Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Nerwica - hipochondria, strach przed chorobami

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
ODPOWIEDZ
Stl86
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 52
Rejestracja: 21 lipca 2018, o 19:57

18 sierpnia 2018, o 21:43

TheNiczi pisze:
15 sierpnia 2018, o 21:03
Siema wszystkim. Od paru dni mam dziwny ból po lewej stronie pępka i mdłości. Ogólnie to mam problemy z żoładkiem i czasami mnie coś zakłuje tam czy tu albo zgaga się włącza ale ten ból jest jakiś inny. Boję się, że to może być coś z trzustką ... z jednej strony w głowie mam, że to może znowu nerwica ale kurde niepokoi mnie ten ból bo jest uciążliwy a enzymy trzustkowe miałam robione dobrych pare lat temu.
Trzustka nie boli raczej koło pępka. To pewnie nie to.
Awatar użytkownika
TheNiczi
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 89
Rejestracja: 18 lipca 2014, o 21:24

20 sierpnia 2018, o 17:43

Stl86 pisze:
18 sierpnia 2018, o 21:43
TheNiczi pisze:
15 sierpnia 2018, o 21:03
Siema wszystkim. Od paru dni mam dziwny ból po lewej stronie pępka i mdłości. Ogólnie to mam problemy z żoładkiem i czasami mnie coś zakłuje tam czy tu albo zgaga się włącza ale ten ból jest jakiś inny. Boję się, że to może być coś z trzustką ... z jednej strony w głowie mam, że to może znowu nerwica ale kurde niepokoi mnie ten ból bo jest uciążliwy a enzymy trzustkowe miałam robione dobrych pare lat temu.
Trzustka nie boli raczej koło pępka. To pewnie nie to.
Ból jak zwykle MAGICZNIE przeszedł po paru dniach. Jestem dumna tylko z tego, że jak zawsze nie poleciałam na jakieś badania z krwii ( robię co 3-4 msc) :P
" Tylko ludzie ogarnięci obsesją przejmują się obsesjami "
Nagisa
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 71
Rejestracja: 30 lipca 2018, o 11:12

25 sierpnia 2018, o 10:50

Mam taką sytuację (opisałam ją w dziale "gorszy dzień...), że wyszedł mi pozytywny wynik badania ANA 1 tj. na przeciwciała. Jest to zły wynik. Pozostałe badania z wyjątkiem kilku pozycji w morfologii wyszły w normie. Lekarz (internista) powiedział, że trzeba zrobić dalesze badania bo wynik pozytywny może świadczyć o jakieś chorobie autoimmunologicznej. Dał skierowanie na ANA 2. Niestety poczytałam trochę o tych testach i po co się je robi. Pojawiło się kilka chorób auto i wszystkie straszne. Rozsypałam się. Już sobie radziłam z nerwicą. Niemal miałam 100% pewność, że to wszystko co się działo i dzieje, to nerwica. A teraz jestem w punkcie wyjścia. Nie wiem, czy to nerwica, nie wiem co mi jest. Niepotrzebnie czytałam o tych chorobach. Wiem, że ANA1 potrafi wyjść też fałszywie dodatni. Staram się o tym nie myśleć, ale jednak te myśli i niepewność co jakiś czas wracają.
Nagisa
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 71
Rejestracja: 30 lipca 2018, o 11:12

25 sierpnia 2018, o 11:17

Tęsknię za życiem, w którym było normalnie. To trwa już/ dopiero ponad rok, a ja jestem wykończona fizycznie i psychicznie. Na siłę ciągnę swoje sprawy, obowiązki, codzienność. Starałam się z nadzieją, że przyjdzie taki dzień, że w końcu obudzę się rano z dawną energią do życia, z przyjemnością wypiję kawę, bez bólu, bez strachu, obaw. Jak miałam gorsze dni, to czytałam wpisy osób, które się odburzyły i normalnie funkcjonują. To mi dawało dodatkową siłę i motywację. Było już całkiem nieźle. A teraz mam wątpliwości. Skoro jeden wynik badania tak mnie zmasakrował, to chyba jest jeszcze bardzo daleko od ok.
agnefka28
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 505
Rejestracja: 6 listopada 2016, o 17:34

