Pięknie trzymam za Ciebie kciukiCeline Marie pisze: ↑8 czerwca 2018, o 12:54Też idę do przodu po milimetrze,prawie nie gugluje chorób,na objawy stosuje "wisimito" umrę to umrę,jestem chora to jestem,jest lepiej jak na mnie ale to wierzchołek góry lodowej .
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Nasze małe zwycięstwa :) Małe codzienne kroczki
- Nipo
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 1545
- Rejestracja: 10 sierpnia 2017, o 15:34
- Natalie1208
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 436
- Rejestracja: 17 maja 2017, o 13:39
Celine , no brawo !! Małymi krokami do przodu i zobaczysz, bedzie coraz lepiej. PowodzeniaCeline Marie pisze: ↑8 czerwca 2018, o 12:54Też idę do przodu po milimetrze,prawie nie gugluje chorób,na objawy stosuje "wisimito" umrę to umrę,jestem chora to jestem,jest lepiej jak na mnie ale to wierzchołek góry lodowej .
- Celine Marie
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 1983
- Rejestracja: 21 października 2017, o 14:22
Dzięki Nipo i Natalie1208 ,nie chcę się za dużo cieszyć bo raz już był taki czas ,a później kryzys na miesiące ale teraz się nie damNipo pisze: ↑8 czerwca 2018, o 12:58Pięknie trzymam za Ciebie kciukiCeline Marie pisze: ↑8 czerwca 2018, o 12:54Też idę do przodu po milimetrze,prawie nie gugluje chorób,na objawy stosuje "wisimito" umrę to umrę,jestem chora to jestem,jest lepiej jak na mnie ale to wierzchołek góry lodowej .
"Już nie pamiętam prawie
Jak w dobrym wstać humorze
I coraz częściej kłamię
I sypiam coraz gorzej
Łatwiej mi
Nic nie mam, więc nie tracę nic
Strach to sieć pajęcza
Im bardziej uciec chcę
Tym mocniej trzyma mnie za karę"
Jak w dobrym wstać humorze
I coraz częściej kłamię
I sypiam coraz gorzej
Łatwiej mi
Nic nie mam, więc nie tracę nic
Strach to sieć pajęcza
Im bardziej uciec chcę
Tym mocniej trzyma mnie za karę"
- Nipo
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 1545
- Rejestracja: 10 sierpnia 2017, o 15:34
Celinka kryzysy są bo Przrciez mógł Ci nie przeskoczy odrazu w normalny tryb to jest długi proces i musimy się z tym pogodzić ale spokojnie można z tego wyjść i tego się trzymajmy ja mam dzisiaj mini kryzys ale te kryzysy są coraz krótszeCeline Marie pisze: ↑8 czerwca 2018, o 13:03Dzięki Nipo i Natalie1208 ,nie chcę się za dużo cieszyć bo raz już był taki czas ,a później kryzys na miesiące ale teraz się nie damNipo pisze: ↑8 czerwca 2018, o 12:58Pięknie trzymam za Ciebie kciukiCeline Marie pisze: ↑8 czerwca 2018, o 12:54Też idę do przodu po milimetrze,prawie nie gugluje chorób,na objawy stosuje "wisimito" umrę to umrę,jestem chora to jestem,jest lepiej jak na mnie ale to wierzchołek góry lodowej .
- Tysiołek
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 126
- Rejestracja: 3 kwietnia 2018, o 14:41
No moje gratulacjeCeline Marie pisze: ↑8 czerwca 2018, o 12:54Też idę do przodu po milimetrze,prawie nie gugluje chorób,na objawy stosuje "wisimito" umrę to umrę,jestem chora to jestem,jest lepiej jak na mnie ale to wierzchołek góry lodowej .
oby tak dalej z tym nastawieniem!
"Nie wolno Ci się bać,
Wszystko ma swój czas
Ty jesteś początkiem
do każdego celu!!"
