Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Objawy ze strony serca w nerwicy. Kto tak ma?

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Iwona29
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1899
Rejestracja: 10 maja 2017, o 08:53

6 listopada 2018, o 20:00

shadow pisze:
6 listopada 2018, o 19:02
Z tym sercem to jest kiepska sprawa do ogarnięcia. Ja już byłam na całego odburzona, napisałam nawet esej w dziale "sukces" i po 3 latach spokoju walnęło z siłą wodospadu i właśnie w serducho, gdzie wcześniej nigdy z tym nie miałam problemu w nerwicy. Sądziłam po wyjściu z nerwicy, że w życiu mnie już to nie spotka bo mechanizmy znam na wylot i nigdy się w to nie wkręcę, ale niestety przeliczyłam się ;/ U mnie to się zmienia, bo zaczęło się od napadowych ataków palpitacji, później weszło w schizę, że serce chore, po badaniach okazało się że nie chore i wtedy zaczęłam czuć to znajome uczucie w splocie słonecznym-lęk. Już 3 miesiące się męczę, serce wali, w dzień da się wytrzymać, ale przez wysoki puls nie śpię w nocy, nie pomagają ani słabe ani silne leki (nawet xanax) i dziś stwierdziłam, że jakbym miała mieć operację to też by mnie nie dali rady uśpić, bo nic nie działa. Z bezsennością przylazła dd/dp, jestem w oku cyklonu, teraz o serce się już nie boję tylko o konsekwencje braku snu i tego że im mniej snu tym cięższy lęk i koło zamknięte. Takiej bezradności nie czułam jeszcze nigdy w życiu. Nie nakręcam się na sen, ale z pulsem ok 100 nie da się zasnąć choćby człowiek robił 1000 medytacji i innych cudów. Akceptację wdrażam, ale objawy swoje, mam totalną schizę na punkcie snu, bo od zawsze musiałam spać ok 9 h żeby żyć normalnie a od 3 tygodni śpię po 2, góra 3h. Mam wizje tego jak umieram z wyczerpania brakiem snu i nikt nie jest w stanie mi przetłumaczyć, nawet Hewad ;/
Niestety ciężko jest olac temat serca....
To jest mój główny problem w zanurzeniu od którego się zaczęło.Potrafi dac nieźle w palnik i ograniczyć życiowo jak wiele innych smomatow czy myśli.Ja już powiem że wątpię w to że to minie u mnie Ale staram się z tym żyć nie panikujac choć ostatnio było to bardzo ciężkie.Pisałam tu ostatnio.
Bez snu potem ciężko funkcjonowaćZawsze mało śpię Ale nie po 2H jak ostatnio.

Dasz radę z tym sobie.Akceptuj i do przodu.Mile nie jest to co się dzieje Ale do przeżycia
Walcz ! Nie uciekaj bo wygrasz😉
Jak nie Ty to kto.
" Będziesz kiedyś bardzo szczęśliwa,powiedziało życie...Ale najpierw sprawię, że będziesz silna"🙂
betii
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 995
Rejestracja: 1 sierpnia 2014, o 13:45

6 listopada 2018, o 20:10

shadow pisze:
6 listopada 2018, o 19:02
Z tym sercem to jest kiepska sprawa do ogarnięcia. Ja już byłam na całego odburzona, napisałam nawet esej w dziale "sukces" i po 3 latach spokoju walnęło z siłą wodospadu i właśnie w serducho, gdzie wcześniej nigdy z tym nie miałam problemu w nerwicy. Sądziłam po wyjściu z nerwicy, że w życiu mnie już to nie spotka bo mechanizmy znam na wylot i nigdy się w to nie wkręcę, ale niestety przeliczyłam się ;/ U mnie to się zmienia, bo zaczęło się od napadowych ataków palpitacji, później weszło w schizę, że serce chore, po badaniach okazało się że nie chore i wtedy zaczęłam czuć to znajome uczucie w splocie słonecznym-lęk. Już 3 miesiące się męczę, serce wali, w dzień da się wytrzymać, ale przez wysoki puls nie śpię w nocy, nie pomagają ani słabe ani silne leki (nawet xanax) i dziś stwierdziłam, że jakbym miała mieć operację to też by mnie nie dali rady uśpić, bo nic nie działa. Z bezsennością przylazła dd/dp, jestem w oku cyklonu, teraz o serce się już nie boję tylko o konsekwencje braku snu i tego że im mniej snu tym cięższy lęk i koło zamknięte. Takiej bezradności nie czułam jeszcze nigdy w życiu. Nie nakręcam się na sen, ale z pulsem ok 100 nie da się zasnąć choćby człowiek robił 1000 medytacji i innych cudów. Akceptację wdrażam, ale objawy swoje, mam totalną schizę na punkcie snu, bo od zawsze musiałam spać ok 9 h żeby żyć normalnie a od 3 tygodni śpię po 2, góra 3h. Mam wizje tego jak umieram z wyczerpania brakiem snu i nikt nie jest w stanie mi przetłumaczyć, nawet Hewad ;/
Sądów pamiętam Cię.Teraz ż z tych starszych bywalców już prawie nikogo nie ma.Moze wszyscy się poodburzali.Ja z sercem bujam się co jakiś czas od dawna.teraz mam jakby nawrót.z wszystkim sobie radzę Ale to uczucie pulsu i dziwnego bicia nikt nie jest w stanie zrozumieć.ciezko to olac jak cały czas się to czuje.
Zmień nawyki myślowe, a odmienisz swój los!
Kiedy już nauczysz się kierować uczucia i myśli na właściwe tory, spokój ducha i fizyczne zdrowie na pewno przyjdą same.
"Pamiętaj, że mamy do czynienia jedynie z myślami, a myśli mogą zostać zmienione. Gdy zmieniamy nasze myślenie, zmieniamy naszą rzeczywistość". Louise L. Hay
shadow
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 95
Rejestracja: 27 listopada 2014, o 17:36

