Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Myśli natrętne, agresywne, że kogoś zabuje, zrobie krzywde

Forum o nerwicy natręctw i jej objawach.
Omawiamy tutaj własne doświadczenia z życia z tym jakże natrętnym zaburzeniem.
Ale także w tym temacie można podzielić się typowymi natrętnymi lękowymi myślami, które pełnią rolę straszaków i eskalatorów lęku w zaburzeniu.
ODPOWIEDZ
Zaburzenie
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 145
Rejestracja: 23 kwietnia 2019, o 18:00

28 sierpnia 2019, o 15:16

Ulusia78 pisze:
28 sierpnia 2019, o 13:53
Anika pisze:
11 kwietnia 2019, o 16:29
Oto cytat z nowo zakupionej książki wyd. Uniwersytetu Jagiellońskiego, C.M. Pittman i E.M. Karle "Zalękniony mózg". Książka opisuje jakie procesy zachodzą w mózgu w czasie trwania zaburzeń lękowych (walcz albo uciekaj).
"Sonia to młoda mama chłopca. Pewnego dnia myślała o tym jak bezbronne jest jej dziecko i jak łatwo mogłaby mu zrobić krzywdę. Następnie jej głowę wypełniły myśli i obrazy przedstawiające różne sytuacje w których Sonia celowo lub nieumyślnie krzywdziła swojego synka. Wyobrażała sobie jak przypadkowo go upuszcza i rozmyślała o tym jak łatwo mogłaby go utopić. Te myśli i obrazy ją przerażały, więc zaczęła się bać zostawania z dzieckiem sam na sam, ponieważ wydawało jej się, że myśli i wyobrażenia mogą doprowadzić do działania według nich. Kobieta pomyliła wytwory swojego umysłu z rzeczywistością i padła ofiarą fuzji poznawczej. Jej lęk przed zostawaniem z synkiem pokazywał jednak, że martwi się o jego bezpieczeństwo i gdyby zaistniała taka konieczność , podjęła by działanie aby go chronić.
W każdej chwili mamy w głowie różnorodne myśli stworzone przez korę mózgu, co jednak nie oznacza, że to co myślimy jest prawdziwe, że wydarzy się w przyszłości, ani że zaczniemy się zachowywać w określony sposób. Mimo to łatwo jest pamiętać, że myśli są tylko myślami, procesami zachodzącymi w korze mózgowej, które często nie mają żadnego związku z rzeczywistością. Dostrzeganie różnicy między myślami a faktycznymi wydarzeniami jest konieczne do kontrolowania lęku powstającego w korze mózgu." (kontrolowanie w sensie nie robienie z muchy słonia).
Wszyscy eksperci twierdzą to samo czyli, że chodzi tylko o lęk. Ehhh te nasze nerwiczki :lala:
Jakbym czytała o sobie. Nawet nie macie pojęcia' jaki strach mnie ogarnia, jak zostaję z synkiem sama. Ma 7 miesięcy. Czasami , jak siedzę na kanapię muszę iść do niego jak spi i przekonac się , ze nic mu nie zrobię. Tak już dwa tygodnie ehhh
Najważniejsze to mimo wszystko nie panikowac i starać się nie unikać wykonywania czynności. Wiem, to jest trudne, ja niedługo będę sama mamą. To tylko myśli, musimy się wspierać! Życie bez nich było cudowne:)
Ulusia78
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 7
Rejestracja: 21 sierpnia 2019, o 22:48

