Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Nasze małe zwycięstwa :) Małe codzienne kroczki

Tu dzielimy się naszymi sukcesami w walce z nerwicą, fobiami. Opisujemy duże i małe kroki do wolności od lęku w każdej postaci.
Umieszczamy historię dojścia do zdrowia i świadectwo, że można!
Dział jest wspólny dla każdego rodzaju zaburzenia lękowego czyli nerwicy/fobii.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Iwona29
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1899
Rejestracja: 10 maja 2017, o 08:53

1 maja 2018, o 07:04

emek16 pisze:
1 maja 2018, o 01:04
Byłem dzisiaj na mieście poszerzyłem swoją strefę komfortu z osiedla do miasta
Gratuluję😊
I będzie coraz lepiej....poszerzaj tą strefę i ciesz się komfortem.
Jesteś na dobrej drodze :friend:
Walcz ! Nie uciekaj bo wygrasz😉
Jak nie Ty to kto.
" Będziesz kiedyś bardzo szczęśliwa,powiedziało życie...Ale najpierw sprawię, że będziesz silna"🙂
Niekompletna
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 11
Rejestracja: 30 kwietnia 2018, o 11:30

1 maja 2018, o 15:55

Witam, jestem tu od wczoraj znalazłam w końcu temat do którego mogę się odnieść :D walczę z tym cholerstwem, nerwicą lękową od grudnia 2017. Pierwszy atak? Umierałam. Gorzej bylo tylko tydzień po ataku, kiedy nie wiedziałam co mi Jest, co tym kieruje, dlaczego ja. Nie miałam wiedzy o chorobie, A co za tym idzie musiałam się zmierzyć z nieznanym co wprawialo mnie w potworny lęk. Jak już zapewne wielu z Was wie - niewiedza jest najgorsza. Nic, nie będę się rozpisywać o przebiegu choroby, ale w styczniu pomimo obaw wyjechałam do Niemiec. Więc moja strefa komfortu była daleko w tyle. Ani jednego dnia od grudnia nie spędziłam w domu, leżąc I myśląc. Co prawda leki dużo dają, ale wiem że nie dałam się w 100 procentach pokonać chorobie. Stany derealizacji mam dzień w dzień, kołatania, duszności, zle samopoczucie, ale nie daje się. Chodzę do pracy, spotykam się z ludźmi, robię zakupy, sprzątam. Wiem że kosztuje mnie to dużo wysiłku, czasem nie chce mi się, czasem nie czuje sensu, ale zaraz odpulam te myśli, bo wiem że mam 21 lat, chce studiować, być kimś. Zawsze polegałam tylko na sobie I wiem że nie .mogę tego stracić, nie mogę sobie na to pozwolić. Od samego początku choroby nie siedze w domu! Da się. Nie macie pojęcia ile macie w sobie siły. Wiem że to jeszcze nie koniec, ale wiem że dam sobie z tym radę. Wam też tego życzę z całego serduszka 😙
cebulka
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 44
Rejestracja: 2 marca 2018, o 12:21

1 maja 2018, o 16:30

Niekompletna pisze:
1 maja 2018, o 15:55
Witam, jestem tu od wczoraj znalazłam w końcu temat do którego mogę się odnieść :D walczę z tym cholerstwem, nerwicą lękową od grudnia 2017. Pierwszy atak? Umierałam. Gorzej bylo tylko tydzień po ataku, kiedy nie wiedziałam co mi Jest, co tym kieruje, dlaczego ja. Nie miałam wiedzy o chorobie, A co za tym idzie musiałam się zmierzyć z nieznanym co wprawialo mnie w potworny lęk. Jak już zapewne wielu z Was wie - niewiedza jest najgorsza. Nic, nie będę się rozpisywać o przebiegu choroby, ale w styczniu pomimo obaw wyjechałam do Niemiec. Więc moja strefa komfortu była daleko w tyle. Ani jednego dnia od grudnia nie spędziłam w domu, leżąc I myśląc. Co prawda leki dużo dają, ale wiem że nie dałam się w 100 procentach pokonać chorobie. Stany derealizacji mam dzień w dzień, kołatania, duszności, zle samopoczucie, ale nie daje się. Chodzę do pracy, spotykam się z ludźmi, robię zakupy, sprzątam. Wiem że kosztuje mnie to dużo wysiłku, czasem nie chce mi się, czasem nie czuje sensu, ale zaraz odpulam te myśli, bo wiem że mam 21 lat, chce studiować, być kimś. Zawsze polegałam tylko na sobie I wiem że nie .mogę tego stracić, nie mogę sobie na to pozwolić. Od samego początku choroby nie siedze w domu! Da się. Nie macie pojęcia ile macie w sobie siły. Wiem że to jeszcze nie koniec, ale wiem że dam sobie z tym radę. Wam też tego życzę z całego serduszka 😙
Gratulacje! Bardzo dobre podejście, robię to samo, wychodzę na przekór sobie, dopiero wróciłam od koleżanki z innego miasta, uczę się i szykuję do egzaminów letnich :). Też zawsze byłam niesamowicie samodzielna i bałam się wcześniej, że to utraciłam bezpowrotnie i zostanę warzywem na kanapie u moich zmartwionych rodziców, ale tak się nie stanie. Nie pozwolę na to.
Ja dziś dzień cały niemalże w domu (oprócz siłowni rano), ale jest zaskakująco dobrze, chociaż wiem, że nie mam na to wpływu tak naprawdę, bo to przyjdzie kiedy chce.
Awatar użytkownika
Nipo
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1545
Rejestracja: 10 sierpnia 2017, o 15:34

