Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Nerwica - hipochondria, strach przed chorobami

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
TheNiczi
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 89
Rejestracja: 18 lipca 2014, o 21:24

18 sierpnia 2020, o 17:47

Katja pisze:
17 sierpnia 2020, o 16:34
Idę o zakład, że to klasyczny globus histericus + Twoje wyczulenie w tym względzie, które potęguje doznania.
Też znam fazę ciągłego leczenia się w tym lecznia się z netem i że niby lekarze się nie wiedzął co robią itp Nie będę tutaj opisywać szczegółów, bo nie w tym rzecz.
Rzecz jest w tym, że jak ktoś chce być chory to będzie wiecznie chory, bo są ludzie, którzy nie mogą się "wyleczyć", bo tak bardzo zawierzają katastrofą w swojej głowie, że pomału ich stan zdrowia dostosowuje się do tego myślenia. I nie dlatego, że są bardziej chorzy, ale dlatego, że ich postrzeganie swojego zdrowia jest wypaczone. Tacy ludzie codziennie monitorują stan swoje samopoczucia i z niewyjaśnionych przyczyn zakładają, że musze się czuć dobrze, że każda niedyspozycja kwalifikuje ich co najmniej na SOR. Tacy ludzie z każdego gorszego samopoczucia robią sobie temat na kilka dni zostawiając wszystko inne, gdzie normalnie powinno być na odwrót to jest człowiek powienien przede wszystkim żyć, a niedyspozycje powinny być w tle ( spokojnie naprawdę ciężkich chorób nie da się nie zauważyć ).
I prawda jest taka, że albo w końcu zaryzkujesz i powiesz sobie ok ludzie mają różne choroby i no niestety, ale tak jest. Albo będziesz wiecznie pilnować swojego zdrowia i "chorować" na jakieś tajemniczne przypadłości co to żaden lekarz nie ogarnia.
No już przez jakiś czas udawało mi się to ogarnąć. Miałam wykryty refluks i inne dobrze rzeczy ale jakoś tam sobie zylam. Przychodziła ta faza na choroby i odchodziła. Ale u mnie chyba korona i siedzenie przez to dosłownie 4 miesiące w domu dało popalić. No i stres w robocie.
Poza tym w sumie człowiek może mieć i nerwice i jakąś normalna fizyczna chorobe 😜 tylko właśnie masz rację że ona nie powinna zajmować całego życia i dominować myślenia
" Tylko ludzie ogarnięci obsesją przejmują się obsesjami "
agnefka28
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 505
Rejestracja: 6 listopada 2016, o 17:34

19 sierpnia 2020, o 12:06

Jestem w szoky, że aż tak często się badacie. Sama też mam zaburzenie lękowe i hipochondrię. Strach przed rakiem paraliżuje...Zmagam się z tym od wielu lat. Ja robię wszystkie badania raz w roku, mirfologia i ginekolog (usg piersi, transwaginalne i cytologię), nic więcej. Tyle, że moje życie jest dalekie od normalnego, palę (zamierzam rzucić), alkohol też gdzieś tam jest(nie alkoholizm). Brałam leki 9 msc, na chwilę pomogły. Ciężko zmienić nawyki życia i myślenia...Ale będę próbować 😊
Awatar użytkownika
aveno
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 262
Rejestracja: 18 sierpnia 2015, o 15:38

30 sierpnia 2020, o 12:21

TheNiczi pisze:
17 sierpnia 2020, o 11:20
Ojej ale dawno tu nie byłam. U mnie hipochondria była odkąd pamiętam i sama nie wiem od czego. Ale chyba zaczęło się jak rodzice podłączyli mi internet i zaczęłam czytac o różnych chorobach w necie.
Także to będzie już z 10 lat. (...)
Mam wrażenie, że od 2,5 miesięcy wegetuje a nie żyje. Najgorsze jest to, że jak chodzę do lekarzy to już nawet im nie wierzę... Kiedyś mnie wizyty uspokajały.
Miałam ostatnio 2 razy badania krwi (dość obszerne) i nie wierzę, że laboratorium dobrze to wykonało.
Jest ciężko.
U mnie podobnie, będzie już z 10 lat. Raz jest dobrze raz nie, taka wegetacja czasami. Też najgorsze, że powoli już nie wierzę lekarzom. Muszę pójść do co najmniej dwóch i jak się potwierdzi diagnoza to wtedy się uspokoję, ale niestety nie w 100%.