25 sierpnia 2018, o 12:35

Nagisa pisze:
25 sierpnia 2018, o 11:17
Tęsknię za życiem, w którym było normalnie. To trwa już/ dopiero ponad rok, a ja jestem wykończona fizycznie i psychicznie. Na siłę ciągnę swoje sprawy, obowiązki, codzienność. Starałam się z nadzieją, że przyjdzie taki dzień, że w końcu obudzę się rano z dawną energią do życia, z przyjemnością wypiję kawę, bez bólu, bez strachu, obaw. Jak miałam gorsze dni, to czytałam wpisy osób, które się odburzyły i normalnie funkcjonują. To mi dawało dodatkową siłę i motywację. Było już całkiem nieźle. A teraz mam wątpliwości. Skoro jeden wynik badania tak mnie zmasakrował, to chyba jest jeszcze bardzo daleko od ok.
Nakręciłaś się bardzo. Zrób to badanie i skonsultuj wynik. Nerwica nerwicą, ale wydaje mi się, że jak komuś wychodzi zły wynik czegoś tam, to też wpada w lęk i pojawiają się wątpliwości. Ja mam takie podejście, że termin "odburzony" należy do osób, którzy mają "warunki" by narazie czuć się dobrze ( zero traum, wszyscy bliscy i oni zdrowi, no i wszystko idzie jak po maśle). Wystarczy zły wynik, jakaś mocno stresująca sytuacja i już się sypie. Chociaż wydaje mi się, że jest to całkowicie normalne.Podejdź do tego racjonalnie- coś wyszło nie tak, ok, ale nie zakładaj od razu najgorszego, bo na razie nie masz podstaw żeby tak twierdzić. Internet podsunie Ci mnóstwo ewentualnych chorób, dobrze o tym wiemy, ale diagnozy Ci nie postawi.
Nagisa
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 71
Rejestracja: 30 lipca 2018, o 11:12

25 sierpnia 2018, o 12:56

agnefka28 pisze:
25 sierpnia 2018, o 12:35
Nagisa pisze:
25 sierpnia 2018, o 11:17
Tęsknię za życiem, w którym było normalnie. To trwa już/ dopiero ponad rok, a ja jestem wykończona fizycznie i psychicznie. Na siłę ciągnę swoje sprawy, obowiązki, codzienność. Starałam się z nadzieją, że przyjdzie taki dzień, że w końcu obudzę się rano z dawną energią do życia, z przyjemnością wypiję kawę, bez bólu, bez strachu, obaw. Jak miałam gorsze dni, to czytałam wpisy osób, które się odburzyły i normalnie funkcjonują. To mi dawało dodatkową siłę i motywację. Było już całkiem nieźle. A teraz mam wątpliwości. Skoro jeden wynik badania tak mnie zmasakrował, to chyba jest jeszcze bardzo daleko od ok.
Nakręciłaś się bardzo. Zrób to badanie i skonsultuj wynik. Nerwica nerwicą, ale wydaje mi się, że jak komuś wychodzi zły wynik czegoś tam, to też wpada w lęk i pojawiają się wątpliwości. Ja mam takie podejście, że termin "odburzony" należy do osób, którzy mają "warunki" by narazie czuć się dobrze ( zero traum, wszyscy bliscy i oni zdrowi, no i wszystko idzie jak po maśle). Wystarczy zły wynik, jakaś mocno stresująca sytuacja i już się sypie. Chociaż wydaje mi się, że jest to całkowicie normalne.Podejdź do tego racjonalnie- coś wyszło nie tak, ok, ale nie zakładaj od razu najgorszego, bo na razie nie masz podstaw żeby tak twierdzić. Internet podsunie Ci mnóstwo ewentualnych chorób, dobrze o tym wiemy, ale diagnozy Ci nie postawi.
Dzięki. U mnie niestety nie ma sprzyjających warunków i raczej nie będzie. Muszę sobie radzić w takich jakie są. Niestety mam bardzo chorą mamę, małe dziecko, pracę, studia i jeszcze nerwiczkę. Na razie nie ma szansy na jakiś wyjazd, dłuższy odpoczynek żeby się oderwać od problemów. Staram się wyciskać tyle ile mogę z takich drobnych chwil. Muszę się ogarnąć. Masz rację nie wolno zakładać od razu najgorszego. Pozdrawiam.
agnefka28
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 505
Rejestracja: 6 listopada 2016, o 17:34