1 maja 2018, o 16:39

cebulka pisze:
1 maja 2018, o 16:30
Niekompletna pisze:
1 maja 2018, o 15:55
Witam, jestem tu od wczoraj znalazłam w końcu temat do którego mogę się odnieść :D walczę z tym cholerstwem, nerwicą lękową od grudnia 2017. Pierwszy atak? Umierałam. Gorzej bylo tylko tydzień po ataku, kiedy nie wiedziałam co mi Jest, co tym kieruje, dlaczego ja. Nie miałam wiedzy o chorobie, A co za tym idzie musiałam się zmierzyć z nieznanym co wprawialo mnie w potworny lęk. Jak już zapewne wielu z Was wie - niewiedza jest najgorsza. Nic, nie będę się rozpisywać o przebiegu choroby, ale w styczniu pomimo obaw wyjechałam do Niemiec. Więc moja strefa komfortu była daleko w tyle. Ani jednego dnia od grudnia nie spędziłam w domu, leżąc I myśląc. Co prawda leki dużo dają, ale wiem że nie dałam się w 100 procentach pokonać chorobie. Stany derealizacji mam dzień w dzień, kołatania, duszności, zle samopoczucie, ale nie daje się. Chodzę do pracy, spotykam się z ludźmi, robię zakupy, sprzątam. Wiem że kosztuje mnie to dużo wysiłku, czasem nie chce mi się, czasem nie czuje sensu, ale zaraz odpulam te myśli, bo wiem że mam 21 lat, chce studiować, być kimś. Zawsze polegałam tylko na sobie I wiem że nie .mogę tego stracić, nie mogę sobie na to pozwolić. Od samego początku choroby nie siedze w domu! Da się. Nie macie pojęcia ile macie w sobie siły. Wiem że to jeszcze nie koniec, ale wiem że dam sobie z tym radę. Wam też tego życzę z całego serduszka 😙
Gratulacje! Bardzo dobre podejście, robię to samo, wychodzę na przekór sobie, dopiero wróciłam od koleżanki z innego miasta, uczę się i szykuję do egzaminów letnich :). Też zawsze byłam niesamowicie samodzielna i bałam się wcześniej, że to utraciłam bezpowrotnie i zostanę warzywem na kanapie u moich zmartwionych rodziców, ale tak się nie stanie. Nie pozwolę na to.
Ja dziś dzień cały niemalże w domu (oprócz siłowni rano), ale jest zaskakująco dobrze, chociaż wiem, że nie mam na to wpływu tak naprawdę, bo to przyjdzie kiedy chce.
Może i przyjść kiedy chce ale jesli nauczysz się do tego odpowiednio podchodzić to wtedy to znika a nawet jak przychodzi stres czy jakaś panika to nie robisz z tego nerwy tylko to jest zwykły stres czy zwykły atak paniki.Kwestia tu jest podejścia do tego.Pamietaj ze my sami sobie robimy takie piekło.
cebulka
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 44
Rejestracja: 2 marca 2018, o 12:21

