Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Moje małżeństwo to fikcja

Tutaj rozmawiamy na tematy naszych partnerów, rodzin, miłości oraz zakochania.
O kłopotach w naszych związkach, rodzinach, (niezgodność charakterów, toksyczność, zdrada, chorobliwa zazdrość, przemoc domowa, a może ktoś w rodzinie ma zaburzenie? Itp.)
Gafa
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 723
Rejestracja: 27 grudnia 2016, o 14:27

12 marca 2018, o 12:56

Kiedy wg Ciebie można powiedzieć że kobietę i mężczyznę coś łączy oprócz dzieci?
Nerwicowiec75
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 61
Rejestracja: 7 stycznia 2018, o 09:52

12 marca 2018, o 13:17

Milla31 pisze:
12 marca 2018, o 12:48
Nerwicowiec75 pisze:
12 marca 2018, o 12:13
Ja dochodzę do wniosku , że tylko rozstanie wchodzi w grę . Niestety . Jesteśmy już tak daleko posunięci w awanturach , że nic nie jest w stanie tego cofnąć.
Wiem że dużo w tym jest mojej winy, bo mam porąbany nerwicowy charakter i samoocenę na wysokości ziemi. To powoduje że ciągle jestem niezadowolony , zazdroszczę innym (mam wrażenie że im się wszystko super układa - chociaż wiem że to tylko wrażenie) , ciągle czuję ból i żal do siebie że taki jestem.
Powiem wam, że natręty że nie kocham żony to chyba nie są natręty . Tylko jakaś walka wewnętrzna , bo bronie się przed decyzją. Ostatnio mieliśmy kolejna sprzeczkę. Już chyba nie potrafimy w ogóle że sobą rozmawiać . I powiem wam że to ja coraz częściej wybucham. Cały czas czuje złość do siebie , do żony do życia.

Życiowo czuje się zerem i przegranym . Nie chcę rozbijać rodziny, ale widzę że moja żona cierpi z mojego powodu , z powodu moich emocji , jazd itp. moim zdaniem nie powinniśmy się wiązać dopóki nie ogarniemy swoich problemów. Tylko ja miałem jazdy przed ślubem , dużo wczesniej. Potem było dobrze i od dwóch lat mam remisję . W ogóle myślę że mam jakąś depresję. Chociaż terapeuta twierdzi inaczej. Jak to mówi w życiu potrzebne są kryzysy ,bo uczą nas czegoś i pokazują że coś jest nie tak , jakiś element życia jest do poprawy. Ja ma wrażenie że wszystko w nim życiu jest nie tak jak powinno. Nie wiem czego ma mnie ten kryzys nauczyć. Wszędzie dookoła ludzie są szczęśliwi bo mają oparcie w żonach/dziewczynach , nie mają jazd typu kocham nie kocham i jakoś sobie radzą.

Chciałbym żebyście mnie zrozumieli. Uważam że nie żyjemy tylko dla siebie. Takie życie nie ma sensu. Żyjemy dla kogoś, dla żony , dla dzieci , razem idziemy przez ten ciężki świat. I wtedy człowiek daje radę , ma jakiś cel i sens życia. Jak się okazuje w trakcie, że małżeństwo jest tylko na papierze i brakuje więzi i uczucia to FILAR , na którym opiera się życie zaczyna się kruszyć, aż w końcu się zburzy. Tak się w tym momencie czuje.

