Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Nerwica skutkiem zaburzeń osobowości

Forum o zaburzeniach osobowości (boderline, unikająca - lękowa, zależna, schizotypowa itp)
Awatar użytkownika
sennajawie
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 324
Rejestracja: 4 września 2018, o 02:54

4 lutego 2019, o 14:08

tapurka pisze:
3 lutego 2019, o 22:52

Też od dłuższego czasu o tym myślałam... bo im bliżej wyjścia z nerwicy tym bardziej staje się jasne że to jest wyjście do "starej" mnie. Czyli smutnej, strachliwej, zamkniętej w sobie osoby. Która w myślach podbija świat i jest super towarzyska, a w normalnym życiu boi się powiedzieć słowa, która o wszystkim myśli za bardzo i czuje się gorsza. Jak mijało dd, to było super, czułam że żyję, że najgorsze za mną, że teraz będzie zajefajnie i zawojuję świat. Cieszyłam się tym bardziej że zaburzenie miałam od dziecka, pochodzę z rodziny dysfunkcyjnej, byłam molestowana przez wujka, równieśnicy w szkole się nademną znęcali. Dużo by pisać, ale właśnie nie chcę, nie chcę być dalej tą samą osobą co była, lata nerwicy i 2 lata dd dokopały mi mocno, czy jest dla mnie nadzieja :no
No, właśnie. Jakby nie tego się oczekuje wychodząc z nerwicy. A tak szczerze powiem z tego co doświadczam na ten moment, tak w okolicach jednego roku wstecz, że jakby wyszłam z nerwicy i musze teraz walczyć z życiem dalej, czyli ze sobą, swoimi słabymi cechami, kształtować to na nowo. Już nie wspomnę o uczeniu się rzeczywistości na nowo, po to by móc w niej jakoś funkcjonować. Na szczęście już się tego nauczyłam, zajęło mi to chyba też z rok albo 1.5, żeby odnalesc się w normalnym świecie. A teraz muszę się odnaleźć ze samą sobą, nauczyć się siebie bez nerwicy. Łatwe to nie jest, a wręcz bardzo trudne :roll:
A co do tego że schodzi dd i ma się moc i w ogóle że się zawojuje świat - miałam to samo, w sumie nadal nieraz mam, że myślisz że bez dd możesz wszystko, po części jest to racja jeśli się siedziało w tym lata, nagle wszytko jest takie "proste" ale niestety nadal trudne, bo życie raczej do prostych nie należy. :no teraz jakby wiem że mam możliwość zmiany swojej osoby, że nie muszę być zakompleksiona i uprzykrzac sobie życie swoją nadwrażliwościa na krytykę porażki itp. Ale niestety nadal muszę nad tym pracować. Nerwice zwalczyłam, schematy, zajęło to kupę czasu, pracy, nerwów i zdrowia, ale wychodzę, z niej na świat, no i cóż. Brutalna rzeczywistość 😂 bo jak zaczynasz myśleć jak człowiek, bez nerwicy i dd, to też są problemy, które wcale zresztą nie są takie łatwe jak się wydaje. Czy ktoś z odburzonych miał też tak? 🤔 Bo jak dla mnie kluczem wcale nie są schematy nerwicowe. Ja już sto lat temu zaakceptowałam moja nerwice, i to że możemy się lubić nawet do śmierci. Nie zależy mi. Ta iluzja, ten lęk, ta inna percepcja, wcale nie jest aż taka najgorsza na świecie. Ludzie gorsze rzeczy przeżywają. A my zaś tylko nerwice. Już tak przywykłam do tego nerwicowego świata, do bólu brzucha, trzęsących się rąk, pobudzenia, nadwrażliwosci, bezsenności, pustki w głowie, pocenia się, paralizujacego strachu, apatii, nie realności świata, braku możliwości przeżywania chwili, klimatu itp, że no jakoś już dawno o tym zapomniałam że może być inaczej. Ale jest inaczej. I jak widzę świat, że można inaczej żyć, to ogarnia mnie takie Wkurwienie, naprawdę, ludzie obok mnie cały czas tak żyją?? Poważnie??

