Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Niepewna czy kocham

Tutaj rozmawiamy na tematy naszych partnerów, rodzin, miłości oraz zakochania.
O kłopotach w naszych związkach, rodzinach, (niezgodność charakterów, toksyczność, zdrada, chorobliwa zazdrość, przemoc domowa, a może ktoś w rodzinie ma zaburzenie? Itp.)
ODPOWIEDZ
natalia93
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 255
Rejestracja: 1 września 2017, o 21:36

26 czerwca 2019, o 09:07

Hej. Nie sądziłam że będę pisać o takiej sprawie, że kiedyś takie uczucia i wątpliwości mi przyjdą.
Od 3.5 roku jestem w związku z chłopakiem. W szczęśliwym związku. Wiadomo, że czasami były kłótnie, zgrzyty, ale zawsze wszystko wracalo do normy.
Mieisac temu strasznie się poklocilismy, przez niego. W sekundzie byłam w stanie go rzucić, rozstać się, bo uważałam, że tym razem to za dużo. Ale przepraszal, płakał, obiecywał że będzie lepiej i już nigdy tak nie zrobi. Uwierzyłam, zaufalam.
On od tamtej pory robi wszystko ok, ale ja od tego miesiąca, od tej kłótni cały czas mam wątpliwości czy nadal go kocham, bo mam wrażenie jakby spora część miłości mojej ulotnila się... Ta myśl, to rozmyslanie i pytanie siebie czy go kocham zaczyna mnie już przerastac. Strasznie mnie już męczy.. Zżera mnie od środka.
Ja bardzo chciałabym żeby moje uczucie wróciło, żebym czuła to co przed kłótnia, przed tym co się stało. Ale boję się, że nie chce wrócić.

I nie wiem, czy po prostu jeszcze jestem w jakimś stopniu na niego zła. Nie wiem, może go kocham, tylko nie potrafię na razie tego ogarnąć w głowie. Czy może to był taki moment w którym ta miłość uszla i już nie wróci?
Kompletnie nie wiem co mam robić. Strasznie się tego boję..
"You are far too smart to be the only thing standing in your way"
swiadomaB
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 13
Rejestracja: 7 października 2015, o 12:05

31 lipca 2019, o 08:40

Miałam podobne rozterki... jeśli do końca nie jesteś pewna uczucia to może zrób sobie przerwę od swojego chłopaka... zobaczysz jak się będziesz czuła bez niego.
natalia93
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 255
Rejestracja: 1 września 2017, o 21:36

31 lipca 2019, o 13:15

swiadomaB pisze:
31 lipca 2019, o 08:40
Miałam podobne rozterki... jeśli do końca nie jesteś pewna uczucia to może zrób sobie przerwę od swojego chłopaka... zobaczysz jak się będziesz czuła bez niego.
Nie, to nie to. To nerwica zaatakowała i dlatego takie rzeczy się robią, poczytaj sobie posty Zordona.
"You are far too smart to be the only thing standing in your way"
Nowy7
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 390
Rejestracja: 28 maja 2016, o 09:33

2 sierpnia 2019, o 11:28

natalia93 pisze:
31 lipca 2019, o 13:15
swiadomaB pisze:
31 lipca 2019, o 08:40
Miałam podobne rozterki... jeśli do końca nie jesteś pewna uczucia to może zrób sobie przerwę od swojego chłopaka... zobaczysz jak się będziesz czuła bez niego.
Nie, to nie to. To nerwica zaatakowała i dlatego takie rzeczy się robią, poczytaj sobie posty Zordona.
Trochę głupia sprawa bo w sumie odpowiadasz w swoim temacie jak z tego wyjść innej osobie. Nie wiem czy przeżywasz słynne dd, natręctwa na pewno. Słuchaj to jest taka norma że nie czujesz żadnych emocji do chłopaka. Ja bym się w ogóle tym nie przejmował i tego nie bał. Ja już to przeszedłem i nadal przechodzę ale z innym podejściem tzn. gdy to się pojawiło (parę lat temu) zanik emocji, dd, natręctwa czy się kogoś kocha itp. no to pojawia się lęk, niepokój i wątpliwości. U niektórych przerażenie co to jest, czy ja już kogoś nie kocham i milion innych rozkmin. I powiem tyle analizując to, walcząc, sprawdzając jakoś tylko się tak umordowałem, wymęczyłem że i tak do żadnych wniosków nie doszedłem i nic się nie zmieniło. W końcu doszło do takiego przemęczenia tym tematem, rozkmin i analiz że powiedziałem dość. Przestało mi zależeć na tym czy ja to czuje czy nie (a wiadomo że nie bo jest zanik emocji). Po prostu już dziś wiem po takiej katordze z tym że nie warto z tym walczyć. Mam natręctwa, mam dd nie mogę teraz niczego odczuwać, nie czuje emocji i to akceptuję. Masz myśli nie kocham dziewczyny/chłopaka, ok akceptuje to. Musisz to tak zaakceptować jak fakt, że dzisiaj będzie padał deszcz. Nie zrobisz z tym nic bo nie masz na to wpływu. W chwili obecnej przechodzisz stan nerwicowy, być może dd i też nie masz OBECNIE na to wpływu że masz takie myśli i że masz brak emocji. Mówię obecnie, bo jak z tego wyjdziesz to to wszystko minie. Przez to poddajesz się i nie walczysz. I to jest klucz. Moja walka jak i Twoja nic nie dadzą, nie wrócą nam od tej walki emocje. Więc poddajesz się temu, nie szarpiesz się z tym. Nie zmieni to tego że będziesz nagle odczuwała te emocje. Ale znosisz napięcie tym spowodowane co jest jednym z ważnych aspektów wychodzenia ze stanów lękowych, natręctw. I będziesz miała dodatkowy punkt w swoim odburzaniu, i o jeden problem mniej bo po co się szarpać z czymś na co obecnie nie masz wpływu. Poddajesz się i żyjesz tak jak obecnie możesz. Bez tych emocji do chłopaka. Bo czy będziesz walczyć o odzyskanie tych emocji - to wcale ta walka ich nie przywróci a poddając się nie zastanawiasz się na tym wszystkim tylko robisz ogromny skok w stronę odburzania. Także nie analizuj tego, żyj jak obecnie możesz, bez tych emocji. Tak na razie musi być i tyle - bez zbędnej analizy i szarpaniny. Powodzenia, wierzę że Ci się uda ^^
natalia93
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 255
Rejestracja: 1 września 2017, o 21:36

