Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Nowy start odburzania.

Tutaj opisujemy naszą drogę do zdrowia. Dzielimy się naszą zakończoną - happy endem - historią z derealizacją, depersonalizacją, dając innym nadzieję i pokazując, że to jest możliwe!
Wpisujemy także tutaj naszą drogę jaką się leczymy, co robimy aby tego się pozbyć.
Jednakże objawy, wątpliwości co do objawów, historie wpisujemy piętro wyżej.
Regulamin forum
Uwaga! Prośba dotycząca tworzenia wątków.
Wszyscy użytkownicy, którzy zamieszczają w tym dziale wątek dotyczący swojego wyzdrowienia, proszeni są w wypadku gdy nowy temat dotyczy dojścia do pełni zdrowia, aby do tytułu tematu dopisywali: Wyleczony/ona
Pozwoli to na rozróżnienie tematów osób, które w pełni wyzdrowiały od tych, którzy czują się lepiej oraz tych którzy opisują swoją obecną walkę.
Przykładowo Ania chce podzielić się swoim pełnym wyzdrowieniem, tworzy nowy temat o tytule:
"Ania dzieli się szczęściem" i dopisuje do tego Wyleczona - "Ania dzieli się szczęściem.Wyleczona". Osoby, które chcą opisać swoje lepsze samopoczucie, bądź postępy w leczeniu nie dodają tej końcówki.
ODPOWIEDZ
weronia
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 385
Rejestracja: 16 sierpnia 2013, o 16:45

22 września 2014, o 11:45

Pisalam to juz wiele razy ostatnio, ze calkiem udalo mi sie pozbyc objawow typowo nerwicowych, fobii na wysokosc problemow z atakami leku i to wszystko udalo sie przyjac na jak to sie mowi klate i minelo. Zostala depersonalizacja, frustracja moja siega zenitu. Bo nie umiem nie bac sie tych objawow dd no nie umiem sie zregenerowac. Od rana je mam od kilku juz miesiecy przez cale dnie a nawet w nocy jak wie wybudzam.
Stwierdzilam ze unikanie tego tematu jest bledem, odseparowalam sie na jakis czas od forum i wszelkiej tej tematyki ale doszlam do wniosku ze to jest blad. Dlatego ze wtedy to odburzenie takiej osoby jak ja ktora zawsze miala jakies problemy psychiczne nie moze polegac na unikaniu czy zapominaniu. Dlatego mam nowy pomysl na odburzenie a mianowicie udzial wlasnie w tych tematach na co dzien. Jak obserwuje ciasteczko divina victora ddd to oni mieli przesrane, wyszli z tego i jeszcze od paru lat jak gadali o tym tak gadaja! Nie musza zapominac, unikac, moim zdaniem taka postawa odburza zupelnie.
Mam znajoma ktora ma depresyjne stany z wlasnie derealizacja, i ona wlasnie nie chce przyjac do wiadomosci nic o tych stanach zeby sie nie nakrecac tyle ze w efekcie swoje leczeniu skupia na lekach i zajmowaniu sie czyms.
Byl okres ze poczula sie super dopoki nie przezbiebila sie i na tydzien zostala w domu i.... wszystko jej wrocilo i jest tak samo potyrana jak wtedy.
Nie chce tak.
Chce sie potrafic tak nastawic do tego zebytm wiedziala ze znam ten temat, znam to, wiem jak to odczuc aby nie miec nigdy z tym problemu.
Prosilabym o skomentowanie tego przez innych ale takze moze ktoras z tych osob ktore wymienilam by powiedziala czy macie taki spokoj, mysklac o dd i natrectwach, jak to jest ze siedzicie na forum, odpowiadacie i was to nie rusza?
Awatar użytkownika
nierealna
Ex Moderator
Posty: 1184
Rejestracja: 29 listopada 2013, o 14:22

22 września 2014, o 12:01

Ja ostatnio też posiedziałam w domu i również wszystko wróciło :)
Wracam również na uczelnie i wiem, z czym to się może wiązać ;)
Ostatnio mam odwrotnie niż ty ;) DD mniej mi przeszkadza jak natrętne mysli, rozmawiałyśmy nawet na ten temat ;)

Myślę, że unikanie tematu to nie jest dobry pomysł. Ja nie raz, nie dwa próbowałam odejść z forum, ograniczyć go itd. Nie dało rady ;) Jest tylko jedno ALE. Można oczywiście zostać na forum, ale nie uzalać się, nie opisywać swoich bardzo trudnych objawów i przekonywania się jak jest źle ;) Bo to nie robi dobrze ( ha ha i kkto to mówi :DD )

po odburzeniu się podobno te stany to wspomnienie jak zeszłoroczna choroba ;) Także najważniejsze jest w tym wszystkim nabranie dystansu do samej derealizacji i nerwicy, potem to już przestaje mieć takie znaczenie, przestaje rosnąć i mija ;) A same tematy spływają jak po kaczce ;)
Ty­le ra­zy narze­kał na nor­malność i nudę w je­go życiu.
Te­raz od­dałby wszys­tko,żeby cho­ciaż przez chwilę poczuć ten spokój w otaczającym go świecie.


