Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Moje małżeństwo to fikcja

Tutaj rozmawiamy na tematy naszych partnerów, rodzin, miłości oraz zakochania.
O kłopotach w naszych związkach, rodzinach, (niezgodność charakterów, toksyczność, zdrada, chorobliwa zazdrość, przemoc domowa, a może ktoś w rodzinie ma zaburzenie? Itp.)
Awatar użytkownika
franio1975
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 121
Rejestracja: 17 lutego 2018, o 19:08

12 marca 2018, o 21:56

Podobnie miała moja żona leczyli ja na depresję bo duzo rzeczy ukrywała bądź uważała ze sa nie istotne. Az w końcu psychiatra sie zorientował że to nie depresja czy nerwica tylko postawił wstrpna diagnozę ze to moze być Bordeline. Po zrobieniu testów psychologicznych wyszło...
Lecz po nocy przychodzi dzień,
A po burzy spokój,
Nagle ptaki budzą mnie
Tłukąc się do okien
A po nocy przychodzi dzień,
A po burzy spokój,
Nagle ptaki budzą mnie
Tłukąc się do okien.
Nerwicowiec75
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 61
Rejestracja: 7 stycznia 2018, o 09:52

12 marca 2018, o 23:04

Gafa pisze:
12 marca 2018, o 18:53
Nerwicowiec75 pisze:
12 marca 2018, o 15:07
O jakich przekonaniach piszesz ? O tym że czarne lub białe ? To nerwicowe podejście ? Wielu ludzi chyba tak ma niestety .
https://m.deon.pl/inteligentne-zycie/ps ... o-nic.html
Genialne. Jakbym o sobie czytał. Opisane super, tylko brak informacji jak to zmienić . Książka polecana ma różne opinie. I dobre i źle. Ale chyba na plus ogólnie więc trzeba zapoznać się z książką .
Nerwicowiec75
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 61
Rejestracja: 7 stycznia 2018, o 09:52

12 marca 2018, o 23:08

Weźcie mnie nie staszcie jakimś borderline . Chodzę na terapię dwa lata , testy miałem robione i wyszło mi zaburzenie Lekowo depresyjne . Zaraz się nakręcę na nową chorobę. Starczy mi wkręt .
Pasuje do mnie opis tego perfekcjonisty
Nerwicowiec75
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 61
Rejestracja: 7 stycznia 2018, o 09:52

12 marca 2018, o 23:19

Milla31 pisze:
12 marca 2018, o 15:15
. Jeszcze przy naszych zaburzeniach... Jak zaczelabym analizować, że tyle ludzi na świecie, może z kimś czułabym to czy to, może już nigdy się nie zakocham itd... 😁Takie rozkminy wychodzą z tego, normalnie kryzys wieku średniego, a prawdziwe życie ucieka, Żona obok,
można się napić herbaty, obejrzeć coś fajnego a nie rozmyślać. Ja się tydzień temu chciałam rozwodzić, bo mąż zapomniał kaloryfera odkręcić, ale teraz już wiem, że to moje dziecięce niezaspokojone potrzeby się odzywaja i to nie jego wina. A jak odkręcil dzień wcześniej to nie zauważyłam. Skupiamy się na tym co złe. Uwierz, że w depresji emocje są pomieszane,
Właśnie zastanawiałem się czy to nie przedwczesny kryzys wieku średniego. I masz dużo racji. Skupiamy się nad czymś co źle a dobrego nie widzimy. Tylko najpierw musimy nauczyć się widzieć swoje sukcesy a nie same porazki. Jak w tym artykule zaniżamy sukcesy, a zawyżamy porażki
Awatar użytkownika
franio1975
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 121
Rejestracja: 17 lutego 2018, o 19:08

12 marca 2018, o 23:40

Hej jak miałeś testy robione i wyszło Ci to co napisałeś no to spoko. Nie nakrecaj się. Wiesz jak u nas jest służba zdrowia..... Różnie to jest.....
Lecz po nocy przychodzi dzień,
A po burzy spokój,
Nagle ptaki budzą mnie
Tłukąc się do okien
A po nocy przychodzi dzień,
A po burzy spokój,
Nagle ptaki budzą mnie
Tłukąc się do okien.
Biedroneczka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 63
Rejestracja: 4 grudnia 2017, o 10:47