1 maja 2018, o 16:44

Nipo pisze:
1 maja 2018, o 16:39
cebulka pisze:
1 maja 2018, o 16:30
Niekompletna pisze:
1 maja 2018, o 15:55
Witam, jestem tu od wczoraj znalazłam w końcu temat do którego mogę się odnieść :D walczę z tym cholerstwem, nerwicą lękową od grudnia 2017. Pierwszy atak? Umierałam. Gorzej bylo tylko tydzień po ataku, kiedy nie wiedziałam co mi Jest, co tym kieruje, dlaczego ja. Nie miałam wiedzy o chorobie, A co za tym idzie musiałam się zmierzyć z nieznanym co wprawialo mnie w potworny lęk. Jak już zapewne wielu z Was wie - niewiedza jest najgorsza. Nic, nie będę się rozpisywać o przebiegu choroby, ale w styczniu pomimo obaw wyjechałam do Niemiec. Więc moja strefa komfortu była daleko w tyle. Ani jednego dnia od grudnia nie spędziłam w domu, leżąc I myśląc. Co prawda leki dużo dają, ale wiem że nie dałam się w 100 procentach pokonać chorobie. Stany derealizacji mam dzień w dzień, kołatania, duszności, zle samopoczucie, ale nie daje się. Chodzę do pracy, spotykam się z ludźmi, robię zakupy, sprzątam. Wiem że kosztuje mnie to dużo wysiłku, czasem nie chce mi się, czasem nie czuje sensu, ale zaraz odpulam te myśli, bo wiem że mam 21 lat, chce studiować, być kimś. Zawsze polegałam tylko na sobie I wiem że nie .mogę tego stracić, nie mogę sobie na to pozwolić. Od samego początku choroby nie siedze w domu! Da się. Nie macie pojęcia ile macie w sobie siły. Wiem że to jeszcze nie koniec, ale wiem że dam sobie z tym radę. Wam też tego życzę z całego serduszka 😙
Gratulacje! Bardzo dobre podejście, robię to samo, wychodzę na przekór sobie, dopiero wróciłam od koleżanki z innego miasta, uczę się i szykuję do egzaminów letnich :). Też zawsze byłam niesamowicie samodzielna i bałam się wcześniej, że to utraciłam bezpowrotnie i zostanę warzywem na kanapie u moich zmartwionych rodziców, ale tak się nie stanie. Nie pozwolę na to.
Ja dziś dzień cały niemalże w domu (oprócz siłowni rano), ale jest zaskakująco dobrze, chociaż wiem, że nie mam na to wpływu tak naprawdę, bo to przyjdzie kiedy chce.
Może i przyjść kiedy chce ale jesli nauczysz się do tego odpowiednio podchodzić to wtedy to znika a nawet jak przychodzi stres czy jakaś panika to nie robisz z tego nerwy tylko to jest zwykły stres czy zwykły atak paniki.Kwestia tu jest podejścia do tego.Pamietaj ze my sami sobie robimy takie piekło.
Jasne, staram się pamiętać. Śmieszne, jak zmienia się postrzeganie w tym stanie, ale teraz nawet czekam żeby to przyszło, żeby się wypróbować i zobaczyć jak mi pójdzie tym razem. Nie mam natrętów ani stresu przed czymś konkretnym, jedynie ten irytujący dyskomfort w głowie, znikąd.
Awatar użytkownika
Nipo
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1545
Rejestracja: 10 sierpnia 2017, o 15:34

1 maja 2018, o 17:12

cebulka pisze:
1 maja 2018, o 16:44
Nipo pisze:
1 maja 2018, o 16:39
cebulka pisze:
1 maja 2018, o 16:30