Obecnie mam jakąś narośl za migdałem byłam z tym u laryngologa na początku roku powiedział, że to nic takiego (ale to jest dość schowane za migdałem, trudno to zobaczyć więc nawet nie wiem czy to widział) więc wizyta mnie nie uspokoiła miałam iść do drugiego laryngologa ale była ta kwarantanna i odwołali mi wizytę :/

Natomiast od ok. 3 tygodni boli mnie kciuk w stawie gdy go zginam albo jak przycisnę kość w stawie/zgięciu tego kciuka. Oczywiście do głowy wpadło mi to najgorsze, wiadomo co kości. Ostatnio nie spałam do drugiej w nocy bo czytałam o objawach ... Zapisałam się już do ortopedy na za ok. 2 tygodnie ale nie wiem czy pójdę bo strach mnie paraliżuje. Smaruje tego palca maściami przeciwzapalnymi i nic się nie poprawia, do tego wyczuwam tam jakieś zgrubienie, jest widocznie lekko napuchnięte :( gdyby to bolało od uderzenia już by dawno przeszlo a ja nawet buta nie mogę założyć czy chwycić coś ciężkiego tym kciukiem bo boli odrazu w tym stawie przy zginaniu/przyciskaniu kciuka. Ostatnie tygodnie przez to mam wyjęte z życia, znowu miewam stany depresyjne. Od kilku dniu natomiast boli mnie w krzyżach podobny ból jak tego kciuka to już myślę czy to nie jakaś choroba autoimmunologiczna stawów, toczeń, goździec 🙄 Jest ciężko chwilami. Jeszcze ta cała niepewna sytuacja z tym wirusem nie wiadomo co znowu będzie na jesień ehh
Kajter
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 146
Rejestracja: 18 maja 2017, o 10:16

1 września 2020, o 20:38

Cześć. Chwile nie pisalem juz na forum. A jak nie pisze to znaczy ze sie w miare dobrze czuje. Ostatnio jednak jest troche gorzej. Na wieczor 3 tygodnie temu wypilem troche wina i zagruzlem chipsami... W nocy okropnie bolal mnie zoladek a na drugi dzien glowa. Myslalem ze to jednorazowa sprawa jak pozazywam troche lekow zobojetniajacych kwas zoladkowy. Jednak zoladek pobolewa dalej i do tego promieniuje do kregoslupa. Teraz powstalo pytanie w mojej glowie. Moze to nie zoladek, a trzustka, ktora tez daje takie objawy! Piekielnie sie boje przewleklego zapalenia trzustki, bo to nieuleczalna choroba i dajaca niezle w kość... Nerwy zaczynaja mi szalec juz. Nawet zaczalem czytac google, ale sie zreflektowałem i szybko wyłączyłem. Brzuch boli, plecy bola :(
życie
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 596
Rejestracja: 18 października 2017, o 09:26

2 września 2020, o 09:48

Kajter pisze:
1 września 2020, o 20:38
Cześć. Chwile nie pisalem juz na forum. A jak nie pisze to znaczy ze sie w miare dobrze czuje. Ostatnio jednak jest troche gorzej. Na wieczor 3 tygodnie temu wypilem troche wina i zagruzlem chipsami... W nocy okropnie bolal mnie zoladek a na drugi dzien glowa. Myslalem ze to jednorazowa sprawa jak pozazywam troche lekow zobojetniajacych kwas zoladkowy. Jednak zoladek pobolewa dalej i do tego promieniuje do kregoslupa. Teraz powstalo pytanie w mojej glowie. Moze to nie zoladek, a trzustka, ktora tez daje takie objawy! Piekielnie sie boje przewleklego zapalenia trzustki, bo to nieuleczalna choroba i dajaca niezle w kość... Nerwy zaczynaja mi szalec juz. Nawet zaczalem czytac google, ale sie zreflektowałem i szybko wyłączyłem. Brzuch boli, plecy bola :(
A po co brałeś te leki zobojętniające kwasy? Lepiej byłoby napić się jakiś ziół i zastosować dietę. Głowa bolała Cię pewnie od żołądka. Nie wymyślaj chorób tylko dieta i ziółka.
Kajter
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 146
Rejestracja: 18 maja 2017, o 10:16

