Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

napad lęku i panika związana z parciem na pęcherz i biegunką

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
Arab125
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 4
Rejestracja: 23 lutego 2022, o 12:52

24 lutego 2022, o 20:50

Darka11 pisze:
17 lipca 2017, o 18:41
Witam,
Mam nerwicę od dziecka. Od zawsze bylam nadwrazliwa, rozmawiając z kimś zawsze wiedziałam co ludzie mysla, wymyslalam niezłe scenariusze, a skad moge wiedziec co ktos mysli, prawda?
Chce sie z Wami podzielic moim problemem, choc sama daje sobie dobrze rade. Byc moze komus dam nadzieje chocby samym tym,ze nie jest sam? :(:

Moje objawy to:
- mój najgorszy objaw to od ok 6 lat przede wszystkim nadreaktywny pecherz; moglam chodzic do toalety po kilkanascie razy na dobe, wiem gdzie sa wszystkie toalety w miescie, plakalam tyle przez te kilka lat, ze zastanawiam sie ze jesli wyplakuje litry łez to skad mam jeszcze wode w oraniźmie na mocz ;
-nudnosci trwajace okolo poltora roku, (wiele badan-wszystko w normie), ktore przeszły samoistnie w dzien kiedy straciłam stresującą pracę;
-problemy z przełykaniem płynów, po pierwszym ataku paniki, który dal o sobie znać poltora roku temu boje sie smierci, dlatego boje sie, ze moge sie zachlysnac I udusic;
-kolatanie serca, ścisk w sercu, arytmia;
-“zjazdy-zapaści” – chodzi o to ze siedze sobie spokojnie, az tu nagle jakby moje cialo osuwalo sie w przepasc;
-wrazenie ze oszaleje, przeskoki w głowie, ścisk z tyłu głowy;
-czarne, straszne mysli o przyszlosci, szczegolnie przed snem, lub kiedy jest juz ciemno;
-uczucie duszenia sie, bardzo czeste;
-bezdech senny-budze sie w nocy I nie moge zlapac oddechu przez kilka dluuugich sekund;
-ogolne złe samopoczucie;
-bóle pleców – myslę, ze spowodowane ciąglym spięciem mięśni;
-uczucie słabości, opadania rąk
-mozliwe ze odrealnienie, poniewaz czasem czuje ze jestem, a jakby mnie nie bylo, nie jestem pewna ;)

Od pierwszego I poki co ostatniego ataku paniki minelo juz poltora roku. Bardzo pomogla mi “Historia pewnej nerwicy” opisana takze na tym forum. Kiedy w koncu po dlugim czasie znalazlam tę historię, za kazdym razem kiedy bylo mi źle I mialam potworne lęki, otwieralam stronkę I czytałam historię nieznanego męzczyzny, który prawie utonął. W momencie kiedy czytałam ją I dochodziłam do ostatnich akapitów, lęki prawie za kazdym razem mijały, w mniejszym lub większym stopniu. Takze dziekuje Ci kimkolwiek jestes  poza tym zastosowalam sie do jego rad o kilku pozycjach ksiazek. Bardzo pomogla mi ksiazka dr Claire Weekes, ktora czytam po angielsku od czasu do czasu, kiedy jest mi źle “Peace from Nervous Suffering”. Nie znam polskiego tytulu. Poza tym “Kompletna samopomoc dla Twoich nerwów” tej samej autorki.

Po przeczytaniu bloga I ksiazek, zaczelam po prostu stosowac ich rady. Staralam sie bardzo wyciszyc nadchodzacy atak paniki I przede wszystkim nie dac sie zlapac w jego sidla. Tak wiec np. Siedze sobie spokojnie, az tu nagle brakuje mi tchu, nie moge oddychac, mysle “Dobra teraz juz na pewno sie udusze I umre” , dreszcz przechodzi cale cialo, mam swoj “zjazd-zapaść”, skok adrenaliny, ale mysle o tym dobra, przez poltora roku nie umarlas, teraz raczej tez nie umrzesz. Zaczynam płyciej oddychac, lub wstrzymuje oddech w ogole. Taki paradoks, bo ogolnie rzecz biorac w momencie gdy czuje, ze sie dusze, powinnam lapac powietrze wielkimi haustami. Nie. Ja postanowiłam przejsc OBOK tego mini ataku . Czyli on sie zaczyna, a ja sie nie daje spanikowac I zastraszyc. I to naprawde dziala. Oczywiscie czasami panikuje, ale nigdy nie dopuszczam do duzego ataku jak ten moj pierwszy. Gorzej z lękami, bo przy nich mam od razu czarne mysli, ktorych tak ciezko sie pozbyc, ale wtedy zazwyczaj zaczynam sprzatac itp, zeby czyms sie zajac. Przedwczoraj mialam lepszy dzien. Z pecherzem bylo lepiej. I ogolnie fajne samopoczucie. Kilka dni temu pomyślalam” kurcze juz dlugi czas sie lepiej czuje, moze to zasluga slonca I ladnej pogody”. A co sie stalo wieczorem tego samego dnia ? Oczywiscie przyszły lęki, a zaraz po nich nich mini atak, uczucie duszenia , kolatanie serca, mysli o zawale. Taki stan trwa juz piaty dzien. Bo tak dziala nerwica. Zawsze chce Cie zlapac. Ale wiem ze jest juz lepiej. Ze to nie jest ogromny krok w tyl, tylko jednak na przestrzeni tego poltora roku jest o wiele lepiej.

