Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Nasze małe zwycięstwa :) Małe codzienne kroczki
- miniper
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 113
- Rejestracja: 24 października 2017, o 21:33
Dokladnie to samo ostatnio zaczelam praktykowac. Jak mnie boli i kluje brzuch, to nie mowie sobie "rak", tylko "nic nie jadlam caly dzien, teraz na szybko zjadlam pozny obiad, jestem zmeczona - wiec po prostu mnie boli brzuch". W ogole od dawna nie rozpoznawalam glodu jako glod. Tylko sobie wkrecalam np. Wrzody.
- Estersis
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 198
- Rejestracja: 5 lutego 2018, o 09:39
Ja zaakceptowalam ze mam nerwice i ze mam straszace mnie mysli bo nerwa tak wlasnie dziala. Przestalam wchodzic w straszaki i lapue sie na tym ze czasem nerwy nie ma. Wtedy jakos jest tak dziwnie.....nue odliczam ile mam nerwe i nie czekam kiedy minie. Chce zyc mimo to ze ona jest i nie ulegac jej sugestiom i strachom. Jak mi odpuszcza na kilka dni to jej nie ma wogole. Nigdzie. Nawet na ramieniu. Gdy powraca obserwuje co mi przynosi ale jej nie ugaszczam. Odchodzi nie wiem kiedy....Lek bywa ale nie towarzyszy mi juz na co dzien.....
Pracuje nad zmiana przekonan i schematow. I dobrze mi z tym. Wiele wnosi do mojego zycia spokoj i dystans. Pytam siebie co ja mysle co ja bym zrobila co jest dla mnie dobre....i w nosie mam co by chcieli inni zebym myslala czula i robila. To juz bylo i nie wroci. Bo ja tego nie chce.
Takze biusty i klaty do przodu! Gdy zalapiecie jak rozpracowac nerwice to bedzie prosciej choc nie latwo. Ale da sie. I to nawet bez lekow....
Pracuje nad zmiana przekonan i schematow. I dobrze mi z tym. Wiele wnosi do mojego zycia spokoj i dystans. Pytam siebie co ja mysle co ja bym zrobila co jest dla mnie dobre....i w nosie mam co by chcieli inni zebym myslala czula i robila. To juz bylo i nie wroci. Bo ja tego nie chce.
Takze biusty i klaty do przodu! Gdy zalapiecie jak rozpracowac nerwice to bedzie prosciej choc nie latwo. Ale da sie. I to nawet bez lekow....
- Kataraka
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 365
- Rejestracja: 16 grudnia 2016, o 20:30
Ja się chciałam pochwalić Poczułam się dzisiaj znacznie lepiej...miałam atak lęku w pracy ale powiedziałam sobie trudno i zaczęly napływać mi pozytywne myśli do głowy. Stwierdziłam ze nie jest tak źle...mimo że brzuch mnie ciśnie, uświadomiłam sobie, że to wszystko mi się wydaje i uświadomiłam sobie że to nie jest walka...tylko przeczekanie gorszych dni.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 57
- Rejestracja: 11 kwietnia 2018, o 10:18
Ja mogę mówić o początku początków wychodzenia z zaburzenia. Mój największy problem stanowiło wyszukiwanie sobie wszelkich strasznych chorób i somaty wszelkiej postaci. Dodatkowo sytuację potęguje fakt, że strasznie schudłam,, ponieważ mam jadłowstręt (już zaczyna mi się zamieniać w wilczy apetyt i tak na zmianę. Czy miał tak ktoś z Was?) Mój dotychczasowy sukces polega na tym, że już nie googlam, nie wymyślam sobie kolejnych chorób i się nie badam. Dzisiaj dzień bez ciśnieniomierza. Jak długo, nie wiem, ale próbuję. Dodam jeszcze, że straszne dni ostatnio, derealizacja, somaty i wszystko w pakiecie
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 313
- Rejestracja: 6 maja 2018, o 22:45
Najbardziej spodobało mi się:"Pytam siebie co ja mysle co ja bym zrobila co jest dla mnie dobre....i w nosie mam co by chcieli inni zebym myslala czula i robila. "Bo prawda jest taka,ze my sami wiemy najlepiej ,co dla nas najlepsze.Ja niby teoretycznie tez to wiem,tylko gorzej z praktykaEstersis pisze: ↑6 lipca 2018, o 21:10Ja zaakceptowalam ze mam nerwice i ze mam straszace mnie mysli bo nerwa tak wlasnie dziala. Przestalam wchodzic w straszaki i lapue sie na tym ze czasem nerwy nie ma. Wtedy jakos jest tak dziwnie.....nue odliczam ile mam nerwe i nie czekam kiedy minie. Chce zyc mimo to ze ona jest i nie ulegac jej sugestiom i strachom. Jak mi odpuszcza na kilka dni to jej nie ma wogole. Nigdzie. Nawet na ramieniu. Gdy powraca obserwuje co mi przynosi ale jej nie ugaszczam. Odchodzi nie wiem kiedy....Lek bywa ale nie towarzyszy mi juz na co dzien.....
