Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Nie czuję się już źle więc przynajmniej obecnie zostawiam temat.

Tu dzielimy się naszymi sukcesami w walce z nerwicą, fobiami. Opisujemy duże i małe kroki do wolności od lęku w każdej postaci.
Umieszczamy historię dojścia do zdrowia i świadectwo, że można!
Dział jest wspólny dla każdego rodzaju zaburzenia lękowego czyli nerwicy/fobii.
memorymember
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 57
Rejestracja: 8 lutego 2019, o 19:31

29 lipca 2019, o 14:05

Miałem ostatniego czasu rozterki czy w ogóle mam jeszcze nerwicę i czy mogę uznać się za odburzonego czy nie bo czytając forum przygotowywałem się na długie zmaganie samego ze sobą. Tylko, że dobrze się czuję i nie mam niczego z tyłu głowy, dlatego też postanowiłem nie udawać, że jest inaczej. :^ Nie miałem nerwicy długo dlatego wiem, że nie zmotywuję tu każdego ale może chociaż tych co są też na początku drogi. Moje objawy to między innymi strach przed schizofrenią i psychozą ; objawy w obrębie głowy jak choćby duży nacisk na skronie i zatoki, bóle oczu, zacząłem inaczej dostrzegać męty oczne i nie wiem jak to opisać ale wyraźniej niż kiedykolwiek ; cały czas napięcie i chyba najlepiej to opisać jako lęk wolnopłynący ; uczucie jakby się miało coś stać ; trzęsienie się w środku ; problemy z żołądkiem ; dziwaczne zwracanie uwagi na iluzje np. plamy czy chmury układały mi się w złowrogie twarze :shock: ; myśli, że jak przyjdzie depresja to nie wytrzymam i wiadomo co zrobię. Nie wiem czy to możliwe czy to tylko takie wrażenie ale czułem te objawy nie pojedynczo ale wszystkie naraz. Samo to nie przeszło i moją strategią zaraz po wizycie u psychiatry i pobycie krótkim na oddziale kiedy zdałem sobie sprawę, że nie tędy droga, stało się nakręcanie strachu i myśli a następnie przykładanie wagi o ile to dobre słowo na to aby dawać temu istnieć. Moje podstawowe powiedzenie wtedy to lepiej to mieć niż tym żyć. Najgorsze były poranki bo czułem się rano bardzo źle. Może kortyzol wtedy jest większy ale nie wnikam. Od rana prawie codziennie nakręcałem nerwice mam zaburzenie więc będę się czuł pewnie źle ; nie dziwię się, że mam te obrazy i myśli i chcę je mieć aby przestały mnie straszyć ; dzisiejszy dzień nie będzie lepszy niż wczoraj bo przecież mam zaburzenie ; nie wiem ile to czasu potrwa i niech trwa ile musi ; jak mam psychozę mieć to dziś i najlepiej teraz. Potem starałem się angażować w zajęcia i pozwalać temu istnieć co się działo we mnie. Zwykle mówiłem lepiej to mieć niż tym żyć i próbowałem się skupiać na innych rzeczach. Wieczorem bywało lepiej więc stosowałem relaksację z oddechem i słowem albo trening schultza. Były też okresy w ciągu dnia gdzie powtarzałem daną myśl lub wyobrażenie wkoło przez 5 lub 10 minut aż do znudzenia obojętnie czy to była myśl o depresji czy schizofrenii. Nie wiem kiedy zaczęło się poprawiać, najbardziej obrazuje to dla mnie przynajmniej istnienie przełącznika, który powoli wciskany zmienia percepcję. Nagle te same myśli i obrazy nawet przywołane nie powodowały już strachu. Dobrze mi to obrazowała sytuacja z mętami. W trakcie nerwicy widziałem je w 3D I HD a kilka dni później nadal były ale nie zauważane... :P Uznanie dla wszystkich za to forum i chłopakom za nagrania, bez wiedzy o tym jak to działa takie strategie byłyby niemożliwe dla mnie do zrobienia. Bez forum wiem, że byłbym powkręcany chyba już we wszystko. Osobno wielkie dziękuję dla Wiktora za znaczne zaangażowanie i cierpliwość oraz wyjaśnienie różnicy między wystawianiem się na lęk a pozwalaniem mu istnieć. Bo początkowo nie rozumiałem tego jak to połączyć. Zresztą jego słowa Piotrek Ty jesteś unikowy, jak będziesz tylko odwracał uwagę tak jak zaczynasz to robić utkniesz w tym przestraszyły mnie bardzo na początku i nie tego spodziewałem się usłyszeć. To był duży jednak kop przy okazji. Teraz przydałoby mi się trochę życiowych emocji nie unikać ale nie chcę presji sobie porobić. Chciałem trochę pobyć na forum jednak nie widzę się w tym, bo mam wrażenie, że trzeba mieć większa wiedzę aby komuś coś doradzać. Wszystko co robiłem to robiłem pod siebie i nie wiem czy to pomoże każdemu. Ale fajnie, że mogłem poznać tu kilku super ludzi. :^ To w sumie tyle. <boks>
martaa1
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 89
Rejestracja: 6 listopada 2018, o 21:31