Mela Koteluk- Działać bez działania
https://m.youtube.com/watch?v=2_66jEp10Fc
AKCEPTACJA-mam zaburzenie i DD
IGNORANCJA- olewam lęki i natrętne myśli
ZAUFANIE- ufam temu co widzę i słyszę i że mój stan jest przejściowy
Myślenie boli a niektórych wręcz krzywdzi!
„Denerwować się to mścić się na własnym zdrowiu za głupotę innych." – Ernest Hemingway
Z różnych powodów nie często przebywam na forum, więc jeśli długo nie odpowiadam na PW to wybacz
Wszystko ma swój czas
Ty jesteś początkiem
do każdego celu!!"
Mela Koteluk- Działać bez działania
https://m.youtube.com/watch?v=2_66jEp10Fc
AKCEPTACJA-mam zaburzenie i DD
IGNORANCJA- olewam lęki i natrętne myśli
ZAUFANIE- ufam temu co widzę i słyszę i że mój stan jest przejściowy
Myślenie boli a niektórych wręcz krzywdzi!
„Denerwować się to mścić się na własnym zdrowiu za głupotę innych." – Ernest Hemingway
Z różnych powodów nie często przebywam na forum, więc jeśli długo nie odpowiadam na PW to wybacz
- Celine Marie
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 1983
- Rejestracja: 21 października 2017, o 14:22
Tylko trochę mi w sumie przykro,bo wychodzenie z tego pewnie zrobi ze mnie kogoś nieczułego ,obojętnego,zawsze byłam osobą bardzo czułą na krzywdę innych szczególnie zwierzą i dzieci ,a teraz przez to "wisimito" coś chyba we mnie umiera.Niby Viktor twierdzi,że dalej jest emocjonalny i wrażliwy ale myślę,że jednak odburzenie wiąże się z zabiciem trochę w sobie takich uczuć .Na tym świecie trzeba byś skurwielem bez uczuć bo inaczej ogrom tego wszystkiego robi z nas zaburzonych.Nie mówię,że każdy dobry człowiek ma zaraz nerwicę ale w sumie jednak sporo takich osób jest
"Już nie pamiętam prawie
Jak w dobrym wstać humorze
I coraz częściej kłamię
I sypiam coraz gorzej
Łatwiej mi
Nic nie mam, więc nie tracę nic
Strach to sieć pajęcza
Im bardziej uciec chcę
Tym mocniej trzyma mnie za karę"
Jak w dobrym wstać humorze
I coraz częściej kłamię
I sypiam coraz gorzej
Łatwiej mi
Nic nie mam, więc nie tracę nic
Strach to sieć pajęcza
Im bardziej uciec chcę
Tym mocniej trzyma mnie za karę"
- zrk
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 193
- Rejestracja: 24 października 2017, o 00:11
No proszę proszę, ale zmiana. A tak poważnie czy warto być wrażliwym i cierpieć samemu, co ty Mickiewicz jesteś żeby cierpieć za miliony, nikt za ciebie cierpiał nie będzie a pozbywając się cierpienia i nadmiernej wrażliwości możesz wtedy wiele zdziałać aby pomóc innym (dzieciom i zwierzętom) a cierpiąc samemu nikomu nie pomożesz tak więc myślę że jeśli trochę ci tej wrażliwości ubędzie to dobrze dla ciebie i dla świata. Oczywiście możesz mieć inne zdanie ale ja tak to widzę.
DESIDERATA
Krocz spokojnie wśród zgiełku i pośpiechu,
Bądź sobą, a zwłaszcza nie zwalczaj uczuć. Przyjmuj pogodnie to co lata niosą, rozwijaj siłę ducha by w nagłym nieszczęściu mogła być tarczą dla ciebie. Lecz nie dręcz się tworami wyobraźni. Wiele obaw rodzi się ze znużenia i samotności.