Zapytam jeszcze tutaj na forum czy komuś udało się wygrzebać z takiej sytuacji ? Tzn czy ktoś odbudował związek, zakochał się na nowo, czy to jest w ogóle możliwe ? Proszę podpowiedzcie mi , opiszcie jak to było u was . Potrzebuję jakiegoś wsparcia i nadziei .
Myślę że terapia jest u nas potrzebna i pójdziemy . Tylko boję się że na niej wyjdzie, że nic nas nie łączy oprócz dzieci.
Porąbane to życie. I paradoks jest taki że sami je sobie niszczymy .
Hej, ja od roku mam takie myśli, ale lecze się, biorę leki, szukam pomocy na terapii. Obecnie, po zwiedzeniu 5 terapeutów jestem na grupowej dla DDA, ktora najbardziej mi pomaga. Nie wiem, jaki u Was jest problem, mi bardzo pomaga mąż, mimo tych myśli i obcosci wiem, że jest wspaniałym człowiekiem i najlepsze co mogę zrobić to pracować nad sobą, żeby móc cieszyć się wspólnym życiem z nim. Awantury i moje czepialstwo to głównie mój problem i nie będę go tym obarczac. Po ciężkich dniach przychodzą lepsze, nie warto uzalac się nad sobą. W sobotę i niedzielę czułam, że się w nim znowu zakochuje jak lęk mi odszedł, a tydzień był bardzo ciężki. Także wierzę, że wszystko zależy od nas i że przez to przejdę. Jeżeli żona jest spokojniejsza, a to Ty masz irracjonalne reakcje to czy się rozwiedziesz czy nie i tak musisz nad sobą pracować, bo to wróci w kolejnych związkach.
Nie wiem czy bym się na kolejny zdecydował. Myślę że nie. Natomiast praca nad sobą jest jak najbardziej potrzebna i staram się. O tyle jest mi trudno zrozumieć sytuację , że nie jest dla mnie racjonalnym to że muszę sobie wmawiać że kocham żonę z że podoba mi się itp to powinno być naturalne takie wewnętrzne . Na pewno są dużo analizuje i rozkładam na czynniki pierwsze . To jest teraz do zmiany - przestać analizować .
Nerwicowiec75
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 61
Rejestracja: 7 stycznia 2018, o 09:52

12 marca 2018, o 13:24

Gafa pisze:
12 marca 2018, o 12:56
Kiedy wg Ciebie można powiedzieć że kobietę i mężczyznę coś łączy oprócz dzieci?
Nie wiem o co pytasz dokładnie . Ale jezeli o uczucia , to wtedy coś łączy , gdy są dla siebie przyjaciółmi , lubią ze sobą rozmawiać , przebywać, są dla siebie wsparciem, po kłótniach rozmawiają ze sobą i się godzą itd. Wtedy ich coś łączy. Papier czy kredyt hipoteczny nie mają znaczenia , te rzecze materialne nie łączą ludzi . Łączy to co niematerialne czyli uczucia i emocje.
Nie wiem czy o taka odpowiedź ci chodziło.

Jeżeli chodzi o sens życia. To nie widzę go po rozwodzie. Już nie chodzi o same dzieci. Ale dla mnie to byłby za duży cios i stres. W najlepszym wydadku skończył bym w szpitalu. Nie wiem jak ludzie po rozwodzie potrafią żyć dalej obwiązać się z kolejnymi osobami. Dla mnie to jest nie do pomyślenia , ale ja jestem dziwakiem , więc może tylko ja tak sądzę .
Gafa
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 723
Rejestracja: 27 grudnia 2016, o 14:27

12 marca 2018, o 13:58

Tak właśnie tego dotyczylo moje pytanie. I co nigdy nie lubiłeś rozmawiać z żoną, nigdy nie lubiłeś z nią przebywać. Niemożliwe. Co się zmieniło. Czy to nie nerwica Ci miesza w uczuciach?
Z tym rozwodem to kolejne błędne przekonanie. Skąd wiesz czy nie dałbyś rady. Masz tylko takie wrażenie. Dałbyś radę bo co miałoby się zdarzyć tak strasznego? To tylko emocje. Nie myśl w kategoriach czarno-bialych wszystko albo nic. Jak Ty chcesz wyjść z nerwy skoro pielęgnujesz w sobie przekonania które jej sprzyjają? Pisze to z sympatią (żeby nie było wątpliwości). Poddaj swój skarb (Szaffer;)). Co ma być to będzie. A jeśli wyjdzie że nic Cię z żoną nie łączy to co? Nic. To nie koniec świata. Trzeba to wziąć na klatę.
Nerwicowiec75
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 61
Rejestracja: 7 stycznia 2018, o 09:52

