Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Nasze małe zwycięstwa :) Małe codzienne kroczki

Tu dzielimy się naszymi sukcesami w walce z nerwicą, fobiami. Opisujemy duże i małe kroki do wolności od lęku w każdej postaci.
Umieszczamy historię dojścia do zdrowia i świadectwo, że można!
Dział jest wspólny dla każdego rodzaju zaburzenia lękowego czyli nerwicy/fobii.
ODPOWIEDZ
Żaneta
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 8
Rejestracja: 10 czerwca 2018, o 15:14

23 lipca 2018, o 20:52

Hej chcialabym się pochwalic moim małym sukcesem!😊 w końcu zakceptowalam mój stan dd/dp do tego stopnia że zaczął odpuszczać i normalność zaczęła być dla mnie dziwna😂od kilku dni jest realnie, wcześniej mialam z tym mega problem, żyłam tylko myślami o tym jak sie teraz czuje, czy moja ręka to na pewno moja ręka? Po co żyć? Brak chęci do niczego. Kompletnie nie mogłam się z tym pogodzić, i te ciągle pytania o matko kiedy to sie skończy? Znów to mam, nie pójdę tam bo mnie odrealni, a jak stracę pamięć? tak się nie da żyć... I pewnego dnia zrozumiałam że to tak naprawdę mi nic złego nie robi a ja mogę dalej funkcjonować, momentem przełomowym byl powrót męża do pracy(wiedziałam, że muszę wziąć się w garść dla mojej córki) ponad msc byłam w okresie tzw wegetatywnym-żyjąca tylko tym stanem i myślami, żałuję tego czasu straconego ale myślę ze czlowiek sam musi do pewnych rzeczy dojść i sie przekonać, oczywiście pomagały filmiki, ale sluchalam i myślę nie no z tym nie da się pogodzić a jednak się da! Nie wyzdrowialam całkowicie, lęki sa ale staram się nie nakrecac i działać dalej. Psychiatra nawet pochwalia postawe, mówiła ze mega poprawa i ze najgorsze co może byc to szarpac się z nerwica. Pozdrawiam!😃
Awatar użytkownika
Formenos
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 239
Rejestracja: 14 maja 2018, o 08:37

23 lipca 2018, o 22:39

Żaneta pisze:
23 lipca 2018, o 20:52
Hej chcialabym się pochwalic moim małym sukcesem!😊 w końcu zakceptowalam mój stan dd/dp do tego stopnia że zaczął odpuszczać i normalność zaczęła być dla mnie dziwna😂od kilku dni jest realnie, wcześniej mialam z tym mega problem, żyłam tylko myślami o tym jak sie teraz czuje, czy moja ręka to na pewno moja ręka? Po co żyć? Brak chęci do niczego. Kompletnie nie mogłam się z tym pogodzić, i te ciągle pytania o matko kiedy to sie skończy? Znów to mam, nie pójdę tam bo mnie odrealni, a jak stracę pamięć? tak się nie da żyć... I pewnego dnia zrozumiałam że to tak naprawdę mi nic złego nie robi a ja mogę dalej funkcjonować, momentem przełomowym byl powrót męża do pracy(wiedziałam, że muszę wziąć się w garść dla mojej córki) ponad msc byłam w okresie tzw wegetatywnym-żyjąca tylko tym stanem i myślami, żałuję tego czasu straconego ale myślę ze czlowiek sam musi do pewnych rzeczy dojść i sie przekonać, oczywiście pomagały filmiki, ale sluchalam i myślę nie no z tym nie da się pogodzić a jednak się da! Nie wyzdrowialam całkowicie, lęki sa ale staram się nie nakrecac i działać dalej. Psychiatra nawet pochwalia postawe, mówiła ze mega poprawa i ze najgorsze co może byc to szarpac się z nerwica. Pozdrawiam!😃
Extra! ^^ Gratuluję i 3mam kciuki za dalsze postępy w sztuce akceptacji i odburzaniu!
"A Ci, którzy tańczyli zostali uznani za szalonych przez Tych, którzy nie słyszeli muzyki"
Żaneta
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 8
Rejestracja: 10 czerwca 2018, o 15:14