Jesteś dzieckiem wszechświata, nie mniej niż gwiazdy i drzewa, masz prawo być tutaj i czy jest to dla ciebie jasne czy nie, nie wątp, że wszechświat jest taki jaki być powinien. Ten świat jest piękny. Bądź uważny, staraj się być szczęśliwy.
Autor oryginału: Max Ehrmann
Każdego dnia bądź jak ŻUK ......... ciesz się z byle gówna
Krocz spokojnie wśród zgiełku i pośpiechu,
Bądź sobą, a zwłaszcza nie zwalczaj uczuć. Przyjmuj pogodnie to co lata niosą, rozwijaj siłę ducha by w nagłym nieszczęściu mogła być tarczą dla ciebie. Lecz nie dręcz się tworami wyobraźni. Wiele obaw rodzi się ze znużenia i samotności.
Jesteś dzieckiem wszechświata, nie mniej niż gwiazdy i drzewa, masz prawo być tutaj i czy jest to dla ciebie jasne czy nie, nie wątp, że wszechświat jest taki jaki być powinien. Ten świat jest piękny. Bądź uważny, staraj się być szczęśliwy.
Autor oryginału: Max Ehrmann
Każdego dnia bądź jak ŻUK ......... ciesz się z byle gówna
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 41
- Rejestracja: 7 czerwca 2018, o 15:53
Chcę się pochwalić i powiedzieć, jak bardzo jestem z siebie dumna
Wczoraj miałam kryzys, taki dla mnie dość poważny, ponieważ kilka dni temu wreszcie postanowiłam, że czas na odburzanie i odzyskanie swojego życia. Wierzcie lub nie ale już te kilka dni pokazało mi niesamowity postęp. Zwłaszcza w kwestii która od samego początku mi towarzyszyła, nawet gdy wszelakie inne objawy będące ze mną od początku zniknęły, a mianowicie hipochondria, codzienna męka z najmniejszym fizycznym objawem, analiza dosłownie każdego zakłucia. Tak jak w zaburzeniu jestem od ponad dwóch lat, tak wierzcie mi nie bylo dnia, żeby coś mnie nie bolało i tak dalej i oczywiście zawsze nadmierna interpretacja tego i nakręcanie się. Ja nawet interpretowalam czasem silniejsze uczucie głodu, czy to czasem mnie serce nie kluje albo jakieś wrzody, które pękną i umrę jednym słowem masakra. A wracając do tematu, to właśnie hipochondria najbardziej mi dokuczala zawsze. Od kilku dni naprawdę dobrze sobie z nią radzilam, a wczoraj wydarzyło się coś z czego jestem naprawdę mega dumna i widzę że to co robię ma wielki sens. Jak wspomniałam, miałam wczoraj kryzys. Mocno depresyjny stan. Ale byłam w pracy więc musiałam się ogarnąć. Tylko że czułam że będzie ciężko się ogarnąć skoro mi tak źle. A jednak, po ciężkiej walce wieczorem obrót o 180 stopni i miałam świetny nastrój, udało mi się ujarzmic ten stan ale jeszcze lepsze było wiecie co? Pierwszy raz od tych ponad dwóch lat kompletnie nie nadinterpretowalam moich objawów. A mianowicie było już późno, jechałam autem i czułam że trochę mnie w żołądku kluje, mam wrażenie takich ciężkich nóg i w ogóle ogólnie jakieś osłabienie. Dawna ja co by zrobiła? "O matko, co mi się dzieje? O nie, tylko nie to, pewnie atak paniki idzie albo coś innego złego, albo pewnie zemdleje" tak by było na bank. A wiecie co zrobiłam nowa, odburzajaca się ja? Bez żadnego trudu i wysiłku, ta myśl przyszła do mnie sama i brzmiała "tak właśnie wygląda zmęczenie po całym dniu. Już zapomniałaś jak to jest, prawda?". Nawet nie wiecie jak cudownie bylo poczuć wczoraj po prostu, że to normalne zmęczenie, bez żadnych analiz, bez nadinterpretacji, że coś mi się dzieje. Kompletnie w nic się nie wkręcilamninto nawet nie była kwestia walki z myślami w stylu "to tylko nerwica, nic mi nie jest, jestem po prostu zmęczona", nie nie, żadnej walki, ta myśl przyszła do mnie zupełnie naturalnie Aż się teraz popłakałam z radości jak to pisze bo to dla mnie ogromny przełom. Ponad dwa lata w pułapce objawów i hipochondrii a wczoraj po prostu uderzyło we mnie, że zwyczajnie jestem zmęczona, bez dalszych analiz każdego objawu po kolei. Coś pięknego i życzę tego wszystkim Wam kochani, aby Wasza walka i jej rezultaty sprawiały, że będziecie z siebie mega dumni. Bądźcie dumni za każdy najmniejszy postęp, bo to znaczy, że wykonujecie wspaniałą robotę i należy się Wam medal!