4 września 2020, o 18:23

życie pisze:
2 września 2020, o 09:48
Kajter pisze:
1 września 2020, o 20:38
Cześć. Chwile nie pisalem juz na forum. A jak nie pisze to znaczy ze sie w miare dobrze czuje. Ostatnio jednak jest troche gorzej. Na wieczor 3 tygodnie temu wypilem troche wina i zagruzlem chipsami... W nocy okropnie bolal mnie zoladek a na drugi dzien glowa. Myslalem ze to jednorazowa sprawa jak pozazywam troche lekow zobojetniajacych kwas zoladkowy. Jednak zoladek pobolewa dalej i do tego promieniuje do kregoslupa. Teraz powstalo pytanie w mojej glowie. Moze to nie zoladek, a trzustka, ktora tez daje takie objawy! Piekielnie sie boje przewleklego zapalenia trzustki, bo to nieuleczalna choroba i dajaca niezle w kość... Nerwy zaczynaja mi szalec juz. Nawet zaczalem czytac google, ale sie zreflektowałem i szybko wyłączyłem. Brzuch boli, plecy bola :(
A po co brałeś te leki zobojętniające kwasy? Lepiej byłoby napić się jakiś ziół i zastosować dietę. Głowa bolała Cię pewnie od żołądka. Nie wymyślaj chorób tylko dieta i ziółka.
No leki biore bo boli. Nerwica sie nie rozhulała a ja czuje sie zle.
Nie wiem czy plecy bola od brzucha czy brzuch od plecow...
Awatar użytkownika
jacobsen
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 383
Rejestracja: 28 września 2015, o 21:20

7 września 2020, o 10:57

Kajter pisze:
1 września 2020, o 20:38
Cześć. Chwile nie pisalem juz na forum. A jak nie pisze to znaczy ze sie w miare dobrze czuje. Ostatnio jednak jest troche gorzej. Na wieczor 3 tygodnie temu wypilem troche wina i zagruzlem chipsami... W nocy okropnie bolal mnie zoladek a na drugi dzien glowa. Myslalem ze to jednorazowa sprawa jak pozazywam troche lekow zobojetniajacych kwas zoladkowy. Jednak zoladek pobolewa dalej i do tego promieniuje do kregoslupa. Teraz powstalo pytanie w mojej glowie. Moze to nie zoladek, a trzustka, ktora tez daje takie objawy! Piekielnie sie boje przewleklego zapalenia trzustki, bo to nieuleczalna choroba i dajaca niezle w kość... Nerwy zaczynaja mi szalec juz. Nawet zaczalem czytac google, ale sie zreflektowałem i szybko wyłączyłem. Brzuch boli, plecy bola :(
Hej, mam te same objawy. Bolą mnie plecy i brzuch. Trwa to już dosyć długo dlatego dziś idę do 2 lekarzy, sprawdzić zarówno plecy jak i zoladek. Próbowałam sobie to wmówić, ale powoli przestaje wierzyć, że sam refluks może spowodować ból pleców. No i się nakręciłam na rzeczy, o których lepiej nie pisać.
Kajter
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 146
Rejestracja: 18 maja 2017, o 10:16