6 listopada 2018, o 20:21

Niestety to jest chyba najcięższy objaw, dlatego że zwyczajnie niemożliwy do tzw. olewania. Chcesz się czymś zająć żeby oderwać myśli- łupłup, czujesz się jak starzec, zero sił no bo jak masz spoczynkowe 98 to przy lekkim wysiłku zaraz 140 się buja, chcesz spać- nie da się, bo jak spać jak biegniesz całą noc. Wściec się można, a jeszcze te wszystkie artykuły- brak snu zabija powoli, każdy niedobór snu niszczy organizm, bla bla bla. Zaczyna się piekło,bo wiesz że się nie odburzysz jak się nie wyśpisz, że dd będzie coraz mocniejsza jak się nie wyśpisz, więc presja na sen sięga zenitu. Mechanizm znasz- im więcej chcesz tym masz mniej, wszystko wiesz o nerwicy, już się z niej śmiałaś i co z tego?! Serce w nerwicy robi co chce i kiedy chce i ciężko to ignorować jak np. derealkę, czy zawroty głowy, czy bóle czy inne kwestie, bo ze wszystkim da się spać a z tętnem nie! Czy ktoś z Forum na praktyczne rady jak zasnąć z tętnem koło 100? Pliz podzielcie się!!! Nadmieniam, że leki na nerwy na mnie nie działają i żadne medytacje.
Kuba1982
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 23
Rejestracja: 20 czerwca 2018, o 12:31

7 listopada 2018, o 11:38

Dzień dobry. Na wstępie chciałbym przekazać szczere współczucia osobom, które cierpią z powodu nerwicy. I sobie przy okazji też:) Ale do rzeczy, bo mam kilka pytań. W zeszły piątek doszedł mi nowy objaw sercowy - tym razem nie jest to ani klucie, ścisk, potykanie czy kolatanie tylko trwające pięć dni dziwne, nieregularne bicie serca. Piszę dziwne bo mam wrażenie że serce mi tam w środku dziwnie drży, czuję to zwłaszcza przy chodzeniu. Nowe objawy serowe zazwyczaj odpuszczaly dość szybko (głównie poprzez świadomość tego że to nerwica itd) ten trzyma i niepokoi. I niestety nie pozwala spać. Ja nie mierze sobie ani ciśnienia ani tętna, bo wydawało mi się ;) że już akceptuje wszystko itd. Okazało się inaczej... Pytanie do Was czy To znacie? Czy arytmia w nerwicy trwająca kilka dni to 'normalne'? Badania miałem w czerwcu i sierpniu u kardiologa, tzn ekg i echo i wyszło ok. Ale to było wtedy. Mam jeszcze pytanie które mnie nurtuje - czy poprzez nerwice serca trwająca długo można się nabawic 'prawdziwej' choroby serca? Chodzi mi dokładnie o to czy trwające długo wysokie ciśnienie oraz tętno, plus ataki paniki które niestety miewam cały czas pomimo psychoterapii (żadnej farmakoterapii) nie zaskutkują jakimś schorzeniem? I jeszcze a sam koniec korzystając z Waszej wiedzy i doświadczenia, czy lek obniżający ciśnienie mógłby przynieść mi ulgę? Pozdrawiam, Kuba
shadow
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 95
Rejestracja: 27 listopada 2014, o 17:36