29 lipca 2019, o 14:57

Gratuluję Piotruś, wiedziałam, że szybko się przełamiesz od początku bo bardzo chciałeś działać mimo emocji. Czyli zyskałeś to czego mnie brakuje jeszcze. ;) :cm
Aleksander420
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 4
Rejestracja: 29 marca 2019, o 22:07

29 lipca 2019, o 16:17

Dziękuję za twój post bo mam taki sam strach. Zapytać bym chciał cię o coś bo właśnie czasem mam poczucie że wyczuwam sprzeczność w podejściu do tych myśli szczególnie. Rozumiem że też pewnie miałeś tą wiedzę, że myśl to tylko myśl ale czy było tak ze mogłeś po prostu to zostawiać aby te myśli przepływały? Ja za cholerę nie mogę tego zrobić bo tych myśli jest tyle, że to kołowrotek się robi w głowie i za nic w świecie nie mogę nic z tym nie robić. I to nie ze strachu ale nie mógłbym niczym się zająć to ma tak duże nasilenie. Podczas medytacji to jeszcze wychodzi ale w ciągu dnia nie. W takich chwilach potrzebuję do siebie pogadać i własnie nie wiem czy w sposób uspokajający to robić czy tak bardziej na zasadzie odpierd*** się? Miałeś takie coś może też? Nie oczekuje porady ale jak ty to widziałeś.
kaldunia18
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 418
Rejestracja: 5 listopada 2016, o 08:38