25 sierpnia 2018, o 13:03

Nagisa pisze:
25 sierpnia 2018, o 12:56
agnefka28 pisze:
25 sierpnia 2018, o 12:35
Nagisa pisze:
25 sierpnia 2018, o 11:17
Tęsknię za życiem, w którym było normalnie. To trwa już/ dopiero ponad rok, a ja jestem wykończona fizycznie i psychicznie. Na siłę ciągnę swoje sprawy, obowiązki, codzienność. Starałam się z nadzieją, że przyjdzie taki dzień, że w końcu obudzę się rano z dawną energią do życia, z przyjemnością wypiję kawę, bez bólu, bez strachu, obaw. Jak miałam gorsze dni, to czytałam wpisy osób, które się odburzyły i normalnie funkcjonują. To mi dawało dodatkową siłę i motywację. Było już całkiem nieźle. A teraz mam wątpliwości. Skoro jeden wynik badania tak mnie zmasakrował, to chyba jest jeszcze bardzo daleko od ok.
Nakręciłaś się bardzo. Zrób to badanie i skonsultuj wynik. Nerwica nerwicą, ale wydaje mi się, że jak komuś wychodzi zły wynik czegoś tam, to też wpada w lęk i pojawiają się wątpliwości. Ja mam takie podejście, że termin "odburzony" należy do osób, którzy mają "warunki" by narazie czuć się dobrze ( zero traum, wszyscy bliscy i oni zdrowi, no i wszystko idzie jak po maśle). Wystarczy zły wynik, jakaś mocno stresująca sytuacja i już się sypie. Chociaż wydaje mi się, że jest to całkowicie normalne.Podejdź do tego racjonalnie- coś wyszło nie tak, ok, ale nie zakładaj od razu najgorszego, bo na razie nie masz podstaw żeby tak twierdzić. Internet podsunie Ci mnóstwo ewentualnych chorób, dobrze o tym wiemy, ale diagnozy Ci nie postawi.
Dzięki. U mnie niestety nie ma sprzyjających warunków i raczej nie będzie. Muszę sobie radzić w takich jakie są. Niestety mam bardzo chorą mamę, małe dziecko, pracę, studia i jeszcze nerwiczkę. Na razie nie ma szansy na jakiś wyjazd, dłuższy odpoczynek żeby się oderwać od problemów. Staram się wyciskać tyle ile mogę z takich drobnych chwil. Muszę się ogarnąć. Masz rację nie wolno zakładać od razu najgorszego. Pozdrawiam.
No właśnie, każdy z nas ma inną sytuację. A Ty masz trudną sytuacje. Czy masz jakąś pomoc przy mamie? Czy jej choroba jest do uleczenia?
Nagisa
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 71
Rejestracja: 30 lipca 2018, o 11:12

25 sierpnia 2018, o 19:33

agnefka28 pisze:
25 sierpnia 2018, o 13:03
Nagisa pisze:
25 sierpnia 2018, o 12:56
agnefka28 pisze:
25 sierpnia 2018, o 12:35


