Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Nerwica skutkiem zaburzeń osobowości

Forum o zaburzeniach osobowości (boderline, unikająca - lękowa, zależna, schizotypowa itp)
Awatar użytkownika
sennajawie
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 324
Rejestracja: 4 września 2018, o 02:54

12 lutego 2019, o 11:50

Ja już jestem w 3 psychoterapii, pierwsza miałam chyba z 3 lata temu. Najdłużej byłam chyba około rok, no i teoretycznie pomogło mi to w nerwicy i w ciężkich emocjach. Ale schematy jak były tak są, tylko że teraz mam ich jakże zajebistą świadomość. :) :)
Chciałam pamiętać jak rozpaczliwa jest ciemność, by pełniej móc cieszyć się nowym światłem.

Nie walcz z nerwicą, przytul ją mocnym uściskiem :si

"Byłam zmęczona ciągłą introspekcją. Pragnęłam prostoty, a wpakowałam się w nowe komplikacje. Powoli, w bólach zrywałam z siebie kolejne warstwy odczuć i przeinaczeń. Bałam się, że gdy dojdę do końca nic już tam nie będzie. Tylko czarna dziura."
tapurka
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 574
Rejestracja: 15 czerwca 2018, o 17:51

12 lutego 2019, o 11:53

sennajawie pisze:
12 lutego 2019, o 11:50
Ja już jestem w 3 psychoterapii, pierwsza miałam chyba z 3 lata temu. Najdłużej byłam chyba około rok, no i teoretycznie pomogło mi to w nerwicy i w ciężkich emocjach. Ale schematy jak były tak są, tylko że teraz mam ich jakże zajebistą świadomość. :) :)
Leczysz się na nfz czy prywatnie?
you infected my blood
Awatar użytkownika
sennajawie
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 324
Rejestracja: 4 września 2018, o 02:54

12 lutego 2019, o 11:59

tapurka pisze:
12 lutego 2019, o 11:53
sennajawie pisze:
12 lutego 2019, o 11:50
Ja już jestem w 3 psychoterapii, pierwsza miałam chyba z 3 lata temu. Najdłużej byłam chyba około rok, no i teoretycznie pomogło mi to w nerwicy i w ciężkich emocjach. Ale schematy jak były tak są, tylko że teraz mam ich jakże zajebistą świadomość. :) :)
Leczysz się na nfz czy prywatnie?
Prywatnie :p pierwsza miałam terapię psychodynamiczna, druga behawioralna poznawcza chyba ale Pani stwierdziła że nie jest w stanie mi pomóc i skierowała mnie znów na psychodynamiczna 😂 ale terapeutka chyba miesza te terapię bo taka stricte psychodynamiczna to to nie jest.
Chciałam pamiętać jak rozpaczliwa jest ciemność, by pełniej móc cieszyć się nowym światłem.

Nie walcz z nerwicą, przytul ją mocnym uściskiem :si

"Byłam zmęczona ciągłą introspekcją. Pragnęłam prostoty, a wpakowałam się w nowe komplikacje. Powoli, w bólach zrywałam z siebie kolejne warstwy odczuć i przeinaczeń. Bałam się, że gdy dojdę do końca nic już tam nie będzie. Tylko czarna dziura."
Dajmajla
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 211
Rejestracja: 19 listopada 2015, o 19:17

22 lutego 2019, o 20:43

A jesteś w stanie w ogóle jakoś nakreślić swoje błędne schematy? I jakie sytuacje do nich doprowadzały? I ja się do tej pory z nimi czujesz?
Awatar użytkownika
sennajawie
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 324
Rejestracja: 4 września 2018, o 02:54

26 lutego 2019, o 21:14

Dajmajla pisze:
22 lutego 2019, o 20:43
A jesteś w stanie w ogóle jakoś nakreślić swoje błędne schematy? I jakie sytuacje do nich doprowadzały? I ja się do tej pory z nimi czujesz?
Yes.