Z pecherzem jest gorzej. Bo od kilku lat zyje wlasnym zyciem tak naprawde. Na poczatku zaszywalam sie w domu. Kazda wycieczka, czy wyjscie na spacer doprowadzaly mnie do placzu. Ale jak wszyscy z nadreaktywnym pecherzem wypracowalam sobie wlasne sposoby na zycie. Nosze ciuchy na zapas, majtki dla babć z nietrzymaniem moczu gdy wiem, ze moze gdzies nie byc toalety ;)mniej pije kiedy wychodze. I tak kazde wyjscie zaczyna sie kilkakrotna wizyta w lazience, zanim opuszczę bezpieczny dom. Nie wspomne o locie samolotem. Przed odprawa kilka wizyt w wc. Po odprawie kilka wizyt. Przed wejsciem na poklad kilka wizyt. W samolocie kilka wizyt. Zawsze na zapas I po kropelce. Po prostu dla spokoju ducha. Ochrona musi mnie niezle obserwowac 
Co jest dziwne z moim pecherzem. Powiedzmy ze od rana wiem, ze spedzam dzien w domu. Nie musze nigdzie isc. Nie jem nic moczopednego. Nie pije plynow powiedzmy do 13 , a mimo to latam do lazienki jak opetana i oddaje duzo moczu (np 300 ml). Po pol godzinie, znowu okropne parcie I znowu np 400ml, a przeciez w ciagu tej pol godziny, I w ogole od poprzedniego wieczoru nic nie wypilam.. No wiec kolejnego dnia np. wychodze z domu na godzinny spacer.Przed oczywiscie wizyta w wc. Wracam, wypijam w ciagu kilku godzin poltora litra wody, a do toalety ide dopiero po ok 7 godzinach. Nie rozumiem wiec jak dziala moj pecherz, I to jest najbardziej frustrujace. Gdybym wiedziala ze np zjadlam moczopedne truskawki I latam-ok. Ale nie moge zniesc tego, ze cos jest az tak niezrozumiale dla mnie. Mialam robionych kilka badan I kilka posiewow, zawsze wyniki byly w porzadku.
Kolejna rzecz, jesli macie tak jak ja, czyli nigdy nie zdarzyl Wam sie wypadek. Czyli np.siedzicie w autobusie, juz nie mozecie wytrzymac, ale w koncu dajecie rade dojechac na miejsce, a kiedy juz tam gdzies jestescie I macie pod reka toalete, ale nie musicie juz tak biec, zeby z niej skorzystac, to pecherz siedzi tylko w Waszej glowie. Nie powiem, bo kilka razy zdarzylo mi sie, ze nic nie pilam, nie jadlam nic moczopednego, zanim wyszlam w domu wysiusialam to co moglam kilka razy, a nagle w drodze na lotnisko zachcialo mi sie potwornie, ale czulam w pecherzu ze to NIE falszywy alarm, I ledwo doszlam do lazienki. Prawie płacząc. Nie wiem czym to jest spowodowane. Bo jak mozliwe jest, ze oddajac tyle moczu przed wyjsciem, nagle po 20 minutach musze oddac go jeszcze wiecej I bardziej niz poprzednio?

W kazdym razie. Kilka takich epizodow jak np. jazda autobusem z ogromnym parciem, a po wyjsciu spokoj, bo w poblizu jest toaleta utwierdzilo mnie ze to wszystko jest w mojej glowie. Czasami jadac autem mam takie parcie, ze placze mojemu chlopakowi, ze zaraz oszaleje. Po czym dojezdzam do domu I nie ide do toalety przez kolejne 3h. Co zaczęłam robic? Przestalam chodzic do toalety kiedy tylko mam do tego sposobność. Jestem np na stacji benzynowej. Czuje parcie, bo ciagle je czuje. Moge isc skorzystac z toalety, ale nie ide bo do domu mam jeszcze tylko 30 minut drogi. W ten sposob cwicze pecherz. Nie ide od razu kiedy tylko poczuje skurcz w pecherzu. Kiedys to robilam. I moglam chodzic non stop. Pozniej przestalam. Mimo parcia wychodze codziennie na spacer, zeby nie siedziec caly dzien w domu (od poltora roku nie mam pracy-przez nerwice I pecherz ciezko mi zrobic jakikolwiek krok zeby zaczac szukac).

Lęki będa Was nawiedzać. Trzeba z tym zyc. Z czasem beda coraz rzadsze az w koncu znikna. Ciesze sie ze mam nerwice. Mimo ze zazdroszcze innym znajomym, ze nie wiedza nawet o czym mowie I kompletnie mnie nie rozumieja. Tez chcialabym zyc beztrosko. Ale mimo wszystko dzieki niej jestem bardziej otwrta na male rzeczy a nie tylko pogon za pieniedzmi.

Mam nadzieje, ze moj post, mimo długości, bedzie czytelny. I komus pomoze. Jesli macie pytania to z checia odpowiem. Pozdrawiam 
Witam chciał bym się więcej dowiedzieć od pani na temat tej nerwicy czytając pani post to mam wszystkie takie objawy jak pani chciał bym się dowiedzieć jak pani se z tym poradziła bo ja już nie daje rady nerwica męczy mnie już 10 lat a przede wszystkim to nadaktywny pęcherz to dlamnie zmora
Arab125
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 4
Rejestracja: 23 lutego 2022, o 12:52

24 lutego 2022, o 20:52

Darka11 pisze:
17 lipca 2017, o 18:41
Witam,
Mam nerwicę od dziecka. Od zawsze bylam nadwrazliwa, rozmawiając z kimś zawsze wiedziałam co ludzie mysla, wymyslalam niezłe scenariusze, a skad moge wiedziec co ktos mysli, prawda?
Chce sie z Wami podzielic moim problemem, choc sama daje sobie dobrze rade. Byc moze komus dam nadzieje chocby samym tym,ze nie jest sam?