29 lipca 2019, o 16:20

memorymember pisze:
29 lipca 2019, o 14:05
Miałem ostatniego czasu rozterki czy w ogóle mam jeszcze nerwicę i czy mogę uznać się za odburzonego czy nie bo czytając forum przygotowywałem się na długie zmaganie samego ze sobą. Tylko, że dobrze się czuję i nie mam niczego z tyłu głowy, dlatego też postanowiłem nie udawać, że jest inaczej. :^ Nie miałem nerwicy długo dlatego wiem, że nie zmotywuję tu każdego ale może chociaż tych co są też na początku drogi. Moje objawy to między innymi strach przed schizofrenią i psychozą ; objawy w obrębie głowy jak choćby duży nacisk na skronie i zatoki, bóle oczu, zacząłem inaczej dostrzegać męty oczne i nie wiem jak to opisać ale wyraźniej niż kiedykolwiek ; cały czas napięcie i chyba najlepiej to opisać jako lęk wolnopłynący ; uczucie jakby się miało coś stać ; trzęsienie się w środku ; problemy z żołądkiem ; dziwaczne zwracanie uwagi na iluzje np. plamy czy chmury układały mi się w złowrogie twarze :shock: ; myśli, że jak przyjdzie depresja to nie wytrzymam i wiadomo co zrobię. Nie wiem czy to możliwe czy to tylko takie wrażenie ale czułem te objawy nie pojedynczo ale wszystkie naraz. Samo to nie przeszło i moją strategią zaraz po wizycie u psychiatry i pobycie krótkim na oddziale kiedy zdałem sobie sprawę, że nie tędy droga, stało się nakręcanie strachu i myśli a następnie przykładanie wagi o ile to dobre słowo na to aby dawać temu istnieć. Moje podstawowe powiedzenie wtedy to lepiej to mieć niż tym żyć. Najgorsze były poranki bo czułem się rano bardzo źle. Może kortyzol wtedy jest większy ale nie wnikam. Od rana prawie codziennie nakręcałem nerwice mam zaburzenie więc będę się czuł pewnie źle ; nie dziwię się, że mam te obrazy i myśli i chcę je mieć aby przestały mnie straszyć ; dzisiejszy dzień nie będzie lepszy niż wczoraj bo przecież mam zaburzenie ; nie wiem ile to czasu potrwa i niech trwa ile musi ; jak mam psychozę mieć to dziś i najlepiej teraz. Potem starałem się angażować w zajęcia i pozwalać temu istnieć co się działo we mnie. Zwykle mówiłem lepiej to mieć niż tym żyć i próbowałem się skupiać na innych rzeczach. Wieczorem bywało lepiej więc stosowałem relaksację z oddechem i słowem albo trening schultza. Były też okresy w ciągu dnia gdzie powtarzałem daną myśl lub wyobrażenie wkoło przez 5 lub 10 minut aż do znudzenia obojętnie czy to była myśl o depresji czy schizofrenii. Nie wiem kiedy zaczęło się poprawiać, najbardziej obrazuje to dla mnie przynajmniej istnienie przełącznika, który powoli wciskany zmienia percepcję. Nagle te same myśli i obrazy nawet przywołane nie powodowały już strachu. Dobrze mi to obrazowała sytuacja z mętami. W trakcie nerwicy widziałem je w 3D I HD a kilka dni później nadal były ale nie zauważane... :P Uznanie dla wszystkich za to forum i chłopakom za nagrania, bez wiedzy o tym jak to działa takie strategie byłyby niemożliwe dla mnie do zrobienia. Bez forum wiem, że byłbym powkręcany chyba już we wszystko. Osobno wielkie dziękuję dla Wiktora za znaczne zaangażowanie i cierpliwość oraz wyjaśnienie różnicy między wystawianiem się na lęk a pozwalaniem mu istnieć. Bo początkowo nie rozumiałem tego jak to połączyć. Zresztą jego słowa Piotrek Ty jesteś unikowy, jak będziesz tylko odwracał uwagę tak jak zaczynasz to robić utkniesz w tym przestraszyły mnie bardzo na początku i nie tego spodziewałem się usłyszeć. To był duży jednak kop przy okazji. Teraz przydałoby mi się trochę życiowych emocji nie unikać ale nie chcę presji sobie porobić. Chciałem trochę pobyć na forum jednak nie widzę się w tym, bo mam wrażenie, że trzeba mieć większa wiedzę aby komuś coś doradzać. Wszystko co robiłem to robiłem pod siebie i nie wiem czy to pomoże każdemu. Ale fajnie, że mogłem poznać tu kilku super ludzi. :^ To w sumie tyle. <boks>
Super! Gratulacje po prostu akceptowałes to i ignorowałes angażując się w życie! Proszę wytłumacz o co chodzi z tym wystawianiem się na lęk a pozwoleniem mu istnieć?
Awatar użytkownika
ddd
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 2034
Rejestracja: 9 lutego 2012, o 20:54