2 sierpnia 2019, o 14:12

Nowy7 pisze:
2 sierpnia 2019, o 11:28
natalia93 pisze:
31 lipca 2019, o 13:15
swiadomaB pisze:
31 lipca 2019, o 08:40
Miałam podobne rozterki... jeśli do końca nie jesteś pewna uczucia to może zrób sobie przerwę od swojego chłopaka... zobaczysz jak się będziesz czuła bez niego.
Nie, to nie to. To nerwica zaatakowała i dlatego takie rzeczy się robią, poczytaj sobie posty Zordona.
Trochę głupia sprawa bo w sumie odpowiadasz w swoim temacie jak z tego wyjść innej osobie. Nie wiem czy przeżywasz słynne dd, natręctwa na pewno. Słuchaj to jest taka norma że nie czujesz żadnych emocji do chłopaka. Ja bym się w ogóle tym nie przejmował i tego nie bał. Ja już to przeszedłem i nadal przechodzę ale z innym podejściem tzn. gdy to się pojawiło (parę lat temu) zanik emocji, dd, natręctwa czy się kogoś kocha itp. no to pojawia się lęk, niepokój i wątpliwości. U niektórych przerażenie co to jest, czy ja już kogoś nie kocham i milion innych rozkmin. I powiem tyle analizując to, walcząc, sprawdzając jakoś tylko się tak umordowałem, wymęczyłem że i tak do żadnych wniosków nie doszedłem i nic się nie zmieniło. W końcu doszło do takiego przemęczenia tym tematem, rozkmin i analiz że powiedziałem dość. Przestało mi zależeć na tym czy ja to czuje czy nie (a wiadomo że nie bo jest zanik emocji). Po prostu już dziś wiem po takiej katordze z tym że nie warto z tym walczyć. Mam natręctwa, mam dd nie mogę teraz niczego odczuwać, nie czuje emocji i to akceptuję. Masz myśli nie kocham dziewczyny/chłopaka, ok akceptuje to. Musisz to tak zaakceptować jak fakt, że dzisiaj będzie padał deszcz. Nie zrobisz z tym nic bo nie masz na to wpływu. W chwili obecnej przechodzisz stan nerwicowy, być może dd i też nie masz OBECNIE na to wpływu że masz takie myśli i że masz brak emocji. Mówię obecnie, bo jak z tego wyjdziesz to to wszystko minie. Przez to poddajesz się i nie walczysz. I to jest klucz. Moja walka jak i Twoja nic nie dadzą, nie wrócą nam od tej walki emocje. Więc poddajesz się temu, nie szarpiesz się z tym. Nie zmieni to tego że będziesz nagle odczuwała te emocje. Ale znosisz napięcie tym spowodowane co jest jednym z ważnych aspektów wychodzenia ze stanów lękowych, natręctw. I będziesz miała dodatkowy punkt w swoim odburzaniu, i o jeden problem mniej bo po co się szarpać z czymś na co obecnie nie masz wpływu. Poddajesz się i żyjesz tak jak obecnie możesz. Bez tych emocji do chłopaka. Bo czy będziesz walczyć o odzyskanie tych emocji - to wcale ta walka ich nie przywróci a poddając się nie zastanawiasz się na tym wszystkim tylko robisz ogromny skok w stronę odburzania. Także nie analizuj tego, żyj jak obecnie możesz, bez tych emocji. Tak na razie musi być i tyle - bez zbędnej analizy i szarpaniny. Powodzenia, wierzę że Ci się uda ^^
Odpowiedziałam świadomej, bo od momentu opublikowania tego postu mojego zdążyłam już dojść do tego co mi jest i skąd to się bierze, więc jestem teraz co nie co mądrzejsza 😉

Dużo emocji mi już wróciło, mam dużo przeblyskow, że wiem że kocham. Obecnie przeszkadza mi tylko niepokój który mam, że to uczucie w całości nie wróci, że niepokój związany z całą tą sytuacją, która się u mnie wydarzyła miesiąc temu ( ataki paniki związane z wątpliwościami uczuć do chłopaka, totalne zagubienie, kryzys, próba ucieczki, rozpacz) będzie się za mną długo ciągnął.
Najlepiej to by było zapomnieć o całej sytuacji 😂

Mam wrażenie że po prostu jeszcze trochę żyje tym wszystkim, że to jeszcze we mnie siedzi. tak łatwo nie chce odpuścic i dać zapomnieć aby człowiek powrócił do takiej bezinteresownej miłości.
"You are far too smart to be the only thing standing in your way"
Nowy7
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 390
Rejestracja: 28 maja 2016, o 09:33

2 sierpnia 2019, o 14:47

natalia93 pisze:
2 sierpnia 2019, o 14:12
Nowy7 pisze:
2 sierpnia 2019, o 11:28
natalia93 pisze:
31 lipca 2019, o 13:15


Nie, to nie to. To nerwica zaatakowała i dlatego takie rzeczy się robią, poczytaj sobie posty Zordona.
Trochę głupia sprawa bo w sumie odpowiadasz w swoim temacie jak z tego wyjść innej osobie. Nie wiem czy przeżywasz słynne dd, natręctwa na pewno. Słuchaj to jest taka norma że nie czujesz żadnych emocji do chłopaka. Ja bym się w ogóle tym nie przejmował i tego nie bał. Ja już to przeszedłem i nadal przechodzę ale z innym podejściem tzn. gdy to się pojawiło (parę lat temu) zanik emocji, dd, natręctwa czy się kogoś kocha itp. no to pojawia się lęk, niepokój i wątpliwości. U niektórych przerażenie co to jest, czy ja już kogoś nie kocham i milion innych rozkmin. I powiem tyle analizując to, walcząc, sprawdzając jakoś tylko się tak umordowałem, wymęczyłem że i tak do żadnych wniosków nie doszedłem i nic się nie zmieniło. W końcu doszło do takiego przemęczenia tym tematem, rozkmin i analiz że powiedziałem dość. Przestało mi zależeć na tym czy ja to czuje czy nie (a wiadomo że nie bo jest zanik emocji). Po prostu już dziś wiem po takiej katordze z tym że nie warto z tym walczyć. Mam natręctwa, mam dd nie mogę teraz niczego odczuwać, nie czuje emocji i to akceptuję. Masz myśli nie kocham dziewczyny/chłopaka, ok akceptuje to. Musisz to tak zaakceptować jak fakt, że dzisiaj będzie padał deszcz. Nie zrobisz z tym nic bo nie masz na to wpływu. W chwili obecnej przechodzisz stan nerwicowy, być może dd i też nie masz OBECNIE na to wpływu że masz takie myśli i że masz brak emocji. Mówię obecnie, bo jak z tego wyjdziesz to to wszystko minie. Przez to poddajesz się i nie walczysz. I to jest klucz. Moja walka jak i Twoja nic nie dadzą, nie wrócą nam od tej walki emocje. Więc poddajesz się temu, nie szarpiesz się z tym. Nie zmieni to tego że będziesz nagle odczuwała te emocje. Ale znosisz napięcie tym spowodowane co jest jednym z ważnych aspektów wychodzenia ze stanów lękowych, natręctw. I będziesz miała dodatkowy punkt w swoim odburzaniu, i o jeden problem mniej bo po co się szarpać z czymś na co obecnie nie masz wpływu. Poddajesz się i żyjesz tak jak obecnie możesz. Bez tych emocji do chłopaka. Bo czy będziesz walczyć o odzyskanie tych emocji - to wcale ta walka ich nie przywróci a poddając się nie zastanawiasz się na tym wszystkim tylko robisz ogromny skok w stronę odburzania. Także nie analizuj tego, żyj jak obecnie możesz, bez tych emocji. Tak na razie musi być i tyle - bez zbędnej analizy i szarpaniny. Powodzenia, wierzę że Ci się uda ^^
Odpowiedziałam świadomej, bo od momentu opublikowania tego postu mojego zdążyłam już dojść do tego co mi jest i skąd to się bierze, więc jestem teraz co nie co mądrzejsza 😉

Dużo emocji mi już wróciło, mam dużo przeblyskow, że wiem że kocham. Obecnie przeszkadza mi tylko niepokój który mam, że to uczucie w całości nie wróci, że niepokój związany z całą tą sytuacją, która się u mnie wydarzyła miesiąc temu ( ataki paniki związane z wątpliwościami uczuć do chłopaka, totalne zagubienie, kryzys, próba ucieczki, rozpacz) będzie się za mną długo ciągnął.
Najlepiej to by było zapomnieć o całej sytuacji 😂

