia "singla". Wiem że na te pytania jestem w stanie tylko ja sam sobie odpowiedzieć, ale chciałbym przeczytać opinie czy te myśli to bezpodstawne lęki czy może jednak jest możliwa taka kolej rzeczy?
Awatar użytkownika
kadaweryna
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 206
Rejestracja: 6 października 2015, o 13:41

19 kwietnia 2016, o 01:30

Zientar93, ja mimo że zakosztowałam singielskiego romansowego życia to i tak mam takie myśli. Podejrzewam ze nawet gdybym sypiała z innymi to i takby się to pojawiło no bo nie zakosztowałam absolutnie WSZYSTKIEGO! Obawy takie w związku są NORMALNE i polecam pogadać o tym ze znajomymi. Zdziwisz się ale to mają wszyscy, zawsze się żałuje a to tego że się nie poczekało do ślubu a to tego ze się nie spróbowało z kimś innym. My nerwicowcy musimy sobie jednak robić z tego problem egzystencjalny i analizować to na sto stron. Moja rada: poobserwuj sobie ludzi, poczytaj o tym, wyjdź ze swojego podwórka i zauważ że to nie jest tylko Twój problem tylko uniwersalny. Ludzie radzą sobie z tym na roznaite sposoby, spróbuj dostrzec, jakie. Jesteś ok!

Damiank, jesteś mega wrażliwym super facetem. Naprawdę, jak czytam to co piszesz to aż mnie to rozczula bo przypominam sobie jak to było w liceum. Stary, po pierwsze to jesteś w strasznie obciążającej sytuacji psychicznie teraz, konczysz liceum, wchodzisz w dorosłość, zaczynasz decydować sam o sobie. Ja w Twoim wieku miałam też epizod nerwicy, lądowałam na pogotowiu z atakami paniki gdzie lekarz był rozbawiony tym że mu mowię że to ze stresu przed maturą, wyborem kierunku studiów. Musisz się nauczyć teraz sam sobą opiekować i wspierać w tym czasie. Znajomość mechanizmu nerwicy to podstawa, przczytaj historię odburzania victora i linki od niej, tam jest wszystko spójnie opisane i poukładane; gdybym ja wtedy miała forum to może nie miałabym teraz kolejnego epizodu w związku z końcem studiów :) Przestraszyłes się jakichś strasznych głupot, każdy przez to przechodził, ja miałam tak samo - my nadwrażliwi po prostu musimy zaakceptować to ze nie dla nas rozkminy na takie tematy bo one są dla ludzi z ołowiu ktorych trzeba czołgiem najechać żeby coś poczuli :D a my mozemy zachwycić się szeptem, muśnięciem, odcieniem. Czeka Cię teraz ważna praca nad sobą, ale niech bazą będzie świadomość że to nie z Tobą jest coś nie tak, ale to ta sucz nerwica się przypałętała tak jak opryszczka gdy się ma zmniejszoną odporność :) Ale po maści Divovic schodzi ;D
Trzymam kciuki! Dawaj znać jak Ci idzie :)
damiank7
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 52
Rejestracja: 15 kwietnia 2016, o 14:26