Pracuje nad zmiana przekonan i schematow. I dobrze mi z tym. Wiele wnosi do mojego zycia spokoj i dystans. Pytam siebie co ja mysle co ja bym zrobila co jest dla mnie dobre....i w nosie mam co by chcieli inni zebym myslala czula i robila. To juz bylo i nie wroci. Bo ja tego nie chce.
Takze biusty i klaty do przodu! Gdy zalapiecie jak rozpracowac nerwice to bedzie prosciej choc nie latwo. Ale da sie. I to nawet bez lekow....
- Zestresowana
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 457
- Rejestracja: 6 listopada 2014, o 07:22
Pomimo olbrzymiego strachu przed odstawieniem leków - odstawiłam je i nie było tak strasznie:)
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 313
- Rejestracja: 6 maja 2018, o 22:45
A jak dlugo bralas leki?ja biorę 2 lata,ale tez sie boję odstawieniaZestresowana pisze: ↑10 lipca 2018, o 21:54Pomimo olbrzymiego strachu przed odstawieniem leków - odstawiłam je i nie było tak strasznie:)
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 505
- Rejestracja: 6 listopada 2016, o 17:34
Zaczynam lekceważyć lęki dotyczące chorób, śmierci bliskich czy swojej. Jest ciężko na co dzień, ale też są dni, że idzie mi jak po maśle. Lęki są, ale czasem mijają i zapominam o nich. Trwają krócej i są rzadsze. Nie podciągam każdego gorszego dnia, stresu, wkur.....pod nerwice. Przecież każdy ma prawo czasem czuć się źle, myśleć o przykrych rzeczach lub się czymś stresować, martwić, irytować. Temperament czy osobowość też robi swoje. Nie wszystko jest nerwicą.Zmieniać się na siłe? Po co? Jestem, jaka jestem. Czasem wybuchowa, martwiąca się o innych. Szybko wpadam w irytacje i sfrustrowanie. No i jeszcze taki ze mnie niespokojny duch, wszystko chciałabym robić na raz. Nie powiem, trochę czasem moje JA utrudnia mi życie, ale przecież w 100% nie zmienie siebie. Pracuję jednak nad sobą, żeby moje własne JA nie zawładnęło mnie w 100%. Daje sobie upust i w 50% staram się zmienić to co mogę. Stopniowo, po mału i bez presji. Życie to nie tylko dobre chwile w szczęściu i zdrowiu. Dopóki jednak mogę cieszyć się ludźmi, których mam wokół doceniam to, bo ani oni, ani ja nie będziemy trwać wiecznie. Kiedy to nastąpi? Hmmm, często chciałabym wiedzieć, ale zaakceptowałam, że kontroli nad tym nie mam i też nikt nie udzieli mi na to pytanie odpowiedzi. Byleby do przodu, raz jest dobrze, a raz gorzej. Raz się cieszę, by kolejnego dnia smucić. No, ale co z tego? Przecież nie zawsze musi być idealnie. No właśnie, NIE MUSI
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 596
- Rejestracja: 18 października 2017, o 09:26
Brawo!!! Pierwszy krok zrobiony!!! Teraz tylko nie zbaczaj z drogi. A jak zboczysz to szybko wracaj na swój własny szlak, który sobie wytyczyłaś. I tak jak piszesz nie musi być idealnie. Nie szukaj szczęścia, bo tylko bardziej się w życiu rozczarujesz. Szukaj spokoju wewnętrznego. Powodzenia.agnefka28 pisze: ↑11 lipca 2018, o 00:12Zaczynam lekceważyć lęki dotyczące chorób, śmierci bliskich czy swojej. Jest ciężko na co dzień, ale też są dni, że idzie mi jak po maśle. Lęki są, ale czasem mijają i zapominam o nich. Trwają krócej i są rzadsze. Nie podciągam każdego gorszego dnia, stresu, wkur.....pod nerwice. Przecież każdy ma prawo czasem czuć się źle, myśleć o przykrych rzeczach lub się czymś stresować, martwić, irytować. Temperament czy osobowość też robi swoje. Nie wszystko jest nerwicą.Zmieniać się na siłe? Po co? Jestem, jaka jestem. Czasem wybuchowa, martwiąca się o innych. Szybko wpadam w irytacje i sfrustrowanie. No i jeszcze taki ze mnie niespokojny duch, wszystko chciałabym robić na raz. Nie powiem, trochę czasem moje JA utrudnia mi życie, ale przecież w 100% nie zmienie siebie. Pracuję jednak nad sobą, żeby moje własne JA nie zawładnęło mnie w 100%. Daje sobie upust i w 50% staram się zmienić to co mogę. Stopniowo, po mału i bez presji. Życie to nie tylko dobre chwile w szczęściu i zdrowiu. Dopóki jednak mogę cieszyć się ludźmi, których mam wokół doceniam to, bo ani oni, ani ja nie będziemy trwać wiecznie. Kiedy to nastąpi? Hmmm, często chciałabym wiedzieć, ale zaakceptowałam, że kontroli nad tym nie mam i też nikt nie udzieli mi na to pytanie odpowiedzi. Byleby do przodu, raz jest dobrze, a raz gorzej. Raz się cieszę, by kolejnego dnia smucić. No, ale co z tego? Przecież nie zawsze musi być idealnie. No właśnie, NIE MUSI
Wczoraj byłem bystry
i chciałem zmieniać świat.