Mam wrażenie że po prostu jeszcze trochę żyje tym wszystkim, że to jeszcze we mnie siedzi. tak łatwo nie chce odpuścic i dać zapomnieć aby człowiek powrócił do takiej bezinteresownej miłości.
Jesteś na bardzo dobrej drodze do odburzenia. Jak sama napisałaś doświadczasz przebłysków, co jest odzwierciedleniem Twojej ogromnej pracy nad sobą. Twój niepokój wcale mnie nie dziwi, tutaj od razu widać nerwicę, mimo że masz bodziec pozytywny w postaci przeblyskow, to nerwiczka chce Cię spowrotem wciągnąć w swoje gierki. I zamiast się cieszyć że jest postęp to ona chce abyś nadal się bała, i to jest teraz kluczowy moment. Musisz brnąć w to dalej tzn. robić to co robiłaś do tej pory. A niepokój i niepewność zaakceptować, nie analizować. Wszystko wróci tak jak było dawniej ale w swoim czasie. Nie możesz na pewno robic sobie teraz presji tylko cierpliwie tak jak do tej pory powoli się odburzac. Obiecuję że to wszystko wróci. Masz już dowód w postaci przeblyskow, a to już bardzo dużo. Generalnie napisałaś że miesiąc temu było źle. Moim zdaniem radzisz sobie błyskawicznie, bo jednak zaburzenie lękowe i natręctw (nie wiem dokładnie co Ci dolega ale po wpisach sądzę że te 2 rzeczy) trzeba leczyć no przez sporą ilość czasu. Oczywiście wszystko zależy od człowieka, nasilenia objawów, uczestnictwa w terapii, brania leków. Jednak mimo tego wszystkiego potrzeba i tak dużej ilości czasu żeby się odburzyc. Chce Cię po prostu uprzedzić żebyś się nie martwiła że może to jeszcze trochę potrwać. Może być tak że będzie się to zmieniać raz lepiej, raz gorzej bądź utrzymywać się na stałym poziomie. I to wszystko jest normalne, daj sobie jeszcze sporo czasu, nie naciskaj, nie twórz presji. I po jakim czasie wszystko wróci do normy, pewnie nawet nie będziesz wiedziała kiedy 😁 Najważniejsze teraz to co pisałem robić to wszystko co do tej pory, niepokój, wątpliwości akceptować i nie analizować. Dać sobie czas na regenerację i za jakiś czas pewnie wpadniesz z postem odburzeniowym czego Ci bardzo życzę 😉
natalia93
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 255
Rejestracja: 1 września 2017, o 21:36

2 sierpnia 2019, o 15:51

Nowy7 pisze:
2 sierpnia 2019, o 14:47
natalia93 pisze:
2 sierpnia 2019, o 14:12
Nowy7 pisze:
2 sierpnia 2019, o 11:28

Trochę głupia sprawa bo w sumie odpowiadasz w swoim temacie jak z tego wyjść innej osobie. Nie wiem czy przeżywasz słynne dd, natręctwa na pewno. Słuchaj to jest taka norma że nie czujesz żadnych emocji do chłopaka. Ja bym się w ogóle tym nie przejmował i tego nie bał. Ja już to przeszedłem i nadal przechodzę ale z innym podejściem tzn. gdy to się pojawiło (parę lat temu) zanik emocji, dd, natręctwa czy się kogoś kocha itp. no to pojawia się lęk, niepokój i wątpliwości. U niektórych przerażenie co to jest, czy ja już kogoś nie kocham i milion innych rozkmin. I powiem tyle analizując to, walcząc, sprawdzając jakoś tylko się tak umordowałem, wymęczyłem że i tak do żadnych wniosków nie doszedłem i nic się nie zmieniło. W końcu doszło do takiego przemęczenia tym tematem, rozkmin i analiz że powiedziałem dość. Przestało mi zależeć na tym czy ja to czuje czy nie (a wiadomo że nie bo jest zanik emocji). Po prostu już dziś wiem po takiej katordze z tym że nie warto z tym walczyć. Mam natręctwa, mam dd nie mogę teraz niczego odczuwać, nie czuje emocji i to akceptuję. Masz myśli nie kocham dziewczyny/chłopaka, ok akceptuje to. Musisz to tak zaakceptować jak fakt, że dzisiaj będzie padał deszcz. Nie zrobisz z tym nic bo nie masz na to wpływu. W chwili obecnej przechodzisz stan nerwicowy, być może dd i też nie masz OBECNIE na to wpływu że masz takie myśli i że masz brak emocji. Mówię obecnie, bo jak z tego wyjdziesz to to wszystko minie. Przez to poddajesz się i nie walczysz. I to jest klucz. Moja walka jak i Twoja nic nie dadzą, nie wrócą nam od tej walki emocje. Więc poddajesz się temu, nie szarpiesz się z tym. Nie zmieni to tego że będziesz nagle odczuwała te emocje. Ale znosisz napięcie tym spowodowane co jest jednym z ważnych aspektów wychodzenia ze stanów lękowych, natręctw. I będziesz miała dodatkowy punkt w swoim odburzaniu, i o jeden problem mniej bo po co się szarpać z czymś na co obecnie nie masz wpływu. Poddajesz się i żyjesz tak jak obecnie możesz. Bez tych emocji do chłopaka. Bo czy będziesz walczyć o odzyskanie tych emocji - to wcale ta walka ich nie przywróci a poddając się nie zastanawiasz się na tym wszystkim tylko robisz ogromny skok w stronę odburzania. Także nie analizuj tego, żyj jak obecnie możesz, bez tych emocji. Tak na razie musi być i tyle - bez zbędnej analizy i szarpaniny. Powodzenia, wierzę że Ci się uda ^^
Odpowiedziałam świadomej, bo od momentu opublikowania tego postu mojego zdążyłam już dojść do tego co mi jest i skąd to się bierze, więc jestem teraz co nie co mądrzejsza 😉

Dużo emocji mi już wróciło, mam dużo przeblyskow, że wiem że kocham. Obecnie przeszkadza mi tylko niepokój który mam, że to uczucie w całości nie wróci, że niepokój związany z całą tą sytuacją, która się u mnie wydarzyła miesiąc temu ( ataki paniki związane z wątpliwościami uczuć do chłopaka, totalne zagubienie, kryzys, próba ucieczki, rozpacz) będzie się za mną długo ciągnął.
Najlepiej to by było zapomnieć o całej sytuacji 😂

Mam wrażenie że po prostu jeszcze trochę żyje tym wszystkim, że to jeszcze we mnie siedzi. tak łatwo nie chce odpuścic i dać zapomnieć aby człowiek powrócił do takiej bezinteresownej miłości.
Jesteś na bardzo dobrej drodze do odburzenia. Jak sama napisałaś doświadczasz przebłysków, co jest odzwierciedleniem Twojej ogromnej pracy nad sobą. Twój niepokój wcale mnie nie dziwi, tutaj od razu widać nerwicę, mimo że masz bodziec pozytywny w postaci przeblyskow, to nerwiczka chce Cię spowrotem wciągnąć w swoje gierki. I zamiast się cieszyć że jest postęp to ona chce abyś nadal się bała, i to jest teraz kluczowy moment. Musisz brnąć w to dalej tzn. robić to co robiłaś do tej pory. A niepokój i niepewność zaakceptować, nie analizować. Wszystko wróci tak jak było dawniej ale w swoim czasie. Nie możesz na pewno robic sobie teraz presji tylko cierpliwie tak jak do tej pory powoli się odburzac. Obiecuję że to wszystko wróci. Masz już dowód w postaci przeblyskow, a to już bardzo dużo. Generalnie napisałaś że miesiąc temu było źle. Moim zdaniem radzisz sobie błyskawicznie, bo jednak zaburzenie lękowe i natręctw (nie wiem dokładnie co Ci dolega ale po wpisach sądzę że te 2 rzeczy) trzeba leczyć no przez sporą ilość czasu. Oczywiście wszystko zależy od człowieka, nasilenia objawów, uczestnictwa w terapii, brania leków. Jednak mimo tego wszystkiego potrzeba i tak dużej ilości czasu żeby się odburzyc. Chce Cię po prostu uprzedzić żebyś się nie martwiła że może to jeszcze trochę potrwać. Może być tak że będzie się to zmieniać raz lepiej, raz gorzej bądź utrzymywać się na stałym poziomie. I to wszystko jest normalne, daj sobie jeszcze sporo czasu, nie naciskaj, nie twórz presji. I po jakim czasie wszystko wróci do normy, pewnie nawet nie będziesz wiedziała kiedy 😁 Najważniejsze teraz to co pisałem robić to wszystko co do tej pory, niepokój, wątpliwości akceptować i nie analizować. Dać sobie czas na regenerację i za jakiś czas pewnie wpadniesz z postem odburzeniowym czego Ci bardzo życzę 😉
Ten konkretny problem nerwicowy związany z chłopakiem mam miesiąc, ale ogólnie nerwica zaczęła mi się ok 4 lata temu. Była związana głównie z sytuacją w domu rodzinnym, samotności przez jakiś czas. I zaczęła się nagle, podczas odwiedzin znajomych, gdzie nic nie wskazywało na to, że się źle czuje. W psychice, przynajmniej tej świadomej wszystko było u mnie ok😁 w skrócie : prawie 3 lata na lekach byłam, od prawie dwóch lat uczęszczam na terapię. Leki odstawione ok 8 miesięcy temu. Przez okres bez leków było różnie. Ale mam wrażenie (bo przecież pamięta się tylko te słabe momenty), że w większości miałam jednak te gorsze dni i nerwa przebijala się do mnie. Ale zawsze w postaci somatow. Nigdy nie miałam natretnych myśli.