Moje objawy to:
- mój najgorszy objaw to od ok 6 lat przede wszystkim nadreaktywny pecherz; moglam chodzic do toalety po kilkanascie razy na dobe, wiem gdzie sa wszystkie toalety w miescie, plakalam tyle przez te kilka lat, ze zastanawiam sie ze jesli wyplakuje litry łez to skad mam jeszcze wode w oraniźmie na mocz ;
-nudnosci trwajace okolo poltora roku, (wiele badan-wszystko w normie), ktore przeszły samoistnie w dzien kiedy straciłam stresującą pracę;
-problemy z przełykaniem płynów, po pierwszym ataku paniki, który dal o sobie znać poltora roku temu boje sie smierci, dlatego boje sie, ze moge sie zachlysnac I udusic;
-kolatanie serca, ścisk w sercu, arytmia;
-“zjazdy-zapaści” – chodzi o to ze siedze sobie spokojnie, az tu nagle jakby moje cialo osuwalo sie w przepasc;
-wrazenie ze oszaleje, przeskoki w głowie, ścisk z tyłu głowy;
-czarne, straszne mysli o przyszlosci, szczegolnie przed snem, lub kiedy jest juz ciemno;
-uczucie duszenia sie, bardzo czeste;
-bezdech senny-budze sie w nocy I nie moge zlapac oddechu przez kilka dluuugich sekund;
-ogolne złe samopoczucie;
-bóle pleców – myslę, ze spowodowane ciąglym spięciem mięśni;
-uczucie słabości, opadania rąk
-mozliwe ze odrealnienie, poniewaz czasem czuje ze jestem, a jakby mnie nie bylo, nie jestem pewna ;)

Od pierwszego I poki co ostatniego ataku paniki minelo juz poltora roku. Bardzo pomogla mi “Historia pewnej nerwicy” opisana takze na tym forum. Kiedy w koncu po dlugim czasie znalazlam tę historię, za kazdym razem kiedy bylo mi źle I mialam potworne lęki, otwieralam stronkę I czytałam historię nieznanego męzczyzny, który prawie utonął. W momencie kiedy czytałam ją I dochodziłam do ostatnich akapitów, lęki prawie za kazdym razem mijały, w mniejszym lub większym stopniu. Takze dziekuje Ci kimkolwiek jestes  poza tym zastosowalam sie do jego rad o kilku pozycjach ksiazek. Bardzo pomogla mi ksiazka dr Claire Weekes, ktora czytam po angielsku od czasu do czasu, kiedy jest mi źle “Peace from Nervous Suffering”. Nie znam polskiego tytulu. Poza tym “Kompletna samopomoc dla Twoich nerwów” tej samej autorki.

Po przeczytaniu bloga I ksiazek, zaczelam po prostu stosowac ich rady. Staralam sie bardzo wyciszyc nadchodzacy atak paniki I przede wszystkim nie dac sie zlapac w jego sidla. Tak wiec np. Siedze sobie spokojnie, az tu nagle brakuje mi tchu, nie moge oddychac, mysle “Dobra teraz juz na pewno sie udusze I umre” , dreszcz przechodzi cale cialo, mam swoj “zjazd-zapaść”, skok adrenaliny, ale mysle o tym dobra, przez poltora roku nie umarlas, teraz raczej tez nie umrzesz. Zaczynam płyciej oddychac, lub wstrzymuje oddech w ogole. Taki paradoks, bo ogolnie rzecz biorac w momencie gdy czuje, ze sie dusze, powinnam lapac powietrze wielkimi haustami. Nie. Ja postanowiłam przejsc OBOK tego mini ataku . Czyli on sie zaczyna, a ja sie nie daje spanikowac I zastraszyc. I to naprawde dziala. Oczywiscie czasami panikuje, ale nigdy nie dopuszczam do duzego ataku jak ten moj pierwszy. Gorzej z lękami, bo przy nich mam od razu czarne mysli, ktorych tak ciezko sie pozbyc, ale wtedy zazwyczaj zaczynam sprzatac itp, zeby czyms sie zajac. Przedwczoraj mialam lepszy dzien. Z pecherzem bylo lepiej. I ogolnie fajne samopoczucie. Kilka dni temu pomyślalam” kurcze juz dlugi czas sie lepiej czuje, moze to zasluga slonca I ladnej pogody”. A co sie stalo wieczorem tego samego dnia ? Oczywiscie przyszły lęki, a zaraz po nich nich mini atak, uczucie duszenia , kolatanie serca, mysli o zawale. Taki stan trwa juz piaty dzien. Bo tak dziala nerwica. Zawsze chce Cie zlapac. Ale wiem ze jest juz lepiej. Ze to nie jest ogromny krok w tyl, tylko jednak na przestrzeni tego poltora roku jest o wiele lepiej.

