Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Nerwica - hipochondria, strach przed chorobami

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
ODPOWIEDZ
mcek
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 7
Rejestracja: 15 września 2019, o 01:45

16 września 2019, o 13:45

Cześć wszystkim,
Jestem tu nowy, ale nie nowy w temacie. To znaczy, z zaburzeniami nerwicowymi zmagam się już dobrych kilka lat. Rozumiem, że to forum to takie miejsce, gdzie trochę można opowiedzieć o tym jak to jest i przez to trochę to z siebie… bo ja wiem, zrzucić? Nie da się pewnie, ale mówienie czy pisanie czasem uspokaja.
No więc tak. Lęku w moim życiu było sporo, tak naprawdę to chyba ten lęk wolnopłynący, z epizodami zaostrzenia, jak teraz. Ale też powodujące go okoliczności narastały. A najbardziej choroba nowotworowa mojej Mamy, w środek której wcięła się nagła śmierć Taty. Nie jestem już młodym człowiekiem (37…), ale, no cóż bardzo z rodzicami byłem związany, i te kilka lat temu wszystko się zmieniło.
Zwłaszcza choroba Mamy. Kolejne wizyty w pracowni tomografii po odbiór wyników badań. Każda z lękiem. Wczytywanie się w wyniki… Ech, wielu z was to pewnie zna… ostatniego badania już nie odebrałem, już nie było potrzeby.
No i tak moje lęki zogniskowały się bardzo wyraźnie na zdrowiu. Nieraz już wpadałem w panikę przez błahe rzeczy. Moim problemem jest też to, że panicznie boję się badań… konkretnie, oczekiwania na wyniki diagnoz. Przeszło rok temu gdy wreszcie zebrałem się i miałem zrobić USG jamy brzusznej… to były najgorsze dni… a przecież wyniki USG są od razu. Wyszło wszystko ok. Bóle ustąpiły jak ręką odjął.
Trochę potem było spokoju. Spokój, to znaczy bez lęku nasilonego, takiego wiecie, atakującego i trzymającego. Tylko z podszytą lękiem codziennością. I z takimi obawami, np. że boję się trochę… wziąć za siebie i trochę schudnąć. Bo może jak ubędzie kilogramów to wcale nie wskutek mojej aktywności, a choroby… Aż teraz – kolejna, chyba jak dotąd najgorsza kulminacja stanów lękowych. Ten moment, gdy lęk wolnopłynący zamienia się w rwącą rzekę. Póki co zaprowadziła mnie do psychiatry. Przyjął poza kolejką, zna mnie zresztą już od paru lat. Orzekł, że trzeba wrócić do SSRI, i że póki co trzeba zaleczyć to co się dzieje farmakologicznie. Nazwał rzeczy po imieniu – hipochondria. No i iść wreszcie na terapię.
I tak siedzę. Czekam, aż mnie coś uśpi (posta może opublikuję za dnia, po aktywacji konta, ale teraz jest 2 w nocy). Za mną kolejny dzień neurotycznego mierzenia temperatury. Od 36,6 po przebudzeniu po 37,4 po południu, i znowu spokojny spadek. To ponoć całkiem w normie taki przebieg, tak znajduję w internecie (ech, ten internet, wiecie… wiem czego nie powinienem, a i tak, grzebię, szukam) – może cały czas tak było tylko nie zwracałem uwagi. A jednak, jednak, niepokój, myślenie o chorobach, które tak mogą się objawiać.
Nocne wybudzenia i poranki bywają najgorsze. To jeszcze przede mną. Nawet myślenie o tym podnosi napięcie.
Rozpisałem się. Może niepotrzebnie. Ale, cholernie brakuje mi wsparcia. Rozmowy. Normalnej, nielimitowanej płatnością za godzinę terapii lub kontraktem z NFZ. Ech.
---
PS. No a jutro do lekarza. Pewnie zleci jakieś badania. Rozwala mnie to kompletnie.
Awatar użytkownika
debra.morgan
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 130
Rejestracja: 5 maja 2019, o 17:38