Az do maja tego roku. Dni dobre przeplataly mi się z dniami zlymi. Nie było tragedii, było w miarę ok, ale wiedziałam, że to dalej we mnie siedzi. Do tego doszło kupę stresu że zmiana pracy, duża zmiana jeśli chodzi o zmianę zamieszkania i ogólnie wyjście ze studenckiego życia i rozpoczęcie dorosłego. Plus do tego konflikt z mamą trwający bardzo długo. I nagle zaczęły mnie nachodzic myśli, że chce się rzucić z okna. Ze co by było jakbym się rzuciła, że nie mam już więcej sily, nie chce mi się... Byłam przerażona, nie chciałam się nikomu przyznac, że takie myśli mam,bo myślałam że od razu wyślą mnie do psychiatry z koniecznością brania leków. A mi leki mimo, że bardzo pomogły przez te lata, to z różnych względów nie chciałam po prostu so nich wracac.
Myśli się rozkręcaly, bo czasami bałam się podchodzić do okna i różne takie sprawy. Ale wtedy jakoś tłumaczyłam sobie, że na pewno nie chve tego zrobić. Jeszcze dokładnie nie wiedziałam jak sobie z tym radzić, radziłam jak umiałam.
Jak te myśli w miarę odchodzily, życie płynęło dalej, nastąpiła kłótnia z chłopakiem, w międzyczasie bliscy znajomi odwołali ślub, bo pan młody miał wątpliwości. I nagle przyszła do mnie myśl "czy ja nadal kocham". I w sekundzie świat mi się zawalił. Bo nie wiem czemu, nie uzyskałam odpowiedzi od siebie "oczywiście" i dlatego zaczęłam panikowac. Tak bardzo, że nerwica powróciła na kilka dni do stanu sprzed 4 lat (czyli tego najgorszego, jak pierwszy raz zaatakowała). Przestraszyłam się tak bardzo, że nigdy w życiu się tak niczego nie bałam, jak tego, że mam jakieś wątpliwości, że może nie czuje tego do chłopaka co wcześniej i dlaczego to się stało i tak nagle.

I powrocilam z podkulonym ogonem na forum, próbując uzyskać odpowiedzi. No i tu dowiedziałam się o co tu chodzi.
Musiałam się jak najbardziej postarać, żeby wrócić do siebie, bo zaczynałam w tym czasie nowa prace, na której mi bardzo zależało. Musiałam jakoś funkcjonować. W dodatku mielilam nagrania i posty na forum non stop i mam wrażenie, że po raz pierwszy po prostu nad sobą pracuje.

Sytuacja się bardzo uspokoiła, tak jak wspomniałam. Wiem, że kocham swojego chłopaka. Ale myśli jeszcze, niepokój, lęk i przyszłość i chęć aby mieć po prostu czysta głowę są.
Mam jeszcze jakieś blokady, że nie mówię z lekkością, że go kocham, bo mam ten niepokój, jest mi momentami tak po prostu w świecie dziwnie.

Dziękuję za twoje odpowiedzi i wiarę we mnie, haha 😁 to bardzo miłe i budujące. Mam nadzieję, że logika i rozum będą na tyle silne że pozwolą mi na działanie dalej.
"You are far too smart to be the only thing standing in your way"
Dagcia989
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 6
Rejestracja: 7 maja 2020, o 21:18

