Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

niereaktywność i co dalej?

Tu dzielimy się naszymi sukcesami w walce z nerwicą, fobiami. Opisujemy duże i małe kroki do wolności od lęku w każdej postaci.
Umieszczamy historię dojścia do zdrowia i świadectwo, że można!
Dział jest wspólny dla każdego rodzaju zaburzenia lękowego czyli nerwicy/fobii.
ODPOWIEDZ
Maggietu
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2
Rejestracja: 14 stycznia 2020, o 20:37

19 stycznia 2020, o 21:03

Zarejestrowałam się też na forum gdyż stanęłam w miejscu i mam nadzieję uzyskać jakąś wskazówkę. Nerwicę mam od prawie 2 lat i uparła się ona u mnie na natrętnych myślach dotyczących przyszłości i widzeniu jej w czarnych barwach oraz zwiarowaniu/depresji i stałym napięciu. Pierwszy rok był straszny i ratowałam się zomirenem ale to nie było rozwiązanie wiadomo na stałe. Po roku trafiłam na divovicka i trochę zaczęłam bardziej rozumieć co mi dolega i rozpoczęłam terapie gdzie przez kolejny rok uczyłam się niereaktywności i postawy normalnościowej. Początkowo było dużo lepiej gdy zaczęłam więcej żyć i nie reagować na myśli bo wiedziałam, że przychodzą one by mnie chronić. Od trzech miesięcy jest jednak dużo gorzej bo nawet jeśli myśli nie są kłopotem to czuję olbrzymie napięcie i uczucie, że za chwilę stracę kontrolę nad sobą. Czuję to cały czas bez względu na to czy zajmuje się życiem czy też nie. To jest taki stan jak przed atakiem paniki ale trwa on cały czas. Mam wrażenie, że stanęłam w miejscu bo brak reakcji na to nie zmniejsza mi tego uczucia i napięcia. Akceptacja też nie bo w tym stanie tej akceptacji wogóle nie czuję. I teraz pytanie czy ja muszą ta akceptację czuć? I jak mam nie wchodzić w analizę kiedy cały czas czuję to, że mi się coś może stać. Ta analiza przychodzi sama i jest nawet bez reakcji na nią.
Katja
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1179
Rejestracja: 23 września 2019, o 00:43

20 stycznia 2020, o 12:05

Moim zdaniem rzecz w tym, że gdy rozpoczełaś pracę to było lepiej i wtedy łatwiej było Ci było niereagować, ale z czasem ( jak to przy zaburzeniach ) pojawiły się znowu gorsze dni i to jest moim zdaniem moment kluczowy, w którym ta akceptacja jest niezwykle ważna, a z reguły zamiast akceptacji pojawia się wtedy zrezygnowanie, no bo jak to? Było już lepiej, tyle pracy i znowu to samo i wtedy właśnie bardzo ważne jest żeby robić dalej swoje i akceptować ( nie nadawać przesadnej wartości objawą ) oraz ignorować. Niestety z odburzaniem to nie jest tak, że jak już zaczniesz to z górki.
https://www.czlowiekczujacy.pl

Niestety nie jestem w stanie odpowiadać na wszystkie wiadomości na priv, dlatego zrobiłam bloga.
martinsonetto
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 409
Rejestracja: 22 listopada 2017, o 16:21

20 stycznia 2020, o 14:28

Moim zdaniem brakuje ryzykowania, poddania skarbu wobec tej pewności i uczuć że będzie źle. Myśli to tylko jedna część zaburzenia.
martynka
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 385
Rejestracja: 10 marca 2014, o 22:12

20 stycznia 2020, o 16:47

Poddaj się temu uczuciu i idź w to. Pomimo tego, że człowiek czuje się jak chodzące zombi i tak jest w stanie żyć, chociaż jest trudno. Kryzysy są po to żeby Cię sprawdzić.
Maggietu
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2
Rejestracja: 14 stycznia 2020, o 20:37

2 lutego 2020, o 00:04

No właśnie ale co z tym ryzykowaniem, jak to zrobić? Bo ja głównie opieram wszystko na niereaktywności i postawie normalnościowej ale mam jednak wrażenie, że to nie jest dla mnie rozwiązanie na całą moją nerwicę. Bo co z tego, że ja nie zauważam tych myśli jak jestem niereaktywna, kiedy i tak przychodzi zabij się, zabij się, zabij się i tak wielokrotnie w ciągu dnia. Jak się temu poddać bo wszyscy mówią aby wcale nie reagować na nerwicę, nie wystawiać się na lęk bez potrzeby i nic z tym nie robić ale ja po ponad roku stwierdzam, że to działa na jakiś czas a za chwilę mam taki strach w głowie oraz myśli i nawet jeśli nie powoduje to napięcia bo nie reaguje na to.
Awatar użytkownika
lubieplacki13
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 495
Rejestracja: 14 listopada 2019, o 21:50