Cieszyć się cieszę ale jestem też zawiedziona. I wkurzona. Że tyle lat zmarnowanych na takie coś. A i tak jesteś nadal sobą.. Nic nadzwyczajnego nie masz czego nie mają inni. Po prostu wychodzisz na świat i zaczynasz tym ludziom dorównać powoli. W samopoczuciu, w myśleniu. Jak taki embrion nagle się wykluwasz, i masz nowe możliwości, no ale radź sobie.
😬😬

Mi ogarnięcie schematów nerwicowych nie zajęło dużo czasu. Po prostu jak zobaczyłam, że od ataku paniki nie umrę, to szybko doszłam do wniosku że muszę z tym stanem deliberowac. Ze halo, przecież nie umrzesz, nie dam się nabrać, nerwico won! No i tyle. Żadna filozofia. Olewanie oczywiście też, bo jedno z drugim się łączy. Skoro nie wierzysz że umrzesz to musisz też olewac, mieć w dupie. Akceptacja. Kolejne co się łączy. Musisz zaakceptować ze może tak bedzie do końca życia. No trudno. Umrzeć nie umrzesz, bo który to już raz tak masz? Już dawno byś umarła tak. Nerwica lękowa to jest kurde banał sorry. Straszny, bo straszny. Ale banał. Gorzej z dd bo sam nie wiesz do końca skąd się to bierze i czy to świat tak wygląda czy tylko Ty go jakoś inaczej widzisz? I ciężko wtedy sobie z czymkolwiek porównać bo z czym. 🤦‍♀️ Jak siebie sprzed dd skutecznie zapominasz...

Produktywne życie, i odporność na stresy, wysokie poczucie własnej wartości, pewność do siebie i do ludzi, godne życie, to jest coś. Co z tego że wyszedłeś z nerwicowego szamba skoro nadal jesteś upierdzielony g*wnem. Człowiek raczej żeby godnie żyć, musi być czysty i pachnący, iść do przodu z podniesiona głową, a nie uwalony gównem nerwicowym, co że pokonał szambo, skoro nadal nie żyje godnie.

No tak to widzę mniej więcej. Ktoś z odburzonych, coś?

Nerwica nerwica nerwica ble ble ble. Ileż można.
Najgorsze są chyba myśli natretne - bo co by się nie działo, Ty w nie wierzysz. Ciężko jest odsiewać. Zresztą myśli właśnie powodują cała resztę. Najgorzej pozbyć się tych szerszeni z własnej głowy. Zastąpić je motylkami.
Chciałam pamiętać jak rozpaczliwa jest ciemność, by pełniej móc cieszyć się nowym światłem.

Nie walcz z nerwicą, przytul ją mocnym uściskiem :si

"Byłam zmęczona ciągłą introspekcją. Pragnęłam prostoty, a wpakowałam się w nowe komplikacje. Powoli, w bólach zrywałam z siebie kolejne warstwy odczuć i przeinaczeń. Bałam się, że gdy dojdę do końca nic już tam nie będzie. Tylko czarna dziura."
maartini
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 121
Rejestracja: 25 października 2016, o 22:43

5 lutego 2019, o 00:40

Sennajawie, rozumiem Cię i Twoje rozterki. Też w sumie sobie myślałam, że to życie w nerwicy nie jest takie straszne. Jest jakie jest, ale jest jak jakaś zasłona dymna chroniąca przed codziennymi problemami, jest czymś za czym można się schować i żyć swoimi wyimaginowanymi problemami. W sumie to na nerwice można zrzucić wszystko, każdy zły nastrój i rozchwianie, wszystkie nasze życiowe niepowodzenia. Możemy to olać bo mamy nerwicę, która pochłania całą naszą uwagę.
Właściwie wyjście z mechanizmów nerwicowych też przyszło mi całkiem łatwo, choć do dziś łapię sie na tych myślach nerwicowych, zastępczych gdy pojawia się jakiś rzeczywisty problem czy stres.
Też chciałam wyjść z zburzenia jako kolejne wcielenie buddy, pełna duchowej mądrości, radosna i przyjaźnie nastawiona do życia i świata... no coż, nie pykło. Jednak nie mogę powiedzieć, że chciałabym wrócić do tego bagna! Mimo wszystko myślę, że wolę siebie taką, chociaż muszę się mierzyć z realnymi problemami: w pracy, prywatnymi, z relcjami, z rodziną i ze znajomymi, z samotnością. Ale przynajmniej wiem, że teraz sama podejmuję decyzję i choć, nie zawsze są dobre to przynajmniej nie rządzi mną ciągły strach i lęk o wszystko. Nie wiem czy jestem w pełni odburzona, ale za nic nie oddałabym tego kawałka samoświadomości, który zyskałam. Wyjście z nerwicy to dopiero początek, ja ciągle mam stany depresyjne, ale wiem też już, że doprowadzam sie do nich własnym myśleniem, zmiana myślenia o sobie i o świecie jest mega ciężka, ale wolę to niż siedzenie w tych stanach nerwicowych.
Nie ma uniwersalnego środka, ani sposobu jak żyć dobrze i godnie, ale warto o to walczyć. W pewnym momencie nawet najgorsza frustracja się nudzi. Ponieważ świata nie obchodzi to, że się na niego frustrujemy, życie i tak się toczy dalej, czy tego chcemy czy nie, czy się nim cieszymy czy go nienawidzimy. Więc to już nasz wybór czy spróbujemy coś, choć odrobinę radości z tego świata czerpać czy siedzieć i się pogrążać. Jednak będąc w nerwicy nie mamy tego wyboru bo to nerwica wybiera za nas. I poprostu dlatego ja wybieram to życie realne, bo jakie by nie było przynajmniej mogę o sobie decydować.
to co czyni nas wrażliwymi - czyni nas pięknymi
Awatar użytkownika
ddd
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 2034
Rejestracja: 9 lutego 2012, o 20:54