11 maja 2020, o 15:15

Nie sadziłam ze kiedykolwiek bede musiała sie zgłosic o pomoc . az mam łzy w oczach jak to pisze
mam chłopaka prawie 19msc, w maju minie 19 msc było super fajnie, do 13 msc.. Wtedy zaczął się koszmar Zawsze byłam pewna co do uczuć. Byłam pewna że go kocham zawsze czułam to w sercu, sobie i wiedziałam że cche z nim być i planować wspólna przyszłość a od 17listopada 2019coś się ze mną dzieje i nie wiem co czuje, nie czuje miłości nimi że zawsze czułam, poklocilam się z nim wcześniej co prawda i napisał do mnie "radośnie! " ale zawsze jak to po kłótni czułam że jest inaczej itp ale potem zawsze mi przechodziło zawsze czułam że kocham a następnego dnia się obudziłam i nie czułam nic nie wiem skąd tak się wzielo to tak nagle naprawdę. Tak patrzę na niego i nie wiem czy go kocham Nie chce się z nim rozstawać ale jestem zdolowana. W środę 20 listopada się z nim spotkałam to czułam się z taką obojętnościa mówił mi że mnie kocha że tęsknil a ja nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć. Ciągle patrzyłam na zegarek dopóki mama nie przyjechała po mnie. W piątek było lepiej troszkę ale nadal tak dziwnie. Chce go kochać tak jak dawniej ale boję się że nie będę potrafiła. Nie cche go zranić to dobry chłopak naprawdę Nie chce być z innym i nie chce żeby on był z inną bo wiem że jakbym zobaczyła go z inną to bym się rozpłakała bolało by mnie to Cche z nim być ale ciągle Płaczę bo naprawdę nie cche go zranić i mam ogromną nadzieję że to minie. Wiem że on na cierpienie nie zasługuje a w sumie, Wcześniej to ja cierpiałam przez chłopaków a teraz boję się że to ja muszę kogoś zranić osobę która naprawdę kochałam i która była dla mnie ważna najważniejsza 😪💔 a może jest nadal I Naprawdę boli mnie to bardzo że spotkało mnie to przy osobie która bardzo kochałam i która była dla mnie ważna niespodziewalam się tego To zawsze ja cierpiałam... Zawsze ja byłam ramiona i aż mi serce się kraje jak pomyślę żebym mogla zranić mojego Adriana Czasami się zastanawiam może to przywiązanie albo nie wiem jestem wrażliwa na cierpienie innych Eh Powiem Wam ze ciężko mi troszkę Wspominam sobie chwilę fajnie przeżyte i się zastanawiam czemu tak Mi się zrobiło Płakać mi się nawet cche jak patrzę na stare zdj czy filmiki......... Eh masakra Czasami myślę że lepiej byłoby mi samej Ale z drugiej strony pewnie byłoby mi bez niego bardzo źle i by mi go bardzo brakowało Ale nie chciałabym z nim zrywać i np I się przyjaźnic Bolałoby mnie to ze nie mogę się juz do niego przytulić czy pocałować czy chodzić z nim za rękę Bolałoby mnie to jakby z inną wystawiał zdjęcia no fb czy ig czy w ogóle widziałbym go z inną. Moja mama mówiła że za wcześnie na przywiązanie po roku Przywiązanie może być po 5 10 15 czy 20 I w sumie u mnie to tak nagle wszystko przyszło samo. A przecież miłość czy zauroczenie z dnia na dzień Nie mija I myślę że jakbym nic nie czuła to bym miała do niego obrzydzenie, denerwowalby mnie, nie obchodziłoby mnie co czuje, albo jak się czuje i co robi I ja wiem ze jest dla mnie najważniejszy Może rutyna albo monotoniia poprostu mnie dopadła Ale no chyba go kocham wszystko na to wskazuje. Ale z 2 strony boję się że nie i sobie tylko wmawiam Bo no nie czuje tego w serduszku i to mnie martwi. Powiedziałam mu o tym generalnie że kocham go ale nie czuje tego w sercu. I powiedział że jest ze mną że damy radę itp A jak zazartowal że powinniśmy się rozstać to rozpłakałam się To z dnia na dzień przyszło więc powinno minąć Ale czuję trosske że go oszukuje Mówiąc że go kocham a nie wiem czy tak jest Ale cche mu to mówić bo jest dlq mnie ważny itp.. Bo Kiedyś to czułam w sercu i w sobie i byłam pewna tego a teraz nie Ale no może minie i będzie okej chociaż wątpię bo trwa to długo To było prawdziwe uczucie więc może wróci. Może ono nadal gdzieś jest ale się ukryło To z dnia na dzień tak się stało tak naprawdę po kłótni pewnej obudziłam się i nie wiedzialam co czuje a przecież raczej wcześniej bym zauważyła. Ogólnie czułam taka pustke, chciałam zniknąć. Poszłam do specjalisty wreszcie Dowiedziałam się że mam stany lękowo depresyjne, dostałam leki.. Pani powiedziała że niby przez ten stan mogę mieć wrażenie że się odkochalam ale biorę te leki już ponad msc i powinno przejść a nie przechodzi, tzn lepiej się czuje ale uczucia nie wracają Wiem że nadal jest bardzo ważny dla mnie, lubię się do nieog przytulać, dawać mu buziaki, nie brzydze się go a gdybym się odkochala to chyba by tak było To się stało z dnia na dzień i naprawdę mnie to dziwi. Bo tak myślałam ze jak szczerze kochałam to odkochać się nie da, zwłaszcza z dnia na dzień, a nic strasznego się nie stało tka naprawdę, i wcześniej nie czułam żeby coś się zmieniło między nami, Jeszcze jakby mnie zdradzil to w sumie bym się nie zdziwiła że się odkochalam tak z dnia na dzień, Nawet Chyba zauroczenie tak nie mija chociaż może po no 2 msc by mi minęło ale ja jednak troszkę z nim jestem i byłam ponad rok za nim się to zaczęło Ogólnie byłam na 7 czy 8spotkaniach z pcyhologiem bo potem zaczęła sie pandemia i chyba na 4z psychiatra W ogóle 1 wizyta u psychologa to : Zapytałam pani psycholog czy to możliwe że może być to odkochanie a ona walnela mi tekstem że wszystko jest możliwe i że trzeba temu się przyjrzeć, ale dużo pacjentów z objawami depresyjnymi mówi podobne rzeczy Trochę to przykre Zapytała "hipotetycznie" co bym czuła jakbym się z nim rozstała. To mówię że napewno sentyment, że byłoby mi przykro jakbym zobaczyła go z inną x, bo by mi przykro jakby z nią za rękę chodził i byłoby mi przykro że ja już tego nie mogę zrobić, czy dać buziaka czy się przytulić Powinno dać jej to do myślenia Najgorsze jest to ze na myśl o rozstaniu chce mi się płakać i myślę że nie mogę go zranić że chyba bym nie umiała odejść byłoby mi mega ciężko miałabym łzy w oczach jakbym musiała mu powiedzieć że to koniec i byłoby mi bardzo smutno jakbym już nigdy więcej go nie zobaczyła, raczej powrotu by nie było bo może on by nie chciał albo by poznał kogoś innego i by było za późno To 2 wizyta u psychologa Rozmawiałam z Panią o relacjach z dziećmi/młodzieżą od czasu podstawówki do gimnazjum. I rozmawiałam o wcześniejszych związkach. Generalnie zapytałam czy można się odkochać z dnia na dzień czy w tydzien i tego nie zauważyć, ona powiedziała że można odpowiedzieć na to pytanie i tak i nie. I że to sprawa idiaidualna raczej, on mówiła że pacjenci mówią o tym też, że mają wrażenie że się odkochali i jedni mówią że chyba zauważyli wcześniej (z tego co zrozumiałam) a niektórzy nie, ale też zapytałam czy osoba która się odkochala płaczę ze cche kochać osobę w której się odkochala i czy by jej tak zależało ona też powiedziała że to kwestia indywidualna se każdy jest inny, i zapytałam czy to przez ten stan a ona ze tak może być. I że terapia trwa od 4s msc do 6 A na 4 wizycie mówiła coś ze może to być przez lęk że on może przyslaniać dobre uczucia i że to takie błędne koło i coś tam mówiła że jak go kochałam i kocham to poczuje to jeszcze A na 5nie byłam bo się rozchorowalam A na 6 omawialam z babka dlaczego źle śpię, co mogę zrobić żeby lepiej sypiac i żeby nie wstawać zmęczona, i np. Kłaść się o 24 i budzić się o 8 i najpóźniej 8.30 wstać i mówiła żeby 30 min poćwiczyć dziennie i żeby łóżko sluzyło tylko do spania. Podpisałam z nią kontakt na terapię i narysowala taki schemat i ja jej pytam czy osoba która się odkochala to czy dla niej normalne jest to ze "zależy jej na uczuciach 2 osoby w sensie no że ja np wiem we nie mogę go zranić i wiem żebym. Go zraniła zostawiając go i wiem jakby to przeżył x i wiem że byłoby mi szkoda i że ja bym cierpiała i on pewnie też i że nie wyobrażam sobie zeby go nigdy więcej nie zobaczyć " to zapytałam czy tak robi osoba która nie kocha a ona mówi że nie może mi odpowiedzieć. Że nie chce mi robić przykrosc czy Wrecz przeciwnie Że to będzie taki eksperyment i że zobaczymy jak się będę zachowywać bo to będzie błędne koło czy coś ale tak szczerze szczerze czy według Was kochani człowiek który już nie kocha nie kocha to boi się że przestał kochać? i płacze ze chce kochać osobe w której się odkochał? i czy szuka pomocy? I czy naprawdę z dnia na dzień czy z tygodnia na tydzień da się odkochać? I tego nie zauważyć? Bo według mnie nie, chyba że stało się coś poważnego np zdrada czy coś , ale ja np : nie czułam wcześniej że coś jest nie tak, cały czas czułam że jest wszystko okej że jest super a przecież raczej bym to zauważyła a z dnia na dzień nie da się chyba, zwłaszcza że nie miałam powodów Nie wyobrażam sobie innego chlopaka koło mnie, jak pomyślę o rozstaniu to płakać mi się cche, jak pomyślę o tym że mógłby mieć inna i z inną robić to wszystko co ze mną to też. Nie smutek bierze I nie wiem czy to może być na podłożu psychicznym czy poprostu no nie wiem odkochalam się. Ja naprawdę nie wyobrażam sobie żeby go nigdy więcej nie zobaczyc nie przytulić. Boję się że karma do mnie wróciła bo kiedyś dawno temu powiedziałam chyba 2 chłopakom że ich kocham mimo że nic a nic do nich nie czułam ale nie chciałam sprawić przykrości im a potem przeprosilam ich i powiedziałam że nic z tego nie będzie. Ale to też była inna sytacja bo oni nawet nie podobali mi się z wyglądu ale myślałam że może z charakteru się spodobają A tu między mną a chłopakiem od razu zaiskeyzlo Odkochalam się wtedy kiedy chłopak mnie zostawił wtedy musiałam ale takto sama z siebie nie A Wczoraj to się popłakałam Popłakałam się miałam rozmowe z chłopakiem , pisałam z nim że już nie daje rady że lepiej byłoby się rozstać dla jego dobra, on się zapytał czy bym tego chciała to napisałam że "nie ale Dla Twojego dobra bo prze ze mnei cierpisz" zaczęłam wtedy płakac płakałam normalnie jak bubr nigdy nie byłam w takim stanie, zapytał mnie czy mi się znudził, mówił że chyba sobie juz wszystko zaplanowałam jeszcze bardziej zaczęłam płakać, powiedziałam mu ze nie, Że nie chce się rozstawać, że nie chce innego chłopaka, że nie wyobrażam sobie żeby jeog nie było w moim życiu i żeby go nigdy więcej nie zobaczyc i napisałam że Powiem Tam choćbym miała się zesrac i wylać z siebie 1000 łez zrobię wszystko żeby uczucia mi wróciły i żeby było dobrze Ja bym Życie za niego oddała jakby trzeba było naprawdę nie chce sie rozstawać Wiem ze by mi go brakowało, może bym się z nim mogła przyjaźnic ale nie wiem czy bym chciała czy bym dała radę x krzywdzilabym jego i siebie, jakby sobie znalazł jeszcze inna dziewczynę byłabym smutna bardzo że teraz z nią robi to wszystko co robil ze mną że ona może się przytulić dać buziaka a ja nie mogę Coś jeszcze napisze może to jakiś pomoże bardziej. Ogólnie jak miałam 15 lat mój chrzestny próbował mnie zgwałcic byłam ofiarą molestowania . Bardzo bardzo to przeżyłam, nie wiedziałam dlaczego tak zrobil ufalam mu to była moja rodzina, W 1 dzień przekreslil wszystko ja się bałam potem ze za mną chodził albo idzie ale z czasem zapomniałam Generalnie w lutym 2019 zapaliłam marihuanne po tym miałam gule w gardle, miałam wrażenie że się duszę, kaslalam, miałam drgawki, pojechałam na sor lekarz powiedział że mam globus histericus czyli nerwice, ja się zastanawiałam jak to dlaczego skoro się nie denerowowalam, Ta gula przez 2 tygodnie się trzymała, i miałam ta gule co jakiś czas potem w lipcu uciskala mnie klatka piersiowa, miałam przyspieszone tetno, nie spałam przez 7 dni jakoś dzień w dzień potem jakoś zasypialam o 5 budziłam się o 8 albo budziłam się o 5 i nie mogłam dalej spać problemy ze snem miałam do sierpnia, potem miałam tylko ucisk w klatce piersiowej i problemy z oddychaniem nie mogłam głębiej oddychać, albo ziewać w listopadzie zaslablam na uczelnie dziwnie mi się zrobiło jakoś tak gorąco x szybciej serce mi biło miałam wrażenie że zaraz zemdleje i jakoś 2 tygodnie później odcielo mi uczucia po kłótni ale tak szczerze szczerze czy według Was kochani forumowicze człowiek który już nie kocha nie kocha to boi się że przestał kochać? i płacze ze chce kochać osobe w której się odkochał? i czy szuka pomocy? I czy naprawdę z dnia na dzień czy z tygodnia na tydzień da się odkochać? I tego nie zauważyć?
kruszyna7733
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 194
Rejestracja: 10 maja 2018, o 17:45