Moim największym błędnym schematem, natretem z którym się mierze do tej pory jest:
- przekonanie że ludzie są przeciwko mnie, nienawidzą mnie, wyśmiewają na każdym kroku i każdy tak naprawdę dąży do zniszczenia mnie i skrzywdzenia - co do tego schematu to do tej pory mnie to dręczy i jest to najgorszy natręt z którym mierze się chyba odkąd się urodziłam tak naprawdę... - myślenie to zaogniło negatywne doświadczenia z życia, raczej niezbyt ciekawe i miłe, przeważały te które potwierdzały moją tezę. Ja sobie dodawałam kamieni do tej góry. Każda sytuacja negatywna była kolejnym kamykiem na rzecz tego przekonania i myśl "a nie mówiłam" co BARDZO źle wpłynęło to na moje ogólne podejście. To jest najgorsze co można robić tak naprawdę. Wiele lat tak zawzięcie pielęgnowalam to myślenie że teraz jestem na samym dnie tej studni, zasypana kamieniami. I każdy kamień po kolei trzeba zanegować i wyrzucić, no i najlepiej zastąpić jakimś kwiatkiem. ;)
- drugi schemat to to że nie zasługuje na miłość, przyjaźń ani żadne dobre uczucie, i że w gruncie rzeczy KAŻDY z kim nawiązuje bliższa, intymna relacje dąży do skrzywdzenia mnie, i to że nie mogę zaufać Nikomu, NIGDY. - Kolejna rzecz z którą gram do tej pory, objawia się tak że gdy wchodzę z kimś w bliższa relacje zamiast się cieszyć, to nerwica mi się zaognia a stan alarmowy szaleje. 😂 Moje 2 nawroty były od związków właśnie. (oba depresji w sumie bardziej niż nerwicy, ale dla mnie to jeden pies) hm, co do tego doprowadziło to napewno brak POZYTYWNYCH doświadczeń w tej kwestii, takich na których mogłabym się logicznie oprzeć (a ten np Cię nie skrzywdził/zostawił) ale też a raczej przede wszystkim - rozwód moich rodziców. Taki schemat porzuconego dziecka. Może brzmię trochę pseudo froidowsko (😂) ale już jestem na tyle daleko w swoim leczeniu, że wiem że to prawda.

No i w zasadzie powiem Ci ze to tyle moich schematów które towarzyszą mi do tej pory. Według mnie to te dwa małe natrety wystarczają mi na tyle żebym trwała ciągle w stanie alarmowym. Wieczna obrona i walka ze światem. Wyczerpujące. Próbowałam na miliony sposobów się tego pozbyć i prawdę mówiąc jestem już stokroć dalej niż byłam parę lat temu, ale to nie zmienia faktu że schematy jak były, tak są, może nie tak nasilone, widoczne i straszne jak kiedyś, ale na tyle uciążliwe że skutecznie upkrzykrzają mi życie, powodują stany alarmowe, nawroty depresji, nerwicy, somatow, i innych fajnych rzeczy. Masa nieprzepracowanych emocji we mnie tkwi, chodź na terapię chodzę już trochę. I nie wiem już nie mam pomysłu jak się tego pozbyć, a zaraz wymienię stek innych natretow które udało mi się pozbyć jak po masle, a te ciągną się za mną jak smród po gaciach, gdzie już czasami myślę że taki mój marny los no i tego przepracowac się po prostu nie da. Ale nie ulegając zbytnio pesymizmowi stwierdzam że najlepszym lekiem na to jest po prostu czas. Czas, cierpliwość, postawa przyjacielska. Takie samo traktowanie jak innych natretow, tylko po prostu większa pokora i wytrwałość. To jest klucz do każdego schematu, może się okaże że w tym przypadku to klucz także i dla mnie.