12 marca 2018, o 15:01

Zdarzało się nam kłócić. Tak jest w związkach że ludzie się docierają. Ogólnie po urodzeniu dzieci straciliśmy czas dla siebie. To był nasz błąd. Minęło już sporo lat od tego momentu. Powiem ci szczerze że już nie pamiętam kiedy ostatnio miło mi się z żona rozmawialo.
Czasem mam wrażenie, że przed ślubem się kłóciliśmy już. Ale wtedy jakoś nie miałem tych problemów . Mam taką wadę charakteru że u mnie jest albo białe albo czarne. Albo kochasz całym sercem i sobą albo wcale. To mega wada charakteru nad którą staram się panować i ją zmienić.
Szczerze.boje się rozwodu i że wyjdzie to na terapii .
Ale siedzenie z założonymi rękami też jest bez sensu. Trzeba coś zrobić.
Może ją za bardzo ogólnie się zastanawiam nad życiem. Obserwuje innych i ich sukcesy i potem się nakręcam że moje życie jest do bani.
Nerwicowiec75
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 61
Rejestracja: 7 stycznia 2018, o 09:52

12 marca 2018, o 15:07

O jakich przekonaniach piszesz ? O tym że czarne lub białe ? To nerwicowe podejście ? Wielu ludzi chyba tak ma niestety .
Milla31
Gość

12 marca 2018, o 15:15

Nerwicowiec75 pisze:
12 marca 2018, o 13:24
Gafa pisze:
12 marca 2018, o 12:56
Kiedy wg Ciebie można powiedzieć że kobietę i mężczyznę coś łączy oprócz dzieci?
Nie wiem o co pytasz dokładnie . Ale jezeli o uczucia , to wtedy coś łączy , gdy są dla siebie przyjaciółmi , lubią ze sobą rozmawiać , przebywać, są dla siebie wsparciem, po kłótniach rozmawiają ze sobą i się godzą itd. Wtedy ich coś łączy. Papier czy kredyt hipoteczny nie mają znaczenia , te rzecze materialne nie łączą ludzi . Łączy to co niematerialne czyli uczucia i emocje.
Nie wiem czy o taka odpowiedź ci chodziło.

Jeżeli chodzi o sens życia. To nie widzę go po rozwodzie. Już nie chodzi o same dzieci. Ale dla mnie to byłby za duży cios i stres. W najlepszym wydadku skończył bym w szpitalu. Nie wiem jak ludzie po rozwodzie potrafią żyć dalej obwiązać się z kolejnymi osobami. Dla mnie to jest nie do pomyślenia , ale ja jestem dziwakiem , więc może tylko ja tak sądzę .
Z Twojej wypowiedzi widzę, że zależy Ci na żonie i rodzinie, masz tylko problem ze sobą, z emocjami. I nie jesteś dziwakiem, ja też myślę podobnie, chyba że mam mocny atak paniki, to chcę uciekać 😂 Często nic nie czuje do męża, że względu na zaburzenie, biorę to na logikę. Oczywiście, gdyby druga osoba mnie nie szanowala, wykanczala psychicznie, uzależniala itd to dla własnego dobra, jakby nie dało się zupełnie dogadać nie miałabym wyjścia i musiała odejść. Ale mam takiego męża, świadomie go wybrałam, z którym zawsze, mimo różnic mogę się dogadać. Po wielu latach to nie jest tak, że to się czuje, wie, chemia już nie działa i zostaje szacunek, przywiązanie, świadomość, że ktoś jest dla Ciebie oparciem. Jeszcze przy naszych zaburzeniach... Jak zaczelabym analizować, że tyle ludzi na świecie, może z kimś czułabym to czy to, może już nigdy się nie zakocham itd... 😁Takie rozkminy wychodzą z tego, normalnie kryzys wieku średniego, a prawdziwe życie ucieka, Żona obok,
można się napić herbaty, obejrzeć coś fajnego a nie rozmyślać. Ja się tydzień temu chciałam rozwodzić, bo mąż zapomniał kaloryfera odkręcić, ale teraz już wiem, że to moje dziecięce niezaspokojone potrzeby się odzywaja i to nie jego wina. A jak odkręcil dzień wcześniej to nie zauważyłam. Skupiamy się na tym co złe. Uwierz, że w depresji emocje są pomieszane, dlaczego matki zostawiają dzieci w depresji poporodowej? Mają to samo co my, zanik emocji i myślenia jak wcześniej. Mąż znowu jak da mi prezent to mam wyrzuty sumienia, że mam takie myśli, rozumiesz jakie to popaprane? A każdego dnia i tak podejmuje decyzje, że chce z nim być. Poza tym, nie wiem, co robi Twoja żona, ale naszym partnerom nie jest lekko, postaw się w jej sytuacji, że masz taką zone męcząca...
Milla31
Gość