24 lipca 2018, o 21:19

Dziękuję! Dziś kolejny dzien bez objawów, da sie? Da😉 dluga jeszcze droga przede mną ale najgorsze minęło😃 akceptacja to podstawa!😜
Awatar użytkownika
weird_thoughts
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 300
Rejestracja: 12 września 2017, o 17:57

25 lipca 2018, o 00:03

W końcu mogę napisać coś w tym wątku :D Ostatnie dni były dla mnie bardzo zaburzone, ale stwierdziłam że wezmę się za książkę, w której motywem przewodnim jest choroba psychiczna :DD Oczywiście nakręciła mnie, wywołała lęk, ale po opiniach widzę, że nawet nienerwicowe osoby miały takie odczucia. Panika mi się włączyła, ale mimo wszystko skończyłam, a po czasie stres minął.
Awatar użytkownika
Juliaaa78569
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 569
Rejestracja: 27 kwietnia 2018, o 16:25

26 lipca 2018, o 19:16

Dzisiaj przejechałam 20 km rowerem i byłam w parku linowym na najtrudniejszej trasie 😁 I chciałabym napisać tym wszystkim niedowiarkom, którzy nerwice mają czy też dwa lata, 6,czy 30 lat... Z TEGO DA SIĘ WYJŚĆ, tylko powoli, małymi kroczkami, stosując rady z forum 😄
cebulka
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 44
Rejestracja: 2 marca 2018, o 12:21

26 lipca 2018, o 19:30

Hejka, no to ja też się po długim czasie odezwę :D
Spędziłam 3 tygodnie podróżując samotnie po Europie i żyję. Bywało ciężko, ale ogólnie było znacznie lepiej niż sądziłam i cieszę się, ze pojechałam. Poznałam mnóstwo świetnych osób, poszlam w ogóle do największego parku rozrywki w Europie i jeździłam na rollercoasterach, spadałam z wież i tego typu, ha, kto by się odważył? Było super!
Awatar użytkownika
pronto
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 13
Rejestracja: 20 lipca 2018, o 23:00

26 lipca 2018, o 21:49

Żaneta pisze:
23 lipca 2018, o 20:52
Hej chcialabym się pochwalic moim małym sukcesem!😊 w końcu zakceptowalam mój stan dd/dp do tego stopnia że zaczął odpuszczać i normalność zaczęła być dla mnie dziwna😂od kilku dni jest realnie, wcześniej mialam z tym mega problem, żyłam tylko myślami o tym jak sie teraz czuje, czy moja ręka to na pewno moja ręka? Po co żyć? Brak chęci do niczego. Kompletnie nie mogłam się z tym pogodzić, i te ciągle pytania o matko kiedy to sie skończy? Znów to mam, nie pójdę tam bo mnie odrealni, a jak stracę pamięć? tak się nie da żyć... I pewnego dnia zrozumiałam że to tak naprawdę mi nic złego nie robi a ja mogę dalej funkcjonować, momentem przełomowym byl powrót męża do pracy(wiedziałam, że muszę wziąć się w garść dla mojej córki) ponad msc byłam w okresie tzw wegetatywnym-żyjąca tylko tym stanem i myślami, żałuję tego czasu straconego ale myślę ze czlowiek sam musi do pewnych rzeczy dojść i sie przekonać, oczywiście pomagały filmiki, ale sluchalam i myślę nie no z tym nie da się pogodzić a jednak się da! Nie wyzdrowialam całkowicie, lęki sa ale staram się nie nakrecac i działać dalej. Psychiatra nawet pochwalia postawe, mówiła ze mega poprawa i ze najgorsze co może byc to szarpac się z nerwica. Pozdrawiam!😃
Gratulacje,tak trzymaj!
Awatar użytkownika
pronto
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 13
Rejestracja: 20 lipca 2018, o 23:00