29 lipca 2019, o 16:22

Aleksander420 pisze:
29 lipca 2019, o 16:17
Dziękuję za twój post bo mam taki sam strach. Zapytać bym chciał cię o coś bo właśnie czasem mam poczucie że wyczuwam sprzeczność w podejściu do tych myśli szczególnie. Rozumiem że też pewnie miałeś tą wiedzę, że myśl to tylko myśl ale czy było tak ze mogłeś po prostu to zostawiać aby te myśli przepływały? Ja za cholerę nie mogę tego zrobić bo tych myśli jest tyle, że to kołowrotek się robi w głowie i za nic w świecie nie mogę nic z tym nie robić. I to nie ze strachu ale nie mógłbym niczym się zająć to ma tak duże nasilenie. Podczas medytacji to jeszcze wychodzi ale w ciągu dnia nie. W takich chwilach potrzebuję do siebie pogadać i własnie nie wiem czy w sposób uspokajający to robić czy tak bardziej na zasadzie odpierd*** się? Miałeś takie coś może też? Nie oczekuje porady ale jak ty to widziałeś.
Hey dorzucę swoje trzy grosze, mnie tez prawie nigdy nie wychodziło całkowite zostawianie myśli w spokoju i to nie szkodzi nic. Raz jak wychodzi Ci zostawianie ich w spokoju to zostawiasz w spokoju. A jak są mocniej nasilone, że nie da rady i wciąga Cię to w analizę to można sobie powiedzieć spieprzajcie ale z wiedzą, że to tylko myśli i mogą być i się pojawiać. Ale nie masz ochoty ich teraz słuchać. To też jest tak naprawdę przyzwolenie tylko innego rodzaju. To dobrze łączyć ze sobą w zależności od momentu. Przecież na pewno nie zawsze tak jest, że nie możesz ich przepuścić i nie zawsze potrzeba pogadania do nich. To nie ma być tak, że wykorzystujesz sposób na 100 % zawsze tylko różnie to łączysz.
(muzyka - my słowianie)

Zaburzeni wiemy jak nerwica na nas działa, wiemy jak DD nam w bani rozpi***ala. To jest taa nerwica i lęk, to jest teen depersony wkręt!

Autor Zordon ;p
Awatar użytkownika
Celine Marie
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1983
Rejestracja: 21 października 2017, o 14:22

29 lipca 2019, o 17:30

Super,to już drugi post odburzonego użytkownika w ciągu tygodnia.Możesz napisać ile czasu miałeś nerwicę i ile czasu się odburzałeś? Rozumiem,że przede wszystkim po prostu akceptowałeś objawy,aż w końcu ustąpiły ?
"Już nie pamiętam prawie
Jak w dobrym wstać humorze
I coraz częściej kłamię
I sypiam coraz gorzej
Łatwiej mi
Nic nie mam, więc nie tracę nic

Strach to sieć pajęcza
Im bardziej uciec chcę
Tym mocniej trzyma mnie za karę"
Awatar użytkownika
romaroma
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 66
Rejestracja: 11 grudnia 2017, o 23:35

29 lipca 2019, o 19:01

Super! Gratulacje, czyli jednak można! Dzięki wielkie za ten post
Aleksander420
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 4
Rejestracja: 29 marca 2019, o 22:07

30 lipca 2019, o 10:57

ddd pisze:
29 lipca 2019, o 16:22
Aleksander420 pisze:
29 lipca 2019, o 16:17
Dziękuję za twój post bo mam taki sam strach. Zapytać bym chciał cię o coś bo właśnie czasem mam poczucie że wyczuwam sprzeczność w podejściu do tych myśli szczególnie. Rozumiem że też pewnie miałeś tą wiedzę, że myśl to tylko myśl ale czy było tak ze mogłeś po prostu to zostawiać aby te myśli przepływały? Ja za cholerę nie mogę tego zrobić bo tych myśli jest tyle, że to kołowrotek się robi w głowie i za nic w świecie nie mogę nic z tym nie robić. I to nie ze strachu ale nie mógłbym niczym się zająć to ma tak duże nasilenie. Podczas medytacji to jeszcze wychodzi ale w ciągu dnia nie. W takich chwilach potrzebuję do siebie pogadać i własnie nie wiem czy w sposób uspokajający to robić czy tak bardziej na zasadzie odpierd*** się? Miałeś takie coś może też? Nie oczekuje porady ale jak ty to widziałeś.
Hey dorzucę swoje trzy grosze, mnie tez prawie nigdy nie wychodziło całkowite zostawianie myśli w spokoju i to nie szkodzi nic. Raz jak wychodzi Ci zostawianie ich w spokoju to zostawiasz w spokoju. A jak są mocniej nasilone, że nie da rady i wciąga Cię to w analizę to można sobie powiedzieć spieprzajcie ale z wiedzą, że to tylko myśli i mogą być i się pojawiać. Ale nie masz ochoty ich teraz słuchać. To też jest tak naprawdę przyzwolenie tylko innego rodzaju. To dobrze łączyć ze sobą w zależności od momentu. Przecież na pewno nie zawsze tak jest, że nie możesz ich przepuścić i nie zawsze potrzeba pogadania do nich. To nie ma być tak, że wykorzystujesz sposób na 100 % zawsze tylko różnie to łączysz.
Trochę bardziej łapę chyba, martwią mnie to kołowrotki myślowe bo nie da rady tego jakby odpuścić. A autor tematu napisał, że właśnie sobie na to odpowiadał i jestem ciekawy czy miał takie kołowrotki i czy to odpowiadanie takie a potem puszczanie mu najbardziej pomogło.
memorymember
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 57
Rejestracja: 8 lutego 2019, o 19:31