5 lutego 2019, o 01:11

Ja po wyjściu z nerwicy wiele naprostowałem i samo wyjście z niej mi pomogło. Tylko trochę mnie się wydaje, że czasem oczekiwania mamy za duże co do tego jacy możemy być. Każdy ma jakieś ograniczenia.
Dla mnie oczywistym stał się nawet po wyjściu z zaburzenia, że stres duży nie to że będzie powodował mi nawrót ale nigdy nie będę mega odważnym na wszystko człowiekiem. Tylko bardziej zachowawczym. mam to w sobie i wolałem to zaakceptować niż żyć wizjami, że skoki na spadochronie to będzie od tego momentu moja codzienność :)
(muzyka - my słowianie)

Zaburzeni wiemy jak nerwica na nas działa, wiemy jak DD nam w bani rozpi***ala. To jest taa nerwica i lęk, to jest teen depersony wkręt!

Autor Zordon ;p
Awatar użytkownika
Sine
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 245
Rejestracja: 5 listopada 2017, o 10:24

5 lutego 2019, o 12:24

ddd pisze:
5 lutego 2019, o 01:11
Ja po wyjściu z nerwicy wiele naprostowałem i samo wyjście z niej mi pomogło. Tylko trochę mnie się wydaje, że czasem oczekiwania mamy za duże co do tego jacy możemy być. Każdy ma jakieś ograniczenia.
Dla mnie oczywistym stał się nawet po wyjściu z zaburzenia, że stres duży nie to że będzie powodował mi nawrót ale nigdy nie będę mega odważnym na wszystko człowiekiem. Tylko bardziej zachowawczym. mam to w sobie i wolałem to zaakceptować niż żyć wizjami, że skoki na spadochronie to będzie od tego momentu moja codzienność :)
Dokładnie. Ja to samo już nie mam zaburzenia a reakcja na stres jaka była przed zaburzeniem a po jest taka sama. Ciagle miałam myśli ze jak się odburze to będę miała wywalone na wszystko i nie będę się stresowac. A tu guzik prawda. Mogę jedynie lekko „podrasować” swoją reakcje na stresowe sytuacje. Choć żałuje, ze ot tak się nie da nagle zmienic w odważnego człowieka 😂
Możesz mieć albo wymówki albo rozwiązania, ale nie możesz mieć ich obu naraz.
Przemo500
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 217
Rejestracja: 15 kwietnia 2018, o 14:00

5 lutego 2019, o 15:41

Heh, ja to aż nie potrafię sobie wyobrazić jak to będzie po wyjściu z DD i nerwy, jak znowu będę musiał milon rzeczy przepracowywać, w szczególności jak chodzi o związki. Teraz to w zasadzie moja pewność siebie osiągnęła chyba jakieś absolutne apogeum, nawet nie wiedziałem, że jestem zdolny z taką lekkością podchodzić do całego życia. Szkoda tylko, że dzień za dniem mija nawet nie wiem kiedy. Sesja zbliża się do końcówki, a ja nawet nie mam pojęcia gdzie cały mi semestr uciekł i co wtedy robiłem, czuję się jakby ktoś mnie zawiesił w niekończącej się teraźniejszości.
Awatar użytkownika
sennajawie
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 324
Rejestracja: 4 września 2018, o 02:54

5 lutego 2019, o 16:26

maartini pisze:
5 lutego 2019, o 00:40
Też chciałam wyjść z zburzenia jako kolejne wcielenie buddy, pełna duchowej mądrości, radosna i przyjaźnie nastawiona do życia i świata
O, właśnie.