7 listopada 2018, o 12:18

To może ja odpowiem, bo jestem w temacie zagłębiona ;)
Czytałam w jakiejś książce, że wrażenie drżenia serca jest objawem nerwicowym, najlepiej sobie usiądź i zmierz manualnie puls z zegarkiem (np. na nadgarstku palcem) i zobaczysz wtedy, czy serce ma przerwy, czy bije nieregularnie, czy to jest tylko wrażenie. Ja mam mnóstwo wrażeń odkąd walnęło mi w serce, a że jeszcze nigdy mimo kilkunastoletniego doświadczenia z nerwicą nie miałam objawów sercowych, to jestem mega wyczulona i wszystko jest dla mnie nowe, np. mam wrażenie że cała klatka piersiowa mi się buja od wysokiego tętna, mierzę a ono nie jest jakieś mega wysokie, więc znów iluzja, często mam wrażenie, że serce pędzi, a ono bije np.88 co jest normą. Tutaj ciało daje wiele takich subiektywnych odczuć, które realnie nie istnieją, tak może być z Twoim wrażeniem drżenia.
A co do pytania- to był mój konik od początku, czy te ataki i całodziennonocne galopy nie uszkodzą mi serca. Jak poczytasz opinie polskich lekarzy to dowiesz się, że uszkodzą i to szybko, że tętnice poszerzą się, że serce będzie przerośnięte, że umrzesz za młodo itd. W książce dr. Weekes napisane jest, że nerwica nie uszkadza serca, myślę że każdy nerwicowiec ma na tym punkcie obsesję, ale znam trochę osób z nerwicą serca, które miały długo tętno np. 120 przez długi czas i nic im się nie uszkodziło. Jesteśmy przewrażliwieni w tym momencie i tyle, ja już z tego przewrażliwienia wychodzę powoli. Wysokie ciśnienie zdrowe nie jest, ale znowu- spowodowane wyrzutami adrenaliny a nie realnym schorzeniem kardiologicznym nie jest bardzo groźne.
Co do leków, ja się zdecydowałam na niskie dawki beta-blokera, bo jak mnie początkowo walnęło to nie mogłam funkcjonować, obecnie zmniejszam dawki, ale powiem Ci, że niesamowicie mi to na samym początku jak byłam mocno poschizowana pomogło, dawało komfort, że coś trzyma serce w ryzach. Na dłuższą metę nie da się jednak przy zdrowym sercu jeść blokerów bo to droga do nikąd, trzeba pracować nad lękiem a wtedy serce samo się uspokoi, bez leków. Niestety my jesteśmy straszeni na maxa tymi wszystkimi artykułami, gdzie są podane normy pulsu i jak za wysoko to już tragedia, to samo z brakiem snu- każdy deficyt Cię zabija na raty, nie śpisz tyle ile trzeba- umierasz. To jest paranoja, a zmęczony lękiem umysł nie ma do tego dystansu. Niestety wiem po sobie, że z wszystkimi objawami nerwicy da się normalnie funkcjonować, ale z sercem nie bardzo, bo przez wysoki puls wydolność i możliwość działania spada strasznie, u mnie ćwiczenia, rower, sport ogólnie odpadł, tak samo jak cięższa praca, od razu puls szaleje i choć wiem że to nerwy i się nie nakręcam- fizycznie się nie da i to jest pułapka, bo nie daje się zająć czymś żeby przestać żyć zaburzeniem.
Kuba1982
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 23
Rejestracja: 20 czerwca 2018, o 12:31

7 listopada 2018, o 13:03

Dziękuję za odpowiedź. Trochę mnie nastraszylas tym, że jednak nerwica serca ma wg lekarzy silny wpływ na późniejszą pracę narządu itd. Bo to zupełnie co innego niż teorie z tego forum, to co opisywał Victor czy Divin...Przejdę się zatem do lekarza i pogadam z nim o tym, tzn o ciśnieniu i czy warto w mojej sytuacja działać na nie lekiem. Żeby było trochę lżej... Antydepresantow czy przeciwlekowych nie chce brać, bo brałem kilka lat i objawy co prawda zdusily, ale wszystko wróciło po pół roku od odstawienia.
shadow
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 95
Rejestracja: 27 listopada 2014, o 17:36