3 sierpnia 2019, o 22:24

martaa1 pisze:
29 lipca 2019, o 14:57
Gratuluję Piotruś, wiedziałam, że szybko się przełamiesz od początku bo bardzo chciałeś działać mimo emocji. Czyli zyskałeś to czego mnie brakuje jeszcze. ;) :cm
Dzięki Marta i Ty też się doczekasz! :)
Aleksander420 pisze:
29 lipca 2019, o 16:17
Dziękuję za twój post bo mam taki sam strach. Zapytać bym chciał cię o coś bo właśnie czasem mam poczucie że wyczuwam sprzeczność w podejściu do tych myśli szczególnie. Rozumiem że też pewnie miałeś tą wiedzę, że myśl to tylko myśl ale czy było tak ze mogłeś po prostu to zostawiać aby te myśli przepływały? Ja za cholerę nie mogę tego zrobić bo tych myśli jest tyle, że to kołowrotek się robi w głowie i za nic w świecie nie mogę nic z tym nie robić. I to nie ze strachu ale nie mógłbym niczym się zająć to ma tak duże nasilenie. Podczas medytacji to jeszcze wychodzi ale w ciągu dnia nie. W takich chwilach potrzebuję do siebie pogadać i własnie nie wiem czy w sposób uspokajający to robić czy tak bardziej na zasadzie odpierd*** się? Miałeś takie coś może też? Nie oczekuje porady ale jak ty to widziałeś.
Były takie dni gdzie to przepływało i takie dni gdzie nie było to możliwe aby swobodnie płynęły myśli o schizofrenii czy lęku. Nie wiem czy to w ogóle realne aby zawsze jedna metoda działała bo istnieją róże momenty. Teraz mogę stwierdzić, że dla mnie najlepszą strategią było nakręcanie rano czyli gadanie do siebie, tak mniej więcej jak to opisałem w pierwszym poście. Szczególnie owocne były racjonalizacje o tym, że nie będę się dziwił i zgoda na to, że będę się źle czuł bo wpływu na to nie mam żadnego. Rano więc to były poranki lękowe a potem pozwalanie temu istnieć i zajmowanie się czymkolwiek. Tylko to nie było tak, że w trakcie dnia to dawanie temu istnieć było takie proste. Bo pojawiały się myśli i obrazy bardzo przerażające, które jednak zwracały moją uwagę. Myśli, że lęk nie minie wcale i mnie wykończy.
Wtedy powtarzałem sobie treść tego jakiś czas i wmawiałem, że to tylko efekty rozstrojonego umysłu. Bardziej stawiałem na nakręcanie, racjonalizację i zajmowanie się czymś.
Celine Marie pisze:
29 lipca 2019, o 17:30
Super,to już drugi post odburzonego użytkownika w ciągu tygodnia.Możesz napisać ile czasu miałeś nerwicę i ile czasu się odburzałeś? Rozumiem,że przede wszystkim po prostu akceptowałeś objawy,aż w końcu ustąpiły ?
Od początku tego roku tak mocno dopiekło. A w 2018 pojawiło się w trakcie sesji choć wcześniej na to pracowałem unikaniem różnych rzeczy. Odburzanie też zacząłem od początku tego roku bo dużo czytałem materiałów. Bez znajomości tematu nie byłbym w stanie zrobić zaleceń z terapii więc to wszystko razem na siebie zapracowało. Nie tylko akceptowałem bo najpierw jakbym się nakręcał a potem pozwalał, tak chyba to najlepiej wyjaśnić.
Trochę mi szkoda, że nadal jestem unikającym typem bo myślałem, że pokonanie nerwicy da mi zmianę całego mnie ale to tak nie działa. Tyle, że mam już świadomość do czego unikanie doprowadziło.
kaldunia18 pisze:
29 lipca 2019, o 16:20