28 sierpnia 2019, o 15:41

Hej.
Chyba czas się przedstawić i napisać co mam w głowie. W wielu przypadkach się odnajduję w innych nie... Na nerwicę lękową cierpię już 22 lata. Dwa epizody z ' których wyszłam całkiem odburzona, tak mi się wydawało.... Mam chopla na punkcie ciśnienia, po traumatycznym dla mnie zajściu w szpitalu, tydzień po porodzie , skoczyło mi ciśnienie, a później się zaczęło, że dostanę wylew, że mam chore serce, nerki , wycieczki po lekarzach , ataki paniki i bzik na punkcie mierzenia ciśnienia. Jak widzę ciśnieniomierz do tej pory, to masakra....no i później , ze jestem na coś chora , wycieczki na SOR itd, przeszło...powiedziąłm sobie nigdzy więcej dzieci... po roku małżeństwa rozwiodłam się..... i tutaj w między czasie były związki nieudane i drugi epizod nerwicy z depresją, 5 lat temu ale wyszlam z tego...i teraz wyszłam za mąż i zaszłąm w ciążę.... chiałam tego dziecka i bałam się bardzo.... jak dowiedziałąm się , ze jestem wciązy załamka...co będzie jak wróci nerwica, jak sobie z tym poradzę, czy pokocham swoje dziecko i czu urodzi się zdrowe, bo brałam leki w ciązy i mam 40 lat... i zaczęło się mierzenie ciśnienia i lęk , ze skoczy , a w ciąży to niebezpieczne... i strach o dziecko i o siebie w ciązy, ogromny strach przed samym cesarskim cięciem... paranoje... przyszedłą na świat nasz cudowny syn 10 pkt , byłąm najszczęśliwsza na świecie , ze mój syn jest zdrowy... i zaczęło się. Czy znów nie skoczy mi ciśnienie, czy się znów nie wkręcę i co będzie z moim synkiem jak skoczy mi ciśnienie a ja będę sama w domu, oby nic mi się nie stało jak z nim będę, zeby nie wzieli mnie do szpitala bo kto się nim zajmie....masakra... Mierzyłam sobie ciśnienie po kilka razy dziennie , jak było niskie to było ok, lęk mijał do czasu jak znów nie poczułam , ze trzeba zmierzyć sobie ciśnienie bo co jak mam wysokie i napadał mnie lęk i tak w kółko, ale tylko jak byłam sama, przeważnie. Jak byłą mój mąż w domu to wszystko ok, albo moja mama, njagorzej jak zostawałam sama z synkiem ..... i teraz do sedna sprawy. Jakieś dwa tygodnie temu, spacerowaliśmy z mężem wieczorem, byłam taka spokojna, zrelaksowana, spoglądnęłam na wieżowiec i ogarnął mnie lęk , co by było jakbym chciała się rzucić z wieżowca??? Nie macie pojęcia jak ja się wystraszyła. Ale po chwili , przypomniałam sobie , ze jak miałam epizody nasilonej nerwicy to miałam takie myśli z oknem , bo mieszkałam wtedy na 6 stym piętrze i się uspokoiłam...ale na tym nie koniec. Wchodząc do domu z naszym synem, z nim do jego pokoju , pomyślałam sobie czy ja mogłabym skrzywdzić mojego syna??? I masakryczny lęk, nie myślałam wtedy czy mogłabym go zabić , tylko czy zrobić krzywdę... to było coś okropnego. Lęk okropny. Od razu zaczęłam szukać w internecie czy były takie przypadki takich myśli. Kilka dni koszmaru, bo bałam podchodzić się do mojego syna, żeby mu coś ie zrobić. Zadałam sobie pytanie czy ja się boję , żeby go nie zabić? To było coś strasznego. mimo , że czytałam na ten temat w necie...Silny lęk. Jak szłam do niego wytrzeć mu buźkę to bałam się , ze mogę go udusić. Nie mam obrazów scen krwawych i drastycznych w myślach , tylko myśli , że mogę go skrzywdzić. Sama myśl o tym , ze mogłabym doprowadza mnie do lęku prze ogromnego. Az wreszcie wysłuchałam nagrania na temat myśli, trochę się uspokoiłam, dało mi to dużo do myślenia, pozwoliło zrozumieć i uspokoiło na jakiś czas, traktowałam te myśli jak myśli, było mi ciężko ale dawałam sobie z nimi radę. W między czasie byłam u psychiatry , opowiedziałam mu mniej więcej co i jak , stwierdził , ze to nerwica lękowa , i umówił na terapię, u psychologa klinicznego i neuropsychologa zarazem. Pytał czy chcę leki , ja że nie , mam tylko hydroxyzynę doraźnie. Powiedział , ze dzielna postawa. Bałam się ,że mnie zamknie w psychiatryku , ale powiedział , ze nie jestem chora i , ze mojemu dziecku nic nie grozi , statystycznie mówiąc.... i o statystycznie mnie przeraziło... niby spokojna a niby nie... i zaczęło się z powrotem, czy ja jestem zdolna zrobić krzywdę , zabić??? i szukanie na forum i uspokajanie się, okropne... ale cyrk jest z tym ,że lęk z ciśnieniem przeszedł. Mam w d..ie czy mnie się coś stanie byle bym nie zrobiła krzywdy dziecku. mam okropny lęk zostania z nim sama w domu, żeby mi nie odbiło, dziwne wrażenie robią na mnie noże , aczkolwiek nie boję się ich używać. I jeszcze jedno co bardzo siedzi mi w głowie. Byliśmy z mężem i synem na dniach naszego miasta. Wszystko ok. Pakujemy się na powrót , bo do domu mamy 40 km a ja tak jakbym mówiła do siebie, masz go zabić...nie szykuj go i nie karm bo tak go zabijesz.... nawet nie zdajecie sobie sprawy jaka Panika.... od razy Hydroxyzyna, myślałam ,ze ze strachu nie dojadę do domu. to było kilka dnie temu...mam cały czas lęk , ze mi coś odbije i , ze mogę mu coś zrobić , ze być może nie kocham swojego syna jak normalna matka i dlatego mam takie myśli. Każdy czas sam na sam z moim synem to lęk o niego, żebym mu nić nie zrobiła. I teraz jak pisze , to mam lęk , ze może pisze dlatego by się usprawiedliwić w jakiś sposób. Są dni ,z e mam wyrzuty sumienia , ze nie mam lęku jak mam takie myśli, bo staram się je olewać to zarz myślę , ze to pewnie dlatego , ze nie robią na mnie wrażenia i , że pewnie coś zrobię bo się nie boję. Jak z tego wyjść??? Może ja faktycznie jestem jakimś psycholem zagrażającym tylko nie wykryto u mnie choroby??? Pomóżcie, dajcie rady, napiszcie prawdę co o tym myślicie... Dziś w nocy mąż idzie do racy i znów w głowie mam lęk , że mogę coś zrobić....
Staram się nie poddawać tym lękom ale nie wiem jak długo dam radę. W sobotę zaczynam psychoterapię, której nie mogę się doczekać. i wiecznie w głowie a co jeśli....
Zaburzenie
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 145
Rejestracja: 23 kwietnia 2019, o 18:00