Nakręciłaś się bardzo. Zrób to badanie i skonsultuj wynik. Nerwica nerwicą, ale wydaje mi się, że jak komuś wychodzi zły wynik czegoś tam, to też wpada w lęk i pojawiają się wątpliwości. Ja mam takie podejście, że termin "odburzony" należy do osób, którzy mają "warunki" by narazie czuć się dobrze ( zero traum, wszyscy bliscy i oni zdrowi, no i wszystko idzie jak po maśle). Wystarczy zły wynik, jakaś mocno stresująca sytuacja i już się sypie. Chociaż wydaje mi się, że jest to całkowicie normalne.Podejdź do tego racjonalnie- coś wyszło nie tak, ok, ale nie zakładaj od razu najgorszego, bo na razie nie masz podstaw żeby tak twierdzić. Internet podsunie Ci mnóstwo ewentualnych chorób, dobrze o tym wiemy, ale diagnozy Ci nie postawi.
Dzięki. U mnie niestety nie ma sprzyjających warunków i raczej nie będzie. Muszę sobie radzić w takich jakie są. Niestety mam bardzo chorą mamę, małe dziecko, pracę, studia i jeszcze nerwiczkę. Na razie nie ma szansy na jakiś wyjazd, dłuższy odpoczynek żeby się oderwać od problemów. Staram się wyciskać tyle ile mogę z takich drobnych chwil. Muszę się ogarnąć. Masz rację nie wolno zakładać od razu najgorszego. Pozdrawiam.
No właśnie, każdy z nas ma inną sytuację. A Ty masz trudną sytuacje. Czy masz jakąś pomoc przy mamie? Czy jej choroba jest do uleczenia?
Mam wsparcie ze strony taty i męża. Choroba mamy w tym staium jest nieuleczalna. Mama musi przejść operację żeby żyła. To dosyć skomplikowana sytuacja. Mama jest w złym stanie. Lekarze starają się ją trochę wzmocnić i podleczyć by mogła poddać się operacji.
agnefka28
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 505
Rejestracja: 6 listopada 2016, o 17:34

25 sierpnia 2018, o 21:24

Nagisa pisze:
25 sierpnia 2018, o 19:33
agnefka28 pisze:
25 sierpnia 2018, o 13:03
Nagisa pisze:
25 sierpnia 2018, o 12:56


Dzięki. U mnie niestety nie ma sprzyjających warunków i raczej nie będzie. Muszę sobie radzić w takich jakie są. Niestety mam bardzo chorą mamę, małe dziecko, pracę, studia i jeszcze nerwiczkę. Na razie nie ma szansy na jakiś wyjazd, dłuższy odpoczynek żeby się oderwać od problemów. Staram się wyciskać tyle ile mogę z takich drobnych chwil. Muszę się ogarnąć. Masz rację nie wolno zakładać od razu najgorszego. Pozdrawiam.
No właśnie, każdy z nas ma inną sytuację. A Ty masz trudną sytuacje. Czy masz jakąś pomoc przy mamie? Czy jej choroba jest do uleczenia?
Mam wsparcie ze strony taty i męża. Choroba mamy w tym staium jest nieuleczalna. Mama musi przejść operację żeby żyła. To dosyć skomplikowana sytuacja. Mama jest w złym stanie. Lekarze starają się ją trochę wzmocnić i podleczyć by mogła poddać się operacji.
To całe szczęście, że nie jesteś z tym sama. Mam nadzieje, że wszystko się ułoży i mama dojdzie do siebie, na tyle ile to możliwe. Nie dziw się sama sobie, że czujesz się źle, w Twojej sytuacji jest to jak najbardziej normalne. Każdy z nas prędzej czy później będzie musiał się z czymś trudnym zmierzyć. Na ile to możliwe, daj sobie czas i nie szukaj na siłe ukojenia. Wszystko się jakoś ułoży.
Nagisa
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 71
Rejestracja: 30 lipca 2018, o 11:12

27 sierpnia 2018, o 19:35

agnefka28 pisze:
25 sierpnia 2018, o 21:24
Nagisa pisze:
25 sierpnia 2018, o 19:33
agnefka28 pisze:
25 sierpnia 2018, o 13:03