A reszta schematów jakie miałam były typowo nerwicowe, przepracowania ich nie zajęło mi dużo zo czasu.(o ile parę lat to jest niedużo :DD - jak dla mnie nie) W skrócie - natret trzeba podważyć i powiedzieć sobie, A CO JAK MOŻE NIE TAK NIE JEST JAK MYŚLĘ? (CZUJĘ) później zanegować: dobra, nie jest tak jak myślę. A później chodzisz, działasz, żyjesz, robisz i SZUKASZ dowodów potwierdzających Twoja nowa tezę. (czyli nie jest tak jak myślę) tutaj trzeba się trzymać w dużej mierze racjonalizacji - rozumu, mimo że emocje i takie tam mówią nam co innego.
Ja miałam schematy odnośnie samej nerwicy : że mi nigdy nie minie, że tak będzie do końca życia, że napewno jestem inna, chora, że jestem psychiczna, że to napewno fizyczne itp.
Miałam schematy odnośnie swojej osoby: że jestem gorsza, ułomna, niewystarczająca, głupsza, brzydka, że nigdy niczego nie osiągnę, że niczego nie potrafię, że jestem gorszym sortem i takie tam.
Odnośnie właśnie poczucia własnej wartości to są chyba schematy w które włożyłam najwięcej pracy żeby to zmienić. Ale wyślę że kluczem tu jest wyjście z nerwicy żeby zacząć zmieniać schemat negatywny o samym sobie. Przykładowo myślałam że nic nie potrafię, aż pewnego dnia przestałam sobie robić presję na rzeczy których serio nie umiem, siadlam i pomyślałam co jednak UMIEM. Tak czysto behawioralnie np. I się okazało że mam sporo takich rzeczy które jednak robię dobrze. Presja społeczeństwa na posiadanie takich samych umiejętności pogrąża nas w tym stanie. Trzeba zrobić sobie chwilowa tabula rasę i mieć wyje.bane kto co powinien, kto co musi itp. To WASZE życie jest najważniejsze, nikt nagle nie będzie w waszej skórze i nie przeżyje za was ataku paniki tak samo nie przeżyje waszego sukcesu czy szczęścia.. Więc katowanie się tym jest zupełnie BEZSENSOWNE. też potrzebowałam czasu żeby to zrozumieć.
Co do schematów to myśli
"tego nie umiem bo tego nie robiłam" albo
"tego nie lubię bo tego nie jadłem" skutecznie zamykają drogę do tego o czym mówię, trzeba wykraczać po za swoje "granice" które wydaje nam się że mamy. Dokładnie tak samo jak w nerwicy się" ryzykuje " - wychodząc gdzieś, sprawdzając czy nic nam się nie stanie jak pójdziemy do sklepu(czy ekspedientka nas nie zabije albo coś) tak samo się robi ze schematami. Boli ale warto. 😂
Mogłabym tak do jutra ale narazie mi się skończyły pomysły 😂
Chciałam pamiętać jak rozpaczliwa jest ciemność, by pełniej móc cieszyć się nowym światłem.

Nie walcz z nerwicą, przytul ją mocnym uściskiem :si

"Byłam zmęczona ciągłą introspekcją. Pragnęłam prostoty, a wpakowałam się w nowe komplikacje. Powoli, w bólach zrywałam z siebie kolejne warstwy odczuć i przeinaczeń. Bałam się, że gdy dojdę do końca nic już tam nie będzie. Tylko czarna dziura."
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

5 marca 2019, o 12:45

Sennajawie masz dużą świadomość wielu schematów u siebie co jest ogólnie dużym plusem.
Masz też wiele przekonań o sobie błędnych i schematów. Mam takie tylko pytanie do Ciebie, czy zdarzały Ci się lub zdarzają akty autoagresji wobec siebie?

Co do schematów tych pierwszych, o braku zaufania i przez to problemach w relacjach międzyludzkich, które zostały głownie oparte o negatywne doświadczenia to wymagana tu jest praca nad tymi schematami dwutorowo.
A mianowicie powroty - również wyobrażeniami - do tych negatywnych momentów, wczuwanie się w nie, nazywanie emocji oraz jakby przeżywanie ponowne. Ale nie tylko myślami :)
Tylko, że jeśli masz skłonności do autoagresji to dobrze to robić z terapeutą. A na tu i teraz próby wchodzenia w relacji, powoli i stosowanie technik pewnego dawania sobie prawa do tego, iż nie wszystko jesteśmy w stanie skontrolować. To takie dość szerokie tematy ale jak znajdę czas to może to rozpiszę bardziej.

Co do drugiego to na wszelkiego rodzaju takie myśli najważniejsze jest doświadczanie. Jeśli coś myśl "mówi", to jak wiesz dobrze to tylko teoria. To tak jakbym ja teraz powiedział Ci - nie umiesz zrobić kanapki.
A Ty byś spróbowała ją zrobić.
Tylko, że tu też wchodzą w grę przekonania o swojej niedoskonałości, więc i tu jednocześnie robiąc ta "kanapkę" trzeba stale mieć z tyłu głowy budowanie nowego przekonania, iż NIE musi ona być idealna.
Bo ja mam prawo do takiej kanapki jaka wyjdzie ;p
Systematyka jest ważna.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Awatar użytkownika
sennajawie
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 324
Rejestracja: 4 września 2018, o 02:54

5 marca 2019, o 14:41

Victor pisze:
5 marca 2019, o 12:45
Sennajawie masz dużą świadomość wielu schematów u siebie co jest ogólnie dużym plusem.
Masz też wiele przekonań o sobie błędnych i schematów. Mam takie tylko pytanie do Ciebie, czy zdarzały Ci się lub zdarzają akty autoagresji wobec siebie?