28 sierpnia 2019, o 18:01

Ulusia78 pisze:
28 sierpnia 2019, o 15:41
Hej.
Chyba czas się przedstawić i napisać co mam w głowie. W wielu przypadkach się odnajduję w innych nie... Na nerwicę lękową cierpię już 22 lata. Dwa epizody z ' których wyszłam całkiem odburzona, tak mi się wydawało.... Mam chopla na punkcie ciśnienia, po traumatycznym dla mnie zajściu w szpitalu, tydzień po porodzie , skoczyło mi ciśnienie, a później się zaczęło, że dostanę wylew, że mam chore serce, nerki , wycieczki po lekarzach , ataki paniki i bzik na punkcie mierzenia ciśnienia. Jak widzę ciśnieniomierz do tej pory, to masakra....no i później , ze jestem na coś chora , wycieczki na SOR itd, przeszło...powiedziąłm sobie nigdzy więcej dzieci... po roku małżeństwa rozwiodłam się..... i tutaj w między czasie były związki nieudane i drugi epizod nerwicy z depresją, 5 lat temu ale wyszlam z tego...i teraz wyszłam za mąż i zaszłąm w ciążę.... chiałam tego dziecka i bałam się bardzo.... jak dowiedziałąm się , ze jestem wciązy załamka...co będzie jak wróci nerwica, jak sobie z tym poradzę, czy pokocham swoje dziecko i czu urodzi się zdrowe, bo brałam leki w ciązy i mam 40 lat... i zaczęło się mierzenie ciśnienia i lęk , ze skoczy , a w ciąży to niebezpieczne... i strach o dziecko i o siebie w ciązy, ogromny strach przed samym cesarskim cięciem... paranoje... przyszedłą na świat nasz cudowny syn 10 pkt , byłąm najszczęśliwsza na świecie , ze mój syn jest zdrowy... i zaczęło się. Czy znów nie skoczy mi ciśnienie, czy się znów nie wkręcę i co będzie z moim synkiem jak skoczy mi ciśnienie a ja będę sama w domu, oby nic mi się nie stało jak z nim będę, zeby nie wzieli mnie do szpitala bo kto się nim zajmie....masakra... Mierzyłam sobie ciśnienie po kilka razy dziennie , jak było niskie to było ok, lęk mijał do czasu jak znów nie poczułam , ze trzeba zmierzyć sobie ciśnienie bo co jak mam wysokie i napadał mnie lęk i tak w kółko, ale tylko jak byłam sama, przeważnie. Jak byłą mój mąż w domu to wszystko ok, albo moja mama, njagorzej jak zostawałam sama z synkiem ..... i teraz do sedna sprawy. Jakieś dwa tygodnie temu, spacerowaliśmy z mężem wieczorem, byłam taka spokojna, zrelaksowana, spoglądnęłam na wieżowiec i ogarnął mnie lęk , co by było jakbym chciała się rzucić z wieżowca??? Nie macie pojęcia jak ja się wystraszyła. Ale po chwili , przypomniałam sobie , ze jak miałam epizody nasilonej nerwicy to miałam takie myśli z oknem , bo mieszkałam wtedy na 6 stym piętrze i się uspokoiłam...ale na tym nie koniec. Wchodząc do domu z naszym synem, z nim do jego pokoju , pomyślałam sobie czy ja mogłabym skrzywdzić mojego syna??? I masakryczny lęk, nie myślałam wtedy czy mogłabym go zabić , tylko czy zrobić krzywdę... to było coś okropnego. Lęk okropny. Od razu zaczęłam szukać w internecie czy były takie przypadki takich myśli. Kilka dni koszmaru, bo bałam podchodzić się do mojego syna, żeby mu coś ie zrobić. Zadałam sobie pytanie czy ja się boję , żeby go nie zabić? To było coś strasznego. mimo , że czytałam na ten temat w necie...Silny lęk. Jak szłam do niego wytrzeć mu buźkę to bałam się , ze mogę go udusić. Nie mam obrazów scen krwawych i drastycznych w myślach , tylko myśli , że mogę go skrzywdzić. Sama myśl o tym , ze mogłabym doprowadza mnie do lęku prze ogromnego. Az wreszcie wysłuchałam nagrania na temat myśli, trochę się uspokoiłam, dało mi to dużo do myślenia, pozwoliło zrozumieć i uspokoiło na jakiś czas, traktowałam te myśli jak myśli, było mi ciężko ale dawałam sobie z nimi radę. W między czasie byłam u psychiatry , opowiedziałam mu mniej więcej co i jak , stwierdził , ze to nerwica lękowa , i umówił na terapię, u psychologa klinicznego i neuropsychologa zarazem. Pytał czy chcę leki , ja że nie , mam tylko hydroxyzynę doraźnie. Powiedział , ze dzielna postawa. Bałam się ,że mnie zamknie w psychiatryku , ale powiedział , ze nie jestem chora i , ze mojemu dziecku nic nie grozi , statystycznie mówiąc.... i o statystycznie mnie przeraziło... niby spokojna a niby nie... i zaczęło się z powrotem, czy ja jestem zdolna zrobić krzywdę , zabić??? i szukanie na forum i uspokajanie się, okropne... ale cyrk jest z tym ,że lęk z ciśnieniem przeszedł. Mam w d..ie czy mnie się coś stanie byle bym nie zrobiła krzywdy dziecku. mam okropny lęk zostania z nim sama w domu, żeby mi nie odbiło, dziwne wrażenie robią na mnie noże , aczkolwiek nie boję się ich używać. I jeszcze jedno co bardzo siedzi mi w głowie. Byliśmy z mężem i synem na dniach naszego miasta. Wszystko ok. Pakujemy się na powrót , bo do domu mamy 40 km a ja tak jakbym mówiła do siebie, masz go zabić...nie szykuj go i nie karm bo tak go zabijesz.... nawet nie zdajecie sobie sprawy jaka Panika.... od razy Hydroxyzyna, myślałam ,ze ze strachu nie dojadę do domu. to było kilka dnie temu...mam cały czas lęk , ze mi coś odbije i , ze mogę mu coś zrobić , ze być może nie kocham swojego syna jak normalna matka i dlatego mam takie myśli. Każdy czas sam na sam z moim synem to lęk o niego, żebym mu nić nie zrobiła. I teraz jak pisze , to mam lęk , ze może pisze dlatego by się usprawiedliwić w jakiś sposób. Są dni ,z e mam wyrzuty sumienia , ze nie mam lęku jak mam takie myśli, bo staram się je olewać to zarz myślę , ze to pewnie dlatego , ze nie robią na mnie wrażenia i , że pewnie coś zrobię bo się nie boję. Jak z tego wyjść??? Może ja faktycznie jestem jakimś psycholem zagrażającym tylko nie wykryto u mnie choroby??? Pomóżcie, dajcie rady, napiszcie prawdę co o tym myślicie... Dziś w nocy mąż idzie do racy i znów w głowie mam lęk , że mogę coś zrobić....
Staram się nie poddawać tym lękom ale nie wiem jak długo dam radę. W sobotę zaczynam psychoterapię, której nie mogę się doczekać. i wiecznie w głowie a co jeśli....
Jak przeczytalam Twoj post to mi sie tak słabo zrobiło i zaczęłam panikowac:/ To właśnie jest moje nakrecanie, Chyba nie powinnam czytać postów innych osób, bo wtedy to już sobie myślę, ze jestem bliska cos zlego zrobić:/
Ulusia78
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 7
Rejestracja: 21 sierpnia 2019, o 22:48