12 marca 2018, o 15:17

Nerwicowiec75 pisze:
12 marca 2018, o 15:01
Zdarzało się nam kłócić. Tak jest w związkach że ludzie się docierają. Ogólnie po urodzeniu dzieci straciliśmy czas dla siebie. To był nasz błąd. Minęło już sporo lat od tego momentu. Powiem ci szczerze że już nie pamiętam kiedy ostatnio miło mi się z żona rozmawialo.
Czasem mam wrażenie, że przed ślubem się kłóciliśmy już. Ale wtedy jakoś nie miałem tych problemów . Mam taką wadę charakteru że u mnie jest albo białe albo czarne. Albo kochasz całym sercem i sobą albo wcale. To mega wada charakteru nad którą staram się panować i ją zmienić.
Szczerze.boje się rozwodu i że wyjdzie to na terapii .
Ale siedzenie z założonymi rękami też jest bez sensu. Trzeba coś zrobić.
Może ją za bardzo ogólnie się zastanawiam nad życiem. Obserwuje innych i ich sukcesy i potem się nakręcam że moje życie jest do bani.
Czy Ty nie podchodzisz przypadkiem z dysfunkcyjnej rodziny, DDA czy coś? Macie dobre układy z rodzicami/tesciami? Schematy kropka w kropkę jak przy problemach z dzieciństwa.
Nerwicowiec75
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 61
Rejestracja: 7 stycznia 2018, o 09:52

12 marca 2018, o 16:09

Dda nie. Ale różnie bywało w dzieciństwie i u mnie i u żony. Na pewno lekko nie mieliśmy za młodych lat. Przerabiam to na terapii . Możesz coś więcej o tych schematach napisać ?
Milla31
Gość

12 marca 2018, o 16:23

Nerwicowiec75 pisze:
12 marca 2018, o 16:09
Dda nie. Ale różnie bywało w dzieciństwie i u mnie i u żony. Na pewno lekko nie mieliśmy za młodych lat. Przerabiam to na terapii . Możesz coś więcej o tych schematach napisać ?
Możesz poszukać w internecie cechy osób DDD czy DDA to to samo. Mój mąż też ma ciężko, obecnie nie mamy kontaktu z rodziną. Te cechy to całe mnóstwo tego co piszesz, nerwice, problemy w utrzymaniu relacji, widzenie czarno białe, problemy w sytuacji stabilizacji rutyny, bo jesteśmy przyzwyczajeni do ciągłych z czasów dziecinstwa napięć, dlatego prowokujemy kłótnie, rozstania, to też lęk przed odrzuceniem i bliskościa, wolimy odejść jak coś się nie układa bo boimy się, że ktoś nas zostawi, niskie poczucie własnej wartości, nawracajace depresję, masa cech. Nawet na grupie mieliśmy ostatnio te cechy omawiane i jest taka przysięga na terapii : Będę się cieszyć że spokoju, stabilizacji, poczucia bezpieczeństwa. Nauczę się kochać osoby, które potrafią kochac i zasługują na miłość. Także widzisz, tego się można nauczyc😁
Gafa
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 723
Rejestracja: 27 grudnia 2016, o 14:27