Co do schematów tych pierwszych, o braku zaufania i przez to problemach w relacjach międzyludzkich, które zostały głownie oparte o negatywne doświadczenia to wymagana tu jest praca nad tymi schematami dwutorowo.
A mianowicie powroty - również wyobrażeniami - do tych negatywnych momentów, wczuwanie się w nie, nazywanie emocji oraz jakby przeżywanie ponowne. Ale nie tylko myślami :)
Tylko, że jeśli masz skłonności do autoagresji to dobrze to robić z terapeutą. A na tu i teraz próby wchodzenia w relacji, powoli i stosowanie technik pewnego dawania sobie prawa do tego, iż nie wszystko jesteśmy w stanie skontrolować. To takie dość szerokie tematy ale jak znajdę czas to może to rozpiszę bardziej.

Co do drugiego to na wszelkiego rodzaju takie myśli najważniejsze jest doświadczanie. Jeśli coś myśl "mówi", to jak wiesz dobrze to tylko teoria. To tak jakbym ja teraz powiedział Ci - nie umiesz zrobić kanapki.
A Ty byś spróbowała ją zrobić.
Tylko, że tu też wchodzą w grę przekonania o swojej niedoskonałości, więc i tu jednocześnie robiąc ta "kanapkę" trzeba stale mieć z tyłu głowy budowanie nowego przekonania, iż NIE musi ona być idealna.
Bo ja mam prawo do takiej kanapki jaka wyjdzie ;p
Systematyka jest ważna.
Dziękuję za odpowiedź 😱 :DD

Co do autoagresji to właśnie nie specjalnie, ani nie miałam prób samobójczych ani nic w ten deseń. Raczej mam wrażenie że panuje nad sobą i na tyle jestem racjonalna że bym tego nie zrobiła. Kiedyś tam mi się zdarzało pociąć nożyczkami, walić pięściami w ścianę czy uderzyć samą siebie 🤦‍♀️
Ale co do kwestii terapii i relacji w terapii to mam wrażenie że cofam się w rozwoju. Tzn, że mi się pogarsza z wiekiem, o tak. Ze ciężej mi jest wejść w relacje, a każde kolejne odrzucenie znoszę gorzej. Poważnie zaczęłam się zastanawiać nad sobą jak chciałam się zabić gdyż facet mnie rzucił po 4 miesiącach. Ale równie dobrze może to być tylko depresja, "odziedziczona" zresztą po matce. Czasem mam przypływ adrenaliny i chęć zrobienia czegoś głupiego ale do tej pory nic nie zostało " wcielone w życie". No i adrenalina jako taka - mam wrażenie że potrzebuję jej za bardzo. Albo w postaci nerwicy albo ekstremalnych relacji czy stylu życia. 🤔 :)
Chciałam pamiętać jak rozpaczliwa jest ciemność, by pełniej móc cieszyć się nowym światłem.

Nie walcz z nerwicą, przytul ją mocnym uściskiem :si

"Byłam zmęczona ciągłą introspekcją. Pragnęłam prostoty, a wpakowałam się w nowe komplikacje. Powoli, w bólach zrywałam z siebie kolejne warstwy odczuć i przeinaczeń. Bałam się, że gdy dojdę do końca nic już tam nie będzie. Tylko czarna dziura."
maartini
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 121
Rejestracja: 25 października 2016, o 22:43