Z pecherzem jest gorzej. Bo od kilku lat zyje wlasnym zyciem tak naprawde. Na poczatku zaszywalam sie w domu. Kazda wycieczka, czy wyjscie na spacer doprowadzaly mnie do placzu. Ale jak wszyscy z nadreaktywnym pecherzem wypracowalam sobie wlasne sposoby na zycie. Nosze ciuchy na zapas, majtki dla babć z nietrzymaniem moczu gdy wiem, ze moze gdzies nie byc toalety ;)mniej pije kiedy wychodze. I tak kazde wyjscie zaczyna sie kilkakrotna wizyta w lazience, zanim opuszczę bezpieczny dom. Nie wspomne o locie samolotem. Przed odprawa kilka wizyt w wc. Po odprawie kilka wizyt. Przed wejsciem na poklad kilka wizyt. W samolocie kilka wizyt. Zawsze na zapas I po kropelce. Po prostu dla spokoju ducha. Ochrona musi mnie niezle obserwowac 
Co jest dziwne z moim pecherzem. Powiedzmy ze od rana wiem, ze spedzam dzien w domu. Nie musze nigdzie isc. Nie jem nic moczopednego. Nie pije plynow powiedzmy do 13 , a mimo to latam do lazienki jak opetana i oddaje duzo moczu (np 300 ml). Po pol godzinie, znowu okropne parcie I znowu np 400ml, a przeciez w ciagu tej pol godziny, I w ogole od poprzedniego wieczoru nic nie wypilam.. No wiec kolejnego dnia np. wychodze z domu na godzinny spacer.Przed oczywiscie wizyta w wc. Wracam, wypijam w ciagu kilku godzin poltora litra wody, a do toalety ide dopiero po ok 7 godzinach. Nie rozumiem wiec jak dziala moj pecherz, I to jest najbardziej frustrujace. Gdybym wiedziala ze np zjadlam moczopedne truskawki I latam-ok. Ale nie moge zniesc tego, ze cos jest az tak niezrozumiale dla mnie. Mialam robionych kilka badan I kilka posiewow, zawsze wyniki byly w porzadku.
Kolejna rzecz, jesli macie tak jak ja, czyli nigdy nie zdarzyl Wam sie wypadek. Czyli np.siedzicie w autobusie, juz nie mozecie wytrzymac, ale w koncu dajecie rade dojechac na miejsce, a kiedy juz tam gdzies jestescie I macie pod reka toalete, ale nie musicie juz tak biec, zeby z niej skorzystac, to pecherz siedzi tylko w Waszej glowie. Nie powiem, bo kilka razy zdarzylo mi sie, ze nic nie pilam, nie jadlam nic moczopednego, zanim wyszlam w domu wysiusialam to co moglam kilka razy, a nagle w drodze na lotnisko zachcialo mi sie potwornie, ale czulam w pecherzu ze to NIE falszywy alarm, I ledwo doszlam do lazienki. Prawie płacząc. Nie wiem czym to jest spowodowane. Bo jak mozliwe jest, ze oddajac tyle moczu przed wyjsciem, nagle po 20 minutach musze oddac go jeszcze wiecej I bardziej niz poprzednio?

W kazdym razie. Kilka takich epizodow jak np. jazda autobusem z ogromnym parciem, a po wyjsciu spokoj, bo w poblizu jest toaleta utwierdzilo mnie ze to wszystko jest w mojej glowie. Czasami jadac autem mam takie parcie, ze placze mojemu chlopakowi, ze zaraz oszaleje. Po czym dojezdzam do domu I nie ide do toalety przez kolejne 3h. Co zaczęłam robic? Przestalam chodzic do toalety kiedy tylko mam do tego sposobność. Jestem np na stacji benzynowej. Czuje parcie, bo ciagle je czuje. Moge isc skorzystac z toalety, ale nie ide bo do domu mam jeszcze tylko 30 minut drogi. W ten sposob cwicze pecherz. Nie ide od razu kiedy tylko poczuje skurcz w pecherzu. Kiedys to robilam. I moglam chodzic non stop. Pozniej przestalam. Mimo parcia wychodze codziennie na spacer, zeby nie siedziec caly dzien w domu (od poltora roku nie mam pracy-przez nerwice I pecherz ciezko mi zrobic jakikolwiek krok zeby zaczac szukac).

Lęki będa Was nawiedzać. Trzeba z tym zyc. Z czasem beda coraz rzadsze az w koncu znikna. Ciesze sie ze mam nerwice. Mimo ze zazdroszcze innym znajomym, ze nie wiedza nawet o czym mowie I kompletnie mnie nie rozumieja. Tez chcialabym zyc beztrosko. Ale mimo wszystko dzieki niej jestem bardziej otwrta na male rzeczy a nie tylko pogon za pieniedzmi.

Mam nadzieje, ze moj post, mimo długości, bedzie czytelny. I komus pomoze. Jesli macie pytania to z checia odpowiem. Pozdrawiam 
Arab125
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 4
Rejestracja: 23 lutego 2022, o 12:52

24 lutego 2022, o 20:58

Witam czytając pani post to tak jak bym siebie widział pani objawy to tak jak by ze mnie ściągnięte walcze z tom nerwicom już 10 lat i najgorsze dlamnie to tak jak u pani nadaktywny pęcherz niemoge sie z tym poradzić mógł bym się od pani więcej dowiedzieć na tam temat jak by to niebyło problem
Arab125
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 4
Rejestracja: 23 lutego 2022, o 12:52

24 lutego 2022, o 20:59

Darka11 pisze:
17 lipca 2017, o 18:41
Witam,
Mam nerwicę od dziecka. Od zawsze bylam nadwrazliwa, rozmawiając z kimś zawsze wiedziałam co ludzie mysla, wymyslalam niezłe scenariusze, a skad moge wiedziec co ktos mysli, prawda?
Chce sie z Wami podzielic moim problemem, choc sama daje sobie dobrze rade. Byc moze komus dam nadzieje chocby samym tym,ze nie jest sam?

Moje objawy to:
- mój najgorszy objaw to od ok 6 lat przede wszystkim nadreaktywny pecherz; moglam chodzic do toalety po kilkanascie razy na dobe, wiem gdzie sa wszystkie toalety w miescie, plakalam tyle przez te kilka lat, ze zastanawiam sie ze jesli wyplakuje litry łez to skad mam jeszcze wode w oraniźmie na mocz ;
-nudnosci trwajace okolo poltora roku, (wiele badan-wszystko w normie), ktore przeszły samoistnie w dzien kiedy straciłam stresującą pracę;
-problemy z przełykaniem płynów, po pierwszym ataku paniki, który dal o sobie znać poltora roku temu boje sie smierci, dlatego boje sie, ze moge sie zachlysnac I udusic;
-kolatanie serca, ścisk w sercu, arytmia;
-“zjazdy-zapaści” – chodzi o to ze siedze sobie spokojnie, az tu nagle jakby moje cialo osuwalo sie w przepasc;
-wrazenie ze oszaleje, przeskoki w głowie, ścisk z tyłu głowy;
-czarne, straszne mysli o przyszlosci, szczegolnie przed snem, lub kiedy jest juz ciemno;
-uczucie duszenia sie, bardzo czeste;
-bezdech senny-budze sie w nocy I nie moge zlapac oddechu przez kilka dluuugich sekund;
-ogolne złe samopoczucie;
-bóle pleców – myslę, ze spowodowane ciąglym spięciem mięśni;
-uczucie słabości, opadania rąk
-mozliwe ze odrealnienie, poniewaz czasem czuje ze jestem, a jakby mnie nie bylo, nie jestem pewna ;)

