Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Nie czuję się już źle więc przynajmniej obecnie zostawiam temat.

Tu dzielimy się naszymi sukcesami w walce z nerwicą, fobiami. Opisujemy duże i małe kroki do wolności od lęku w każdej postaci.
Umieszczamy historię dojścia do zdrowia i świadectwo, że można!
Dział jest wspólny dla każdego rodzaju zaburzenia lękowego czyli nerwicy/fobii.
martinsonetto
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 409
Rejestracja: 22 listopada 2017, o 16:21

1 stycznia 2020, o 15:33

memorymember pisze:
1 stycznia 2020, o 13:33
Dostałem trochę wiadomości i przepraszam, że nie odpisałem ale postanowiłem w ogóle nie wchodzić na strony powiązane z tematem, bo poczułem się dobrze, a zacząłem się zastanawiać czy nie za szybko to się udało. Szczególnie kiedy pytano mnie o terminy i podawano swoje z pytaniem co sądzę.
Jednak zaburzenia nie mam do dziś a więc uznałem, że nie miałem tego długo i dość szybko rozpocząłem ryzykowanie oraz przeczekiwanie i dlatego się udało.
Nad moją zależnością od innych praca trwa ale to już trochę inaczej wygląda niż sama nerwica. Staram się podejmować sam różne decyzje bez upewnień u innych i przede wszystkim nie konsultuje już każdego problemu z rodzicami. Nawet jeśli zrobię błąd to wolę mieć swój błąd, z takim nastawieniem teraz powoli podchodzę do różnych spraw. Zmiany są bo w ogóle to zacząłem i naprawdę robię ale widzę, że to wymaga więcej czasu aby się całkiem zmieniło w nawyku.
Życzę żeby w 2020 roku było tu więcej tematów odburzonych niż kiedykolwiek. :)
Jeżeli nie czujesz się tak jak w nerwicy tylko tak jak przed nią, skupiasz się na codziennym życiu bez konieczności kierowania uwagi na siłę , i nic Ci wyrywkowo nie przychodzi do głowy to jesteś odburzony. :P
Ja miałem zaburzenie o wiele dłużej od Ciebie więc musiałem więcej czasu na to poświęcić, i teraz nie mam nic z tego co było obecne podczas niego. Dalej pracuje nad dążeniem do perfekcji tylko, że na spokojnie bo to faktycznie potrzeba czasu aby cechę osobowości wykuć na nowo. :P Powodzenia dalej!
memorymember
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 57
Rejestracja: 8 lutego 2019, o 19:31

1 stycznia 2020, o 17:48

Teraz już nawet się nad tym nie zastanawiam bo jestem już pewien, że uspokoiło się to całkowicie a zresztą przesiadywałem z naprawdę silnym lękiem, próbowałem nie analizować najgorszych myśli i wiem po prostu teraz, że jestem w stanie to zrobić za każdym razem a w którymś momencie puszcza. Nie wiem czy odburzaniem to nie jest właśnie osiągnięcie pewności ale nie przez upewnianie się czy uciekanie w zajęcia, tylko doprowadzanie, że wszystko może być i wszystko może się dziać a my nie boimy się ani w to wczuć, ani z tym czegoś robić i nie analizujemy. Takie są moje podsumowujące przemyślenia.
Żorżyk tak najlepiej słuchać siebie a przynajmniej powoli starać się tak robić.
Awatar użytkownika
Żorżyk
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 188
Rejestracja: 12 grudnia 2019, o 22:44

1 stycznia 2020, o 22:14

memorymember pisze:
1 stycznia 2020, o 17:48
Teraz już nawet się nad tym nie zastanawiam bo jestem już pewien, że uspokoiło się to całkowicie a zresztą przesiadywałem z naprawdę silnym lękiem, próbowałem nie analizować najgorszych myśli i wiem po prostu teraz, że jestem w stanie to zrobić za każdym razem a w którymś momencie puszcza. Nie wiem czy odburzaniem to nie jest właśnie osiągnięcie pewności ale nie przez upewnianie się czy uciekanie w zajęcia, tylko doprowadzanie, że wszystko może być i wszystko może się dziać a my nie boimy się ani w to wczuć, ani z tym czegoś robić i nie analizujemy. Takie są moje podsumowujące przemyślenia.
Żorżyk tak najlepiej słuchać siebie a przynajmniej powoli starać się tak robić.
Noooo, podziw i szacun :si
I że to nie nerwica nami rządzi, tylko my powoli stajemy się panem naszego umysłu, naszych reakcji, prawda? :si