5 marca 2019, o 18:36

Sennajawie zostaniesz moją siostrą w nerwicy ? :D mam dużo podobnych odczuć do Ciebie. Też określiłabym siebie jako bardziej odburzona niż zaburzona. Też często borykam sie z myslą, że inni mnie nie lubią, nienawidzą. Boję się wyśmiewania, zawsze staram się zasłużyć na czyjąś sympatię lub miłość. Gdybym miała napisać dlaczego tak jest to przeanalizowałam siebie tak dobrze, że znam przyczyny tego stanu rzeczy ale są już one poprostu nieistotne więc zostawię wujka Freuda, bo to raczej dla mnie bez znaczenia. Też moje nerwicowo/depresyjne stany zaczynały sie po nieudanych związkach. Wywoływały one we mnie tyle emocji, że gdy tylko czułam, że się w kimś zakochuję to tak jakby tornado przez mój umysł przeszło - pozostawiając tylko zgliszcza świadomości. Teraz chyba też boję się z kimś być, bo poprzednich facetów dobierałam wg klucza im bardziej emocjonalnie niedostepny tym fajniejszy. Aktualnie Przestałam sobie ufac w doborze facetów 'niemoge
Niskie poczucie własnej wartości, lęki od dziecka, dopasowywanie sie do otoczenia, życie we własnej głowie to było moje normalne życie.
Jednak, czuję że coś drgnęło i zaskoczyło, powoli bo powoli... ale odczuwam pewne zmiany w sobie...
Podobnie uważam, że nie ma innego sposobu jak ciągłe podważanie swoich przekonań. ostatnio byłam na ważnym spotkaniu z pracy, było więcej osób a ja czułam się gorsza, głupsza, niedopasowana. Moje emocje zaczęły szaleć i wtedy powiedziałam sobie dość! emocje róbcie co chcecie ale nie macie racji. Moje samopoczucie nie miało żadnego realnego uzasadnienia. Jestem tak samo wartościowa jak inni, mam swoje wady ale mam też dużo zalet i tak samo mam coś mądrego i ciekawego do powiedzenia jak inni. Nie muszę nikogo udawać a nawet jeśli powiem coś głupiego ( co oczywiście mi się zdarzyło ) to trudno i tak nikt nie będzie o tym za chwilę pamiętał.
I tak te moje emocjonalne skoki są rzadsze - mniej to wszytsko teraz przezywam - już nie rozstrząsam każdego słowa które wypowiedziałam i tego co kto sobie o mnie pomyslał.

Jeśli chodzi o to przeświadczenie, że inni mnie nienawidzą to chyba też się to troche zmienia na skutek zmian w poczuciu własnej wartości. Jednak cięzko to też tak podważać bo co? Będę pytać każdego, ej nienawidzisz mnie czy tylko mi się wydaje ? :D Tu chyba faktycznie trzeba wchodzić w relacje z ludzmi, głębsze... ale to coś czego nie ogarnęłam jeszcze za bardzo. Jeśli uda CI się pokonać ten schemat to daj znać. Może Victor jeszcze sie rozpisze coś więcej... :)
to co czyni nas wrażliwymi - czyni nas pięknymi
Awatar użytkownika
sennajawie
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 324
Rejestracja: 4 września 2018, o 02:54

5 marca 2019, o 19:55

maartini pisze:
5 marca 2019, o 18:36
Sennajawie zostaniesz moją siostrą w nerwicy ? :D mam dużo podobnych odczuć do Ciebie. Też określiłabym siebie jako bardziej odburzona niż zaburzona. Też często borykam sie z myslą, że inni mnie nie lubią, nienawidzą. Boję się wyśmiewania, zawsze staram się zasłużyć na czyjąś sympatię lub miłość. Gdybym miała napisać dlaczego tak jest to przeanalizowałam siebie tak dobrze, że znam przyczyny tego stanu rzeczy ale są już one poprostu nieistotne więc zostawię wujka Freuda, bo to raczej dla mnie bez znaczenia. Też moje nerwicowo/depresyjne stany zaczynały sie po nieudanych związkach. Wywoływały one we mnie tyle emocji, że gdy tylko czułam, że się w kimś zakochuję to tak jakby tornado przez mój umysł przeszło - pozostawiając tylko zgliszcza świadomości. Teraz chyba też boję się z kimś być, bo poprzednich facetów dobierałam wg klucza im bardziej emocjonalnie niedostepny tym fajniejszy. Aktualnie Przestałam sobie ufac w doborze facetów 'niemoge
Niskie poczucie własnej wartości, lęki od dziecka, dopasowywanie sie do otoczenia, życie we własnej głowie to było moje normalne życie.
Jednak, czuję że coś drgnęło i zaskoczyło, powoli bo powoli... ale odczuwam pewne zmiany w sobie...
Podobnie uważam, że nie ma innego sposobu jak ciągłe podważanie swoich przekonań. ostatnio byłam na ważnym spotkaniu z pracy, było więcej osób a ja czułam się gorsza, głupsza, niedopasowana. Moje emocje zaczęły szaleć i wtedy powiedziałam sobie dość! emocje róbcie co chcecie ale nie macie racji. Moje samopoczucie nie miało żadnego realnego uzasadnienia. Jestem tak samo wartościowa jak inni, mam swoje wady ale mam też dużo zalet i tak samo mam coś mądrego i ciekawego do powiedzenia jak inni. Nie muszę nikogo udawać a nawet jeśli powiem coś głupiego ( co oczywiście mi się zdarzyło ) to trudno i tak nikt nie będzie o tym za chwilę pamiętał.
I tak te moje emocjonalne skoki są rzadsze - mniej to wszytsko teraz przezywam - już nie rozstrząsam każdego słowa które wypowiedziałam i tego co kto sobie o mnie pomyslał.