16 września 2019, o 16:26

mcek pisze:
16 września 2019, o 13:45
Cześć wszystkim,
Jestem tu nowy, ale nie nowy w temacie. To znaczy, z zaburzeniami nerwicowymi zmagam się już dobrych kilka lat. Rozumiem, że to forum to takie miejsce, gdzie trochę można opowiedzieć o tym jak to jest i przez to trochę to z siebie… bo ja wiem, zrzucić? Nie da się pewnie, ale mówienie czy pisanie czasem uspokaja.
No więc tak. Lęku w moim życiu było sporo, tak naprawdę to chyba ten lęk wolnopłynący, z epizodami zaostrzenia, jak teraz. Ale też powodujące go okoliczności narastały. A najbardziej choroba nowotworowa mojej Mamy, w środek której wcięła się nagła śmierć Taty. Nie jestem już młodym człowiekiem (37…), ale, no cóż bardzo z rodzicami byłem związany, i te kilka lat temu wszystko się zmieniło.
Zwłaszcza choroba Mamy. Kolejne wizyty w pracowni tomografii po odbiór wyników badań. Każda z lękiem. Wczytywanie się w wyniki… Ech, wielu z was to pewnie zna… ostatniego badania już nie odebrałem, już nie było potrzeby.
No i tak moje lęki zogniskowały się bardzo wyraźnie na zdrowiu. Nieraz już wpadałem w panikę przez błahe rzeczy. Moim problemem jest też to, że panicznie boję się badań… konkretnie, oczekiwania na wyniki diagnoz. Przeszło rok temu gdy wreszcie zebrałem się i miałem zrobić USG jamy brzusznej… to były najgorsze dni… a przecież wyniki USG są od razu. Wyszło wszystko ok. Bóle ustąpiły jak ręką odjął.
Trochę potem było spokoju. Spokój, to znaczy bez lęku nasilonego, takiego wiecie, atakującego i trzymającego. Tylko z podszytą lękiem codziennością. I z takimi obawami, np. że boję się trochę… wziąć za siebie i trochę schudnąć. Bo może jak ubędzie kilogramów to wcale nie wskutek mojej aktywności, a choroby… Aż teraz – kolejna, chyba jak dotąd najgorsza kulminacja stanów lękowych. Ten moment, gdy lęk wolnopłynący zamienia się w rwącą rzekę. Póki co zaprowadziła mnie do psychiatry. Przyjął poza kolejką, zna mnie zresztą już od paru lat. Orzekł, że trzeba wrócić do SSRI, i że póki co trzeba zaleczyć to co się dzieje farmakologicznie. Nazwał rzeczy po imieniu – hipochondria. No i iść wreszcie na terapię.
I tak siedzę. Czekam, aż mnie coś uśpi (posta może opublikuję za dnia, po aktywacji konta, ale teraz jest 2 w nocy). Za mną kolejny dzień neurotycznego mierzenia temperatury. Od 36,6 po przebudzeniu po 37,4 po południu, i znowu spokojny spadek. To ponoć całkiem w normie taki przebieg, tak znajduję w internecie (ech, ten internet, wiecie… wiem czego nie powinienem, a i tak, grzebię, szukam) – może cały czas tak było tylko nie zwracałem uwagi. A jednak, jednak, niepokój, myślenie o chorobach, które tak mogą się objawiać.
Nocne wybudzenia i poranki bywają najgorsze. To jeszcze przede mną. Nawet myślenie o tym podnosi napięcie.
Rozpisałem się. Może niepotrzebnie. Ale, cholernie brakuje mi wsparcia. Rozmowy. Normalnej, nielimitowanej płatnością za godzinę terapii lub kontraktem z NFZ. Ech.
---
PS. No a jutro do lekarza. Pewnie zleci jakieś badania. Rozwala mnie to kompletnie.
Rozumiem Cię, ale wydaje mi się, że nie jesteś przypadkiem beznadziejnym. :) Tutaj na forum zdania są podzielone na temat terapii, ale ja jestem zdania, że jeśli uda się trafić na dobrego psychologa to serio będzie moc. Mnie to bardzo, bardzo uratowało!
Ale w pierwszej kolejności to proszę, żeby zapoznał się z materiałami tutaj: https://www.youtube.com/channel/UCcpYOp ... E6nfeebGNA

Jak przez to przejdziesz i będziesz miał pytania, wątpliwości to śmiało możesz pisać. :)
mcek
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 7
Rejestracja: 15 września 2019, o 01:45

