Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

'Napady' po marihuanie i kofeinie?

Dział dla osób, które zażywaniem narkotyków, np. marihuany, dopalaczy, mefedronu, amfetaminy doprawili się stanów lękowych, czy też depresyjnych.
Jeżeli Twoim głównym problemem jest odrealnienie po "narksach" to dział o derealizacji znajduje się Tutaj
ODPOWIEDZ
xSeraph
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1
Rejestracja: 12 maja 2018, o 22:40

17 grudnia 2018, o 20:13

Witam was wszystkich serdecznie, jestem Michał, lat 21, pojawiłem sie na tym forum dzis w celu pomocy, bo nie mam juz zielonego pojecia jak sobie radzić/ co mi dokucza...

Z góry przepraszam jeśli pomyliłem dział, jak wspomnialem jestem tutaj swiezynka, wiec w razie potrzeby prosze o przeniesie tematu tam gdzie należy. :)

A wiec przejdzmy do tego co mam wam do przekazania.
Tego roku, w okolicach lutego po raz pierwszy doświadczyłem czegoś dziwnego po zapaleniu trawki, przyspieszone bicie serca, (puls ok 130), poczucie osłabienia, wrażenie jakbym miał zemdleć lub "odjechać"
Nie mam zielonego pojecia dlaczego takie cos sie stalo, poniewaz przedtem palilem przez okolo 3 lata "babke" w wiekszych czy mniejszych ilosciach i w glownej mierze mialem pozytywnego "tripa", bez zadnych tego typu powikłan. Az od lutego przY kazdej probie zapalenia, w nawet najmniejszych ilosciach konczylo sie tym samym.
Pragne tez dodac iz to nie byla jedyna uzywka, wiadomo co jakis czas lubię się napić alkoholu, rzadziej ale tez zdarzało mi sie przyjmowac amfetamine i mdma(na cale szczescie nie bylem od tego uzalezniony, po prostu bralem wtedy i tylko wtedy gdy naszla mnie taka ochota.)

Od marca takze towarzyszyl mi stres, mialem dosc mega pokreconą sytuację domową, z wlasnymi rodzicami, (przezywalem wszystkie ich klotnie, czasami nawet sam sie w nie wdawalem itp) nie chce sie tutaj na ten temat rozpisywac bo nie starczylo by mi dnia zeby to wszystko opisac. :P
Naczytalem sie w internecie o zaburzeniach lekowych, a dokladniej o napadach lekowych, i wlasnie te napady byly najbardziej zblizone do tego co mi dolegalo. Mianowicie w kwietniu, bylem na koncercie, nagle tuz przed startem imprezy zaczulem sie czuc dziwnie, jakbym nie byl soba, jakbym mial za chwile pasc na twarz, do tego dolegaly mi dziwne uczucia w brzuchu, uczucie wzdecia, zapowietrzenia, pelnosci... POszedlem dla pewnosci do medykow aby mnie przebadali, mialem podwyzszone cisnienie lecz brzuch byl miekki wiec dali mi tabletke rozkurczowa, od razu po tym bylo mi lepiej. dwa dni pozniej, dzien ja codzien, wracam do domu, zasiadam przed komputerem i bum, poczucie derealizacji, drgawki, kłócia w okolicach klatki piersiowej, dusznosc, problem z nabraniem powietrza.Od tego czasu gdy wystepywal napad bralem sobie 10 lub 20 mg hydroksyzyny. Od Maja uczeszczalem do psychologa, miedzy innymi opowiedziec o moich problemach z palonkiem i sytuacji rodzinnej, psycholog powiedziała mi ze marihuana moze poglebiac stany lekowe.
Do sierpnia z kolei mialem tzw. loterie, gdy napilem sie kawy parzonej, raz czulem sie ok, raz czulem sie jakbym mial za chwile zwymiotowac, poczucie pelnosci itp. Lecz z kolei gdy pilem energetyki typu Monster (ktore pijalem rzadko, ale lubilem od czasu do czasu dla smaku) nic mi nie bylo, do czasu....
Teraz po napiciu sie kawy, nawet lekkiej z zawartoscia kofeiny, badz monstera wlasnie jest 70% szans ze czuje sie gorzej.