No właśnie, każdy z nas ma inną sytuację. A Ty masz trudną sytuacje. Czy masz jakąś pomoc przy mamie? Czy jej choroba jest do uleczenia?
Mam wsparcie ze strony taty i męża. Choroba mamy w tym staium jest nieuleczalna. Mama musi przejść operację żeby żyła. To dosyć skomplikowana sytuacja. Mama jest w złym stanie. Lekarze starają się ją trochę wzmocnić i podleczyć by mogła poddać się operacji.
To całe szczęście, że nie jesteś z tym sama. Mam nadzieje, że wszystko się ułoży i mama dojdzie do siebie, na tyle ile to możliwe. Nie dziw się sama sobie, że czujesz się źle, w Twojej sytuacji jest to jak najbardziej normalne. Każdy z nas prędzej czy później będzie musiał się z czymś trudnym zmierzyć. Na ile to możliwe, daj sobie czas i nie szukaj na siłe ukojenia. Wszystko się jakoś ułoży.
Bardzo dziękuję za wsparcie i dobre słowo. Pozdrawiam.
Kajalena1
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 32
Rejestracja: 27 sierpnia 2018, o 01:36

13 września 2018, o 23:06

Hej wszystkim
Nie bardzo wiem czy trafiłam w dobre miejsce czy nie, nie wiem również od czego zacząć, ale tak jak sugerują mi wszyscy- na bank nerwica! Problem z emocjami!... Tak postanowiłam wyszukać informacji czy aby na pewno to jest to, i trafiłam na to forum. Jestem na etapie rozsypki emocjonalnej, fizycznej i nie wiem gdzie już pomocy szukać, więc pomyślałam, że może odnajde chwilę spokoju tutaj, na tym forum.

Zacznę może od momentu w którym moje życie się zmieniło totalnie, było to 8 lat temu kiedy mając 19 lat siedziałam przy komputerze i nagle doznałam uczucia jakby zatrzymania serca, szybko pobiegłam do mamy, a że mama pielęgniarka więc od razu zbadala mi puls po czym kazała szybko ubierać się do szpitala, pojechalysmy owszem, zrobiono ekg, w którym nic nie wyszło, dano tabletki i puszczono do domu, tak zaczęła się moja przygoda z arytmie.
Po tym incydencie zaczęłam szukać przyczyny na własną rękę i tak sobie wmowilam zakrzepice, oczywiście zrobiłam badania, morfologia, d-dimery itp i wszystko w normie. Na tamten czas się uspokoiłam i arytmia pojawiała się sporadycznie raz na kilka miesięcy. Przez parę lat wszystko było ok, oprócz sporadyczne arytmie, aż do zeszłego roku. Pewnego dnia kapiac się dostałam silnego bólu w prawym boku w okolicy wątroby, pojechałam do szpitala, zrobiono mi usg w którym wyszła tylko torbiel nerki ale malutka nie dająca żadnych objawów bólowych itp, tak powiedział lekarz, podejrzewano zatem kamienie itp, ale wszystko zostało wykluczone. Od tamtej pory zmagam się z bólami po prawej stronie brzucha, miałam robione badania USG, gastroskopie, leżałam w szpitalu z tymi objawami i stwierdzono jelito drazliwe, przepisano leki, które doraźnie pomagają, a bóle jak były tak są.
Na domiar złego wróciła arytmia, problemy ze skaczacym ciśnieniem i tętno nie spadające poniżej 85.
Jezeli chodzi o serce to miałam robione i echo serca i mnóstwo badań ekg, które zawsze wychodzą dobrze. Ciśnienie skacze i czasem się dłużej utrzymuje na poziomie 140/90, niby nie takie straszne ale mam przez to okropne bóle głowy, a tętno przez to że wiecznie wysokie to jestem cały czas zmęczona i mam duszności wchodząc na 3 piętro, w międzyczasie miałam zrobiony tomograf głowy, przez te bóle wynikające z ciśnienia i byłam badana przez neurologa, oczywiście wszystko ok.
Jakis czas temu wszedł mi silny ból w prawy bark, niby zapalenie mięśnia miałam, ale bóle powracają i nasilają się kiedy skacze ciśnienie i pojawia się arytmia.
Jestem już zmęczona, mam stany depresyjne przez te wszystkie objawy i bóle, a lekarze załamuja ręce i tylko dopytuja czy aby nie jestem nerwowa i czy nie przeszłam stresującej sytuacji w życiu. Owszem jestem nerwowa, jestem impulsywna, miałam wiele stresujacych sytuacji, ale wierzyć mi się nie chce, że u młodej osoby takie bóle biorą się z emocji, a arytmie? Ot tak z nikąd? Potrafię stać i rozmawiać z koleżanką o doopce marynie i nagle dostaje arytmii. Wyniki z morfologii wychodzą ok, ekg ok, echo serca ok, tomografia głowy ok, usg brzucha ok, gastroskopia ok... Czy ja mam iść do psychologa? Nie wiem co robić,jestem na etapie zamartwiania się czy to jakaś krążeniówka, bo palce u stóp dretwieja... No i co z tymi bólami brzucha... Szkoda słów
Kajalena1
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 32
Rejestracja: 27 sierpnia 2018, o 01:36