Dziś jestem mądry,
więc zmieniam siebie.
Rumi
i chciałem zmieniać świat.
Dziś jestem mądry,
więc zmieniam siebie.
Rumi
- carlaw
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 20
- Rejestracja: 10 lipca 2018, o 10:44
Nelkalenka ja tez dostawiłam po 2 latach. Nie odczułam tego w ogóle, po pierwsze zrobiłam to stopniowo, a po drugie przekonywałam siebie, że przecież one i tak za bardzo mi nie pomogły bo nerwica nie odeszła, więc bez nich będzie tak samo. I zaczęłam w weekend odstawiać, żebyw razie czego byc jednak w domu
Mam nerwicę, ale nerwica nie ma mnie.
- Formenos
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 239
- Rejestracja: 14 maja 2018, o 08:37
Moi Kochani!
Miałem dziś piękny sen, którym chce się z Wami podzielić, ponieważ uważam to za przełom (kolejny w moim odburzaniu)
Mianowicie rozmawiałem w trakcie snu z moim stanem emocjonalnym Tłumaczyłem mu bardzo spokojnie, żeby przestał szukać zagrożenia, ponieważ go nie ma i to szukanie jest kompletnie bez sensu. Męczy tylko siebie i przy okazcji wprowadza lekki dyskomfort w moim funcjonowaniu, więc chyba dla nas obu będzie lepiej, jeżeli z tym skończy Odpowiedział mi, że to ważna dla niego rozmowa, szcególnie, że do tej pory go nie zauważałem i że przemyśli to, co usłyszał
Dodam, że spałem dziś około 9h i obudziłem się z mega pozytywną energią Czuję jak endorfiny buzują, normalnie jakbym się naćpał
Dobrego dnia - działam dalej
Miałem dziś piękny sen, którym chce się z Wami podzielić, ponieważ uważam to za przełom (kolejny w moim odburzaniu)
Mianowicie rozmawiałem w trakcie snu z moim stanem emocjonalnym Tłumaczyłem mu bardzo spokojnie, żeby przestał szukać zagrożenia, ponieważ go nie ma i to szukanie jest kompletnie bez sensu. Męczy tylko siebie i przy okazcji wprowadza lekki dyskomfort w moim funcjonowaniu, więc chyba dla nas obu będzie lepiej, jeżeli z tym skończy Odpowiedział mi, że to ważna dla niego rozmowa, szcególnie, że do tej pory go nie zauważałem i że przemyśli to, co usłyszał
Dodam, że spałem dziś około 9h i obudziłem się z mega pozytywną energią Czuję jak endorfiny buzują, normalnie jakbym się naćpał
Dobrego dnia - działam dalej
"A Ci, którzy tańczyli zostali uznani za szalonych przez Tych, którzy nie słyszeli muzyki"
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 1557
- Rejestracja: 19 czerwca 2018, o 13:41
Fajnie. Tez bym pogadał ;p
- bbea
- Forumowy szyderca
- Posty: 413
- Rejestracja: 11 lutego 2018, o 11:25
Ja mam swój mały, wielki sukces.
Przestałam unikać tematów chorób, wypadków, śmierci. Nie muszę już w panice na sile unikać każdej wzmianki o tym, ze ktoś był szczęśliwy a nagle zachorował albo miał wypadek czy coś w tym stylu.
Kurde, aż sama nie mogę w to uwierzyć
Przestałam unikać tematów chorób, wypadków, śmierci. Nie muszę już w panice na sile unikać każdej wzmianki o tym, ze ktoś był szczęśliwy a nagle zachorował albo miał wypadek czy coś w tym stylu.
Kurde, aż sama nie mogę w to uwierzyć