Uczę się słuchać i słyszeć siebie . Życzę Ci wszystkiego super i naj! ^^
wwax
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 110
Rejestracja: 31 marca 2016, o 18:38

2 stycznia 2020, o 13:22

Jeżeli nie czujesz się tak jak w nerwicy tylko tak jak przed nią, skupiasz się na codziennym życiu bez konieczności kierowania uwagi na siłę , i nic Ci wyrywkowo nie przychodzi do głowy to jesteś odburzony. :P
Bzdura! To, że ktoś "nie czuje się źle" wcale nie znaczy, że jest odburzony.
Każdy ma lepsze i gorsze okresy ale z tego gówna albo się wyjdzie.... albo nie! Widzę to po sobie, kilka lat spokoju, wydawało się, że jest dobrze a wystarczyła sytuacja, która wyzwoliła lęk i wkręciłem się jak dziecko, jeden raz odstąpiłem od swojego schematu - nie wiem czy z głupoty czy zapominalstwa i...
Człowiek nie do końca odburzony jest jak wagon z dynamitem, który niby jedzie do przodu ale wystarczy mała iskra i wybuchnie...
Tu nie ma półśrodków i wielu kolorów - jest czerń i biel a wszystkie inne odcienie to ciągle ten sam stan tylko, że w uśpieniu.
Awatar użytkownika
lubieplacki13
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 495
Rejestracja: 14 listopada 2019, o 21:50

2 stycznia 2020, o 13:36

wwax pisze:
2 stycznia 2020, o 13:22
Jeżeli nie czujesz się tak jak w nerwicy tylko tak jak przed nią, skupiasz się na codziennym życiu bez konieczności kierowania uwagi na siłę , i nic Ci wyrywkowo nie przychodzi do głowy to jesteś odburzony. :P
Bzdura! To, że ktoś "nie czuje się źle" wcale nie znaczy, że jest odburzony.
Każdy ma lepsze i gorsze okresy ale z tego gówna albo się wyjdzie.... albo nie! Widzę to po sobie, kilka lat spokoju, wydawało się, że jest dobrze a wystarczyła sytuacja, która wyzwoliła lęk i wkręciłem się jak dziecko, jeden raz odstąpiłem od swojego schematu - nie wiem czy z głupoty czy zapominalstwa i...
Człowiek nie do końca odburzony jest jak wagon z dynamitem, który niby jedzie do przodu ale wystarczy mała iskra i wybuchnie...
Tu nie ma półśrodków i wielu kolorów - jest czerń i biel a wszystkie inne odcienie to ciągle ten sam stan tylko, że w uśpieniu.
Opowiedz coś więcej, odburzałeś się świadomie? Czy po prostu minęło z czasem, a może leki? Jestem ciekaw czy świadomie się odburzając i wiedzieć jakie są mechanizmy lękowe i kontrolować emocje da się potem przez przypadek w to gówno wrzucić ponownie.
/przerwa od forum
martinsonetto
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 409
Rejestracja: 22 listopada 2017, o 16:21