13 września 2018, o 23:19

Dodam jeszcze, że miałam holterra tego ekg i na ciśnienie i w obu przypadkach ok wynik.
Miewam często bóle szyi jakby węzły chłonne bolały
W głowie przeszłam wszystkie możliwe choroby świata, a bóle jak były realne tak są.
Dodam, że moja mama przeszła raka piersi, złośliwego, szczęśliwie jest już 13 lat po chorobie i dziękuję Bogu i lekarzom, że jest z nami
Tata choruje od 20 roku życia na nadciśnienie, 10 lat temu przeszedł udar mózgu, jest sparaliżowany prawostronnie, ale porusza się samodzielnie... Więc sytuacja jest jakby stabilna na ten moment
Natomiast przez te choroby nie bagatelizuje żadnych objawów u siebie, robię usg piersi, badam się u ginekologa, robię cytologie itp
Martwi mnie tylko czy aby po tacie nie odziedziczyłam nadciśnienia, dlatego nie bagatelizuje arytmii i wysokiego tętna wraz z ciśnieniem...nie chcę wrzucać wszystkiego do wora "nerwica" jak robią to lekarze, bo wiem jaka mam w rodzinie historie chorób
usunietenaprosbe
Gość

13 września 2018, o 23:24

Hej.

Jak sama widzisz masz bardzo, bardzo dużo różnych objawów i wszystkie wyniki możliwe w normie. To bardzo mocno sugeruje, że Twoje objawy są somatami od nerwicy. Owszem, udanie się do psychologa może być dobrym krokiem, ale chyba lepszym wyjściem - jeśli masz możliwość - będzie rozpoczęcie psychoterapi która pomoże Ci zrozumieć Twój stan, Twoje obawy oraz mechanizmy które tym wszystkim kierują.
Poza tym warto bardzo zajrzeć na kanał divovic i rozpocząć słuchanie nagrań traktujących o tym skąd się bierze lęk i jak sobie z nim radzić.

Co do Twoich objawów to mi drętwiały nie palce, a całe nogi kiedy tylko na chwilę usiadłem na nich. To jest jak najbardziej możliwe. Podobnie z potykaniem się serca - wiele osób to tutaj ma i wraz z przyspieszonym pulsem objaw znika gdy uspokoimy nasz stan emocjonalny.

Więc w skrócie: po tych wszystkich badaniach nic się nie bój, sprawdź kanał divovic i jeśli chcesz to udanie się do psychologa to dobry pomysł. Powodzenia :)


PS czy to arytmia zdiagnozowana przez lekarza? Czy tylko Twoje nazewnictwo na te dodatkowe skurcze?
Stl86
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 52
Rejestracja: 21 lipca 2018, o 19:57