akceptacja + porzucenie kontroli + nastawienie normalnościowe = SUKCES ! ♥
weronia
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 385
Rejestracja: 16 sierpnia 2013, o 16:45

22 września 2014, o 15:53

W zupelnosci sie z toba zgadzam. Tez uwazam ze chodzi o to aby te cale nerwice nie mialy dla nas takiego znaczenia jakie maja. Niby prosto brzmi :)
Tez uwazam ze nie mozna wlasnie gadac o swoim samopoczuciu, tego na szczescie juz nie robie od jakiegos czasu, przyjmuje postawe, jest to jest... tyle ze w glowie metlik. Te natretne mysli tez mam, szczegolnie o sensie zycia, samobojstwie przez to pewnie i podwazanie wszystkiego co i mysli o samym dd, na co i po co. I wlasnie zdaje mi sie ze w glowie jednak za bardzo z tymi myslami kombinujemy.

Moze dobrze ze wlasnie idziemy na uczelnie, mam ten sam "problem" ;) mysle o uczelni to az mam wrazenie ze mysle o czyms nieprawdopodobnym :)) jak wylot na ksiezyc. Chociaz z domu wychodze normalnie to sama mysl o uczelni, dd i mysli jest dla mnie trudne do przeklniecia.
To w sumie nam troche pokazuje ze tak srednio z ta akceptacja u nas.
Ale z drugiej strony wiemy obydwie pewnie nierealna ze to jest tak ze mialysmy przerwe od tej uczelni, i teraz wydaje nam sie trudne do pomyslenia ze bedziemy mogly tam byc, do tego zapewne nasz gorszy okres byl wlasnie na uczelni (u ciebie tez?) i teraz nam sie to zle kojarzy.
Mysle ze przyzwyczaimy sie do nowego i nie bedzie tak zle po czasie.
Awatar użytkownika
nierealna
Ex Moderator
Posty: 1184
Rejestracja: 29 listopada 2013, o 14:22

22 września 2014, o 16:26

Chyba po raz kolejny jestem w stanie powiedzieć, że znalazłam bratnią duszę ;)
Tak, najgorszy okres był u mnie na uczelni - jęki, stęki i lęki i tylko męczenie faceta a on nie mógł już tego wytrzymać. Zaczęły się też natręty przez które nie umiem usiedzieć w domu, a co dopiero tam. A przez to, ze zbliża się jesień, zima to tymbardziej mnie to przeraża. NIgdy nie lubiłam tej pory roku, a przez początek DD też nie lubię. Czuję ten cały klimat jak wtedy, doszło teraz do tego, ze nawet zaczynają mi się lęki o bzdury totalne.
Myślałam, że jest lepiej, a stoje dalej w meijscu ;) A to oczywiście powoduje obwinianie się siebie i dodatkowe natręty, lęki i dzisiejsze 2 ataki paniki ... :roll:

Tak, brak nam akceptacji i dystansu. Najgorsze, a zarazem najlepsze rzeczy których MUSIMY się nauczyć :) Inaczej.. możemy się męczyć i męczyć z tym shitem :no
Ty­le ra­zy narze­kał na nor­malność i nudę w je­go życiu.
Te­raz od­dałby wszys­tko,żeby cho­ciaż przez chwilę poczuć ten spokój w otaczającym go świecie.


akceptacja + porzucenie kontroli + nastawienie normalnościowe = SUKCES ! ♥
Awatar użytkownika
Ciasteczko
Administrator
Posty: 2682
Rejestracja: 28 listopada 2012, o 01:01

22 września 2014, o 16:28

Weroniu, jak się wyjdzie już z nerwicy, to jest tak jakby się zdemaskowało jakąś iluzję. Przestajesz wierzyć w objawy, przestajesz się wkręcac. To tak, jakby Ci pokazali kulisy sztuczki magicznej. Już drugi raz nie popatrzysz na nią tak, jak gdy wierzyłaś, że jest prawdziwa. Gdy przestajesz wierzyć, przestajesz się bać. Niedawno przyszedł tu użytkownik forum po długim czasie nieobecności i napisał z przestrachem, że dostał w nocy ataku paniki i przyleciał na forum z lękiem, że ma nawrót nerwicy po tym jak już dość dawno ją pokonał. Powiedzielismy mu, że to nie możliwe, bo nie jest w stanie po tym wszystkim być teraz w punkcie wyjścia. Strach miał wielkie oczy, nastepnego dnia przyszedł i przyznał nam rację. Opanował panikę bardzo szybko, następnego dnia wszystko było okej. Miał już głęboko zakorzenioną świadomość tego czym jest nerwica i nie był w stanie się już wkręcić, choć tak się przeraził. Tak samo jest z każda inną osobą, która chwyci byka za rogi.