16 marca 2018, o 11:47

Nerwicoweic75 pod wypływem Twojego posta przypomniał mi się film "Próba ogniowa" z 2008. Pomijając wzmianki religijne mnie osobiście spodobał się sposób w jaki przedstawia się jak dochodzi do rozpadu małżeństwa i czym jest miłość.
Nerwicowiec75
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 61
Rejestracja: 7 stycznia 2018, o 09:52

15 maja 2018, o 10:36

Powiem wam , że próbuje a i tak jest źle. I tak , to jest konflikt wewnętrzny , który napędza nerwicę i wszystkie natrętne myśli. Niszczy mnie to wewnętrznie . Źle dobrany związek to najgorsza rzecz jaka może się przytrafić , ponieważ demotywuje to do życia, powoduje ciągły smutek, ciągły stres że znowu się pokłóceni , niezadowolenie , brak chęci do wszystkiego. Jestem pewien , że gdyby nie dzieciaki to być dawno zakończył to. Jestem w strasznym dołku, bo nie wiem co robić . Kocham dzieciaki ponad wszystko , sa naprawdę wspaniałe , ale jestem już zmęczony życiem z żona . Wykańcza mnie to. Moje poczucie pewności siebie jest 100 metrów pod ziemią . I w sumie od tego zaczęły się moje natręty , mój problem , bo problemy w związku zawsze na mnie wpływały bardzo mocno , gdyż jestem emocjonalna osobą. Nie jest to wina jednostronna , oboje mamy w tym swój wkład , nasze charaktery są nie do ułożenia razem . Ktoś musi odpuścić , udawać z nie być sobą , a takie podejście niszy człowieka . I przez to wszystko ja się Dołuje , widzę obok ludzi szczęśliwych z biednych ale szczęśliwych jak to się mówi .
Nie widzę wyjścia z sytuacji i przez to nie potrafię wyjść z depresji. Dobrze że nauczyłem się panować nad natrętami , to przynajmniej jest trochę łatwiej . Chociaż zdarzają się dni że uciekam do domu , pod przykrywką zmęczenia, a tak naprawdę mam mętlik w głowie.
Wiem , że można się rozwieść , ale to chyba za duży stres i boje się tego.
Nie wiem już co robić.
Umawiam nas na terapię , ale są problemy z terminami póki co. Ale chcę być z wami szczery .... Nie widzę sensu tej terapii ,.bo ja już nie czuje miłości do żony, czuje że się wypaliło i to nie żadne rocd , tylko prawda , a nakręcenie się na rocd to wymówka przed działaniem . Tyle było żalu, nienawiści między nami, że już nic nie jest w stanie tego uratować.
Chyba że tak działa rocd i to wszystko iluzja .
Mam taki mętlik w głowie , że nie wiem już kim jestem .
No chyba że ktoś tutaj też tak miał i udało mu się uratować związek ? Chętnie poslucham rad mądrzejszych , bo ja jestem glupim życiowym tchórzem bez jaj, aby twardo iść przez życie... A kiedyś taki byłem ;(
Awatar użytkownika
Estersis
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 198
Rejestracja: 5 lutego 2018, o 09:39

15 maja 2018, o 10:52

Hmmm....czytam Ciebie i widze siebie. Tylko ze ja juz po rozwodzie. Stres...pewnie tak ale zycie w takim zwiazku mysle ze to jeszcze wiekszy stres. Wierzylam ze jak zacisne zeby i bede za wszelka cene ratowac zwiazek to dam rade. I co? I gowno!!! Sama to ja tylko moglam sie wpedzic w bledny emocjonalny kolowrotek. Moj uklad nerwowy nie wytrzymal napiecia. Ale kazdy wie najlepiej sam co zrobic a jesli nie wie to musi pomyslec i zdecydowac....
Co do terapi. Czemu nie widzisz sensu. Pomaga tylko trzeba trafuc na swojego terapeute z ktorym poczuje sie nic porozumienia. On ma pomoc ulozyc sobie wszystko w glowie. Spojrzec na pewne sprawy z innej perspektywy. Zawsze mozna sprobowac a nie z gory zakladac ze nic nie da.
Twardo isc przez zycie....to tak jak ja chcialam. Teraz widze ze to bez sensu. Ze trzeba czasem zluzowac. Odpoczac. Odpuscic. Po co sie zazynac? W imie czego? Myslisz ze ktos to doceni? Pomysl co czujesz. Czego bys chcial i staraj sie zyc zgodnie z samym soba. W przeciwnym razie konflikty wewnetrzne beda co jakis czas rzucac Cie na sciane....
I glowa do gory. Da sie to ogarnac. Powoli ale sie da.
Nerwicowiec75
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 61
Rejestracja: 7 stycznia 2018, o 09:52