28 sierpnia 2019, o 20:08

Zaburzenie pisze:
28 sierpnia 2019, o 18:01
Ulusia78 pisze:
28 sierpnia 2019, o 15:41
Hej.
Chyba czas się przedstawić i napisać co mam w głowie. W wielu przypadkach się odnajduję w innych nie... Na nerwicę lękową cierpię już 22 lata. Dwa epizody z ' których wyszłam całkiem odburzona, tak mi się wydawało.... Mam chopla na punkcie ciśnienia, po traumatycznym dla mnie zajściu w szpitalu, tydzień po porodzie , skoczyło mi ciśnienie, a później się zaczęło, że dostanę wylew, że mam chore serce, nerki , wycieczki po lekarzach , ataki paniki i bzik na punkcie mierzenia ciśnienia. Jak widzę ciśnieniomierz do tej pory, to masakra....no i później , ze jestem na coś chora , wycieczki na SOR itd, przeszło...powiedziąłm sobie nigdzy więcej dzieci... po roku małżeństwa rozwiodłam się..... i tutaj w między czasie były związki nieudane i drugi epizod nerwicy z depresją, 5 lat temu ale wyszlam z tego...i teraz wyszłam za mąż i zaszłąm w ciążę.... chiałam tego dziecka i bałam się bardzo.... jak dowiedziałąm się , ze jestem wciązy załamka...co będzie jak wróci nerwica, jak sobie z tym poradzę, czy pokocham swoje dziecko i czu urodzi się zdrowe, bo brałam leki w ciązy i mam 40 lat... i zaczęło się mierzenie ciśnienia i lęk , ze skoczy , a w ciąży to niebezpieczne... i strach o dziecko i o siebie w ciązy, ogromny strach przed samym cesarskim cięciem... paranoje... przyszedłą na świat nasz cudowny syn 10 pkt , byłąm najszczęśliwsza na świecie , ze mój syn jest zdrowy... i zaczęło się. Czy znów nie skoczy mi ciśnienie, czy się znów nie wkręcę i co będzie z moim synkiem jak skoczy mi ciśnienie a ja będę sama w domu, oby nic mi się nie stało jak z nim będę, zeby nie wzieli mnie do szpitala bo kto się nim zajmie....masakra... Mierzyłam sobie ciśnienie po kilka razy dziennie , jak było niskie to było ok, lęk mijał do czasu jak znów nie poczułam , ze trzeba zmierzyć sobie ciśnienie bo co jak mam wysokie i napadał mnie lęk i tak w kółko, ale tylko jak byłam sama, przeważnie. Jak byłą mój mąż w domu to wszystko ok, albo moja mama, njagorzej jak zostawałam sama z synkiem ..... i teraz do sedna sprawy. Jakieś dwa tygodnie temu, spacerowaliśmy z mężem wieczorem, byłam taka spokojna, zrelaksowana, spoglądnęłam na wieżowiec i ogarnął mnie lęk , co by było jakbym chciała się rzucić z wieżowca??? Nie macie pojęcia jak ja się wystraszyła. Ale po chwili , przypomniałam sobie , ze jak miałam epizody nasilonej nerwicy to miałam takie myśli z oknem , bo mieszkałam wtedy na 6 stym piętrze i się uspokoiłam...ale na tym nie koniec. Wchodząc do domu z naszym synem, z nim do jego pokoju , pomyślałam sobie czy ja mogłabym skrzywdzić mojego syna??? I masakryczny lęk, nie myślałam wtedy czy mogłabym go zabić , tylko czy zrobić krzywdę... to było coś okropnego. Lęk okropny. Od razu zaczęłam szukać w internecie czy były takie przypadki takich myśli. Kilka dni koszmaru, bo bałam podchodzić się do mojego syna, żeby mu coś ie zrobić. Zadałam sobie pytanie czy ja się boję , żeby go nie zabić? To było coś strasznego. mimo , że czytałam na ten temat w necie...Silny lęk. Jak szłam do niego wytrzeć mu buźkę to bałam się , ze mogę go udusić. Nie mam obrazów scen krwawych i drastycznych w myślach , tylko myśli , że mogę go skrzywdzić. Sama myśl o tym , ze mogłabym doprowadza mnie do lęku prze ogromnego. Az wreszcie wysłuchałam nagrania na temat myśli, trochę się uspokoiłam, dało mi to dużo do myślenia, pozwoliło zrozumieć i uspokoiło na jakiś czas, traktowałam te myśli jak myśli, było mi ciężko ale dawałam sobie z nimi radę. W między czasie byłam u psychiatry , opowiedziałam mu mniej więcej co i jak , stwierdził , ze to nerwica lękowa , i umówił na terapię, u psychologa klinicznego i neuropsychologa zarazem. Pytał czy chcę leki , ja że nie , mam tylko hydroxyzynę doraźnie. Powiedział , ze dzielna postawa. Bałam się ,że mnie zamknie w psychiatryku , ale powiedział , ze nie jestem chora i , ze mojemu dziecku nic nie grozi , statystycznie mówiąc.... i o statystycznie mnie przeraziło... niby spokojna a niby nie... i zaczęło się z powrotem, czy ja jestem zdolna zrobić krzywdę , zabić??? i szukanie na forum i uspokajanie się, okropne... ale cyrk jest z tym ,że lęk z ciśnieniem przeszedł. Mam w d..ie czy mnie się coś stanie byle bym nie zrobiła krzywdy dziecku. mam okropny lęk zostania z nim sama w domu, żeby mi nie odbiło, dziwne wrażenie robią na mnie noże , aczkolwiek nie boję się ich używać. I jeszcze jedno co bardzo siedzi mi w głowie. Byliśmy z mężem i synem na dniach naszego miasta. Wszystko ok. Pakujemy się na powrót , bo do domu mamy 40 km a ja tak jakbym mówiła do siebie, masz go zabić...nie szykuj go i nie karm bo tak go zabijesz.... nawet nie zdajecie sobie sprawy jaka Panika.... od razy Hydroxyzyna, myślałam ,ze ze strachu nie dojadę do domu. to było kilka dnie temu...mam cały czas lęk , ze mi coś odbije i , ze mogę mu coś zrobić , ze być może nie kocham swojego syna jak normalna matka i dlatego mam takie myśli. Każdy czas sam na sam z moim synem to lęk o niego, żebym mu nić nie zrobiła. I teraz jak pisze , to mam lęk , ze może pisze dlatego by się usprawiedliwić w jakiś sposób. Są dni ,z e mam wyrzuty sumienia , ze nie mam lęku jak mam takie myśli, bo staram się je olewać to zarz myślę , ze to pewnie dlatego , ze nie robią na mnie wrażenia i , że pewnie coś zrobię bo się nie boję. Jak z tego wyjść??? Może ja faktycznie jestem jakimś psycholem zagrażającym tylko nie wykryto u mnie choroby??? Pomóżcie, dajcie rady, napiszcie prawdę co o tym myślicie... Dziś w nocy mąż idzie do racy i znów w głowie mam lęk , że mogę coś zrobić....
Staram się nie poddawać tym lękom ale nie wiem jak długo dam radę. W sobotę zaczynam psychoterapię, której nie mogę się doczekać. i wiecznie w głowie a co jeśli....
Jak przeczytalam Twoj post to mi sie tak słabo zrobiło i zaczęłam panikowac:/ To właśnie jest moje nakrecanie, Chyba nie powinnam czytać postów innych osób, bo wtedy to już sobie myślę, ze jestem bliska cos zlego zrobić:/
[/quo