13 września 2018, o 23:35

Kajalena1 pisze:
13 września 2018, o 23:19
Dodam jeszcze, że miałam holterra tego ekg i na ciśnienie i w obu przypadkach ok wynik.
Miewam często bóle szyi jakby węzły chłonne bolały
W głowie przeszłam wszystkie możliwe choroby świata, a bóle jak były realne tak są.
Dodam, że moja mama przeszła raka piersi, złośliwego, szczęśliwie jest już 13 lat po chorobie i dziękuję Bogu i lekarzom, że jest z nami
Tata choruje od 20 roku życia na nadciśnienie, 10 lat temu przeszedł udar mózgu, jest sparaliżowany prawostronnie, ale porusza się samodzielnie... Więc sytuacja jest jakby stabilna na ten moment
Natomiast przez te choroby nie bagatelizuje żadnych objawów u siebie, robię usg piersi, badam się u ginekologa, robię cytologie itp
Martwi mnie tylko czy aby po tacie nie odziedziczyłam nadciśnienia, dlatego nie bagatelizuje arytmii i wysokiego tętna wraz z ciśnieniem...nie chcę wrzucać wszystkiego do wora "nerwica" jak robią to lekarze, bo wiem jaka mam w rodzinie historie chorób
Nadciśnienie czy arytmia to nie jest koniec świata. Jeśli kardiolog uzna za stosowne to przepisze Ci leki i normalnie funkcjonujesz:) jeśli po tylu badaniach ich nie masz to pewnie nie ma takiej potrzeby ;) zacznij pracę nad sobą. Trzeba nauczyć się oderwać myśli od ciągłego słuchania swojego ciała.. to forum da Ci wiele materiałów i wskazówek. Psycholog też na pewno nie zaszkodzi. Powodzenia ;)
Kajalena1
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 32
Rejestracja: 27 sierpnia 2018, o 01:36

13 września 2018, o 23:54

Froom pisze:
13 września 2018, o 23:24
Hej.

Jak sama widzisz masz bardzo, bardzo dużo różnych objawów i wszystkie wyniki możliwe w normie. To bardzo mocno sugeruje, że Twoje objawy są somatami od nerwicy. Owszem, udanie się do psychologa może być dobrym krokiem, ale chyba lepszym wyjściem - jeśli masz możliwość - będzie rozpoczęcie psychoterapi która pomoże Ci zrozumieć Twój stan, Twoje obawy oraz mechanizmy które tym wszystkim kierują.
Poza tym warto bardzo zajrzeć na kanał divovic i rozpocząć słuchanie nagrań traktujących o tym skąd się bierze lęk i jak sobie z nim radzić.

Co do Twoich objawów to mi drętwiały nie palce, a całe nogi kiedy tylko na chwilę usiadłem na nich. To jest jak najbardziej możliwe. Podobnie z potykaniem się serca - wiele osób to tutaj ma i wraz z przyspieszonym pulsem objaw znika gdy uspokoimy nasz stan emocjonalny.

Więc w skrócie: po tych wszystkich badaniach nic się nie bój, sprawdź kanał divovic i jeśli chcesz to udanie się do psychologa to dobry pomysł. Powodzenia :)


PS czy to arytmia zdiagnozowana przez lekarza? Czy tylko Twoje nazewnictwo na te dodatkowe skurcze?
Dziękuję bardzo za odpowiedź.
Jestem osobą otwarta i przyjmuje jak najbardziej do wiadomości, że to wszystko objawy nerwicy, chętnie skorzystała bym z psychoterapii, natomiast mieszkam w małym miasteczku i nie wiem czy takie są dostępne tutaj, ale zrobię w najbliższym czasie rozeznanie, zapoznam się chętnie też z kanałem divovic, nie zaszkodzi na pewno ;)

Natomiast jeżeli chodzi o potykanie się serca to bierze się to z nikąd, jestem wyluzowana, leżę w łóżku i nagle czuje jak staje mi serce i momentalnie panika, ciśnienie skacze puls 120, rece się trzesa i nie wiem co robić
Zdaje sobie sprawę, że to może być nerwica natomiast jakas cześć mnie wmawia sobie, że nie możliwym jest aby psychika dawała takie silne odczucia fizyczne. Nie mniej skorzystam z porad na pewno i cieszę się, że znalazłam to forum, bo dajecie ludziom nadzieję i ukojenie w bólu i ciężkim czasie. Dzięki!
ODPOWIEDZ