2 stycznia 2020, o 13:53

wwax pisze:
2 stycznia 2020, o 13:22
Jeżeli nie czujesz się tak jak w nerwicy tylko tak jak przed nią, skupiasz się na codziennym życiu bez konieczności kierowania uwagi na siłę , i nic Ci wyrywkowo nie przychodzi do głowy to jesteś odburzony. :P
Bzdura! To, że ktoś "nie czuje się źle" wcale nie znaczy, że jest odburzony.
Każdy ma lepsze i gorsze okresy ale z tego gówna albo się wyjdzie.... albo nie! Widzę to po sobie, kilka lat spokoju, wydawało się, że jest dobrze a wystarczyła sytuacja, która wyzwoliła lęk i wkręciłem się jak dziecko, jeden raz odstąpiłem od swojego schematu - nie wiem czy z głupoty czy zapominalstwa i...
Człowiek nie do końca odburzony jest jak wagon z dynamitem, który niby jedzie do przodu ale wystarczy mała iskra i wybuchnie...
Tu nie ma półśrodków i wielu kolorów - jest czerń i biel a wszystkie inne odcienie to ciągle ten sam stan tylko, że w uśpieniu.
Nie do końca się z tym zgadzam. Nerwicę natręctw i myśli natrętne plus lęki różnej maści miałem od wielu lat. Bywały okresy w tym czasie lepsze ale nigdy takie gdzie nie było nic na dłuższa metę. Dziś wiem, że to nigdy wtedy nie było odburzeniem bo nawet większy stres nasilał wszystko lub nawet nuda. Wtedy liczy się też akceptacja i brak presji ale to dla mnie nie jest odburzenie bo zawsze istnieje wysokie ryzyko, że wpadniesz w analizę nawet za chwilę.
Teraz mój stan jest taki od dłuższego już czasu, że nie mam natrętnych myśli czy kocham czy nie, czy chcę kogoś zabić czy nie ani nawet najmniejszego śladu lęku wolnopłynącego. A do tego czuję spokój i nie ma tej niepewności, która przy stresie wszystko nasila. Więc dla mnie to nie jest bzdura a tak to wygląda z moich doświadczeń. Teraz jestem w stanie powiedzieć, że jestem odburzony ale każdy ma prawo sam oczywiście określać swoje odburzenie i wolałbym abyś mojego nie określał bzdurą bo napracowałem się na to. :P
Awatar użytkownika
lubieplacki13
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 495
Rejestracja: 14 listopada 2019, o 21:50

2 stycznia 2020, o 13:57

martinsonetto pisze:
2 stycznia 2020, o 13:53
wwax pisze:
2 stycznia 2020, o 13:22
Jeżeli nie czujesz się tak jak w nerwicy tylko tak jak przed nią, skupiasz się na codziennym życiu bez konieczności kierowania uwagi na siłę , i nic Ci wyrywkowo nie przychodzi do głowy to jesteś odburzony. :P
Bzdura! To, że ktoś "nie czuje się źle" wcale nie znaczy, że jest odburzony.
Każdy ma lepsze i gorsze okresy ale z tego gówna albo się wyjdzie.... albo nie! Widzę to po sobie, kilka lat spokoju, wydawało się, że jest dobrze a wystarczyła sytuacja, która wyzwoliła lęk i wkręciłem się jak dziecko, jeden raz odstąpiłem od swojego schematu - nie wiem czy z głupoty czy zapominalstwa i...
Człowiek nie do końca odburzony jest jak wagon z dynamitem, który niby jedzie do przodu ale wystarczy mała iskra i wybuchnie...
Tu nie ma półśrodków i wielu kolorów - jest czerń i biel a wszystkie inne odcienie to ciągle ten sam stan tylko, że w uśpieniu.
Nie do końca się z tym zgadzam. Nerwicę natręctw i myśli natrętne plus lęki różnej maści miałem od wielu lat. Bywały okresy w tym czasie lepsze ale nigdy takie gdzie nie było nic na dłuższa metę. Dziś wiem, że to nigdy wtedy nie było odburzeniem bo nawet większy stres nasilał wszystko lub nawet nuda. Wtedy liczy się też akceptacja i brak presji ale to dla mnie nie jest odburzenie bo zawsze istnieje wysokie ryzyko, że wpadniesz w analizę nawet za chwilę.
Teraz mój stan jest taki od dłuższego już czasu, że nie mam natrętnych myśli czy kocham czy nie, czy chcę kogoś zabić czy nie ani nawet najmniejszego śladu lęku wolnopłynącego. A do tego czuję spokój i nie ma tej niepewności, która przy stresie wszystko nasila. Więc dla mnie to nie jest bzdura a tak to wygląda z moich doświadczeń. Teraz jestem w stanie powiedzieć, że jestem odburzony ale każdy ma prawo sam oczywiście określać swoje odburzenie i wolałbym abyś mojego nie określał bzdurą bo napracowałem się na to. :P
Super i gratuluję! Dla mnie odburzenie to jest przede wszystkim dojrzałość emocjonalna. Czyli jak coś znowu nam się wydarzy, to nie znowu "o ku*wa co to było?", tylko, że znam tą francę i w to nie wejdę. Może napiszesz jakiś post odburzeniowy? Jestem mega ciekaw.
/przerwa od forum
martinsonetto
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 409
Rejestracja: 22 listopada 2017, o 16:21

2 stycznia 2020, o 14:29

lubieplacki13 pisze:
2 stycznia 2020, o 13:57
martinsonetto pisze:
2 stycznia 2020, o 13:53
wwax pisze:
2 stycznia 2020, o 13:22