16 maja 2018, o 06:26

Piszesz o terapeucie dla mnie czy terapia małżeńska ? Ja chodzę na terapię już 2 rok. Nerwica lekko załagodzena , ale jeszcze trwa . Masz dzieci ? Jak to przeżyły ?
Biedroneczka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 63
Rejestracja: 4 grudnia 2017, o 10:47

16 maja 2018, o 15:12

Nerwicowiec75 może nie powinnam pisać bo nie mam doświadczeń rozwodowych ale tak sobie myślę że rozstać też trzeba umieć szczególnie gdy są dzieci i terapia może w tym pomóc. Można kogoś nie kochać ale dobrze by było chociaż mieć normalny kontakt ze względu na dzieci. Znam tez pary małżeńskie które po rozwodzie nadal mieszkały w jednym mieszkaniu więc jak piszesz o rozwodzie to tak jakbyś brał rozwód z dziećmi a nie z zoną. Nie wiem jak to wygląda po rozwodzie ale przecież można mieszkać blisko siebie i być na wyciągnięcie reki jeśli chodzi o dzieci no chyba że żona po rozwodzie będzie robiła wszystko aby zrobić Ci na złość. A myślałeś może o jakimś rozwiązaniu na teraz np separacja albo chociaż wyprowadzenie się z domu np na tydzień żeby zobaczyć jak się z tym czujesz.
ZlotyKamyk
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 65
Rejestracja: 9 grudnia 2017, o 19:11

16 maja 2018, o 22:24

Nerwicowiec, ostatnio trafiłam na książkę V. Satir "Rodzina. Tu powstaje człowiek". Zerknij, myślę że znajdziesz coś dla siebie. Jest na portalu z gryzoniem.

Poza tym czy między Tobą a żoną jest jakiś konflikt? Piszesz o żalu i nienawiści. Poza tym czemu któreś z Was nie może być sobą? Czemu Ty czujesz, że nie możesz być sobą?

Przykre co piszesz. Faktycznie żeby coś ratować trzeba chęci z dwóch stron, sama też się o tym przekonałam. A rozmawiałeś z żoną o swoich myślach o rozwodzie? Jak ona to widzi? Terapia faktycznie może Wam pomóc, a może pomoże podjąć jakieś decyzje.

Nie łam się, to tylko trudny czas, to minie ;) Zadbaj o siebie, dla dzieciaków ważniejsze jest to, żebyś był w formie niż tylko Twoja fizyczna obecność.

Pozdrawiam,
K.
Nerwicowiec75
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 61
Rejestracja: 7 stycznia 2018, o 09:52

27 lipca 2018, o 11:29

Witajcie. Zastanawiam się nad powrotem do leków . Sytuacja w domu ciągłe kłótnie z żoną dobijają mnie. Czuje tasaki ból i żal w środku . Mam nawrót natrętnych myśli , z którymi sobie poradziłem. Ciągle chodzę zdołowany i smutny . Żyć mi się nie chcę.
Nie potrafię się jednak rozwieźć bo mam dzieci które kocham ponad życie . Wiem Zara usłysze że to nie s dziećmi się rozwodzę , a jednak będą one z matką , a ja tylko bede weekendowym tata. Nie dam tak rady umrę z tęsknoty . Do żony już nie czuje nic, chyba tylko nienawiśc . Albo to chwilowe .
Przecierpieć to i poczekać na polepszenie nastroju czy iść po leki znowu ? Podpowiedzieć czy jak wezmę leki to nie będzie krok w tył ?
Awatar użytkownika
bbea
Forumowy szyderca
Posty: 413
Rejestracja: 11 lutego 2018, o 11:25