19 kwietnia 2016, o 18:35

Dziękuję za odpowiedź! :) Masz rację, jestem wrażliwy i to aż nawet za bardzo, przez to naprawdę roztrząsam pierdółkowate myśli, ale wczoraj zrobiłem sobie świetną analogię nerwicy do przeziębienia i tak naprawdę to nie myśli są tu źródłem problemu, ale lęk. Bo myśl sama w sobie to nic, ważne jakie pociąga za sobą emocje. A jeśli te myśli wywołują silne emocje, niestety negatywne, to będą się utrzymywać, tak samo jak w przeziębieniu lęk to ta bakteria, która weszła do organizmu, trafiła na podatny grunt i wysyła te myśli tak jak bateria powoduje kaszel. Za katar uznałem tę anhedonię, czyli ograniczone czerpanie radości z życia, no ale swoją drogą- kto odczuwa radość z życia na dwa tygodnie przed maturą? :D W każdym razie nie walczę teraz z objawem, nie odpowiadam myślom, nie tworzę analiz tylko chcę pozbyć się lęku przed nimi. Niech sobie fruwają, ale muszą być całkowicie neutralne, a ja muszę być pewien swego. Takie myśli złe towarzyszą nam całe życie, ale człowiek ma wolny wybór i kieruje się jednymi, a drugie odrzuca. Tylko się teraz cholery namnożyły, bo się zacząłem ich bać, ale wierzę, że wszystko po maturze się ureguluje, spędzę wakacje z moją lubą, pojedziemy do Rzymu, może jeszcze gdzieś wyskoczymy w Polskę, zajęcie się znajdzie :) Wiem, że dla mnie i dla niej nie ma lepszego uczucia niż to, kiedy jesteśmy ze sobą, rozmawiamy czy się przytulamy. Najlepsza sytuacja dla mnie byłaby gdybym z nią mieszkał, zwłaszcza, że u mnie w bloku jest typek, który ma ok. 24 lata i mieszka z narzeczoną, no ja do takiego stanu mam daleko, ale tak bardzo bym chciał sytuację, że wracam z koszykówki albo z siłowni, albo z pracy i ona mnie wita w drzwiach :D Jestem dumny z tego, że wytworzyliśmy taką więź w 4 miesiące z hakiem, a od parunastu dni zmagam się z tymi myślami dotyczącymi naszego związku, wcześniej były te o zabijaniu przez ten cholerny artykuł, ale no wyleczyłem je całkowicie, nie pojawiają się nachalnie, a i służą mi za przykład do zwalczania obecnych, że jesli pojawia mi się myśl, że coś mnie w niej denerwuje, co tak naprawdę mnie nie denerwuje to czy myśl mówiąca "zabij" odzwierciedlała to, że chcę to zrobić? Nie, jedyne co to teraz mój przeciążony umysł jest w stanie lęku, który mi niedługo przejdzie, miewam już prześwity, przede wszystkim naszych wspomnień, których odczyt był wcześniej koszmarnie trudny (o tym pisał Zordon w swoim artykule) pamiętam jak powiedziałem to mojej dziewczynie i ona o ile rozumiała, że człowiek może się bać, że stanie się komuś krzywda o tyle tego nie była w stanie zrozumieć, to był ten moment grozy, że uzna mnie za wariata, ale ona jest tak kochająca i wyrozumiała, to jest mój anioł i nie wypuszczę go nigdy za żadne skarby świata :)