16 września 2019, o 16:49

Dzięki. Beznadziejny przypadek to pewnie nie, na co dzień jakoś tam funkcjonuję. Z pewnymi sytuacjami w życiu poradziłem sobie lepiej niż się obawiałem, chociaż może to właśnie one pozostawiły jakieś ślady.
Materiałów zacząłem słuchać. Dużo tego. No, na dobrego psychologa jak trafić... to chyba nie łatwe wyzwanie. Wiem, że certyfikowany itp., ale tylu ich jest w moim mieście.
Dzięki za miłe przyjęcie.
Kajter
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 146
Rejestracja: 18 maja 2017, o 10:16

26 września 2019, o 14:09

Czesc. Ogolnie dwa lata temu miałem duze jazdy z hipochondria. Myslalem ze umieram tylko nie do konca wiedzialem na co... Teraz znowu sie cos zaczyna. Pewnie przez jesien. Mam klucie pod lewym zebrem, w nadbrzuszu i w plecach. Oczywiscie co czytam ze to trzustka... Dodatkowo kilka razy badalem glukoze i mam stan przedcukrzycowy i zwiekszony ciezar wlasciwy moczu (pewnie przez zawartość cukrow). A za wydzielanie insuliny odpowiedzialna jest trzustka. Czyli pewnie cos z nia nie tak! A co moze byc nie tak? Oczywiscie ze to rak!!! Najgorszy z mozliwych rak trzustki. Jeszcze przed objawami mialem usg i proby trzustkowe i wyszlo ok. Tylko jakis naczyniak na watrobie. Oczywiscie standardowo w ramach uspokojenia czytam internet i oczywiscie stopniowo robi sie jeszcze gorzej bo uspokojenia w internecie nie ma!
Obawiam sie ze moze sie to przeksztalcic w stany lękowe itp. Na pewno by mi pomogly badania ale raka trzustki wykryc mozna jedynie na 100 procent przez tomograf... Pisze zeby sie wyzalic bo poradzic musze sobie jakos sam.
zagrody123456
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 434
Rejestracja: 7 lutego 2019, o 15:35

26 września 2019, o 15:45

Kajter pisze:
26 września 2019, o 14:09
Czesc. Ogolnie dwa lata temu miałem duze jazdy z hipochondria. Myslalem ze umieram tylko nie do konca wiedzialem na co... Teraz znowu sie cos zaczyna. Pewnie przez jesien. Mam klucie pod lewym zebrem, w nadbrzuszu i w plecach. Oczywiscie co czytam ze to trzustka... Dodatkowo kilka razy badalem glukoze i mam stan przedcukrzycowy i zwiekszony ciezar wlasciwy moczu (pewnie przez zawartość cukrow). A za wydzielanie insuliny odpowiedzialna jest trzustka. Czyli pewnie cos z nia nie tak! A co moze byc nie tak? Oczywiscie ze to rak!!! Najgorszy z mozliwych rak trzustki. Jeszcze przed objawami mialem usg i proby trzustkowe i wyszlo ok. Tylko jakis naczyniak na watrobie. Oczywiscie standardowo w ramach uspokojenia czytam internet i oczywiscie stopniowo robi sie jeszcze gorzej bo uspokojenia w internecie nie ma!
Obawiam sie ze moze sie to przeksztalcic w stany lękowe itp. Na pewno by mi pomogly badania ale raka trzustki wykryc mozna jedynie na 100 procent przez tomograf... Pisze zeby sie wyzalic bo poradzic musze sobie jakos sam.
W taki sposób nigdy nie pozbędziesz się hipochondrii.. Dopoki będziesz googlowac dopoty będziesz mieć większe lęki.. A jak przed objawami miałeś badania to nie masz żadnego raka ani nawet chorob trzustki bo rąk rozwija się latami a nie w ciągu kilku miesięcy.. Powiedział mi to Wiktor bo też sobie podobne rzeczy wkręcalam.. I klucie pod lewym zebrem miewam czesto.. I kłuć może bylegdzie i to nic nie oznacza, mogą to być zwykle nerwobole a i też nerwica.
Kajter
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 146
Rejestracja: 18 maja 2017, o 10:16