11 maja 2020, o 17:33

Dagcia989 pisze:
11 maja 2020, o 15:15
Nie sadziłam ze kiedykolwiek bede musiała sie zgłosic o pomoc . az mam łzy w oczach jak to pisze
mam chłopaka prawie 19msc, w maju minie 19 msc było super fajnie, do 13 msc.. Wtedy zaczął się koszmar Zawsze byłam pewna co do uczuć. Byłam pewna że go kocham zawsze czułam to w sercu, sobie i wiedziałam że cche z nim być i planować wspólna przyszłość a od 17listopada 2019coś się ze mną dzieje i nie wiem co czuje, nie czuje miłości nimi że zawsze czułam, poklocilam się z nim wcześniej co prawda i napisał do mnie "radośnie! " ale zawsze jak to po kłótni czułam że jest inaczej itp ale potem zawsze mi przechodziło zawsze czułam że kocham a następnego dnia się obudziłam i nie czułam nic nie wiem skąd tak się wzielo to tak nagle naprawdę. Tak patrzę na niego i nie wiem czy go kocham Nie chce się z nim rozstawać ale jestem zdolowana. W środę 20 listopada się z nim spotkałam to czułam się z taką obojętnościa mówił mi że mnie kocha że tęsknil a ja nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć. Ciągle patrzyłam na zegarek dopóki mama nie przyjechała po mnie. W piątek było lepiej troszkę ale nadal tak dziwnie. Chce go kochać tak jak dawniej ale boję się że nie będę potrafiła. Nie cche go zranić to dobry chłopak naprawdę Nie chce być z innym i nie chce żeby on był z inną bo wiem że jakbym zobaczyła go z inną to bym się rozpłakała bolało by mnie to Cche z nim być ale ciągle Płaczę bo naprawdę nie cche go zranić i mam ogromną nadzieję że to minie. Wiem że on na cierpienie nie zasługuje a w sumie, Wcześniej to ja cierpiałam przez chłopaków a teraz boję się że to ja muszę kogoś zranić osobę która naprawdę kochałam i która była dla mnie ważna najważniejsza 😪💔 a może jest nadal I Naprawdę boli mnie to bardzo że spotkało mnie to przy osobie która bardzo kochałam i która była dla mnie ważna niespodziewalam się tego To zawsze ja cierpiałam... Zawsze ja byłam ramiona i aż mi serce się kraje jak pomyślę żebym mogla zranić mojego Adriana Czasami się zastanawiam może to przywiązanie albo nie wiem jestem wrażliwa na cierpienie innych Eh Powiem Wam ze ciężko mi troszkę Wspominam sobie chwilę fajnie przeżyte i się zastanawiam czemu tak Mi się zrobiło Płakać mi się nawet cche jak patrzę na stare zdj czy filmiki......... Eh masakra Czasami myślę że lepiej byłoby mi samej Ale z drugiej strony pewnie byłoby mi bez niego bardzo źle i by mi go bardzo brakowało Ale nie chciałabym z nim zrywać i np I się przyjaźnic Bolałoby mnie to ze nie mogę się juz do niego przytulić czy pocałować czy chodzić z nim za rękę Bolałoby mnie to jakby z inną wystawiał zdjęcia no fb czy ig czy w ogóle widziałbym go z inną. Moja mama mówiła że za wcześnie na przywiązanie po roku Przywiązanie może być po 5 10 15 czy 20 I w sumie u mnie to tak nagle wszystko przyszło samo. A przecież miłość czy zauroczenie z dnia na dzień Nie mija I myślę że jakbym nic nie czuła to bym miała do niego obrzydzenie, denerwowalby mnie, nie obchodziłoby mnie co czuje, albo jak się czuje i co robi I ja wiem ze jest dla mnie najważniejszy Może rutyna albo monotoniia poprostu mnie dopadła Ale no chyba go kocham wszystko na to wskazuje. Ale z 2 strony boję się że nie i sobie tylko wmawiam Bo no nie czuje tego w serduszku i to mnie martwi. Powiedziałam mu o tym generalnie że kocham go ale nie czuje tego w sercu. I powiedział że jest ze mną że damy radę itp A jak zazartowal że powinniśmy się rozstać to rozpłakałam się To z dnia na dzień przyszło więc powinno minąć Ale czuję trosske że go oszukuje Mówiąc że go kocham a nie wiem czy tak jest Ale cche mu to mówić bo jest dlq mnie ważny itp.. Bo Kiedyś to czułam w sercu i w sobie i byłam pewna tego a teraz nie Ale no może minie i będzie okej chociaż wątpię bo trwa to długo To było prawdziwe uczucie więc może wróci. Może ono nadal gdzieś jest ale się ukryło To z dnia na dzień tak się stało tak naprawdę po kłótni pewnej obudziłam się i nie wiedzialam co czuje a przecież raczej wcześniej bym zauważyła. Ogólnie czułam taka pustke, chciałam zniknąć. Poszłam do specjalisty wreszcie Dowiedziałam się że mam stany lękowo depresyjne, dostałam leki.. Pani powiedziała że niby przez ten stan mogę mieć wrażenie że się odkochalam ale biorę te leki już ponad msc i powinno przejść a nie przechodzi, tzn lepiej się czuje ale uczucia nie wracają Wiem że nadal jest bardzo ważny dla mnie, lubię się do nieog przytulać, dawać mu buziaki, nie brzydze się go a gdybym się odkochala to chyba by tak było To się stało z dnia na dzień i naprawdę mnie to dziwi. Bo tak myślałam ze jak szczerze kochałam to odkochać się nie da, zwłaszcza z dnia na dzień, a nic strasznego się nie stało tka naprawdę, i wcześniej nie czułam żeby coś się zmieniło między nami, Jeszcze jakby mnie zdradzil to w sumie bym się nie zdziwiła że się odkochalam tak z dnia na dzień, Nawet Chyba zauroczenie tak nie mija chociaż może po no 2 msc by mi minęło ale ja jednak troszkę z nim jestem i byłam ponad rok za nim się to zaczęło Ogólnie byłam na 7 czy 8spotkaniach z pcyhologiem bo potem zaczęła sie pandemia i chyba na 4z psychiatra W ogóle 1 wizyta u psychologa to : Zapytałam pani psycholog czy to możliwe że może być to odkochanie a ona walnela mi tekstem że wszystko jest możliwe i że trzeba temu się przyjrzeć, ale dużo pacjentów z objawami depresyjnymi mówi podobne rzeczy Trochę to przykre Zapytała "hipotetycznie" co bym czuła jakbym się z nim rozstała. To mówię że napewno sentyment, że byłoby mi przykro jakbym zobaczyła go z inną x, bo by mi przykro jakby z nią za rękę chodził i byłoby mi przykro że ja już tego nie mogę zrobić, czy dać buziaka czy się przytulić Powinno dać jej to do myślenia Najgorsze jest to ze na myśl o rozstaniu chce mi się płakać i myślę że nie mogę go zranić że chyba bym nie umiała odejść byłoby mi mega ciężko miałabym łzy w oczach jakbym musiała mu powiedzieć że to koniec i byłoby mi bardzo smutno jakbym już nigdy więcej go nie zobaczyła, raczej powrotu by nie było bo może on by nie chciał albo by poznał kogoś innego i by było za późno To 2 wizyta u psychologa Rozmawiałam z Panią o relacjach z dziećmi/młodzieżą od czasu podstawówki do gimnazjum. I rozmawiałam o wcześniejszych związkach. Generalnie zapytałam czy można się odkochać z dnia na dzień czy w tydzien i tego nie zauważyć, ona powiedziała że można odpowiedzieć na to pytanie i tak i nie. I