Jeśli chodzi o to przeświadczenie, że inni mnie nienawidzą to chyba też się to troche zmienia na skutek zmian w poczuciu własnej wartości. Jednak cięzko to też tak podważać bo co? Będę pytać każdego, ej nienawidzisz mnie czy tylko mi się wydaje ? :D Tu chyba faktycznie trzeba wchodzić w relacje z ludzmi, głębsze... ale to coś czego nie ogarnęłam jeszcze za bardzo. Jeśli uda CI się pokonać ten schemat to daj znać. Może Victor jeszcze sie rozpisze coś więcej... :)
Oczywiście, że możemy zostać siostrami nerwicowymi :DD
A ile masz lat tak z ciekawości?
No u mnie największe konflikty wewnętrzne i generalnie problemy emocjonalne powodują kontakty z ludźmi i relacje wszelkiego rodzaju. Aż się odechciewa z ludźmi współżyć. 😂 Ale generalnie te relacje przynoszą też to co najlepsze, chyba.
Chciałam pamiętać jak rozpaczliwa jest ciemność, by pełniej móc cieszyć się nowym światłem.

Nie walcz z nerwicą, przytul ją mocnym uściskiem :si

"Byłam zmęczona ciągłą introspekcją. Pragnęłam prostoty, a wpakowałam się w nowe komplikacje. Powoli, w bólach zrywałam z siebie kolejne warstwy odczuć i przeinaczeń. Bałam się, że gdy dojdę do końca nic już tam nie będzie. Tylko czarna dziura."
maartini
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 121
Rejestracja: 25 października 2016, o 22:43

5 marca 2019, o 21:13

chyba przynoszą.. :) 30 kończę w tym roku :luz: a Ty?
to co czyni nas wrażliwymi - czyni nas pięknymi
Awatar użytkownika
sennajawie
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 324
Rejestracja: 4 września 2018, o 02:54

5 marca 2019, o 21:18

maartini pisze:
5 marca 2019, o 21:13
chyba przynoszą.. :) 30 kończę w tym roku :luz: a Ty?
23 w tym roku :^
Chciałam pamiętać jak rozpaczliwa jest ciemność, by pełniej móc cieszyć się nowym światłem.

Nie walcz z nerwicą, przytul ją mocnym uściskiem :si

"Byłam zmęczona ciągłą introspekcją. Pragnęłam prostoty, a wpakowałam się w nowe komplikacje. Powoli, w bólach zrywałam z siebie kolejne warstwy odczuć i przeinaczeń. Bałam się, że gdy dojdę do końca nic już tam nie będzie. Tylko czarna dziura."
maartini
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 121
Rejestracja: 25 października 2016, o 22:43

7 marca 2019, o 19:12

A już tak duuużo ogarnęłaś cmok cmok
Powiem Ci, że wg mnie czas też działa na Naszą korzyść, mi tak jakoś coraz łatwiej przychodzi samoakceptacja i postawa przyjacielska, porzucanie kontroli. Ogólnie kiedyś chciałam mieć wszystko pod kontrolą, ale moje życie tak mnie tego oduczyło, poszło w zupełnie innym kierunku niż sobie zakładałam ( i Dobrze), że poprostu jakoś siłą rzeczy moje przekonania o świecie i schematy myślowe zaczęły się zmieniać :) Samo życie to najlepszy nauczyciel ^^
to co czyni nas wrażliwymi - czyni nas pięknymi
Awatar użytkownika
sennajawie
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 324
Rejestracja: 4 września 2018, o 02:54