Od pierwszego I poki co ostatniego ataku paniki minelo juz poltora roku. Bardzo pomogla mi “Historia pewnej nerwicy” opisana takze na tym forum. Kiedy w koncu po dlugim czasie znalazlam tę historię, za kazdym razem kiedy bylo mi źle I mialam potworne lęki, otwieralam stronkę I czytałam historię nieznanego męzczyzny, który prawie utonął. W momencie kiedy czytałam ją I dochodziłam do ostatnich akapitów, lęki prawie za kazdym razem mijały, w mniejszym lub większym stopniu. Takze dziekuje Ci kimkolwiek jestes  poza tym zastosowalam sie do jego rad o kilku pozycjach ksiazek. Bardzo pomogla mi ksiazka dr Claire Weekes, ktora czytam po angielsku od czasu do czasu, kiedy jest mi źle “Peace from Nervous Suffering”. Nie znam polskiego tytulu. Poza tym “Kompletna samopomoc dla Twoich nerwów” tej samej autorki.

Po przeczytaniu bloga I ksiazek, zaczelam po prostu stosowac ich rady. Staralam sie bardzo wyciszyc nadchodzacy atak paniki I przede wszystkim nie dac sie zlapac w jego sidla. Tak wiec np. Siedze sobie spokojnie, az tu nagle brakuje mi tchu, nie moge oddychac, mysle “Dobra teraz juz na pewno sie udusze I umre” , dreszcz przechodzi cale cialo, mam swoj “zjazd-zapaść”, skok adrenaliny, ale mysle o tym dobra, przez poltora roku nie umarlas, teraz raczej tez nie umrzesz. Zaczynam płyciej oddychac, lub wstrzymuje oddech w ogole. Taki paradoks, bo ogolnie rzecz biorac w momencie gdy czuje, ze sie dusze, powinnam lapac powietrze wielkimi haustami. Nie. Ja postanowiłam przejsc OBOK tego mini ataku . Czyli on sie zaczyna, a ja sie nie daje spanikowac I zastraszyc. I to naprawde dziala. Oczywiscie czasami panikuje, ale nigdy nie dopuszczam do duzego ataku jak ten moj pierwszy. Gorzej z lękami, bo przy nich mam od razu czarne mysli, ktorych tak ciezko sie pozbyc, ale wtedy zazwyczaj zaczynam sprzatac itp, zeby czyms sie zajac. Przedwczoraj mialam lepszy dzien. Z pecherzem bylo lepiej. I ogolnie fajne samopoczucie. Kilka dni temu pomyślalam” kurcze juz dlugi czas sie lepiej czuje, moze to zasluga slonca I ladnej pogody”. A co sie stalo wieczorem tego samego dnia ? Oczywiscie przyszły lęki, a zaraz po nich nich mini atak, uczucie duszenia , kolatanie serca, mysli o zawale. Taki stan trwa juz piaty dzien. Bo tak dziala nerwica. Zawsze chce Cie zlapac. Ale wiem ze jest juz lepiej. Ze to nie jest ogromny krok w tyl, tylko jednak na przestrzeni tego poltora roku jest o wiele lepiej.

Z pecherzem jest gorzej. Bo od kilku lat zyje wlasnym zyciem tak naprawde. Na poczatku zaszywalam sie w domu. Kazda wycieczka, czy wyjscie na spacer doprowadzaly mnie do placzu. Ale jak wszyscy z nadreaktywnym pecherzem wypracowalam sobie wlasne sposoby na zycie. Nosze ciuchy na zapas, majtki dla babć z nietrzymaniem moczu gdy wiem, ze moze gdzies nie byc toalety ;)mniej pije kiedy wychodze. I tak kazde wyjscie zaczyna sie kilkakrotna wizyta w lazience, zanim opuszczę bezpieczny dom. Nie wspomne o locie samolotem. Przed odprawa kilka wizyt w wc. Po odprawie kilka wizyt. Przed wejsciem na poklad kilka wizyt. W samolocie kilka wizyt. Zawsze na zapas I po kropelce. Po prostu dla spokoju ducha. Ochrona musi mnie niezle obserwowac 
Co jest dziwne z moim pecherzem. Powiedzmy ze od rana wiem, ze spedzam dzien w domu. Nie musze nigdzie isc. Nie jem nic moczopednego. Nie pije plynow powiedzmy do 13 , a mimo to latam do lazienki jak opetana i oddaje duzo moczu (np 300 ml). Po pol godzinie, znowu okropne parcie I znowu np 400ml, a przeciez w ciagu tej pol godziny, I w ogole od poprzedniego wieczoru nic nie wypilam.. No wiec kolejnego dnia np. wychodze z domu na godzinny spacer.Przed oczywiscie wizyta w wc. Wracam, wypijam w ciagu kilku godzin poltora litra wody, a do toalety ide dopiero po ok 7 godzinach. Nie rozumiem wiec jak dziala moj pecherz, I to jest najbardziej frustrujace. Gdybym wiedziala ze np zjadlam moczopedne truskawki I latam-ok. Ale nie moge zniesc tego, ze cos jest az tak niezrozumiale dla mnie. Mialam robionych kilka badan I kilka posiewow, zawsze wyniki byly w porzadku.
Kolejna rzecz, jesli macie tak jak ja, czyli nigdy nie zdarzyl Wam sie wypadek. Czyli np.siedzicie w autobusie, juz nie mozecie wytrzymac, ale w koncu dajecie rade dojechac na miejsce, a kiedy juz tam gdzies jestescie I macie pod reka toalete, ale nie musicie juz tak biec, zeby z niej skorzystac, to pecherz siedzi tylko w Waszej glowie. Nie powiem, bo kilka razy zdarzylo mi sie, ze nic nie pilam, nie jadlam nic moczopednego, zanim wyszlam w domu wysiusialam to co moglam kilka razy, a nagle w drodze na lotnisko zachcialo mi sie potwornie, ale czulam w pecherzu ze to NIE falszywy alarm, I ledwo doszlam do lazienki. Prawie płacząc. Nie wiem czym to jest spowodowane. Bo jak mozliwe jest, ze oddajac tyle moczu przed wyjsciem, nagle po 20 minutach musze oddac go jeszcze wiecej I bardziej niz poprzednio?