26 września 2019, o 22:47

zagrody123456 pisze:
26 września 2019, o 15:45
Kajter pisze:
26 września 2019, o 14:09
Czesc. Ogolnie dwa lata temu miałem duze jazdy z hipochondria. Myslalem ze umieram tylko nie do konca wiedzialem na co... Teraz znowu sie cos zaczyna. Pewnie przez jesien. Mam klucie pod lewym zebrem, w nadbrzuszu i w plecach. Oczywiscie co czytam ze to trzustka... Dodatkowo kilka razy badalem glukoze i mam stan przedcukrzycowy i zwiekszony ciezar wlasciwy moczu (pewnie przez zawartość cukrow). A za wydzielanie insuliny odpowiedzialna jest trzustka. Czyli pewnie cos z nia nie tak! A co moze byc nie tak? Oczywiscie ze to rak!!! Najgorszy z mozliwych rak trzustki. Jeszcze przed objawami mialem usg i proby trzustkowe i wyszlo ok. Tylko jakis naczyniak na watrobie. Oczywiscie standardowo w ramach uspokojenia czytam internet i oczywiscie stopniowo robi sie jeszcze gorzej bo uspokojenia w internecie nie ma!
Obawiam sie ze moze sie to przeksztalcic w stany lękowe itp. Na pewno by mi pomogly badania ale raka trzustki wykryc mozna jedynie na 100 procent przez tomograf... Pisze zeby sie wyzalic bo poradzic musze sobie jakos sam.
W taki sposób nigdy nie pozbędziesz się hipochondrii.. Dopoki będziesz googlowac dopoty będziesz mieć większe lęki.. A jak przed objawami miałeś badania to nie masz żadnego raka ani nawet chorob trzustki bo rąk rozwija się latami a nie w ciągu kilku miesięcy.. Powiedział mi to Wiktor bo też sobie podobne rzeczy wkręcalam.. I klucie pod lewym zebrem miewam czesto.. I kłuć może bylegdzie i to nic nie oznacza, mogą to być zwykle nerwobole a i też nerwica.
Teraz mi jeszcze niedobrze i bol plecow. Jestem pewien ze cos z trzustka nke tak. Byc moze to zapalenie. Nie wiem co robic :(
zagrody123456
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 434
Rejestracja: 7 lutego 2019, o 15:35

27 września 2019, o 15:15

Kajter pisze:
26 września 2019, o 22:47
zagrody123456 pisze:
26 września 2019, o 15:45
Kajter pisze:
26 września 2019, o 14:09
Czesc. Ogolnie dwa lata temu miałem duze jazdy z hipochondria. Myslalem ze umieram tylko nie do konca wiedzialem na co... Teraz znowu sie cos zaczyna. Pewnie przez jesien. Mam klucie pod lewym zebrem, w nadbrzuszu i w plecach. Oczywiscie co czytam ze to trzustka... Dodatkowo kilka razy badalem glukoze i mam stan przedcukrzycowy i zwiekszony ciezar wlasciwy moczu (pewnie przez zawartość cukrow). A za wydzielanie insuliny odpowiedzialna jest trzustka. Czyli pewnie cos z nia nie tak! A co moze byc nie tak? Oczywiscie ze to rak!!! Najgorszy z mozliwych rak trzustki. Jeszcze przed objawami mialem usg i proby trzustkowe i wyszlo ok. Tylko jakis naczyniak na watrobie. Oczywiscie standardowo w ramach uspokojenia czytam internet i oczywiscie stopniowo robi sie jeszcze gorzej bo uspokojenia w internecie nie ma!
Obawiam sie ze moze sie to przeksztalcic w stany lękowe itp. Na pewno by mi pomogly badania ale raka trzustki wykryc mozna jedynie na 100 procent przez tomograf... Pisze zeby sie wyzalic bo poradzic musze sobie jakos sam.
W taki sposób nigdy nie pozbędziesz się hipochondrii.. Dopoki będziesz googlowac dopoty będziesz mieć większe lęki.. A jak przed objawami miałeś badania to nie masz żadnego raka ani nawet chorob trzustki bo rąk rozwija się latami a nie w ciągu kilku miesięcy.. Powiedział mi to Wiktor bo też sobie podobne rzeczy wkręcalam.. I klucie pod lewym zebrem miewam czesto.. I kłuć może bylegdzie i to nic nie oznacza, mogą to być zwykle nerwobole a i też nerwica.
Teraz mi jeszcze niedobrze i bol plecow. Jestem pewien ze cos z trzustka nke tak. Byc moze to zapalenie. Nie wiem co robic :(
Ja nie jestem lekarzem, to idź do lekarza i zobaczysz ale ja bym obstawiala nerwice a nie trzustke... Daj znać jak się ta sprawa wyjaśniła.. Ból trzustki jest ostry i trwa nieustannie.. Jak pojawia się chwilami i kłuję to nie trzustka
Hermes
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 179
Rejestracja: 5 stycznia 2018, o 14:59