12 marca 2019, o 12:43

maartini pisze:
7 marca 2019, o 19:12
A już tak duuużo ogarnęłaś cmok cmok
Powiem Ci, że wg mnie czas też działa na Naszą korzyść, mi tak jakoś coraz łatwiej przychodzi samoakceptacja i postawa przyjacielska, porzucanie kontroli. Ogólnie kiedyś chciałam mieć wszystko pod kontrolą, ale moje życie tak mnie tego oduczyło, poszło w zupełnie innym kierunku niż sobie zakładałam ( i Dobrze), że poprostu jakoś siłą rzeczy moje przekonania o świecie i schematy myślowe zaczęły się zmieniać :) Samo życie to najlepszy nauczyciel ^^
Ile czasu masz nerwice? 🤔

Ja mam znów kryzys. Myślę nad borderline lub dwubiegonowka. Przestaje wierzyć że to nerwica.
Chciałam pamiętać jak rozpaczliwa jest ciemność, by pełniej móc cieszyć się nowym światłem.

Nie walcz z nerwicą, przytul ją mocnym uściskiem :si

"Byłam zmęczona ciągłą introspekcją. Pragnęłam prostoty, a wpakowałam się w nowe komplikacje. Powoli, w bólach zrywałam z siebie kolejne warstwy odczuć i przeinaczeń. Bałam się, że gdy dojdę do końca nic już tam nie będzie. Tylko czarna dziura."
maartini
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 121
Rejestracja: 25 października 2016, o 22:43

12 marca 2019, o 20:11

sennajawie pisze:
12 marca 2019, o 12:43
maartini pisze:
7 marca 2019, o 19:12
A już tak duuużo ogarnęłaś cmok cmok
Powiem Ci, że wg mnie czas też działa na Naszą korzyść, mi tak jakoś coraz łatwiej przychodzi samoakceptacja i postawa przyjacielska, porzucanie kontroli. Ogólnie kiedyś chciałam mieć wszystko pod kontrolą, ale moje życie tak mnie tego oduczyło, poszło w zupełnie innym kierunku niż sobie zakładałam ( i Dobrze), że poprostu jakoś siłą rzeczy moje przekonania o świecie i schematy myślowe zaczęły się zmieniać :) Samo życie to najlepszy nauczyciel ^^
Ile czasu masz nerwice? 🤔

Ja mam znów kryzys. Myślę nad borderline lub dwubiegonowka. Przestaje wierzyć że to nerwica.

Pierwszy można powiedzieć epizod miałam jakoś w wieku 24 lat, przeszedł mi ale później był kolejny, później kolejny...ale ogólnie to zawsze byłam trochę nadwrażliwa, z idealistycznym podejściem do życia ( taki ulubiony typ dla nerwicy ). Ja ostatnio mam skoki nastroju. tak z nerwica niby sobie radzę ale też nigdy do końca nie poczułam się zdrowa, nadal czasem myślę, że może to i border, może narcyzm... Dużo wymagam od życia, a życie ma te wymagania głęboko w d... A tak z ciekawości to czym zajmujesz się na codzien ?
to co czyni nas wrażliwymi - czyni nas pięknymi
Awatar użytkownika
sennajawie
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 324
Rejestracja: 4 września 2018, o 02:54

13 marca 2019, o 15:33

maartini pisze:
12 marca 2019, o 20:11
sennajawie pisze:
12 marca 2019, o 12:43
maartini pisze:
7 marca 2019, o 19:12
A już tak duuużo ogarnęłaś cmok cmok
Powiem Ci, że wg mnie czas też działa na Naszą korzyść, mi tak jakoś coraz łatwiej przychodzi samoakceptacja i postawa przyjacielska, porzucanie kontroli. Ogólnie kiedyś chciałam mieć wszystko pod kontrolą, ale moje życie tak mnie tego oduczyło, poszło w zupełnie innym kierunku niż sobie zakładałam ( i Dobrze), że poprostu jakoś siłą rzeczy moje przekonania o świecie i schematy myślowe zaczęły się zmieniać :) Samo życie to najlepszy nauczyciel ^^
Ile czasu masz nerwice? 🤔

Ja mam znów kryzys. Myślę nad borderline lub dwubiegonowka. Przestaje wierzyć że to nerwica.