Od samego czytania jeszcze nikt, kuc nikomu nie zrobił... Spokojnie nic nie zrobisz, to tylko nerwica. Ja sobie to tak tłumaczę.
Awatar użytkownika
Nerwowy
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 336
Rejestracja: 12 sierpnia 2018, o 15:09

28 sierpnia 2019, o 22:01

Ulusia78 pisze:
28 sierpnia 2019, o 15:41
Hej.
Chyba czas się przedstawić i napisać co mam w głowie. W wielu przypadkach się odnajduję w innych nie... Na nerwicę lękową cierpię już 22 lata. Dwa epizody z ' których wyszłam całkiem odburzona, tak mi się wydawało.... Mam chopla na punkcie ciśnienia, po traumatycznym dla mnie zajściu w szpitalu, tydzień po porodzie , skoczyło mi ciśnienie, a później się zaczęło, że dostanę wylew, że mam chore serce, nerki , wycieczki po lekarzach , ataki paniki i bzik na punkcie mierzenia ciśnienia. Jak widzę ciśnieniomierz do tej pory, to masakra....no i później , ze jestem na coś chora , wycieczki na SOR itd, przeszło...powiedziąłm sobie nigdzy więcej dzieci... po roku małżeństwa rozwiodłam się..... i tutaj w między czasie były związki nieudane i drugi epizod nerwicy z depresją, 5 lat temu ale wyszlam z tego...i teraz wyszłam za mąż i zaszłąm w ciążę.... chiałam tego dziecka i bałam się bardzo.... jak dowiedziałąm się , ze jestem wciązy załamka...co będzie jak wróci nerwica, jak sobie z tym poradzę, czy pokocham swoje dziecko i czu urodzi się zdrowe, bo brałam leki w ciązy i mam 40 lat... i zaczęło się mierzenie ciśnienia i lęk , ze skoczy , a w ciąży to niebezpieczne... i strach o dziecko i o siebie w ciązy, ogromny strach przed samym cesarskim cięciem... paranoje... przyszedłą na świat nasz cudowny syn 10 pkt , byłąm najszczęśliwsza na świecie , ze mój syn jest zdrowy... i zaczęło się. Czy znów nie skoczy mi ciśnienie, czy się znów nie wkręcę i co będzie z moim synkiem jak skoczy mi ciśnienie a ja będę sama w domu, oby nic mi się nie stało jak z nim będę, zeby nie wzieli mnie do szpitala bo kto się nim zajmie....masakra... Mierzyłam sobie ciśnienie po kilka razy dziennie , jak było niskie to było ok, lęk mijał do czasu jak znów nie poczułam , ze trzeba zmierzyć sobie ciśnienie bo co jak mam wysokie i napadał mnie lęk i tak w kółko, ale tylko jak byłam sama, przeważnie. Jak byłą mój mąż w domu to wszystko ok, albo moja mama, njagorzej jak zostawałam sama z synkiem ..... i teraz do sedna sprawy. Jakieś dwa tygodnie temu, spacerowaliśmy z mężem wieczorem, byłam taka spokojna, zrelaksowana, spoglądnęłam na wieżowiec i ogarnął mnie lęk , co by było jakbym chciała się rzucić z wieżowca??? Nie macie pojęcia jak ja się wystraszyła. Ale po chwili , przypomniałam sobie , ze jak miałam epizody nasilonej nerwicy to miałam takie myśli z oknem , bo mieszkałam wtedy na 6 stym piętrze i się uspokoiłam...ale na tym nie koniec. Wchodząc do domu z naszym synem, z nim do jego pokoju , pomyślałam sobie czy ja mogłabym skrzywdzić mojego syna??? I masakryczny lęk, nie myślałam wtedy czy mogłabym go zabić , tylko czy zrobić krzywdę... to było coś okropnego. Lęk okropny. Od razu zaczęłam szukać w internecie czy były takie przypadki takich myśli. Kilka dni koszmaru, bo bałam podchodzić się do mojego syna, żeby mu coś ie zrobić. Zadałam sobie pytanie czy ja się boję , żeby go nie zabić? To było coś strasznego. mimo , że czytałam na ten temat w necie...Silny lęk. Jak szłam do niego wytrzeć mu buźkę to bałam się , ze mogę go udusić. Nie mam obrazów scen krwawych i drastycznych w myślach , tylko myśli , że mogę go skrzywdzić. Sama myśl o tym , ze mogłabym doprowadza mnie do lęku prze ogromnego. Az wreszcie wysłuchałam nagrania na temat myśli, trochę się uspokoiłam, dało mi to dużo do myślenia, pozwoliło zrozumieć i uspokoiło na jakiś czas, traktowałam te myśli jak