27 września 2019, o 18:24

OZT czyli ostre zapalenie trzustki potwierdza się badaniem poziomu alfa amylazy w surowicy.Zapewniam Cie że to ból z którym w obrebie jamy brzyszniej nic się nie równa.Boli tak że ruszyć się nie mozna a i narkotyczne przeciwbólowe słabo pomogają.Masz nerwoból miedzyżebrowy neuralgia intercostalis na skutek pewnie jakiejśtam skoliozy czy dyskopatii a nerwica tylko obniżyła próg bólu i czujesz go jako dominujacy,"wkrętotwórczy"...
zagrody123456
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 434
Rejestracja: 7 lutego 2019, o 15:35

27 września 2019, o 18:48

Hermes pisze:
27 września 2019, o 18:24
OZT czyli ostre zapalenie trzustki potwierdza się badaniem poziomu alfa amylazy w surowicy.Zapewniam Cie że to ból z którym w obrebie jamy brzyszniej nic się nie równa.Boli tak że ruszyć się nie mozna a i narkotyczne przeciwbólowe słabo pomogają.Masz nerwoból miedzyżebrowy neuralgia intercostalis na skutek pewnie jakiejśtam skoliozy czy dyskopatii a nerwica tylko obniżyła próg bólu i czujesz go jako dominujacy,"wkrętotwórczy"...
No dokładnie.. Przypomnialo mi się jak lekarz mi mówił że często to klucie pod lewym zebrem jest od kręgosłupa a ból trzustki jest nie do wytrzymania...
Kajter
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 146
Rejestracja: 18 maja 2017, o 10:16

27 września 2019, o 19:01

Hermes pisze:
27 września 2019, o 18:24
OZT czyli ostre zapalenie trzustki potwierdza się badaniem poziomu alfa amylazy w surowicy.Zapewniam Cie że to ból z którym w obrebie jamy brzyszniej nic się nie równa.Boli tak że ruszyć się nie mozna a i narkotyczne przeciwbólowe słabo pomogają.Masz nerwoból miedzyżebrowy neuralgia intercostalis na skutek pewnie jakiejśtam skoliozy czy dyskopatii a nerwica tylko obniżyła próg bólu i czujesz go jako dominujacy,"wkrętotwórczy"...
Dzis dodatkowo caly dzin niedobrze mi i prawie nic nie jadlem i glowa boli. Mam nadzieje ze to nie ta trzustka. Amylaza i lipaza i marker ca 19-9 badania sa ok.
Hermes
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 179
Rejestracja: 5 stycznia 2018, o 14:59

27 września 2019, o 19:13

Wszystko w normie.W lewym podżebrzu rzutuje się dno żołądka oraz prawe zgięcie okrężnicy czyli jelita grubego...Zaczynając od dna żoładka które w tym przypadku wbrew nazwie jest u góry tuż pod przeponą a nad nią koniuszek serca...Jeśli masz nerwicę z objawami somatycznymi mamy dwa maechanizmy...Pierwszy to na skutek nerwów pobudzenie fazy głowowej wydzielania soku żołądkowego a że nic nie jadłeś to HCL i sok żołądkowy podrażnia śluzówke żołądka i masz objawy gastryczne...W nerwicy dochodzi też do połykania powietrza co prowadzi do zagazowania przewodu pokarmowego i uczucia pełności po lewej stronie...
Zjedz coś.Małymi kesami.Niewzdymającego,napij się rumianku,melisy,puść kilka bąków i bedzie dobrze.To że to lewa strona nie oznacza że to serce ani trzustka.
Trzustce OZT towarzyszą objawy otrzewnowe obrony mięśniowej tak że nie można się ruszyć a sercu-duszność+ból za mostkiem+promieniowanie bólu do lewej ręki.barku,żuchwy i objawy te nasila wysiłek...
Nie jesteś chory.Masz nerwicę.Bóle napięciowe.Somaty z przewodu pokarmowego.Przebiegnij sie,zjedz cos,puść bąki,weź Espumisan i bedzie dobrze ;-)
Kajter
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 146
Rejestracja: 18 maja 2017, o 10:16