Bzdura! To, że ktoś "nie czuje się źle" wcale nie znaczy, że jest odburzony.
Każdy ma lepsze i gorsze okresy ale z tego gówna albo się wyjdzie.... albo nie! Widzę to po sobie, kilka lat spokoju, wydawało się, że jest dobrze a wystarczyła sytuacja, która wyzwoliła lęk i wkręciłem się jak dziecko, jeden raz odstąpiłem od swojego schematu - nie wiem czy z głupoty czy zapominalstwa i...
Człowiek nie do końca odburzony jest jak wagon z dynamitem, który niby jedzie do przodu ale wystarczy mała iskra i wybuchnie...
Tu nie ma półśrodków i wielu kolorów - jest czerń i biel a wszystkie inne odcienie to ciągle ten sam stan tylko, że w uśpieniu.
Nie do końca się z tym zgadzam. Nerwicę natręctw i myśli natrętne plus lęki różnej maści miałem od wielu lat. Bywały okresy w tym czasie lepsze ale nigdy takie gdzie nie było nic na dłuższa metę. Dziś wiem, że to nigdy wtedy nie było odburzeniem bo nawet większy stres nasilał wszystko lub nawet nuda. Wtedy liczy się też akceptacja i brak presji ale to dla mnie nie jest odburzenie bo zawsze istnieje wysokie ryzyko, że wpadniesz w analizę nawet za chwilę.
Teraz mój stan jest taki od dłuższego już czasu, że nie mam natrętnych myśli czy kocham czy nie, czy chcę kogoś zabić czy nie ani nawet najmniejszego śladu lęku wolnopłynącego. A do tego czuję spokój i nie ma tej niepewności, która przy stresie wszystko nasila. Więc dla mnie to nie jest bzdura a tak to wygląda z moich doświadczeń. Teraz jestem w stanie powiedzieć, że jestem odburzony ale każdy ma prawo sam oczywiście określać swoje odburzenie i wolałbym abyś mojego nie określał bzdurą bo napracowałem się na to. :P
Super i gratuluję! Dla mnie odburzenie to jest przede wszystkim dojrzałość emocjonalna. Czyli jak coś znowu nam się wydarzy, to nie znowu "o ku*wa co to było?", tylko, że znam tą francę i w to nie wejdę. Może napiszesz jakiś post odburzeniowy? Jestem mega ciekaw.
Już jakiś czas temu miałem napisać ale najpierw czekałem kilka miesięcy czy coś w ogóle będzie próbowało mnie podejść, a teraz pracuję dalej z Vikiem na terapii nad dążeniem do perfekcji w życiu i nie wiem czy jednak nie napiszę całościowego tematu jak i to poprawi się jeszcze bardziej. Dużo osób ma problemy z perfekcjonizmem a praca nad nim wygląda podobnie jak w nerwicy i chciałbym to połączyć w jednym temacie. Do tego nie spieszy mi się bo im więcej czasu mija i spotykają mnie różne sytuacje w życiu, to tym większą mam pewność co do swojego konkretnego odburzenia.
Wyżej w swoich słowach odniosłem się tak do Piotra czyli autora tematu, bo widzę, że stosował podobne metody jakie ja stosowałem. Tylko on miał krócej zaburzenia, a ja dłużej i stąd jestem pewien, że skoro on się dobrze czuje i skupia na dalszej pracy nad sobą, która na pewno daje też trudne momenty ale nerwica mu nie wraca w postaci wkręt to jest odburzony. Napisałem tak bo go rozumiem.
Awatar użytkownika
ddd
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 2034
Rejestracja: 9 lutego 2012, o 20:54