We wrzesniu odiwedzilem jednego z polecanych psychiatrow w Poznaniu, doszedl on do wniosku, ze moja biochemia jes rozbita przez czynniki spoleczne (czyt. problemy domowe) oraz przez uzywki (typu alkohol, amfetamina itp) z kolei dziwil sie ze po marihuanie wystepuja takie dziwne stany. Przepisal mi seronil, kazal zazywac jedna tabletke dzien w dzien, i po 4 tygodniach powieniem poczuc roznice. Szczerze, roznicy jakiejs ultranie poczulem (a slyszalem ze ten lek potrafi postawic nie jednego z depresji itp.) lecz rzeczywiscie obajwy napadow zmalaly (ale to tez z kolei zasluga tego ze odcialem sie od uzywek ktore te napady wywolywaly, w glownej mierze marihuana i kofeina)

Obecnie mamy grudzien, wyjechalem za granice zeby odciac sie od problemow rodzinnych, nie zyje w niewiadomo jak wielkm stresie, mam ochote poznac troche nowego zycia, ogolnie nastroj mam pozytywny, i doszedlem do wiosku ze skoro biore ten seronil to moze juz mi pomogl, wiec postanowilem poeksperymentowac. (zaleceia psychiatry byly abym bral go minimum 3 miesiace, do roku)
Nie ukrywam ze troche nie posluchalem sie go i co jakis czas chodzilem pijany :D W koncu to jedyna uzywka ktora jakos nie powoduje u mnie napadow, lecz odradzal mi picia nadmiernych ilosci, co prawda rzadko zdaraza sie abym był "pijany jak bela" ale raz na miesiac srednio zdarza sie ze lubie siegnac bo grubszy alkohol.
Potem sprobowalem zapalic troche marihuany, niestety, sytuacja nadal taka sama, bicie serca niczym karabin maszynowy, zle samopoczucie, uczucie oslabienia i checi do spania. Zauwazylem tylko jedna rzecz, ze jak przebywam sam napad wydaje sie byc o wiele gorszy, a w przypadku towarzystwa jest troche lepiej ale nadal jest odczuwalny.
W przypadku kofeiny, ostatnio przed obiadem wypilem sobie monstera, po jakims czasie uczucie pelnosci brzucha, brak ochoty na jedzenie przez najblizsze 1-2 godzin... Dzisiaj z klei napilem sie malego capuccino i bylo znosnie, ale nadal nie ciekawie (dopiero co niedawno puscilo mnie to dzikie uczucie)
pale takze tyton, lecz nie zdaje sie on wplywac na moje samopoczucie.
W maju takze przeprowadzilem szereg badan w szpitalu (gastroskopia, kolanoskopia, tomograf i "rentgen" wnetrznosci) lekarze nie zawuazyli nic nadzwyczajnego co by zagrazalo mojemu zdrowiu.
Ogolnie rzecz biorac czasmai mam wrazenie pelnosci brzucha(kawalek nizej pod mostkiem) oraz dziwne, nie bolace, lecz odczuwalne poczucie malego spuchniecia pod prawym zebrem.

Nie mam pojecia co mam juz robic aby wydobrzeć z tego stanu, dlatego zwracam sie do was kochani, bo pewnie znajdzie sie ktos, kto mial podobnie i bedzie mi wstanie pomoc. Mam 21 lat, chce jeszcze troche pokorzystac z zycia, nie mowie zebym wracal do palenia babki jak kiedys, ze prawie co tydzien lub czesciej, lecz chcialbym jeszcze kiedys moc sie napic normalnej kawy, i raz na ruski rok zapalic sobie blanta. :( Bede bardzo wdzieczny za pomoc, oraz jesli macie jakies materialy pomocnicze prosilbym o podeslanie linkow, z gory dziekuje! :)

Pozdrawiam! <razy>

ps jesli moja pisownia w jakis sposobodpycha, z gory przepraszam, operuje starym laptopem, + daleko mi do umiejetnosci pisarskich niczym Mickiewicz. xD
Awatar użytkownika
Telemach
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 34
Rejestracja: 8 lutego 2018, o 13:13

18 grudnia 2018, o 19:36

Witam, Twoja historia brzmi tak znajomo, widzę w niej siebie sprzed lat. Gdy teraz patrzę wstecz to myślę, że za wcześnie i za dużo używek przyjąłem. Trzymaj się. Pozdrawiam.
ODPOWIEDZ