Wczoraj miałam kryzys, taki dla mnie dość poważny, ponieważ kilka dni temu wreszcie postanowiłam, że czas na odburzanie i odzyskanie swojego życia. Wierzcie lub nie ale już te kilka dni pokazało mi niesamowity postęp. Zwłaszcza w kwestii która od samego początku mi towarzyszyła, nawet gdy wszelakie inne objawy będące ze mną od początku zniknęły, a mianowicie hipochondria, codzienna męka z najmniejszym fizycznym objawem, analiza dosłownie każdego zakłucia. Tak jak w zaburzeniu jestem od ponad dwóch lat, tak wierzcie mi nie bylo dnia, żeby coś mnie nie bolało i tak dalej i oczywiście zawsze nadmierna interpretacja tego i nakręcanie się. Ja nawet interpretowalam czasem silniejsze uczucie głodu, czy to czasem mnie serce nie kluje albo jakieś wrzody, które pękną i umrę jednym słowem masakra. A wracając do tematu, to właśnie hipochondria najbardziej mi dokuczala zawsze. Od kilku dni naprawdę dobrze sobie z nią radzilam, a wczoraj wydarzyło się coś z czego jestem naprawdę mega dumna i widzę że to co robię ma wielki sens. Jak wspomniałam, miałam wczoraj kryzys. Mocno depresyjny stan. Ale byłam w pracy więc musiałam się ogarnąć. Tylko że czułam że będzie ciężko się ogarnąć skoro mi tak źle. A jednak, po ciężkiej walce wieczorem obrót o 180 stopni i miałam świetny nastrój, udało mi się ujarzmic ten stan ale jeszcze lepsze było wiecie co? Pierwszy raz od tych ponad dwóch lat kompletnie nie nadinterpretowalam moich objawów. A mianowicie było już późno, jechałam autem i czułam że trochę mnie w żołądku kluje, mam wrażenie takich ciężkich nóg i w ogóle ogólnie jakieś osłabienie. Dawna ja co by zrobiła? "O matko, co mi się dzieje? O nie, tylko nie to, pewnie atak paniki idzie albo coś innego złego, albo pewnie zemdleje" tak by było na bank. A wiecie co zrobiłam nowa, odburzajaca się ja? Bez żadnego trudu i wysiłku, ta myśl przyszła do mnie sama i brzmiała "tak właśnie wygląda zmęczenie po całym dniu. Już zapomniałaś jak to jest, prawda?". Nawet nie wiecie jak cudownie bylo poczuć wczoraj po prostu, że to normalne zmęczenie, bez żadnych analiz, bez nadinterpretacji, że coś mi się dzieje. Kompletnie w nic się nie wkręcilamninto nawet nie była kwestia walki z myślami w stylu "to tylko nerwica, nic mi nie jest, jestem po prostu zmęczona", nie nie, żadnej walki, ta myśl przyszła do mnie zupełnie naturalnie Aż się teraz popłakałam z radości jak to pisze bo to dla mnie ogromny przełom. Ponad dwa lata w pułapce objawów i hipochondrii a wczoraj po prostu uderzyło we mnie, że zwyczajnie jestem zmęczona, bez dalszych analiz każdego objawu po kolei. Coś pięknego i życzę tego wszystkim Wam kochani, aby Wasza walka i jej rezultaty sprawiały, że będziecie z siebie mega dumni. Bądźcie dumni za każdy najmniejszy postęp, bo to znaczy, że wykonujecie wspaniałą robotę i należy się Wam medal!