W kazdym razie. Kilka takich epizodow jak np. jazda autobusem z ogromnym parciem, a po wyjsciu spokoj, bo w poblizu jest toaleta utwierdzilo mnie ze to wszystko jest w mojej glowie. Czasami jadac autem mam takie parcie, ze placze mojemu chlopakowi, ze zaraz oszaleje. Po czym dojezdzam do domu I nie ide do toalety przez kolejne 3h. Co zaczęłam robic? Przestalam chodzic do toalety kiedy tylko mam do tego sposobność. Jestem np na stacji benzynowej. Czuje parcie, bo ciagle je czuje. Moge isc skorzystac z toalety, ale nie ide bo do domu mam jeszcze tylko 30 minut drogi. W ten sposob cwicze pecherz. Nie ide od razu kiedy tylko poczuje skurcz w pecherzu. Kiedys to robilam. I moglam chodzic non stop. Pozniej przestalam. Mimo parcia wychodze codziennie na spacer, zeby nie siedziec caly dzien w domu (od poltora roku nie mam pracy-przez nerwice I pecherz ciezko mi zrobic jakikolwiek krok zeby zaczac szukac).

Lęki będa Was nawiedzać. Trzeba z tym zyc. Z czasem beda coraz rzadsze az w koncu znikna. Ciesze sie ze mam nerwice. Mimo ze zazdroszcze innym znajomym, ze nie wiedza nawet o czym mowie I kompletnie mnie nie rozumieja. Tez chcialabym zyc beztrosko. Ale mimo wszystko dzieki niej jestem bardziej otwrta na male rzeczy a nie tylko pogon za pieniedzmi.

Mam nadzieje, ze moj post, mimo długości, bedzie czytelny. I komus pomoze. Jesli macie pytania to z checia odpowiem. Pozdrawiam 
Awatar użytkownika
ona36
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 23
Rejestracja: 27 listopada 2018, o 11:56

7 maja 2022, o 11:20

Cześć Kochani,
też się borykam z tym samym problemem. Zaczęłam od leków, potem była długaaa przerwa i ponowny nawrót lęków. Dziś wróciłam do Asentry, bo bez niej pewnie bym nie wyszła z mieszkania. Powiem tak. Ja poprostu zaakceptowałam ten stan, wiem, że muszę brać leki by żyć normalnie. I żyje. Wychodzę z domu do pracy, jeżdżę tramwajem po mieście czasami 2h. Wsiadam w auto jako pasażer i myślę sobie co mi się może stać " najwyżej się posikam lub zrobię to drugie". To życie. Akceptuje to i mam w dupie co ludzie powiedzą. Życie jest jedno i zbyt krótkie by się chować , ograniczać. I szukać dookoła WC. Kurcze są fajniejsze miejsca niż WC. Kochani nie poddajcie się. Z doświadczenia wiem, że z tym można żyć normalnie. I nie noszę ze sobą ubrań dodatkowych, podpasek itd. Mimo że miałam takie myśli. Idę na żywioł, co ma być to będzie. To moje życie. Buziaczki. Trzymajcie się.
Żyj tak jakby jutra nie było :lov:
maggie2223
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 251
Rejestracja: 28 stycznia 2020, o 08:55

3 lipca 2022, o 16:57

ona36 pisze:
7 maja 2022, o 11:20
Cześć Kochani,
też się borykam z tym samym problemem. Zaczęłam od leków, potem była długaaa przerwa i ponowny nawrót lęków. Dziś wróciłam do Asentry, bo bez niej pewnie bym nie wyszła z mieszkania. Powiem tak. Ja poprostu zaakceptowałam ten stan, wiem, że muszę brać leki by żyć normalnie. I żyje. Wychodzę z domu do pracy, jeżdżę tramwajem po mieście czasami 2h. Wsiadam w auto jako pasażer i myślę sobie co mi się może stać " najwyżej się posikam lub zrobię to drugie". To życie. Akceptuje to i mam w dupie co ludzie powiedzą. Życie jest jedno i zbyt krótkie by się chować , ograniczać. I szukać dookoła WC. Kurcze są fajniejsze miejsca niż WC. Kochani nie poddajcie się. Z doświadczenia wiem, że z tym można żyć normalnie. I nie noszę ze sobą ubrań dodatkowych, podpasek itd. Mimo że miałam takie myśli. Idę na żywioł, co ma być to będzie. To moje życie. Buziaczki. Trzymajcie się.


czesc, ja tez dostałam oststnio asentre na te przypadłość - za silnego połączenia dupa głowa :))) narazie od tygodnia lęk i napięcie wzrosło .... pokładam w niej wielka nadzijee że jakoś mi wyreguluje ukł. nerwowy w tym zakresie..