26 lipca 2018, o 21:50

cebulka pisze:
26 lipca 2018, o 19:30
Hejka, no to ja też się po długim czasie odezwę :D
Spędziłam 3 tygodnie podróżując samotnie po Europie i żyję. Bywało ciężko, ale ogólnie było znacznie lepiej niż sądziłam i cieszę się, ze pojechałam. Poznałam mnóstwo świetnych osób, poszlam w ogóle do największego parku rozrywki w Europie i jeździłam na rollercoasterach, spadałam z wież i tego typu, ha, kto by się odważył? Było super!
Zazdroszczę! ;)
kamilja_a
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 16
Rejestracja: 19 lipca 2018, o 18:22

29 lipca 2018, o 08:23

Tuśka pisze:
7 lipca 2018, o 22:01
Ja mogę mówić o początku początków wychodzenia z zaburzenia. Mój największy problem stanowiło wyszukiwanie sobie wszelkich strasznych chorób i somaty wszelkiej postaci. Dodatkowo sytuację potęguje fakt, że strasznie schudłam,, ponieważ mam jadłowstręt (już zaczyna mi się zamieniać w wilczy apetyt i tak na zmianę. Czy miał tak ktoś z Was?) Mój dotychczasowy sukces polega na tym, że już nie googlam, nie wymyślam sobie kolejnych chorób i się nie badam. Dzisiaj dzień bez ciśnieniomierza. Jak długo, nie wiem, ale próbuję. Dodam jeszcze, że straszne dni ostatnio, derealizacja, somaty i wszystko w pakiecie
Cześć Tuśka. Też mam jadłowstręt, po wszystkim boli mnie żołądek, w trakcie i po jedzeniu mam całe mnóstwo objawów, którymi się nakręcam:( Ale zmuszam się do jedzenia czegokolwiek, mimo że też naczytalam się różnych rzeczy w internecie. Najlepiej to wyłączyć go na dobre, albo zostawić sobie tylko forum i resztę (w tym Google) omijać szerokim łukiem. Choć wiem, że to nie proste...
Jak sobie radzisz z tym jedzeniem?
whyisthat
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1027
Rejestracja: 28 września 2013, o 23:45

29 lipca 2018, o 08:29

Agnieszka_a pisze:
29 lipca 2018, o 08:23
Tuśka pisze:
7 lipca 2018, o 22:01
Ja mogę mówić o początku początków wychodzenia z zaburzenia. Mój największy problem stanowiło wyszukiwanie sobie wszelkich strasznych chorób i somaty wszelkiej postaci. Dodatkowo sytuację potęguje fakt, że strasznie schudłam,, ponieważ mam jadłowstręt (już zaczyna mi się zamieniać w wilczy apetyt i tak na zmianę. Czy miał tak ktoś z Was?) Mój dotychczasowy sukces polega na tym, że już nie googlam, nie wymyślam sobie kolejnych chorób i się nie badam. Dzisiaj dzień bez ciśnieniomierza. Jak długo, nie wiem, ale próbuję. Dodam jeszcze, że straszne dni ostatnio, derealizacja, somaty i wszystko w pakiecie
Cześć Tuśka. Też mam jadłowstręt, po wszystkim boli mnie żołądek, w trakcie i po jedzeniu mam całe mnóstwo objawów, którymi się nakręcam:( Ale zmuszam się do jedzenia czegokolwiek, mimo że też naczytalam się różnych rzeczy w internecie. Najlepiej to wyłączyć go na dobre, albo zostawić sobie tylko forum i resztę (w tym Google) omijać szerokim łukiem. Choć wiem, że to nie proste...
Jak sobie radzisz z tym jedzeniem?
A mi się taki żart w głowie pojawił bo też schudłem:D A nie znoszę reklamy hepaslimin

"Ale schudłas coś stosujesz ?
- nie ....
- jasne jasne ona ma nerwice
- ach to tylko efekt uboczny
- uboczny bo znikają boczki

- też będę to stosowala
- A efekty uboczne
- och jestem w stanie je zaakceptować

:D
Reap what you sow!
kamilja_a
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 16
Rejestracja: 19 lipca 2018, o 18:22