Uciekanie od problemu faktycznie nie jest moim zdaniem dobrym pomysłem, to tak jak pisałam w artykule o wypieraniu a ignorowaniu, że coś czujemy, czy że mamy DD. Chodzi o to by odczarować strach jaki się za tym kryje, by już nie wierzyć tak mocno w odczucia jakie towarzyszą przy nerwicy, zaliczyć DD do niegroźnych mechanizmów napędzających stracha.

Tak samo, w stresujących sytuacjach może pojawić się jakiś objaw na chwilę, np przed ważnym egzaminem, ale przecież tak samo jak wychodzi się z tego że trzęsą się ręce z nerwów, tak samo zejdzie każdy inny objaw. Ostatnio musiałam zanieść szefowej ważne pismo, od którego wiele zależało, załapałam DD na jakieś 10 min przed wejściem gdy czekałam pod pokojem, odjazd (mój orgaznizm się nauczył tak stresowac). Weszłam, oddałam, nie zjadła mnie :DD , jak doszłam do pokoju w którym siedzę na co dzień już schodziło, za chwilę było ok. Bo wiedziałam co to jest, nie umarłam od tego i przestało to na mnie robić wrażenie. Gdybym dalej miała nerwicę, trzymałoby do końca dnia. Może nawet nie odważyłabym się wejść do szefowej? Widzisz różnicę? :)
Odburzanie, to proces - wstajesz, upadasz, wstajesz, upadasz... ale upierasz się, że idziesz do przodu.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy. :hercio:
Awatar użytkownika
nierealna
Ex Moderator
Posty: 1184
Rejestracja: 29 listopada 2013, o 14:22

22 września 2014, o 16:32

I tu widzę głęboką przepaśc między nami, zaburzonymi a wami, odburzonymi :)

Z jednej strony głęboko w to wierzę ;) z drugiej mam jeszcze nerwicowe myśli - ha,ha dobre mi sobie, ja z tobą zostaję, ona kłamie ;]

Mam nadzieję, że dojdę do tej perfekcji i nie pójdę "realnie" za swoją natrętną myślą :)
Ty­le ra­zy narze­kał na nor­malność i nudę w je­go życiu.
Te­raz od­dałby wszys­tko,żeby cho­ciaż przez chwilę poczuć ten spokój w otaczającym go świecie.


akceptacja + porzucenie kontroli + nastawienie normalnościowe = SUKCES ! ♥
Awatar użytkownika
Ciasteczko
Administrator
Posty: 2682
Rejestracja: 28 listopada 2012, o 01:01

22 września 2014, o 16:38

Przepaść jest bo trochę czasu zajmuje aż podświadomośc wchłonie te myśl. Na razie jeszcze rozumiesz to na poziomie intelektualnym, a nie emocjonalnym. Choć i tak raczej odczuwasz poprawę, czyli jak widzisz to ziarenko kiełkuje. :)
Odburzanie, to proces - wstajesz, upadasz, wstajesz, upadasz... ale upierasz się, że idziesz do przodu.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy. :hercio:
Awatar użytkownika
nierealna
Ex Moderator
Posty: 1184
Rejestracja: 29 listopada 2013, o 14:22

22 września 2014, o 16:39

Kiełkuje, kiełkuje ;) Ale na razie zastój ;]
Nie umiem tylko racjonalnie wytłumaczyć tego, jakim cudem moja podświadomość się przekona, ze nic złego się nie dzieje i przede wszystkim NIE STANIE, że ja sobie NIC nie zrobię i już nie będzie to mnie obchodzić ;)
Ty­le ra­zy narze­kał na nor­malność i nudę w je­go życiu.
Te­raz od­dałby wszys­tko,żeby cho­ciaż przez chwilę poczuć ten spokój w otaczającym go świecie.


akceptacja + porzucenie kontroli + nastawienie normalnościowe = SUKCES ! ♥
Awatar użytkownika
Ciasteczko
Administrator
Posty: 2682
Rejestracja: 28 listopada 2012, o 01:01

22 września 2014, o 17:07

Nie martw się jak, po prostu daj jej czas. Przemiany wewnętrzne mogą być zaskakujące dla nas samych. Po prostu nagle odnajdujemy w sobie jakiś rodzaj spokoju i sami możemy się zdziwić, że to tak działa. Nie doceniasz możliwości swojej psychiki, daj jej się popisać. :)
Odburzanie, to proces - wstajesz, upadasz, wstajesz, upadasz... ale upierasz się, że idziesz do przodu.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy. :hercio:
ODPOWIEDZ