myśli, było mi ciężko ale dawałam sobie z nimi radę. W między czasie byłam u psychiatry , opowiedziałam mu mniej więcej co i jak , stwierdził , ze to nerwica lękowa , i umówił na terapię, u psychologa klinicznego i neuropsychologa zarazem. Pytał czy chcę leki , ja że nie , mam tylko hydroxyzynę doraźnie. Powiedział , ze dzielna postawa. Bałam się ,że mnie zamknie w psychiatryku , ale powiedział , ze nie jestem chora i , ze mojemu dziecku nic nie grozi , statystycznie mówiąc.... i o statystycznie mnie przeraziło... niby spokojna a niby nie... i zaczęło się z powrotem, czy ja jestem zdolna zrobić krzywdę , zabić??? i szukanie na forum i uspokajanie się, okropne... ale cyrk jest z tym ,że lęk z ciśnieniem przeszedł. Mam w d..ie czy mnie się coś stanie byle bym nie zrobiła krzywdy dziecku. mam okropny lęk zostania z nim sama w domu, żeby mi nie odbiło, dziwne wrażenie robią na mnie noże , aczkolwiek nie boję się ich używać. I jeszcze jedno co bardzo siedzi mi w głowie. Byliśmy z mężem i synem na dniach naszego miasta. Wszystko ok. Pakujemy się na powrót , bo do domu mamy 40 km a ja tak jakbym mówiła do siebie, masz go zabić...nie szykuj go i nie karm bo tak go zabijesz.... nawet nie zdajecie sobie sprawy jaka Panika.... od razy Hydroxyzyna, myślałam ,ze ze strachu nie dojadę do domu. to było kilka dnie temu...mam cały czas lęk , ze mi coś odbije i , ze mogę mu coś zrobić , ze być może nie kocham swojego syna jak normalna matka i dlatego mam takie myśli. Każdy czas sam na sam z moim synem to lęk o niego, żebym mu nić nie zrobiła. I teraz jak pisze , to mam lęk , ze może pisze dlatego by się usprawiedliwić w jakiś sposób. Są dni ,z e mam wyrzuty sumienia , ze nie mam lęku jak mam takie myśli, bo staram się je olewać to zarz myślę , ze to pewnie dlatego , ze nie robią na mnie wrażenia i , że pewnie coś zrobię bo się nie boję. Jak z tego wyjść??? Może ja faktycznie jestem jakimś psycholem zagrażającym tylko nie wykryto u mnie choroby??? Pomóżcie, dajcie rady, napiszcie prawdę co o tym myślicie... Dziś w nocy mąż idzie do racy i znów w głowie mam lęk , że mogę coś zrobić....
Staram się nie poddawać tym lękom ale nie wiem jak długo dam radę. W sobotę zaczynam psychoterapię, której nie mogę się doczekać. i wiecznie w głowie a co jeśli....
Nerwica szuka tematu w który może Cię wplatać. Ja też zaczynałem od hipochondrii, a gdy to opanowałem przeszło mi na natrętne myśli. Gdy miałem słabszy okres ze zdrowiem i znowu się na nim skupiłem, natrętne myśli przeszły. Tak to niestety działa.

Statystykami się nie przejmuj - też "szalałem" na ten temat.

22 lata z nerwicą - teraz masz szczęście - czasy się zmieniły. Było wiele badań, powstały niezłe terapie jak poznawczo-behawioralna czy ACT. Polska jest nadal 100 lat za resztą świata, ale w księgarniach jest sporo książek na temat zaburzeń lękowych.

Tu masz całą playlistę filmów o natrętnych myślach - https://www.youtube.com/watch?v=ZDP3kld ... NI8UhLZBM7

Polecam też książki:

- POKONAŁEM NERWICĘ. HISTORIA MOJEGO ZMAGANIA - Grzegorz Szaffer - tania książka, fajnie napisana historia, prezentuje właściwie wszystko co trzeba wiedzieć na start
- W pułapce myśli Jak skutecznie poradzić sobie z depresją, stresem i lękiem Steven Hayes, Spencer Smith - pozycja sporo wyjaśnia jak działają myśli i dlaczego to są tylko wytwory umysłu.
- W pułapce niepokoju - David A. Carbonell - podobnie jak wyżej, ale książki się uzupełniają i według mnie warto je przeczytać.
- Lęk i fobia Praktyczny podręcznik dla osób z zaburzeniami lękowymi Bourne Edmund J. - to właściwie "biblia" na te tematy. Daje sporo wskazówek co warto zmienić w swoim życiu.
"Szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać różnych rezultatów” Albert Einstein.