Tobie widzę pomaga? zmniejszyla ci dolegliwosci jelitowe?tez miałas z nią trudny poczatek?
podobno to bardzo lekki lek - dla dzieci nawet , a ja już odczuwam nieprzyjemne jego skutki ://
maggie2223
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 251
Rejestracja: 28 stycznia 2020, o 08:55

3 lipca 2022, o 19:27

i jeszcze jedno pytanie do zainteresowanych :) - czy komuś przeszła ta dolegliwość , czy ktoś sie wyleczył z tego przewrażliwienia raz na zawsze? szukam nadzieji....;(
Kirian110
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2
Rejestracja: 7 sierpnia 2022, o 04:30

7 sierpnia 2022, o 04:33

Cześć i czołem :) mam dokladnie taki sam problem, pecherz wprowadza mnie w depresje i niszczy moje zycie niestety.. czy ktos z podobnym tematem jest aktywny jeszcze na tym forum? Z podobna dolegliwoscia ? Proszę, napiszcie do mnie na email, moze razniej bedzie miec kontakt z kims z takim samym problemem. Moze razem sobie poradzimy ?
Email: gawronpawel110@gmail.com
Pozdrawiam
Awatar użytkownika
Mariusz87sk
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 213
Rejestracja: 7 maja 2013, o 21:58

19 sierpnia 2022, o 22:53

Witam wszystkich borykam sie z podobnym problemem od dawna a dokladnie chodzi o " 2 " :P . Problem polega na tym ze mam stresa jesli bede gdzies w drodze i zachce mi sie do toalety a niebede mial gdzie skorzystac , moj problem jest natyle duzy ze przed kazdym wyjsciem siedze na toalecie do momentu az sie niezalatwie dopiero wtedy ide ze spokojna glowa. Moja fobia jest duza i doprowadzial mnie np do problemu w postaci hemoroidow i krwawień bo siedze i niestety zmuszam sie. Dodatkowo mam do Was pytanie czy ma ktos podobnie badz mial a chodzi mi o problemy z żoładkiem i ataki paniki. Czasam mam taka sytuacje ze np jak cos zjem i załumy zaszkodzi mi to powiedzmy że czuje ze lek sie nakreca dostaje paniki i chce mi sie do toalety , dostaje biegunki ale jak sie zalatwie to wszystko mi sie uspokaja i przechodzi jest to o tyle dla mnie dziwne ze niesylaszalem zeby ktos dostawal ataku paniki przez to ze cos mu siedzi na żoładku i to wtej kolejnosci co ja mam. Najpier atak a póznie biegunka.
maggie2223
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 251
Rejestracja: 28 stycznia 2020, o 08:55

21 sierpnia 2022, o 15:23

Mariusz87sk pisze:
19 sierpnia 2022, o 22:53
Witam wszystkich borykam sie z podobnym problemem od dawna a dokladnie chodzi o " 2 " :P . Problem polega na tym ze mam stresa jesli bede gdzies w drodze i zachce mi sie do toalety a niebede mial gdzie skorzystac , moj problem jest natyle duzy ze przed kazdym wyjsciem siedze na toalecie do momentu az sie niezalatwie dopiero wtedy ide ze spokojna glowa. Moja fobia jest duza i doprowadzial mnie np do problemu w postaci hemoroidow i krwawień bo siedze i niestety zmuszam sie. Dodatkowo mam do Was pytanie czy ma ktos podobnie badz mial a chodzi mi o problemy z żoładkiem i ataki paniki. Czasam mam taka sytuacje ze np jak cos zjem i załumy zaszkodzi mi to powiedzmy że czuje ze lek sie nakreca dostaje paniki i chce mi sie do toalety , dostaje biegunki ale jak sie zalatwie to wszystko mi sie uspokaja i przechodzi jest to o tyle dla mnie dziwne ze niesylaszalem zeby ktos dostawal ataku paniki przez to ze cos mu siedzi na żoładku i to wtej kolejnosci co ja mam. Najpier atak a póznie biegunka.
To normalne , ponieważ podświadomość wyrobiła sobie reakcję lękową na każdy ból brzucha lub niestrawność . Tez się z tym mecze właściwie od dziecka , w nerwach reaguje moj brzuch a jak dostałam nerwicy to wiadomo - biegunki non stop. Tez miałam problem z wychodzeniem w domu tylko ja już na tyle długo się z tym borykam ze poprostu wychodziłam - jak mi się zachce to skorzystam z krzaków - tak myślałam . Dopóki oststnio po każdym posiłku mialalam takie przewroty kiszek i biegunki na najmniejsze nerwy i postanowiłam coś z tym zrobić . Są psychotropy które działają na to - powodują zaparcia itp… generalnie szukaj sobie leku na zaburzenia psychosomatyczne oczywiscie jednocześnie pracując z terapeutą. Lęk u każdego daje inne objawy somatyczne ale nie można dopuścić aby one powodowały izolacje lub inne problemu . Ja aktualnie biorę coaxil który właśnie jest delikatny o ma powinowactwo do psychosomatyki. Jest lepiej z jelitami chociaż to dopiero pierwszy tydzień brania i bardzo mi się zwiększyli napiecie lękowe . Mam nadzieje ze to minie i będę mogła się nim podleczyć , wspierać . Jest jeszcze Sulpiryd - który także działa na te sprawy żołądkowe - czeka u mnie w szufladzie na sytuacje kiedy inne leki nie pomogą ponieważ wpływa u kobiet na ukl hormonalny dość często . Ale trzeba działać w tym temacie bo samo się nie naprawi :) powodzonka !
Awatar użytkownika
Mariusz87sk
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 213
Rejestracja: 7 maja 2013, o 21:58