:pp

Dzięki wielkie za odpowiedzi. Macie rację. Coś zdeczka za dużo wymagam od siebie. Stawiam sobie okropnie wysokie poprzeczki, sama starzam presję, a nie doceniam za to co mi wychodzi. No i tak. Zawsze za mało, zawsze nie wystarczająco. :roll:
Ale dzięki, że wyprowadziliscie mnie z tego błędu, że po zaburzeniu będę buddą. A dwa nie doceniam swoich stresorow. Nie da się reagować luźno na niektóre sytuacje i tyle.

Wyżaliłam się, pofrustrowałam, przeczytałam 3 razy mój post i mi przeszło. :P ehh te wygórowane wymagania.

No i czas, jestem dla siebie zbyt surowa, ja to bym chciała już w sekundę wszystko umieć. Za mało daje sobie czasu. Kurde, dzięki ludzie, dzięki wam się otrząsnełam. :)).

A dwa ostatnio doszłam do wniosku że moim życiem nadal jednak rządzi podświadomie lęk. Jest głęboko zepchniety do podświadomości, ale próbuje się przeciskiwać z każdej strony. A to mały sukinsyn. Znowu mnie podszedł w taki sposób, że ja ślepa go nawet nie wyczułam... Ciężko walczyć z wrokiem którego nie widzisz a ni nie czujesz. :))
Chciałam pamiętać jak rozpaczliwa jest ciemność, by pełniej móc cieszyć się nowym światłem.

Nie walcz z nerwicą, przytul ją mocnym uściskiem :si

"Byłam zmęczona ciągłą introspekcją. Pragnęłam prostoty, a wpakowałam się w nowe komplikacje. Powoli, w bólach zrywałam z siebie kolejne warstwy odczuć i przeinaczeń. Bałam się, że gdy dojdę do końca nic już tam nie będzie. Tylko czarna dziura."
Awatar użytkownika
Olalala
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1856
Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36

5 lutego 2019, o 19:18

A ja Ci polecam terapię pod kątem swojego rozwoju żeby naprostować te rzeczy, które Ci życie uprzykrzają i przyczyniły sie do nerwicy. Swoja osoba moge potwiedzic, ze da sie wiele w sobie zmienić, nie mowie tu juz o zaburzeniu, ale o tych wlasnie głębszych rzeczach. Nie jest tak, ze życie nawet po takiej terapii jest różowe, ale zaczynasz widzieć pewne rzeczy inaczej, mozesz sie uwolnić od tego, co Cie niszczy. Pisze to teraz kiedy nie mam dobrego dnia, ale akceptuje, ze każdy miewa gorszy dzien :-)
Awatar użytkownika
sennajawie
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 324
Rejestracja: 4 września 2018, o 02:54

5 lutego 2019, o 19:52

Olalala pisze:
5 lutego 2019, o 19:18
A ja Ci polecam terapię pod kątem swojego rozwoju żeby naprostować te rzeczy, które Ci życie uprzykrzają i przyczyniły sie do nerwicy. Swoja osoba moge potwiedzic, ze da sie wiele w sobie zmienić, nie mowie tu juz o zaburzeniu, ale o tych wlasnie głębszych rzeczach. Nie jest tak, ze życie nawet po takiej terapii jest różowe, ale zaczynasz widzieć pewne rzeczy inaczej, mozesz sie uwolnić od tego, co Cie niszczy. Pisze to teraz kiedy nie mam dobrego dnia, ale akceptuje, ze każdy miewa gorszy dzien :-)
Jestem w terapii. :)) Bo nawroty depresji mnie skłoniły do kontynuowania. Już w sumie od zeszłego roku. Ale czasem mam wrażenie że nie potrzebuje jej, a czasami że potrzebuję coś innego. 🤦‍♀️ No i nie mogę się oprzeć wrażeniu że nie mam tylko nerwicy... No ale nic, zobaczymy co następne miesiące pokażą :D dzięki za odpowiedź. ❣️
Chciałam pamiętać jak rozpaczliwa jest ciemność, by pełniej móc cieszyć się nowym światłem.