Zientar93, no niestety tak już jest, że jak nam kochającym dżentelmenom zależy, to pojawiają się jakieś głupie myśli, moja tez jest pierwsza, która mi uczucia odwzajemniła, różnica jest tylko taka, że wcześniej zarywałem do dziewczyn na zasadzie "na parę tygodni", wzięło się to z tego, że niegdyś, przed tym jak byłem z moją lubą to dwa lata wcześniej przeżyłem mega kosza i wyrzekłem się wszelkiej "miłości" a po prostu mówiłem sobie tak, by umilić sobie czas gdy jestem sam i żadna za bardzo mnie nie chce :D No i proszę, było warto tyle wyczekać dla tej jedynej, bez której nie wyobrażam sobie teraz życia. Najlepsze jest to, że te myśli i tak maksymalnie powodują, że bardziej tęsknię i chciałbym być przy niej, a one de facto nic mi nie robią. Troszkę taka tęsknota bywa uciążliwa, bo jednak teraz widujemy się rzadko, ja nie chodzę do szkoły bo siedzę w domu i się uczę, a ona też jest na wymagającym profilu i ma dużo nauki. Ja wyszedłem od słowa "chcę". Słowo "chcę" zapoczątkowało moje odburzanie, nawet jak te myśli mi atakują moją dziewczynę, mówią mi, że się męczę, że chciałbyś poznać inne to ja mówię "a ja CHCĘ być z moją". I jest to oczywiste i niepodważalne, że chcę. Teraz gdy myśli czepiają się jej cech charakteru i naprawdę te myśli mnie jakoś przygniatają to mówię "a ja ją kocham i ona może być nawet wariatką". Najważniejsze, że to ONA :) Póki mamy między sobą to uczucie, póki wiem, że zrobię dla tej kobiety wszystko to wiem, że moje życie bez niej będzie tak cholernie puste i się z tego nie pozbieram. Ale zwykle to teraz staram się już myslom nie odpowiadać bo jak mówiłem wyżej, to tylko impuls wysyłany przez lęk. Gdybym serio tak myślał, to by mnie dręczyła jej obecność, zacząłbym flirtować z innymi dziewczynami, wykręcać się od mojej. A jedyne co to czuję przed takim czymś strach, kiedyś np. całkiem niedawno w sumie bo w grudniu dostałem propozycję tańca poloneza od dwóch dziewczyn z czego jedna się we mnie podkochiwała. Wtedy to przyjąłem, byłem już z moją, ale się nie obawiałem, potańczę, no i co? Przecież kocham swoją i tylko swoją :) A teraz bym się po prostu bał przyjąć tej propozycji, ale to tylko strach, lęk i z nim trzeba zawalczyć. Masz przebłyski, odpowiadasz tym myślom i podejmujesz w życiu decyzje. Prawda jest taka, że to jakie decyzje podejmujemy realnie, a nie jakie myśli mamy pokazuje kim jesteśmy :) Ja w takim razie jestem na zabój kochającym swoją dziewczynę facetem, który skoczyłby dla niej ze spadochronu, bo ja wiem, że ona zrobiłaby dla mnie dokładnie to samo, jesteśmy drużyną :D I razem idziemy przez świat, bo się tak dobrze dobraliśmy jak pewnie Ty ze swoją tylko musisz bardziej uwierzyć w siebie i w to, co robisz i pozbyć się strachu, tak jak ja teraz walczę nie z myślami, ale z lękiem. Wielu facetów gdy widzi mega laski na ulicach, nawet ja, to wiadomo, że przykuwa wzrok. Tyłeczki w leginsach, albo te biegaczki z dekoltami, smaczne widoki, co? :D I wielu facetów, którzy weszli na siłę do swoich związków myśli sobie "gdybym tylko był bogatszy, to bym tą swoją zołzę zostawił i zabawił się z taką". A my wrażliwi przy takiej myśli złapalibyśmy się za głowę i przerazili, o matko, co ja myślę, krzywdzę moją dziewczynę takim myśleniem. Możemy być pewni, że cholernie je kochamy :D Pozdro, zacznij walczyć z lękiem, który wywołuje te myśli, a nie walcz z objawami, bo to tak jak weźmiesz strepsils czy orofar na kaszel, chwilę nie pokaszlesz, ale później przyjdzie kaszel, a Ty się wkurzysz, że Ci nie przeszło, a tak miało pomóc ;) Tu trzeba antybiotyku na syfilis jakim jest lęk :D

-- 19 kwietnia 2016, o 18:35 --
http://wirtualnypolonista.blox.pl/2012/ ... ekstu.html Gdyby ktoś chciał wiedzieć o co chodzi, a moje opisy są zbyt skomplikowane, to to właśnie jest utwór i interpretacji ukazująca mnie :P Czułem się tak fantastycznie wczoraj, a dziś zostałem w domu i jest katastrofa. Chyba pogodzę się z faktem, że nie zrozumiem miłości, ale wiem, że na pewno jej nie porzucę, dla tej huśtawki warto żyć, serio czuję się jak na kolejce górskiej :P Ciekawe doświadczenie, ale jeśli tylko uda się uporać się z lękiem, to te jazdy będą pozbawione poczucia, że to miałoby doprowadzić do zerwania ;) Bo dla niej mogę być czuły i delikatny i porywczy, ale dzięki niej jestem odporniejszy na resztę świata :D
ODPOWIEDZ