2 lutego 2020, o 00:13

Maggietu pisze:
2 lutego 2020, o 00:04
No właśnie ale co z tym ryzykowaniem, jak to zrobić? Bo ja głównie opieram wszystko na niereaktywności i postawie normalnościowej ale mam jednak wrażenie, że to nie jest dla mnie rozwiązanie na całą moją nerwicę. Bo co z tego, że ja nie zauważam tych myśli jak jestem niereaktywna, kiedy i tak przychodzi zabij się, zabij się, zabij się i tak wielokrotnie w ciągu dnia. Jak się temu poddać bo wszyscy mówią aby wcale nie reagować na nerwicę, nie wystawiać się na lęk bez potrzeby i nic z tym nie robić ale ja po ponad roku stwierdzam, że to działa na jakiś czas a za chwilę mam taki strach w głowie oraz myśli i nawet jeśli nie powoduje to napięcia bo nie reaguje na to.
Czy zabij się, zabij się są związane konkretnie z czymś czy tak o po prostu? Ryzykowanie to działanie mimo lęku, czyli jak masz lęk, że się zabijesz, to po prostu napie*dalasz w życie jakby nigdy nic. Ja 3 miesiące temu miałem natręty samobójcze takie, że musiałem spać z rodzicami, nie dotykałem noży, kabli itd, bałem się, że jestem samobójcą. Ale w pewnym momencie zwiększyłem aktywność, zacząłem wychodzić z domu, spotykać się ze znajomymi często i zmalały mi do minimum. Oczywiście miałem myśli, że rzucę się pod samochód, otworzę nagle klamki w samochodzie, rzucę się pod pociąg, skoczę z balkonu, skoczę z wysokiego piętra z galerii. I wystawiałem się na te zagrożenia, wchodziłem na te balkony, jeździłem pociągami, samochodem, na początku było mi strasznie ciężko, ale im więcej tak robiłem tym lepiej.
/przerwa od forum
Klaudiaaa
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 61
Rejestracja: 20 września 2019, o 10:31

8 lutego 2020, o 12:01

Maggietu pisze:
2 lutego 2020, o 00:04
No właśnie ale co z tym ryzykowaniem, jak to zrobić? Bo ja głównie opieram wszystko na niereaktywności i postawie normalnościowej ale mam jednak wrażenie, że to nie jest dla mnie rozwiązanie na całą moją nerwicę. Bo co z tego, że ja nie zauważam tych myśli jak jestem niereaktywna, kiedy i tak przychodzi zabij się, zabij się, zabij się i tak wielokrotnie w ciągu dnia. Jak się temu poddać bo wszyscy mówią aby wcale nie reagować na nerwicę, nie wystawiać się na lęk bez potrzeby i nic z tym nie robić ale ja po ponad roku stwierdzam, że to działa na jakiś czas a za chwilę mam taki strach w głowie oraz myśli i nawet jeśli nie powoduje to napięcia bo nie reaguje na to.
Bo to działa czasowo, poczytaj sobie moje posty. Mnie angażowanie się w życie i tylko odwracanie uwagi od myśli oraz po prostu życie jak odburzona spychało je na drugi plan i zmniejszało w bardzo dużym stopniu ale potem to samo. Wydaje mi się, że w takich utrwalonych dłużej nerwicach nie jest to pełnym rozwiązaniem. Teraz się też troszkę sprzeciwiam nerwicy plus to co wcześniej i jeszcze ryzykuje.
Lara
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 67
Rejestracja: 26 marca 2019, o 11:04

8 lutego 2020, o 12:16

Prawda taka że często poza nerwicą mamy albo wiele albo chociaż trochę nieprawidłowych postaw a to do życia, a to do emocji lub do siebie. Zawsze bałam się w pewien sposób czuć emocje negatywne i miałam złe podejście do siebie. Widzę że to w niektórych sytuacjach wpływa i na zaburzenie ale też odburzanie. Dlatego to co podane jest w tym pierwszym poście i praktykowane z myślą, że tylko to się liczy i to ma odburzyć całkowicie, nie może rozwiązać wszystkich problemów. Jak nie umiesz się do tego wszystkiego ustosunkować to jak zignorujesz prawdziwie? Niedawno mnie oświeciło i zgadzam się z tym.
intelekt99
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 10
Rejestracja: 13 grudnia 2018, o 17:37

8 lutego 2020, o 13:32

Dalej to samo :D tylko to trzeba łączyć moi drodzy ze sobą bo w nerwicach można czuć się różnie i niektóre rzeczy raczej wymagają różnych działań. Obecnie mam się beznerwicowo a miałem i napięcie wolno płynące i dd plus oczywiście śmieciomyśli i to tak różne że można by książkę napisać o nich. Trzeba i akceptować i zgadzać się z treścią najgorszych obaw byle tylko znać dobrze mechanizmy bo wtedy zgadzanie się takie ma jedynie sens i jeśli chodzi o mechanizmy to jak już je poznaliście nagraniami, wpisami terapia to nie drążyć ciągle co to jest i od czego ani skąd! Zająć się zaburzeniem trzeba skoro już się wszystko wie o nim a emocje dalej manipulują. Im więcej drążenia i analiz tym gorzej. Mnie się udało obawy przełamywać zgadzaniem na nie razem z tym poczuciem ze coś ryzykuje bo dlatego to się nazywa ryzykowaniem. Plus akceptacja i ignorowanie i szło do przodu. Nie polecam walkowac historii innych zaburzonych bo po co wzmagać wątpliwości?!
ODPOWIEDZ