Nie walcz z nerwicą, przytul ją mocnym uściskiem :si

"Byłam zmęczona ciągłą introspekcją. Pragnęłam prostoty, a wpakowałam się w nowe komplikacje. Powoli, w bólach zrywałam z siebie kolejne warstwy odczuć i przeinaczeń. Bałam się, że gdy dojdę do końca nic już tam nie będzie. Tylko czarna dziura."
tapurka
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 574
Rejestracja: 15 czerwca 2018, o 17:51

12 lutego 2019, o 08:58

sennajawie pisze:
5 lutego 2019, o 19:52
Olalala pisze:
5 lutego 2019, o 19:18
A ja Ci polecam terapię pod kątem swojego rozwoju żeby naprostować te rzeczy, które Ci życie uprzykrzają i przyczyniły sie do nerwicy. Swoja osoba moge potwiedzic, ze da sie wiele w sobie zmienić, nie mowie tu juz o zaburzeniu, ale o tych wlasnie głębszych rzeczach. Nie jest tak, ze życie nawet po takiej terapii jest różowe, ale zaczynasz widzieć pewne rzeczy inaczej, mozesz sie uwolnić od tego, co Cie niszczy. Pisze to teraz kiedy nie mam dobrego dnia, ale akceptuje, ze każdy miewa gorszy dzien :-)
Jestem w terapii. :)) Bo nawroty depresji mnie skłoniły do kontynuowania. Już w sumie od zeszłego roku. Ale czasem mam wrażenie że nie potrzebuje jej, a czasami że potrzebuję coś innego. 🤦‍♀️ No i nie mogę się oprzeć wrażeniu że nie mam tylko nerwicy... No ale nic, zobaczymy co następne miesiące pokażą :D dzięki za odpowiedź. ❣️
Jak samopoczucie? Z terapią mam podobnie, niby chodzę ale nie czuję że jest dla mnie, może dlatego nie przynosi efektów. Czasem czuję że terapeutka sama mnie nakręca na moje objawy :( u mnie kupa z gównem, bo znowu czuję się gorzej, wszystko wraca jakie było, a że było fatalnie to jest fatalnie. Nie wiem już co robić, tracę nadzieję że kiedykolwiek się wyleczę.
you infected my blood
Awatar użytkownika
sennajawie
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 324
Rejestracja: 4 września 2018, o 02:54