że to sprawa idiaidualna raczej, on mówiła że pacjenci mówią o tym też, że mają wrażenie że się odkochali i jedni mówią że chyba zauważyli wcześniej (z tego co zrozumiałam) a niektórzy nie, ale też zapytałam czy osoba która się odkochala płaczę ze cche kochać osobę w której się odkochala i czy by jej tak zależało ona też powiedziała że to kwestia indywidualna se każdy jest inny, i zapytałam czy to przez ten stan a ona ze tak może być. I że terapia trwa od 4s msc do 6 A na 4 wizycie mówiła coś ze może to być przez lęk że on może przyslaniać dobre uczucia i że to takie błędne koło i coś tam mówiła że jak go kochałam i kocham to poczuje to jeszcze A na 5nie byłam bo się rozchorowalam A na 6 omawialam z babka dlaczego źle śpię, co mogę zrobić żeby lepiej sypiac i żeby nie wstawać zmęczona, i np. Kłaść się o 24 i budzić się o 8 i najpóźniej 8.30 wstać i mówiła żeby 30 min poćwiczyć dziennie i żeby łóżko sluzyło tylko do spania. Podpisałam z nią kontakt na terapię i narysowala taki schemat i ja jej pytam czy osoba która się odkochala to czy dla niej normalne jest to ze "zależy jej na uczuciach 2 osoby w sensie no że ja np wiem we nie mogę go zranić i wiem żebym. Go zraniła zostawiając go i wiem jakby to przeżył x i wiem że byłoby mi szkoda i że ja bym cierpiała i on pewnie też i że nie wyobrażam sobie zeby go nigdy więcej nie zobaczyć " to zapytałam czy tak robi osoba która nie kocha a ona mówi że nie może mi odpowiedzieć. Że nie chce mi robić przykrosc czy Wrecz przeciwnie Że to będzie taki eksperyment i że zobaczymy jak się będę zachowywać bo to będzie błędne koło czy coś ale tak szczerze szczerze czy według Was kochani człowiek który już nie kocha nie kocha to boi się że przestał kochać? i płacze ze chce kochać osobe w której się odkochał? i czy szuka pomocy? I czy naprawdę z dnia na dzień czy z tygodnia na tydzień da się odkochać? I tego nie zauważyć? Bo według mnie nie, chyba że stało się coś poważnego np zdrada czy coś , ale ja np : nie czułam wcześniej że coś jest nie tak, cały czas czułam że jest wszystko okej że jest super a przecież raczej bym to zauważyła a z dnia na dzień nie da się chyba, zwłaszcza że nie miałam powodów Nie wyobrażam sobie innego chlopaka koło mnie, jak pomyślę o rozstaniu to płakać mi się cche, jak pomyślę o tym że mógłby mieć inna i z inną robić to wszystko co ze mną to też. Nie smutek bierze I nie wiem czy to może być na podłożu psychicznym czy poprostu no nie wiem odkochalam się. Ja naprawdę nie wyobrażam sobie żeby go nigdy więcej nie zobaczyc nie przytulić. Boję się że karma do mnie wróciła bo kiedyś dawno temu powiedziałam chyba 2 chłopakom że ich kocham mimo że nic a nic do nich nie czułam ale nie chciałam sprawić przykrości im a potem przeprosilam ich i powiedziałam że nic z tego nie będzie. Ale to też była inna sytacja bo oni nawet nie podobali mi się z wyglądu ale myślałam że może z charakteru się spodobają A tu między mną a chłopakiem od razu zaiskeyzlo Odkochalam się wtedy kiedy chłopak mnie zostawił wtedy musiałam ale takto sama z siebie nie A Wczoraj to się popłakałam Popłakałam się miałam rozmowe z chłopakiem , pisałam z nim że już nie daje rady że lepiej byłoby się rozstać dla jego dobra, on się zapytał czy bym tego chciała to napisałam że "nie ale Dla Twojego dobra bo prze ze mnei cierpisz" zaczęłam wtedy płakac płakałam normalnie jak bubr nigdy nie byłam w takim stanie, zapytał mnie czy mi się znudził, mówił że chyba sobie juz wszystko zaplanowałam jeszcze bardziej zaczęłam płakać, powiedziałam mu ze nie, Że nie chce się rozstawać, że nie chce innego chłopaka, że nie wyobrażam sobie żeby jeog nie było w moim życiu i żeby go nigdy więcej nie zobaczyc i napisałam że Powiem Tam choćbym miała się zesrac i wylać z siebie 1000 łez zrobię wszystko żeby uczucia mi wróciły i żeby było dobrze Ja bym Życie za niego oddała jakby trzeba było naprawdę nie chce sie rozstawać Wiem ze by mi go brakowało, może bym się z nim mogła przyjaźnic ale nie wiem czy bym chciała czy bym dała radę x krzywdzilabym jego i siebie, jakby sobie znalazł jeszcze inna dziewczynę byłabym smutna bardzo że teraz z nią robi to wszystko co robil ze mną że ona może się przytulić dać buziaka a ja nie mogę Coś jeszcze napisze może to jakiś pomoże bardziej. Ogólnie jak miałam 15 lat mój chrzestny próbował mnie zgwałcic byłam ofiarą molestowania . Bardzo bardzo to przeżyłam, nie wiedziałam dlaczego tak zrobil ufalam mu to była moja rodzina, W 1 dzień przekreslil wszystko ja się bałam potem ze za mną chodził albo idzie ale z czasem zapomniałam Generalnie w lutym 2019 zapaliłam marihuanne po tym miałam gule w gardle, miałam wrażenie że się duszę, kaslalam, miałam drgawki, pojechałam na sor lekarz powiedział że mam globus histericus czyli nerwice, ja się zastanawiałam jak to dlaczego skoro się nie denerowowalam, Ta gula przez 2 tygodnie się trzymała, i miałam ta gule co jakiś czas potem w lipcu uciskala mnie klatka piersiowa, miałam przyspieszone tetno, nie spałam przez 7 dni jakoś dzień w dzień potem jakoś zasypialam o 5 budziłam się o 8 albo budziłam się o 5 i nie mogłam dalej spać problemy ze snem miałam do sierpnia, potem miałam tylko ucisk w klatce piersiowej i problemy z oddychaniem nie mogłam głębiej oddychać, albo ziewać w listopadzie zaslablam na uczelnie dziwnie mi się zrobiło jakoś tak gorąco x szybciej serce mi biło miałam wrażenie że zaraz zemdleje i jakoś 2 tygodnie później odcielo mi uczucia po kłótni ale tak szczerze szczerze czy według Was kochani forumowicze człowiek który już nie kocha nie kocha to boi się że przestał kochać? i płacze ze chce kochać osobe w której się odkochał? i czy szuka pomocy? I czy naprawdę z dnia na dzień czy z tygodnia na tydzień da się odkochać? I tego nie zauważyć?
Czemu tworzysz ten post w 4 różnych wątkach ? Czy to jest rocd ja ci nie powiem bo od lat się z tym zmagam myślę że nawet jeśli ktoś co tutaj potwierdzi to wątpliwości i tak się nie skończą , musisz próbować ucinać analizę nie wchodzić w te myśli , praca nad soba jest bolesna i długotrwałą to już muszuss siebie odpowiedzieć czy warto i czy tego chcesz , jeśli masz natrętne myśli to podobno one tylko powstaja wtedy gdy dotyczą wartości , najlepiej spróbuj się skonsultować że specjalistą oni wiedzą jak odróżnić czy jest to nerwicowe
Dagcia989
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 6
Rejestracja: 7 maja 2020, o 21:18