29 lipca 2018, o 14:03

whyisthat pisze:
29 lipca 2018, o 08:29
Agnieszka_a pisze:
29 lipca 2018, o 08:23
Tuśka pisze:
7 lipca 2018, o 22:01
Ja mogę mówić o początku początków wychodzenia z zaburzenia. Mój największy problem stanowiło wyszukiwanie sobie wszelkich strasznych chorób i somaty wszelkiej postaci. Dodatkowo sytuację potęguje fakt, że strasznie schudłam,, ponieważ mam jadłowstręt (już zaczyna mi się zamieniać w wilczy apetyt i tak na zmianę. Czy miał tak ktoś z Was?) Mój dotychczasowy sukces polega na tym, że już nie googlam, nie wymyślam sobie kolejnych chorób i się nie badam. Dzisiaj dzień bez ciśnieniomierza. Jak długo, nie wiem, ale próbuję. Dodam jeszcze, że straszne dni ostatnio, derealizacja, somaty i wszystko w pakiecie
Cześć Tuśka. Też mam jadłowstręt, po wszystkim boli mnie żołądek, w trakcie i po jedzeniu mam całe mnóstwo objawów, którymi się nakręcam:( Ale zmuszam się do jedzenia czegokolwiek, mimo że też naczytalam się różnych rzeczy w internecie. Najlepiej to wyłączyć go na dobre, albo zostawić sobie tylko forum i resztę (w tym Google) omijać szerokim łukiem. Choć wiem, że to nie proste...
Jak sobie radzisz z tym jedzeniem?
A mi się taki żart w głowie pojawił bo też schudłem:D A nie znoszę reklamy hepaslimin

"Ale schudłas coś stosujesz ?
- nie ....
- jasne jasne ona ma nerwice
- ach to tylko efekt uboczny
- uboczny bo znikają boczki

- też będę to stosowala
- A efekty uboczne
- och jestem w stanie je zaakceptować

:D
Jak ktoś bardzo chce to oddam, nie ma problemu :) Albo przyjmę trochę kilogramów. Albo jedno i drugie, i wszyscy będą zadowoleni.
Tuśka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 57
Rejestracja: 11 kwietnia 2018, o 10:18

29 lipca 2018, o 14:32

Aga, wysłałam Ci wiadomość na priv.
Agnieszka_a pisze:
29 lipca 2018, o 08:23
Tuśka pisze:
7 lipca 2018, o 22:01
Ja mogę mówić o początku początków wychodzenia z zaburzenia. Mój największy problem stanowiło wyszukiwanie sobie wszelkich strasznych chorób i somaty wszelkiej postaci. Dodatkowo sytuację potęguje fakt, że strasznie schudłam,, ponieważ mam jadłowstręt (już zaczyna mi się zamieniać w wilczy apetyt i tak na zmianę. Czy miał tak ktoś z Was?) Mój dotychczasowy sukces polega na tym, że już nie googlam, nie wymyślam sobie kolejnych chorób i się nie badam. Dzisiaj dzień bez ciśnieniomierza. Jak długo, nie wiem, ale próbuję. Dodam jeszcze, że straszne dni ostatnio, derealizacja, somaty i wszystko w pakiecie
Cześć Tuśka. Też mam jadłowstręt, po wszystkim boli mnie żołądek, w trakcie i po jedzeniu mam całe mnóstwo objawów, którymi się nakręcam:( Ale zmuszam się do jedzenia czegokolwiek, mimo że też naczytalam się różnych rzeczy w internecie. Najlepiej to wyłączyć go na dobre, albo zostawić sobie tylko forum i resztę (w tym Google) omijać szerokim łukiem. Choć wiem, że to nie proste...
Jak sobie radzisz z tym jedzeniem?
Kredka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 81
Rejestracja: 19 lutego 2018, o 09:55