Super! Gratulacje po prostu akceptowałes to i ignorowałes angażując się w życie! Proszę wytłumacz o co chodzi z tym wystawianiem się na lęk a pozwoleniem mu istnieć?
Wcześniej pozwalanie istnieć lękowi rozumiałem źle bo obejrzałem chyba wszystkie kabarety na youtube. Przez lęk nie byłem w stanie za długo być bez zajęcia więc oglądałem co się da i myślałem, że w taki sposób akceptuję bo zajmuję się czymś innym. To był jednak mój sprawdzony system unikania. Jak to do mnie dotarło to starałem się nie odpędzać od lęku i myśli a nawet w nie wchodzić przez niewielką część dnia. Tylko nie wiedziałem jak to połączyć z pozwalaniem temu być, a to wystarczyło robić trochę tego i trochę zajmowania się czymś innym. Taki miks.
Aleksander420
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 4
Rejestracja: 29 marca 2019, o 22:07

4 sierpnia 2019, o 11:05

Dzięki za odp, własnie chyba błąd popełniam bo chciałbym jednej rzeczy uczepić się na maks i mieć z głowy a to się tak nie da. Dobra, działam dalej. W razie co będę pytał :D i powodzenia dalej
martaa1
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 89
Rejestracja: 6 listopada 2018, o 21:31

4 sierpnia 2019, o 12:37

Mam nadzieję, choć i tak jest lepiej to nadal jestem świadoma bycia świadomą. Ale też zapracowałam trochę na to dużo wcześniej. ;) Wpadaj czasem motywować :D
Aleksander420
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 4
Rejestracja: 29 marca 2019, o 22:07

7 sierpnia 2019, o 10:52

memorymember pisze:
3 sierpnia 2019, o 22:24
Były takie dni gdzie to przepływało i takie dni gdzie nie było to możliwe aby swobodnie płynęły myśli o schizofrenii czy lęku. Nie wiem czy to w ogóle realne aby zawsze jedna metoda działała bo istnieją róże momenty. Teraz mogę stwierdzić, że dla mnie najlepszą strategią było nakręcanie rano czyli gadanie do siebie, tak mniej więcej jak to opisałem w pierwszym poście. Szczególnie owocne były racjonalizacje o tym, że nie będę się dziwił i zgoda na to, że będę się źle czuł bo wpływu na to nie mam żadnego. Rano więc to były poranki lękowe a potem pozwalanie temu istnieć i zajmowanie się czymkolwiek. Tylko to nie było tak, że w trakcie dnia to dawanie temu istnieć było takie proste. Bo pojawiały się myśli i obrazy bardzo przerażające, które jednak zwracały moją uwagę. Myśli, że lęk nie minie wcale i mnie wykończy.
Wtedy powtarzałem sobie treść tego jakiś czas i wmawiałem, że to tylko efekty rozstrojonego umysłu. Bardziej stawiałem na nakręcanie, racjonalizację i zajmowanie się czymś.
Dzięki za odpowiedź, zrewidowałem swoją postawę i trochę zmieniam taktykę zobaczymy co z tego wyjdzie. Bo teraz się tak trochę szarpałem chyba z tym bo chciałem to wszystko zostawiać bez żadnej reakcji ale nie udawało mi się to. Spróbuję od innej strony zacząć.
memorymember
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 57
Rejestracja: 8 lutego 2019, o 19:31