7 listopada 2018, o 13:12

Nie miałam intencji Cię straszyć ;) Jak pisałam- to są opinie lekarzy, jednak doświadczenie nerwicowców jest takie, że mimo wielu często lat z nerwicą serca ich narząd nadal jest zdrowy i działa. Ja sama wpadłam w pułapkę wierzenia tym wszystkim artykułom i opiniom kardiologów, tyle że zobacz jak masz dolegliwość np. ból głowy to czy zastanawiasz się czy uszkodzi Ci się mózg? Na pewno nie, po prostu nerwica serca ma taki OBJAW- strach o uszkodzenie, to jest OBJAW, jeden z wielu, trzeba go załadować do worka "nerwica". Jakbyś się nie bał uszkodzenia to byś tu nie pisał, uznałbyś swoje drżenia za kolejną wkrętkę i zignorował sprawę. Boisz się, że coś Ci się stanie więc schizujesz, wciąż dajesz się wodzić za nos ;) Do lekarza jednak idź i zapytaj czy jeśli mocno Cię ogranicza dolegliwość to jakiś bloker by nie dał ulgi choć na jakiś czas, ja z założenia dałam sobie jakiś czas na przyjmowanie, żeby przetrwać najgorsze, lekarka mi wytłumaczyła że jak serce będzie spokojniejsze to lęk szybciej zejdzie, bo nie będzie takiej koncentracji i łatwiej będzie puścić kontrolę nad objawem.
Kuba1982
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 23
Rejestracja: 20 czerwca 2018, o 12:31

7 listopada 2018, o 13:37

Dziękuję, pozdrawiam serdecznie i życzę lepszego samopoczucia :)
betii
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 995
Rejestracja: 1 sierpnia 2014, o 13:45

7 listopada 2018, o 14:25

Ja wam coś powiem.Mam dziadka który od bardzo bardzo dawna ma problemy z nerwami.od 20 lat napewno.Jako małe dziecko ciągle tylko pamiętam jak wydzwanial do mojej mamy ze umiera,miał ataki paniki.byl słaby.jak przyjezdzalusmy to tylko mierzył puls.ciagle był na lekach antydepresantach,doraźnych też.I wiecie co trwało to laaaaata a w sobotę jadę do niego na 97 urodziny.Na starość nerwica mu dopuściła i ma się dobrze jak na ten wiek.Tyle wam powiem.on był zawsze najbardziej chory z całej rodziny a wszystkich przeżył więc mówienie ze nerwica coś tam szybko uszkadza to trochę przesada i nie ma co generalizowac.Jest cholernie uciążliwa to napewno.
Zmień nawyki myślowe, a odmienisz swój los!
Kiedy już nauczysz się kierować uczucia i myśli na właściwe tory, spokój ducha i fizyczne zdrowie na pewno przyjdą same.
"Pamiętaj, że mamy do czynienia jedynie z myślami, a myśli mogą zostać zmienione. Gdy zmieniamy nasze myślenie, zmieniamy naszą rzeczywistość". Louise L. Hay
Kuba1982
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 23
Rejestracja: 20 czerwca 2018, o 12:31

7 listopada 2018, o 14:56

Genialna historia :)
ewagos
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 373
Rejestracja: 12 kwietnia 2016, o 19:24

7 listopada 2018, o 15:10

Tak całkiem obojętna dla serca to raczej nie jest niestety :(
betii
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 995
Rejestracja: 1 sierpnia 2014, o 13:45

7 listopada 2018, o 15:51

Nie mówię że jest Ale nie przesadzajmy w druga stronę bo nic Ci to nie da.
Zmień nawyki myślowe, a odmienisz swój los!
Kiedy już nauczysz się kierować uczucia i myśli na właściwe tory, spokój ducha i fizyczne zdrowie na pewno przyjdą same.
"Pamiętaj, że mamy do czynienia jedynie z myślami, a myśli mogą zostać zmienione. Gdy zmieniamy nasze myślenie, zmieniamy naszą rzeczywistość". Louise L. Hay
agnefka28
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 505
Rejestracja: 6 listopada 2016, o 17:34

7 listopada 2018, o 15:52

To ja zapytam odnośnie sytuacji mojej mamy. Serce zdrowe (ekg, usg serca wykonane), pod opieką kardiologa. Bierze proszki na nadciśnienie. Ciśnienie często wzrasta, nawet do 180. Mama jest osobą bardzo emocjonalną, wszystko przeżywającą. Jak nie ma większych stresów i nie jest niczym "nakręcona", ciśnienie jest w normie. Co w takiej sytuacji robić? Czy jest to groźne dla życia?
shadow
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 95
Rejestracja: 27 listopada 2014, o 17:36