“Nie mogę się lękać. Strach zabija umysł. Strach jest małą śmiercią, która niesie ze sobą całkowite unicestwienie. Stawię mu czoło. Pozwolę, aby zalał mnie i przelał się przeze mnie, a kiedy odpłynie, obrócę oko swej jaźni i spojrzę na jego drogę. Tam, gdzie przeszedł strach, nie będzie już nic. Zostanę tylko ja.” Frank Herbert, Diuna
Ulusia78
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 7
Rejestracja: 21 sierpnia 2019, o 22:48

28 sierpnia 2019, o 22:07

Dziękuję Ci za odpowiedź. Jestem chyba już u kresu wytrzymałości, tak bym chciała, zeby wróciły lęki o zdrowie , a przeszły te natrętne...dałąbym wszysko , zeby bąć się znów o siebie a nie , ze mogę coś zrobic mojemu skarbowi. To jest okropne. Na siłę mierze sobie ciśnienie , zeby podskoczyło , zeby się wkęcić w ciśnienie a to ani drgnie...jakiś paradokś. 22 lata prawie walczę z tym ciśnieniem, a teraz przeszło jak ręką odjął...
Awatar użytkownika
Nerwowy
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 336
Rejestracja: 12 sierpnia 2018, o 15:09

28 sierpnia 2019, o 22:20

Ulusia78 pisze:
28 sierpnia 2019, o 22:07
Dziękuję Ci za odpowiedź. Jestem chyba już u kresu wytrzymałości, tak bym chciała, zeby wróciły lęki o zdrowie , a przeszły te natrętne...dałąbym wszysko , zeby bąć się znów o siebie a nie , ze mogę coś zrobic mojemu skarbowi. To jest okropne. Na siłę mierze sobie ciśnienie , zeby podskoczyło , zeby się wkęcić w ciśnienie a to ani drgnie...jakiś paradokś. 22 lata prawie walczę z tym ciśnieniem, a teraz przeszło jak ręką odjął...
O tym właśnie mówią psycholodzy działający w ACT ;) To taki paradoks - gdy na jakiejś myśli chcesz się sam skupić, nie możesz tego zrobić. Gdy natomiast z nią walczysz, sprawdzasz, etc. wzmacniasz ją.

Jest o tym sporo w książce - W pułapce niepokoju - David A. Carbonell.
"Szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać różnych rezultatów” Albert Einstein.

“Nie mogę się lękać. Strach zabija umysł. Strach jest małą śmiercią, która niesie ze sobą całkowite unicestwienie. Stawię mu czoło. Pozwolę, aby zalał mnie i przelał się przeze mnie, a kiedy odpłynie, obrócę oko swej jaźni i spojrzę na jego drogę. Tam, gdzie przeszedł strach, nie będzie już nic. Zostanę tylko ja.” Frank Herbert, Diuna
Zaburzenie
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 145
Rejestracja: 23 kwietnia 2019, o 18:00

28 sierpnia 2019, o 23:33

Ulusia78 pisze:
28 sierpnia 2019, o 22:07
Dziękuję Ci za odpowiedź. Jestem chyba już u kresu wytrzymałości, tak bym chciała, zeby wróciły lęki o zdrowie , a przeszły te natrętne...dałąbym wszysko , zeby bąć się znów o siebie a nie , ze mogę coś zrobic mojemu skarbowi. To jest okropne. Na siłę mierze sobie ciśnienie , zeby podskoczyło , zeby się wkęcić w ciśnienie a to ani drgnie...jakiś paradokś. 22 lata prawie walczę z tym ciśnieniem, a teraz przeszło jak ręką odjął...
Ja juz też tak mysle, ze wolałabym myśleć, ze mnie rak dopadnie ale te krzywdzące myśli sa najgorsze:\
piter123321
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 11
Rejestracja: 26 czerwca 2018, o 10:25

29 sierpnia 2019, o 10:03

Ulusia78 pisze:
28 sierpnia 2019, o 22:07
Dziękuję Ci za odpowiedź. Jestem chyba już u kresu wytrzymałości, tak bym chciała, zeby wróciły lęki o zdrowie , a przeszły te natrętne...dałąbym wszysko , zeby bąć się znów o siebie a nie , ze mogę coś zrobic mojemu skarbowi. To jest okropne. Na siłę mierze sobie ciśnienie , zeby podskoczyło , zeby się wkęcić w ciśnienie a to ani drgnie...jakiś paradokś. 22 lata prawie walczę z tym ciśnieniem, a teraz przeszło jak ręką odjął...
Znam to wszystko, przeszedłem/przechodze to. Wszystko widzi się w czarnych barwach, najgorsze usłyszeć coś w radiu tv, coś ktoś komuś zrobił, pedofilia,gwałty, itp. Ale trzeba to też sobie tłumaczyć. Mój 5 miesięczny synek jest moją motywacją że to dla niego i dla żony muszę być silny, nie mogę się załamać i myśleć o pierdołach, czasem jest ciężko ale im jestem potrzebny, jak miał się urodzić też miałem obawy jak to będzie i wogóle, a lekarze przetrzymali poród tak długo że na moment wystapiło niedotlenienie, szybko cięcie wdech rozprężający itp, siedziałem pod porodówką i łzy mi leciały że przecież nie mogę go stracić za długo na niego czekałem, kocham go nad życie i zrobię wszystko żeby był szczęśliwy, on i żona.

Ty też nic nie zrobisz ani sobie, ani swojemu dziecku, mężowi, nikomu, osoby które robią takie rzeczy nie myślą o tym co robią że to jest złe, są kompletnie zdemoralizowane ale to nie temat na rozwijanie tego. My z NN ciągle staramy się kontrolować żeby nic nikomu nie zrobić żeby nie stracić nad sobą kontroli itp, już 2 lata z tym żyję i przez ten czas nikomu ani sobie nic nie zrobiłem, nie straciłem nad sobą kontroli, nic nigdzie nie odwaliłem, Ty tak samo pomyśl czy przez te lata kiedy się z tym meczysz stało się coś z tych rzeczy o które tak bardzo się boisz? Myślę że nie. ;) głowa do góry, nie jesteś z tym sama!!