- Nipo
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 1545
- Rejestracja: 10 sierpnia 2017, o 15:34
Supcio gratki gratki grarki !Byle do przodu pisze: ↑10 czerwca 2018, o 07:42Chcę się pochwalić i powiedzieć, jak bardzo jestem z siebie dumna
Wczoraj miałam kryzys, taki dla mnie dość poważny, ponieważ kilka dni temu wreszcie postanowiłam, że czas na odburzanie i odzyskanie swojego życia. Wierzcie lub nie ale już te kilka dni pokazało mi niesamowity postęp. Zwłaszcza w kwestii która od samego początku mi towarzyszyła, nawet gdy wszelakie inne objawy będące ze mną od początku zniknęły, a mianowicie hipochondria, codzienna męka z najmniejszym fizycznym objawem, analiza dosłownie każdego zakłucia. Tak jak w zaburzeniu jestem od ponad dwóch lat, tak wierzcie mi nie bylo dnia, żeby coś mnie nie bolało i tak dalej i oczywiście zawsze nadmierna interpretacja tego i nakręcanie się. Ja nawet interpretowalam czasem silniejsze uczucie głodu, czy to czasem mnie serce nie kluje albo jakieś wrzody, które pękną i umrę jednym słowem masakra. A wracając do tematu, to właśnie hipochondria najbardziej mi dokuczala zawsze. Od kilku dni naprawdę dobrze sobie z nią radzilam, a wczoraj wydarzyło się coś z czego jestem naprawdę mega dumna i widzę że to co robię ma wielki sens. Jak wspomniałam, miałam wczoraj kryzys. Mocno depresyjny stan. Ale byłam w pracy więc musiałam się ogarnąć. Tylko że czułam że będzie ciężko się ogarnąć skoro mi tak źle. A jednak, po ciężkiej walce wieczorem obrót o 180 stopni i miałam świetny nastrój, udało mi się ujarzmic ten stan ale jeszcze lepsze było wiecie co? Pierwszy raz od tych ponad dwóch lat kompletnie nie nadinterpretowalam moich objawów. A mianowicie było już późno, jechałam autem i czułam że trochę mnie w żołądku kluje, mam wrażenie takich ciężkich nóg i w ogóle ogólnie jakieś osłabienie. Dawna ja co by zrobiła? "O matko, co mi się dzieje? O nie, tylko nie to, pewnie atak paniki idzie albo coś innego złego, albo pewnie zemdleje" tak by było na bank. A wiecie co zrobiłam nowa, odburzajaca się ja? Bez żadnego trudu i wysiłku, ta myśl przyszła do mnie sama i brzmiała "tak właśnie wygląda zmęczenie po całym dniu. Już zapomniałaś jak to jest, prawda?". Nawet nie wiecie jak cudownie bylo poczuć wczoraj po prostu, że to normalne zmęczenie, bez żadnych analiz, bez nadinterpretacji, że coś mi się dzieje. Kompletnie w nic się nie wkręcilamninto nawet nie była kwestia walki z myślami w stylu "to tylko nerwica, nic mi nie jest, jestem po prostu zmęczona", nie nie, żadnej walki, ta myśl przyszła do mnie zupełnie naturalnie Aż się teraz popłakałam z radości jak to pisze bo to dla mnie ogromny przełom. Ponad dwa lata w pułapce objawów i hipochondrii a wczoraj po prostu uderzyło we mnie, że zwyczajnie jestem zmęczona, bez dalszych analiz każdego objawu po kolei. Coś pięknego i życzę tego wszystkim Wam kochani, aby Wasza walka i jej rezultaty sprawiały, że będziecie z siebie mega dumni. Bądźcie dumni za każdy najmniejszy postęp, bo to znaczy, że wykonujecie wspaniałą robotę i należy się Wam medal!