21 sierpnia 2022, o 16:05

maggie2223 pisze:
21 sierpnia 2022, o 15:23
Mariusz87sk pisze:
19 sierpnia 2022, o 22:53
Witam wszystkich borykam sie z podobnym problemem od dawna a dokladnie chodzi o " 2 " :P . Problem polega na tym ze mam stresa jesli bede gdzies w drodze i zachce mi sie do toalety a niebede mial gdzie skorzystac , moj problem jest natyle duzy ze przed kazdym wyjsciem siedze na toalecie do momentu az sie niezalatwie dopiero wtedy ide ze spokojna glowa. Moja fobia jest duza i doprowadzial mnie np do problemu w postaci hemoroidow i krwawień bo siedze i niestety zmuszam sie. Dodatkowo mam do Was pytanie czy ma ktos podobnie badz mial a chodzi mi o problemy z żoładkiem i ataki paniki. Czasam mam taka sytuacje ze np jak cos zjem i załumy zaszkodzi mi to powiedzmy że czuje ze lek sie nakreca dostaje paniki i chce mi sie do toalety , dostaje biegunki ale jak sie zalatwie to wszystko mi sie uspokaja i przechodzi jest to o tyle dla mnie dziwne ze niesylaszalem zeby ktos dostawal ataku paniki przez to ze cos mu siedzi na żoładku i to wtej kolejnosci co ja mam. Najpier atak a póznie biegunka.
To normalne , ponieważ podświadomość wyrobiła sobie reakcję lękową na każdy ból brzucha lub niestrawność . Tez się z tym mecze właściwie od dziecka , w nerwach reaguje moj brzuch a jak dostałam nerwicy to wiadomo - biegunki non stop. Tez miałam problem z wychodzeniem w domu tylko ja już na tyle długo się z tym borykam ze poprostu wychodziłam - jak mi się zachce to skorzystam z krzaków - tak myślałam . Dopóki oststnio po każdym posiłku mialalam takie przewroty kiszek i biegunki na najmniejsze nerwy i postanowiłam coś z tym zrobić . Są psychotropy które działają na to - powodują zaparcia itp… generalnie szukaj sobie leku na zaburzenia psychosomatyczne oczywiscie jednocześnie pracując z terapeutą. Lęk u każdego daje inne objawy somatyczne ale nie można dopuścić aby one powodowały izolacje lub inne problemu . Ja aktualnie biorę coaxil który właśnie jest delikatny o ma powinowactwo do psychosomatyki. Jest lepiej z jelitami chociaż to dopiero pierwszy tydzień brania i bardzo mi się zwiększyli napiecie lękowe . Mam nadzieje ze to minie i będę mogła się nim podleczyć , wspierać . Jest jeszcze Sulpiryd - który także działa na te sprawy żołądkowe - czeka u mnie w szufladzie na sytuacje kiedy inne leki nie pomogą ponieważ wpływa u kobiet na ukl hormonalny dość często . Ale trzeba działać w tym temacie bo samo się nie naprawi :) powodzonka !
Witam , dzieki za odp jesli chodzi o leki to wlasnie sulpiryd przyjmuje od dłuższego czasu z tym ze chyba stracił troche swoja moc ( dlugo juz biore w tej samej dawce od poczatku ) a dodatkowo teraz przechodze z moklaru na duloflor , generalnie zawsze mialem fobie odnosnie tego zalatwiania ale teraz sie nasilila , nic trzeba jakos to w glowie przerobic i tyle.
a.olenka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 34
Rejestracja: 1 listopada 2021, o 16:21

21 sierpnia 2022, o 17:47

Ja mam ogromny problem z biciem serca. Przyspieszone tętno kojarzy mi się z lękiem. Każde przyspieszenie wzmaga lęk. Najgorzej jest kiedy zasypiam, bo serce słyszę wszedzie do tego stopnia, że zdecydowałam się na leki obniżające tętno.
Na ten moment nie biorę leku na serce i mam patent, na który wpadłam przypadkiem. Jak zasypiam kładę na klatce piersiowej poduszkę ona tłumi bicie serca i łatwiej zasnąć.
Awatar użytkownika
Mariusz87sk
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 213
Rejestracja: 7 maja 2013, o 21:58

21 sierpnia 2022, o 18:39

a.olenka pisze:
21 sierpnia 2022, o 17:47
Ja mam ogromny problem z biciem serca. Przyspieszone tętno kojarzy mi się z lękiem. Każde przyspieszenie wzmaga lęk. Najgorzej jest kiedy zasypiam, bo serce słyszę wszedzie do tego stopnia, że zdecydowałam się na leki obniżające tętno.
Na ten moment nie biorę leku na serce i mam patent, na który wpadłam przypadkiem. Jak zasypiam kładę na klatce piersiowej poduszkę ona tłumi bicie serca i łatwiej zasnąć.
A jaki puls masz w spoczynku? Tematy z sercem też przerabialem.
a.olenka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 34
Rejestracja: 1 listopada 2021, o 16:21

22 sierpnia 2022, o 13:51

Mariusz87sk pisze:
21 sierpnia 2022, o 18:39
a.olenka pisze:
21 sierpnia 2022, o 17:47
Ja mam ogromny problem z biciem serca. Przyspieszone tętno kojarzy mi się z lękiem. Każde przyspieszenie wzmaga lęk. Najgorzej jest kiedy zasypiam, bo serce słyszę wszedzie do tego stopnia, że zdecydowałam się na leki obniżające tętno.
Na ten moment nie biorę leku na serce i mam patent, na który wpadłam przypadkiem. Jak zasypiam kładę na klatce piersiowej poduszkę ona tłumi bicie serca i łatwiej zasnąć.
A jaki puls masz w spoczynku? Tematy z sercem też przerabialem.
Teraz np mam 84, ale zwykle między 65 a 76.
Awatar użytkownika
Mariusz87sk
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 213
Rejestracja: 7 maja 2013, o 21:58

22 sierpnia 2022, o 21:25

Od dłuższego czasu w spoczynku moj puls to 82-85 tylko jak leze to spada do 76 , takze puls masz raczej nienajgorszy tak mi sie wydaje.
ODPOWIEDZ