12 marca 2018, o 18:53

Nerwicowiec75 pisze:
12 marca 2018, o 15:07
O jakich przekonaniach piszesz ? O tym że czarne lub białe ? To nerwicowe podejście ? Wielu ludzi chyba tak ma niestety .
https://m.deon.pl/inteligentne-zycie/ps ... o-nic.html
Awatar użytkownika
franio1975
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 121
Rejestracja: 17 lutego 2018, o 19:08

12 marca 2018, o 21:25

Nerwicowiec75 pisze:
12 marca 2018, o 16:09
Dda nie. Ale różnie bywało w dzieciństwie i u mnie i u żony. Na pewno lekko nie mieliśmy za młodych lat. Przerabiam to na terapii . Możesz coś więcej o tych schematach napisać ?
Cześć, jak widzisz tylko 2 kolory czarny i biały a nie widzisz nic po środku może to być Bordeline. Ale aby to zdiagnozować musiał byś iść do psychiatry oraz do psychologa gdzie robisz specjalne testy plus do tego wywiad. Ale to jest moje spostrzeżenie....
Lecz po nocy przychodzi dzień,
A po burzy spokój,
Nagle ptaki budzą mnie
Tłukąc się do okien
A po nocy przychodzi dzień,
A po burzy spokój,
Nagle ptaki budzą mnie
Tłukąc się do okien.
Gafa
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 723
Rejestracja: 27 grudnia 2016, o 14:27

12 marca 2018, o 21:38

franio1975 pisze:
12 marca 2018, o 21:25
Nerwicowiec75 pisze:
12 marca 2018, o 16:09
Dda nie. Ale różnie bywało w dzieciństwie i u mnie i u żony. Na pewno lekko nie mieliśmy za młodych lat. Przerabiam to na terapii . Możesz coś więcej o tych schematach napisać ?
Cześć, jak widzisz tylko 2 kolory czarny i biały a nie widzisz nic po środku może to być Bordeline. Ale aby to zdiagnozować musiał byś iść do psychiatry oraz do psychologa gdzie robisz specjalne testy plus do tego wywiad. Ale to jest moje spostrzeżenie....
Nerwicowiec chyba chodzi do terapeuty
Awatar użytkownika
franio1975
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 121
Rejestracja: 17 lutego 2018, o 19:08

12 marca 2018, o 21:50

No tak ale wiesz jak oni do tego podchodzą... Najpierw trzeba iść do psychiatry który stawia wstepna diagnoze pozniej psycholog plus testy. Bo może go lecza na depresje czy nerwice a problem moze byc głębszy....
Lecz po nocy przychodzi dzień,
A po burzy spokój,
Nagle ptaki budzą mnie
Tłukąc się do okien
A po nocy przychodzi dzień,
A po burzy spokój,
Nagle ptaki budzą mnie
Tłukąc się do okien.
Gafa
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 723
Rejestracja: 27 grudnia 2016, o 14:27

12 marca 2018, o 21:51

franio1975 pisze:
12 marca 2018, o 21:50
No tak ale wiesz jak oni do tego podchodzą... Najpierw trzeba iść do psychiatry który stawia wstepna diagnoze pozniej psycholog plus testy. Bo może go lecza na depresje czy nerwice a problem moze byc głębszy....
Myślisz że terapeuta by się nie zorientował? Chociaż wszystko jest możliwe.
ODPOWIEDZ