7 listopada 2018, o 15:56

Wszystko jest nieobojętne dla zdrowia, psujemy się od porodu aż po wieko trumny, tak rozumując należałoby nie żyć w ogóle żeby nic na nas nie wpływało ;)
To będzie długie, ale wkleję fragment książki o leczeniu zaburzeń lękowych, tu fragment dot. serca

Teraz przyjrzyj się swojemu pędzącemu sercu. Nie mam tu na myśli krótkich ataków palpitacji, jakie mogą ci się przydarzać od czasu do czasu, ale nieustannie bijące zbyt szybko, walące, kołaczące, „drżące” serce, które towarzyszy ci codziennie. Prawdopodobnie uważasz, że pędzi, dlatego i ja wybrałam to określenie, jednak jeżeli znajdziesz zegarek z sekundnikiem i zmierzysz sobie puls, raczej nie okaże się,
89
żeby biło szybciej niż sto razy na minutę. Może bić w tempie stu dwudziestu uderzeń na minutę, ale w to wątpię. Prawdopodobne jest, że twoje serce nie pracuje dużo ciężej od dowolnego zdrowego serca. Różnica polega na tym, że ty stałeś się tak wrażliwy na jego pracę, że czujesz każde uderzenie. I pozostaniesz na nią wrażliwy tak długo, jak długo będziesz się w nią wsłuchiwał i z niepokojem rejestrował każde uderzenie! Chcę, żebyś zdał sobie sprawę, że taka praca w najmniejszym stopniu nie zaszkodzi twojemu sercu. Gdybyś chciał, mógłbyś grać w tenisa albo baseball. Prawdę powiedziawszy, gdybyś miał wystarczająco dużo energii i zainteresowania, żeby uprawiać taki sport, najprawdopodobniej twoje serce uspokoiłoby się i w trakcie gry biło wolniej niż w chwili, gdy siedzisz i mierzysz sobie puls. Zakładam oczywiście, że poddałeś się lekarskiemu badaniu i dowiedziałeś, że twój problem wynika „jedynie z nerwów”. Wszystkie te tygodnie spędzone na obserwacji, czekaniu i mierzeniu pulsu były stratą czasu. Nie możesz wyrządzić krzywdy swojemu sercu. Możesz robić wszystko, co zechcesz, pod warunkiem, że jesteś gotów czasowo znosić te dziwne odczucia, które dochodzą z okolic serca. Wszelkie boleści pochodzą jedynie z przeciążenia mięśni klatki piersiowej, a wywołane są napięciem. Chore serce nie daje objawów w postaci bólu w miejscach, gdzie ty go odczuwasz. Właściwy ból serca nie jest odczuwany w sercu. Tak więc, jeżeli chodzi o twoje serce, jest ono zdrowe i bije w zasadzie jak każde inne. Jesteś jedynie świadomy jego pracy i tylko tę świadomość wzmacniasz, martwiąc się nią i za bardzo skupiając na niej uwagę. Miej odwagę rozluźnić się i przeanalizować tę pracę oraz zdać sobie sprawę, że – podobnie jak potliwe dłonie i skurcz żołądka – jest ona jedynie wynikiem nadmiernej sensytyzacji nerwów stymulujących uwalnianie adrenaliny do krwiobiegu. Lęk spowodował taką sensytyzację nerwów odpowiedzialnych za pracę twojego serca, że reagują one na najlżejszy bodziec. Nagły hałas może wystarczyć,
90
żeby twoje serce zakołatało, albo – co jeszcze bardziej zbija z tropu – może nagle zacząć szybko bić bez wyraźnego powodu. Bądź gotowy żyć z tą nieregularną pracą serca do czasu, aż twoje nerwy przestaną być aż tak nadwrażliwe. Stanie się to, gdy zmienisz nastawienie na bardziej filozoficzne i zaakceptujesz ten pęd i kołatanie jako część programu prowadzącego do wyzdrowienia. Popełniłeś błąd myślenia, że skoro twoje serce nadal szybko bije, ty nadal jesteś chory. Mogą minąć tygodnie, zanim przestaniesz być świadomy szybkiej pracy serca, ale z chwilą, gdy ją zaakceptujesz, zaczniesz nieustannie zdrowieć. Nie istnieje magiczny przełącznik, który natychmiast uspokoiłby twoje serce, chociaż leki mogą stanowić świetną pomoc i nie powinieneś wahać się.
Kuba1982
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 23
Rejestracja: 20 czerwca 2018, o 12:31

7 listopada 2018, o 16:17

Czy mógłbym prosić o autora i tytuł? Bardzo mi się to podoba. Kupię sobie tą książkę :)
ODPOWIEDZ