Ps.super Nick
- Iwona29
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 1899
- Rejestracja: 10 maja 2017, o 08:53
Cześć laskaByle do przodu pisze: ↑10 czerwca 2018, o 07:42Chcę się pochwalić i powiedzieć, jak bardzo jestem z siebie dumna
Wczoraj miałam kryzys, taki dla mnie dość poważny, ponieważ kilka dni temu wreszcie postanowiłam, że czas na odburzanie i odzyskanie swojego życia. Wierzcie lub nie ale już te kilka dni pokazało mi niesamowity postęp. Zwłaszcza w kwestii która od samego początku mi towarzyszyła, nawet gdy wszelakie inne objawy będące ze mną od początku zniknęły, a mianowicie hipochondria, codzienna męka z najmniejszym fizycznym objawem, analiza dosłownie każdego zakłucia. Tak jak w zaburzeniu jestem od ponad dwóch lat, tak wierzcie mi nie bylo dnia, żeby coś mnie nie bolało i tak dalej i oczywiście zawsze nadmierna interpretacja tego i nakręcanie się. Ja nawet interpretowalam czasem silniejsze uczucie głodu, czy to czasem mnie serce nie kluje albo jakieś wrzody, które pękną i umrę jednym słowem masakra. A wracając do tematu, to właśnie hipochondria najbardziej mi dokuczala zawsze. Od kilku dni naprawdę dobrze sobie z nią radzilam, a wczoraj wydarzyło się coś z czego jestem naprawdę mega dumna i widzę że to co robię ma wielki sens. Jak wspomniałam, miałam wczoraj kryzys. Mocno depresyjny stan. Ale byłam w pracy więc musiałam się ogarnąć. Tylko że czułam że będzie ciężko się ogarnąć skoro mi tak źle. A jednak, po ciężkiej walce wieczorem obrót o 180 stopni i miałam świetny nastrój, udało mi się ujarzmic ten stan ale jeszcze lepsze było wiecie co? Pierwszy raz od tych ponad dwóch lat kompletnie nie nadinterpretowalam moich objawów. A mianowicie było już późno, jechałam autem i czułam że trochę mnie w żołądku kluje, mam wrażenie takich ciężkich nóg i w ogóle ogólnie jakieś osłabienie. Dawna ja co by zrobiła? "O matko, co mi się dzieje? O nie, tylko nie to, pewnie atak paniki idzie albo coś innego złego, albo pewnie zemdleje" tak by było na bank. A wiecie co zrobiłam nowa, odburzajaca się ja? Bez żadnego trudu i wysiłku, ta myśl przyszła do mnie sama i brzmiała "tak właśnie wygląda zmęczenie po całym dniu. Już zapomniałaś jak to jest, prawda?". Nawet nie wiecie jak cudownie bylo poczuć wczoraj po prostu, że to normalne zmęczenie, bez żadnych analiz, bez nadinterpretacji, że coś mi się dzieje. Kompletnie w nic się nie wkręcilamninto nawet nie była kwestia walki z myślami w stylu "to tylko nerwica, nic mi nie jest, jestem po prostu zmęczona", nie nie, żadnej walki, ta myśl przyszła do mnie zupełnie naturalnie Aż się teraz popłakałam z radości jak to pisze bo to dla mnie ogromny przełom. Ponad dwa lata w pułapce objawów i hipochondrii a wczoraj po prostu uderzyło we mnie, że zwyczajnie jestem zmęczona, bez dalszych analiz każdego objawu po kolei. Coś pięknego i życzę tego wszystkim Wam kochani, aby Wasza walka i jej rezultaty sprawiały, że będziecie z siebie mega dumni. Bądźcie dumni za każdy najmniejszy postęp, bo to znaczy, że wykonujecie wspaniałą robotę i należy się Wam medal!
