Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Nie mogę sobie ułożyć życia uczuciowego

Tutaj rozmawiamy na tematy naszych partnerów, rodzin, miłości oraz zakochania.
O kłopotach w naszych związkach, rodzinach, (niezgodność charakterów, toksyczność, zdrada, chorobliwa zazdrość, przemoc domowa, a może ktoś w rodzinie ma zaburzenie? Itp.)
ODPOWIEDZ
Ananke
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 17
Rejestracja: 7 sierpnia 2018, o 00:50

17 sierpnia 2018, o 19:15

Jestem osobą o samoocenie równej -1. Pewność siebie u mnie nie istnieje. Czemu tak jest? Wydaje mi się, że to kwestie wychowania. Ale nie o tym chcę dziś napisać.
Wszystkie niepowodzenia w związkach czy ogólnie relacjach damsko-męskich biorę bardzo do siebie. Każde odrzucenie to dla mnie tragedia. Ponad rok temu umawiałam się z kimś. Ogólnie wspólne plany, już pewne deklaracje itd. Przywiązałam się emocjonalnie. Po czasie facet się mną dosłownie znudził. Z dnia na dzień przestał rozmawiać. Nie miał na tyle odwagi, by mi wprost powiedzieć, że np.nie ma chemii, nie chce się spotykać, cokolwiek. Tylko mnie po prostu zaczął olewać. To generalnie mnie bardzo mocno skrzywiło.
Po tym incydencie kogoś poznałam. Starałam się zachowywać dystans. Znajomość się ładnie rozwinęła. Jesteśmy w związku. Tylko, że każdą rozmowę o związku i uczuciach inicjuję ja, i czuję się z tym źle. To nie tak, że ciągle chodzę i gadam: "a kochasz mnie?", "a lubisz mnie?". Nie, po prostu co jakiś czas mówię coś w stylu, że tęsknię, że mi go brakuje itd. On generalnie nie mówi o swoich uczuciach, bo jak twierdzi po prostu nie umie. Nie chcę wchodzić w szczegóły jeśli chodzi o chłopaka chodzi, ale jestem w stanie go zrozumieć w tej kwestii. Tylko, że to mnie to lekko przytłacza, bo czuję się jak natręt, a przecież w związku się takie rzeczy mówi... Ostatnio była ostra kłótnia u nas. Ewidentnie jego wina, co sam przyznaje. A ja się czuję koszmarnie, dosłownie nie mogę się uspokoić, chcę mi się płakać. Już się nie kłócimy i niby jest ok, ale ja się boję, że znowu zostanę odrzucona i potraktowana jak wcześniej...
Nie wiem jak sobie poradzić. Na pewne rzeczy nie mam wpływu. Jak ktoś będzie chciał odejść to odejdzie, przecież ja nikogo na siłę nie trzymam. Ale nie umiem sobie tego jakoś zracjonalizować, przetworzyć, pogodzić się. Bardzo boję się, że znowu będę sama... a nie chcę się bać. Jak sobie pomóc? Martwię się, że stanę się jakimś bluszczem i nikt ze mną nie wytrzyma...
tapurka
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 574
Rejestracja: 15 czerwca 2018, o 17:51

17 sierpnia 2018, o 21:36

Wyobraź sobie że chłopak właśnie cię rzucił. Co robisz? Pomyśl jakie masz opcje, co się stanie wtedy. Jak wyjdziesz temu strachowi naprzeciw to będziesz bardziej spokojna, nie będziesz tak się tego porzucenia bała. Nie możesz też uzależniać swojego znaczenia od drugiej osoby, jak będziesz sama to będziesz przecież tak samo ważna, będziesz tym samym człowiekiem, nie gorszym ani nie lepszym. Trzeba pozwolić tym myślom przyjść, i jak myślisz że chłopak cię rzuci, to powiedz sobie np. że będziesz miała wtedy więcej czasu dla rodziny, znajomych, na naukę, odkrywanie siebie. Że nie musisz być z kimś. Dopiero jak pokochasz siebie to będziesz w pełni gotowa na miłość i związek.
you infected my blood
ODPOWIEDZ