12 lutego 2019, o 10:58

tapurka pisze:
12 lutego 2019, o 08:58
sennajawie pisze:
5 lutego 2019, o 19:52
Olalala pisze:
5 lutego 2019, o 19:18
A ja Ci polecam terapię pod kątem swojego rozwoju żeby naprostować te rzeczy, które Ci życie uprzykrzają i przyczyniły sie do nerwicy. Swoja osoba moge potwiedzic, ze da sie wiele w sobie zmienić, nie mowie tu juz o zaburzeniu, ale o tych wlasnie głębszych rzeczach. Nie jest tak, ze życie nawet po takiej terapii jest różowe, ale zaczynasz widzieć pewne rzeczy inaczej, mozesz sie uwolnić od tego, co Cie niszczy. Pisze to teraz kiedy nie mam dobrego dnia, ale akceptuje, ze każdy miewa gorszy dzien :-)
Jestem w terapii. :)) Bo nawroty depresji mnie skłoniły do kontynuowania. Już w sumie od zeszłego roku. Ale czasem mam wrażenie że nie potrzebuje jej, a czasami że potrzebuję coś innego. 🤦‍♀️ No i nie mogę się oprzeć wrażeniu że nie mam tylko nerwicy... No ale nic, zobaczymy co następne miesiące pokażą :D dzięki za odpowiedź. ❣️
Jak samopoczucie? Z terapią mam podobnie, niby chodzę ale nie czuję że jest dla mnie, może dlatego nie przynosi efektów. Czasem czuję że terapeutka sama mnie nakręca na moje objawy :( u mnie kupa z gównem, bo znowu czuję się gorzej, wszystko wraca jakie było, a że było fatalnie to jest fatalnie. Nie wiem już co robić, tracę nadzieję że kiedykolwiek się wyleczę.
U mnie tak szczerze coraz lepiej, zeszło dd i lęk odpuszcza całkowicie, bo było ciężko gdy odstawialam leki. :D no i zaczynam żyć jak człowiek w zasadzie, w codziennym samopoczuciu jeszcze wkradaja się gdzieniegdzie czarne myśli ale ignoruje pełna para. Może tym razem mi się uda pozostac w stanie harmonii. Do miliona razy sztuka.... :pp
A tak w skrócie mówię tak bo w zeszłym roku już byłam wolna od tego wszystkiego, aż nagle rozstanie z facetem mi pokrzyzowalo mój plan odburzeniowy. Wpadłam w silna depre i musiałam zacząć brać leki antydepresyjne. I pół roku brałam, odstawiłam ok 2 miesiące temu. Jeden z gorszych odstawień ever ale przeżyłam 🤪 i zobaczymy czy tym razem nic nie pokrzyzuje moich planów. Oczywiście dostałam niezła nauczkę, i teraz już całkiem inaczej podchodzę do niektórych spraw, ale no nigdy nie ma gwarancji. Do leków napewno już nigdy nie wrócę chodźmy skały srały. Więcej cierpienia i zachodu niż to tego warte. Zresztą to moje branie leków to tak trochę na wyrost było. Byle by uciec od niewygodnych emocji.
A Ty tapurka jakie masz zaburzenia? I na jakim etapie jesteś? W sensie jakie masz objawy? Co do terapii to ja już sama szczerze nie wiem czy to pomaga czy nie. Bo tak naprawdę do wielu rzeczy odnośnie swojej osoby i swojego zaburzenia doszłam sama, z biegiem czasu i poprzez różne doświadczenia. A dwa ja nie umiem wejść w relacje z terapeuta, i pomimo że o to tak naprawdę w tym chodzi, każdego terapeute trzymam na dystans i nie umiem w 100% zaufać. Tak jak w prawdziwym życiu zresztą 🤦‍♀️ a wiesz, nie będę 2 lata w terapii po to żeby wejść z kimś w relacje... Już szybciej w prawdziwym życiu to zrobię i się wylecze na kimś. 😂 Powiem Ci ze tak z rezerwa podchodzę na ten moment do tych terapii. Chodzę bo chodzę ale mam poczucie że i bez tego bym dała radę.
Chciałam pamiętać jak rozpaczliwa jest ciemność, by pełniej móc cieszyć się nowym światłem.

Nie walcz z nerwicą, przytul ją mocnym uściskiem :si

"Byłam zmęczona ciągłą introspekcją. Pragnęłam prostoty, a wpakowałam się w nowe komplikacje. Powoli, w bólach zrywałam z siebie kolejne warstwy odczuć i przeinaczeń. Bałam się, że gdy dojdę do końca nic już tam nie będzie. Tylko czarna dziura."
tapurka
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 574
Rejestracja: 15 czerwca 2018, o 17:51

12 lutego 2019, o 11:16

sennajawie pisze:
12 lutego 2019, o 10:58
tapurka pisze:
12 lutego 2019, o 08:58
sennajawie pisze:
5 lutego 2019, o 19:52