27 lipca 2018, o 11:32

Nerwicowiec75 pisze:
27 lipca 2018, o 11:29
Witajcie. Zastanawiam się nad powrotem do leków . Sytuacja w domu ciągłe kłótnie z żoną dobijają mnie. Czuje tasaki ból i żal w środku . Mam nawrót natrętnych myśli , z którymi sobie poradziłem. Ciągle chodzę zdołowany i smutny . Żyć mi się nie chcę.
Nie potrafię się jednak rozwieźć bo mam dzieci które kocham ponad życie . Wiem Zara usłysze że to nie s dziećmi się rozwodzę , a jednak będą one z matką , a ja tylko bede weekendowym tata. Nie dam tak rady umrę z tęsknoty . Do żony już nie czuje nic, chyba tylko nienawiśc . Albo to chwilowe .
Przecierpieć to i poczekać na polepszenie nastroju czy iść po leki znowu ? Podpowiedzieć czy jak wezmę leki to nie będzie krok w tył ?
Nie znam twojej historii, wiec nie wiem czy krok w tył. Ale jak leki mogą Ci pomoc na realne problemy życiowe?
A od kiedy macie taki Stan w małżeństwie? Robiliście coś żeby to zmienić?
Nie chcesz podjąć próby? Może wspólna terapia? Przecież twoja żona to kiedyś był napewno twój najlepszy przyjaciel, jak to się stało ze się znienawidziliscie?
Nerwicowiec75
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 61
Rejestracja: 7 stycznia 2018, o 09:52

27 lipca 2018, o 12:26

Nie wiem co się stało. Rutyna , życie , moje problemy z nerwica od dwóch lat ... Nie wiem . Ona też się zmieniła . W ogóle ostatnio jej nie poznaje . Ja też nie jestem świętym . Czasem jak się nakręcę to nie jestem w stanie się powstrzymać od krzyku. Jak rozkapryszony bachor. Jednak to wynika z bezradności . W ogóle jakie to jest chore . Człowiek jest bezradny, ma kiepska sytuację i to przemienia się w złość , nakręca się , potem kłóci i robi sobie jeszcze gorzej . Potem wiem że to tylko spowoduje kolejne problemy , a jednak się kłócę. Nie potrafię często tych wybuchów złości opanować . Fakt masz rację , chce pójść na łatwiznę i wciąż leki, które mnie wycisza , ale czy to jest wyjście... Na pewno mam depresję , bo nic już nie potrafi mnie cieszyć , nic.... Kolega brał lekkie antydepresanty i mówił że mu pomogło. Tylko on raczej jest urodzonym optymistą, a ja pesymista .
Na pewno zraniłem nie raz dobrze ale ona mnie też . I tak się wzajemnie obwiniamy od dawna .
Awatar użytkownika
bbea
Forumowy szyderca
Posty: 413
Rejestracja: 11 lutego 2018, o 11:25

27 lipca 2018, o 12:41

Nerwicowiec75 pisze:
27 lipca 2018, o 12:26
Nie wiem co się stało. Rutyna , życie , moje problemy z nerwica od dwóch lat ... Nie wiem . Ona też się zmieniła . W ogóle ostatnio jej nie poznaje . Ja też nie jestem świętym . Czasem jak się nakręcę to nie jestem w stanie się powstrzymać od krzyku. Jak rozkapryszony bachor. Jednak to wynika z bezradności . W ogóle jakie to jest chore . Człowiek jest bezradny, ma kiepska sytuację i to przemienia się w złość , nakręca się , potem kłóci i robi sobie jeszcze gorzej . Potem wiem że to tylko spowoduje kolejne problemy , a jednak się kłócę. Nie potrafię często tych wybuchów złości opanować . Fakt masz rację , chce pójść na łatwiznę i wciąż leki, które mnie wycisza , ale czy to jest wyjście... Na pewno mam depresję , bo nic już nie potrafi mnie cieszyć , nic.... Kolega brał lekkie antydepresanty i mówił że mu pomogło. Tylko on raczej jest urodzonym optymistą, a ja pesymista .
Na pewno zraniłem nie raz dobrze ale ona mnie też . I tak się wzajemnie obwiniamy od dawna .
Tylko pytanie czy chcecie jeszcze próbować to uratować. Bo chyba tak nie chcecie żyć, czyli albo w jedna albo w druga. Albo pracujecie nad sobą i dajecie sobie szanse albo się rozstać.
Ja tez miałam różne problemy małżeńskie, totalne oddalenie się od siebie ze już ciężko się znaleźć na nowo. Nie chce tu się rozpisywać o tym. Ale jak się chce to moim zdaniem można odnaleźć to co kiedyś się miało.
Ale to musisz sam podjąć decyzje.
Leki mogą być Ok, ale twoja sytuacja się nie zmieni przez to. Dalej pozostanie problem do rozwiązania.
ODPOWIEDZ