Gratulacje! Bardzo dobre podejście, robię to samo, wychodzę na przekór sobie, dopiero wróciłam od koleżanki z innego miasta, uczę się i szykuję do egzaminów letnich :). Też zawsze byłam niesamowicie samodzielna i bałam się wcześniej, że to utraciłam bezpowrotnie i zostanę warzywem na kanapie u moich zmartwionych rodziców, ale tak się nie stanie. Nie pozwolę na to.
Ja dziś dzień cały niemalże w domu (oprócz siłowni rano), ale jest zaskakująco dobrze, chociaż wiem, że nie mam na to wpływu tak naprawdę, bo to przyjdzie kiedy chce.
Może i przyjść kiedy chce ale jesli nauczysz się do tego odpowiednio podchodzić to wtedy to znika a nawet jak przychodzi stres czy jakaś panika to nie robisz z tego nerwy tylko to jest zwykły stres czy zwykły atak paniki.Kwestia tu jest podejścia do tego.Pamietaj ze my sami sobie robimy takie piekło.
Jasne, staram się pamiętać. Śmieszne, jak zmienia się postrzeganie w tym stanie, ale teraz nawet czekam żeby to przyszło, żeby się wypróbować i zobaczyć jak mi pójdzie tym razem. Nie mam natrętów ani stresu przed czymś konkretnym, jedynie ten irytujący dyskomfort w głowie, znikąd.
To super.Najwazniejsze jest żeby nie bać się tego ze przyjdzie.Najlepiej poprostu nie patrzeć na to czy przyjdzie bądź nieprzyjdzie.Poprostu żyć życiem :)
Filpaj
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 3
Rejestracja: 29 kwietnia 2018, o 16:37

1 maja 2018, o 21:21

Witam.Choruje na nerwice od dobrych kilku lat.Od roku chodzę na terapie efekty średnie.Najgorsze są objawy.U mnie występują bóle serca pieczenia w klatce duszności.Niepewnosc czy to napewno od nerwicy mnie pogrąża.Robilem echo serca ekg wysiłkowe pół roku temu i teraz boje się ze mogłem nerwami uszkodzić sobie serce.Mierze ciśnienie po kilka razy dziennie.Prosze doradzacie jak zacząć sobie pomoc.Nie mogę uwierzyć w to ze nerwica może mieć aż takie objawy które czuje bardzo realnie
emek16
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 344
Rejestracja: 17 listopada 2015, o 11:37

1 maja 2018, o 23:38

Filpaj masz na tej stronie materiały czytaj słuchaj i wdrażaj w życie to że nie masz pewności że to tylko nerwica to właściwie standard ja na samym początku historii z tym dziadostwem też miałem "przyklejone" palce do szyi do nadgarstka ciągle w ten sposób sprawdzałem sobie puls . Ciśnieniomierz też był ciągle w ruchu chociaż na początku bałem się nawet mierzyć sobie ciśnienie.Masz od razu dobrą wiadomość ode mnie z tego da się wyjść jest to ciężka walka ale się da i mówi ci to osoba która przez to zaburzenie leżała 3 lata przykuta do łózka a teraz chodzi na miasto, która też martwiła się o swoje serce a teraz ma to w dupie może mi przyspieszać potykać się już na to nie zwracam uwagi.
Awatar użytkownika
Iwona29
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1899
Rejestracja: 10 maja 2017, o 08:53

2 maja 2018, o 08:19

Filpaj pisze:
1 maja 2018, o 21:21
Witam.Choruje na nerwice od dobrych kilku lat.Od roku chodzę na terapie efekty średnie.Najgorsze są objawy.U mnie występują bóle serca pieczenia w klatce duszności.Niepewnosc czy to napewno od nerwicy mnie pogrąża.Robilem echo serca ekg wysiłkowe pół roku temu i teraz boje się ze mogłem nerwami uszkodzić sobie serce.Mierze ciśnienie po kilka razy dziennie.Prosze doradzacie jak zacząć sobie pomoc.Nie mogę uwierzyć w to ze nerwica może mieć aż takie objawy które czuje bardzo realnie
Cześć.Kochaniutki nawet nie wiesz jakie somaty i ogólne spustoszenie może dawać nerwa.
Mówisz problem z sercem.Pewnie kołatanie też itd.

Większość z nas to ma i miała.Ja się z tym męczę i też miałam echo.coraz ekg i poza niedomykalnością zastawki jakiejś to nic nie ma mówią.
Piecze w klacie,dziubie,ściska i trlepie sercem w gardle.NORMA☺

Zapoznaj się z materiałami których jest dużo.Posluchaj nagrań i zacznij ogarniac ten caķy mechanizm.Da się tylko 3ba akceptacji tego co się dzieje i zrozumienia....
Powodzenia i jak coś to masz tu Nas do pomocy :friend:
Walcz ! Nie uciekaj bo wygrasz😉
Jak nie Ty to kto.
" Będziesz kiedyś bardzo szczęśliwa,powiedziało życie...Ale najpierw sprawię, że będziesz silna"🙂
Awatar użytkownika
Marcin12345
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 105
Rejestracja: 20 sierpnia 2017, o 22:14