2 stycznia 2020, o 15:09

martinsonetto pisze:
2 stycznia 2020, o 14:29

Już jakiś czas temu miałem napisać ale najpierw czekałem kilka miesięcy czy coś w ogóle będzie próbowało mnie podejść, a teraz pracuję dalej z Vikiem na terapii nad dążeniem do perfekcji w życiu i nie wiem czy jednak nie napiszę całościowego tematu jak i to poprawi się jeszcze bardziej. Dużo osób ma problemy z perfekcjonizmem a praca nad nim wygląda podobnie jak w nerwicy i chciałbym to połączyć w jednym temacie. Do tego nie spieszy mi się bo im więcej czasu mija i spotykają mnie różne sytuacje w życiu, to tym większą mam pewność co do swojego konkretnego odburzenia.
Wyżej w swoich słowach odniosłem się tak do Piotra czyli autora tematu, bo widzę, że stosował podobne metody jakie ja stosowałem. Tylko on miał krócej zaburzenia, a ja dłużej i stąd jestem pewien, że skoro on się dobrze czuje i skupia na dalszej pracy nad sobą, która na pewno daje też trudne momenty ale nerwica mu nie wraca w postaci wkręt to jest odburzony. Napisałem tak bo go rozumiem.
I nie śpiesz się ale już po twojej postawie widać, że odburzenie jest. Dobre samopoczucie nie musi jako jedyne wiązać się z odburzeniem ale postawa najbardziej. Tyle, że jeśli mamy złe samopoczucie cały czas obecne to oczywiście, ze jesli czujemy się nagle dobrze bez żadnych impulsów ze strony nerwicy to to też jest oznaką wyzdrowienia.
(muzyka - my słowianie)

Zaburzeni wiemy jak nerwica na nas działa, wiemy jak DD nam w bani rozpi***ala. To jest taa nerwica i lęk, to jest teen depersony wkręt!

Autor Zordon ;p
wwax
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 110
Rejestracja: 31 marca 2016, o 18:38

2 stycznia 2020, o 16:11

lubieplacki13 pisze:
2 stycznia 2020, o 13:36
wwax pisze:
2 stycznia 2020, o 13:22
Jeżeli nie czujesz się tak jak w nerwicy tylko tak jak przed nią, skupiasz się na codziennym życiu bez konieczności kierowania uwagi na siłę , i nic Ci wyrywkowo nie przychodzi do głowy to jesteś odburzony. :P
Bzdura! To, że ktoś "nie czuje się źle" wcale nie znaczy, że jest odburzony.
Każdy ma lepsze i gorsze okresy ale z tego gówna albo się wyjdzie.... albo nie! Widzę to po sobie, kilka lat spokoju, wydawało się, że jest dobrze a wystarczyła sytuacja, która wyzwoliła lęk i wkręciłem się jak dziecko, jeden raz odstąpiłem od swojego schematu - nie wiem czy z głupoty czy zapominalstwa i...
Człowiek nie do końca odburzony jest jak wagon z dynamitem, który niby jedzie do przodu ale wystarczy mała iskra i wybuchnie...
Tu nie ma półśrodków i wielu kolorów - jest czerń i biel a wszystkie inne odcienie to ciągle ten sam stan tylko, że w uśpieniu.
Opowiedz coś więcej, odburzałeś się świadomie? Czy po prostu minęło z czasem, a może leki? Jestem ciekaw czy świadomie się odburzając i wiedzieć jakie są mechanizmy lękowe i kontrolować emocje da się potem przez przypadek w to gówno wrzucić ponownie.
Nie brałem leków, sporo czytałem, przesłuchałem wszystkie nagrania, zrozumiałem jak to działa.
Zauważyłem u siebie książkowe nakręcanie rosnące wprost proporcjonalnie do ilości przeczytanego w necie tekstu na temat danej choroby(hipochondryk).
Przez 3 lata było super - wypracowałem swój własny schemat działania.
Każdy objaw ignorowany był przez 2-4 tygodnie, później wizyta u lekarza i brak google - działało znakomicie - do lekarza praktycznie nie chodziłem, chyba, że z psem.

O tym w jakiej formie psychicznej byłem niech świadczy fakt, że przez 3 czy 4 miesiące gdzie codziennie bolał mnie brzuch zlewałem to całkowicie bo lekarz powiedział, że jest okej.

Ale zbieg mało szczęśliwych okoliczności(rocznica śmierci pani Przybylskiej[rak trzustki]), później nagłośnienie światowego dnia chorych na tegoż raka) spowodował, że dałem się rozwalić na łopatki. Nawet nie wiem jak to się stało. Wstałem któregoś dnia z rana i pierwszą myślą jaka pojawiła się w głowie były "czy coś cię dziś boli", poczułem lęk i wiedziałem, że dałem się zapędzić w kozi róg. Prawie miesiąc mnie to trzyma i dopiero teraz oprzytomniałem i widzę, jak bardzo "zgrzeszyłem". Pomimo tego, że widzę, że 90% moich objawów związanych jest z moim stanem psychicznym nie mogę się otrząsnąć.