11 maja 2020, o 17:48

Czemu tworzysz ten post w 4 różnych wątkach ? Czy to jest rocd ja ci nie powiem bo od lat się z tym zmagam myślę że nawet jeśli ktoś co tutaj potwierdzi to wątpliwości i tak się nie skończą , musisz próbować ucinać analizę nie wchodzić w te myśli , praca nad soba jest bolesna i długotrwałą to już muszuss siebie odpowiedzieć czy warto i czy tego chcesz , jeśli masz natrętne myśli to podobno one tylko powstaja wtedy gdy dotyczą wartości , najlepiej spróbuj się skonsultować że specjalistą oni wiedzą jak odróżnić czy jest to nerwicowe
[/quote]

bo szukam pomocy , dlatego ..... wiem ze sie nie skoncza ale poprostu jestem ciekawa co kto o tym mysli
Awatar użytkownika
katarzynka
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 2938
Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04

11 maja 2020, o 17:56

Kochana, prosiłam byś nie spamowała, a pomoc najlepszą dla siebie masz tutaj na forum. Ona jest w materiałach. Nikt też nie jest specjalistą i nie stawia tu diagnoz, ale czytając historie, objawy innych może odnaleźć w nich swoje wątpliwości. Ufaj specjalistom.
jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.

nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
kruszyna7733
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 194
Rejestracja: 10 maja 2018, o 17:45

11 maja 2020, o 18:15

Dagcia989 pisze:
11 maja 2020, o 17:48
Czemu tworzysz ten post w 4 różnych wątkach ? Czy to jest rocd ja ci nie powiem bo od lat się z tym zmagam myślę że nawet jeśli ktoś co tutaj potwierdzi to wątpliwości i tak się nie skończą , musisz próbować ucinać analizę nie wchodzić w te myśli , praca nad soba jest bolesna i długotrwałą to już muszuss siebie odpowiedzieć czy warto i czy tego chcesz , jeśli masz natrętne myśli to podobno one tylko powstaja wtedy gdy dotyczą wartości , najlepiej spróbuj się skonsultować że specjalistą oni wiedzą jak odróżnić czy jest to nerwicowe
bo szukam pomocy , dlatego ..... wiem ze sie nie skoncza ale poprostu jestem ciekawa co kto o tym mysli
[/quote]

Poczytaj temat czy ja kocham zanik uczuć coś koło 600 stron ten sam temat są ludzie ktorym udało się wyjść są ludzie którzy odeszli i ci którzy walczą latami wierząc że kiedyś ten koszmar się skończy , spróbuj się dostać do kogoś na terapię nawet online tak jak Katarzynka pisze my nie jesteśmy w stanie zdiagnozować czy to rocd bo same od lat z tym walczymy wiem że człowiek szuka potwierdzenia ale to daje spokój tylko na chwilę , dobry psycholog behawioralno poznawczy tylko to i praca nad tymi myślami moze pomoc niestety proste to nie jest 😭
kasia43
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 11
Rejestracja: 5 marca 2022, o 15:20

25 kwietnia 2022, o 21:54

Hej wszystkim. Nie mogłam wytrzymać dłużej i dusić w sobie tych wszystkich negatywnych emocji dlatego postanowiłam podzielić się z wami moją historią, która trwa do dzisiaj. Została u mnie stwierdzona nasilona nerwica natręctw. Od kilku lat myśli mi cały czas mówiły przeróżne rzeczy. Wmawiały, że jestem szmatą po założeniu krótkiej sukienki do szkoły na jakąś tam okazję. Inne myśli były gorsze dla mnie. Kiedy udało mi się pozbyć nieprawdziwych myśli, nerwica zaatakowała moje uczucia do chłopaka. Jestem razem z nim w związku półtora roku. wszystko było pięknie, planowaliśmy przyszłość. W skrócie byliśmy ze sobą szczęśliwi do czasu kiedy straciłam uczucia. Na początku ukazały się one na początku związku, lecz cieżką pracą je pokonałam. Czasem sięgałam po alkohol, by zapomnieć o smutku, ale chłopak uświadomił mi, że nie tędy droga by z tego wyjść. Uczucia wróciły po czasie, gdy uwierzyłam że to tylko iluzja. Teraz one na nowo wróciły, ale z podwójną siłą. Zaczęło się to od lutego tego roku. Cierpiałam bardzo, odczuwałam nie chęć do przebywania z nim . Płakałam w autobusie, w jego domu, brałam więcej tabletek uspokajających by nie płakać w obecności jego matki. Ona jednak dowiedziała się o moim zaburzeniu i mnie wspiera. Tak samo rodzice. Jednakże nerwica mnie nie ustępuje na krok. Przez nią nie mogę odczuwać przyjemności z seksu, pocałunków, spędzenia razem czasu itd. postanowiłam, że nie poddam się tak łatwo, bo wiem, że osoba , która nie kocha nie zachowuje się tak. czasem są chwile słabości i myśli mi mówią " jeśli go kochasz to się potni" robiłam to wiele razy. Odczuwałam wtedy satysfakcję, że to zrobiłam bo wiedziałam że kocham go bardzo. Po czasie zrozumiałam, że nie mogę tego dłużej robić. Nie chciałam szpecić dalej ciała i nie robić przykrości chłopakowi. Postanowiłam uczęszczać na psychoterapie i brać systematycznie przepisane mi leki. Przez chwilę czułam już uczucia, ale gdy spojrzałam się na innego chłopaka, przyszła mi myśl, że z nim być powinnam, dostałam ataku paniki. Mówiłam sobie cały czas że ja kocham swojego chłopaka i nie chce innego i też nie chce z nim zrywać.

Staram się z całych sił odzyskać uczucia i gdy lęk przeszedł i wiara, że go kocham, pojawiła się znowu nerwica i zaatakowała. Mówiła że on nie jest przystojny i mi się nie podoba. Chłopak ma bujne loki. Mając krótsze włosy strasznie mi się podobał, lecz kiedy je zapuścił i teraz związuje to nerwica atakuję. Mówi że taki mi się nie podoba. Chciałabym aby je ściął trochę żeby lęk przeszedł ale on nie chce iść ścinać. Wiem, że go kocham, ja to wiem, Ale nie wiem co robić, żeby wiara przyszła w to że jest przystojny bez krótszych włosów. Czasem mam przebłyski gdy na niego patrze i sobie myślę, jaki to on przystojny. Chciałabym żebyś ktoś mi pomógł, bo już nie daje rady. Staram się mieć wywalone ale nie pomaga. Co raz częściej mam myśli samobójcze. Raz przez myśli przedawkowalam leki uspokajające. Na szczęście nic poważnego się nie stało, ale dowiedział o tym się chłopak. Był zły na mnie, że chciałam się poddać i go zostawić. Bardzo on o mnie się troszczy i to doceniam.

Chciałabym znowu patrzeć na niego, kiedy ma związane włosy i myśleć jaki to on jest przystojny
ODPOWIEDZ