Jestem w terapii. :)) Bo nawroty depresji mnie skłoniły do kontynuowania. Już w sumie od zeszłego roku. Ale czasem mam wrażenie że nie potrzebuje jej, a czasami że potrzebuję coś innego. 🤦‍♀️ No i nie mogę się oprzeć wrażeniu że nie mam tylko nerwicy... No ale nic, zobaczymy co następne miesiące pokażą :D dzięki za odpowiedź. ❣️
Jak samopoczucie? Z terapią mam podobnie, niby chodzę ale nie czuję że jest dla mnie, może dlatego nie przynosi efektów. Czasem czuję że terapeutka sama mnie nakręca na moje objawy :( u mnie kupa z gównem, bo znowu czuję się gorzej, wszystko wraca jakie było, a że było fatalnie to jest fatalnie. Nie wiem już co robić, tracę nadzieję że kiedykolwiek się wyleczę.
U mnie tak szczerze coraz lepiej, zeszło dd i lęk odpuszcza całkowicie, bo było ciężko gdy odstawialam leki. :D no i zaczynam żyć jak człowiek w zasadzie, w codziennym samopoczuciu jeszcze wkradaja się gdzieniegdzie czarne myśli ale ignoruje pełna para. Może tym razem mi się uda pozostac w stanie harmonii. Do miliona razy sztuka.... :pp
A tak w skrócie mówię tak bo w zeszłym roku już byłam wolna od tego wszystkiego, aż nagle rozstanie z facetem mi pokrzyzowalo mój plan odburzeniowy. Wpadłam w silna depre i musiałam zacząć brać leki antydepresyjne. I pół roku brałam, odstawiłam ok 2 miesiące temu. Jeden z gorszych odstawień ever ale przeżyłam 🤪 i zobaczymy czy tym razem nic nie pokrzyzuje moich planów. Oczywiście dostałam niezła nauczkę, i teraz już całkiem inaczej podchodzę do niektórych spraw, ale no nigdy nie ma gwarancji. Do leków napewno już nigdy nie wrócę chodźmy skały srały. Więcej cierpienia i zachodu niż to tego warte. Zresztą to moje branie leków to tak trochę na wyrost było. Byle by uciec od niewygodnych emocji.
A Ty tapurka jakie masz zaburzenia? I na jakim etapie jesteś? W sensie jakie masz objawy? Co do terapii to ja już sama szczerze nie wiem czy to pomaga czy nie. Bo tak naprawdę do wielu rzeczy odnośnie swojej osoby i swojego zaburzenia doszłam sama, z biegiem czasu i poprzez różne doświadczenia. A dwa ja nie umiem wejść w relacje z terapeuta, i pomimo że o to tak naprawdę w tym chodzi, każdego terapeute trzymam na dystans i nie umiem w 100% zaufać. Tak jak w prawdziwym życiu zresztą 🤦‍♀️ a wiesz, nie będę 2 lata w terapii po to żeby wejść z kimś w relacje... Już szybciej w prawdziwym życiu to zrobię i się wylecze na kimś. 😂 Powiem Ci ze tak z rezerwa podchodzę na ten moment do tych terapii. Chodzę bo chodzę ale mam poczucie że i bez tego bym dała radę.
Kochana super się cieszę że u Ciebie lepiej ;ok Ja tak jak pisałyśmy mam problem z wieloma rzeczami oprócz nerwicy, i jak nerwica mi się polepsza to wtedy te same schematy reagowania na negatywne sytuacje pozostają i organizm się broni i znów włącza zaburzenia. Na forum piszą żeby najpierw uporać się z nerwicą a potem z resztą problemów, ale u mnie chyba jest na odwrót, bo widzę że powinnam poradzić sobie z problemami żeby nerwica zeszła. A Ty co robisz jak widzisz że objawy wracają? Ja oprócz nerwicy mam lęk społeczny i jestem DDD.
you infected my blood
Awatar użytkownika
sennajawie
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 324
Rejestracja: 4 września 2018, o 02:54

12 lutego 2019, o 11:32

Właśnie ja mam podobnie, że sytuację z zewnątrz wyzwalają u mnie nerwice. Głównie są to kontakty z ludźmi, stresy, niepowodzenia. I tak się już kręcimy razem od paru lat chodź schematy załapałam dawno.
Tzn, ja praktykuje w sumie od dawna najbardziej olewanie, mam na nerwice i objawy wyje*ane. Co by się nie działo nie daje się wplątywać w negatywne myśli i jednak daje z siebie resztki sił żeby widzieć ciągle gdzieś to światełko. No i tak konsekwentnie idę w stronę tego światełka nawet wtedy gdy prawie go nie widzę. 🙄 Zresztą powiem Ci ze ja z reguły żadnego objawu nie traktuje jako nawrotu. No po za incydentem z zeszłego roku gdzie uwierzyłam swoim emocjom że to nawrót. Ale to była krytyczna sytuacja ze względu na to że nie potrafiłam reagować na takie sytuacje, bo mam to nieprzepracowane i też nie umiem ogarnąć swoich emocji. No ale trzeba się uczyć na błędach.
Chciałam pamiętać jak rozpaczliwa jest ciemność, by pełniej móc cieszyć się nowym światłem.

Nie walcz z nerwicą, przytul ją mocnym uściskiem :si

"Byłam zmęczona ciągłą introspekcją. Pragnęłam prostoty, a wpakowałam się w nowe komplikacje. Powoli, w bólach zrywałam z siebie kolejne warstwy odczuć i przeinaczeń. Bałam się, że gdy dojdę do końca nic już tam nie będzie. Tylko czarna dziura."
Awatar użytkownika
Kataraka
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 365
Rejestracja: 16 grudnia 2016, o 20:30

12 lutego 2019, o 11:38

A czy my przypadkiem nie rozkładamy tego wszystkiego za bardzo na czynniki pierwsze? Każdy ma jakieś problemy, nawet osoby bez nerwicy, nie ma człowieka(przynajmniej ja tak uważam), który jest idealnie czysty, wolny od fobii, jakiś nawyków myślowych, schematów.