To tylko pokazuje z jak trudną do "wyleczenia" chorobą idzie nam się mierzyć. Podziwiam ludzi, którzy mają w sobie tyle siły by rozprawić się z nerwicą raz na zawsze i przez głupotę czy chwilową nieuwagę nie dać się sponiewierać... Dlatego właśnie jak ktoś mi mówi, że chyba jest odburzony to... mam co do tego wątpliwości - już samo "chyba", "wydaje mi się", "nie czuje się źle" świadczy jak dla mnie o tym, że do wybuchu brakuje iskierki, dalej pójdzie z górki.

Oczywiście mam nadzieję, że autorowi tematu się faktycznie udało:)
shadow
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 95
Rejestracja: 27 listopada 2014, o 17:36

2 stycznia 2020, o 19:35

Odburzenie, to wg mnie nie jest brak objawów, one mogą wrócić w dowolnym momencie, raz odpalony stan zaburzenia lękowego działa tak, że to wraca, jednym po roku spokoju, innym po 5 latach, innym po 25, wszystko zasadza się na tym jak ktoś na nawrót zareaguje, ja miałam w życiu 5 epizodów zaburzenia i za każdym razem jak mi się uspokajał stan emocjonalny mówiłam, że to chyba ostatni raz bo ja tak dużo wiem i rozumiem i nigdy więcej. Później na skutek przeciążenia układu nerwowego (za każdym razem inny powód) lęk wywalał z innymi objawami, których wcześniej nie znałam. Więc też nigdy nie nazwę się odburzoną w tym sensie, że koniec pokonałam nerwicę i mam spokój do grobowej dechy. Odburzenie rozumiem jako świadome nienakręcanie się objawami i świadome uspakajanie umysłu emocjonalnego.
Awatar użytkownika
Potok
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 142
Rejestracja: 27 lipca 2019, o 07:23

2 stycznia 2020, o 19:45

Myślę że wszystko zależy od danej osoby i jak ona do tego podejdzie. Jedni gdy miną im objawy osiadają na laurach a jeszcze inni zaczynają pracę nad zmienianiem w sobie tego co im uprzykrza życie i generuje dużo stresu. Poza tym osoba która już kilka razy przeszła przez to wszystko zna mechanizmy działania nerwicy i nie wejdzie znowu do tej samej rzeki.
Awatar użytkownika
lubieplacki13
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 495
Rejestracja: 14 listopada 2019, o 21:50

2 stycznia 2020, o 19:54

wwax pisze:
2 stycznia 2020, o 16:11
lubieplacki13 pisze:
2 stycznia 2020, o 13:36
wwax pisze:
2 stycznia 2020, o 13:22


Bzdura! To, że ktoś "nie czuje się źle" wcale nie znaczy, że jest odburzony.
Każdy ma lepsze i gorsze okresy ale z tego gówna albo się wyjdzie.... albo nie! Widzę to po sobie, kilka lat spokoju, wydawało się, że jest dobrze a wystarczyła sytuacja, która wyzwoliła lęk i wkręciłem się jak dziecko, jeden raz odstąpiłem od swojego schematu - nie wiem czy z głupoty czy zapominalstwa i...
Człowiek nie do końca odburzony jest jak wagon z dynamitem, który niby jedzie do przodu ale wystarczy mała iskra i wybuchnie...
Tu nie ma półśrodków i wielu kolorów - jest czerń i biel a wszystkie inne odcienie to ciągle ten sam stan tylko, że w uśpieniu.
Opowiedz coś więcej, odburzałeś się świadomie? Czy po prostu minęło z czasem, a może leki? Jestem ciekaw czy świadomie się odburzając i wiedzieć jakie są mechanizmy lękowe i kontrolować emocje da się potem przez przypadek w to gówno wrzucić ponownie.
Nie brałem leków, sporo czytałem, przesłuchałem wszystkie nagrania, zrozumiałem jak to działa.
Zauważyłem u siebie książkowe nakręcanie rosnące wprost proporcjonalnie do ilości przeczytanego w necie tekstu na temat danej choroby(hipochondryk).
Przez 3 lata było super - wypracowałem swój własny schemat działania.
Każdy objaw ignorowany był przez 2-4 tygodnie, później wizyta u lekarza i brak google - działało znakomicie - do lekarza praktycznie nie chodziłem, chyba, że z psem.