27 września 2019, o 19:43

Hermes pisze:
27 września 2019, o 19:13
Wszystko w normie.W lewym podżebrzu rzutuje się dno żołądka oraz prawe zgięcie okrężnicy czyli jelita grubego...Zaczynając od dna żoładka które w tym przypadku wbrew nazwie jest u góry tuż pod przeponą a nad nią koniuszek serca...Jeśli masz nerwicę z objawami somatycznymi mamy dwa maechanizmy...Pierwszy to na skutek nerwów pobudzenie fazy głowowej wydzielania soku żołądkowego a że nic nie jadłeś to HCL i sok żołądkowy podrażnia śluzówke żołądka i masz objawy gastryczne...W nerwicy dochodzi też do połykania powietrza co prowadzi do zagazowania przewodu pokarmowego i uczucia pełności po lewej stronie...
Zjedz coś.Małymi kesami.Niewzdymającego,napij się rumianku,melisy,puść kilka bąków i bedzie dobrze.To że to lewa strona nie oznacza że to serce ani trzustka.
Trzustce OZT towarzyszą objawy otrzewnowe obrony mięśniowej tak że nie można się ruszyć a sercu-duszność+ból za mostkiem+promieniowanie bólu do lewej ręki.barku,żuchwy i objawy te nasila wysiłek...
Nie jesteś chory.Masz nerwicę.Bóle napięciowe.Somaty z przewodu pokarmowego.Przebiegnij sie,zjedz cos,puść bąki,weź Espumisan i bedzie dobrze ;-)
Dzięki ze tak to opisales i poswieciles czas. Mysle ze moze raczej mam jakas grype zoladkowa dzis i mam nadzieje ze jutro przejdzie. Tak czy inaczej czuje bol i przebadam trzustke tomografem bo mi nie da spokoju.
Mam nadzieje ze masz racje.
Hermes
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 179
Rejestracja: 5 stycznia 2018, o 14:59

27 września 2019, o 20:08

Szkoda kasy i zdrowia.Wystarczy USG i badanie echogennosći miążu
zaburzony25
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 191
Rejestracja: 29 sierpnia 2017, o 18:54