Dziś mam lepszy dzień do naszło mnie na filozoficzne stwierdzenia :DD
Zaburzenie
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 145
Rejestracja: 23 kwietnia 2019, o 18:00

29 sierpnia 2019, o 11:35

piter123321 pisze:
29 sierpnia 2019, o 10:03
Ulusia78 pisze:
28 sierpnia 2019, o 22:07
Dziękuję Ci za odpowiedź. Jestem chyba już u kresu wytrzymałości, tak bym chciała, zeby wróciły lęki o zdrowie , a przeszły te natrętne...dałąbym wszysko , zeby bąć się znów o siebie a nie , ze mogę coś zrobic mojemu skarbowi. To jest okropne. Na siłę mierze sobie ciśnienie , zeby podskoczyło , zeby się wkęcić w ciśnienie a to ani drgnie...jakiś paradokś. 22 lata prawie walczę z tym ciśnieniem, a teraz przeszło jak ręką odjął...
Znam to wszystko, przeszedłem/przechodze to. Wszystko widzi się w czarnych barwach, najgorsze usłyszeć coś w radiu tv, coś ktoś komuś zrobił, pedofilia,gwałty, itp. Ale trzeba to też sobie tłumaczyć. Mój 5 miesięczny synek jest moją motywacją że to dla niego i dla żony muszę być silny, nie mogę się załamać i myśleć o pierdołach, czasem jest ciężko ale im jestem potrzebny, jak miał się urodzić też miałem obawy jak to będzie i wogóle, a lekarze przetrzymali poród tak długo że na moment wystapiło niedotlenienie, szybko cięcie wdech rozprężający itp, siedziałem pod porodówką i łzy mi leciały że przecież nie mogę go stracić za długo na niego czekałem, kocham go nad życie i zrobię wszystko żeby był szczęśliwy, on i żona.

Ty też nic nie zrobisz ani sobie, ani swojemu dziecku, mężowi, nikomu, osoby które robią takie rzeczy nie myślą o tym co robią że to jest złe, są kompletnie zdemoralizowane ale to nie temat na rozwijanie tego. My z NN ciągle staramy się kontrolować żeby nic nikomu nie zrobić żeby nie stracić nad sobą kontroli itp, już 2 lata z tym żyję i przez ten czas nikomu ani sobie nic nie zrobiłem, nie straciłem nad sobą kontroli, nic nigdzie nie odwaliłem, Ty tak samo pomyśl czy przez te lata kiedy się z tym meczysz stało się coś z tych rzeczy o które tak bardzo się boisz? Myślę że nie. ;) głowa do góry, nie jesteś z tym sama!!

Dziś mam lepszy dzień do naszło mnie na filozoficzne stwierdzenia :DD
Ja właśnie jak usłyszałam o tej akcji na WOŚP to od razu zaczelam myśleć o tym, że mogłabym coś zrobić swojemu partnerowi. Może jakbym miała ta wiedzę co teraz to byłoby latwiej mi zatrzymać te myśli, a tak sie wkręciłam i mam wrażenie czasem, że już tylko będzie gorzej. Chociaż ja jestem typem osoby, która sama się nakręca. Musiałabym zmienić siebie, przestać się tym wszystkim przejmować. Pocieszam się, ze kiedys tego nie miałam i nigdy takie myśli by mi do głowy nie przyszły. :/
Ulusia78
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 7
Rejestracja: 21 sierpnia 2019, o 22:48

29 sierpnia 2019, o 12:50

Dziękuję wam, że odpisaliście. Wczoraj miałam kryzys. Wieczorem mój mąż pojechał na nockę do pracy. Miałam takie napady lęku, że myślałam, że już zadzwonię po pogotowie, żeby zamknęli mnie w psychiatryku, przyznajmnirj nie zrobię krzywdy dziecku. Ale wysłuchałam pigułki chłopaków i puściło. Dziś łapie znów, ale w sobotę już psychoterapia. Już nie mogę się doczekać.
Zaburzenie
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 145
Rejestracja: 23 kwietnia 2019, o 18:00

29 sierpnia 2019, o 13:44

Ulusia78 pisze:
29 sierpnia 2019, o 12:50
Dziękuję wam, że odpisaliście. Wczoraj miałam kryzys. Wieczorem mój mąż pojechał na nockę do pracy. Miałam takie napady lęku, że myślałam, że już zadzwonię po pogotowie, żeby zamknęli mnie w psychiatryku, przyznajmnirj nie zrobię krzywdy dziecku. Ale wysłuchałam pigułki chłopaków i puściło. Dziś łapie znów, ale w sobotę już psychoterapia. Już nie mogę się doczekać.
No to jest właśnie to typowe nakręcanie się:/ Tez tak mam czasem ;(
Wiesz, ja juz nawet pokładam nadzieję w modlitwie, zaczęłam odmawiać nowennę pompejańska w intencji o powrót do dawnej formy psychicznej.
usuniete
Gość

4 września 2019, o 17:59

Cześć, mieliście tak że zadając sobie pytanie czy chcecie coś zrobić, nie potrafiliście na nie jasno odpowiedzieć? Ostatnio strasznie mnie to dręczy, że jednak chce kogoś skrzywdzić
Nowy7
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 390
Rejestracja: 28 maja 2016, o 09:33

4 września 2019, o 20:59

Patrk0 pisze:
4 września 2019, o 17:59
Cześć, mieliście tak że zadając sobie pytanie czy chcecie coś zrobić, nie potrafiliście na nie jasno odpowiedzieć? Ostatnio strasznie mnie to dręczy, że jednak chce kogoś skrzywdzić
Stara zagrywka nerwicy. Jasne że mieliśmy. Możesz mieć takie myśli że już sam nie wiesz czy chcesz cos zrobić czy nie. Wynika to z ogromnego przemęczenia tą analizą tych myśli. Ma się już tak tego dosyć że aż tak może być. To jest normalne, nie masz się czym przejmować. Olej to po prostu.
Emi
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 26
Rejestracja: 15 lipca 2019, o 18:55

6 września 2019, o 17:18

Też tak miałam. Zaprzeczałam tym myślom, a pojawiały się nowe że jednak chce. Też się zastanawiałam czy może ja jednak chce komuś zrobić krzywdę i wtedy pojawiały się jeszcze większe nerwy. Trzeba takie myśli zignorować.
ODPOWIEDZ