13 sierpnia 2018, o 16:28

Chcialam sie pochwalic, te wakacje mialam dosc intensywne, wiele sie dzialo.
Najpierw 3 wyjazdy ktore ogromnie mnie stresowaly juz kilka miesiecy wczesniej. Wymyslalam wszystkie najgorsze scenariusze, oczami wyobrazni widzialam ciagle ataki paniki, wymioty, Bog wie co jeszcze. A okazalo sie ze kazdy z nich byl cudowny. Na miejscu wiele sie dzialo, odciagalo moja uwage od nerwy, oczywiscie jakies tam leki czasem sie pojawialy ale nie utrudnialy za bardzo zycia. Wracajac zalowalam ze juz musze jechac do domu.
Wczoraj, po powrocie z ostatniego wyjazdu dotarlo do mnie w jakiej iluzji zylam ostatnie kilka miesiecy. Balam sie, nie spalam po nocach obawiajac sie czegos co sie nigdy nie wydarzylo. Moje mysli normalnie robily mnie w konia. W koncu chyba dotarlo do mnie czym jest ta opisywana akceptacja. Droga przede mna jeszcze daleka, ale mam nadzieje ze z ta wiedza bedzie juz latwiej.
Awatar użytkownika
Formenos
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 239
Rejestracja: 14 maja 2018, o 08:37

13 sierpnia 2018, o 22:15

Kredka pisze:
13 sierpnia 2018, o 16:28
Chcialam sie pochwalic, te wakacje mialam dosc intensywne, wiele sie dzialo.
Najpierw 3 wyjazdy ktore ogromnie mnie stresowaly juz kilka miesiecy wczesniej. Wymyslalam wszystkie najgorsze scenariusze, oczami wyobrazni widzialam ciagle ataki paniki, wymioty, Bog wie co jeszcze. A okazalo sie ze kazdy z nich byl cudowny. Na miejscu wiele sie dzialo, odciagalo moja uwage od nerwy, oczywiscie jakies tam leki czasem sie pojawialy ale nie utrudnialy za bardzo zycia. Wracajac zalowalam ze juz musze jechac do domu.
Wczoraj, po powrocie z ostatniego wyjazdu dotarlo do mnie w jakiej iluzji zylam ostatnie kilka miesiecy. Balam sie, nie spalam po nocach obawiajac sie czegos co sie nigdy nie wydarzylo. Moje mysli normalnie robily mnie w konia. W koncu chyba dotarlo do mnie czym jest ta opisywana akceptacja. Droga przede mna jeszcze daleka, ale mam nadzieje ze z ta wiedza bedzie juz latwiej.
Widzę punkt zwrotny ;-) Tak trzymac! ^^
"A Ci, którzy tańczyli zostali uznani za szalonych przez Tych, którzy nie słyszeli muzyki"
Awatar użytkownika
Wiktor96
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 87
Rejestracja: 24 maja 2018, o 16:03

17 sierpnia 2018, o 09:27

Myślę że sporo już ruszyłem do przodu, bo mam już problem właściwie z jedną rzeczą. Od początku nerwicy bałem się stanu pustki, osamotnienia, odczuwania tylko lęku i beznadzieji. Od początku nastawiłem się że to najgorsze co może spotkać człowieka, że to najgorszy stan lęku jaki istnieje. Że jak to wgl możliwe żeby tak się odciąć od świata i przeżywać tylko ten stan.
Ostatnio zrozumiałem że może faktycznie tak jest, że to jeden z najgorszych stanów. ALE.... widzę że stan silnego odcięcia, i poczucie pustki może wgl nie wiązać się z lękiem. Że to nie lęk powoduje ten stan, tylko ja po prostu zaregowałem lękiem, na takie odczucia odcięcia od świata. Tyle że tak długo kodowałem sobie że już nic nie mogę zrobić, że bedę stał i patrzył się w tą przelęknioną pustkę, że ciężko mi teraz wrócić do normalnego świata.
Na ile się da będę się uczył nie nakręcać już bardziej tego lęku, jeśli nie będę już w stanie nad tym pracować, pomogę sobie lekami.
Bardzo chciałem to opisać bo sam nie znalazłem czegoś podobnego na forum, może komuś coś to pomoże.
WYCISZYĆ LĘK
TWARDE UPADKI BO WYSOKIE LOTY

Coś ode mnie ;)
ODPOWIEDZ