Pierwszy można powiedzieć epizod miałam jakoś w wieku 24 lat, przeszedł mi ale później był kolejny, później kolejny...ale ogólnie to zawsze byłam trochę nadwrażliwa, z idealistycznym podejściem do życia ( taki ulubiony typ dla nerwicy ). Ja ostatnio mam skoki nastroju. tak z nerwica niby sobie radzę ale też nigdy do końca nie poczułam się zdrowa, nadal czasem myślę, że może to i border, może narcyzm... Dużo wymagam od życia, a życie ma te wymagania głęboko w d... A tak z ciekawości to czym zajmujesz się na codzien ?
Cieszę się że przynajmniej nie jestem w tym sama 🙄..

Na codzień studiuje psychologię 🤣 i pracuje. Chodź ciężko jest funkcjonować jak normalny człowiek.

Ja to w sumie tak sobie myślę że to co mam teraz stricte pod nerwice lękowa nie podchodzi już praktycznie wcale. Nie mam ani ataków paniki, ani lęku przed śmiercią, przed chorobami, ani żadnych fizycznych objawów że strony serca, kłucia, klatki piersiowej, ani żadnych natretnych myśli o kosmosie i Bóg wie czego jeszcze. W zasadzie jak przytoczę klasyczne objawy nerwicy i jej definicje, to nic JUŻ do mnie nie pasuje.

A nadal jest coś ze mną grubo nie tak. Taki stan rzeczy ma się w sumie od ok. 2 lat. Mam mnóstwo objawów, na które jak spojrzę obiektywnie, widzę sto procent depresja kliniczna ew dwubiegunówka. Z wyjątkiem prób samobójczych. Moje życie w zasadzie ma jakby pewne swoje standardowe schematy. Raz, że rok podzielony mam na dwie części. Depresji i ekstazy. I to dosłownie. Miałam okresy gdzie czułam się tak źle że musiałam brać leki, a później tak dobrze ze myślałam że mogę wszystko, i że to już koniec, że jestem wolna i nie wiadomo co jeszcze. Ciągle sobie mówię że moje wszystkie somaty i problemy to szczątki nerwicy ale zaczynam widzieć że wcale tak nie jest.
Non stop przychodzą nowe sytuację na które reaguje bardzo źle i jestem w stanie pogrążyć się w depresji, albo w tak silnym stanie alarmowym że czuję się jak by mnie ktoś chciał zabić. I widzę że to nie zależy też AŻ tak od rodzaju sytuacji, po prostu ja wytwarzam sobie z góry oczekiwania na pewne sytuacje a gdy coś nie pójdzie tak jak w mojej wyimaginowanej rzeczywistości załamuje się i pogrążam w depresji. Tak jakbym szukała wszędzie tylko okazji do trwania w tym stanie.

Najgorsze jest chyba to że gdy jestem w tym dobrym okresie to czuję się tak jakbym była po jakichś narkotykach. Takie syntetyczne szczęście. Niby jest super ale gdzieś tam w głębi duszy czujesz że to nie powinno tak wyglądać.

Nie wiem czy ja to wszystko wyolbrzymiam czy naprawdę jest coś ze mną nie tak, ale nie mogę się oprzeć temu wrażeniu non stop, obserwując siebie, dystansujac się od emocji. Bo gdybym.miala trwać w swoich emocjach w 100% to zapewne by mnie tu już nawet nie było. Tak czuje. Że nie mogę zaufać nawet samej sobie. I przez to czasami już nie wiem kim jestem.

I myślę też, co trzeba mieć i jakie kryteria spełniać żeby mieć np depresję kliniczna. Bo wychodzi na to że bardzo dużo. Jak w takim razie opisać taki stan w jakim żyją ludzie mojego pokroju... Norma to to nie jest. Nerwica, czyli to co mnie dopadło parę lat temu, też już nie. No więc co to ku*wa jest? Od normy dzieli mnie bardzo wiele. Zastanawiam się tylko ile człowiek jest w stanie czegoś takiego wytrzymać. Wiedza psychologiczna na ten moment mi gówno daje. Ja nic już nie wiem.
Chciałam pamiętać jak rozpaczliwa jest ciemność, by pełniej móc cieszyć się nowym światłem.

Nie walcz z nerwicą, przytul ją mocnym uściskiem :si

"Byłam zmęczona ciągłą introspekcją. Pragnęłam prostoty, a wpakowałam się w nowe komplikacje. Powoli, w bólach zrywałam z siebie kolejne warstwy odczuć i przeinaczeń. Bałam się, że gdy dojdę do końca nic już tam nie będzie. Tylko czarna dziura."
ODPOWIEDZ