7 września 2020, o 12:50

jacobsen pisze:
7 września 2020, o 10:57
Kajter pisze:
1 września 2020, o 20:38
Cześć. Chwile nie pisalem juz na forum. A jak nie pisze to znaczy ze sie w miare dobrze czuje. Ostatnio jednak jest troche gorzej. Na wieczor 3 tygodnie temu wypilem troche wina i zagruzlem chipsami... W nocy okropnie bolal mnie zoladek a na drugi dzien glowa. Myslalem ze to jednorazowa sprawa jak pozazywam troche lekow zobojetniajacych kwas zoladkowy. Jednak zoladek pobolewa dalej i do tego promieniuje do kregoslupa. Teraz powstalo pytanie w mojej glowie. Moze to nie zoladek, a trzustka, ktora tez daje takie objawy! Piekielnie sie boje przewleklego zapalenia trzustki, bo to nieuleczalna choroba i dajaca niezle w kość... Nerwy zaczynaja mi szalec juz. Nawet zaczalem czytac google, ale sie zreflektowałem i szybko wyłączyłem. Brzuch boli, plecy bola :(
Hej, mam te same objawy. Bolą mnie plecy i brzuch. Trwa to już dosyć długo dlatego dziś idę do 2 lekarzy, sprawdzić zarówno plecy jak i zoladek. Próbowałam sobie to wmówić, ale powoli przestaje wierzyć, że sam refluks może spowodować ból pleców. No i się nakręciłam na rzeczy, o których lepiej nie pisać.
Dlugo to znaczy ile? Mnie boli ponad rok ale przestalem sie tym przjmowac do czasu tego nocnego bolu od ktorego wszystko sie pogorszylo. Mam nadzieje ze to tylko drobne problemy z tymi dwoma czesciami ciala jednoczesnie.... Czasem jednak wpada jakas nie dajaca spokoju mysl ze moze to rak zoladka albo zapalenie trzystki...
Awatar użytkownika
jacobsen
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 383
Rejestracja: 28 września 2015, o 21:20

8 września 2020, o 10:00

Problemy z żołądkiem nawracajace od kilku lat, połączone z plecami od marca. Wczoraj byłam u u 2 specjalistów, niestety nie połączyli objawów. Na kręgosłup dostałam leki przeciwzapalne i 0 badań, od gastro ipp i skierowanie na gastroskopie. Też obawiam się nowotworu żołądka lub trzustki.
DreamOn
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 134
Rejestracja: 7 sierpnia 2020, o 08:30

13 września 2020, o 12:37

Repertuar moich objawów to: męczące, ciągłe zawroty głowy, ból z jednej strony głowy, sztywność nóg, zimne stopy, spadki ciśnienia, czasem rozmazany obraz, bóle mięśni barków. Wrażenie, że zaraz zemdleję. Byłam już chyba 4 razy u neurologa i po badaniach za każdym razem słyszę, że to nerwica. Robiłam morfologię (naprawdę kilkanaście razy), tarczycę, tk kręgosłupa szyjnego (nieznaczna zmiana jednego kręgu). Chodzę do osteopaty, który również uważa, że jestem cała spięta od góry do dołu. A wiecie co ja uważam? Że mam guza mózgu, tylko nikt mi nie chce o tym powiedzieć, bo tak mi powiedziało google. Że objawy są zbyt silne. Neurolog uważa, że to bzdura, bo nie mam żadnych zaburzeń. Już nie wiem co mam robić ani myśleć 🤦‍♀️🤷‍♀️
Awatar użytkownika
songoten
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 200
Rejestracja: 25 maja 2020, o 23:17

15 września 2020, o 21:03

Ja mam cały czas „a co jeśli”. Zadziwiające jest to ze na początku czyli kilka miesięcy temu te objawy były trochę inne bardziej agresywne nie byłem w stanie często nic... i podczas trwania tego zastanawiałem się czy to przejdzie i tak dzień w dzień... Miałem epizody z lekami i nie biorę teraz został mi tylko w razie czego lexotan. Strach nabrał nowej mocy bo bliska mi osoba miała wylew 3 tyg temu. Strach o ta osobę a teraz również zaczyna mnie kłuć z tylu glowa z jednej strony nasila się to jak zagryzam zeby, oczywiście ból i ucisk w głowie niewspomne już o dzwonieniu. Jest mi tak wstyd przed sobą,jestem taki samolubny zamiast martwić i bać sie o tatę po udarze ja co najmniej tyle samo uwagi przykładam swoim somatom :/
najlepszymi rzeczami w życiu nie są rzeczy
wsnap
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 30
Rejestracja: 24 lipca 2018, o 21:01

12 października 2020, o 16:39

Jak radzicie sobie z lękiem przed koroną? Nie pytam o to, czy korona jest, czy jej nie ma, czy nią straszą, czy nie.