27 września 2019, o 22:45

mcek pisze:
16 września 2019, o 13:45
Cześć wszystkim,
Jestem tu nowy, ale nie nowy w temacie. To znaczy, z zaburzeniami nerwicowymi zmagam się już dobrych kilka lat. Rozumiem, że to forum to takie miejsce, gdzie trochę można opowiedzieć o tym jak to jest i przez to trochę to z siebie… bo ja wiem, zrzucić? Nie da się pewnie, ale mówienie czy pisanie czasem uspokaja.
No więc tak. Lęku w moim życiu było sporo, tak naprawdę to chyba ten lęk wolnopłynący, z epizodami zaostrzenia, jak teraz. Ale też powodujące go okoliczności narastały. A najbardziej choroba nowotworowa mojej Mamy, w środek której wcięła się nagła śmierć Taty. Nie jestem już młodym człowiekiem (37…), ale, no cóż bardzo z rodzicami byłem związany, i te kilka lat temu wszystko się zmieniło.
Zwłaszcza choroba Mamy. Kolejne wizyty w pracowni tomografii po odbiór wyników badań. Każda z lękiem. Wczytywanie się w wyniki… Ech, wielu z was to pewnie zna… ostatniego badania już nie odebrałem, już nie było potrzeby.
No i tak moje lęki zogniskowały się bardzo wyraźnie na zdrowiu. Nieraz już wpadałem w panikę przez błahe rzeczy. Moim problemem jest też to, że panicznie boję się badań… konkretnie, oczekiwania na wyniki diagnoz. Przeszło rok temu gdy wreszcie zebrałem się i miałem zrobić USG jamy brzusznej… to były najgorsze dni… a przecież wyniki USG są od razu. Wyszło wszystko ok. Bóle ustąpiły jak ręką odjął.
Trochę potem było spokoju. Spokój, to znaczy bez lęku nasilonego, takiego wiecie, atakującego i trzymającego. Tylko z podszytą lękiem codziennością. I z takimi obawami, np. że boję się trochę… wziąć za siebie i trochę schudnąć. Bo może jak ubędzie kilogramów to wcale nie wskutek mojej aktywności, a choroby… Aż teraz – kolejna, chyba jak dotąd najgorsza kulminacja stanów lękowych. Ten moment, gdy lęk wolnopłynący zamienia się w rwącą rzekę. Póki co zaprowadziła mnie do psychiatry. Przyjął poza kolejką, zna mnie zresztą już od paru lat. Orzekł, że trzeba wrócić do SSRI, i że póki co trzeba zaleczyć to co się dzieje farmakologicznie. Nazwał rzeczy po imieniu – hipochondria. No i iść wreszcie na terapię.
I tak siedzę. Czekam, aż mnie coś uśpi (posta może opublikuję za dnia, po aktywacji konta, ale teraz jest 2 w nocy). Za mną kolejny dzień neurotycznego mierzenia temperatury. Od 36,6 po przebudzeniu po 37,4 po południu, i znowu spokojny spadek. To ponoć całkiem w normie taki przebieg, tak znajduję w internecie (ech, ten internet, wiecie… wiem czego nie powinienem, a i tak, grzebię, szukam) – może cały czas tak było tylko nie zwracałem uwagi. A jednak, jednak, niepokój, myślenie o chorobach, które tak mogą się objawiać.
Nocne wybudzenia i poranki bywają najgorsze. To jeszcze przede mną. Nawet myślenie o tym podnosi napięcie.
Rozpisałem się. Może niepotrzebnie. Ale, cholernie brakuje mi wsparcia. Rozmowy. Normalnej, nielimitowanej płatnością za godzinę terapii lub kontraktem z NFZ. Ech.
---
PS. No a jutro do lekarza. Pewnie zleci jakieś badania. Rozwala mnie to kompletnie.
U mnie tez najgorsze momenty byly wtedy gdy czekałem na badanie lub na wynik znam to dobrze i wiem o czym piszesz :) posłuchaj nagrań chłopaków z forum poczytaj posty, to forum to wielka encyklopedia wiedzy na temat nerwicy.
Hermes
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 179
Rejestracja: 5 stycznia 2018, o 14:59

28 września 2019, o 14:08

mcek pisze:
16 września 2019, o 13:45
Cześć wszystkim,
Jestem tu nowy, ale nie nowy w temacie. ...
---
PS. No a jutro do lekarza. Pewnie zleci jakieś badania. Rozwala mnie to kompletnie.
Badać się trzeba.Rób to ale by nie popadać w paranoję skanowania rób to raz roku.Ja robię to w miesiącu moich urodzin.Wystarczą podstawowe badania-morfologia,ob,ekg,ciśnienie ,cukier,mocz...
Inne badania zleca się jak coś się dzieje.
Pamietaj ze organizm ludzki to nie maszyna podlegajaca wzorom matematycznym i w badaniach mogą byc różnice osobnicze które cały czas są w granicach normy.
Np. jesli ktoś ma zespół Gilberta i ma bilirubinę 5mg% przy normie ponizej 1m% cały czas jest to dla niego norma a takiego zespołu się nie leczy i o dziwo nie jest żółty bo bilirubine przenosi frakcja albumin osocza.I teraz wyobraź sobie siebie ze odbierasz wynik 5mg% a obok w normach pisze że High i norma.. >1mg% i masz pełne gacie ,lęk a to cały czas norma...dla zespołu Gilberta który jest bardzo popularny...
Skanując siebie mając w tle tragedie z rodzicami nie chcesz czegoś przegapić u siebie,chcesz mieć wszystko pod kontrolą,trzymać ręke nomen omen na pulsie by coś Ci nie umknęło,bo oni byli tacy silni a tu tak nagle odeszli i projektujesz to na siebie że Ty tez tak mozesz...skończyć...i chcesz temu zapobiec...
Tak to sie odbywa...W Twoim opisie nie widzę sportu,pasji...Tym się zajmij.Beta endorfiny i enkefaliny Ci się przydadzą a także zajęcie mysli czyms innym...
ODPOWIEDZ