1 stycznia 2020, o 13:33

Dostałem trochę wiadomości i przepraszam, że nie odpisałem ale postanowiłem w ogóle nie wchodzić na strony powiązane z tematem, bo poczułem się dobrze, a zacząłem się zastanawiać czy nie za szybko to się udało. Szczególnie kiedy pytano mnie o terminy i podawano swoje z pytaniem co sądzę.
Jednak zaburzenia nie mam do dziś a więc uznałem, że nie miałem tego długo i dość szybko rozpocząłem ryzykowanie oraz przeczekiwanie i dlatego się udało.
Nad moją zależnością od innych praca trwa ale to już trochę inaczej wygląda niż sama nerwica. Staram się podejmować sam różne decyzje bez upewnień u innych i przede wszystkim nie konsultuje już każdego problemu z rodzicami. Nawet jeśli zrobię błąd to wolę mieć swój błąd, z takim nastawieniem teraz powoli podchodzę do różnych spraw. Zmiany są bo w ogóle to zacząłem i naprawdę robię ale widzę, że to wymaga więcej czasu aby się całkiem zmieniło w nawyku.
Życzę żeby w 2020 roku było tu więcej tematów odburzonych niż kiedykolwiek. :)
mrunban
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 221
Rejestracja: 28 października 2019, o 03:01

1 stycznia 2020, o 14:09

Moim zdaniem można puścić kontrolę w krótszym czasie choć nie mogę tego sam o sobie powiedzieć ale dobrze wiem dlaczego. Nie każdy będzie mógł też to pewnie zrobić w szybkim czasie ale to, ze tobie się udało to nie znaczy, że to nie jest odburzenie. Czułeś się źle a czujesz się dobrze i nie masz żadnych najmniejszych objawów i skanów nerwicowych? Jeśli nie to jesteś odburzony z zaburzenia.
Awatar użytkownika
Żorżyk
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 188
Rejestracja: 12 grudnia 2019, o 22:44

1 stycznia 2020, o 14:30

memorymember pisze:
1 stycznia 2020, o 13:33
Dostałem trochę wiadomości i przepraszam, że nie odpisałem ale postanowiłem w ogóle nie wchodzić na strony powiązane z tematem, bo poczułem się dobrze, a zacząłem się zastanawiać czy nie za szybko to się udało. Szczególnie kiedy pytano mnie o terminy i podawano swoje z pytaniem co sądzę.
Jednak zaburzenia nie mam do dziś a więc uznałem, że nie miałem tego długo i dość szybko rozpocząłem ryzykowanie oraz przeczekiwanie i dlatego się udało.
Nad moją zależnością od innych praca trwa ale to już trochę inaczej wygląda niż sama nerwica. Staram się podejmować sam różne decyzje bez upewnień u innych i przede wszystkim nie konsultuje już każdego problemu z rodzicami. Nawet jeśli zrobię błąd to wolę mieć swój błąd, z takim nastawieniem teraz powoli podchodzę do różnych spraw. Zmiany są bo w ogóle to zacząłem i naprawdę robię ale widzę, że to wymaga więcej czasu aby się całkiem zmieniło w nawyku.
Życzę żeby w 2020 roku było tu więcej tematów odburzonych niż kiedykolwiek. :)
Nooo :)

2020 to tzw. liczba autobiograficzna, więc może w Nowym Roku przybędzie zdrowych "JA " :^

Też sobie zaprzysięgłam bardziej słuchać eksperta w sobie, a nie w innych.
Poza tym, żeby nie wiem jak bym uciekała ;brr , to i tak pewne sprawy mnie dogonią. Tu trza konfrontacji i brania się za bary ^^ przynajmniej u mnie.
Znacznie poprawiło mi się, gdy odcięłam się od matki, ta kocha kontrolować, co było i jest źródłem problemów. Do zniwelowania w moim 2020.

Fajosko, że Ci się udaje. Mocno trzymam wszystkie cztery kciuki za Twoją przestrzeń :papa
ODPOWIEDZ