Bardzo się cieszę za Twój postęp.Bądz dumna z siebie.O to właśnie chodzi żeby się nie wkręcać.
Gratuluję Ci i życzę dalszych sukcesów.
Wiem jak super się czuje taką poprawęOby jazdy to poczuł i cieszył się tym lepszym stanem.
Czyli laska do przodu bo naprawdę warto
Walcz ! Nie uciekaj bo wygrasz
Jak nie Ty to kto.
" Będziesz kiedyś bardzo szczęśliwa,powiedziało życie...Ale najpierw sprawię, że będziesz silna"✌
Jak nie Ty to kto.
" Będziesz kiedyś bardzo szczęśliwa,powiedziało życie...Ale najpierw sprawię, że będziesz silna"✌
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 344
- Rejestracja: 17 listopada 2015, o 11:37
Robię kolejne kroki w walce z nerwicą wychodzę z domu i chodzę po mieście poszerzam co raz bardziej swoją strefę komfortu mam takie pytanie czy jak będę tak wychodził do miasta to te lęki które mi zdarzają się towarzyszyć znikną tak samo jak w czasach kiedy bałem się wstawać i chodzić i drugie takie moje pytanie czy te ataki lęku o tej maksymalnej sile gdzie nam się wydaje że tego nie wytrzymamy gdzie chcemy się zabić one zawsze mijają one wbrew temu co nam nasz umysł podpowiada że to już będzie trwać i trwać one zawsze mijają?? nie zdarzyło się żeby one trwały np cały dzień???
- Formenos
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 239
- Rejestracja: 14 maja 2018, o 08:37
wszystko mija - to tylko kwestia czasu:-)emek16 pisze: ↑13 czerwca 2018, o 23:52Robię kolejne kroki w walce z nerwicą wychodzę z domu i chodzę po mieście poszerzam co raz bardziej swoją strefę komfortu mam takie pytanie czy jak będę tak wychodził do miasta to te lęki które mi zdarzają się towarzyszyć znikną tak samo jak w czasach kiedy bałem się wstawać i chodzić i drugie takie moje pytanie czy te ataki lęku o tej maksymalnej sile gdzie nam się wydaje że tego nie wytrzymamy gdzie chcemy się zabić one zawsze mijają one wbrew temu co nam nasz umysł podpowiada że to już będzie trwać i trwać one zawsze mijają?? nie zdarzyło się żeby one trwały np cały dzień???
"A Ci, którzy tańczyli zostali uznani za szalonych przez Tych, którzy nie słyszeli muzyki"
- Formenos
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 239
- Rejestracja: 14 maja 2018, o 08:37
Gratuluję!
Jak stan emocjonalny zacznie przekonywać się, że zagrożenia jednak nie ma - tych scenariuszy będzie coraz mniej i lęk będzie lżejszy, aż z czasem wszystko się wyciszy a stan emocjonalny wróci do normalnego trybu
"A Ci, którzy tańczyli zostali uznani za szalonych przez Tych, którzy nie słyszeli muzyki"
- Alicja539
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 168
- Rejestracja: 3 czerwca 2018, o 21:45
Ja wczoraj miałam taki rollercoaster, ze głowa mala. Szlam z psem na spacer nagle strazny zawrót głowy i uczucie wyrwania się z czegoś? Później cały dzien zawroty głowy i myśli które już cały dzień mi towarzyszyły dotyczące derealizacji bo co jak wroci i tp. Ale stało się coś dziwnego... starałam się funkcjonować normalnie i mimo tych zawrotów i takich krótkich utratom czucia własnego ciała (między innymi w sklepie) nie nakrecalam się na najgorsze! Pierwszy raz poczułam lekka obojętność i nie analizowałam skutkiem czego dzisiaj obudziłam się i czuje się dobrze