5 maja 2018, o 05:31

Miło się bardzo czyta tutaj wasze postępy, aż się lepiej robi :)
:!!!:
Awatar użytkownika
Iwona29
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1899
Rejestracja: 10 maja 2017, o 08:53

5 maja 2018, o 06:34

Marcin12345 pisze:
5 maja 2018, o 05:31
Miło się bardzo czyta tutaj wasze postępy, aż się lepiej robi :)
A jak u Ciebie?😊
Walcz ! Nie uciekaj bo wygrasz😉
Jak nie Ty to kto.
" Będziesz kiedyś bardzo szczęśliwa,powiedziało życie...Ale najpierw sprawię, że będziesz silna"🙂
Awatar użytkownika
Marcin12345
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 105
Rejestracja: 20 sierpnia 2017, o 22:14

5 maja 2018, o 15:37

Całkiem dobrze, właściwie to coraz lepiej :)
:!!!:
Awatar użytkownika
Marigoldmus
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 28
Rejestracja: 2 maja 2018, o 18:45

5 maja 2018, o 17:54

ja miałam postanowienie na ten tydzień - utrzymać wagę sprzed tygodnia, żeby już dalej nie spadała. Płakałam i jadłam ile byłam w stanie. Jutro rano staję na wagę i się boję, że znów zobaczę mimo wysiłków kolejny kg mniej :( Trzymajcie kciuki, bo to ma być moje pierwsze małe zwycięstwo.
Drugie to plan, aby kładąc się spać nie myśleć, że jutro czeka mnie kolejny kijowy dzień i od rana walka z mdłościami, tylko , że będzie lepiej, coraz lepiej. A z moim czarnowidztwem to baaardzo trudne. Bawiłam się nawet w szantażowanie Boga - albo jutro wstaję i mnie nie boli, albo już się nie budzę. Ale Gość jest widać zajęty, nie chce grać w tę grę ;-)
Awatar użytkownika
Tysiołek
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 126
Rejestracja: 3 kwietnia 2018, o 14:41

5 maja 2018, o 17:58

Kochana Ty zaszantażuj przede wszystkim siebie: "albo się wezmę w garść i przestanę się tym przejmować, albo będę tkwiła w tym stanie". Trzymam za Ciebie mocno kciuki i za to bys wreszcie zebrała się na pozytywne myślenie bo warto, Twój organizm sie za to odwdzięczy i szybko zobaczysz różnicę 😚
"Nie wolno Ci się bać,
Wszystko ma swój czas
Ty jesteś początkiem
do każdego celu!!"
Mela Koteluk- Działać bez działania cmok
https://m.youtube.com/watch?v=2_66jEp10Fc


AKCEPTACJA-mam zaburzenie i DD
IGNORANCJA- olewam lęki i natrętne myśli
ZAUFANIE- ufam temu co widzę i słyszę i że mój stan jest przejściowy


Myślenie boli a niektórych wręcz krzywdzi!

„Denerwować się to mścić się na własnym zdrowiu za głupotę innych." – Ernest Hemingway

Z różnych powodów nie często przebywam na forum, więc jeśli długo nie odpowiadam na PW to wybacz 😉
Awatar użytkownika
Marigoldmus
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 28
Rejestracja: 2 maja 2018, o 18:45

5 maja 2018, o 19:43

Tysiołek pisze:
5 maja 2018, o 17:58
Kochana Ty zaszantażuj przede wszystkim siebie: "albo się wezmę w garść i przestanę się tym przejmować, albo będę tkwiła w tym stanie". Trzymam za Ciebie mocno kciuki i za to bys wreszcie zebrała się na pozytywne myślenie bo warto, Twój organizm sie za to odwdzięczy i szybko zobaczysz różnicę 😚
Staram się codziennie, ale sił mi starcza na moment, a potem znowu to samo. Do tego ponieważ część wyników badań mam nie do końca ok, to jeszcze z tylu głowy jest myśl, że może nie do końca to nerwica? Wiem że niezależnie czy tak czy nie to i tak ważne jest wzięcie się w garść i pozytywne nastawienie, bo rozpaczanie nic nie da, a tylko pogarsza stan. A może ja lubię się nad sobą tak znęcać? Już różne teorie rozkminiam.
ODPOWIEDZ