Pracuję całkiem sporo z klientami i mimo, że u nas nie ma wymogu maseczek, ja je noszę i. w pracy i do sklepów. Później dostaję info, że maseczki szkodzą i głupieję. Odkażam sprzęt, którego używam w pracy, boję się po domu chodzić w rzeczach, w których siedziałem w samochodzie (bo siedziałem tam rzeczami używanymi w pracy). Nie potrafię dać myślom przepłynąć, nie rozumiem, jak mają wpłynąć jednym, a wypłynąć drugim uchem. Słuchałem "Potęgi teraźniejszości" i tłumaczenie autora, aby obserwować myśli z boku i to czarna magia. Czytałem "Umysł ponad nastrojem" robiłem ćwiczenia. Na terapii stanąłem gdzieś w miejscu. Wiem, że to tylko myśli, że prawdopodobieństwo zarażenia jest niskie, a śmierci od COVID jeszcze niższe, ale w praktyce bardzo ciężko jset mi to sobie przetłumaczyć, nie potrafię zrobić kroku naprzód. Wieczorami robię relaksację mięśni, co drugi dzień biegam na orbitreku ok 35-40 minut, a i tak każdego ranka budzę się i po jakimś czasie lęk i stres mnie ogarnia. Myślę o tym, że jutro muszę się spotkać z klientem, a pojutrze iść do sklepu.

Nie potrafię ( nie chcę? ) porzucić kontroli, chciałbym być pewien na 100%, choć wiem, że czegoś takiego nie ma. Co powinienem poprawić? Zmienić? Mam roczną córkę i chciałbym cieszyć się chwilami z nią spędzonymi.
monika2468
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 14
Rejestracja: 22 lipca 2020, o 20:31

12 października 2020, o 18:59

Covid to coś co i tak rozdmuchują w telewizji. Osoby takie jak my może wprowadzać w stan lęku. Też czasami wpadają mi myśli do głowy typu ( a jak covid mnie zabije?) telewizja i wszystkie media o tym trąbią bo to coś nowego i ludzi trzeba uświadomić, ale tak na zdrową logikę jaką Ja przeprowadziłam już sobie w głowie wcześniej. Covid to infekcja wirusowa jedna z grup korona wirusów jakie u nas występują a gatunków tego wirusa od lat 70 znaleziono o nas 7 rodzajów covid jest jednym z nich ale czymś nowym. Każde przeziebienie to poniekąd zarażenie jakimś koronawirusem. Odkąd żyje na tym świecie zawsze gdzies słychać było jak ktoś choćby młody umarł na grypę, albo miał przeszczep serca z powodu powikłań. I co? czy przez to, że obiło się to o uszy boimy się grypy czy przeziębienia? Oczywiście, że nie. To są pojedyncze i sporadyczne przypadki, nigdy nie znamy dokładnych przyczyn śmierci takich osób. Jest to np skłonność genetyczna do chorób serca. Dr. Simon z Wrocławskiego szpitala powiedział, że jeżeli jesteśmy młodzi i silni to korona wirus nam krzywdy nie zrobi. Miesiąc temu moja siostra cioteczna miała potwierdzonego korona wirusa. 3 dni miała trochę gorączki ale przeżyła i myślę, że takich przypadków jest sporo a to co w telewizji? Radze podchodzić z dystansem, nie mówię że tego nie ma ale wystarczy porównać przy obecnej liczbie Polaków która wynosi chyba około 36 mln. osób tyle zachorowań i zgonów to jest bardzo mało wystarczy dbać o zdrowie i uważać i się przede wszystkim nie nakręcać bo nakręcanie nic nie da, tym bardziej słuchanie w tv że karetka jeździ z pacjentem od szpitala do szpitala to są naprawdę pojedyncze przypadki. trzeba uważać, zachować podstawowe zasady higieny i nie dawać temu tyle wartości bo to nie takie straszne jak opisują, a opisywać muszą bo aby zdyscyplinować taką rzesze ludzi trzeba ich nastraszyć po prostu, takie metody rządów i mediów, a dla nas nerwicowców? Dystans i jeszcze raz dystans to nie apokalipsa Pozdrawiam ^^
MadamGremlin
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 38
Rejestracja: 4 sierpnia 2020, o 18:18