O tym w jakiej formie psychicznej byłem niech świadczy fakt, że przez 3 czy 4 miesiące gdzie codziennie bolał mnie brzuch zlewałem to całkowicie bo lekarz powiedział, że jest okej.

Ale zbieg mało szczęśliwych okoliczności(rocznica śmierci pani Przybylskiej[rak trzustki]), później nagłośnienie światowego dnia chorych na tegoż raka) spowodował, że dałem się rozwalić na łopatki. Nawet nie wiem jak to się stało. Wstałem któregoś dnia z rana i pierwszą myślą jaka pojawiła się w głowie były "czy coś cię dziś boli", poczułem lęk i wiedziałem, że dałem się zapędzić w kozi róg. Prawie miesiąc mnie to trzyma i dopiero teraz oprzytomniałem i widzę, jak bardzo "zgrzeszyłem". Pomimo tego, że widzę, że 90% moich objawów związanych jest z moim stanem psychicznym nie mogę się otrząsnąć.

To tylko pokazuje z jak trudną do "wyleczenia" chorobą idzie nam się mierzyć. Podziwiam ludzi, którzy mają w sobie tyle siły by rozprawić się z nerwicą raz na zawsze i przez głupotę czy chwilową nieuwagę nie dać się sponiewierać... Dlatego właśnie jak ktoś mi mówi, że chyba jest odburzony to... mam co do tego wątpliwości - już samo "chyba", "wydaje mi się", "nie czuje się źle" świadczy jak dla mnie o tym, że do wybuchu brakuje iskierki, dalej pójdzie z górki.

Oczywiście mam nadzieję, że autorowi tematu się faktycznie udało:)
Pierwszy błąd - to nie jest choroba. Wybacz stary, ale to brzmi trochę jakbyś unikał tematu, bo skoro "rozwaliła cię na łopatki" jedna czy dwie wiadomości o raku trzustki, który nie był Ci bezpośredni, to tak naprawdę jakbyś nigdy nic do siebie nie wniósł. Bo wygląda na to, że się ciągle go bałeś i obawiałeś. Odburzona osoba raczej zareaguje na takie wiadomości "haha, kiedyś miałem takie natręctwa, że wmawiałem sobie, że mam raka trzustki" i cały ten dystans. A ignorowanie to nie jest w sumie to samo co zaakceptowanie i wiadomo, że samym ignorowaniem i upewnianiem się tak, jak miałeś w zwyczaju człowiek nie wyjdzie. Proszę nie oceniajmy każdego własną miarą, bo będę szczery, że podszedłeś źle do swojego odburzania i nigdy go nie osiągnąłeś.

Dlatego też Wiktor np. w swojej terapii pod koniec ma prowokowanie Twojego lęku i SPRAWDZA, czy się z nim oswoiłeś, czy dalej trzęsiesz portki jako reakcja na te tematy.
/przerwa od forum
wwax
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 110
Rejestracja: 31 marca 2016, o 18:38

2 stycznia 2020, o 20:04

Dla mnie kolego ignorowanie to też akceptowanie.
Uwierz mi, że w hipochondrii nie da się ignorować objawu nie akceptując go. Gdybym go nie zaakceptował nie mógłbym go zignorować...
Awatar użytkownika
lubieplacki13
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 495
Rejestracja: 14 listopada 2019, o 21:50

2 stycznia 2020, o 20:11

wwax pisze:
2 stycznia 2020, o 20:04
Dla mnie kolego ignorowanie to też akceptowanie.
Uwierz mi, że w hipochondrii nie da się ignorować objawu nie akceptując go. Gdybym go nie zaakceptował nie mógłbym go zignorować...
Dla mnie to żadna akceptacja, jeśli sam napisałeś, że miałeś spokój na parę miesięcy, BO LEKARZ TAK POWIEDZIAŁ. To nie lekarz miał to powiedzieć tylko TY sam sobie. Ja od 12 lat miałem do czynienia z nerwicą serca i dopiero jak wziąłem się za odburzanie, to wiesz co? Tego objawu w ogóle nie ma. Nie, że go ignoruję, tylko wiem, że nic mi nie grozi nawet jak, sobie tam pobije inaczej, nie zwracam uwagi, a nie, że tam z tyłu głowy wiem, że puka cha-cha, a ja sobie mogę żyć. A przez 12 lat wmawiałem ludziom, że mam chore serce i wiedziałem, że kiedyś będę miał na 100% zawał.
/przerwa od forum
ODPOWIEDZ