Wiem, w myśl tej zasady, każdy musiałby chodzić do psychologa, ale takie mamy teraz czasy, że gabinety psychologiczne pękają w szwach, bo każdy chce zmienić siebie i swoje życie by było jak najlepsze.

Zamiast rozkładać coś na czynniki pierwsze, lepiej zastanowić się co nam najbardziej w sobie przeszkadza z czym nie umiemy sobie poradzić i wtedy uderzać do specjalisty.
Awatar użytkownika
sennajawie
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 324
Rejestracja: 4 września 2018, o 02:54

12 lutego 2019, o 11:44

Kataraka pisze:
12 lutego 2019, o 11:38
A czy my przypadkiem nie rozkładamy tego wszystkiego za bardzo na czynniki pierwsze? Każdy ma jakieś problemy, nawet osoby bez nerwicy, nie ma człowieka(przynajmniej ja tak uważam), który jest idealnie czysty, wolny od fobii, jakiś nawyków myślowych, schematów.

Wiem, w myśl tej zasady, każdy musiałby chodzić do psychologa, ale takie mamy teraz czasy, że gabinety psychologiczne pękają w szwach, bo każdy chce zmienić siebie i swoje życie by było jak najlepsze.

Zamiast rozkładać coś na czynniki pierwsze, lepiej zastanowić się co nam najbardziej w sobie przeszkadza z czym nie umiemy sobie poradzić i wtedy uderzać do specjalisty.
Wiesz, wiadome jest to że każdy ma jakieś złe schematy i takie tam. I osobiście im bardziej interesuje się psychologia, tym więcej widzę osób z takimi schematami, które niejednokrotnie według mnie wymagają pilnego leczenia. 😂😂 Takie mamy czasy to jest prawda. Ale gdy te różne wyuczone zachowania i podejście do świata znacznie utrudniają Ci funkcjonowanie i powodują ogromne cierpienie emocjonalne to już nie wiem czy tak luźno można do tego podejść. W moim przypadku jest to dość krytyczna sytuacja, bo moje zachowania tylko przedłużają mi nerwice. A im dalej jestem tym mam niestety większą świadomość, że ja naprawdę nie potrafię inaczej. Że nigdy się nie nauczyłam jak żyć i myśleć inaczej. Przykre.
Chciałam pamiętać jak rozpaczliwa jest ciemność, by pełniej móc cieszyć się nowym światłem.

Nie walcz z nerwicą, przytul ją mocnym uściskiem :si

"Byłam zmęczona ciągłą introspekcją. Pragnęłam prostoty, a wpakowałam się w nowe komplikacje. Powoli, w bólach zrywałam z siebie kolejne warstwy odczuć i przeinaczeń. Bałam się, że gdy dojdę do końca nic już tam nie będzie. Tylko czarna dziura."
Awatar użytkownika
Kataraka
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 365
Rejestracja: 16 grudnia 2016, o 20:30

12 lutego 2019, o 11:46

sennajawie pisze:
12 lutego 2019, o 11:44
Ale gdy te różne wyuczone zachowania i podejście do świata znacznie utrudniają Ci funkcjonowanie i powodują ogromne cierpienie emocjonalne to już nie wiem czy tak luźno można do tego podejść. W moim przypadku jest to dość krytyczna sytuacja, bo moje zachowania tylko przedłużają mi nerwice. A im dalej jestem tym mam niestety większą świadomość, że ja naprawdę nie potrafię inaczej. Że nigdy się nie nauczyłam jak żyć i myśleć inaczej. Przykre.
Tak w takich wypadkach pomocna jest psychoterapia, ja chodzę na psychodynamiczną i dowiedziałam się już tylu rzeczy o sobie, tylko przy okazji tego wyszły też rzeczy, z którymi całkiem spoko mi było ;puk a które okazują się być poza normą ;oh
Dlatego też trzeba uważać, żeby za bardzo sobie nie namieszać we łbie tak sądzę :)
ODPOWIEDZ