13 października 2020, o 09:15

Każdy koniec końców złapie koronawirusa - im wcześniej, tym szybciej będzie mieć z głowy :) Oczywiście nikomu nie życzę ciężkiego przechodzenia, ale jakiś czas temu mruczałam mojej znajomej lekarce, że jestem non stop zmęczona (w sumie większość września mi się wręcz oczy kleiły w ciągu dnia, przez wiele godzin), na co ona wzruszając ramionami odpowiedziała "pewnie COVID miałaś - większość osób przechodzi go właśnie w taki sposób, zmęczeni są bez powodu i tyle". Media robią skandaliczną robotę w tym temacie, wywlekają jakieś dziwne, pojedyncze przypadki, straszą ile wlezie. Mimo, że ja sama jestem w pierwszym odruchu dość podatna na takie straszenie, to nawet jak na mój gust to jest rozdmuchiwanie i nakręcanie paranoi. Właśnie dzięki tego typu działaniom nie można wejść do dentysty bez mierzenia temperatury, co jest głupie, bo 81% zarażonych nie ma gorączki, więc po cholerę takie pozorne ruchy obowiązują... a są to stresujące procedury, często owocujące przepychankami pt. "jak mam mieć 38 stopni niby, kiedy czuję że NIE MAM nawet pół dreszcza, miałam za to czapkę na głowie, więc może się zagrzałam idąc tu".

Anyhow, jak się poczyta wypowiedzi profesorów medycyny, to można się dowiedzieć, że każdego dnia Sars-Cov-2 staje się coraz mniej niebezpieczny, jego zjadliwość się obniża, bo dąży do sytuacji, w jakiej nie będzie zabijał swoich nosicieli, a coraz łatwiej się przenosił. Także głowa do góry - odpowiedzialnie, uważnie, ale bez paranoi. Nie musisz stresować się praniem ubrań, bo wirus potrzebuje kropelki wody, by się przenosić, więc jeśli ktoś na Ciebie nie kichnął / nie napluł / nie oblizał ręki lub nie grzebał w nosie przed podaniem Ci jej, to będzie Ci bardzo trudno przenosić go na swoich ciuchach.
Awatar użytkownika
Homik
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 6
Rejestracja: 23 sierpnia 2018, o 19:47

19 listopada 2020, o 20:05

Ja męczę się już od ponad roku z wmawianiem sobie chorób i schorzeń różnistych. Teraz miałem próchnicę w jednym zębie. Boję się dentysty jak diabli, od małego miałem problemy z zębami, potem aparat ortodontyczny. Odkąd wyszedłem od dentysty odczuwam taki przemieszczający się jaby ból zębów. Ale nie jes ro taki ból korony zęba, tylko jakby w dziąsłach, trudny do zlokalizowania, bardziej taki ucisk. Dentysta sprawdził mi dobrze wszykie zęby i zaprosił na tontrolęza rok. Zaczynam wpadaćw schizy bo po kilkanaście razy dziennie macma się po tych zębach i zaglądam do ust i oglądam jee. Nie mam już siły na to wszystko. Najśmieszniejsze, że czuję ten ucisk półki nie zajmę się czymś. Miał ktoś coś podobnego bo już sam nwm co mam myśleć. Wszystko zaczęło się odkąd zauważyłem jednego chorego zęba, który już jest wyleczony ale w tym dniu wszystko zaczęło mnie boleć :?
ODPOWIEDZ